święta
CHOINKA CAŁA W ŚNIEGU – Joanna Szarańska
Joanna Szarańska urodziła się w 1982 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również copywriterką o stu specjalnościach, osobą pogodną i czarującą świat swoim uśmiechem. Zakochana w piłce nożnej, języku hiszpańskim i książkach. Miłośniczka powieści Stephena Kinga. Współpracuje z fundacją Miasto Słów i Klubem z Kawą nad Książką.
Choinka cała w śniegu to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, będąca kontynuacją książek Cztery płatki śniegu i Anioł na śniegu.
Mieszkańcy bloku przy ulicy Weissa przygotowują się do kolejnych świąt. Życie czterech przyjaciółek zmieniło się, w jednym domu ktoś przybył, z innego domu ktoś odszedł, ale przyjaźń Zuzy, Moniki, Anny i Marzeny została. W bloku prym wiedzie nadal pani Michalska, samozwańcza dozorczyni, która gotowa jest służyć pomocą zawsze i każdemu. Z racji tego, że jest osobą samotną, to właśnie jej najbardziej zależy na tym, aby zjednoczyć mieszkańców bloku, aby nie byli oni tylko bezimiennymi mieszkańcami mijającymi się na schodach z nieśmiałym „dzień dobry” na ustach, ale by połączyło ich coś więcej. W tej części mamy również panią detektyw, do której z prośbą o pomoc przychodzi dwoje nastolatków. Czy uda się pani Michalskiej znów zebrać mieszkańców bloku na wspólne kolędowanie? Kim są dzieci, w zaginięcie których pani detektyw zaangażowała cztery przyjaciółki? Czy przed blokiem stanie choinka będąca symbolem wspólnoty mieszkańców?
Po przeczytaniu wielu książek o tematyce świątecznej, momentami nie wiem co napisać o kolejnej. Po tę książkę sięgnęłam, ponieważ dwie wcześniejsze bardzo mi się podobały i po prostu ciekawa byłam dalszych losów ich bohaterów.
Fabuła tej lektury może nie należy do najłatwiejszych, autorka porusza w niej sporo bardzo poważnych tematów, ale robi to lekko, łatwo i przyjemnie, ze sporą dawką dobrego humoru.
Poruszony w książce wątek Krzysia, chłopca, którego babcia przebywa w domu spokojnej starości jest wzruszający. Autorka przedstawia tęsknotę młodego człowieka za staruszką i jest to piękne uczucie. Nie wiem, czy wiele dzieci, młodzieży, postrzega tak właśnie seniorów w swojej rodzinie. Tak za nimi tęskni czując tę cudowną więź.
Zresztą temat seniora poruszony jest w tej lekturze wielokrotnie, pomijając zaangażowanie w rodzinę mamy Kwiatek, która z jednej strony chce być potrzebna a z drugiej dość ostentacyjnie wtrąca się w życie młodych, to mamy jeszcze wątek dozorczyni, osoby samotnej, którą jednak wielu bardzo szanuje i chętnie przychodzi do niej po pomoc czy radę.
Piękna przyjaźń między bardzo młodymi ludźmi, kuzynostwem, Stellą i Krzysiem pokazuje, że pomoc drugiej osobie może być czynem tak wzniosłym i ważnym jednocześnie, że warto często zaryzykować wiele, aby spełnić czyjeś marzenia. A pomysłowość małej Stelli to już prawdziwy majstersztyk dziecięcej wyobraźni.
Ciekawe i dość osobliwe postacie występujące w książce są z jednej strony bardzo realistyczne a z drugiej nieco intrygujące jak na przykład mama Kwiatek, czy pan Jurczyk, były mąż Anny. Ale myślę, że bez względu, czy jest to bohater pozytywny czy negatywny, można polubić każdego.
Jak wspomniałam wcześniej, książka ta jest kontynuacją dwóch poprzednich, ale chociaż dobrze jest poznać wcześniej bohaterów, to śmiało można przeczytać ją jako osobną lekturę.
Polecam tę ciepłą, pełną życiowych mądrości i zabawnych sytuacji powieść świąteczną, najlepiej do przeczytania właśnie w okresie świątecznym. Myślę, że magia tego okresu udzieli się wielu. Książka zapewne skłoni też do refleksji nad tym co tak naprawdę jest w życiu ważne, i kto tak naprawdę jest w życiu ważny.
SIEDEM CUDÓW – Agata Przybyłek
Agata Przybyłek, to młoda autorka powieści kobiecych, studentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim, blogerka i recenzentka prowadząca bloga „Informator Czytelniczy”). Przygodę z literaturą zaczęła od opowiadań, z których kilka zostało nagrodzonych w różnych konkursach literackich i ukazało się drukiem, potem pisała wiersze, a następnie powieści. To właściwie tyle, ile udało mi się znaleźć w naszym wszechwiedzącym Internecie. Prywatnie młoda mężatka i bardzo sympatyczna osoba, którą miałam okazję poznać osobiście.
Siedem cudów to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.
Monika jest studentką, która przed świętami postanowiła dorobić sobie trochę w jednej z galerii handlowych na stanowisku z perfumami. Kiedy przypadkowo spotyka swojego byłego chłopaka, zbliżające się święta zaczynają być dla niej powracającym bolesnym wspomnieniem. Święta w domu Moniki dla reszty rodziny również nie są czasem radości, bowiem ojciec traci pracę, a brat Maciek nie potrafi zapamiętać daty urodzin swojej ukochanej, co staje się sytuacją, która może się dla niego skończyć źle. Ksawery, były chłopak Moniki spontanicznie zaprasza na święta do swojego domu koleżankę ze studiów, wychowankę Domu Dziecka, która w dodatku jest ciąży. Czy mimo pewnego rodzaju zawiłości i problemów, Monice, Maćkowi i Ksaweremu uda się spędzić radosne święta? Czy Monika pogodzi się z byłym chłopakiem, czy wręcz przeciwnie, pogodzi się z rozstaniem. Czy Maćkowi uda się wybrnąć z niefortunnej pomyłki?
Czytelniczki, które znają książki tej autorki wiedzą, że każda jej kolejna powieść warta jest przeczytania. Autorka ma bowiem dość specyficzny, nieco nostalgiczny styl, który powoduje, że jej książki czyta się jednym tchem i z prawdziwą przyjemnością.
Fabuła tej powieści zaczyna się 18 grudnia i od początku czuje się tę atmosferę nadchodzących świąt. Autorka wciąga w wir przedświątecznych zakupów, kusi zapachem pieczonych pierników i pozwala poczuć tę magię, która unosi się wokół.
(…) W powietrzu unosił się zapach korzennych przypraw, które dodała do ciasta, a z głośników radia płynęły spokojne takty dobrze znanej zimowej piosenki. Wszystko było idealne. No, może do pełni szczęścia brakowało jej tylko woni igliwia, która pojawiała się w domu wraz z wstawieniem do salonu choinki, oraz radosnych głosów dzieci… (…)
Książka, moim zdaniem jest trochę inna od wielu świątecznych powieści, w których czasami mamy tylu bohaterów, że nie rzadko gubią się oni w fabule. Tutaj mamy tych bohaterów kilkoro, a są oni ze sobą ściśle powiązani. Monika i jej brat Maciek, ich rodzice Marek i Jola, no i Ksawery – były chłopak Moniki, oraz jego koleżanka ze studiów – Ania. Przyznam szczerze, że z przyjemnością śledziłam każdy spędzony przez nich dzień.
Autorka w tajemniczy, pełen znaków zapytania sposób przedstawia uczucie łączące dwoje młodych ludzi – Monikę i Ksawerego. Od samego początku daje czytelnikowi do zrozumienia, że tych dwoje łączyła kiedyś wielka miłość, która być może nadal dominuje w ich znajomości, ale… Ale, wydarzyło się coś, co spowodowało, że ich związek się rozpadł. Krążąca wokół tego tajemnica intryguje i wzbudza ciekawość u czytającego, jak każda tajemnica.
Mamy tutaj również smutną, chociaż piękną miłość młodej samotnej matki do noszonego pod sercem dziecka, która moim zdaniem świadczy o dużej wrażliwości autorki. Przedstawiona w powieści dziewczyna, wychowanka domu dziecka, będąca w ciąży, oszukana i wykorzystana, jest przykładem tego, jak bardzo można pokochać nienarodzone jeszcze dziecko i pogodzić się z bolesnym rozstaniem z jego ojcem.
(…) Wolała więc radzić sobie sama, niż oczekiwać jego pomocy. Zresztą, co on mógłby jej zaoferować poza pieniędzmi? Na pewno nie miłość, wsparcie i opiekę. (…)
Autorka bardzo drobiazgowo opisuje wszystko, od ubioru swojego bohatera/bohaterki, po wykonywane przez nią/niego w danej chwili czynności, szczodrze zasypując czytelnika detalami.
A siedem cudów? Czy to jest tylko tytuł, nie mający nic wspólnego z fabułą? Chociaż tak właściwie mamy w tej powieści tak naprawdę sześcioro bohaterów, to cudów zdarzyło się…
(…) Ludzie, gdy myślą o cudach, zawsze spodziewają się fajerwerków. Spektakularnego wydarzenia na miarę znaków na niebie albo trzęsienia ziemi. Zapominają, że cuda wcale nie muszą takie być. Niekiedy jest nim na przykład choćby zmiana nastawienia do jakiejś osoby czy sytuacji… (…)
Polecam tę ciepłą, lekką, łatwą i przyjemną lekturę na długie zimowe wieczory. Nie mogę powiedzieć, że jest to lektura tylko dla pań, bo myślę, że niejeden pan wciągnie się w fabułę bowiem mamy tutaj i męskich bohaterów. Dla mnie dodatkowym atutem tej powieści jest bohater drugoplanowy, czyli piękny zimowy Gdańsk, którego nigdy nie mam za wiele.
Ciekawa fabuła w połączeniu z interesującymi i bardzo realistycznymi postaciami, to coś co lubię. Polecam.
WIGILIJNA PRZYSTAŃ – Sylwia Trojanowska
Sylwia Trojanowska urodziła się w 1974 roku, razem z mężem i synem mieszka w Szczecinie. Jest niepoprawną optymistką, pasjonatką pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach.
Wigilijna przystań to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, której fabuła umiejscowiona została w malowniczej miejscowości nad polskim Bałtykiem.
Niechorze to piękna miejscowość, która nie tylko latem przyciąga rzesze turystów. Mieszkają w niej zwykli i niezwykli ludzie, którzy jak wielu, żyją dniem codziennym. Mirosław i jego żona Sławka to rodzice dwóch córek, Iwony pracującej w jednym z hotelowych barów i Mai nastolatki marzącej o karierze dziennikarskiej. Marcin i Jagoda są rodzicami Klaudii, która jest nauczycielką w miejscowej szkole oraz Alicji również pracującej w szkole. Jest jeszcze Malwina sympatyczna starsza pani i Hilary pracujący jako latarnik, osoby, które młodość mają już dawno za sobą, ale… Życie mieszkańców tej malowniczej miejscowości niby nie różni się od innych, jednak jest coś, co ich wszystkich łączy i dzieli jednocześnie. Czy jest to miłość, czy zazdrość? Czy jest to nadmierna ambicja czy trudne do zdefiniowania uczucie samotności?
I chociaż jest to opowieść z wątkiem świątecznym, to autorka porusza w swojej książce wiele problemów dotyczących nie tylko małomiasteczkowych mieszkańców. Jednym z nich jest na przykład alkohol, który bezczelnie wkrada się w czyjeś życie i mimo wielu prób uwolnienia się od nałogu, często staje się wrogiem nie tylko osoby pijącej ale i kochających ją osób.
(…) Iwona słuchała ojca bardzo uważnie i po raz kolejny uzmysłowiła sobie, że nie chciał albo nie miał w sobie gotowości na nazywanie spraw po imieniu. Na mówienie o alkoholu -„alkohol”, a nie „cholerstwo”. Tak jakby się go bał, choć przecież wlewał go w siebie bez strachu. (…)
Mamy tutaj piękne oblicza miłości, ale nie takiej szczenięcej, niedojrzałej, tylko uczucia, które dopada dorosłe osoby. Miłość mimo poważnego wieku ukrywaną jak coś zakazanego, czasami z powodu konfliktu rodzin, a czasami z powodów całkiem niedorzecznych ale trudnych do wytłumaczenia. A przecież miłość to piękne uczucie, które powinno pokonać wszelkie przeszkody, powinno być spoiwem łączącym zwaśnione rodziny czy afektem, które pokona nawet dominujący strach.
Autorka zabiera nas również w świat bólu, upokorzeń i traumy spowodowanej toksycznym odbiorem każdego uczucia, które niszczy od zarodka i powoduje strach większy niż cokolwiek. Trauma dzieciństwa często ma wpływ na dorosłe życie, i człowiek zamiast walczyć ze złem, poddaje się mu, i ulega aby uciszyć ten strach spowodowany przemocą w rodzinie.
(…) Patrycja spoglądała na nią z ufnością. Nie wiedziała, jak powinna zareagować, bo nikt nigdy nie nauczył jej, jak ludzie okazują sobie wdzięczność. Toksyczny, pełen strachu dom, w którym rządziła apodyktyczna matka alkoholiczka, zamieniła na … toksyczny, pełen strachu dom, w którym rządził apodyktyczny mąż alkoholik. (…)
Fikcyjne postacie w fikcyjnym życiu, a jednak tyle w nim realności, że trudno uwierzyć w to, że te osoby to tylko wytwór wyobraźni autorki.
Wielu wierzy, że święta to czas cudów, bo przecież dla ludzi wychowanych w tradycji wiary katolickiej, to święta właśnie są tym czasem magicznym. Kto z nas nie reaguje emocjonalnie na kolędy? Kto z nas nie cieszy się na spotkania z najbliższymi? Kto z nas nie cieszy się z tego, że może kogoś obdarować chociaż skromnym upominkiem?
Autorka właśnie w taki magiczny, przepełniony dobrą energią sposób przedstawia, że najważniejsze i najpiękniejsze w życiu każdego człowieka jest wiara w dobro, wiara w drugiego człowieka, wiara w uczucia, które łączą.
Fabułę przeplatają piękne obrazy zimy, śnieg bielący się na ulicach i okrywający drzewa, który powinien nam zawsze kojarzyć się ze świętami. To również wpływa na magiczność tej powieści.
I chociaż musiałam sobie zrobić „mapkę” osób, czyli narysować dokładnie, kto jest z kim spokrewniony i tym podobne, bo początkowo trudno mi było połapać się w tych wszystkich bohaterach, to myślę, że wielu czytelników w pewnym momencie zacznie sobie zdawać sprawę z tego, że zna kogoś takiego jak na przykład Hilary, jak Maja, czy jak Mirosław. Bo to są zwyczajni ludzie, często mieszkający obok nas.
Myślę, że po przeczytaniu tej lektury powinniśmy się zastanowić nad tym czy moglibyśmy sprawić, aby ktoś z pozoru dla nas obcy, nie mógłby dzięki nam poczuć tej świątecznej magii, która z takich czy innych względów omija go w tym świątecznym okresie.
Autorka poruszyła w swojej historii wiele tematów, wciągnęła czytelników w wątki dotyczące wielu ludzi. Ale takie jest życie, czasami przepełnione tęsknotą, czasami malownicze i piękne, czasami brutalne i bolesne, a czasami po prostu szare, ukryte za zasłoną codzienności. I tylko od nas zależy jak je przeżyjemy. Czy odważymy się jawnie kochać, czy będziemy na tyle mądrzy aby nie karmić się zazdrością i złem i czy będziemy na tyle odważni, aby przeciwstawić się, kiedy coś lub ktoś nam to życie będzie chciał uprzykrzyć.
Polecam tę książkę nie tylko na czas przedświąteczny, chociaż w tym czasie jest ona najwłaściwszą lekturą, bo przecież…
(…) Święta to nie stół i ozdoby, a ludzie z ich uśmiechami i ciepłymi spojrzeniami. Ludzie są w święta najważniejsi. (…)
SPEŁNIONE ŻYCZENIA – Karolina Wilczyńska
Karolina Wilczyńska urodziła się w 1973 roku, i jest mieszkanką Kielc. Jest prezesem własnej fundacji, trenerką i terapeutką. W wolnych chwilach oprócz pisania haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage, tworzy biżuterię. Jest autorką takich powieści jak: „ Performens” i „Ta druga” i zwyciężczynią konkursów na opowiadania „Secretum Calligo” i „Littera Scripta”. W 2012 roku jej powieść „Ta druga” była nominowana do nagrody na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w kategorii Pióro i zdobyła nagrodę czytelniczek. Uwielbiana jest przez czytelniczki za serię książek o Jagodnie.
Spełnione życzenia to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.
Daniel, Krystyna, Tadeusz i Gośka, Natalia, Elwira i Damian oraz Zbyszek i Olka to całkiem zwyczajni ludzie. Każdy z nich jednak skrywa w swoim życiu jakąś tajemnicę. Można nawet powiedzieć, że każda z tych osób otulona jest jakąś tajemnicą. Jedni są bogaci, inni biedni, jedni zdrowi, inni chorzy. Każdy z nich na swój sposób czeka na zbliżające się wielkimi krokami święta. Jest jeszcze tajemnicza mała dziewczynka, która stoi w mroźny dzień pod sklepem, z białą laską obok i pudełkiem na drobne datki przed sobą. Każdy z bohaterów tej opowieści spotyka tę małą dziewczynkę, czy ona czuje obecność mijających jej ludzi? I Kim właściwie jest? Czy jej obecność będzie miała wpływ na to jak większość ludzi spojrzy na święta?
(…) Ogromne drzwi prowadzące do galerii prawie się nie zamykały. Wciąż ktoś wchodził i wychodził. Daniel zwolnił na chwilę, żeby uniknąć kolizji z dwiema rozchichotanymi nastolatkami, które były tak zajęte rozmową, że nie zwracały uwagi na otoczenie. I wtedy zobaczył tę dziewczynkę. (…)
Jeżeli ktoś tak jak ja uwielbia filmy takie jak „Listy do M” to ta książka jest właśnie dla niego, chociaż nie jest to świąteczna komedia romantyczna, ale lektura pełna wzruszeń.
Autorka porusza w swojej książce wiele poważnych tematów opisując sytuacje, które bywają w wielu rodzinach. Wciąga czytelnika w prywatne życia swoich bohaterów, pokazując na przykład jak często praca zawodowa ma zły wpływ na stosunki rodzinne, albo jak dramaty rodzinne odbijają się na codziennym funkcjonowaniu danej osoby. Alkoholizm, pracoholizm, bezdzietność, choroba, samotność… ile trudnych chwil przeżywa wiele normalnych z pozoru rodzin.
(…) Mężczyzna siedział na szpitalnym taborecie sztywno wyprostowany, z kamienną twarzą. Lekarz nie raz widział podobne zachowania i wiedział, że pod taką maską często kryje się istny wulkan tłumionych emocji. (…)
Jak bardzo często jesteśmy skupieni na sobie i na tym co nas otacza i nawet przez myśl nam nie przejdzie, że gdzieś, ktoś… odbiera tę właśnie chwilę zupełnie inaczej.
(…) Tymczasem on tam leży, a jego kolędy to pikanie aparatury monitorującej bicie serca – pomyślała. – Tutaj wszyscy myślą o prezentach, a całkiem niedaleko umiera człowiek. To nie jest sprawiedliwe – pomyślała ze złością. (…)
Autorka w bardzo wzruszający sposób opisuje historie, które teoretycznie są fikcja literacką, ale uderzają w człowieka jak grom z jasnego nieba i kiedy tak czyta się o tych wszystkich ludzkich dramatach, o ludziach dla których priorytetem jest egoizm, to trudno nie pomyśleć o tym, że gdzieś być może są jakieś Anioły, które chronią i które pomagają ludziom odnaleźć się w tym świecie pośpiechu, znieczulicy i obojętności.
Te smutne historie wstrząsnęły mną, ale też otworzyły mi oczy na sprawy, których do tej pory nie widziałam, lub nie chciałam widzieć.
Nie ukrywam, że przepłakałam prawie całą książkę, dawno nie czytałam lektury, która tak mocno poruszyłaby mnie i zadziałała na mnie tak emocjonalnie, z pewnością nie zapomnę tych historii długo, a jak znam siebie, mimo głębokiego smutku jaki we mnie wywołała, będę do niej wracać.
Polecam tę książkę każdemu, od nastolatka do seniora, poruszone w niej wątki z pewnością niejednej osobie dadzą sporo do myślenia, chociaż na co dzień nie spotykamy się w wieloma z nich, tylko czy na pewno?
Jak często o czymś wiemy, ale się nie wtrącamy, bo przecież nas to nie dotyczy. A może warto czasami spojrzeć z innej perspektywy, może ktoś potrzebuje naszej pomocy, może ktoś potrzebuje kogoś, przy kim może się wygadać, wypłakać, może ktoś potrzebuje tylko tego, aby go zrozumieć.
Ta książka jest nostalgiczna ale przepełniona magią i myślę, że nawet ten, kto w magię nie wierzy, po przeczytaniu tej lektury zastanowi się nad przypadkami losowymi, zbiegami okoliczności, które zdarzają się czasami.
(…) – Każdego powinno się utwierdzać w przekonaniu, że jest potrzebny. I każdy zasługuje na to, by mieć obok drugiego człowieka… (…)
Niech nikogo nie zwiedzie ta piękna i na swój sposób optymistycznie nastrajająca okładka, bo za nią jest ocean emocji.
MAGIA GRUDNIOWEJ NOCY – Gabriela Gargaś
Gabriela Gargaś to polska autorka książek obyczajowych, pisząca najczęściej o kobietach i dla kobiet. Z wykształcenia jest ekonomistką o specjalności bankowej, ale z zamiłowania jest bibliofilką. Jest też niepoprawną optymistką. Za życiowe motto obrała sobie słowa Phila Bosmansa „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Przygodę z pisaniem rozpoczęła tak naprawdę dla zabicia czasu, kiedy to przebywała na zwolnieniu lekarskim. Prywatnie mieszka w Szkocji wraz z mężem i dzieckiem. Prowadzi również firmę produkującą lalki, maskotki, wyroby z drewna, koronek oraz ręcznie robioną biżuterię z bursztynu. Uwielbia dobrą kawę i polską kuchnię – w szczególności pierogi. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2011 powieścią „Jutra może nie być”.
Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2018
stron 373
Magia grudniowej nocy to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.
Złotkowo to mała miejscowość w Bieszczadach, w której mieszkają: Michalina z młodszym bratem Bartkiem, będąca właśnie w ciąży, która prowadzi pensjonat, babcia Zosia, w której podkochuje się od lat pan Wincenty, kobieta energiczna, prowadząca cukiernię; przyjaciółka Michaliny – Amelia z córkami i Marek, który chociaż uczuciem jest przy Amelii to ciałem przy chorej żonie Patrycji. Losy tych osób splatają się i w jakiś sposób łączą ze sobą. Każdy marzy o pięknych świętach, w domach pachnie cynamonowymi ciastami, śnieg otula domy i drzewa, czy coś może zakłócić nadejście pierwszej gwiazdki? Czy Marek będzie w stanie wybrać kobietę swojego życia, między Amelią a Patrycją?
Jest to moja druga książka tej autorki, sięgnęłam po nią po wielu zachętach moich koleżanek, które znają twórczość tej pisarki lepiej ode mnie. Ta powieść jest trzecią z tymi bohaterami, chociaż ja poznałam ich dopiero teraz. Myślę jednak, że wkrótce uda mi się nadrobić te dwie wcześniejsze lektury.
Jest to taka słodko-gorzka książka o miłości, tęsknotach, samotności, ale i o radościach życia. Autorka porusza w niej wiele tematów życiowych, takich codziennych i takich indywidualnych. Mamy więc, blaski i cienie przygotowujące kobietę do samotnego macierzyństwa, mamy dramat kobiety po walce z nowotworem, mamy kobietę z deformowaną twarzą, która po wypadku nie potrafi uwierzyć w siebie, ale mamy też piękne wspomnienia dwóch zakochanych w tym samym mężczyźnie kobiet, chociaż widziane różnymi oczami.
Ciepła opowieść o ludziach mieszkających w małej miejscowości i znających się „od zawsze” ma w sobie jakąś magię międzyludzkich kontaktów. Ludzie chętnie sobie pomagają w rozwiązywaniu problemów, chociaż często sami borykają się z własnymi problemami.
Ciekawym przerywnikiem w tej współczesnej opowieści jest historia starego dworu, wpleciona w życie jednej z bohaterek – Amelii, która po powrocie z zza granicy ciekawa jest losów mieszkańców tego starego dworku, który zamierza zakupić. Historia opowiadana przez starszą panią związaną kiedyś z tym miejscem, to historia o miłości z delikatną nutą erotyzmu i sporą dawką dramatu.
Muszę przyznać, że zachwyciły mnie w tej książce nie tylko malownicze opisy krajobrazu. Kiedyś, w czasach szkolnych opisy miejsc mnie nudziły, na przykład takimi opisami, Orzeszkowa w swoim „Nad Niemnem” potrafiła mnie znudzić bardzo. A teraz dopiero doceniam to piękno przedstawiane w literaturze. A jeśli dochodzi do tego obrazowy opis pogody, to jestem już wręcz zachwycona. Zamykając oczy widzę jak:
(…) Grudzień w Bieszczadach niczym malarz Picasso kreślił smugi na pobliskich wzgórzach i połoninach. Musnął je delikatnie śniegiem. Dopiero potem poleciały wielkie płatki, jakby nabrał na pędzel za dużo farby i robił nimi wielkie białe kropy. (…)
Autorka pokazuje nam, jak indywidualność może doprowadzić do tego, że człowiek staje się twardszy wewnątrz i małymi krokami osiąga dojrzałość emocjonalną związaną z akceptacją siebie takim jakim się jest. Nie ważne, jaki masz kolor skóry, czy jesteś biała czy masz karnację ciemną, nie ważne czy jesteś piękna, czy szpecą cię jakieś blizny, lub inne ułomności cielesne, najważniejsze abyś ty sama akceptowała siebie taką, jaką jesteś.
(…) Nikt nie jest lubiany przez wszystkich. Nie ma co się zastanawiać nad tym, dlaczego ktoś nas nie lubi. To strata czasu i energii. Nie potrzeba zaprzątać sobie głowy nieistotnymi informacjami. Mamy jednak to szczęście, że sami możemy wybierać sobie przyjaciół. A to czy inni nas lubią, to sprawa drugorzędna. (…) Piękno jest w każdym człowieku, głęboko w to wierzę. Że każdy z nas ma taką strunę, która ślicznie zagra, jeśli ją odpowiednio poruszymy. (…)
Przeczytanie tej książki przed świętami, z pewnością na wielu czytelników wpłynęło sentymentalnie. Często bowiem patrzymy na święta bardzo komercyjnie i materialnie, i lekceważymy prawdziwą ideę świąt. A to ona jest przecież najważniejsza, bez względu na to, jakiego ktoś jest wyznania, lub czy w ogóle jest jakiegoś wyznania.
(…) Wiesz Bartusiu, czasami trzeba wiedzieć, że nieraz w pogoni za prezentami tracimy z oczu cenniejsze rzeczy, diamenty codzienności, które dostajemy w darze. Ludzie kolekcjonują rzeczy materialne, tyle że na koniec okazuje się, że ich worek wypełniony jest kamieniami. Każdy z nas niesie ze sobą taki niewidzialny worek. (…)
Polecam tę książkę nie tylko przed świętami, chociaż ja właśnie z powodu zbliżających się świąt po nią sięgnęłam. Fabuła zawiera w sobie wiele wartości, o których nie powinniśmy zapominać. Czytając tę powieść na zmianę śmiałam się i wzruszałam, ot… samo życie.
Zdjęcie tej pięknej girlandy znalazłam na stronie: https://amled.pl/pl/c/GIRLANDY-swierkowe/394