Recenzje książek

święta

WILLA POD JEMIOŁĄ – Anna Szczęsna

– A to co? – Jej wzrok zatrzymał się na niewielkiej ozdobie nad drzwiami. Kolorowe szkiełka układały się wzór, który udało się jej rozpoznać. – Jemioła? Dlaczego moja cioteczna babka zechciała mieć w tym miejscu jemiołę?

Anna Szczęsna jest autorką powieści obyczajowych i opowiadań grozy. Z wykształcenia i z zawodu jest bibliotekarką, ale teraz skupia się wyłącznie na pisaniu. Urodzona we Włocławku, obecnie mieszka w Toruniu. Całe życie jest związana z książkami. Kocha las i długie spacery oraz książki i filmy. Smakoszka herbaty i miłośniczka roślin.

Willa pod jemiołą to powieść świąteczna z romansem w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 października 2022

Wydawnictwo FILIA
stron 399

Grudzień, nie był szczęśliwym miesiącem dla Luizy, w tym miesiącu bowiem niespodziewanie straciła pracę i dodatkowo została porzucona przez wieloletniego partnera. Gdy wszystko się sypie i młoda kobieta planuje spędzić święta z rodzicami okazuje się, że oni mają w planach wyjazd z przyjaciółmi do ciepłych krajów. Ojciec informuje ją jednak o niespodziewanym spadku, w skład którego wchodzi stara willa, ciotecznej babki Luizy, którą rodzice postanawiają po powrocie z wakacji wystawić na sprzedaż. Luiza wiele się nie namyślając postanawia spędzić kilka tygodni w domu po ciotecznej babce i przygotować go do sprzedaży. Co wydarzy się w starej willi, w której ostatnie lata swoje życie spędziła krewna Luizy zajmująca się spirytystyką? Kto zagląda do domu pod nieobecność kobiety? I kim tak właściwie była nieznana dotąd krewna?

Książka zaczyna się dość dramatycznie, bo bohaterka tuż przed świętami traci pracę i narzeczonego, który uważa, że do siebie nie pasują. No cóż podwójny pech.

Muszę przyznać, że książka mile mnie zaskoczyła, bo oprócz uroczej, mocno zimowej i śnieżnej opowieści świątecznej mamy ciekawy romans i nieco tajemnicy.

(…) – Ten dom działa na wyobraźnię. – Starała się mówić spokojnie i racjonalnie. – Wczoraj sporo wypiłeś, dużo ostatnio u ciebie się dzieje, to może rozstroić największego twardziela. Pewnie nawet nie pamiętasz, że to wszystko porozrzucałeś, ale uwierz mi. Tu nie ma duchów. Nic ponadnaturalnego się nie działo. (…)

Dzięki ciekawej fabule i świetnie wykreowanym osobowościom bohaterów (chociaż Gabriel był dla mnie zbyt idealny jak na faceta 😉) książkę mogę zaliczyć do lekkich, łatwych i przyjemnych. Czytałam ją z wyjątkową szybkością i zaciekawieniem. Może między innymi dlatego, że od samego początku poczułam nić sympatii do Luizy a następnie do Gabriela.

Autorce udało się wciągnąć czytelnika w tajemniczą historię sprzed lat, w której główną rolę odegrała kobieta zajmująca się kontaktami z duchami.

Jestem oczarowana opisami wiekowego domu, pełnego tajemniczych zakamarków, w którym mimo upływu lat wyczuwana jest obecność jego byłej właścicielki. Lubię takie historyjki z lekkim dreszczykiem, a tu tych dreszczyków nie brakowało.

(…) Co więc było przyczyną tych dziwnych zdarzeń w willi? Złodziej? Dziki lokator? Nigdzie nie znalazła śladów włamania ani dowodów na to, że ktoś korzystał z willi. Luiza nie otwierała okien, bo i tak było zimno, więc nikt nie mógł wejść przez jej nieuwagę. (…)

Chociaż tytuł i okładka mocno sugerują, że jest to powieść świąteczna, śmiało można ją czytać również po świętach. Zimowa aura przenosi czytelnika do cichego zakątka miejscowości, w której stoi stara willa, ale ogień z kominka zdecydowanie ociepli emocje.

Jak na świąteczną powieść przystało jest sporo świątecznych akcentów, ale w fabule znajdziemy również trochę spirytyzmu i tajemnicy, a także odrobinę kryminału.

Główni bohaterowie są jak ogień i woda; Luiza trochę „narwana”, odważna i pewna siebie, a Gabriel to ocean spokoju, rozwagi, po prostu ideał mężczyzny aż nadto idealny.

Autorka cudownie pokazała emocje i to, że nie warto zbytnio przejmować się tym co było, a ruszyć do przodu z nadzieją na lepsze. Bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny, czasami musi wydarzyć się coś złego, aby zauważyć dobro i je wykorzystać. Mimo złych chwil, kłód rzucanych pod nogi przez los warto otworzyć się na nowe, iść do przodu z podniesioną głową i zawalczyć o siebie.

(…) Wyszli, trzymając się za ręce, niczym zakochane nastolatki. Chociaż wokół panowała zima, to Luiza miała w sercu wiosnę. Wierzyła, że wszystko się ułoży i to lepiej niż kiedykolwiek mogła się spodziewać. (…)

Jeśli chodzi o mnie, to w gąszczu przeczytanych w ostatnim okresie książek zimowo-świątecznych tę zaliczyć mogę do tych lepszych. Świetnie się przy niej bawiłam, chociaż nie brakowało momentów, w czasie których adrenalina galopowała jak szalona niestosownie w stosunku do spokojnej powieści świątecznej.

Dość nietuzinkowy pomysł na fabułę to coś czego oczekujemy po dobrej książce, a w tej to znalazłam.

Odrobina humoru, szczypta tajemnicy, okruch grozy i duża dawka romantyzmu, to coś, czego teraz potrzebowałam.

Polecam tę książkę każdemu, kto potrzebuje dobrego relaksu. Nie będziesz śmiać się w głos, nie będziesz szlochać w chusteczkę, ale z pewnością mile spędzisz czas z tą książką.

Dziękuję Wydawnictwu Filia za poznanie kolejnej polskiej autorki, której książki z pewnością nieraz zagoszczą w mojej biblioteczce.

ZAGUBIONY ANIOŁ – Magdalena Kordel

Nie wiem, jak to tam do końca z Tobą jest, jeżeli istniejesz, to bardzo Cię proszę o bezpieczny dach nad głową. Nie muszę Ci tłumaczyć, że jest mi teraz wyjątkowo potrzebny… Tylko do lata, bo potem… Potem już sobie poradzę.

Magdalena Kordel urodziła się w 1978 roku w Otwocku. Jest autorką, bestsellerowych powieści „Uroczysko” i „Sezon na cuda”. Podobno pisać zaczęła, by poradzić sobie z trudną przeszłością, ale szybko okazało się, że jej książki stały się balsamem dla duszy tysięcy czytelników.
Uwielbia podróżować, czytać i gotować. Mieszka w Otwocku i kiedy tylko może, ucieka w Sudety, bo marzy się jej dom gdzieś wysoko w górach. Wie, jak ważne są marzenia, dlatego pomaga spełniać je innym. 

Zagubiony Anioł to powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 31 PAŹDZIERNIKA 2022

Wydawnictwo ZNAK
stron 492

Rok wcześniej pewna dziewczyna odważyła się wypowiedzieć skryte życzenie, a że czasami życzenia się spełniają to jej życzenie również się spełniło. Dziś ma cudowną córeczkę, ukochanego mężczyznę u boku i jest szczęśliwą. Pracuje w kwiaciarni i robi to co lubi. Tego roku Michalina spotka dziewczynę, która tak jak ona rok wcześniej jest bardzo zagubiona i samotna. Haśka zrobiłaby wszystko, aby zapewnić swojej córeczce ciepło i bezpieczeństwo, ale los bywa przewrotny i dziewczyna ląduje w małym mieszkanku na strychu, gdzie z sufitu kapie woda a chłód roznosi się po wszystkich zakamarkach. Gdy Michalina po raz pierwszy spotyka zziębniętą i samotną dziewczynę z maleńkim dzieckiem, widzi w niej cząstkę siebie z przeszłości co skłania ją do podarowania obcej młodej kobiecie tego co najcenniejsze – nadzieję na lepsze jutro. Czy Haśka będzie gotowa zaufać obcej dziewczynie będącej kimś w rodzaju Anioła? Przed kim Haśka musi się ukrywać? Kto i dlaczego postanawia pomóc Michalinie w doprowadzeniu schorowanej kobiety do zdrowia i czy robi to z własnej woli?

Przyznam szczerze, że najpierw zauroczyła mnie okładka, ale znając „pióro” autorki byłam przekonana, że treść również mnie zauroczy i… tak się stało.

Ktoś, kto przeczytał chociaż jedną książkę Magdaleny Kordel nie będzie się zastanawiał nad sięgnięciem po jej kolejną powieść świąteczną, bo wiadomo, że jest w niej magia i wiele pozytywnych emocji.

(…) Więc gdybyś całkiem przypadkiem tam u siebie, na górze miał jakiegoś bezrobotnego anioła albo takiego wolnego tylko na chwilę… anioła do wynajęcia, to pamiętaj o mnie. Bardzo proszę. (…)

Książka jest kontynuacją losów pewnej dziewczyny, ale jeżeli ktoś nie przeczytał wcześniejszej powieści Anioł do wynajęcia to i tak śmiało może sięgnąć po tę, a ja myślę, że prędzej czy później również zapragnie poznać wcześniejsze losy Michaliny.

Myślę, że czytając tę książkę nikt nie będzie narzekał na brak emocji, ponieważ podczas czytania i uśmiechnie się i uroni łezkę wzruszenia. Autorka bowiem stworzyła kolejną poruszającą i niezwykle ciepłą powieść, której fabuła momentami bawi, a chwilami bardzo wzrusza.

Magdalena Kordel zabiera nas w świat dramatu i patologii rodzinnej przedstawiając samotną młodą kobietę, właściwie dziewczynę, z maleńkim dzieckiem ukrywającą się przed despotycznym ojczymem. Ale na szczęście są na świecie ludzie-anioły, którzy najkoszmarniejszy dramat potrafią zamienić w szczęście.

Ta książka jest pełna emocji i wzruszeń, ale to również, opowieść o nadziei i radości, o empatii i zrozumieniu. Los lubi ludziom rzucać kłody pod nogi, ale jeżeli obok pojawi się ktoś, kto pomoże te kłody usunąć, to życie nabiera kolorów i staje się kolebką szczęścia.

(…) – Że dobre rzeczy mają to do siebie, że zawsze przychodzą znienacka. Na przykład miłość i szczęście – odparł. –  Nijak się ich nie spodziewasz, przymykasz oczy i proszę: już są. Cały szkopuł w tym, żeby ich nie przegapić – dodał i zsunął czapkę tak, że była założona na bakier i z miejsca sprawiła, że zaczął wyglądać bardziej zawadiacko. (…)

Dwie prawie w tym samym wieku młode kobiety spotykają się przypadkowo. Czy aby na pewno to był przypadek, czy raczej przeznaczenie?

Strach i samotność potrafią zmienić podejście do życia, a jak jeszcze do tego dołączy upokorzenie i przeświadczenie o tym, że jest się nic niewartym śmieciem, to trudno zaufać innym i trudno uwierzyć, że ktoś może coś robić dla człowieka bezinteresownie, z potrzeby serca. Tak właśnie życzliwość Michaliny odbierała Haśka.

Dzięki tej powieści znów poczułam tę magię zbliżających się świąt, bo cóż innego jak wszechobecne dobro może dać nam poczucie magii, nawet wtedy, gdy ktoś nie wierzy w anioły. Ale przecież ludzie też mogą posiadać tę anielską moc niesienia dobra, empatii i serdeczności.

(…) Może właśnie o to chodzi, że jest nam za dobrze i nagle przestajemy widzieć to, co najważniejsze. Mamy ciepło, jedzenie, miłość. Mamy mnóstwo wszystkości i wiecie, co jest najgorsze? – Potoczyła po obecnych mokrym spojrzeniem. – Że zapomnieliśmy jak się tym dzielić. (…)

Jak już wspomniałam wcześniej, urzekła mnie ta słodko-gorzka historia, ale tak realistyczna, że aż ciepło mi się robiło na sercu, gdy ją czytałam. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że to bzdura, że to niepoważne i wielce nierozważne wpuszczać do domu obcą osobę, ale czy w obliczu zagrożenia życia, zwłaszcza życia malutkiego dziecka, człowiek myśli racjonalnie? W takich przypadkach intuicja nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem, ale dzięki temu można poczuć dobrze spełnioną misję dobroczynności.

Haśka początkowo mnie irytowała, wystawiała pazurki i była opryskliwa, ale czy to właśnie nie życie tak ją wykreowało? Jak dziewczyna mogła uwierzyć, że ktoś bezinteresownie chce jej pomóc, gdy całe swoje młode życie słyszała, że jest nikim.

Człowiek uczy się na błędach, ale uczy się również obserwując innych ludzi, biorąc przykłady z ich zachowania.

(…) – Nie Nelu, bo tu spokój nie ma nic do rzeczy – powiedziała Michalina gorzko. – Tu trzeba wprost odpowiedzieć na pytanie, o co chodzi? Bo może o to, Konstanty, że zapomniałeś, skąd mnie wziąłeś w zeszłym roku. Skąd ja tu się wzięłam. (…)

Mogłabym jeszcze dużo o tej książce napisać, ale po co? Myślę, że lepiej będzie, jak sięgniecie po nią sami, przekonacie się, że warto.

Autorka na chwilę przenosi czytelniczki i czytelników do Warszawy i do pewnej kwiaciarni, w której powstają nie tylko piękne, ale również „koszmarne” bukieciki robione pod okiem pana Kochanieńkiego. Przeniesie Was do pewnego warszawskiego mieszkania cudownej, choć mocno kontrowersyjnej starszej pani, pod dachem którego schronienie znajdą wszyscy potrzebujący pomocy. Może spacerując gdzieś uliczkami zaśnieżonego miasta spotkacie tajemniczego pana sprzedającego pachnące drożdżówki.

Polecam tę ciepłą i bardzo świąteczną powieść z nadzieją, że nikogo ona nie znudzi, na ustach wywoła uśmiech a w oczach łzy wzruszenia.

Dziękuję Autorce za kolejną cudowną książkę, która sprawiła, że poczułam już tę magię zbliżających się świąt. A Wydawnictwu ZNAK dziękuję za propozycję przeczytania tej powieści.

NOC SPEŁNIONYCH MARZEŃ – Magdalena Kołosowska

Kiedyś byłam totalnie naiwnym dzieckiem, które nie zna życia. Teraz rozumiem, że to wszystko to tylko sztucznie wykreowana rzeczywistość, którą tworzymy na własne potrzeby. I nie ma nic wspólnego z realnym życiem. (…) Po co więc udawać?

Zdjęcie z prywatnego albumu E.F.
Targi Książki Poznań 2022

Magdalena Kołosowska to pisarka z zamiłowania, zawodowo zaś ekonomistka uwielbiająca cyferki i exela. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje i im ma więcej rzeczy do zrobienia tym jest szczęśliwsza. Jest optymistką mającą za życiowe motto zdanie: „wszystko w życiu dzieje się po coś, w jakimś celu”. Podobno jest niepoprawną gadułą uwielbiającą długie rozmowy. Jej powieści wypełnione są emocjami. Pisze dla kobiet i o kobietach, skupiając się na ich radościach, smutkach i problemach.

Noc spełnionych marzeń to powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 02 LISTOPADA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 218

Anna nie lubi świąt, od jakiegoś czasu kojarzą jej się tylko z tym, że tuż przed wigilią ojciec wyprowadził się z domu. Zatracając się w pracy każde święta stara się wyjeżdżać służbowo jak najdalej od domu. Tego roku jednak przypadała sześćdziesiąta rocznica ślubu babci i dziadka, rodziców ojca i chociaż od dłuższego czasu Anna nie utrzymywała z nimi kontaktu, to w tym roku postanowiła pojechać do dziadków. Obawiała się konfrontacji z ojcem i jego nową rodziną, ale zdecydowała się odpowiedzieć na zaproszenie babci. W drodze do domu seniorów samochód Anny wpada w poślizg i dziewczyna ląduje w rowie, bez sił i nadziei zapada się w ciemność. Kiedy odzyskuje przytomność okazuje się, że jest w szpitalu, a lekarzem opiekującym się nią jest jej były chłopak z którym Anna spędziła kiedyś wiele szczęśliwych lat, a którego sama odtrąciła. Czy to prawda, że stara miłość nie rdzewieje? Dlaczego Anna rozstała się z Robertem i jaki wpływ na to rozstanie miał ojciec dziewczyny? Kim jest tajemnicza kobieta, która od czasu do czasu dzwoni do Roberta?

(…) Czemu przez kilka dni mamy zakładać maskę i ściągać ją potem z niecierpliwością? To nie ma sensu… Lepiej więc być sobą, niezależnie od sytuacji. I naprawdę nie ma znaczenia, czy obchodzę święta czy nie, czy ubiorę choinkę czy nie. (…)

Po przeczytaniu trylogii „Pod wspólnym niebem” wiedziałam, że sięgnę po kolejne książki tej autorki i szczerze pisząc widząc w zapowiedziach jej powieść świąteczną, bardzo się ucieszyłam.

Ta książka zaczyna się dość specyficznie, fabuła podzielona jest na wątki „teraz” i „kiedyś” dzięki czemu poznajemy wcześniejsze losy głównej bohaterki, która po wypadku samochodowym przypomina sobie chwile zarówno bolesne jak i te piękne.
Przyznam szczerze, że na początku książki nie zapałałam do głównej bohaterki sympatią, nie doświadczyłam tego co ona i może dlatego odniosłam wrażenie, że zbyt histerycznie podeszła do pewnych wydarzeń jakie ją spotkały i egoizmem skrzywdziła kilka bogu ducha winnych osób. Może miała do tego prawo, a może nie.

Odebrałam jednak książkę bardzo pozytywnie, może dlatego, że w pewnym momencie fabuły bardzo zaczęłam „kibicować” odradzającemu się uczuciu dwojga młodych ludzi. Ona w pewnym momencie swojego życia pogubiła się emocjonalnie, a on? On cały czas wierzył w utraconą kiedyś miłość.

Autorka porusza w swojej książce kilka ważnych i trudnych tematów, między innymi pokazuje osobę, której uczucie żalu i zazdrości jakie odbiera dziecko po rozstaniu rodziców, kiedy złość wypiera miłość, a pretensje tęsknotę jest większe niż miłość. Zawsze, kiedy jeden z rodziców odchodzi do innej osoby dziecko wini tego rodzica, który zostawił rodzinę i nie analizuje przyczyn rozstania, nie wini tego, który pozostał chociaż często do rozpadu związku dochodzi z powodu zaniedbań dwóch stron.

Zauroczył mnie wątek samotnego rodzicielstwa i ojca z miłością wychowującego córkę będącą prawdziwą iskierką radości.

Bardzo pozytywnie odebrałam również wprowadzenie do świąt – biel śniegu, kolor choinki i emocje łączące długo niewidziane osoby, to czas piękny i pięknie przez autorkę przedstawiony.

(…) Woda Netty lśniła w świetle latarni jakby ktoś obsypał ją srebrem i złotem, płatki śniegu tańczyły i przeglądały się w rzece. Po raz kolejny tego wieczoru poczułam wzruszenie, a z oczu popłynęły łzy. Nie płakałam jednak z powodu ładnego widoczku. Płakałam, bo już dłużej nie mogłam dusić w sobie emocji, bo się zagubiłam w życiu i nie znałam drogi powrotnej. (…)

Uwielbiam powieści świąteczne i przyznam, że ta bardzo mnie nastroiła świątecznie, kiedy w tę jedną noc zdarzyło się wiele dobrego, chociaż również i złego, ale z decydującą przewagą dobra.

To bardzo życiowa powieść, pełna emocji, odrobiną świątecznej magii, opowiadająca o miłości i niepotrzebnie trzymanych przez lata na dnie duszy urazach.

(…) – Nie zamykaj się tylko dlatego, że wolisz czuć się skrzywdzona aniżeli wybaczyć i spróbować zrozumieć. Tkwienie w gniewie nie przynosi niczego dobrego, a wybaczanie nie jest oznaką słabości. (…)

Nie jest tutaj ani zbyt słodko, ani za gorzko, ale tak jak wspomniałam wcześniej bardzo realistycznie, życiowo. To opowieść o mocy przebaczania, bo przecież każda rana kiedyś się zagoi i nie powinno się jej całe życie rozdrapywać. Każda sytuacja ma dobrą i złą stronę, odejście od rodziny jest złe, ale trwanie w nieszczęśliwym związku też nie jest dobre.

Moim zdaniem motyw świąteczny nie jest tutaj przypadkowym zabiegiem, bo przecież święta są czasem, kiedy otwieramy nawet najbardziej zamknięte serca.

To piękna opowieść o sile miłości, akceptacji i wybaczaniu, to też książka o tym, że życie bywa nieprzewidywalne. Jest pięknie, realistycznie i emocjonalnie dzięki wyjątkowo wyraziście wykreowanym osobowościom bohaterów. Ja pokochałam trzy postacie, ale nie zdradzę kogo. Myślę jednak, że wielu czytelników również te osoby pokocha.

Polecam tę książkę zwłaszcza teraz w okresie zbliżającym nas do świąt, ale oczywiście piękne lektury można czytać przez cały rok.

A na końcu znajdziecie smaczny bonus: przepis na ciasto drożdżowe babci Anieli bez wyrabiania 😉 ja mam zamiar spróbować je upiec.

Dziękuję autorce za te dawkę emocji a wydawnictwu REPLIKA dziękuję za możliwość przeczytania tej powieści właśnie teraz w okresie przedświątecznym.

MOC TRUCHLEJE. OPOWIEŚCI WIGILIJNE 1939-1945 – Sylwia Winnik

*** JEST TAKI DZIEŃ, BARDZO CIEPŁY CHOĆ GRUDNIOWY ***

Sylwia Winnik (2021)
Foto własne E.F.

Sylwia Winnik to młoda polska pisarka i blogerka, autorka bloga „Czas na Książki”. Ukończyła dziennikarstwo we Wrocławiu. Interesuje się historią, szczególnie drugą wojną światową. W 2015 roku została wybrana przez czytelników magazynu „Fanbook” Książkowym Blogerem Roku. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem Literackiego Festiwalu Czas na Książki. Autorka książek „Dziewczęta z Auschwitz” (2018) i „Tylko przeżyć. Prawdziwe historie rodzin polskich żołnierzy” (2019). „Dzieci z pawiaka” (2020)

Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945 to książka reportażowa napisana na podstawie wspomnień osób, które doświadczyły świąt, a zwłaszcza Wigilii Bożego Narodzenia w różnych miejscach, bardzo oddalonych od domu.

PREMIERA KSIĄŻKI 10 LISTOPADA 2020 ROKU

Czytamy w tej książce między innymi o wigilii obchodzonej w barakach obozów koncentracyjnych, gdzie opłatek zastępowały okruchy czarnego chleba, a choinkę kawałek zwykłej gałązki.

(…) Wigilia w Auschwitz? (…) Szeptem śpiewałyśmy ” Wśród nocnej ciszy…”, Panowało zimno. Byłyśmy głodne. Wszy obłaziły nas, gryząc nieustannie. (…)

Wydawnictwo ZNAK
stron 191

Muszę przyznać, że chociaż podczas czytania odczuwałam ciepło bijące z tradycji, którą za wszelką cenę próbowano podtrzymać, to te bolesne, pełne dramatyzmu wspomnienia z pewnością niejednej osobie wycisnęły z oczu łzy.

Czytamy tutaj również o świętach i wigilijnej nocy obchodzonych na dalekiej Syberii, w obozach pracy do których zesłano dziesiątki tysięcy osób. We wspomnieniach, w których na chwilę, główną rolę odgrywało człowieczeństwo, kiedy na chwilę łączyli się ludzie różnych narodowości i różnych wyznań często na co dzień będący zaciętymi wrogami.

Ta niewielka książeczka zawiera jednak taki ogrom emocji, że jestem pełna podziwu dla autorki, która potrafiła przekazać to wszystko mając świadomość otaczającej te wspomnienia tragedii, dramatów ludzkich, o których nie możemy zapomnieć.

(…) I w Wigilię 1943 roku, po niemal roku spędzonym w lesie, przybiegł ktoś z warty, krzycząc, że zbliżają się Ukraińcy. I Za napadają nas. Wybiegliśmy na mróz z baraku. Było bardzo dużo śniegu. Chowaliśmy się każdy pod innym krzakiem. (…)

Kiedy tak sobie pomyślę, jak bolesne musiały być dla wielu osób święta, to zastanawiam się jak Pan Bóg mógł na to wszystko spokojnie patrzeć. Wiem, że osoby wierzące znienawidzą mnie za to bluźnierstwo, ale i dzisiaj czasami zastanawiam się nad tym, jak można życzyć wszystkim wokół „wesołych świąt”, kiedy ten jeden dzień w roku – wigilia, dla wielu jest jednym z najgorszych dni, kiedy spędzają go w samotności, wiedząc, że w domu ich krewnych inni radośnie przeżywają kolację wigilijną, odpakowywanie prezentów czy śpiewanie kolęd.

(…) Jak bardzo różne były święta w latach 1939-1945, wynika z opowiedzianych w tej książce historii. Nie brakuje w nich dramatów, ale i nadziei. Nie brakuje strachu i brutalności ze strony oprawców, ale nie brak też wiary i solidarności ludzi. (…)

To jest książka, obok której absolutnie nikt nie powinien przejść obojętnie, a po jej przeczytaniu głęboko zastanowić się nad tym, czy nie ma wśród naszych krewnych, znajomych kogoś, kto w tym dniu spędza czas samotnie.

Przecież to tylko jeden taki dzień w roku, który powinien być…

 ***bardzo ciepły, choć grudniowy, dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory. To taki dzień, w którym radość wita wszystkich, dzień, który każdy z nas zna od kołyski.***

ZUPEŁNIE INNY CUD – Agnieszka Olejnik

JEST TAKI DZIEŃ, BARDZO CIEPŁY CHOĆ GRUDNIOWY, DZIEŃ, ZWYKŁY DZIEŃ, W KTÓRYM GASNĄ WSZYSTKIE SPORY…

Agnieszka Olejnik to polonistka i anglistka, mama trzech synów oraz właścicielka czterech psów. Odkąd zamieszkała w domu na skraju lasu, pod wielkimi dębami, codziennie budzi się z uczuciem spokoju w duszy i zwyczajnego szczęścia. Święcie wierzy, że to dzięki bliskości drzew. W młodości szybowniczka i wielbicielka jaskiń. Podróżniczka – odwiedziła m.in. Czarnogórę, Bośnię, Rumunię, Estonię, Sycylię, zjechała całą Skandynawię, by dotrzeć do Nordkapp. Tatry kocha miłością niemal romantyczną. Prowadzi bloga „Barwy i smaki mojego życia”, gdzie opowiada nie tylko o książkach, ale też o fotografowaniu przyrody, zdrowej kuchni i pysznych nalewkach. Autorka książki dla dzieci „Ava i Tim. Droga na północ” (2013), powieści młodzieżowej „Zabłądziłam” (2014) oraz kobiecego kryminału „Dante na tropie” (2015) a także wielu innych książek.

Zupełnie inny cud to powieść świąteczna z mocnym akcentem psychologicznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 360

Pałacyk w Leszczynach to malownicza posesja będąca własnością milionera Norberta Halla, ojca trójki dzieci, których matkami są inne kobiety. W tym roku były tenisista postanawia spędzić święta nie tylko ze swoją obecną żoną i z wszystkimi swoimi dziećmi, zapraszając do wspólnego stołu również swoją matkę. Ma w zanadrzu pewną wiadomość, którą chce przekazać wszystkim po świętach. Niestety plan, aby spędzić święta w miłym ciepłym gronie rodzinnym niezbyt wypala, ponieważ nie każdy jest nastawiony do takich świąt optymistycznie. Pod uśmiechami kryją się ludzkie dramaty i wzajemne pretensje. Na dodatek matka mężczyzny znajduje w opuszczonym domku w ogrodzie bezdomnego mężczyznę, którego jedna z córek Norberta zaprasza do wigilijnego stołu. Czy tej rodzinie można pomóc w odnalezieniu wspólnej więzi? Czy przyprowadzony do domu bezdomny mężczyzna pozwoli na połączenie się członków rodziny, czy wręcz przeciwnie, skłóci ich jeszcze mocniej?

Z twórczością tej autorki spotkałam się dwa razy i to w dodatku w krótkich formach antologii, ale myślę, że z przyjemnością sięgnę po inne jej książki.

Boże Narodzenie to często czas radości, miłości i szczęścia. Rzadko ktoś czekając na święta myśli o wzajemnych niedopowiedzeniach, żalach czy pretensjach.  

(…) – Co jest z nami nie tak? – zapytała bezradnie. – Dlaczego nie mogą nam się udać chociaż jedne święta? Dlaczego nawet kiedy chcę zrobić coś dobrego, wszystko obraca się przeciwko mnie? (…)

Ta powieść teoretycznie powinna być ciepłą książką świąteczną, przynajmniej ja tak sobie o niej pomyślałam sugerując się słowem „cud” w tytule.

I chociaż nie zdradzę jaki cud wymyśliła autorka dając nam tę książkę, to muszę przyznać, że mile mnie tym zaskoczyła.

Początkowo fabuła nie jest zbyt optymistyczna i magiczna jak przystało na święta. Każdy z bohaterów to istna skarbnica żalów, niedopowiedzeń życiowych, frustracji i smutku. Każdy z nich niesie swój ciężar w samotności nie dostrzegając tego, że ktoś może nieść o wiele cięższy życiowy bagaż.

Ale jak to powinno być w święta, w których powinien dominować optymizm niesiony w worku empatii pojawia się w fabule bezdomny mężczyzna z okaleczonym, brzydkim psem i tok zdarzeń zupełnie zmienia swój bieg. Obcy, bezdomny gość przygarnięty częściowo z potrzeby spełnienia wigilijnego dobrego uczynku, a trochę z obowiązku przyzwoitości nie przez wszystkich jest dobrze widziany przy wigilijnym stole, ale wnosi zarówno do domu Norberta Halla, jak i do fabuły nieco humoru, ale jednocześnie budzi w bohaterach „człowieczeństwo”, co pozwala nagle zauważyć drugiego człowieka w zupełnie innym świetle.

(…) W końcu nadeszła – i wtedy okazało się, że starszy pan jest zbyt wzruszony, aby wydusić z siebie coś więcej niż choćby proste „dużo szczęścia”. Ostatecznie rozpłakał się jak dziecko, a wtedy wszyscy poczuli się jeszcze bardziej zakłopotani i chyba nie było przy stole osoby, która nie chciałaby w owej chwili po prostu zniknąć. (…)

Książka jest jak najbardziej świąteczna, bajkowo białe opisy ogrodu, gorączka przygotowań świątecznych potraw i patchworkowa rodzina zebrana przy wspólnym wigilijnym stole.

Polecam tę powieść nie tylko na czas świąt. Być może nie jest to lektura z tych, lekka, łatwa i przyjemna, ale pozwala dostrzec wiele spraw, o których nie myślimy na co dzień.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość poznania tej książki, która nie tyle nastroiła mnie świątecznie, co wzbudziła refleksje odnoszące się do życia i kontaktów nie tylko z najbliższymi.

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/