spotkania autorskie
Spotkanie autorskie z Małgorzatą Wardą (2)
W czwartek 11 września byłam na kolejnym spotkaniu autorskim, a że lubię takie spotkania, to wie każdy, kto zagląda na mojego bloga.
Tym razem ponownie spotkałam się z Małgorzatą Wardą. Napisałam „ponownie” ponieważ miałam już przyjemność uczestniczenia w spotkaniach tej autorki, a że jest ona dla mnie osobowością dość interesującą, to dlaczego mam sobie odmawiać przyjemności bycia na spotkaniach z nią.
Było to spotkanie promujące najnowszą książkę autorki „Miasto z lodu”, której premiera właśnie odbywała się tego dnia.
Spotkanie prowadziła pani Iwona Demska, dziennikarka Radia Plus. Nie będzie niczym niezwykłym jeżeli napiszę, że poprowadziła je bardzo profesjonalnie, ale to przecież jest naturalne. Bardzo ciekawie zadawane pytania, dotyczące w większości powstawania wątków i fabuły książki, zachęciły z pewnością do zakupu tej lektury, wszystkich uczestników spotkania.
Przyznam szczerze, że czytając opis książki miałam trochę inne wyobrażenie dopasowania tytułu do treści, bardziej wyobrażałam sobie tytułowy lód jako zimową otoczkę bohaterów powieści, ale z tego co powiedziała nam autorka, ten „lód” ma również inne znaczenie, ale tego nie zdradzę, bo gdyby ktoś chciał przeczytać książkę, to mogłoby się okazać, że zbyt wiele zdradziłam.
Małgorzata Warda to osobo bardzo ciepła i bardzo otwarta na czytelników, być może jej nazwisko nie jest jeszcze tak znane jak powinno być, bo sama autorka jest dość skromną osobą i nie lubi „nagłaśniać” się wszędzie, tak jak robi to niejedna jej koleżanka po piórze, ale mając w dorobku 10 napisanych książek może się chyba uznać za pisarkę przez duże P. Jej książki są dość kontrowersyjne, ponieważ porusza w nich tematy, często uważane za tematy tabu, i z pewnością nie ja jedna zastanawiam się nad tym skąd w tej cichej, skromnej osobie tyle pokładów cierpienia, które przedstawia swoim czytelnikom.
W zeszłym roku na Festiwalu Literackim Kobiet Pióra i Pazura jej książka „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” została nominowana do Nagrody Czytelniczek, a także nominowana do Nagrody Głównej Pióro, oraz została nagrodzona przez Fundację Age of Reading za poruszenie w swej powieści problem wykluczenia.
Wracając jednak do książki, którą autorka promowała na spotkaniu w gdańskim Empiku, to znalazłam filmik promujący książkę przez portal Kobiety to czytają i jedną z moich ulubionych aktorek młodego pokolenia Magdę Kumorek.
Cieszę się, że miałam okazję uczestniczyć w tym spotkaniu, i oczywiście chciałabym takich spotkań więcej. Książki sobie nie kupiłam, bo [jak twierdzi moja rodzina nie ma już w domu miejsca na kolejne książki – to oczywiście żart] zbliżają się moje urodziny i mam nadzieję, że moja rodzina sprawdzi się, jeśli chodzi o prezent dla mnie…
Tradycyjnie, po spotkaniu autorka podpisywała książki swoim czytelniczkom, mnie udało się namówić na to spotkanie moją przyjaciółkę i cieszę się, że kupiła książkę, bo wiem, że warto mieć w swojej biblioteczce książki takich autorek jak Małgorzata Warda, a moja przyjaciółka chyba nie żałowała decyzji, że poszła ze mną na to spotkanie.
Spotkanie autorskie z Emmą Popik
W sobotę byłam na spotkaniu z pisarką Emmą Popik. Spotkanie odbyło się w Bibliotece na ulicy Mariackiej, w czasie trwania Święta ulicy Mariackiej. Biblioteka jest miejscem kameralnym, ale bardzo przytulnym. Lubię tam chodzić, bo w tej bibliotece panuje specyficzny nastrój i zawsze znajdę nowości naszych gdańskich pisarek i pisarzy.
Przyznam szczerze, że było to spotkanie tak niesamowite i pełne atrakcji, że wyszłam z niego bardzo zadowolona. Chciałabym, aby wszystkie spotkania z „ludźmi pióra” były organizowane w podobnym klimacie.
Pani Emma przedstawiła nam swoją najnowszą książkę – kryminał „Złota ćma”.
Książkę kupiłam już kilka tygodni temu, ale muszę się przyznać uczciwie, że jeszcze jej nie przeczytałam z takich lub innych powodów (głównie czasowych).
Pisarka jest niesamowitą osobą i to, jak zaprezentowała nam swoją książkę, chyba długo pozostanie w mojej pamięci.
Spotkanie autorka rozpoczęła od przeczytania kilku wersów wprowadzających w fabułę książki, które już sprowokowały wyobraźnię do sięgnięcia po tę lekturę, bo od pierwszej strony lektura wzbudza ciekawość czytelnika.
Następnie przedstawiła nam (w skrócie oczywiście) fabułę w tak ekspresywny sposób, jakby grała główną rolę w teatrze.
I to już wystarczyłoby, aby zachęcić czytelnika do sięgnięcia po jej książkę, ale… czekała na nas niespodzianka…
Krótką scenkę nawiązującą do treści zobaczyliśmy w wykonaniu młodego aktora Jana Orszulaka.
Emma Popik jest osobą, która świetnie potrafi zaciekawić czytelnika wizją jaką stworzyła w książce i cieszę się, że mam „Złotą ćmę”, bo już mogę ją polecić innym, nie czytając. Pobieżnie przejrzałam swój egzemplarz i moje przypuszczenia, co do zainteresowania fabułą chyba się potwierdzają.
Jakby tego było mało, książkę Emmy Popik zarekomendował pan Tomasz Snarski – karnista, przytaczając zawiłe dla przeciętnego człowieka sytuacje prawne, które on, czytając książkę odebrał nadzwyczaj wiarygodnie, a to oznacza, że oprócz weny i fantazji trzeba mieć jeszcze typową wiedzę, decydując się na napisanie kryminału.
Bardzo miłą niespodzianką było to, że każda osoba, która zakupiła na spotkaniu „Złotą ćmę” dostała od autorki w prezencie drugą książkę pt. Plan – zbiór opowiadań, oraz gazetę z wywiadem.
Na koniec dodam, że na uczestników spotkania czekał słodki poczęstunek, co było bardzo sympatycznym akcentem i czułam się nie jak na typowym spotkaniu autorskim, ale jak na spotkaniu z przyjaciółmi.
Poproszę o więcej takich spotkań.
Spotkanie autorskie z Agnieszką Lingas-Łoniewską
Dwa dni temu byłam na spotkaniu autorskim z Agnieszką Lingas-Łoniewską. Każdy, kto mnie zna, lub kto wpada na mojego bloga wie, że lubię nie tylko czytać (i pisać) ale lubię również poznawać autorów/autorki książek. Często dowiaduję się wielu ciekawych rzeczy, co jeszcze bardziej kieruje mnie w stronę książek danej osoby. Inne blogerki poznają pisarki/pisarzy poprzez wywiady przeprowadzane z nimi często za pośrednictwem maila, ja wolę spotkać się z taką osobą tête-à-tête.
Panią Agnieszkę znam już od jakiegoś czasu, ale do tej pory była to znajomość czysto wirtualna poprzez Facebooka, teraz miałam okazję poznać ją osobiście, z czego oczywiście skorzystałam.
Miła, sympatyczna i otwarta dla ludzi, tak można by ją określić w trzech słowach. Dodam jeszcze, że z poczuciem humoru.
Spotkanie poprowadziła Izabela Nowak, która bardzo dokładnie przygotowała się do tego. Domyślam się, że przeczytała wszystkie książki pani Agnieszki, bo pytania miała sformułowane dość zmyślnie i ciekawie. Dzięki niej dowiedziałam się również (między innymi), o stronie internetowej pisarki www.agnesscorpio.pl, na którą oczywiście zaraz po przyjściu do domu zerknęłam.
Jak to na takich spotkaniach bywa, autorka mówiła o swoich książkach, a ja przyznam szczerze, że chociaż jedną z jej książek – „Łatwopalni” kupiłam sobie około 8 miesięcy temu, jeszcze nie zdążyłam jej przeczytać. Przysłuchiwałam się zatem temu o czym mówiła pisarka, i dzisiaj już wiem, ze sporo jej książek znalazło się w moich planach czytelniczych.
Między innymi autorka opowiadała o swoich początkach pisarskich, wspominając wydanie jednej ze swoich pierwszych książek „Brudny świat” („Dirty world”) w amerykańskim wydawnictwie Publish America, gdzie wydanie książki nie było aż takim problemem jak w Polsce. Co ciekawe, ostatnio nawet zainteresowałam się tą książką, kiedy zobaczyłam plakat reklamujący ją, w witrynie księgarni na deptaku Monte Cassino w Sopocie.
Wracając jednak do spotkania, to muszę przyznać, że pisarka ma spore grono fanek-czytelniczek, co odzwierciedliło się ilością osób, które przyszły na to spotkanie. Jej książki czytają zarówno bardzo młode osóbki jak i osoby w średnim (i nieco bardziej średnim) wieku.
Podczas spotkania, jedną z osób zadających pytania, był dość ekscentrycznie wyglądający (i pachnący) pan, który… albo zjawił się tam zupełnie przypadkowo, albo przyszedł celowo z zamiarem skłonienia pisarki do opisania jego „bardzo ciekawego życia”. Zresztą oficjalnie złożył autorce taką propozycję.
Oprócz fanek-czytelniczek była również koleżanka „po piórze” pani Agnieszki – Małgorzata Warda, prawdę mówiąc bardzo ceniona przeze mnie za swoje książki, w których porusza dość trudne, życiowe tematy.
Iza Nowak (prowadząca), Małgorzata Warda, Agnieszka Lingas-Łoniewska
No cóż, miło spędziłam wieczór i polecam takie „spędzanie czasu” innym, bo moim zdaniem nie tylko same książki są wizytówką autora, ale również jego osobowość.
Spotkanie autorskie z Magdaleną Witkiewicz (2)
W czwartek 13 lutego byłam na spotkaniu autorskim z Magdą Witkiewicz.
Moja koleżanka zapytała mnie, dlaczego chodzę na spotkania z autorkami, które już znam i wiem czego na takim spotkaniu oczekiwać. Odpowiedziałam, że „lubię chodzić na spotkania, a jak już kogoś poznałam, to bardziej czuję się jak na spotkaniu koleżeńskim, niż na spotkaniu z Gwiazdą”.
Tak właśnie traktuję te spotkania. Przyznam szczerze, że nie przeczytałam ostatnich książek tej autorki, i nie mam zamiaru się z tego powodu nikomu tłumaczyć. Mam do przeczytania tyle książek, że [tak ja twierdzi bookfa] i tak nie zdążę przeczytać wszystkiego co bym chciała zanim umrę….
Spotkania z Magdą Witkiewicz lubię, bo mnie odprężają. Autorka traktuje swoje czytelniczki/fanki, jak koleżanki i dlatego na jej spotkaniach nie czuje się oficjalnej sztywności, jaka bywa u innych (nie wymienię z nazwiska, bo nie chcę sobie robić wrogów).
Magdalena Witkiewicz, to kopalnia pozytywnych emocji i dobrego humoru. Ta kobieta potrafi nie tylko w swoich książkach przyciągnąć uwagę czytelniczek, a do tego swoje czytelniczki traktuje tak, jakby znała je od lat. Jak sama powiedziała, szybko nawiązuje znajomości, a myślę, że dla każdej czytelniczki jest to dość osobliwe wyznanie, bo zostać czytelniczką-koleżanką Magdy Witkiewicz jest zarówno fajnie jak i ciekawie.
Myślę, że bardzo ważne jest na takich spotkaniach, że Autor „nie jest sam” – ma kogoś, kto dobrze prowadzi spotkanie. Osoba prowadząca spotkania z Magdą Witkiewicz jest zawsze bardzo profesjonalnie przygotowana (nawet ma ściągi spisane w kajeciku), zadaje pytania tak skonstruowane, że kiedy przychodzi moment, gdy do głosu dopuszcza się czytelniczki, kiedy Autorka oczekuje pytań od czytelniczek, wszystko już jest wyjaśnione.
U Magdy Witkiewicz jest humorystycznie, pogodnie, wesoło i… po ostatnim spotkaniu, kiedy wracałam do domu pomyślałam sobie, że chyba powinnam szczęki umieścić w imadle, bo od śmiechu bolą mnie szczęki. Anegdoty, ciekawostki, zarówno te wpływające na treść, jak te związane z samym faktem pisania i wyjątkowe poczucie humoru Autorki, wprowadzają czytelniczki i czytelników w nastrój bliższy spotkaniu przyjaciół, niż oficjalnemu spotkaniu autorskiemu.
W ten czwartek, była dodatkowa atrakcja. Ponieważ spotkanie odbyło się w przeddzień Walentynek, fanki/czytelniczki Autorki przygotowały plakat, który rozbawił nie tylko samą Magdę Witkiewicz, ale również nas, czyli gości.
Wśród fanów/fanek czy czytelniczek/czytelników, bywają również inni autorzy książek, jest to miłe, bo świadczy o solidarności w społeczności pisarskiej. Tym razem w gdańskim Matrasie spotkałam pisarza/latarnika – Karola Kłosa, autora książek „Latarnik” i „Latarniczka” (wkrótce podzielę się opiniami o tych książkach, bo dzięki uprzejmości autora zdobyłam te książki).
Karol Kłos oczywiście dokumentował spotkanie swoim aparatem, ale ja również przyszłam zaopatrzona w ten sprzęt i… (podpatrzyłam i pod pstrykałam go).
Przed spotkaniem… miłe przyjacielskie pogawędki 🙂
Wracając do Magdy Witkiewicz, to spotkanie było promocją jej nowej książki „Pensjonat marzeń”, czyli drugiej części „Szkoły żon”. Przyznam szczerze, że jeszcze nie przeczytałam tych książek, na razie jestem na etapie „Milaczka” i „Zamku z piasku”, który zakupiłam dla mojej siostry, jako prezent pod choinkę. Ale… dzięki Autorce zdobyłam drugą część „Milaczka”, czyli „Panny roztropne”. Szukałam tej książki wszędzie, nawet na Allegro (bo zakochałam się w „Milaczku” i chciałam, „go” więcej) i napisałam o tym na FB.
Cieszę się, że miałam okazję spędzić miły wieczór w miłym towarzystwie. Oby takich spotkań było więcej.
Pamiątkowe zdjęcie zrobione przez Karola Kłosa, Autorka wpisuje autograf do książki.
Książki Magdaleny Witkiewicz
Spotkanie autorskie z Hanną Cygler
W piątek 7-go lutego byłam na spotkaniu z jedną z naszych najlepszych (moim zdaniem) pisarek Hanną Cygler, mieszkanką Gdańska. To nie było moje pierwsze spotkanie z tą autorką i mam nadzieję, że nie ostatnie. Pierwszy raz miałam okazję posłuchać Hanny Cygler na spotkaniu Grupy Siedleckiej w gdańskiej Bibliotece Manhattan na panelu Literackim DKK Kobiety Pióra i Pazura. Potem spotkałam ją w Siedlcach na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura 2013.
Wspomniałam już o niej po przeczytaniu książki W cudzym domu, ale tak dla przypomnienia napiszę, że ukończyła skandynawistykę na Uniwersytecie Gdańskim, zawodowo od 1993 roku zajmuje się tłumaczeniami z języka szwedzkiego i angielskiego, obecnie prowadząc własne biuro tłumaczeń. Jest założycielką Bałtyckiego Stowarzyszenia Tłumaczy.
Hanna Cygler pisać zaczęła około 1985 roku a jej pierwsza książka – „Tryb warunkowy” została ukończona w 1997 roku. Na pytanie zadane przez jedną z osób, które były na piątkowym spotkaniu: „do której ze swoich książek czuje największy sentyment” odpowiedziała, że właśnie do tej pierwszej. Nie dziwię się, ja też mam sentyment do mojej „Leśniczówki”. Osoba prowadząca spotkanie zadawała bardzo ciekawe pytania, co spowodowało, że w części, w której zwykle czytelniczki dopytują pisarkę/pisarza o jakieś szczegóły wynikające z rozmowy, nie było żadnych pytań, ponieważ ciekawość została w stu procentach zaspokojona podanymi przez Hannę Cygler informacjami.
Spotkanie w gdańskim Empiku było okazją do zaprezentowania i wypromowania jej najnowszej książki pt. „Grecka mozaika”. Autorka bardzo ciekawie opowiadała o kulisach powstania pomysłu na tę właśnie książkę, w której opisała wspomnienia pewnego Greka. Słuchając jej opowieści o Grecji, nabrałam ochoty na wakacje. No cóż, moja przyjaciółka obiecała mi, że kiedyś ze mną tam pojedzie, więc…
Autorka wpisuje dedykację do książki, dla mojej przyjaciółki (ale będzie miła niespodzianka )
Hanna Cygler opowiada zawsze z humorem i tak ciekawie, że każdy słucha w wielkim skupieniu. Jest to osoba bardzo pogodna i spędzenie w jej towarzystwie nawet tak krótkiego czasu, jakim było spotkanie, warte było tego.
Zarówno przed spotkaniem jak i po nim, do pisarki ustawiły się kolejki czytelniczek po autografy. Podsłuchałam rozmowę dwóch pań, z których jedna chwaliła się drugiej, że ma wszystkie książki i już nie może doczekać się kolejnej, no i dlaczego [ona] nie pisze ich więcej. Druga pani odpowiedziała, „no wiesz, słyszałam, że pisarze bardzo mało zarabiają na swoich książkach więc się nie dziwię”. Nie wiem, czego się tamta pani „nie dziwiła”, ale moim zdaniem lepiej niech pisarz pisze mniej a bardziej wartościowe książki, niż miałby „produkować” chałę na ilość nie na jakość.
Pogodna i zawsze uśmiechnięta, potrafi zarazić optymizmem. Taką właśnie osobą jest Hanna Cygler.
Na spotkaniu była także inna pisarka Małgorzata Warda z siostrą.
Musiałyśmy naprawdę długo czekać, aż fanki Hanny Cygler wreszcie otrzymają swoje autografy, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.
Jeżeli ktoś nie przeczytał jeszcze żadnej z jej książek, to niech to zrobi jak najszybciej, z pewnością nie będzie żałował.