sensacja
VOX – Christina Dalcher
Christina Dalcher uzyskała doktorat w dziedzinie lingwistyki teoretycznej na Uniwersytecie Georgetown. Wykładała w kilku uczelniach i specjalizuje się w fonetyce dialektów włoskich i brytyjskich. Napisała wiele opowiadań, które ukazały się w ponad stu czasopismach na całym świecie. Jest laureatką wielu nagród literackich, a „Vox” jej debiutem pisarskim jako powieść.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 LUTEGO 2019
stron 411
Vox to lektura z dziedziny literatury fantastyczno-naukowej, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Waszyngtonie.
Jean jest neurolingwistką, która od ponad roku została pozbawiona nie tylko pracy naukowej ale również… mowy. Nowy prezydent USA w porozumieniu z najważniejszym w kraju duchownym, postanowili doprowadzić do tego, aby rola kobiety ograniczała się jedynie do bycia matką, żoną i gospodynią domową. Pewnego dnia, amerykański rząd wydaje dekret, którym skazuje kobiety na milczenie. Każda z nich otrzymuje licznik imitujący bransoletkę, który pozwala im na wypowiedzenie w ciągu doby jedynie 100 słów. Każde kolejne wypowiedziane słowo boleśnie przypomina o ilości przekroczonych. Kobiety zostają pozbawione prawa do wykonywania zawodu. Doktor Jean całe zawodowe życie poświęciła badaniom naukowym nie angażując się w politykę, lecz gdy brat prezydenta ulega wypadkowi, rząd chce zmusić Jean do znalezienia leku na jego nagłą afazję. Czy jednak o to właśnie chodzi ekipie rządzącej Ameryką? Czy wypadek brata prezydenta to nie jest blef? Czy doktor Jean zgodzi się na współpracę, czy jej odmowa zaowocuje zwiększonymi rygorami wobec niej i jej rodziny?
CZY TO TYLKO ZATRWAŻAJĄCA DYSTOPIA?
Przeciętny człowiek wypowiada w ciągu doby około 16 tysięcy słów, skrócenie tego do 100, jest nie tylko koszmarem kobiet skazanych na liczniki-bransoletki. I chociaż ta książka to fikcja literacka, taka czarna wizja potrafi przerazić chyba każdego.
(…) Przy kolacji, zanim wypowiem ostatnie sylaby tego dnia, Patrick sięga nad stołem i stuka palcem w połyskujące srebrzyście urządzenie na moim nadgarstku. Robi to delikatnie, jakby cierpiał razem ze mną, a może chce mi przypomnieć, żebym milczała, dopóki licznik słów nie zresetuje się o północy.(…)
Narracja w książce jest w osobie pierwszej czasu teraźniejszego, dlatego czytając, miałam wrażenie, że siedzę naprzeciwko jakiejś osoby i słucham jej zwierzeń. Mrocznych zwierzeń. Taka narracja zawsze mocniej działa na moja wyobraźnię. Zwłaszcza, że niezwykłe podobieństwo polityczne do polskich realiów naszej obecnej sytuacji w kraju jest wręcz porażające. Nie wciągam się w politykę, nie angażuję w żadne protesty itp., ale jak każdy mieszkaniec doskonale zdaję sobie sprawę z tego, kto tak faktycznie trzyma władzę w kraju. W tej powieści, głównymi doradcami prezydenta jest brat i wysoko postawiony przedstawiciel duchowny i to właściwie kościół rządzi, w dużym stopniu, ograniczając samodzielne decyzje głowy państwa.
(…) Swoją kampanię prezydencką oparł na dwóch filarach. Jednym z nich był Bobby, jego starszy brat i zawodowy senator, który udzielał mu praktycznych rad. (…) Drugim filarem był Wielebny Carl, „dostarczyciel” głosów i człowiek, którego słuchały tłumy. (…) Naszą jedyną nadzieją był Sąd Najwyższy. Ale przeliczyliśmy się, ponieważ większość składu zdradzała już prawicowe ciągoty, jedno stanowisko było nieobsadzone, a dwaj sędziowie wybierali się na emeryturę. (…)
No dobrze, koniec politykowania, czas wrócić do książki.
Fabuła jest koszmarem, o jakim żadna kobieta nie odważyłaby się nawet pomyśleć. Autorka powoli buduje napięcie, i nie pozwala na to, aby czytelnik poczuł się znudzony. Wręcz przeciwnie, obrazy tej nierealnej grozy, przeplatane opisami konsekwencji, jakie spadają na kobiety w przypadku zlekceważenia lub zwykłego zapomnienia się, powodują, że nie można się od książki oderwać.
To książka z tych „jeszcze jeden rozdział i idę spać”, a potem czytasz do momentu, aż ból oczu uświadamia ci, że jest silniejszy od przyjemności czytania i chęci poznania dalszego ciągu powieści.
Autorka w bardzo ciekawy sposób przedstawia zarówno główną bohaterkę jak i bohaterów drugoplanowych. Silna osobowościowo kobieta, często musi walczyć sama ze sobą, aby nie zranić najbliższych, których przecież kocha, chociaż ci najbliżsi nie zawsze potrafią być mili.
W pewien sposób mamy okazję uczestniczyć w relacjach matka-dorastający syn, w których miłość musi walczyć z fanatyzmem kształtującym młodą męską psychikę.
Czytelnik jest również świadkiem rozterek miłosnych, antagonistycznie podchodzących do tego, co było i tego, co jest. Tęsknota za uczuciem, które silnie zakorzeniło się w sercu i umyśle, musi stanąć przed wyborem, co ważniejsze, bezpieczeństwo i wolność własna, czy rodzina składająca się z czwórki dzieci. Ciągła tęsknota za utraconym kochankiem powoduje, że główna bohaterka cały czas porównuje mężczyzn, (oczywiście na niekorzyść męża), tak właściwie nie zdając sobie sprawy z tego, z kim mieszka od kilkunastu lat pod jednym dachem, i kim tak naprawdę jest mężczyzna, który jest ojcem jej dzieci.
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki, która tak bardzo by mnie pochłonęła. Zdając sobie sprawę z tego, że to tylko fikcja, że coś takiego nigdy się przecież nie wydarzy, cały czas czułam dziwny niepokój. Autorka ze spokojem, aczkolwiek z pewnego rodzaju determinacją pokazała nam, kobietom, jak niewiele możemy być warte, jeżeli politycy i kościół uznają nas za mniejszość. I jak potężna może być siła fanatyzmu.
Fabuła tej książki nadaje się na film i mam nadzieję, że kiedyś ktoś wpadnie na pomysł, aby znalazła się ona na ekranach. Niesamowite podejście do tego wyimaginowano problemu, to prawdziwy majstersztyk.
Połączenie nieźle wciągającej fabuły, z wyrazistymi i bardzo realistycznie ukazanymi bohaterami i zaskakującymi zwrotami akcji, dopełnione sporą dawką określeń i czynności naukowych, oraz ciekawymi dialogami, to… no cóż. Obok tej powieści nie można przejść obojętnie.
Polecam tę książkę z czystym sumieniem, każdemu, od nastolatka po seniora, nawet czytelnikom o ograniczonej wyobraźni. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jest odrobina thrillera, jest piękny romans, odrobina polityki i wątki czysto naukowe. Jest także spora dawka fantastyki, jak i piękny obraz człowieczeństwa. Jednym zdaniem: dla każdego coś…

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania tej książki. To nie jest książka z tych, o których po tygodniu czy dwóch się zapomina. To jest lektura, której fabuła na długo pozostaje w pamięci.
CYMANOWSKI MŁYN – Magdalena Witkiewicz & Stefan Darda
Magdalena Witkiewicz to autorka kilkunastu powieści dla dzieci i dorosłych. Urodziła się w 1976 roku. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. Miała własną firmę marketingową, przez pewien czas jednocześnie prowadziła ją i pisała powieści. Dziś jej życie zawodowe to książki i spotkania autorskie, a właściwie całe trasy promocyjne. Mieszka w Gdańsku z mężem, dwójką dzieci i kotem Puszysławem. Kto tutaj do mnie zagląda, ten z pewnością spotkał tę autorkę u mnie nie jeden raz.
Stefan Darda urodził się w 1972 roku w Tomaszowie Lubelskim, na Roztoczu, w byłym województwie zamojskim. Do roku 1991 mieszkał w Lubyczy Królewskiej, niewielkiej miejscowości tuż przy wschodniej granicy Polski. Po ukończeniu szkoły muzycznej i tomaszowskiego liceum im. Bartosza Głowackiego rozpoczął studia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Wtedy to rozpoczęła się jego przygoda z muzyką folkową. Został członkiem znanego zespołu „Orkiestra pod wezwaniem Świętego Mikołaja”, z którą koncertował i nagrywał płyty do roku 1995. W trakcie studiów Stefan Darda kontynuował też przygodę z turystyką, która rozpoczęła się jeszcze w czasach szkoły podstawowej. Dzięki muzyce i pasji turystycznej był silnie związany z górami, które odwiedzał w każdej wolnej chwili. W 1998 roku przeprowadził się do Przemyśla, na Podkarpaciu, gdzie mieszka do dziś. Przygoda z pisaniem rozpoczęła się dla niego w 2003 roku, kiedy to napisał swój pierwszy wiersz. Dziś jest poczytnym pisarzem literatury grozy.

PREMIERA ksiązki 13.02.2019
stron 419
Cymanowski Młyn to połączenie powieści obyczajowej, psychologicznej, romansu i thrillera, fabuła umiejscowiona została w czasach współczesnych na kaszubskiej wsi.
Monika i Maciej to mieszkające w Warszawie małżeństwo z kilkuletnim stażem, w którym coś zaczyna niedomagać. Pewnego dnia w skrzynce pocztowej małżonkowie znajdują kopertę, a w niej zaproszenie na wypoczynek do Cymanowskiego Młyna, gdzieś na kaszubskiej wsi. Wyjeżdżają pełni sprzecznych myśli. Monika liczy na kilka romantycznych dni i szansę na uratowanie małżeństwa, a Maciej nie widzi w tym wyjeździe niczego pozytywnego. Pilne sprawy wzywają mężczyznę do Warszawy, i Monika zostaje w pensjonacie sama tylko z właścicielem i jego synem. W ciągu kilku dni na Kaszubach, kobieta doświadcza dziwnych przeżyć, włącznie z romansem z mężczyzną, który wydaje jej się być bardzo podobny do jej byłego narzeczonego. Czy małżeństwo Moniki i Macieja będzie do uratowania? Co takiego stało się w okolicy pensjonatu dawno temu, że teraz mieszkańcy mówią o tym z lękiem? Kim tak naprawdę jest właściciel pensjonatu wyglądający na miłego starszego pana i jaką mroczną przeszłość ukrywa ten miły starszy pan?
Kolejny eksperyment literacki, jakim jest połączenie kilku gatunków prozy przyjęłam z pewnym sceptycyzmem. „Pióro” Magdaleny Witkiewicz już znam i nie ukrywam, że zaliczam jej książki do jednych z moich ulubionych, ale z jej współautorem nie miałam jeszcze do czynienia i moja ciekawość, co do gatunku, z jakiego znany jest Stefan Darda, została nagrodzona.
Powieść napisana została dość nietypowo, ponieważ narracja w części rozdziałów jest w osobie pierwszej a w innych w osobie trzeciej. I tak też jest z fabułą, część fabuły to typowa powieść obyczajowa z nutką psychologii i romansu, a część to typowy thriller z mocnym wątkiem kryminalnym.
Książka przyciąga od pierwszych stron, od samego początku czuję się ten specyficzny klimat grozy i tajemnicy, co powoduje, że nie można się oderwać od stron tej lektury. I chociaż kilka razy czułam wręcz irytację na myśl o zachowaniu się głównych bohaterów, to fabuła okazała się jak magnes i brnęłam w nią nawet mimo pewnego rodzaju lęku.
(…) Otworzyłam je po chwili, mając wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Zobaczyłam wpatrzone we mnie szklane oczy wypchanego jelenia. Wzdrygnęłam się. Jakoś wcześniej nie zauważyłam, że na ścianach wisiało kilka takich okazów. Poczułam się nieswojo. Blask ognia z kominka rzucał cienie na ściany, przez co wydawało mi się, że zwierzętom błyszczą się oczy, jakby były żywe. (…)
Muszę przyznać, że autorzy poruszają w swojej powieści kilka ważnych tematów, od problemów małżeńskich, poprzez tragiczną historię pewnej rodziny i zjawiska paranormalne, po wątki kryminalne. Nie brakuje również w tej niesamowitej powieści grozy wątków dotyczących ezoteryków i okultyzmu, dla jednych będących wymysłem chorego umysłu, a dla innych dowodem na istnienie sił nadprzyrodzonych.
Ciekawie ukazany został wątek tęsknoty za byłym narzeczonym, który zginął w wypadku motocyklowym krótko przed ślubem i siła wyobrażenia oraz przeobrażenia się w tę zmarłą osobę. Główna bohaterka tak często myśli o swoim byłym chłopaku, że zaczyna zauważać go w zupełnie obcym mężczyźnie, który… no właśnie… po seansie spirytystycznym zaczyna być opętany przez ducha tego człowieka. Jak wielka musiała być ta miłość, młodej dziewczyny, że po latach pamięta najdrobniejsze szczegóły romantyzmu tego związku. Niestety, bolesne wspomnienia przeszłości pozostawiają często w człowieku nieusuwalny ślad.
(…) Miałam cudowne wspomnienia. Miłosne listy w skrzynce… Moje imię i nazwisko nakreślone charakterystycznym pismem Piotra rozpoznałabym wszędzie. „M” przy moim imieniu było dużo większe niż inne litery. Zawijasy zdobiły rozkwitające wokół kwiaty i liście. Maciej nie pisał do mnie listów. (…)
Trudne chwile małżeństwa głównych bohaterów przedstawione w wątku obyczajowym tej powieści, przeplatają się z wątkami mrocznych zdarzeń, dotyczących pozostałych bohaterów, czyli właściciela pensjonatu i jego syna.
I tak jak z nutą sceptycyzmu podchodziłam do tego duetu pisarskiego, tak teraz wiem, że chcę więcej. Ta książka to takie „nieco egzotyczne danie (literackie)”, momentami słodko-gorzkie, momentami ostre i pieczące, a momentami odrobinę kwaśne, co nie oznacza, że trudne „do spożycia”.
Moim zdaniem, to lektura z tych, których fabułę pamięta się bardzo długo. To nie jest książka, którą po przeczytaniu odłożymy na półkę i po tygodniu nawet nie pamiętamy, o czym była. Myślę, że wielu czytelników zapamięta ten tytuł na długo. I chociaż fabuła jest nieco pokomplikowana, i raz można powiedzieć o tej powieści, że jest to lektura typowa dla pań, to równie dobrze można ją sklasyfikować, jako mocna książka dla panów. Taka indywidualność, która zaspokoi czytelników o odmiennych gustach czytelniczych.
Trzeba przyznać, że gdyby nie bardzo wyraziści bohaterowie (chociaż Monika nieco mnie irytowała), umiejscowieni w trzymającej w napięciu fabule, doprawionej ciekawymi dialogami, to byłaby to całkiem przeciętna powieść. Ale ona jest jak pogoda nad morzem, w jednej chwili spokojna, słoneczna i cicha, by w ułamku sekundy zmienić się w deszczową, sztormową i pełna strachu.
Polecam tę powieść zarówno czytelnikom preferującym lekkie powieści dla kobiet, jak i tym, którzy lubią się bać. W mojej głowie na długo pozostaną pewne fragmenty, które skutecznie zatrzymają mnie w domu w ciemną noc. Zwłaszcza skutecznie zatrzymają mnie chwilowo przed spacerami w lesie lub nad jeziorem. Nie wiem czy istnieje gdzieś Pamarliskie Błeto, ale z całą pewnością takich miejsc jak te opisane w książce, nie tylko na Kaszubach, jest wiele.


Bardzo dziękuję Autorom i Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej powieści i proszę o więcej takich perełek.
„W” JAK MORDERSTWO – Katarzyna Gacek
Katarzyna Gacek mieszka pod Warszawą. Z wykształcenia jest psychologiem. Ta polska pisarka i autorka scenariuszy wydała kilka powieści kryminalnych napisanych wspólnie z Agnieszką Szczepańską. Jest autorką scenariuszy między innymi do seriali „Anna Maria Wesołowska” (TVN), „Przeznaczenie” (TV Polsat) czy „Unia serca” (TVP 3 Info). Razem z Markiem Kamińskim napisała przygodową książkę dla dzieci „Marek i czaszka jaguara”.

Zdjęcie pisarki z prywatnego albumu autorki bloga.
Wydawnictwo Oficynka rok 2018
stron 437
„W” jak morderstwo to współczesna komedia kryminalna, której fabuła umiejscowiona została w małym miasteczku pod Warszawą.
Magda z zawodu jest weterynarzem, jednak jej mąż nie zgadza się, aby pracowała zawodowo. Kobieta więc spełnia się jako żona i matka dwójki dzieci. Podczas pewnego wieczornego spaceru z psem, znajduje w parku zwłoki młodej kobiety. Niby obcej, a jednak coś jest w niej znajomego, Magda zauważa na szyi zamordowanej wisiorek należący kiedyś do jej przyjaciółki – Weroniki, która zniknęła kilkanaście lat wcześniej i ślad po niej zaginął. Kiedy okazuje się, że śledztwo w sprawie znalezionej w parku kobiety prowadzi stary przyjaciel Magdy, ona nie potrafi zostawić tej sprawy spokojnie policji i stara się prowadzić własne dochodzenie. Odkrywając powoli tajemnice z przeszłości, wpada na trop mordercy. Czy wytypowana przez nią osoba pozbawiła życia jej przyjaciółkę, a następnie tę młodą kobietę w parku? Co spowodowało, że Magda przestała ufać własnemu mężowi i nie powiedziała mu o podjętej przez siebie pewnej decyzji?
Komedie kryminalne to jeden z moich ulubionych gatunków literackich. Ta książka jest właśnie taką, od której trudno się oderwać, w której wątki dotyczące brutalnego mordu i prowadzonego w związku z nim śledztwa, przeplatają się z humorystycznymi wątkami obyczajowymi.
Główna bohaterka, początkowo wydaje się osobą roztrzepaną, nieznającą określenia „asertywność”, całkowicie podporządkowaną rodzinie i uzależnioną od męża i dzieci. Z czasem jednak jej intuicyjne zachowania dążące do wyjaśnienia sprawy dotyczącej zniknięcia przyjaciółki przed kilkunastu laty, zmieniają ją prawie w dziennikarkę śledczą. Nie można jej nie polubić, chociaż chwilami jest dość denerwująca a jej zachowanie zbyt infantylne jak na dorosłą, wykształconą osobę.
Muszę przyznać, że poważne tematy poruszone w powieści są pokazane przystępnie i jednocześnie bardzo drobiazgowo. Problemy małżeńskie, czy zawodowe, autorka przedstawia w sposób realistyczny, chociaż z przymrużeniem oka.
Bardzo indywidualnie wpleceni w fabułę dość niekonwencjonalni bohaterowie drugiego (lub dalszego) planu, tacy na przykład jak pies Alf, czy pies Nepal albo… Kobyła, czyli stara szafa, dodają fabule pewnego rodzaju nietypowych emocji.
(…) Wrażenie było tak nieprzyjemne, że aż się wzdrygnęłam. Niestety, ten prawie niedostrzegalny ruch mojego ciała został zarejestrowany przez wpatrującego się we mnie psa, który potraktował go jak wezwanie i zanim zdążyłam krzyknąć „stój”, uderzyło we mnie z impetem rozpędzone czterdzieści cztery kilo żywej wagi. (…)
Mamy w tej powieści bardzo wyraziste postacie, wyjątkowo realistyczne, chociaż niektóre z nich autorka pozwoliła sobie przedstawić aż nadto realistycznie, mam na myśli szczególnie dwie osoby: mamę głównej bohaterki, (która jest całkowitym przeciwieństwem córki) i przyjaciela – policjanta.
(…) Natomiast moja matka była przykładem, jak fantastycznie może układać się życie, jeżeli się go nie unika. Zmieniła mieszkanie, zmieniła zawód, znalazła nowych przyjaciół, ba, nawet nowego mężczyznę. (…)
Ciekawa fabuła, obfitująca w zaskakujące zwroty akcji nie pozwala na oderwanie się od stron książki. A krótkie rozdziały, w moim przypadku to już trudna do ogarnięcia norma, bo postanowienie: „jeszcze jeden rozdział i idę spać”, często kończyło się prawie przed świtem.
Pewnego rodzaju odskocznią od wątku kryminalnego, czyli brutalnego morderstwa, jest opisane w powieści życie rodzinne głównej bohaterki. Niby takie zwyczajne jak w wielu rodzinach, ale dopiero w trakcie czytania człowiek (to znaczy ja) zdaje sobie sprawę z tego, że jego dzieci nie są wyjątkiem, a wiele matek i ich pociech zapewne ma duże szanse na utożsamienie się bohaterami książki.
(…) Są takie momenty w życiu każdej kobiety posiadającej dzieci, kiedy instynkty macierzyńskie zostają zastąpione przez instynkty mordercze, i ja właśnie tego doświadczyłam. Nie wiem, co mnie powstrzymało przed uduszeniem bachora gołymi rękoma. Być może wizja komplikacji przy pozbywaniu się zwłok. (…)
Zaskakujące zakończenie książki i to zarówno pod względem finału śledztwa jak i metamorfozy głównej bohaterki, to z pewnością nie jedyne plusy tej powieści.
Po skończeniu tej lektury zastanawiałam się, czy mogę się do czegoś „przyczepić”, przecież nie może być tak, że fabuła ma same plusy, w każdej książce można znaleźć chociaż malutki minusik. Niestety, fabuła chyba wciągnęła mnie na tyle, że tych minusików nie zdążyłam zauważyć.
Podsumowując – polecam tę książkę nie tylko miłośnikom kryminałów. Myślę, że kiedy czytanie jest przyjemnością i jednocześnie świetną zabawą przy ciekawej i wciągającej fabule, w towarzystwie wyjątkowo sympatycznych bohaterów, to warto po taką książkę sięgnąć. Zwłaszcza teraz, kiedy na dworze szaro, buro i ponuro. Nazwisko autorki z pewnością zapamiętam i kiedy nadarzy mi się okazja, sięgnę po kolejną książkę tej pisarki.
Mam nadzieję, że moje psy, nigdy… ani w dzień, ani w nocy nie znajdą w parku zwłok.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam po sięgnięcie po tę lekturę, zwłaszcza osoby, którym pogoda lub inne sprawy odbierają pozytywne emocje.
MAŁA BALETNICA – Wiktor Mrok
Wiktor Mrok to pseudonim Jurija Jakowa. Urodził się w 1957. Zawodowo posiada, dwie specjalizacje wojskowe i kilka cywilnych. Jego córka określa go mianem technokraty. Dużo podróżował po świecie, ale nie dla przyjemności. Dało mu to możliwość obserwacji różnych kultur, obcowania z ludźmi o innych przekonaniach i obyczajach. Przez większa część życia był postacią anonimową. Dlaczego zabrał się za pisanie? No cóż, ponoć każdy człowiek nosi w sobie materiał na dobrą książkę. I tyle. Jest nadal postacią dość anonimową, ale mam nadzieję, że wkrótce poznamy go lepiej.
Wydawnictwo INITIUM rok 2018
stron 587
Mała baletnica to współczesny kryminał policyjny napisany na faktach, którego fabuła w większości umiejscowiona została w Moskwie.
W domu pewnej bogatej nauczycielki baletu zostają znalezione zmasakrowane jej zwłoki, a następnie policjanci odnajdują w piwnicy domu małą dziewczynkę, wykorzystywaną najprawdopodobniej przez właścicielkę domu do masochistycznych praktyk seksualnych. Ekipa śledcza zajmująca się tą sprawą, chociaż działa bardzo prężnie, natrafia na swej drodze na przeszkody w postaci kolejnych ofiar mordów, powiązanych z dziecięcym pornobiznesem. W trakcie śledztwa, szefowej grupy dochodzeniowej, ujawnia się człowiek, który wie więcej niż policja i który w pośredni lub bezpośredni sposób jest również egzekutorem osób działających w tym szokującym biznesie. Czy uda się policji doprowadzić do końca sprawy? Kto stoi za likwidacją tego pornobiznesu?
Książkę otrzymałam już dosyć dawno, bo w lipcu 2018 roku na naszym corocznym spotkaniu A może nad morze? Z książką. Przyznam szczerze, ze długo nie mogłam się do niej przekonać. Chyba bałam się tego, co znajdę na kartach tej powieści. Zbrodnie na dzieciach, czy jakiekolwiek inne działania z wykorzystywaniem dzieci, typu pedofilia, czy pornobiznes działają na mnie bardzo emocjonująco. Zresztą pewnie na wielu ludzi również. A informacja o tym, że książka została napisana na faktach dodatkowo potrafi wstrząsnąć.
Mimo jednak dość ponuro przedstawionego tematu, dramatu zarówno dzieci jak i ich rodziców, w treści możemy odnaleźć, zwłaszcza w dialogach – w rozmowach prowadzonych między policjantami, znikome ilości humoru. Pozwala on (humor) na chwilę zapomnieć i oderwać się od brutalnej rzeczywistości głównej fabuły.
Homoseksualizm przedstawiony w tej książce jest ukazany dwojako, raz jako normalny instynkt, zwykłe pożądanie kogoś tej samej płci, a raz jako dewiacja, trudne do zrozumienia zboczenie widziane nawet z perspektywy choroby.
Śledząc krok po kroku prowadzone śledztwo, widzimy jak w wielu przypadkach policja jest bezradna wobec brutalności i poczucia bezkarności pewnych ludzi. I chociaż do ich obowiązku należy rozwiązanie sprawy i postawienie kogoś w stan oskarżenia, bywa, że policjanci są po stronie poszukiwanego złoczyńcy.
(…) – Na razie masz do czynienia z kimś, kto chce rozwalić ten biznes i stosuje niekonwencjonalne metody. Wykorzystujesz dzieci? Dostaniesz kulkę.
– Może akurat ja nie powinnam tego mówić, ale całym sercem popieram tego wojownika. (…)
Pedofilia jest tematem trudnym i z pewnością niejeden rodzic, czy dorosła osoba nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć to, nie tylko swojemu dziecku, ale i sobie, bo trudno jest wytłumaczyć argumenty, jakie często trafiają do tych małych ofiar. Wśród pedofilii niestety zdarzają się również kobiety, bogate, pachnące, piękne.
(…) – Najgorsze jest to, że zwykle wyobrażamy sobie pedofila jako faceta, który czai się pod szkołą z lizakami i porywa dzieci. A potem bije, głodzi, poi wódką, szprycuje narkotykami i brutalnie wykorzystuje. Oczywiście robi zdjęcie czy też filmuje. Więc spodziewamy się zobaczyć na zdjęciach umorusane, przerażone twarze, posiniaczone, zakrwawione ciała. A tu figa! (…)
W tej książce mamy szczegółowo przedstawione śledztwo z uwzględnieniem wielu „za” i „przeciw” pod względem prawnym. Intrygująca fabuła nie pozwala na oderwanie się od stron książki i chociaż momentami bulwersuje, to momentami wyzwala na ustach lekki uśmiech.
Mamy tu również świetnie wykreowane postacie, wyraziste i bardzo realistyczne w zachowaniach.
Autor podobno kiedyś powiedział, że nie myślał o tym aby zostać pisarzem, ale jeżeli jedna książka potrafi wzbudzić w czytelniku takie pokłady emocji, co wzbudziła we mnie, to myślę, że on został stworzony do pisania. Jego pierwsza książka „Czerwony parasol” podobno również jest w podobnym stylu. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać tę lekturę.
Polecam tę książkę przede wszystkim miłośnikom dobrych powieści kryminalnych, myślę jednak, że wielu czytelników uzna tę lekturę za coś mocnego i wciągającego.
Dziękuję wydawnictwu INITIUM, które było jednym ze sponsorów szóstego spotkania A może nad morze? Z książką za możliwość przeczytania tej powieści i polecam ją szczególnie miłośnikom kryminałów retro.
UWAŻAJ O CZYM ŚNISZ – Grażyna Kałowska
Grażyna Kałowska urodziła się w 1955 roku. Jest absolwentką i wieloletnią pracownicą Uniwersytetu Gdańskiego. Książki są jej życiem i pasją, ale jest również miłośniczką architektury i psów, a od wielu lat jej towarzyszami są amstraffy. Jest autorką kilku książek, między innymi „Sagi o nieefektywnych kobietach”, „Pamiętnika zabłąkanych dusz” i innych.
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro rok 2018
stron 178
PATRONAT MEDIALNY
Uważaj o czym śnisz to niekonwencjonalny kryminał policyjny, w którym wątki psychologiczne i obyczajowe przeplatają się z wątkiem sensacyjnym.
Dochodzi do morderstwa pewnego gangstera. Policjant zajmujący się sprawą również ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie wiadomo, czy śmierć policjanta jest powiązana ze śmiercią gangstera, czy są to dwa różne przypadki. Zamordowany gangster, kiedy żył, zastraszał chorego chłopca. Kiedy psycholog policyjna po rozmowie z chłopcem i jego rodzicami, trafia do szpitala z dziwną chorobą powodującą nadmierną senność, a lekarze nie są w stanie określić, co jej dolega, wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane. Kobieta bowiem ma sny, w których widzi trudne do wyjaśnienia sytuacje, a które mogą doprowadzić do wyjaśnienia zagadki kryminalnej. Czy sny pani psycholog pomogą w ujęciu sprawcy lub sprawców związanych z zamordowaniem gangstera i policjanta?
To nie jest moja pierwsza książka tej autorki i muszę przyznać, że do każdej kolejnej książki podchodzę z pewnego rodzaju konsternacją, bowiem autorka ma dość specyficzny styl pisania.
Bardzo obrazowo przedstawia postacie, skupiając się często na ich wyglądzie zewnętrznym.
(…) Podeszła do nich wysoka, korpulentna blondyna w żółtych spodniach i niebieskiej kurtce, wiekowo między czterdziestką a pięćdziesiątką, (…)
(…) Była niewysoką grubokościstą pięćdziesięciolatką, blondynką z siwymi nitkami we włosach. (…)
Przyznaję, że pomaga to w wyobrażeniu sobie postaci, ale gdy tak czytam opis wyglądu zewnętrznego którejś z kolei osoby, (a osób w książce zazwyczaj jest dosyć sporo) to czasami dekoncentruję się i nie mogę skupić na fabule.
W tej powieści, w wątek kryminalny wkrada się skomplikowany epizod chorej policjantki, która z niewyjaśnionych do końca powodów trafia do szpitala w stanie zamroczenia sennego. Jest między jawą a snem i nie potrafi się z tego stanu wydostać.
Sen bywa czasami proroczy, a czasami jest odzwierciedleniem dawnych lęków, frustracji, obaw. Między wątki kryminalno-obyczajowe, autorka wprowadziła wątek psychologiczny analizy snów, który ma za zadanie uzupełnienie fabuły.
(…) Po chwili podbiegasz do swojej posesji. Przeskakujesz przez płot i stajesz w ogrodzie. Ogród to miejsce odgrodzone od świata, prywatne. Twój ogród jest cienisty, ale piękny. Otacza go solidny płot z siatki. Nieoczekiwanie widzisz umarłego Luzka. Spotkanie z nim jest frustrujące, bo facet wygląda na pijanego i dobiera się do ciebie. (…)
Są ludzie, którzy każdy swój sen sprawdzają w senniku i chociaż w różnych sennikach może on mieć inne znaczenie, to wierzą w jego proroczą moc. W tej książce sny pani psycholog policyjnej również sprawiają, że kobieta angażuje się w nie emocjonalnie, odkrywa drogą dedukcji małe znaki prowadzące do rozwiązania zagadki kryminalnej. Jest to być może trochę irracjonalne podejście, ale stawia samą istotę tego kryminału w dość nieszablonowym świetle. W świetle pozbawionej brutalności sensacji, której głównym czynnikiem jest psychologiczna strona zarówno zbrodni jak i śledztwa.
Przyznaję, że autorka miała ciekawy pomysł na fabułę. Śledztwo nie stoi w miejscu, ale intensywnie porusza się do przodu by zaskoczyć czytelnika swoim zakończeniem. Myślę, że znajomość procedur policyjnych i terminologii policyjnej jest tutaj sporym atutem. Trochę szkoda, że książka zbyt szybko się kończy, ale może kolejny kryminał, (jeżeli autorka się na niego zdecyduje) będzie miał więcej stron.
Ukłon składam również w stronę autorki za bohaterów incydentalnych, jakimi są psy. I tu uważam, że wiedza dotycząca ras i zachowań jest na poziomie dużo wyższym od przeciętnej. Szkoda tylko, że wśród tej plejady pięknych psów nie ma ani jednego kundelka.
Polecam tę książeczkę, na jesienny wieczór. Jest to z pewnością lektura lekka łatwa i przyjemna. Nieco poważna, nieco humorystyczna. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie ponieważ jest tu ciekawy wątek sensacyjny, oraz zmysłowy wątek romantyczny, a także nieco psychologii. No i oczywiście coś dla miłośników psów.
Dla tych czytelników, którzy nie znają jeszcze twórczości Grażyny Kałowskiej, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Białe Pióro mam jeden egzemplarz książki w prezencie. Jeżeli ktoś jest chętny to zapraszam do małego konkursu.
Odpowiedz na pytania:
Czy wierzysz w sny?
Czy zdarzyło Ci się kiedyś wyśnić coś, co przepowiedziało jakieś zdarzenie w Twoim życiu?
Zapraszam do zabawy,
na odpowiedzi czekam do końca listopada 😀
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro za możliwość przeczytania tej powieści, którą serdecznie polecam na jeden z długich jesiennych wieczorów.



























