romans
JULIA – Anne Fortier
Anne Fortier urodziła się w 1971 roku w Danii w mieście Holstebro. Jest pisarką duńsko-kanadyjską, mieszkającą w USA i w Kanadzie. Swój pierwszy manuskrypt przedłożyła do publikacji w wieku 13 lat. Jest autorką powieści Hyrder på bjerget (w języku duńskim, 2005), Juliet (w języku angielskim, 2010), Julie (współautorka z Niną Bolt w języku duńskim, 2013), Pierścieniem Amazonerne’a (w języku duńskim, 2013) i The Lost Sisterhood (w języku angielskim, 2014). Była także współproducentką nagrodzonego nagrodą Emmy filmu Fire and Ice: Zimowa wojna w Finlandii i Rosji. Posiada tytuł doktora Historii Idei, który otrzymała w Danii na Uniwersytecie w Aarhus
Wydawnictwo SONIA DRAGA rok 2016
stron 503
Julia to współczesna powieść obyczajowa z wątkami historycznymi, sensacyjnymi, przygodowymi i romansem.
Julie Jakobs i jej bliźniacza siostra po tragicznej śmierci rodziców są wychowywane przez ciocię. Kiedy ciotka umiera Julia otrzymuje w spadku klucz do skrytki bankowej we Włoszech w miasteczku Siena, o którym do tej pory nie miała pojęcia, że tam właśnie przyszła na świat. Skrytka założona została przez jej matkę. Dziewczyna postanawia udać się w daleką podróż i odnaleźć rodzinny skarb. Gdy dociera do toskańskiego miasta, dowiaduje się, że jest potomkinią Giulietty, której miłość do mężczyzny zwanego Romeo stanowi nierozerwalną część historii średniowiecznej Sieny. W starym notatniku pewnego malarza, Julia odnajduje spisaną historię miłości dwojga młodych ludzi, których rody od lat były zwaśnione. Poznając członków rodziny, zaczyna zdawać sobie sprawę, że klątwa rzucona niegdyś przez jej potomkinię jest wciąż żywa. Ktoś jednak może uratować Julię, tym kimś jest Romeo. Czy jest on tylko wytworem wyobraźni Szekspira, czy istnieje naprawdę? Kto i dlaczego prześladuje dziewczynę w toskańskim miasteczku? I co jest ukrytym przez jej matkę skarbem, tak cennym, że wielu traci przez niego życie.
Powieść rozgrywa się w malowniczej Sienie, którą poznajemy zarówno współczesną jak i tę średniowieczną. Część fabuły opiera się na opowieści Romeo i Julia i tu składam ukłon w stronę autorki, której wiedza o Szekspirze jest wyjątkowo imponująca.
Jest to powieść o poszukiwaniu skarbu, ale również o poszukiwaniu miłości. W scenerię współczesnych Włoch autorka zgrabnie wplotła klasyczną tragedię szekspirowską, której głównymi bohaterami są strach, tajemnice, zagubienie i miłość.
W usta pewnego malarza autorka wstawiła piękne słowa mówiące o tym, czym jest ta miłość?
(…) Jest pożądanie i jest miłość. Mają ze sobą związek, lecz to zupełnie odrębne rzeczy. By skorzystać z jednego, wystarczą tylko słodkie słowa i zmiana ubrania, by zdobyć drugą, mężczyzna musi oddać swoje żebro. W zamian jego kobieta zmaże grzech Ewy i zaprowadzi go do raju. (…)
Rozdziały pisane są przemiennie, raz lektor w osobie pierwszej prowadzi czytelnika przez wątki współczesne, a raz lektor w osobie trzeciej zabiera czytelnika do średniowiecza, od roku 1340.
Jak już wspomniałam wcześniej, wiedza autorki o dramacie Szekspira „Romeo i Julia” jest wręcz zadziwiająca. Ale wiedza ta nie tylko dotyczy samej fabuły, czy dialogów, ale również wcześniejszych wersji tej najsłynniejszej legendarnej opowieści miłosnej.
(…) Spędziłam ten ranek w kawiarni Maleny na Piazza Postierla, przeglądając oficjalne wczesne wersje Romea i Julii, napisane przez Masuccia Salernitana i Luigiego da Porta, odpowiednio w 1476 i 1530 roku. Z ciekawością śledziłam, jak rozwijał się wątek i jak Porto dodał literackie zacięcie historii opartej – jak utrzymywał Salernitano – na prawdziwych wydarzeniach. W wersji Salernitana Romeo i Julia – czy raczej Mariotto i Giannozza – mieszkali w Sienie lecz ich rody nie prowadziły ze sobą wojny (…)
Fabuła przyciąga od samego początku i do końca trzyma czytelnika w napięciu. Momentami jest bardzo groźnie jak w najlepszym thrillerze, a momentami zabawnie, szczególnie w dialogach niepozbawionych nuty humoru. Wyraziste osobowości bohaterów są dodatkowym plusem tej powieści. Dwie siostry bliźniaczki są tak różne jak dzień i noc. A bohaterowie drugo i trzecioplanowi są tak jasno przedstawieni, że trudno o nich nie myśleć nawet po skończeniu powieści.
Na ostatniej stronie okładki zostało napisane, że jest to „Kod Leonardo Da Vinci dla bystrych, nowoczesnych kobiet” – i ja się z tym całkowicie zgadzam.
Polecam tę książkę zarówno paniom preferującym romanse, jak i osobom wczytującym się w książki historyczne czy sensacyjne. Ta powieść to cudowna podróż po Sienie z intrygującym wątkiem tajemniczym. Czyli dla każdego coś miłego. Jeśli chodzi o mnie, to uwielbiam książki z tak przeplataną fabułą, w których mogę znaleźć prawie wszystko: cząstkę thrillera, sensacji, psychologii, historii, przygody, podróży i miłości.
Zapraszam zatem w podróż do Sieny, może ktoś odnajdzie tam ślady Romea i Julii.
NAJDŁUŻSZA NOC – Marek Bukowski / Maciej Dancewicz
Marek Bukowski urodził się w 1969 roku w Miliczu. Jest aktorem filmowym i teatralnym, reżyserem i scenarzystą oraz producentem. Przed ukończeniem PWST w 1991 na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymał Nagrodę za pierwszoplanową rolę męską w filmie Nad rzeką, której nie ma. W roku W 1992 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. W 1995 roku został uhonorowany Nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego. W 2013 oraz w 2014 roku został nagrodzony Telekamerą w kategorii Aktor za rolę Piotra Gawryły w serialu „Na dobre i na złe” .
Maciej Dancewicz również jest aktorem, chociaż niewiele udało mi się znaleźć na jego temat. Książka jest prawdopodobnie jego debiutem, jako autora i chyba również jest to debiutantem jako współtwórca filmu.
Wydawnictwo MUZA.SA rok 2017
stron 382
Najdłuższa noc to kryminał retro, którego wątki sensacyjne przeplatają się z wątkami psychologicznymi, obyczajowymi i dramatycznym romansem.
Młody Jan Edigey-Korycki jest wolnym duchem, pływa na statkach odwiedzając najdalsze porty. W Madagaskarze otrzymuje wiadomość o śmierci matki, która skłania go do powrotu w rodzinne strony, do Krakowa, skąd z powodu nieszczęśliwej miłości do piękniej arystokratki musiał kilka lat wcześniej wyjechać. Tymczasem w mieście dochodzi do serii makabrycznych zbrodni, których dokonuje człowiek chcący bardzo spektakularnie pokazać to co robi. Jan odkrywa, że i jego matka nie zmarła śmiercią naturalną, podążając tropem zbrodniarza, zagłębia się nie tylko w przestępczy świat Krakowa, ale również tajemnicze symboliki religijne. Czy śmierć jego matki miała coś wspólnego z zamordowanymi w bestialski sposób kobietami? Czy Jan Edigey-Korycki znajdzie w końcu swoje miejsce na ziemi, czy wyruszy w dalsze rejsy?
Przyznam szczerze, że sięgając po książkę nie byłam świadoma tego, że jest ona inspirowana oglądanym wcześniej serialem Belle Epoque, który (nie ukrywam) oglądałam z dużym zainteresowaniem. Niestety moja wyobraźnia została już ukształtowana dzięki serialowi i czytając książkę nie musiałam sobie wyobrażać jej bohaterów, bo cały czas miałam przed oczami Pawła Małaszyńskiego, Magdę Cielecką, Olafa Lubaszenką i innych aktorów grających w tym serialu.
Mam za to porównanie i chyba jednak serial bardziej mnie wciągnął niż fabuła książki.
Trzeba przyznać, że autorzy w powieści bardzo zmysłowo przeplatali miłość i namiętność z brutalnością zbrodni. Piękna Belle Epoque ukazana z perspektywy sensacyjnej zbrodni, to z pewnością coś co zachwyci niejednego miłośnika kryminałów. Wchodzące małymi krokami nowoczesne metody kryminalistyki, dotyczące nie tylko zbrodni jako faktu, ale i technik kryminalistycznych i balistycznych to plusy w całej fazie dochodzeniowej.
Mroczne zbrodnie na początku XX wieku, często pojawiają się w książkach i filmach, i myślę, że miłośnicy kryminałów sięgają po takie historie równie często jak po kryminał współczesny.
Tak jak wspomniałam na początku, trudno mi jest się odnieść do wykreowanych postaci, ponieważ ich wygląd i sposób zachowania zbyt mocno mam zakotwiczony w pamięci z powodu filmu. Wydaje mi się jednak, że postać Jana Edigeya-Koryckiego, którego w serialu zagrał Paweł Małaszyński, w książce przemawia do mnie bardziej. Ten Edigey w filmie był może i ciekawą postacią, trochę mroczną, trochę romantyczną, a trochę impulsywną, ale w książce został ukazany nieco inaczej. Nie potrafię tego dokładnie wyjaśnić, miałam jednak wrażenie jakbym widząc tego Edigeya czytała o trochę innym człowieku.
Z pewnością bardzo obrazowo zostały opisane ofiary zbrodni, drastyczne i wręcz emanujące bólem i cierpieniem, potrafiły spowodować, że momentami czułam dreszcz obrzydzenia, litości i strachu.
Nie chcę porównywać książki do filmu, ale z przyjemnością polecę i jedno i drugie. Będąc jednak szczera, muszę przyznać, że książka nie zrobiła na mnie aż tak dużego wrażenia, spodziewałam się czegoś lepszego. Ale to jest moje zdanie.
Z całą pewnością jest to lektura dla tych, którzy lubią połączenia w fabułach wątków kryminalnych, podróżniczych, obyczajowych i romansu. Piękny Kraków z tamtego okresu również wart jest chwili uwagi. Czuć w książce ten realizm i klimat tamtego Krakowa. To piękne miasto, chociaż pokazane z perspektywy mrocznych zakamarków i złych ludzi cały czas przyciąga.
Troszkę za mało, moim zdaniem jest w tej powieści samego kryminału, pomysł na zbrodnię – doskonały, ale trochę za bardzo ukryty za wątkami psychologicznymi dotyczącymi głównego bohatera Jana Edigeya i za wątkami obyczajowo społecznymi. Ale może taki był zamysł autorów, żeby nie był to stricte kryminał, ale coś pośredniego.
Dziękuję wydawnictwu Muza.Sa, które było jednym ze sponsorów szóstego spotkania A może nad morze? Z książką za możliwość przeczytania tej powieści i polecam ją szczególnie miłośnikom kryminałów retro.
BĄDŹ PRZY MNIE ZAWSZE – Agata Przybyłek
Agata Przybyłek, to młoda autorka powieści kobiecych, absolwentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim, blogerka i recenzentka prowadząca bloga Informator Czytelniczy. Przygodę z literaturą zaczęła od opowiadań, z których kilka zostało nagrodzonych w różnych konkursach literackich i ukazało się drukiem, potem pisała wiersze, a następnie powieści. To właściwie tyle, ile udało mi się znaleźć w naszym wszechwiedzącym Internecie. Poznałam autorkę osobiście i muszę przyznać, że jest nie tylko cudowną pisarką ale również bardzo sympatyczną osobą.
Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2017
stron 445
Bądź przy mnie zawsze to współczesna powieść obyczajowa, w której przeplatają się wątki historyczne z romansem.
Laura jest absolwentką psychologii. W czasie jednego ze swoich wakacyjnych pobytów w polskim domu rodziców, przebywających poza granicami, poznaje chłopaka ze wsi. I chociaż dzieli ich prawie wszystko, ponieważ pochodzą z dwóch różnych światów, ich relacje bardzo szybko zmieniają się ze zwykłej znajomości w coś intymniejszego. Laura musi stanąć przed bardzo poważnym wyborem – wyjazd na zagraniczne studia i doktorat daleko od kraju, czy pozostanie w Polsce. Jest jeszcze Róża, sympatyczna starsza pani, która przed końcem podróży życia, postanawia wrócić do kraju z Australii, aby odszukać swoje wspomnienia. Co połączy dwoje młodych ludzi z tą miłą staruszką? Czy łączące Laurę i Alka uczucie przetrwa rozłąkę?
To jest książka z tych, których fabuła pozostaje w czytelniku na bardzo długi czas. Uwielbiam tego typu powieści łączące teraźniejszość z przeszłością, a zwłaszcza z historią II Wojny Światowej. To są przeżycia, które nie tylko pozostają w pamięci, ale i przypominają nam o tym co było.
Autorka w piękną i dość niebanalną historię miłosną zgrabnie wplotła obrazy polskiej rzeczywistości dotyczącej wsi, jej mieszkańców i poglądów. Z pewnością nie na każdej wsi jest tak jak w tej, ale wszyscy wiemy, że w zamkniętych społecznościach wiejskich ludzie wiodą zupełnie inne życie niż w dużych miastach. Często dzieci nie znają niczego poza granicami „swojej” miejscowości czy gminy, nie mówiąc już o większych miastach. Życie wiejskie opiera się głównie na pracy od świtu do nocy i na przyjemności czy pasje nie ma już zbyt wiele czasu.
Muszę przyznać, że chociaż pokazane zostało w powieści to wiejskie życie głównie z perspektywy ciężkiej pracy, neutralności wobec przemocy czy obrazu samej przemocy w rodzinie, to jednak z drugiej strony widzimy tutaj solidarność mieszkańców wobec tragedii jednego z nich i bezinteresownego niesienia pomocy tym, którzy na tę pomoc zasługują. A wszystko jak wiadomo, zależy od osobowości danego człowieka.
Zetknięcie takich dwóch światów, jakim są świat Laury i świat Alka, to z pewnością niełatwy temat do opisania, ale powszechnie wiadomo, że miłość potrafi pokonać największe przeszkody. Dziś już nie mówi się o mezaliansach, dziś kibicuje się szczerym uczuciom.
Wątek dotyczący pani Róży, seniorki, która przyjechała do kraju z dalekiej Australii po to, aby pozostać wśród „swoich”, bez względu na to kim są, i gdzie się znajdują, to bardzo wzruszająca historia opowiadająca o tym, jak wielu Polaków ryzykowało życie dla uratowania Żydów w czasie wojny. Jak wielu Polaków musiało patrzeć na śmierć Żydów będąc jednocześnie samemu bezradnym i równie zagrożonym.
Moim zdaniem, gdyby autorka tak wiarygodnie i realistycznie nie ukazała osobowości nie tylko głównych bohaterów, ta książka nie byłaby tak wciągająca, bo sama nietuzinkowa fabuła nigdy nie wystarczy do osiągnięcia celu, jakim jest wciągająca lektura.
Piękne, obrazowo wręcz przedstawione miejsca są kolejnym atrybutem dobrej powieści a tego tutaj akurat nie brakuje.
Głównych bohaterów nie można nie polubić. Przyznam szczerze, że od początku kibicowałam uczuciu dwojga młodych ludzi. Od początku trzymałam mocne kciuki za młodego człowieka, który był ofiarą rodzinnej przemocy, i jednocześnie cudownym, bardzo pracowitym chłopcem z marzeniami, no i oczywiście od samego początku wręcz pokochałam panią Różę.
Polecam tę książkę nie tylko paniom, chociaż jest to podobno literatura kobieca. Moim zdaniem to piękna opowieść o miłości zarówno tej współczesnej jak i tej niby zapomnianej z wojną i historią w tle. Gwarantuję podczas czytania łzy wzruszenia ale i chwile z uśmiechem. I cieszę się, że odkryłam książki Agaty Przybyłek. Na mojej półce „do przeczytania” czeka już kolejna jej książka. A to chyba o czymś świadczy.
PAN IDEALNY – Anna Dolatowska
Anna Dolatowska, z wykształcenia i powołania jest informatyczką. Zakochana jest w Skandynawii, a szczególnie w Norwegii. Uwielbia uczyć się języków obcych. Pracuje w korporacji. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od książki „Pan idealny”, czy będą następne? Zobaczymy.
Wydawnictwo Oficynka rok 2018
stron 374
Pan idealny to współczesna powieść obyczajowa z romansem korporacyjnym w tle.
Olaf Larsson jest singlem. To dobrze sytuowany i zajmujący wysokie stanowisko w korporacji mężczyzna w średnim wieku. Nie ma czasu na założenie rodziny, ponieważ praca jest dla niego najważniejsza. Dla podratowania jednego z oddziałów firmy zostaje oddelegowany do Polski. Wyjeżdżając z Norwegii nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo może zmienić się jego życie. W Polsce bowiem spotyka Izabellę, kobietę młodą, energiczną i bardzo zdolną, ale niestety uwikłaną w toksyczny związek małżeński. Czy uczucie łączące Olafa i Izabellę przetrwa trudny czas dla nich obojga? Czy uda się Olafowi postawić na nogi polski oddział swojej firmy?
Na wstępie muszę napisać, że jest to świetny debiut bardzo młodej osoby. Autorkę poznałam osobiście i odniosłam wrażenie, że sama jeszcze nie do końca uwierzyła w to, że ta książka jest sukcesem.
Dla osób poza branży informatycznej, mającej nikłe pojęcie o języku programowania, html-u i innych zawiłościach informatycznych, pewne słowa, takie jak kliker, czy tester mogą się wydać obce. Nie przeszkadza to jednak w zaangażowaniu się w ciekawą fabułę.
Autorka w bardzo realistyczny sposób opisała pracę ludzi w korporacji, wszelkiego rodzaju podkopy czy przepychanki między ludźmi w takich miejscach jak ogromne biurowce, należące do wielkich koncernów. Ludzi, którzy zamiast współpracować ze sobą – rywalizują.
(…) To jakieś komunikacyjne bagno i arena, na której każdy za wszelką cenę chce pokazać, że jest lepszy i mądrzejszy. To nie jest zespół. To tylko zbiór indywidualności. (…)
Książka napisana jest prostym językiem, chociaż nie brakuje w nim wielu typowo korporacyjno-informatycznych zwrotów. A bardzo realistycznie brzmiące dialogi z pewnością są dużym plusem wplecionym w fabułę.
Oprócz tej twardej korporacyjno-informatycznej mowy, autorka funduje czytelnikowi również łagodne, wręcz poetyckie opisy miejsc, czy ludzkich zachowań.
(…) Znów wtopiła się mocno w jego ramiona i zamknęła oczy. Czas na chwilę stanął w miejscu, a zimny, służbowy gabinet zamienił się w lekki, puchowy obłok zawieszony na błękitnym niebie. (…)
Ta opowieść to nie jest zwyczajny biurowy romans. To spotkanie dwóch ludzi szukających w życiu czegoś innego niż normalność. Główna bohaterka, kobieta zamężna tkwi z toksycznym związku niby miłości, a główny bohater niby szuka miłości, ale tak naprawdę boi się stabilizacji. Ona tkwiąca w związku jak w złotej klatce, przy mężu, który jest typem pana i władcy, nie potrafiącym otoczyć jej czułością, ucieka w ramiona tego, który jej tę czułość daje jak na wyciągniętej ręce. Moim zdaniem to świetnie ukazane studium osobowości kobiety, tkwiącej w takim toksycznym związku, a jednocześnie bojącej się ten związek zakończyć. I chociaż nie polubiłam Izabelli, to coś mnie do niej przyciągało. Może to solidarność kobieca? A może współczucie?
Praca w korporacji, to często samotność na własne życzenie. Awans, wysokie stanowisko powodują często odosobnienie, bo ludzie nie potrafią czuć się przy takiej osobie swobodnie. Boją się jej, jej reakcji, zachowania czy władzy.
Autorka jednak bardzo pięknie opisała zależność między tym, co jest, a co może być. Czasami trzeba stracić coś cennego, aby zyskać coś cenniejszego. Jak często poświęcając się pracy zawodowej ludzie niszczą poczucie własnej wartości na gruncie rodzinnym, prywatnym, przyjacielskim. Rozpoczynają „wyścig szczurów” depcząc po drodze wszystko to, co najcenniejsze w życiu, czyli miłość, zaufanie do drugiego człowieka czy piękno, jakim może być wewnętrzny spokój. Czasami wszystko idzie gładko jak po maśle, zanim skończy się jeden etap, już szczęśliwym zbiegiem okoliczności zaczyna się kolejny. Ale są takie sytuacje w życiu, które potrafią bardzo zaskoczyć i… trudno się z nimi pogodzić.
Fabuła książki zaskakuje i bulwersuje, ale najbardziej niespodziewane i szokujące jest jej zakończenie. Musiałam dwa razy je przeczytać, żeby przekonać się, czy czegoś wcześniej nie pominęłam.
Nie zdradzę czy książka kończy się happy endem czy dramatem. Polecam tę lekturę ku refleksji. Niby temat sztampowy, bo romans w pracy, on przystojny i bogaty, ona nieszczęśliwa w związku pada w jego ramiona, ale… między tym jest coś jeszcze. Coś nie standardowego, coś co pozwoli na ten romans spojrzeć inaczej. Pozwoli poznać osobowości ludzi, którzy niby są tacy sami jak wielu, a jednak inni.
Bardzo chciałabym, aby autorka napisała kontynuację, bo dla mnie ta historia się jeszcze nie skończyła. Zapewne taki był zamysł autorki by pozostawić czytelnika z wielką niewiadomą, ale ja nie lubię takich zakończeń. Lubię proste, może czasami zbyt przewidywalne, ale realne zakończenia.
Polecam tę powieść zarówno paniom jak i panom i trzymam kciuki za kolejne książki tej autorki, bo uważam, że jak na debiut to jest ona idealna i na wysokim poziomie wiedzy nie tylko informatycznej.
Praca w korporacji może i daje większe pieniądze, ale czy jest tym, o czym tak wielu marzy?
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka, które było jednym ze sponsorów na naszym szóstym spotkaniu A może nam morze? Z książką za możliwość przeczytania tej lektury.
Grupa A może nad morze? Z książką jest jednym z patronów medialnych tej powieści, dlatego z czystym sumieniem mogę tę powieść polecić.
CZAS BURZY – Adrian Grzegorzewski
Adrian Grzegorzewski urodził się w Żarowie, małym mieście na Dolnym Śląsku. Jego rodzice pochodzili z Kresów i miłość do tych rejonów zaszczepili synowi. Ojciec urodził się w Wilnie, mama w Rychcicach pod Drohobyczem. Właśnie ta wioska jest pierwowzorem Bedryczan, miejscowości, w której toczy się akcja powieści „Czas tęsknoty”. Autor już w dzieciństwie fascynował się literaturą i historią, a tematyka Powstania Warszawskiego stała się jego największą pasją. W 2002 roku wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka do dziś i pracuje, jako listonosz w Royal Mail. Interesuje się polityką, lubi literaturę spod znaku political fiction, uwielbia Tolkiena, a na jego półce można znaleźć całą gamę książek historycznych.
Wydawnictwo Między Słowami rok 2017
stron 411
Czas burzy to powieść historyczna z romansem wojennym w tle.
Piotr jest Polakiem a Swieta Ukrainką, niestety ich uczucie od początku skazane było na zagładę. Kiedy wybuchła wojna, kochankowie musieli się rozdzielić. Ponownie spotkali się na początku 1944 roku, odnajdując się w Warszawie. Piotr działa w konspiracji, co oznacza nie tylko zbrojne akcje, ale i konieczność niebezpiecznego flirtu z Niemką Eriką. Marta jest przyjaciółką Piotra i Swiety, kiedy w 1943 roku wraca do swojej rodzinnej wsi, nie ma się gdzie podziać, ponieważ jej matki nie ma, a dom zajmuje ktoś inny. Zamieszkuje więc w domu pewnego Ukraińca, któremu rodacy wymordowali całą rodzinę. W obliczu niebezpieczeństwa oboje postanawiają przyłączyć się do walczących Polaków.
Czy uczucie Piotra i Swiety przetrwa w obliczu okupacyjnej grozy? Czy dłonie, które pociągają za spust, wykonując wyroki podziemnych sądów, mogą dać czułość i bezpieczeństwo? Czy miłość może wygrać z okrucieństwem wojny?
Przyznam szczerze, że dla mnie ta powieść to prawdziwa petarda czytelnicza. Od pierwszej strony nie mogłam oderwać się od stron książki, chociaż czasami zbyt mocne sceny wywoływały we mnie wodospad łez. Uwielbiam tematykę wojenną, więc kiedy zobaczyłam tę książkę, wystarczył tylko rzut oka na okładkę i opis, i już wiedziałam, że książka musi być moja.
Autor nie buduje w tej powieści napięcia powoli, jak to często bywa w innych książkach, on tym napięciem zaczyna powieść i trzyma do końca książki.
Nie oszczędza też czytelnika. Sporo bardzo drastycznych scen dotyczących nieludzkiego traktowania Polaków przez Ukraińców i przerażające mordy dokonywane na ludności, czy sceny walk wojennych, to naprawdę mocne wątki.
Świetnie przedstawione osobowości bohaterów pokazują jak bardzo wojna może zmienić człowieka. Na przykładzie Swiety i Marty widzimy, jak spokojna, romantyczna, beztroska dziewczyna potrafi się zamienić w bezwzględne narzędzie do zabijania.
(…) Co się stało z tym światem, że pistolet w kieszeni sprawia więcej radości niż bukiet kwiatów? Czy przelana krew wroga może smakować bardziej niż pocałunek? Jak wiele trzeba wyrzucić z pamięci, aby przyjąć krwawe prawo pięści za swoje? (…)
Oryginalności fabule dają wprowadzone w dialogi dialekty mowy oraz typowe dla ludności ukraińskiej czy warszawskiej, określenia i słownictwo gwary.
Całe życie wbijano nam do głowy jedną prawdę, która na szczęście, została podważona przez ludzi i historyków. Spojrzenie na II Wojnę Światową przez pryzmat ludzi narodowości ukraińskiej czy rosyjskiej, i zaakceptowanie faktu czym właściwie była Armia Czerwona, to mit o armii wyzwoleńczej, który został również przez autora obalony. Czy trzeba było na to czekać aż tylu lat? Bardzo ciekawa jestem jak okupację niemiecką przedstawiają w szkołach teraz, czy nadal wbija się młodzieży do głów, że Niemcy byli źli, a Rosjanie super wybawcy?
Moim zdaniem świetnie została przedstawiona przez autora wizja Powstania Warszawskiego. Nie wszyscy przecież byli euforycznie nastawieni na zwycięstwo. Sporo ludzi widziało słabość i wszelkie negatywne prognozy tego zrywu Polaków.
(…) A w przypadku otwartej walki nasze siły, złożone z odważnych, gotowych do ofiar chłopców, którzy może raz strzelili z pistoletu na jakimś leśnym obozie, jeśli w ogóle na takim byli, zetrą się z regularnym wojskiem. Będą bić się ze świetnie wyszkolonymi, uzbrojonymi po zęby, zaprawionymi w boju żołnierzami armii, która pobiła nas w miesiąc. (…) Czy mamy szanse? Mamy. Ale jaką cenę przyjdzie nam za to zapłacić.(…)
Ta książka jest tak szczera w opisach walk, okrucieństwa, odwagi i determinacji, że nie mogę jej zakwalifikować do lektur lekkich, łatwych i przyjemnych. Ale polecam ją z całego serca, uprzedzam jednak wrażliwe czytelniczki, aby przygotowały sobie dużą paczkę chusteczek. To świetna powieść, ale dla ludzi o mocnych nerwach i takich, którzy akceptują prawdę historyczną. Ale piękna miłość, uczucie łagodne, chociaż trudne, rekompensuje drastyczne sceny wojenne.
Ponieważ jest to druga część, a ja właśnie od niej zaczęłam już zamówiłam sobie część pierwszą „Czas tęsknoty”. Myślę, że dla kogoś, kto zaczął od wcześniejszej, kontynuacja jest tylko kolejnymi losami bohaterów. Ale nawet, jeżeli ktoś tak jak ja zacznie czytanie od tej części, bardzo szybko wciągnie się w fabułę, ponieważ jest sporo odniesień do wcześniejszych wątków. Dodam jeszcze że jeżeli ktoś oglądał serial „Czas honoru”, to ta książka jest właśnie dla wielbicieli tego serialu.