Recenzje książek

powieść psychologiczna

KRUCHA MIŁOŚĆ – Nina Bylicka-Karczewska

PATRONAT

To nie jest tak, że prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy spotka się kogoś w określonym czasie i miejscu. Czasami musi upłynąć trochę czasu, trzeba zdobyć nieco doświadczenia i dać sobie drugą szansę. I wtedy to jest coś wartościowego.

Nina Bylicka-Karczewska jest warszawianką urodzoną w 1982 roku. Ukończyła pedagogikę resocjalizacyjną oraz pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, a także MBA w PAN. Prywatnie jest mamą dwójki dzieci, w wolnych chwilach biega, a interesuje się psychologią rozwojową i pierwszą pomocą. Jej debiutem była powieść „Papierowa miłość”.

Krucha miłość to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 336

Ania i Piotr kiedyś byli parą, jednak ich losy rozdzieliły się na długi czas. Spotkanie po piętnastu latach jest dla nich przełomem. Ona wraca z długiego pobytu zza granicy i próbuje odnaleźć syna, którego kiedyś pozostawiła w Polsce, a on walczy z miłością do dziecka, które być może nie jest jego. Jednak jest coś, a raczej ktoś, kto ich łączy. Robert jest synem Ani i Piotra, o którym Piotr wcześniej nie wiedział, a Ania się go wyparła. Teraz jednak próbują stworzyć na miarę szczęśliwą rodzinę. Nie jest to łatwe, bo Piotr ma córkę, która dopiero przy Robercie zaczyna się otwierać na świat. Kiedy pewnego dnia mama dziewczynki oskarża Roberta o coś co może zniszczyć chłopcu życie, Piotr i Anka stają w zwartym szeregu nie mogąc uwierzyć, że ich syn zdolny byłby do takich czynów. Robert nie jest łatwym nastolatkiem, życie nie było dla niego pasmem radości, ale jest ktoś, kto wierzy mu bezgranicznie. Czy są to biologiczni rodzice? Czy są to rodzice, którzy adoptowali chłopca? Czy tą osobą jest najbliższy przyjaciel, czy może jeszcze ktoś inny?

W blurbie na okładce książki napisałam: Jedni wchodzą w dorosłość zbyt szybko, a inni zdecydowanie za późno. Ta książka to wzruszający przewodnik po ludzkiej psychice. To obraz ludzi żyjących z piętnem przeszłości i z traumami, które nie pozwalają realnie patrzeć na świat. Ale to również obraz pięknych uczuć.

I tak właściwie niczego już nie musiałabym dodawać.

Ta książka to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale przyznam się, że głęboko mnie dotknęła.

Autorka porusza w swojej powieści wątki trudnych, czasami patologicznych i toksycznych relacji między rodzicem a dzieckiem, a także trudne relacje między małżonkami. Tu mam na myśli głównie rodziców Piotra, władczego ojca i zbyt uległą matkę, która tą swoją uległością wobec męża krzywdziła nie tylko syna.

Spoglądając na okładkę można oczekiwać ciepłego, lekkiego romansu w stylu komedii romantycznych. Ale to jest bardzo złudne, bo chociaż romans jest, nawet można powiedzieć, że ciepły i lekki, to jednak fabuła wcale taka nie jest.

Przyznam szczerze, że dla mnie to była dość trudna pod względem emocjonalnym lektura, historia naszpikowana dramatyzmem kilku osób i to zarówno dorosłych jak i dzieci.

Autorka przedstawia różne sceny lub raczej wątki z punktu widzenia kilku osób. I tak na przykład zwykła rodzinna uroczystość pokazana została oczami dziecka i dorosłego.

To samo dotyczy emocji odebranych przez różne osoby w wieloraki sposób i słowa często wypowiedziane w emocjach dla pewnych osób mają niejednolity odbiór, jednym pozwalają na wyrzucenie z siebie czegoś co drażni, irytuje a innych rani.

To książka o miłości, ale takiej nieco zaniedbanej, miłości, która stchórzyła w obliczu pierwszych niepowodzeń. Ale to również opowieść dziecka o samotności w obliczu różnych rodzinnych zawirowań.

(…) W taksówce oparł głowę o zagłówek, trzymając Ankę za rękę. Wymieniali porozumiewawcze uśmiechy. To, co zrobili, nie miało logicznego wytłumaczenia. Mogli poczekać aż Klara uśnie, a Robert pójdzie do znajomych, jednak to nie byłoby to samo.

Rozdziały w książce zostały przeplatane przeszłością i teraźniejszością z uwzględnieniem różnych postaci.

(…) Czuł się niczyj. Ani dziecko sierota, ani adoptowane, ani dziecko pokrzywdzone przez los – nie miał prawa się tak tytułować i udawać poszkodowanego. Nikt go nie bił i nie krzywdził. A jednak siedziała w nim zadra, dobijana w głąb przez każdą kolejną. (…)

Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów przyciągają do fabuły. Nie wiem jak inni, ale ja bardziej pozytywnie odebrałam postacie męskie niż żeńskie. Jedyną kobietą, którą polubiłam jest młoda osoba – Julka. Dziewczyna niosąca na swoich barkach koszmar rodziny patologicznej, a jednak bardzo trzeźwo, inteligentnie i racjonalnie odbierająca rzeczywistość i nie pozwalająca na to, żeby zostać wciągniętą w wir patologii w jakim funkcjonują jej rodzice.

Myślę, że ta książka poruszy wiele osób. Problemy w niej przedstawione i sytuacje w których znaleźli się bohaterowie niejednej osobie spędzą sen z oczu i nie pozwolą zapomnieć o tym, o czym przeczytali.

To książka o miłości, ale również o dramatach jakie przeżywają dzieci nie tylko w rodzinach uważanych za patologiczne. W tak zwanych normalnych domach też często dzieci bardzo cierpią z powodu nadopiekuńczości czy zbyt wygórowanych oczekiwań rodziców. A może zamiast wymagać poświęcić więcej czasu na zabawę, na głupoty, na szaleństwa, na spontaniczność.

(…) Zresztą ja ciągle coś robię nie tak. Nie mam szóstki z angielskiego, nie wyróżniam się na hiszpańskim, słabo mi idzie. Przeczytałam sama tylko trzy książki, wolę jak ktoś mi czyta. (…)  Bazgrolę, nie umiem napisać ładnego a i d, moje laseczki w literkach są niezgrabne. (…)

Jestem przekonana, że niejednej osobie w trakcie czytania zakręci się łezka. Niby wiemy, że gdzieś obok nas są rodziny patchworkowe, w których rodzice borykają się z różnymi problemami, głównie natury psychologicznej, ale… no właśnie wiemy, ale nie jesteśmy w stanie zareagować odpowiednio, bo przecież nie mój problem, nie powinnam „wchodzić” w czyjeś życie.

Ta książka to kopalnie ludzkich dramatów, ale nic nie jest takie, żeby nie można temu zaradzić.

Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, myślę, że fabuła usatysfakcjonuje każdego,

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania twórczości kolejnej polskiej autorki a Czytelniczki i Czytelników mojego bloga zapraszam na mój fanpage na Facebooku, ponieważ mam dla Was niespodziankę w postaci zabawy 😊

Jeżeli chcecie się zabawić to informuję, że dla zwycięzców zabawy wydawnictwo przygotowało dwa egzemplarze książki. O wyłonienie zwycięzców poproszę autorkę, żeby nie było, że jestem stronnicza.

Odpowiedz na jedno proste pytanie:

CZY UWAŻASZ, ŻE PIERWSZA MIŁOŚĆ JEST W ŻYCIU WAŻNA? UZASADNIJ 😊

Na Wasze odpowiedzi wpisane pod postem konkursowym na Facebooku czekam do czwartku 20 października do godz. 22:00

CÓRKI TĘCZY – Hanna Cygler

I znowu pomógł mi Nelson Mandela, który powiedział, że odwaga to nie brak strachu, ale pokonanie go, a odważny człowiek to nie ten, co nie czuje lęku, ale ten, kto przezwycięży strach.

Festiwal Literatury Kobiet Pióra i Pazura Siedlce rok 2014
(foto własne)

Hanna Cygler jest tłumaczką i pisarką specjalizującą się w literaturze obyczajowej. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, na którym ukończyła skandynawistykę. Pracowała w gdańskim oddziale Polskiej Agencji Informacyjnej i na Uniwersytecie Gdańskim. Od 1993 zajmuje się zawodowo tłumaczeniami z języka szwedzkiego i angielskiego. Prowadzi własne biuro tłumaczeń. Jest członkinią Bałtyckiego Stowarzyszenia Tłumaczy. Pierwszą książką, która ukazała się w 2003 nakładem Wydawnictwa Cztery Strony Świata, była powieść 3 razy R. W latach 2004–2005 opublikowała w Wydawnictwie Kurpisz kilka powieści w serii „Nie Tylko o Miłości”, w tym dylogię Głowa anioła i Dwie głowy anioła oraz trylogię Tryb warunkowyDeklinacja męska/żeńska oraz Przyszły niedokonany, która w 2009, po wydaniu przez Dom Wydawniczy Rebis powieści Odmiana przez przypadki, przekształciła się w tetralogię. W 2006 przełożyła na język polski powieść Joanny Czechowskiej The Black Madonna of Derby (tytuł polski: Goodbye, Polsko; Wydawnictwo Media Foran). Gdyby ktoś miał ochotę dowiedzieć się więcej o tej autorce to zapraszam do moich wcześniejszych wpisów lub na stronę autorki.

Córki tęczy to powieść obyczajowa z dużą dawką kryminału.

PREMIERA KSIĄŻKI 22 WRZEŚNIA 2022

Wydawnictwo LUNA
stron 327

Joy to młoda kobieta mieszkająca w Pretorii w RPA. Osierocona przez matkę w dość młodym wieku musi sama wychować dwie młodsze przyrodnie siostry, bo ani ojciec Joy, ani ojciec bliźniaczek nie poczuwają się do opieki nad nimi. Na domiar złego brat Joy związuje się z nieodpowiednimi ludźmi i niechcący wplątuje w swoje problemy siostrę. Zuzanna mieszka w Polsce, ale wychowała się w Niemczech. Jest rozwódką, matką dorosłego syna i właścicielką fabryki w Gdańsku i tak właściwie do szczęścia brakuje jej tylko miłości. Kiedy poznaje w sieci przystojnego Jacka, który proponuje jej egzotyczne wakacje w Afryce, kobieta zbyt długo się nie zastanawia, chociaż wiele osób z jej otoczenia odradza jej tak daleką podróż w nieznane. Ani Zuzanna, ani Joy nie podejrzewają tego w jak dramatycznych warunkach się poznają. Czy Joy może być spokojna o siebie i dziewczynki, kiedy jej brat igra z losem i nigeryjską mafią? Co wydarzyło się w Afryce, że egzotyczny urlop Zuzanny zamienił się w koszmar? Jak doszło do tego, że Joy i Zuzanna się poznały i była to krótkotrwała znajomość czy zamieniła się w prawdziwą przyjaźń?

Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach, że autorka wydaje kolejną książkę, to nie zastanawiałam się ani sekundy czy chcę ją przeczytać. Wiadomo było, że chcę!

Narracja nie jest typowa, ponieważ rozdziały odnoszące się do Joy Makeba napisane zostały w pierwszej osobie. Joy opowiada nam o swoim życiu, o matce, która przedwcześnie odeszła „zabrana” przez nowotwór, opowiada o swoim bracie, który wpadł w niezbyt ciekawe towarzystwo i o sobie. I tak sobie siedzimy i „słuchamy”.

Rozdziały odnoszące się do Zuzanny napisane zostały w narracji trzecio osobowej, jak wiele typowych powieści.

Autorka przemyca w fabule dużo ciekawostek i informacji dotyczących życia ludzi mieszkających w Afryce. Oczami wyobraźni łatwo zobaczyłam i Pretorię i Johannesburg i zarówno od strony tej pięknej jak i tej mniej zachwycającej.  

Muszę przyznać, że bardzo polubiłam obie bohaterki, ale chyba większą sympatię poczułam do młodej, niezwykle odważnej i pracowitej, a także bardzo rodzinnej młodej afrykańskiej kobiety, która zamiast czerpać radość z życia studenckiego, jak większość jej rówieśniczek (Joy pochodzi z inteligenckiej rodziny) musiała zamiast nauką zająć się zarabianiem pieniędzy na życie i wychowaniem młodszego rodzeństwa. Zaimponowała mi ta dziewczyna.

(…) To prawda, moje krótkie życie zaczęło się od względnego komfortu, przeszło przez okres luksusu, następnie upadku, a obecnie triumfalnie wkroczyło w fazę nędzy. Pytanie tylko, czy historia zatoczy znów koło. (…)

Autorka porusza w swojej powieści kilka ważnych tematów, dzięki którym nie ma podczas czytania czasu na nudę. Mamy wątek gangsterski, co sprawia, że książka od pewnego momentu staje się kryminalnym thrillerem. Jest kilka ciekawych wątków obyczajowych opisujących życie „kolorowej” kobiety w środowisku mieszkańców Afryki i muszę przyznać, że czytając odniosłam wrażenie, że społeczność afrykańska jest bardzo ze sobą zżyta i zawsze pomocna. Oczywiście pomijając tę część społeczeństwa, która zajmuje się przestępczością.

Muszę wspomnieć również o wątkach psychologicznych, głównie tych które mnie poruszyły emocjonalnie. Wiem, że w wielu rodzinach zdarza się, że matka i córka nie potrafią żyć w zgodnej harmonii, co odbija się często traumą w dorosłym życiu. Albo że nowa żona ojca potrafi zdominować dziecko swojego partnera i ono w bolesny sposób odsuwa się od matki. Czy chociażby fakt odsunięcia się rodzica od własnych dzieci do tego stopnia, że nie interesuje się nawet tym, czy jego dzieci z poprzedniego związku czy związków nie cierpią głodu.

(…) I tyle. I jak zwykle, tych parę zdań potrafiło całkowicie popsuć humor Zuzannie. Może nie uległa tym razem matczynej manipulacji, ale nie na wiele się to zdało, gdyż czuła wyrzuty sumienia. Jasne, nie powinna ich czuć, ale niestety nie umiała inaczej. Zdecydowanie musi znaleźć sobie terapeutę. (…)

Można by powiedzieć „samo życie”, ale kiedy się o tym czyta sympatyzując z głównymi bohaterami to potrafi i wzruszyć i wkurzyć. Niestety, u mnie w trakcie czytania często emocje biorą górę.

To jest książka, której nie czyta się etapami, z dłuższymi przerwami, przynajmniej ja tak nie potrafiłam, bo historie Joy i Zuzanny tak mnie wciągnęły, że nie byłam w stanie odłożyć książki.

Hanna Cygler pisze ładnym językiem, a ponieważ znam autorkę osobiście, to kiedy czytałam tę książkę, to dosłownie „słyszałam” jej głos.

Polecam zerknąć na profil autorki w socjal mediach, szczególnie na FB, gdzie można zobaczyć nagrania z Afryki i wysłuchać ciekawych opowieści odnoszących się do głównej bohaterki.

Polecam tę książkę zarówno tym, którzy lubią spokojne powieści obyczajowe, jak i tym, którzy preferują powieści z dreszczykiem grozy. Myślę, że ta lektura zadowoli i jednych i drugich.

Dziękuję Wydawnictwu LUNA za wypuszczenie w świat kolejnej powieści tej autorki i dziękuję za propozycję jej przeczytania.

LISTY PISANE SZEPTEM – Magdalena Witkiewicz

Wspomnienia mają to do siebie, że po latach stają się jak fotografie w rodzinnym albumie. Odrzucamy brzydkie, nie do końca udane i rozmazane wskutek drgnięcia ręki kadry, a zachowujemy zwykle te, które przedstawiają jakąś piękną historię (…)

Restauracja Perła Bałtyku, Gdańsk Nowy Port, premiera książki „Listy pisane szeptem”

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Dla przypomnienia   napiszę tylko, że urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Listy pisane szeptem to współczesna powieść obyczajowo-psychologiczna z nutką romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 LIPCA 2022

Wydawnictwo FLOW
stron 356

Karolina i Sławek są małżeństwem od dawna, ich związek z romantycznego romansu zamienił się w rutynę dnia codziennego, nie pamiętają już nawet uczucia, które kiedyś ich łączyło. Ich codziennością jest milczenie, które często powoduje tęsknotę za tym co było kiedyś. Nie spędzają już wieczorów razem, każde z nich „ucieka” do „swoich spraw” większość chwil spędzając przed komputerem. Pewnego dnia Karolina nawiązuje kontakt przez internet z pewnym mężczyzną, występując oczywiście incognito i nie zdradzając swoich personaliów. Rozmowy często odbywają się nocą i stają się bardzo szczere, bezpośrednie i można nawet powiedzieć, że lekko intymne. Kobieta traktuje swojego rozmówcę jak najlepszego przyjaciela, zwierza mu się z myśli, które plączą się w jej głowie opowiadając o wszystkim co ją boli w małżeństwie, trochę zazdroszcząc kobiecie będącej żoną jej rozmówcy, którą ten nieustannie wychwala. Czy zawarta w internecie znajomość przyniesie Karolinie spełnienie marzeń, czy okaże się straconym czasem? Kim jest mężczyzna do którego pisze listy w sekrecie przed mężem, listy pisane szeptem? Czy Karolina i Sławek dojdą znów do porozumienia i rozpalą ognisko miłości, które z każdym kolejnym rokiem przygasa coraz bardziej?

Biorąc do ręki tę lekturę, tak naprawdę nie wiedziałam czego się po niej spodziewać.

Poznałam już „pióro” autorki w wersji komediowej, poznałam w wersji dramatycznej, a nawet kryminalnej i horrorze, czy mogła mnie jeszcze czymś zaskoczyć?

Mogła. I zaskoczyła wersją głęboko psychologiczną.

Ta książka jest inna nie z powodu narracji czy poruszonego w niej tematu małżeństwa z długim stażem. Ona jest inna, bo czytając ją miałam wrażenie, że siedzę na kozetce w gabinecie psychoterapeuty i słucham zwierzeń, raz kobiety, a raz mężczyzny. Taka jest narracja książki w pierwszej osobie czasu przeszłego, gdzie narratorem jest raz ona, a raz on, małżonkowie z ponad dwudziestoletnim stażem, rodzice dwójki dorosłych już dzieci, spełniający się zawodowo prowadząc własne firmy.

Myślę, że wiele czytelniczek i czytelników odnajdzie w tej małżeńskiej historii cząstkę siebie, ja odnalazłam do tego stopnia, że w pewnym momencie pomyślałam: Kurczę, czy ona pisze o mnie? O moim związku?

Często z pozoru wydające się błahe sprawy dla jednej osoby mogą być szczytem problemów innej. Każdy z nas ma odrębne spojrzenie na różne przejawy życia, ale gdy jest się w związku, to powinno się o tym rozmawiać. Chociaż z doświadczenia wiem, że często rozmowa wygląda monologicznie, jedna osoba mówi, a druga tylko czeka na koniec tego monologu.

Dla mężczyzny coś może być albo białe, albo czarne, kiedy kobieta zauważy jeszcze wiele odcieni pomiędzy. Wiem, to jest podobno normalne, ale znam mężczyzn, którzy potrafią się dostosować do swoich partnerek, potrafią być romantyczni i uczynni, bez ciągłych próśb o pomoc, czy sugerowaniu: „mógłbyś, na przykład…”.

Nie wiem od czego to zależy, od psychicznego lenistwa czy lekceważenia drugiej osoby. Myślę, że do każdego związku prędzej czy później wkrada się rutyna, miłość i namiętność zastępowana jest potrzebą ciała i przyzwyczajeniem do tej drugiej osoby. Ktoś ma w związku obowiązki takie, a ktoś inne, a czy nie byłoby łatwiej i lepiej, gdyby były one uzupełnieniem się, zamiast patrzeniem tylko w jedną stronę.

(…) Bo jeżeli przyjaźń to możliwość rozmowy na każdy temat, to w moim małżeństwie tak nie było. Ale jeżeli przyjaźnią nazywamy świadomość, że na drugiego człowieka można liczyć w każdej sytuacji, to mój mąż zdecydowanie był moim najlepszym przyjacielem. (…)

Autorka w dość ciekawy sposób pokazała tradycyjny model rodziny, w wielu domach funkcjonujący cały czas, gdzie on pracuje i zarabia, a ona bez względu na to, czy również spełnia się zawodowo, prowadzi dom i zajmuje się dziećmi. A potem padają pytania: jak ty ją/jego wychowałaś? A może zamiast bezpodstawnych pretensji, małżeńsko-rodzicielska współpraca?

Przyznam szczerze, że ta książka dała mi do myślenia. Wiem, że niczego już w moim małżeństwie nie zmienię, zbyt wiele lat pozwalałam na coś, czego zbieram teraz plony, ale mam nadzieję, że kiedy przeczytają ją młode kobiety, z krótkim stażem małżeńskim, to będą wiedziały, kiedy zacząć rozmowę uświadamiającą, że w związek wkradło się coś, co może ten związek zniszczyć.

(…) Przekonałam się, że czasem milion słów nie znaczy kompletnie nic, a cisza może być niezwykle wymowna. Ale zdarzają się sytuacje, gdy w jednym słowie zaklęte jest wszystko, co jest nam w danej chwili potrzebne. (…)

Bohaterowie tej książki nie są ani wyidealizowani, ani krytykowani przez autorkę, są pokazani tak realnie, że z całą pewnością wielu odnajdzie w nich coś z siebie.

A przedstawione małżeństwo nie jest ani dobre, ani złe, bo w wielu związkach jest tak jak tutaj. Może zamiast iść do psychoterapeuty, kiedy dzieje się coś co może prowadzić do ruiny, zacząć pisać do siebie listy? Albo pisać je do kogoś wymyślonego i zostawiać w takich miejscach, żeby ten partner/partnerka je przeczytali?

Czasami przed kimś obcym czy anonimowym jesteśmy w stanie wyrzucić z siebie więcej niż przed najbliższą osobą.

Autorka poruszyła w książce bardzo ważny wątek, odnoszący się do tego jak dzieci odbierają każdą kłótnię, czy każdy konflikt rodziców, nawet ten, który kończy się „cichymi dniami”.

(…) Byłam przerażona. Nie zdarzyło mu się to pierwszy raz w ostatnim czasie. Miałam z nim iść do lekarza, by zbadać nerki, ale zauważyłam, że moczył się zawsze, gdy szczególnie głośno się kłóciliśmy ze Sławkiem albo gdy ja byłam bardzo nerwowa. (…)

Polecam tę książkę nie tylko paniom, a może powinnam napisać, że polecam ją zwłaszcza panom. Myślę, że jest to nie tyle nostalgiczna opowieść o miłości, przyjaźni zaufaniu czy jego braku, ale to z pewnością książka miłości nieco zapomnianej, takiej którą przykrył kurz niedopowiedzeń, smutku i milczenia.

Dziękuję Autorce za te chwile, które mogłam spędzić z tą książką, a wydawnictwu FLOW dziękuję za to, że mogłam ją przeczytać w ramach współpracy recenzenckiej.

NIEDOSKONALI – Jolanta Kosowska

Nic na świecie nie dzieje się tak po prostu. My też spotkaliśmy się, bo tak miało być. Niedoskonali ludzie, którym dokopało życie.

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.

Niedoskonali to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu, której fabuła umiejscowiona została w Lizbonie.

PREMIERA KSIĄŻKI 15 CZERWCA 2022

Wydawnictwo ZACZYTANI
stron 308

Wiele jest na świecie miejsc w których splatają się ludzkie losy. Jednym z nich jest knajpa z muzyką fado w jednej z biedniejszych dzielnic Lizbony, w której spotyka się czworo ludzi: Majka, Dawid, Camila i Brunon. Młodzi ludzie próbują uciec od bolesnych wspomnień z przeszłości i robią wszystko, aby znaleźć nowy sposób na życie. Tym co jest spoiwem dla nich jest przyjaźń, dzięki której mogą zapomnieć o tym co było. Życie nie jest łatwe, ale mając wsparcie drugiej osoby można pokonać wszystkie traumy. Razem z młodymi bohaterami czytelnicy mają okazję odbyć podróż po pięknej Lizbonie. Czy Majka, będzie myślała o powrocie do Polski? Czy spotka w Lizbonie miłość swojego życia? Czy Bruno zatrudniając w swojej restauracji młodą skrzypaczkę grającą na ulicy miasta, śpiewającą piosenki fado nie będzie żałował swojej decyzji?

Kiedy sięgam po książkę Jolanty Kosowskiej wiem, że będzie to powieść wzruszająca, piękna i nostalgiczna, bo tak właśnie pisze autorka.

W każdej swojej książce zabiera czytelników w podróż do innego miejsca, które potrafi tak malowniczo opisać, że po skończeniu lektury mam ochotę wsiąść w samochód, pociąg czy samolot i pojechać tam, aby na własne oczy zobaczyć uliczki, którymi chodzili bohaterowie, czy brzeg oceanu, nad którym spędzali chwile.

Tym razem przenosimy się z Polski do malowniczej Portugalii, nad ocean i do Lizbony. Podczas czytania towarzyszą nam piosenki fado, w których klimat jesteśmy wciągnięci.

(…) W pewnym sensie każdy z nas jest aktorem. Gra przed innymi, czasami przed samym sobą. Bycie sobą bywa najtrudniejsze. (…)

Książka opowiada o przyjaźni czwórki młodych ludzi, których łączy knajpka w Lizbonie. Poznajemy Majkę, młodą kobietę z Polski, która po pewnym incydencie została zwolniona z pracy w szkole i aby oderwać się od przeszłości wyjechała do Portugalii, gdzie zatrudniła się jako kelnerka.

(…) Nikt z nas wtedy nawet nie przypuszczał, że Zośka potrafi kłamać, patrząc nam prosto w oczy. Oszukała mnie jak nikt nigdy wcześniej. Zrobiła to podwójnie. (…)

Camila jest niedoszłą skrzypaczką, z powodu ciężkiej choroby mamy musiała zrezygnować ze studiów, a po śmierci rodzicielki, aby zarobić na studia zaoczne zaczęła pracować w piekarni dorabiając sobie grą na skrzypcach na ulicach Lizbony.

(…) Dla mojej mamy jesteś teraz jeszcze bardziej wyjątkowa i niesamowita. Mówiła mi, że obecnie zdajesz najważniejszy egzamin w życiu, egzamin z rodzinnej miłości. I zdajesz go celująco. (…)

Dawid jest pośrednikiem wynajmu i sprzedaży nieruchomości i mieszka w tej samej kamienicy co Majka i Camila.

Bruno jest właścicielem restauracji i przyjacielem Dawida, pracodawcą Majki a potem również Camili.

Czwórka młodych ludzi, którzy zamiast cieszyć się życiem dźwigają na swoich barkach rany przeszłości.

Autorka porusza w swojej powieści kilka bardzo bolesnych tematów, między innymi molestowanie dzieci i przemoc w rodzinie, wychowanie w domu dziecka, opiekę nad chorym rodzicem, czy najzwyklejszą w świecie samotność.

Ale myślę, że chociaż każdy z tych młodych bohaterów niesie na barkach jakiś ciężar, to w życiu pomaga im zasada „co nas nie zabije, to nas wzmocni”.

Narracja jest w pierwszej osobie, co moim zdaniem zbliża czytelnika do bohaterów. Rozdziały zostały napisane przemiennie, tak jakby raz opowiadała o swoim życiu jedna osoba, a następnie kolejne.

W gąszczu dramatów mamy tutaj jednak iskierki radości, miłości, które rozkwitają między nimi, zbliżenia, które pozwalają na oddalenie od siebie złych czy bolesnych wspomnień. Nie brakuje też erotyki, no bo jak miłość to i bliższe kontakty, ale jest ona opisana łagodnie, nastrojowo, uczuciowo bez wulgarności, bardziej zmysłowo niż cieleśnie.

Ta książka to wzruszająca podróż w głąb człowieka, ale też piękne obrazy przyjaźni i miłości. Niech jednak nikt nie myśli, że fabuła jest spokojna, ponieważ oprócz wielu wątków wyciskających z oczu łzy jest też mały wątek grozy i tajemnicy.

A w tle opowiedzianych historii piękna Lizbona, ale również tajemnicza, mroczna i niepokojąca z ukrytymi w niej uliczkami i domami skrywającymi wiele historii.

POLECAM tę książkę, tak jak inne powieści autorki. Jeżeli nie znacie jeszcze powieści Jolanty Kosowskiej to koniecznie sięgnijcie po którąś, a gwarantuję, że zatracicie się i w stylu jakim pisze i w historiach, które opowiada.

STRUNY PRAGNIEŃ – Monika Chodorowska

Dlaczego mi to robisz, Boże? Co ja ci zrobiłam? – mówiła pod nosem, słowa rozpływały się we mgle. Straciła złudzenia. Była pozostawiona samej sobie.

Monika Chodorowska pracowała jako terapeutka pedagogiczna i chociaż jej bohaterowie są fikcyjni, pokazuje realne problemy, z jakimi mierzą się opiekunowie dzieci autystycznych. Jak mówi, pisze od zawsze. Jako dziewczynka pisała wiersze, później felietony, następne były opowiadania aż w końcu zaczęła pisać powieści.  W gazetce „Dziecko w mieście” opublikowała felietony o tematyce dziecięcej. Pasjonują ją książki i filmy. Lubi różnorodność, zmiany. Fascynuje ją człowiek z całą swoją złożonością.

Struny pragnień, to powieść obyczajowo-psychologiczna z nitką dramatu.

PREMIERA KSIĄŻKI 30 MAJA 2019

Wydawnictwo LUCKY
stron 270

Klara jest młodą matką samotnie opiekującą się autystycznym dzieckiem. Franek nie używa zwrotów grzecznościowych, bo nie rozumie zasadności ich użycia. Posługuje się krzykiem, bo wtedy dostaje to, co chce. Nie przytula się, bo ma nadwrażliwość dotykową. Życie Klary nie należy do łatwych, ale stara się być jak najlepszą matką. Nie ma wsparcia najbliższej rodziny, ponieważ mąż odszedł od niej, gdy zaczęły się problemy z synem, a z matką żyje na tak zwanej stopie wojennej. Jedyną podporą Klary jest dość ekscentryczna przyjaciółka, ale i ona ma swoje życie, nie może być cały czas obecna w życiu Klary i Franka. W końcu w kobiecie coś pęka, jej miłość wobec syna jest, ale nie potrafi sobie już z nią poradzić. Czy znajdzie się ktoś, kto zaopiekuje się Franiem? Jak samotnym można być wśród ludzi, którzy nie rozumieją problemów innych? Kto jest najbliższą sercu osobą, ze słowem której Klara się liczy?

Cieszę się, że książka trafiła w moje ręce i to nie dlatego, że jakiś czas temu miałam okazję osobiście poznać autorkę, ale dlatego, że po raz kolejny przekonałam się jak ważne jest, kiedy ktoś pisze o problemach, o których wielu ludzi nie ma pojęcia.

Życie rodziców wychowujących dziecko autystyczne z pewnością do sielanki nie należy, a kiedy jeden z tych rodziców zostaje z tym sam, to już trudno mówić o spokoju.

Główna bohaterka nie wzbudziła mojej sympatii, chociaż bardzo jej współczułam i trzymałam kciuki za jej siłę, wytrwałość i miłość. Ale chwilami miałam ochotę mocno nią potrząsnąć.

Myślę jednak, że gdyby od pierwszych sygnałów, że jest coś nie tak z jej dzieckiem pogodziła się i zaakceptowała to, że jej syn bardziej od tolerancji potrzebuje pomocy specjalisty, to sama by na tym wyszła dużo lepiej. Jej psychika nie byłaby taka jaka była.

Trudna rola matki dziecka ze spektrum autyzmu to z jednej strony bohaterstwo, a z drugiej walka z wiatrakami.

(…) Nadszedł moment powrotu do Chłopów i wpadła w przerażenie, bo zdała sobie sprawę, że jej myśli z dnia na dzień coraz mniej krążyły wokół syna. Powróciły wyrzuty sumienia, ale szybko się wyciszyły. (…)

Zdrowe dzieci są w stanie dać rodzicom nieźle popalić, a co dopiero dziecko, które drażnią wszystkie zewnętrzne bodźce: hałas, tłum, światło czy zapach.

Główna bohaterka została przedstawiona jako matka nadopiekuńcza, ale myślę, że winę za to, że zachowywała się tak, a nie inaczej, w dużej mierze ponosili jej najbliżsi – mąż, który odszedł w momencie, gdy zaczęły się problemy z dzieckiem czy matka, która nie potrafiła być wsparciem w trudnych chwilach.

(…) W przeciwieństwie do Sebastiana często nie rozumiała, dlaczego ma się zachowywać wedle instrukcji terapeutki. Coś w środku buntowało się w niej przed konkretnymi, zlecanymi wobec syna działaniami. (…)

Podobała mi się bardzo postać przyjaciółki Klary, osoby bezpośredniej, impulsywnej, może trochę wulgarnej, ale mocno stąpającej po ziemi. Chociaż można było odnieść wrażenie, że trochę zwariowanej.

Ciekawą i bardzo ciepłą osobą okazała się babcia, doświadczona życiowo, potrafiąca znaleźć rozwiązanie każdej sprawy. Jej cicha interwencja będąca raczej sercową poradą pozwoliła na otworzenie oczu niejednej osobie z otoczenia Klary.

(…) Jadąc, myślał o tym, co powiedziała i napisała mu babcia Zosia. Miała rację. Pospieszył się. Zbyt krótko walczył o rodzinę. Zbyt łatwo zrezygnował i później wszystko tak jakoś łatwo i szybko się potoczyło w odwrotnym kierunku, niż chciał. Miał świadomość, że nie zmierzył się z problemem, nie podjął wyzwania, nie zawalczył o rodzinę. Czy był tchórzem? (…)

Autorka porusza w swojej książce kilka trudnych tematów, ale pozwala też na budowanie nadziei.

Książka jest lekturą bardzo ciekawą, ale nie można jej zaliczyć do tych lekkich, łatwych i przyjemnych, chociaż styl jakim pisze Monika Chodorowska jest „lekki” dzięki czemu książkę czyta się szybko.

Sporo emocji i to zarówno tych dobrych i tych złych towarzyszyło mi podczas czytania, czasami miałam ochotę mocno kimś wstrząsnąć, by za chwilę te osobę przytulić.

Ta książka to trochę dramat z odrobiną romansu, ale z całą pewnością jest to powieść obyczajowa z mocnymi wątkami psychologicznymi.

Złe relacje matki z córką, walka o normalność autystycznego dziecka, traumy z dzieciństwa, depresja czy bolesne rodzinne tajemnice, to nie są przyjemne tematy i myślę, że niejednej osobie zakręci się w oku łezka. Ale to książka, obok której nie powinno się przejść obojętnie.

Polecam całym sercem i myślę, że chętnie sięgnę po inne książki tej autorki, bo widać, że Monika Chodorowska pisze z sercem. A jeżeli ktoś zastanawia się dlaczego książkę umieściłam w otoczeniu delfinów to musi tę lekturę przeczytać, wówczas będzie wiedział 😉

Książkę otrzymałam i przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Sofario.com, za co bardzo dziękuję.

Napisz do mnie
marzec 2023
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/