morderstwo
DO CNA – Katarzyna Bonda
Park mienił się wszystkimi odcieniami zieleni. Tylko w miejscach, gdzie w koronach drzew prześwitywało słońce pyszniła się kanarkowa żółć. Ta baśniowa aura tajemniczego ogrodu boleśnie uwydatniała grozę, jaką w mieszkańcach miasta chciał wzbudzić zabójca.
Katarzyna Bonda to jedna z najpopularniejszych pisarek powieści kryminalnych w Polsce. Jest autorką serii kryminalnej z Hubertem Meyerem, tetralogii z profilerką Saszą Załuską a także powieści kryminalnych inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami „Miłość leczy rany” i „Miłość czyni dobrym”. Pisarka ma w dorobku również dokumenty kryminalne: „Polskie morderczynie” oraz „Zbrodnia niedoskonała” i „Motyw ukryty” napisane wspólnie z Bogdanem Lachem. Jej książki są wydawane w 16 krajach. Prawa do edycji zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie, m.in. Hodder & Stoughton i Random House. W kwietniu 2021 roku stacja TVN wyemitowała serial „Żywioły Saszy” na podstawie „Lampionów”. Prawa do adaptacji książki dokumentalnej Polskie morderczynie zakupiła Nordic Entertainment Group – serial fabularny będzie emitowany w Viaplay.
Do cna to thriller kryminalny.
PREMIERA KSIĄŻKI 11 STYCZNIA 2023
Spowite mrokiem miasto budzi zwierzęce instynkty. Bez śladu znika młody mężczyzna, a w parku porzucono reklamówki pełne ugotowanych ludzkich kości.
stron 350
Na terenie Żyrardowa grasuje psychopata, zabija ludzi dla mięsa i dla rozrywki. Matka Antona Stadnickiego, znana w okolicy bogata kobieta zwraca się do detektywa Jakuba Sobieskiego z prośbą, aby odnalazł jej zaginionego przed kilku dniami syna. Jeżeli detektyw chce być godnym przeciwnikiem dla grasującego w okolicy mordercy musi sporo zaryzykować, kto wie, czy nawet nie własne życie? Ślad po młodym Antonie urywa się w Żyrardowie, detektyw odkrywa, że rodzina zaginionego skrywa wiele tajemnic, jedną z nich są nietypowe upodobania Antona, który pragnie być… zjedzonym. Kiedy w parku pewni ludzie odnajdują reklamówkę pełną ludzkich kości, śledztwo nabiera tempa. W międzyczasie młoda kobieta dostaje od tajemniczego wielbiciela paczki z surowym mięsem, do którego dołączony jest szczegółowy przepis na przyrządzenie wyśmienitego dania. Kto jeszcze musi zginąć, aby złapano psychopatycznego kanibala? Dlaczego rodzina Stadnickich nie chce zgłosić zaginięcia syna na policję? Co kryje przed Sobieskim matka zaginionego i co wspólnego z Antonem ma lokaj zamożnej rodziny?
Muszę przyznać, że Katarzyna Bonda weszła w rok 2023 z mocnym przytupem przekazując czytelnikom nie tylko świetny kryminał, ale równie świetny thriller.
Chociaż jestem fanką policyjnego psychologa Huberta Meyera, to z każdą kolejną książką coraz bardziej zaczynam, lubić byłego policjanta, a obecnie prywatnego detektywa Jakuba Sobieskiego.
Jego duet z Adą – aplikantką prokuratury jest wprost wymarzoną parą działającą w śledczym duecie.
W tej książce autorka porusza temat, który dla nas, zwykłych ludzi może okazać się nie tyle odrażającym co niemożliwym w XXI wieku, bo jak w dobie wszystkiego dostępnego na wyciągnięcie ręki można fascynować się jedzeniem ludzkiego mięsa?
Przedstawione w powieści opisy przyrządzania i przygotowywania do konsumpcji mięsa mogą być z jednej strony bardzo przydatne dla smakoszy mięs, a z drugiej strony odrażające nawet dla tych smakoszy, jeżeli pomyślą, że dany przepis odnosi się do mięsa ludzkiego.
(…) Do pracy nad tym mięsem używaj specjalnych sztućców i noża, który ci dołączam (znajdziesz je pod denkiem pudełka). To naprawdę najwyższej jakości, bardzo drogi sprzęt. Uważaj, proszę abyś się nie zacięła. (…) Ale coś czuję, że jesteś równie wspaniałą kucharką, jak fryzjerką, i czeka Cię kulinarna orgia… Będę z Tobą myślami. (…)
Myślę, że wegetarianin czy weganin nie doczyta tej książki do końca, nawet ja, osoba nie stroniąca od potraw mięsnych miałam z tym problem.
W naszej kulturze, niedopuszczalnej do konsumpcji ludziny i innych mniej znanych na naszym mięsnym rynku „ofiar” mięsnych jest trudnym do zrozumienia, że ktoś może zachwycać się smakiem i aromatem takich dań.
Katarzyna Bonda tym razem funduje czytelnikom dość specyficzną rozrywkę czytelniczą, mroczny, pełen strachu, szaleństwa i chorych fantazji thriller kryminalny, który z pewnością wielu na długo pozostanie w pamięci. Muszę przyznać, że nie ma tutaj czasu na nudę. Sprytnie poprowadzona akcja powieści z uwzględnieniem ciekawie zawiadywanym śledztwem to z pewnością wielkie plusy dla fabuły.
(…) – Skąd możesz wiedzieć, z czego jesz kurczaka słodko-kwaśnego? – odparował. – Mięso jak mięso. Gdybym pracował w policji zainteresowałbym się takimi małymi knajpeczkami. No wiesz, czy nie kupują gdzieś wołowiny bez kości z niesprawdzonych źródeł (…)
Bohaterowie nie są ani cukierkowo słodcy, ani nadto gorzcy, mimo całego dramatyzmu nie ma tutaj zbytnio przemocy, nikt nie został wyidealizowany nawet główny bohater, który angażując się w prowadzenie śledztwa całym sobą natrafia na swojej drodze liczne przeszkody.
(…) W tym momencie Jakub do niego skoczył. Śrubokręt, który chłopak trzymał w dłoni, wykopał pod ścianę, obrócił jeńca na brzuch, przygwoździł. (…)
Być może dla kogoś ta fabuła okaże się mało realna, ale ja odebrałam ją głównie jako szokującą i odrażającą.
W tle prowadzonego śledztwa autorka przedstawia skomplikowane relacje rodzinne i nie chodzi mi tutaj o odkryte preferencje seksualne, czy hobby będące fetyszem, zaburzeniami psychicznymi, chodzi mi głównie o relację między matką a synem, otaczające je tajemnice, które dodatkowo te relacje pogarszają.
Całość napisana została tak, że można stwierdzić, iż gęsto jest tutaj od wrażeń, emocji i ktoś kto ma wyjątkowo rozwiniętą wyobraźnię w pewnym momencie może poczuć zapach rosołu gotowanego na ludzkich kościach, czy smak pieczonych żeberek (oczywiście ludzkich).
Z całą pewnością zagłębiając się w fabułę nie ma drogi na skróty, tu wszystko jest przemyślane i dopracowane do najmniejszego szczegółu, chociaż autorka trochę wodzi czytelników za nos i do końca trzyma w napięciu.
Biorąc do ręki tę powieść, a mając za sobą prawie wszystkie książki Katarzyny Bondy byłam przekonana, że nic mnie już nie zaskoczy. A jednak autorka mnie zaskoczyła.
Ta książka jest jak narkotyk, im dłużej ją czytasz tym więcej jej chcesz. Nie jesteś w stanie się oderwać chociaż czujesz zmęczenie drażliwym cię tematem. To specyficzny kryminał, mroczny, momentami odrażający, ale cały czas trzymający w napięciu ze względu na dynamikę akcji. To książka pokazująca dno ludzkiego szaleństwa, w którym króluje psychiczna patologia.
I chociaż kanibalizm dla wielu ludzi wciąż jest abstrakcją, tematem tabu, to myślę, że istnieje i świetnie funkcjonuje we własnych kręgach.
Polecam tę książkę czytelnikom o mocnych nerwach, myślę, że dla wielu miłośników dobrego kryminału będzie to nie lada gratka.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za kolejną świetną książkę tej autorki, a autorce gratuluje pomysłu na fabułę.
PRZEKLĘTA SZKATUŁKA – Alek Rogoziński
A teraz bądź uprzejma zwrócić ócz swoich błękit w inną stronę, czuję bowiem, żem niekompletnie ubrany zagościł w progach twoich. Nie chciałbym zaś, abyś musiała się od grzesznych myśli opędzać na wspomnienie powabu ciała mego boskiego…
zdjęcie własne autorki bloga
Aleksander Rogoziński urodził się w 1973 roku. Z wykształcenia jest filologiem, z zawodu dziennikarzem, z pasji kryminalistą, który tworzy kryminały. Przez lata związany był z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą był magazyn Party. Jako pisarz kryminałów zadebiutował w marcu 2015 roku powieścią kryminalną „Ukochany z piekła rodem”, w szybkim czasie zdobywając I miejsce na liście bestsellerów EMPIK.com. Jego hobby to muzyka i podróże, a marzeniem jest objechać cały świat, a na stare lata zamieszkać na jednej z wysp Morza Śródziemnego i tam do końca życia już tylko pisać.
Przeklęta szkatułka to komedia kryminalno- historyczna, jest to kolejna część sagi Gorset i szpada.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 PAŹDZIERNIKA 2022
stron 365
Hrabianka Julia Zasławska stara się odnaleźć majątek, który jej zmarła tragicznie ciotka ukryła w sekretnym miejscu. W poszukiwaniach zaginionej szkatułki pomaga hrabiance kuzyn Pierre, który nie stroni od swawolnego życia. Kiedy jednak w jego komnacie zostaję znaleziony martwy człowiek, a wszystko wskazuje, że mordercą może być Pierre, wszystko się komplikuje. Jakby tego było mało, z pałacu królewskiego zostaje porwany najstarszy syn królowej. Czy Julii uda się wybronić kuzyna i udowodnić jego niewinność? Jaki wpływ na życie Julii i Pierra będzie miała królewna Zosia? I kto tak właściwie i dlaczego pragnie odnaleźć przed Julią ukrytą szkatułkę jej ciotki?
Wielu już się przekonało, że powieści tego autora są najlepszym antidotum na chandry i wszelkiego rodzaju smuteczki, dlatego aby nie dopuścić, aby moja jesienna chandra zbytnio rozpanoszyła się w moim ciele sięgnęłam po najnowszą książkę Alka Rogozińskiego.
Nie czytałam wprawdzie pierwszej części sagi, ale nie przeszkodziło mi to w zagłębieniu się w drugiej (pierwszą zdecydowanie mam w planach) i nie przeszkodziło w dobrej zabawie przez kilka godzin.
Zacznę od tego, że jeszcze nie było chyba w komedii kryminalnej, ani komedii historycznej, ani w żadnej innej komedii instrukcji… dojenia krowy. No ale jak wiadomo, u Rogozinskiego nie ma rzeczy niemożliwych.
(…) – Zamykasz kciukiem i palcem wskazującym jego górną część, zaciskasz palce, obejmując jego nasadę. O, tak… A potem dociskasz pozostałe palce, naciskasz i… voilàà! Masz mleko! To najbardziej bezpieczna metoda dla krowy. Popatrz jaka jest zadowolona. (…)
Ta książka to komedia w iście wersalskim stylu. Piękne panie, bogate wnętrza, swobodny styl życia i puste głowy niektórych bohaterów.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć: O rany, ile tam się dzieje! I to zarówno pod względem historycznym jak i kryminalnym. Jest zabawnie, ale momentami wręcz z mocnymi wstawkami horroru, tu mam na myśli głównie dość szczegółowo opisane tortury jakimi można było poddać oskarżonego.
Myślę, że nieco erotyki w bardzo zabawnym stylu zapewne rozbawi do łez niejednego czytelnika.
(…) – Cieszę się! Więc aby osiągnąć swój cel, musiałem spełnić jej prośbę i wcielić się w naszego czcigodnego francuskiego monarchę Ludwika, bo nasza szanowna hrabianka chciała sobie koniecznie wyobrazić, że zażywa rozkoszy w ramionach samego króla Francji. To była dla niej wielka podnieta. (…)
Jak wspomniałam wcześniej jest to komedia kryminalna, ale autor musiał zrobić całkiem porządny research historyczny, a ponieważ historia nigdy nie była w szkole moją mocną stroną, to nie jestem w stanie odróżnić prawdy historycznej (mocno zironizowanej, a nawet można śmiało powiedzieć, że prześmiewczej) od fikcji jaka zrodziła się w głowie autora.
Tutaj nie ma czasu na nudę, można wręcz powiedzieć, że fabuła jest jak rollecoaster, pędzi do przodu, choć czasami jest tak zagmatwana, że w kilku miejscach musiałam dwa razy przeczytać tekst, aby dotarło do mnie o czym autor pisze.
Z osobowościami wykreowanymi na potrzeby fabuły jest dość różnie. Jedne są takie sobie, można powiedzieć, że nijakie, ale inne, jak na przykład Tereska, Pierre, Camila czy dworski błazen rekompensują bezbarwność pozostałych.
W Teresce, sześcioletniej córce królowej Marysieńki to się wprost zakochałam. Uwielbiam takie śmiałe i rezolutne dzieci. A ta mała bohaterka jest wprost gwiazdą tej powieści i przebija swoją osobowością nawet główną bohaterkę Julię.
(…) Tereska z niesmakiem patrzyła na toaletkę mamy znajdującą się obok jej wielkiego łoża zwieńczonego wysokim, bogato zdobionym złotym baldachimem oraz finezyjnie upiętymi kotarami z atłasowej, białej tkaniny haftowanej w chińskie motywy: ptaki, pałace i ogrody. „Gdy ja nabałaganię, to mi czyni wyrzuty, a jej stolik wygląda, jakby grasowało po nim stado myszy” – pomyślała królewna.
Ta książka to świetny suplement na odstresowanie, szczególnie na długi jesienny wieczór. Jeśli ktoś czuje, że łapie go chandra, albo spada w jego organizmie poziom endorfin, a podnosi się poziom hormonu smutku, to jak najszybciej powinien sięgnąć po tę książkę.
Może dla niektórych styl jakim pisze autor będzie męczący (długie zdania pisane jak na wdechu) to jednak ilość ironii i humoru wplecionych w fabułę rekompensuję chwilowe nie zrozumienie treści.
Dla mnie książki Alka Rogozinskiego są jak psychotropy pomagające wyjść z najgłębszego dołka i nie powodują przy tym ani senności, ani otępienia 😉
Po każdej jego książce czuję, że śmiech to zdrowie, bo nawet gdy autor porusza poważne tematy, to robi to z taką lekkością, że nie czujemy tego ciężaru problemu.
Polecam książkę nie tylko na długi jesienny wieczór. Alek Rogoziński w wersji komediowo-kryminalno-historycznej to coś, co z pewnością przypadnie wielu czytelnikom do gustu.
Dziękuję Autorowi za tę książkę i za to że znów sprawił, że śmiałam się w głos.
STARA PAPIERNIA – Anna Klejzerowicz
W mroku czuł się bezpiecznie, jak nocne zwierzę. Sprzyjał mu, otulał go i chronił przed jedynym wrogiem, którego musiał się obawiać: przed człowiekiem.
Spotkanie A może nad morze? Z książka? w Sopocie
Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, chociaż obecnie mieszka w okolicach Gdańska. Jest kobietą wszechstronnie zaangażowaną, nie tylko pisarką i publicystką, ale również redaktorką, zajmującą się także fotografią. Autorka zbiorów opowiadań grozy z cyklu: “Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”, powieści kryminalnych: „Sąd Ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, „Cień gejszy” (książka – laureatka plebiscytu „Przy kominku” w 2011 r), opowiadań w licznych antologiach, a także tekstów prasowych – beletrystycznych i publicystycznych. Przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji, prywatnie „kocia mama”, miłośniczka gór, książek i sztuki.
Stara papiernia to kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w pewnej miejscowości gdzieś na Kaszubach.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 PAŹDZIERNIKA 2022
stron 255
Felicja Stefańska jest dziennikarką śledczą. Po pewnego rodzaju zawirowaniach dotyczących jej życia prywatnego postanawia spędzić trochę czasu w odosobnieniu podróżując po świecie kamperem jedynie w towarzystwie swojego psa. Przeszłość jednak nie pozwala o sobie zapomnieć. Jeden telefon z kraju sprawia, że kobieta decyduje się na powrót. Jej współpracownica walczy o życie w szpitalu, do którego trafiła po brutalnym pobiciu próbując rozwiązać sprawę zamordowanej kobiety. Felicja decyduje się kontynuować dziennikarskie śledztwo, którego korzenie sięgają trzydzieści lat wstecz. Czy uda się znaleźć sprawcę morderstwa, które być może łączy się z podobną zbrodnią sprzed lat? Kim tak właściwie była zamordowana osoba i kto, i dlaczego postanowił się jej pozbyć? Co wspólnego z morderstwami ma stara papiernia?
Wiele razy pisałam już na swoim blogu, że są autorki/autorzy, których książki biorę „w ciemno”. Do takich pisarek należy również Anna Klejzerowicz i chociaż „zakochałam się” w jej twórczości zaczytując się w książkach z Emilem Żądło to dziennikarkę śledczą Felicję Stefańską również polubiłam.
Jest to osoba bardzo odważna, charyzmatyczna i ma wyjątkową intuicję graniczącą z wizjami. Felicję poznałam w książce Królowa śniegu, niestety kolejnych części w roli głównej z tą bohaterką jeszcze nie przeczytałam, ale mam nadzieję, że wkrótce to nadrobię. No cóż, książek za dużo a czasu za mało 😉
(…) Felicja skoncentrowała się, by uchwycić aurę, energię pozostawioną przez ludzi, przez ich emocje. Zawsze tak robiła. Nie była pewna, czy posiada dar, czy to tylko wyobraźnia, ale tak się składało, że intuicja rzadko ją zawodziła. (…)
Ta lektura nie należy do tak zwanych „ostrych” kryminałów chociaż nie brakuje w niej opisów nieco bardziej brutalnych.
Nie ma nagłych zwrotów akcji, ale fabuła nie pozwala na oderwanie się od stron książki trzymając cały czas czytelnika w pewnego rodzaju napięciu.
Zagadkowa przeszłość połączona z teraźniejszością tworzą spójność i chociaż pozorne połączenie faktów bywa mylne, w pewnym momencie wiele elementów zaczyna wskakiwać w odpowiednie miejsca jak dobrze dopasowane puzzle.
(…) – Za to cię podziwiam. Ale bądź ostrożna, Felicjo. Martwię się o ciebie. Takie sprawy… tak naprawdę nigdy się nie przedawniają. To są pokłady brudów. Ktoś tę żonę załatwił raczej nie przez przypadek. (…)
Śledztwo dziennikarskie przeprowadzane przez główną bohaterkę jest z pewnością bardziej niebezpieczne i nie ukrywam, że autorka wplata w nie nawet momenty grozy.
Ale dzięki dociekliwości, determinacji i odwadze Felicji staje się bardziej ciekawe.
(…) Nie wierzę w przypadki, życie mnie tego nauczyło. A już szczególnie nie w sytuacjach… kryminalnych. Cudów nie ma.
Ale nie samym śledztwem ten kryminał „żyje” ponieważ dla złapania innego oddechu możemy również poznać całkiem ciekawy romans.
Moim zdaniem, świetnie zostały ukazane w powieści związki przyjaźni między bohaterami, tu głównie mam na myśli przyjaźń dziennikarki z przedstawicielką lokalnej władzy czy dziennikarki i policjanta. Autorka pokazała, że można przyjaźnić się na różnych szczeblach drabiny społecznej.
Nie wiem czy Kryszewo, czyli miejscowość będąca drugoplanową bohaterką powieści istnieje, ale kiedyś chciałabym ją zobaczyć. Ostatnio zauważyłam na profilu autorki na Facebooku, że udostępniła zdjęcia z okolic starej papierni.
Oprócz wciągającej fabuły kompozycja narracji jest jednym z czynników, dzięki którym nie odbieramy tej lektury ze znużeniem, ponieważ raz narracja jest w pierwszej osobie i czytając mamy wrażenie, że słuchamy kogoś, kto siedzi obok nas, a raz narracja jest trzecio osobowa typowa do odbioru powieści.
Przyznam szczerze, że nie mogę z całą pewnością stwierdzić, czy bardziej jestem za powieściami z Emilem Żądło, czy bardziej za tymi z Felicją Stefańską, ale na pewno jako kobieta solidaryzuję się z dziennikarką.
Jeżeli szukacie czegoś lekkiego, a zarazem wciągającego to nie znajdziecie lepszej propozycji. Styl jakim pisze autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze fabuły, nie ma wulgaryzmów a tekst czyta się wyjątkowo płynnie. Myślę, że nikt czytający tę powieść nie odczuje znudzenia a zakończenie z pewnością zaskoczy wielu.
Tak płynie łączyć zdarzenia z przeszłości ze zdarzeniami z teraźniejszości potrafi niewiele autorek/autorów, ale zapewniam, że Anna Klejzerowicz świetnie sobie z tym radzi.
Po przeczytaniu tej powieści nasunęło mi się sporo pytań i mam zamiar przepytać trochę autorkę, zatem w najbliższym czasie być może ukaże się na moim blogu kolejny wywiad z tą pisarką.
Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, ale w szczególności polecam ją miłośnikom dobrych kryminałów, jeżeli jeszcze nie poznali „pióra” autorki.
Dziękuję wydawnictwu PURPLE BOOK za tę emocjonalno-książkową podróż do Kryszewa, a Autorce dziękuję za kolejną dawkę dobrej lektury.
SOPOT W TRZECH AKTACH – Marta Matyszczak
Oni wszyscy razem wzięci zabiorą się do rozwiązywania zagadki kryminalnej! Zanim jeszcze policja zdążyła powiedzieć „me” czy „be”, Solański, Kwiatkowska, Barański i Potomek-Chojarska już wydali wyrok – byli stuprocentowo pewni, że mają do czynienia z morderstwem i po prostu muszą wytropić tego zbója.
Sopoteka, Lipiec 2022
Marta Matyszczak pochodzi z Chorzowa. Z wyksztalcenia jest dziennikarką i pasjonują ją kryminały. Prowadzi portal poświęcony literaturze kryminalnej – Kawiarenka Kryminalna. Była uczestniczką warsztatów literackich podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz Festiwalu Conrada w Krakowie. Jest laureatką konkursów na opowiadanie kryminalne MFK Wrocław i Kryminalna Piła. Jest również autorką scenariuszy kryminalnych fars teatralnych. Kocha psy i podróże, szczególnie tropem powieściowych bohaterów.
Sopot w trzech aktach to kolejna część cyklu „Kryminał pod psem”. Jest to komedia kryminalna, której fabuła umiejscowiona została częściowo w Chorzowie, ale w większości w Sopocie.
PREMIERA KSIĄŻKI 13 LIPCA 2022
stron 300
Róża i Szymon Solańscy postanowili w podróż poślubną wybrać się do Sopotu. Nie spodziewali się jednak tego, że przyjeżdżając na urlop trafią w sam środek afery kryminalnej, ponieważ ktoś właśnie zamordował Artura Przebendowskiego, właściciela pensjonatu Józefina. Żeby było ciekawiej, to morderca zamordował go aż trzykrotnie. Jak wiadomo Solański będący detektywem nie mógł sobie w takim momencie pozwolić na beztroski urlop, wynajęty do odnalezienia zabójcy wraz z żoną, niezastąpionym śledczym, czyli psem Guciem i będącym zupełnie przypadkowo w tym samym miejscu i czasie aspirantem Barańskim zabrali się za rozwiązanie zagadki kryminalnej. Czy sprawa morderstwa wiążę się z tajemniczym powojennym zniknięciem dwóch przyjaciółek? Czy Gucio pomoże swojemu panu w rozwiązaniu zagadki kryminalnej? Jaki wpływ na prowadzone śledztwo będzie miała skrywana przez lata tajemnica?
Dobry humor to podstawa. Najgorsze samopoczucie w najbardziej deszczowy dzień może pokonać tylko dobra, co ja piszę… świetna lektura!
Kiedy fabuła zlokalizowana jest w miejscach, które znasz, to czytanie takiej książki jest podwójną przyjemnością. Chorzów i Sopot, to dwa miasta, na dwóch krańcach Polski, które darzę ogromnym sentymentem, bo w Chorzowie się urodziłam, a w Sopocie spędziłam najpiękniejsze lata swojej młodości 😉
Ale, ale, jeżeli jednym z głównych bohaterów jest pies, to dla mnie już potrójna przyjemność czytania takiej książki.
W kolejnym kryminale „pod psem” autorka zabiera swoich bohaterów do Sopotu, teoretycznie na urlop, ale czy policjant, detektyw, czy dziennikarka mogą w spokoju oddać się lenistwu, gdy przypadek wrzuca ich w sam środek intrygi kryminalnej?
(…) Niby dwudziesty pierwszy wiek. Niby można wszystko. A znaleźć strój, w którym nie będzie się wyglądało jak baleron, to sprawa z gruntu przegrana! (…)
Powieść jest dość specyficzna, rozdziały odnoszące się do teraźniejszości, przeplatane są wątkami z dalekiej przeszłości, takiej przedwojennej i wojennej, której głównymi bohaterami są cztery przyjaciółki: Polka, Niemka, Kaszubka i Żydówka. Złączyła je przyjaźń, ale rozłączyła je wojna i pewien drogocenny klejnot.
Narratorem niektórych rozdziałów jest pies Gucio i to z jego (czyli psiego) punktu widzenia odbieramy różnie przedstawione sytuacje.
(…) Niech ich pokręci, tę ludzinę! Znowu sobie znaleźli trupa na wakacjach. Przecież ja doskonale wiedziałem, jak to się wszystko potoczy. Zawsze się tak toczyło. (…)
Różnorodność postaci, których w powieści nie brakuje, sprawia być może lekki chaos, ale nie powoduje zagubienia. Myślę, że osoby, które czytały wcześniejsze książki z tej serii, zdążyły dobrze poznać wszystkie osoby, a kto sięgnął po tę książkę jako pierwszą, z pewnością szybko „zaprzyjaźni się” nawet z psem, który moim zdaniem jest tu najważniejszy 😉
Wątki odnoszące się do przeszłości wprowadzają do lektury nieco powagi, chociaż styl jakim pisze autorka nie należy do tych wyciskających wodospady łez. Jednak ta odrobina dramatyzmu, a nawet tragizmu nie jest aż tak mroczna w odbiorze, aby nie odebrać tej powieści pozytywnie.
(…) Iga poczuła kłucie w mostku. Bała się o przyjaciółkę. Oni – Polacy – też byli w fatalnej sytuacji, traktowani jak obywatele trzeciej kategorii. Jednak Żydzi tkwili na samym dole drabiny społecznej. (…)
Wiadomo, że morderstwa nie należą do tematów lekkich, łatwych i przyjemnych, ale ta książka jako całość taka właśnie jest.
Uwielbiam styl i humor z jakim pisze Marta Matyszczak, najpoważniejsze wątki zmieniając w takie, przy których może trudno się uśmiechnąć, ale napisane lekkim piórem nie ciążą czytelnikowi na sercu w czasie czytania.
Jeżeli zatem chcecie oderwać się na chwilę od problemów dnia codziennego (jeżeli ktoś takie ma) to kryminał pod psem jest idealną odskocznią.
POLECAM całym sercem, dobra zabawa, odrobina tajemnicy i intrygująca fabuła kryminalna gwarantowane, a jeżeli dodać do tego ciekawych osobowościowo bohaterów i zabawne dialogi, to czego chcieć więcej?
KARETA – Marta Giziewicz
Dla jasności zacznę od tego, że sześć dni przed 29 grudnia 1856 roku generał policmajster Rasnow poprosił mnie, abym zastąpił go na balu z okazji otwarcia Hotelu Europejskiego.
Marta Gizieiwicz studiowała archeologię i historię, ma sentyment do staroci, zakurzonych miejsc i budynków z przeszłością. W wolnych chwilach, których nie spędza na pisaniu powieści, lubi malować, czytać i oglądać filmy.
Kareta to kryminał retro, pierwszy tom kryminalnej serii „Kryminalne przypadki Konrada Masternowicza”.
PEMIERA KSIĄŻKI 01 STYCZNIA 2022
stron 415
Jest połowa XIX wieku, w Warszawie zostaje otwarty nowy hotel – Hotel Europejski. Gdy w tajemniczych okolicznościach przed hotelem ginie młoda kobieta do akcji wchodzi zastępujący głównego policmajstra Konrad Masternowicz. Szybko okazuje się, że okoliczności śmierci kobiety są dość zagadkowe, a powiązane z nimi niewyjaśnione zjawiska oraz obrzędy wampiryczne utrudniają odnalezienie sprawcy morderstwa. Szybko okazuje się również, że zamordowana kobieta nie jest jedyną ofiarą. Czy młoda córka miejscowego lekarza, Weronika Duchowna sympatyzująca z detektywem może być kolejną ofiarą zbrodni? Co wspólnego z zamordowanymi ma tajemnicza kobieta w czerwonej sukni poruszająca się po Warszawie równie tajemniczym powozem z czerwonym dachem? Czy uda się Masternowiczowi złapać mordercę, czy też morderczynię kobiet?
Uwielbiam kryminały retro, w telewizji namiętnie oglądam serial „Detektyw Murdoch” w który wciągnęłam się po przeczytaniu kilku powieści wydanych przez wydawnictwo Oficynka. A jeżeli ktoś czytał książkę lub oglądał serial „Najdłuższa noc”, i uwielbia tak jak ja powieści Agaty Christie to myślę, że ta powieść również przypadnie mu do gustu.
Autorka świetnie wciela swoich bohaterów w życie tamtego okresu, dostosowując nie tylko wszelkiego rodzaju zachowania, opisy ubiorów czy miejsc tak charakterystycznych dla XIX wieku, ale również posługując się ówczesnym językiem.
Sam tok prowadzonego śledztwa nie jest być może zbyt spektakularny i porywający, albo raczej zapierający dech w piersi, ale wplecione w fabułę wątki tajemnicze, nieprawdopodobnych zjawisk, ocierających się o magię czy zjawisk paranormalnych z pewnością u niejednej osoby spowodują przyspieszone bicie serca.
A jeśli dodamy do tego mroczne, brutalne w swoim przekazie obrzędy odnoszące się do walki z wampirami, to przyznam szczerze, nie będzie miło i przyjemnie. Ale to plus dla fabuły.
(…) Musiałem się pospieszyć, aby zdążyć go sprawdzić. On jednak również przyspieszył. Wtedy zawołałem, aby się zatrzymał. Nie posłuchał mnie, ruszyłem biegiem. Chwyciłem mężczyznę za ramię, a on się odwrócił. Zobaczyłem człowieka bez twarzy. (…)
Krótkie zdania jakimi został zbudowany tekst być może odrobinę mnie irytowały, były jak strzały z pistoletu, ale może dlatego, że sama pisząc konstruuję zdania długie, co również często zarzucają mi czytelnicy.
Książka została napisana dość specyficznie jakby w formie spisanych zeznań, każdy kolejny rozdział zaczyna się na przykład: Relacja Konrada Masternowicza z dnia… Mamy zatem okazję poznać różne relacje poszczególnych osób, odnoszące się do tych samych zdarzeń.
Powoli budowane napięcie mnie nie pozwalało na oderwanie się od stron książki, ponieważ każdy kolejny rozdział mógł przynieść rozwiązanie zagadki tajemniczych morderstw.
Ta książka to połączenie kryminału, powieści grozy i fantasty z odrobiną romansu, ale również wątków obyczajowych.
Moim zdaniem na uwagę zasługuje wątek odnoszący się do traktowania w tamtym okresie kobiet, które powinny błyszczeć w towarzystwie, być uległymi wobec mężczyzn, ale absolutnie nie myślącymi o własnej karierze. Weronika Duchowna, kobieta towarzysząca Konradowi Masternowiczowi, to przykład buntu wobec takiego obrazu. Piękna, inteligenta, skupiająca wzrok i zainteresowania mężczyzn, a z drugiej strony stanowiąca zagrożenie dla nich z powodu kobiecego postrzegania wielu spraw, jak chociażby przestrzegania absolutnej higieny w miejscach, w których ta higiena powinna być priorytetem, a jest lekceważąca przez panów lekarzy.
Pokazanie w tej książce kobiet pięknych i silnych psychicznie zarazem, to z pewnością zabieg zamierzony. Lubię, kiedy obraz słabej płci pokazany jest jako tajemnicza siła. Tak jest między innymi z kobietą – wampem, która pojawia się w książce.
(…) Ujrzałem jej oczy z daleka – duże, ciemne, wyjątkowo bystre i przenikliwe. W następnej sekundzie otworzyła soebie drzwi powozu i wsiadła ze swobodą zwinnego zwierzęcia. Zaraz potem powóz ruszył dużo szybciej i skręcił w wąską uliczkę. (…)
Główny bohater to młody, przystojny mężczyzna, jeszcze wolny, z nałogami, nie stroniący ani od cygaretek, ani od alkoholu, ale nie można go nie polubić. Nie został pokazany jako super facet, bo jego zachowaniu towarzyszy sporo potknięć zarówno towarzyskich jak i zawodowych, ale myślę, że czytelnicy polubią zarówno jego osobowość jak i sposób prowadzenia śledztwa.
Przyznam szczerze, że ponad 400 stron książki pochłonęłam wyjątkowo szybko i zaraz po skończeniu zabrałam się za tom drugi, tak mnie wciągnęła ta lektura.
Polecam tę lekturę szczególnie miłośnikom kryminałów retro, chociaż myślę, że osoby lubiące kryminał w każdej postaci nie będą nią zawiedzeni.
Jeżeli chcecie wiedzieć co wspólnego z morderstwami sprzed Hotelu Europejskiego w Warszawie miały kobieta w czerwonej sukni, tajemniczy znikający powóz i odcięte głowy pogrzebanych na cmentarzu osób, to koniecznie sięgnijcie po tę lekturę. Wprawdzie autorka zabiera nas do Warszawy w porze zimowej, to świetnie książkę czyta się również latem.
Dziękuję wydawnictwu OFICYNKA za możliwość przeczytania tej powieści i mam nadzieję, że wkrótce na rynku księgarskim pojawią się kolejne „Kryminalne przypadki Konrada Masternowicza”, policmajstra młodego i bardzo zaangażowanego w prowadzone przez siebie śledztwa.