Recenzje książek

litertura polska

TRYLOGIA ISKRY – Grażyna Kamyszek

Grażyna Kamyszek urodziła się w 1950 roku w Sztumie. Jest kolejnym przykładem na to, że spełniać swoje marzenia można (i powinno się) w każdym wieku. Ukończyła filologię polską na UG i studia podyplomowe z bibliotekoznawstwa. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego w Postolinie i w Ustce. Jest autorką scenariuszy i realizatorką wieczorów poetyckich przybliżających twórczość H. Poświatowskiej, E. Stachury i K. K. Baczyńskiego – wystawianych na scenie Domu Kultury w Ustce. Jest również współredaktorką wydania tomu poezji „Młode głosy”(1997), promującego twórczość młodzieży. Aktualnie na emeryturze. Mieszka w Ustce, a latem w Barcicach.

Zatrzymać iskryW cieniu iskier to współczesne powieści obyczajowe, które są kontynuacją napisanej w 2014 roku, debiutanckiej pierwszej części Zobaczyć iskry, o której pisałam wcześniej na swoim blogu (wystarczy kliknąć w tytuł, aby przenieść się do mojego wcześniejszego wpisu).

Postanowiłam napisać teraz wspólnie dla dwóch części z tej trylogii ponieważ uważam, że jeżeli kogoś zainteresuje ta historia, to najlepiej zabrać się za wszystkie trzy po kolei.

Renata z zawodu nauczycielka języka niemieckiego, po utracie pracy nie może znaleźć miejsca dla siebie. Jej chłopak, w którym jest szaleńczo zakochana, nagle z nią zrywa i wyjeżdża do Anglii co powoduje dodatkowy dramat. Pewnego dnia Renata postanawia wyjechać do pracy do Niemiec jako… opiekunka osób starszych. Mimo tego, że praca ta nie jest szczytem jej marzeń, stara się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, chociaż jej krnąbrna z natury osobowość trochę jej w tym przeszkadza. Renata trafia na dość despotycznego starszego pana, z którym o dziwo świetnie zaczyna się dogadywać. Po jakimś czasie pan jednak umiera i ku zaskoczeniu wszystkich zostawia swojej opiekunce dość pokaźny spadek. Gdyby nie fakt, że dziewczyna poznaje przystojnego, brązowookiego młodego Niemca i zakochuje się w nim ze wzajemnością, to nie wiadomo, czy po śmierci Martina nie wróciłaby do kraju. Zostaje jednak w Niemczech, wychodzi za mąż i zostaje mamą dwóch ślicznych bliźniaków. Jednak tęsknota za rodzicami, za przyjacielem z Polski i za krajem, jest bardzo mocna. Czy uda się Renacie pozostać w obcym kraju i zasymilować się tak, aby jej tęsknota była mniejsza? Czy praca jaką rozpoczęła przyjeżdżając z jedną małą walizką da jej satysfakcję? A może będąc bogatą osobą całkowicie zmieni się zarówno w stosunku do znajomych jak i do siebie?

Nie chcę zdradzać całej fabuły, chociaż mam na to wielką ochotę, ale mam nadzieję, że zachęcę do sięgnięcia po tę trylogię.

 Pierwszą część przeczytałam dość dawno i muszę przyznać szczerze, że chociaż pamiętam, że książka wówczas mnie bardzo zachwyciła nie pamiętałam już wielu szczegółów fabuły. Ale bardzo się cieszę, że autorka postanowiła kontynuować swoją opowieść.

Fabuła książki jest jak piękny patchwork, bowiem w wątek główny wplecionych zostało wiele niesamowitych opowieści dotyczących różnych ludzi.

Jednym z wątków tej książki jest rodzina. Autorka na przykładzie kilku rodzin pokazuje jak bardzo mogą się one różnić. Każdy wie, że są rodziny pełne ciepła, miłości i szczerości, ale są też rodziny w których priorytety są zupełnie inne, a ludzie nie potrafią szczerze dzielić się miłością. Żyją pod jednym dachem i tylko to ich łączy.

(…) Rodzina to nie tylko miłość, szacunek, zapach domowego obiadku czy ciasta, ale także mieszanina różnych charakterów, fobii i pretensji. Każda familia ma swoje słabe strony, twoja, moja… Nie ma ideałów. (…)

W rodzinie głównej bohaterki jest jak w niebie, małżonkowie dbają o uczucia wobec siebie i chociaż więcej ich dzieli niż łączy (religia, wychowanie, osobowość) to są jak dwie połówki jabłka. Ale czy to wystarczy do pełni szczęścia?

W tych książkach jest momentami bardzo zabawnie, ale jest i równie bardzo wzruszająco. Nie jeden raz musiałam sięgnąć po chusteczki, a po chwili śmiałam się w głos.

(…) Od rana czekała go przecież ciężka praca, ale i tak zrywał się, gdy słyszał głośny płacz któregoś malucha. Jeśli solówka trwała zbyt długo, przechodziła w duet, no bo trzeba było wspomóc samotny, sieroco brzmiący głos brata lub siostry (…)

Zauroczyła mnie w tej powieści postać pewnej starszej pani, babci głównej bohaterki, którą autorka opisała z niesamowitym autentyzmem. Owa staruszka, pomijając przywileje wieku, dotyczące czasami nadmiernej zgryźliwości, to w towarzystwie innych pań w podobnym wieku, potrafiła cieszyć się życiem jak nastolatka. Ale tak właśnie jest ze starszymi ludźmi, wiem coś o tym z racji wykonywanej przeze mnie pracy. Czytając o dokonaniach babci śmiałam się w głos, a hymn „Moherowych panieneczek” śpiewany przez staruszki na melodię „Sokołów” wracał do mnie jak bumerang i nieświadoma tego, często podśpiewywałam go sobie.

(…) Hej, hej staruszeczki! Moherowe panieneczki! Żyjmy sobie ponad stan, bo nasz czas to żaden pan… (…)

Autorka przybliża swoim czytelnikom machinę pracy zatrudniania Polek jako opiekunki osób starszych w Niemczech. Wielu ludzi widzi tylko zarobione prze te panie pieniądze i prezenty jakie otrzymują te osoby, ale nikt się nie zastanawia nad tym ile pracy i uczuć dają z siebie.

Mamy w tej książce również smutny wątek dotyczący śmierci bliskiej osoby i walkę z tęsknotą za tą osobą połączoną z żalem o to, że odeszła, że „oszukała”, że nie podzieliła się nadchodzącym końcem z kimś, kto ją bardzo kochał.

Książki są napisane pięknym językiem co sprawia, że czytanie jest wielką przyjemnością. Narracja jest w pierwszej osobie, co czasami daje wrażenie jakby czytało się czyjś pamiętnik, lub że słucha się czyichś wspomnień. Przynajmniej ja tak się czułam, jak ktoś kto siedzi w wygodnym fotelu, vis-à-vis drugiej osoby i słucha… Słucha wspomnień głównej bohaterki.

Jeżeli zachęciłam kogoś do sięgnięcia po te lektury, to proponuję jednak zacząć od pierwszej części, bo inaczej sporo będzie musiał sobie dopowiedzieć, w domysłach odnaleźć przeszłość głównej bohaterki. Chociaż  autorka bardzo często nawiązuje do tego co było wcześniej.

To piękna historia, z życia wzięta. To książka o miłości, która jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności. To opowieść o niesamowitej przyjaźni, trwającej lata mimo odległości jaka dzieliła przyjaciół. To wzruszające wspomnienia wojenne. Ale to także sporo humoru zamkniętego w zwykłych losach, zwyczajnej polskiej dziewczyny, która wyjechała za przysłowiowym chlebem do Niemiec i tam odnalazła zupełnie inną siebie.

Czy Renata zatrzymała iskry?

DOBRE CIASTKO – Joanna Dubler

Joannie Dubler wiem niewiele, chociaż bardzo chciałabym wiedzieć więcej. Chociażby to jak wygląda, bo zawsze ciekawa jestem wyglądu autorki, której książkę w danym momencie czytam. Nie wiem dlaczego tak jest? O tej debiutującej na polskim rynki pisarce dowiedziałam się tylko, że mieszka w Trójmieście. Jest absolwentką psychologii i pracuje jako rekruter i trener.

Dobre ciastko to powieść obyczajowa z dużą dawką erotyki, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w Gdyni i w Sopocie.

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

PREMIERA KSIĄŻKI 15.01.2020

Wydawnictwo LIPSTICK BOOKS
Grupa Wydawnicza FOKSAL sp. z o.o.
stron 335

Zuzia ma 29 lat i mieszka w Gdyni. Od lat jest w poważnym związku z Konradem. Związek ten jednak z pewnych powodów nagle zostaje zerwany. Partner tej młodej kobiety ma wobec niej dość nietypowe oczekiwania seksualne, co jej się oczywiście niezbyt podoba. Kobieta niby jest otwarta na nowy związek, ale zachowuje się tak jakby tego nie chciała. Paradoks życia. Kiedy bliżej poznaje przyjaciela byłego chłopaka – Borysa, jej życiem zaczynają targać emocje na granicy uczucia i pożądania. Czy uda się Zuzi stworzyć nowy związek? Czy nauczy się wreszcie zaspokajać partnera w sposób jaki on od niej oczekuje i sama nauczy się czerpać z seksu więcej przyjemności? Czy Zuzia nauczy się wreszcie odróżniać uczucie miłości od uczucia pożądania?

Do debiutów podchodzę ostrożnie aczkolwiek nie unikam ich. Zawsze jestem ciekawa czy na rynku książkowy pojawiła się nowa gwiazda czy też ktoś bardzo chce z grafomanii zrobić bestseller. A wiadomo, że różnie z tym bywa.

Ta książka jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Nie wiem ile lat ma autorka, ale myślę, że jest młodą osobą. Z całą pewnością drzemie w niej jakiś potencjał, który być może zostanie kiedyś dobrze wykorzystany, ale…

Nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, bo fabuła jak dla mnie jest całkiem ciekawa. Niestety od początku raziło mnie zbytnio zmiękczanie imienia głównej bohaterki. „Zuzia” brzmi jak zdrobnienie dla małej dziewczynki, lecz moim zdaniem nie pasuje do dorosłej kobiety, która ma prawie 30 lat. Inaczej zdrobnienie to brzmiało w ustach kogoś, kto się do niej zwracał, a inaczej w narracji. I to właśnie w tej narracji mnie raziło.

Główna bohaterka jest romantyczką, wierzy w miłość nie zauważając nawet, że ktoś darzy ją pseudomiłością. Nieco egoistyczna i trochę zbyt pruderyjna, początkowo nie potrafi zaakceptować fantazji seksualnych i jedynie klasyczny seks traktuje jak spełnienie miłosnych pragnień. Brzydzi się każdą inną formą zaspokojenia i uważa się z tego powodu za kogoś gorszego, nawet nie potrafi mówić wprost o doznaniach seksualnych.

(…) – To nie wystarczy. Ja po prostu mam wrażenie, że coś jest tam ze mną nie tak, i w ten sposób to wyjdzie na jaw. (…)

Mimo dojrzałego wieku jest dość infantylna, a czasami wręcz zabawna w swoim zachowaniu. Jest osobą dość skomplikowaną, niezdecydowaną, raz czegoś chce, by po chwili uznać to za bezsens.

No cóż, nie polubiłam jej, w przeciwieństwie do jednego z bohaterów drugoplanowych, czyli Borysa, chłopaka dojrzałego emocjonalnie, odważnego, empatycznego i po prostu fajnego.

Czytając tę powieść nie można zwrócić uwagi na ciekawie przedstawiony wątek nadopiekuńczości rodzicielskiej, w którym dorosła kobieta, tak właściwie nie ma szansy na osiągnięcie samodzielności, bo cały czas traktowana jest przez rodziców jak mała dziewczynka. Niestety ale takich „niedorosłych” dorosłych mamy w naszym społeczeństwie wielu. A wielu rodziców nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo krzywdzi swoją nadopiekuńczością.

(…) – A o której wrócisz? – To pytanie mama skierowała do córki. – Aniu, czy weźmiesz potem Zuzię do siebie, jak zawsze, żebyśmy się z mężem nie denerwowali? (…)

Jest to powieść zdecydowanie dla kobiet i mówiąc szczerze, raczej dla młodych kobiet.

Mamy w niej romans, wplątany w coś co trudno określić, kiedy nie potrafi się odróżnić miłości od pożądania.

Moim zdaniem jest to książka o poznawaniu własnej seksualności polegającej na balansowaniu między fantazją erotyczną a odwagą erotyczną.

Jest to powieść trochę wulgarna, trochę humorystyczna, trochę dramatyczna. Jednak jeśli chodzi o stronę erotyczną, autorka chyba nie stanowi konkurencji dla Blanki Lipińskiej, chociaż tak do końca nie mogę tego być pewna, bo książek tej drugiej nie czytałam.

Ciekawy pomysł na fabułę, chociaż chyba trochę stereotypowy – singielka, zraniona miłość, nowe uczucie, seks. Ale wiele czytelniczek właśnie takich książek oczekuje na rynku, więc myślę, że zarówno książka jak i autorka znajdą wiele swoich wielbicielek.

Narracja w trzeciej osobie czasu przeszłego jest „normą” większości książek, chociaż czasami czyta się taką powieść jak sprawozdanie: zrobiła to…, pomyślała to… itp.

Jest to jednak książka lekka i muszę przyznać, że czytało mi się ją dość sprawnie, chociaż jak dla mnie zbyt wiele było w niej wulgarnych określeń części ciała czy aktów seksualnych, ale to jest tylko moje zdanie, a ja nie mam już trzydziestu lat.

Polecam tę książkę młodym czytelniczkom, lubiącym opowieści o miłości i młodości i zapraszam do Gdyni i Sopotu, czyli miast w których czas spędzała główna bohaterka i jej przyjaciele. Mam nadzieję, że Zuzia i jej perypetie miłosno eksperymentalne w dziedzinie seksu przyciągną niejedną czytelniczkę.

Dziękuję wydawnictwu LIPSTICK BOOKS za propozycję przeczytania tej książki i trzymam mocne kciuki za jej powodzenie wśród czytelników.

KONIEC ŚWIATA – Izabella Frączyk

Izabella Frączyk urodziła się w 1970 roku w Krakowie. Jest absolwentką Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych w Warszawie. Przez lata poświęcone pracy zawodowej zajmowała się zarządzaniem i organizacją działów sprzedaży w krajowych i międzynarodowych korporacjach, by finalnie zostać samodzielnym doradcą w zakresie tworzenia i wdrażania systemów naprawczych dla małych i średnich firm. Książki zaczęła pisać w roku 2009 a dzisiaj, śmiało może powiedzieć o sobie „poczytna pisarka”.

PREMIERA KSIĄŻKI 11. 07. 2019 – WZNOWIENIE TYTUŁU

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
stron 416

Koniec świata to współczesna powieść obyczajowa z romansem w tle.

Marylka jest młodą, ładną, pracowitą i bardzo zdolną, chociaż mocno zakompleksioną kobietą, która mimo wielu przyjaciół w pracy, niestety nie potrafi sobie ułożyć życia z mężczyzną. Jej były narzeczony porzucił ją i od tego czasu kobieta czuje wobec mężczyzn pewnego rodzaju blokadę. Kiedy zaczyna być adorowana przez jednego ze swoich kolegów z pracy, a ich znajomość zaczyna iść w kierunku śmiałego romansu, Marylka nagle dowiaduje się o czymś, co przekreśla jej wszystkie tak pięknie układane plany na przyszłość. W akcie desperacji, porzuca pracę w dużej firmie reklamowej i… zostaje zatrudniona przez jednego ze swoich stałych klientów, mieszkającego na stałe w Szwajcarii. Rozstanie z kolejnym byłym chłopakiem nie stanowi jednak końca świata, ale z pewnych powodów życie Marylki wywraca się go góry nogami. Czy kobieta znajdzie wreszcie upragnione szczęście?

Są autorki, po książki których sięgam „w ciemno” bo wiem, czego mogę się spodziewać. Do nich z całą pewnością należy ta pisarka. A to, że ma ogromne rzesze fanek (i pewnie fanów też) to o czymś chyba świadczy.

Ta książka, to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Jej pierwsze wydanie ukazało się kilka lat temu, i teraz wkracza na rynek księgarski z nową szatą graficzną, a czy nowa okładka przyniesie książce sukces, to już muszą ocenić czytelniczki.

Styl jakim pisze autorka jest lekki, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Humor przeplata się tu z chwilami wzruszenia, i chyba nikt nie powinien się przy tej lekturze nudzić.

Główna bohaterka nie jest może ideałem kobiety szczególnie pod względem osobowościowym, ale nie można jej nie polubić, chociaż czasami jej zachowanie mocno mnie irytowało. Szczególnie jej samokrytyka i narzekania na wszystko.

(…) – Niech to cholera! Dlaczego takie historie nigdy nie mogą mieć miejsca w lecie? Dlaczego to zawsze musi być zima? Nawet jak „Titanic” się rozpieprzył, woda musiała być lodowata! Ten słynny samolot w Andach również rozwalił się w zimie. A powstanie styczniowe? A Stalingrad? Cholerna pora roku – mamrotała pod nosem. (…)

Autorka dawkując czytelnikowi sporą ilość dobrego humoru, przemyca również poważne tematy. Jednym z takich poważnych wątków jest na przykład samotność ludzi w tłumie, jak to się zwykło mówić, czyli samotność ludzi otoczonych w pracy wianuszkiem znajomych, a całkowicie samotnych, na przykład w czasie świąt.

(…) – Spędzałaś święta samotnie? – Marcelowi aż zabrakło słów. – Jak tak można?

– Normalnie. Ubierałam drzewko, kładłam pod nim prezent dla samej siebie i niespodziankę, którą Robert zawsze przysyłał mi pocztą. Oglądałam w telewizji Kevina, wcinając wędzoną makrelę, popijając winem. (…)

Czasami ludzie zawiodą się na kimś i tylko krok dzieli ich od podjęcia decyzji, o której wcześniej myśleli, że nie chcą zrobić lub nie mają odwagi na zmiany. Ale takie osamotnienie względem osób, którym się kiedyś ufało, potrafi wpłynąć na decyzje, które spowodują nagły zwrot akcji w życiu osobistym i zawodowym przyczyniając się do wielu pozytywnych zmian, o których wcześniej człowiek nawet nie chciał myśleć.

Wiem, że tego typu książki są potrzebne na rynku, chociażby dlatego, aby się wyluzować i odprężyć przy łatwej lekturze, ale momentami miałam wrażenie, że autorka postanowiła napisać taką trochę bajkę dla dorosłych, znudzonych życiem dziewczynek. I chociaż kibicowałam głównej bohaterce we wszystkim, to jednak trochę mi było za dużo tej sztucznej słodkości i takiego mało realnego, iście bajkowego świata.

Wiem, że niejedna czytelniczka chciałaby być na miejscu Marylki, ale czy wielu tak się w życiu układa?

Polecam tę powieść czytelniczkom, które nie należą do grona zbyt wymagających pod względem fabuły. Z pewnością książki nie polecę tym, którzy stawiają na bardzo ambitną literaturę, ale dla relaksu i oderwania się od własnych problemów, zawsze można się przenieść w świat problemów innych ludzi. To przecież nie koniec świata.

STULECIE WINNYCH – CI, KTÓRZY WALCZYLI – Ałbena Grabowska

Ałbena Grabowska z zawodu jest neurologiem-epileptologiem pracującym w Szpitalu Dziecięcym. Swoje imię zawdzięcza bułgarskim korzeniom. Przez wiele lat pisywała dla „Tele Tygodnia“, „Życia na Gorąco“, „Halo“ czy „Claudii“. Odpowiadała na listy do lekarza i prowadziła rubryki porad lekarskich. Na rynku wydawniczym zadebiutowała powieścią „Tam, gdzie urodził się Orfeusz“. Pisze książki dla dzieci i młodzieży oraz dla dorosłych. W 2014 była ambasadorką akcji „Solidarność kobiet ma SENS“. W roku 2015 jej powieść „Stulecie winnych – ci, którzy przeżyli“ została wyróżniona nagrodą „Pióro“ na Festiwalu Literatury Kobiet.

Ałbena Grabowska  Stulecie Winnych tom II_Ałbena Grabowska

Wydawnictwo Zwierciadło sp. z o.o rok 2015

stron 296

Stulecie Winnych – ci, którzy walczyli to drugi tom sagi o brwinowskiej rodzinie Winnych.

Druga wojna światowa podzieliła rodzinę Winnych. Część z członków rodziny poszło walczyć z okupantem, a część (zwłaszcza na starsza, pozostała w Brwinowie). Ania i Mania (Marysia) to bliźniaczki, jedna z nich – Mania, po urodzeniu dwóch córeczek, którymi ich ojciec nawet nie zdążył się nacieszyć z powodu wybuchu wojny, pozostała w Brwinowie razem ze swoim ojcem i babci. Druga – Ania, wyszła za mąż za niedoszłego literata i wyjechała do Warszawy. Każda z nich na swój sposób musiała żyć w tej wojennej zawierusze. Żyjąc i parując w Warszawie, któregoś dnia Anna spotyka dawną koleżankę szkolną – Żydówkę, która poza piekłem getta próbuje znaleźć pomoc dla siebie i swoich dzieci. Niestety mąż Anny jest bardzo nieprzychylny tej znajomości, a wścibska sąsiadka dokłada do tego swoją cegiełkę i młoda Żydówka zostaje zastrzelona, pozostawiając pod opieką Ani swoją kilkuletnią córeczkę. Jak potoczą się losy Ani i jej „córeczki”? Czy wróci ona do Brwinowa, czy pozostanie w okupowanej Warszawie? I czy ułoży sobie życie z innym mężczyzną po dramatycznym widoku, jaki pozostał w jej pamięci po mężu?

Pierwszą część tej sagi przeczytałam dość dawno temu i nie ukrywam, że czytając tę, miałam sporo trudności w rozpoznaniu niektórych członków rodziny Winnych. Oczywiście dwie główne bohaterki pamiętałam, bo trudno zapomnieć dwie sympatyczne bliźniaczki, które dodatkowo przyszły na świat w bardzo dramatycznych okolicznościach. Co do reszty rodziny, zdarzały mi się spore luki w pamięci. Na szczęście autorka małymi kroczkami przypomina wszystkie osoby i im bliżej końca, tym łatwiej rozpoznawałam kolejnych, przy okazji poznając również nowych.

Tę pełną emocji historię czyta się dosłownie jednym tchem. Wojenne losy, przeplatane wątkami miłosnymi, przepełnionymi tęsknotą i cudownie ukazanymi więzami jakie mogą łączyć rodzinę, to z całą pewnością majstersztyk. Autorka w swojej powieści w dramatyczny sposób przedstawiła nie tylko życie podczas wojny, ale również to, które miało miejsce po wyzwoleniu. A silna rodzina jest w stanie pokonać wiele, kiedy nie brakuje w niej mądrych i kochających osób.

Na przykładzie rodziny Winnych, autorka ukazała życie wielu polskich rodzin, które często nie wróciły do swojej ojczyzny. Jedni z obawy przed represjami, inni z powodów czysto ludzkich, jakimi są uczucia miłości.  

Wiem, że jest trzecia część tej sagi i już nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę, ponieważ zakończenie tej części jest tak niespodziewane, że aż korci aby dowiedzieć się tego co było dalej.

W tej powieści czytelnik znajdzie wiele wątków, które potrafią przyciągnąć. Myślę, że każdy kto sięgnie po tę powieść nie uzna czytania jej za stratę czasu. Proponuję jednak zacząć od pierwszej części, aby nie pogubić się w postaciach, których jest wiele.

Książkę czytałam bardzo szybko, chociaż trudne, często bardzo bolesne tematy poruszane w niej nie rzadko powodowały, że wzruszenie ograniczało moje pole widzenia i musiałam na chwilę odkładać książkę, aby opanować emocje. Ale bardzo pozytywne przesłanie towarzyszące fabule, z pewnością pozwoliło mi na spojrzenie na te niektóre wątki z nadzieją na siłę jaką daje rodzina.

Książka nie należy do tych lekkich, łatwych i przyjemnych. Z pewnością poruszy niejedno serce czytelnika. Polecam ją bardzo gorąco, chociażby dlatego, aby pamięć o tym co było nie zatonęła w teraźniejszości rzeczy mniej ważnych. Polecam tę książkę również dlatego, aby każdy zobaczył ile może zdziałać miłość w rodzinie, nawet wtedy, gdy ktoś rzuca jej pod nogi ciężkie kłody.

Polecam zacząć czytanie sagi od tomu I

Stulecie Winnych. Ci, któży przeżyli

PRZYPADKI AGATY W – Sandra Borowiecka

Sandra Borowiecka gościła już w moim świecie książek, dlatego nie chciałabym pisać o niej po raz wtóry. Jeżeli ktoś chciałby się więcej dowiedzieć o tej niesamowitej, odważnej i przedsiębiorczej osobie, zapraszam do wcześniejszych wpisów „Ani żadnej rzeczy” i „Która jego jest”.

S.M. Borowiecky   Przypadki Agaty W_Sandra Borowiecka

Wydawnictwo Szpalta rok 2017 (ebook) 2018

stron 235

Przypadki Agaty W to współczesna powieść psychologiczna.

Agata jest młodą kobietą, która nie potrafi sobie poradzić ani ze sobą, ani z przeszłością. Pewnego dnia decyduje się skończyć ze wszystkim i podejmuje próbę samobójczą. Na szczęście dla niej próba ta kończy się w szpitalu, w którym pracuje dwóch lekarzy, kiedyś blisko związanych z nią. Pokiereszowana na duszy i ciele, nawet w takim miejscu jak szpital postanawia dokończyć tego, co wcześniej jej się nie udało. I nagle zjawia się tajemniczy mężczyzna – Pan Pierdieux, który próbuje jej pomóc i podejmuje się poprowadzenia jej terapii. Ale trauma z przeszłości ciągle do niej wraca. Co doprowadziło Agatę do takiej desperacji? Dlaczego ta młoda kobieta nie potrafiła odnaleźć dla siebie drogi do bycia szczęśliwą? Odpowiedzi na te pytania odnajdzie ten, kto zdecyduje się sięgnąć po tę niesamowitą lekturę.

Przyznam szczerze, że po skończeniu książki, długo myślałam o tym co o niej napisać. W mojej głowie kotłowały się myśli, nad którymi nie potrafiłam zapanować. Fabuła książki trochę mnie szokowała, przerażała, wzruszała, ale nie mogłam oderwać się od jej stron. Myślę, że szokowały mnie wątki mocno erotyczne i te bardzo psychologiczne. Momentami nawet bardzo wulgarne.

Po przeczytaniu jednak do końca, zaczęłam się zastanawiać nad tym jak silna i okrutna jest trauma z dzieciństwa, która potrafi zaburzyć życie i z każdym kolejnym rokiem odbijać się echem we wspomnieniach. Powoduje, że kobieta w dziecięcej przeszłości skrzywdzona przez najbliższych swemu sercu mężczyzn, nie potrafi sobie poradzić z kontaktami z mężczyznami w dorosłym życiu.

Główna bohaterka długo ukrywała przed światem fakt molestowania przez dziadka, którego kochała i nienawidziła jednocześnie. Nie potrafiła zrozumieć, że ktoś, kogo ona kocha, potrafi ją krzywdzić. To samo tyczyło się ojca, który był nie tylko bardzo agresywnym alkoholikiem ale również życiowym nieudacznikiem.

Autorka pisze, że jest to historia oparta na faktach. Ale, mimo iż jest prawdziwa, to moim zdaniem nie do końca tak naprawdę naturalistyczna. Mocne elementy psychologiczne przeplatają się w niej z magią i wątkami nie całkiem realistycznymi. Można zauważyć jednak, że bohaterka w pewnym momencie przestaje się poddawać a zaczyna analizować wszystko, kierując się w stronę pozytywnej przyszłości. Z całą pewnością jest to zasługa terapii jaką prowadzi z nią tajemniczy Pana Perdieux i zasługa enigmatycznej starszej kobiety pod opieką której, na jakiś czas pozostawił Agatę.

Główna bohaterka to mieszanina przeciętnej młodej kobiety z kimś wyjątkowym i nie do końca zrozumiałym. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy Agata jest bohaterką pozytywną czy negatywną, to nie wiem, w którą stronę bym się skłoniła. Z jednej strony jej współczułam, zdając sobie sprawę z tego, że samotność, problemy finansowe, nieumiejętność nawiązywania kontaktów i zaangażowania w stosunki z mężczyznami może doprowadzić młodą kobietę do rozpaczy. Z drugiej jednak strony jej problemy emocjonalne mnie przerażały, a jej zachowania momentami bulwersowały.

Znajomość z tajemniczym terapeutą jest dla głównej bohaterki czymś wyjątkowym zarówno w sensie fizycznym jak i emocjonalnym. Przy tym mężczyźnie kobieta zaczyna się zmieniać, jakby dojrzewać do bycia tu i teraz. Ale żeby móc żyć „ tu i teraz” musi najpierw pozamykać wszystkie bolesne rozdziały swojego życia, swojej przeszłości.

Moim zdaniem, autorka odważnie podeszła do napisania tej powieści sięgając po bardzo trudną tematykę. Opisała to, co dla wielu ludzi jest tematem tabu. Ale coraz więcej kobiet podejmuje wyzwanie akcji społecznej „MeeToo”. Przestają trzymać w sobie traumatyczne wspomnienia i zaczynają o tym mówić głośno. Może, gdyby udało się otworzyć ludziom oczy na ogromne rozmiary tego problemu, to uratowało by to wiele kobiet przed taką traumą, z jaką musiała zmagać się główna bohaterka książki. Molestowanie dzieci to trudny i bolesny temat, zwłaszcza, że te niewinne istoty oczekują od swoich oprawców szczerej i czystej miłości. I kiedy zamiast niej zostają skrzywdzone pod płaszczykiem fałszywej miłości, to niestety, ale ich dorosłe życie jest właśnie takie jak bohaterki tej książki. Trzeba na nowo uczyć się kochać, zwłaszcza siebie i przestać winić właśnie siebie.

(…) Musisz nauczyć się kochać, siebie przede wszystkim. Każdy centymetr swojego ciała, pokochać go bezgranicznie. Swoją duszę. Umysł. Uwierzyć w swoją siłę. I wiedzieć, że tego procesu nie da się już cofnąć.(…)

Polecam tę książkę osobom lubiącym powieści obyczajowe, ale takie, w których optymizm walczy z pesymizmem. To powieść bez zbędnego „lukru”, ale doprawiona mocnym realizmem. To jest opowieść o młodej kobiecie, której życie powoli rozpadało się na milion ostrych i kaleczących duszę kawałków. Jest to swoiste kompendium, poradnik psychologiczny, który dzięki metaforom ukazuje walkę o siebie i własne życie. Myślę, że każdy, kto zdecyduje się na przeczytanie tej książki, nie przejdzie obojętnie obok opisanej w niej historii i długo nie będzie potrafił jej zapomnieć. Rozpisałam się trochę, ale ciągle nie potrafię okiełznać myśli, które walczą ze sobą w mojej głowie.

Dziękuję za możliwość przeczytania tej niesamowitej powieści Autorce oraz Wydawnictwu Szpalta.

 logo Szpalta

Fragment książki:

 (…) W uszach dzwonią tysiące dzwoneczków. Próbuję wyobrazić sobie, że to piękne dzwoneczki złote, trzymane przez elfy albo wróżki, które latają wokół mojej rudej głowy. Na chwilę pomaga. Potem jednak dzwoneczki cichną i zastępuje je niewyraźnie wołanie, męski, silny głos, który rozsadza mi głowę:

– W twoich żyłach płynie Agape. (…)

Przypadki Agaty W_Sandra Borowiecka

Nazwa Agape pochodzi z języka starogreckiego (agápe) jest to „miłość: najwyższa forma miłości, zwłaszcza miłość braterska, dobroczynność, miłość Boga do ludzi i ludzi do Boga, dosłownie tłumacząc jest to afekt, życzliwość, szacunek, np. „witać z uczuciem” (…)

Według Martina Luthera Kinga (…) Agape oznacza osiągnięcie takiego stanu, w którym miłuje się każdego człowieka, (…) Miłuje się wtedy osobę, która czyni zło, ale nienawidzi się jej czynu. (…)

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/