humor
KLĄTWA UTOPCÓW – Iwona Banach
(…) Usłyszała głosy. Wydało jej się, że dochodzą z zaświatów albo spod ziemi. Były przytłumione i nieprzyjemne. Pomyślała nawet, że to mogą być utopce albo jakieś inne demony, które w tej ziemnej jamie urządziły sobie wygodną spiżarnię, ale po kilku minutach dotarła do niej o wiele gorsza prawda. (…)
Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiego. W 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.
Klątwa Utopców to komedia kryminalna.
Dagmara jest młodą kobietą, która w ostatnich tygodniach myśli tylko o zbliżającym się ślubie. Plany dziewczyny krzyżuje mama, która wysyła Dagmarę z pomocą do dziadka. Senior jest osobą dość specyficzną, cały czas czuje się Generałem i z iście wojskowym podejściem traktuje wszystkie opiekunki, które po krótkim czasie przebywania w jego towarzystwie uciekają. Dagmara postanawia pojechać do dziadka z przyjaciółką, w pewnym momencie jednak znika i dziadek, i przyjaciółka, a wokół domu zaczynają kręcić się podejrzane typki. Kobieta rusza na poszukiwania i dociera do zrujnowanego budynku będącego kiedyś szpitalem psychiatrycznym. W podróży do miejscowości, w której może przebywać dziadek towarzyszą jej narzeczony oraz dwoje jego znajomych. Czy uda się Dagmarze odnaleźć przyjaciółkę i dziadka i czy zniknięcie tych dwojga to było porwanie czy podstęp? Kim tak właściwie jest narzeczony Dagmary, czy jest tym za kogo się podaje? Co wydarzy się w miejscowości do której dotrze ekipa ratunkowa?
PREMIERA KSIĄŻKI 23 SIERPNIA 2023
Czy jest coś, co lepiej potrafi poprawić humor od książki, którą czytając cały czas się uśmiechasz?
Iwona Banach ma tę zdolność, że nawet pisząc powieść z dość infantylnym przekazem, momentami potrafi rozbawić do łez.
Właśnie z tego powodu lubię sięgać po jej książki. Fabuła ma wszystko co powinien mieć dobry kryminał. Jest tajemnica, jest morderstwo, jest oszustwo i są bardzo zagadkowi bohaterowie, którym czasami kibicujesz od początku książki aż do jej końca.
Tym razem autorka zabiera czytelników do wsi Utopce, w której według wierzeń mieszkańców utopce (czyli stwory mieszkające w wodzie) pożywiają się ludźmi.
Jedna z głównych bohaterek podstępem zostaje ściągnięta do wspomnianej wyżej wsi, w której musi zamieszkać w zrujnowanym przez czas i ludzi budynku byłego szpitala psychiatrycznego.
(…) Dagmara poczuła się mniej więcej tak ja Mia Farrow w Dziecko Rosemary. Co prawda nie zaszła w ciążę z diabłem, ale reszta się zgadzała. Otaczała ją wielka pajęcza sieć intryg, oszustw i kłamstw. Wszyscy byli przeciwko niej. (…)
Oczywiście jej pobyt w tym jakże „urokliwym” miejscu okraszone jest dziesiątkami zdarzeń, z których nie wszystkie należą do przyjemnych.
Autorka w prześmiewczy, mocno ironiczny sposób przedstawiła lokalne społeczeństwo skupiając swoją uwagę bardziej na wadach niż zaletach.
Bohaterowie tej historii są bardzo barwni pod względem osobowościowym i mam tutaj na myśli zarówno ludzi jak i zwierzęta (czy zwierzęta mają osobowość? 😉 Chyba nie, ale każdy zapewne domyśli się co miałam na myśli).
Myślę, że wielu czytelników będzie się zastanawiało nad tym, kto tak właściwie jest tym dobrym bohaterem, a kto tym naprawdę złym. Niektóre z postaci występujących w książce są tak barwnymi osobami, że przebywanie w ich towarzystwie może nieźle namieszać w głowie.
Iwona Banach w swojej powieści porusza kilka ciekawych tematów, od trochę spontanicznej i toksycznej miłości, poprzez wątek odnoszący się do życia seniorów, aż po żądzę mordu nie zawsze w celach uzyskania korzyści majątkowych.
(…) … ale Dagmara nie była zachwycona. Rywalizowanie o Filipa z osóbką o inteligencji majonezu nie za bardzo jej pasowało, ale nie mogła nic poradzić na to, że kwitła w niej zazdrość. Nie łzawa, typu „mój ci on”, ale taka, która rozgląda się za porządną ostrzałką do noża… (…)
Autorka pisze tak realistycznie, że czytając o pewnym bardzo nieprzyjemnym zapachu, miałam wrażenie, że zaraz go poczuję, a czytając o komarach zaczęłam się drapać 😉
Są momenty grozy i są momenty pełne humoru. Są bohaterowie pozytywni i negatywni, no i jest pewna tajemnica, która scala całość i zapewne niejednej osobie spędzi sen z oczu.
(…) Pioruny waliły coraz częściej, a w ich przebłyskach ponury dom wyglądał jeszcze bardziej makabrycznie. Burza tworzy cudowną atmosferę zagrożenia, szczególnie gdy w pobliżu grasuje morderca. (…)
Polecam tę książkę dla czystego relaksu. I chociaż to kryminał z trupem (a nawet dwoma) to śmiało mogę tę lekturę zaliczyć do tych lekka, łatwa i przyjemna. Muszę przyznać, że nieźle się przy niej bawiłam, a fabuła z pewnością na długo pozostanie w mojej głowie.
Nie każdy potrafi bardzo poważne tematy przedstawić z taką dawką humoru.
Dziękuję Wydawnictwu DRAGON za propozycję przeczytania tej książki, która z pewnością dla wielu będzie prawdziwą rozrywką.
PRZEKLĘTA SZKATUŁKA – Alek Rogoziński
A teraz bądź uprzejma zwrócić ócz swoich błękit w inną stronę, czuję bowiem, żem niekompletnie ubrany zagościł w progach twoich. Nie chciałbym zaś, abyś musiała się od grzesznych myśli opędzać na wspomnienie powabu ciała mego boskiego…
Aleksander Rogoziński urodził się w 1973 roku. Z wykształcenia jest filologiem, z zawodu dziennikarzem, z pasji kryminalistą, który tworzy kryminały. Przez lata związany był z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą był magazyn Party. Jako pisarz kryminałów zadebiutował w marcu 2015 roku powieścią kryminalną „Ukochany z piekła rodem”, w szybkim czasie zdobywając I miejsce na liście bestsellerów EMPIK.com. Jego hobby to muzyka i podróże, a marzeniem jest objechać cały świat, a na stare lata zamieszkać na jednej z wysp Morza Śródziemnego i tam do końca życia już tylko pisać.
Przeklęta szkatułka to komedia kryminalno- historyczna, jest to kolejna część sagi Gorset i szpada.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 PAŹDZIERNIKA 2022
Hrabianka Julia Zasławska stara się odnaleźć majątek, który jej zmarła tragicznie ciotka ukryła w sekretnym miejscu. W poszukiwaniach zaginionej szkatułki pomaga hrabiance kuzyn Pierre, który nie stroni od swawolnego życia. Kiedy jednak w jego komnacie zostaję znaleziony martwy człowiek, a wszystko wskazuje, że mordercą może być Pierre, wszystko się komplikuje. Jakby tego było mało, z pałacu królewskiego zostaje porwany najstarszy syn królowej. Czy Julii uda się wybronić kuzyna i udowodnić jego niewinność? Jaki wpływ na życie Julii i Pierra będzie miała królewna Zosia? I kto tak właściwie i dlaczego pragnie odnaleźć przed Julią ukrytą szkatułkę jej ciotki?
Wielu już się przekonało, że powieści tego autora są najlepszym antidotum na chandry i wszelkiego rodzaju smuteczki, dlatego aby nie dopuścić, aby moja jesienna chandra zbytnio rozpanoszyła się w moim ciele sięgnęłam po najnowszą książkę Alka Rogozińskiego.
Nie czytałam wprawdzie pierwszej części sagi, ale nie przeszkodziło mi to w zagłębieniu się w drugiej (pierwszą zdecydowanie mam w planach) i nie przeszkodziło w dobrej zabawie przez kilka godzin.
Zacznę od tego, że jeszcze nie było chyba w komedii kryminalnej, ani komedii historycznej, ani w żadnej innej komedii instrukcji… dojenia krowy. No ale jak wiadomo, u Rogozinskiego nie ma rzeczy niemożliwych.
(…) – Zamykasz kciukiem i palcem wskazującym jego górną część, zaciskasz palce, obejmując jego nasadę. O, tak… A potem dociskasz pozostałe palce, naciskasz i… voilàà! Masz mleko! To najbardziej bezpieczna metoda dla krowy. Popatrz jaka jest zadowolona. (…)
Ta książka to komedia w iście wersalskim stylu. Piękne panie, bogate wnętrza, swobodny styl życia i puste głowy niektórych bohaterów.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć: O rany, ile tam się dzieje! I to zarówno pod względem historycznym jak i kryminalnym. Jest zabawnie, ale momentami wręcz z mocnymi wstawkami horroru, tu mam na myśli głównie dość szczegółowo opisane tortury jakimi można było poddać oskarżonego.
Myślę, że nieco erotyki w bardzo zabawnym stylu zapewne rozbawi do łez niejednego czytelnika.
(…) – Cieszę się! Więc aby osiągnąć swój cel, musiałem spełnić jej prośbę i wcielić się w naszego czcigodnego francuskiego monarchę Ludwika, bo nasza szanowna hrabianka chciała sobie koniecznie wyobrazić, że zażywa rozkoszy w ramionach samego króla Francji. To była dla niej wielka podnieta. (…)
Jak wspomniałam wcześniej jest to komedia kryminalna, ale autor musiał zrobić całkiem porządny research historyczny, a ponieważ historia nigdy nie była w szkole moją mocną stroną, to nie jestem w stanie odróżnić prawdy historycznej (mocno zironizowanej, a nawet można śmiało powiedzieć, że prześmiewczej) od fikcji jaka zrodziła się w głowie autora.
Tutaj nie ma czasu na nudę, można wręcz powiedzieć, że fabuła jest jak rollecoaster, pędzi do przodu, choć czasami jest tak zagmatwana, że w kilku miejscach musiałam dwa razy przeczytać tekst, aby dotarło do mnie o czym autor pisze.
Z osobowościami wykreowanymi na potrzeby fabuły jest dość różnie. Jedne są takie sobie, można powiedzieć, że nijakie, ale inne, jak na przykład Tereska, Pierre, Camila czy dworski błazen rekompensują bezbarwność pozostałych.
W Teresce, sześcioletniej córce królowej Marysieńki to się wprost zakochałam. Uwielbiam takie śmiałe i rezolutne dzieci. A ta mała bohaterka jest wprost gwiazdą tej powieści i przebija swoją osobowością nawet główną bohaterkę Julię.
(…) Tereska z niesmakiem patrzyła na toaletkę mamy znajdującą się obok jej wielkiego łoża zwieńczonego wysokim, bogato zdobionym złotym baldachimem oraz finezyjnie upiętymi kotarami z atłasowej, białej tkaniny haftowanej w chińskie motywy: ptaki, pałace i ogrody. „Gdy ja nabałaganię, to mi czyni wyrzuty, a jej stolik wygląda, jakby grasowało po nim stado myszy” – pomyślała królewna.
Ta książka to świetny suplement na odstresowanie, szczególnie na długi jesienny wieczór. Jeśli ktoś czuje, że łapie go chandra, albo spada w jego organizmie poziom endorfin, a podnosi się poziom hormonu smutku, to jak najszybciej powinien sięgnąć po tę książkę.
Może dla niektórych styl jakim pisze autor będzie męczący (długie zdania pisane jak na wdechu) to jednak ilość ironii i humoru wplecionych w fabułę rekompensuję chwilowe nie zrozumienie treści.
Dla mnie książki Alka Rogozinskiego są jak psychotropy pomagające wyjść z najgłębszego dołka i nie powodują przy tym ani senności, ani otępienia 😉
Po każdej jego książce czuję, że śmiech to zdrowie, bo nawet gdy autor porusza poważne tematy, to robi to z taką lekkością, że nie czujemy tego ciężaru problemu.
Polecam książkę nie tylko na długi jesienny wieczór. Alek Rogoziński w wersji komediowo-kryminalno-historycznej to coś, co z pewnością przypadnie wielu czytelnikom do gustu.
Dziękuję Autorowi za tę książkę i za to że znów sprawił, że śmiałam się w głos.
SOPOT W TRZECH AKTACH – Marta Matyszczak
Oni wszyscy razem wzięci zabiorą się do rozwiązywania zagadki kryminalnej! Zanim jeszcze policja zdążyła powiedzieć „me” czy „be”, Solański, Kwiatkowska, Barański i Potomek-Chojarska już wydali wyrok – byli stuprocentowo pewni, że mają do czynienia z morderstwem i po prostu muszą wytropić tego zbója.
Marta Matyszczak pochodzi z Chorzowa. Z wyksztalcenia jest dziennikarką i pasjonują ją kryminały. Prowadzi portal poświęcony literaturze kryminalnej – Kawiarenka Kryminalna. Była uczestniczką warsztatów literackich podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz Festiwalu Conrada w Krakowie. Jest laureatką konkursów na opowiadanie kryminalne MFK Wrocław i Kryminalna Piła. Jest również autorką scenariuszy kryminalnych fars teatralnych. Kocha psy i podróże, szczególnie tropem powieściowych bohaterów.
Sopot w trzech aktach to kolejna część cyklu „Kryminał pod psem”. Jest to komedia kryminalna, której fabuła umiejscowiona została częściowo w Chorzowie, ale w większości w Sopocie.
PREMIERA KSIĄŻKI 13 LIPCA 2022
Róża i Szymon Solańscy postanowili w podróż poślubną wybrać się do Sopotu. Nie spodziewali się jednak tego, że przyjeżdżając na urlop trafią w sam środek afery kryminalnej, ponieważ ktoś właśnie zamordował Artura Przebendowskiego, właściciela pensjonatu Józefina. Żeby było ciekawiej, to morderca zamordował go aż trzykrotnie. Jak wiadomo Solański będący detektywem nie mógł sobie w takim momencie pozwolić na beztroski urlop, wynajęty do odnalezienia zabójcy wraz z żoną, niezastąpionym śledczym, czyli psem Guciem i będącym zupełnie przypadkowo w tym samym miejscu i czasie aspirantem Barańskim zabrali się za rozwiązanie zagadki kryminalnej. Czy sprawa morderstwa wiążę się z tajemniczym powojennym zniknięciem dwóch przyjaciółek? Czy Gucio pomoże swojemu panu w rozwiązaniu zagadki kryminalnej? Jaki wpływ na prowadzone śledztwo będzie miała skrywana przez lata tajemnica?
Dobry humor to podstawa. Najgorsze samopoczucie w najbardziej deszczowy dzień może pokonać tylko dobra, co ja piszę… świetna lektura!
Kiedy fabuła zlokalizowana jest w miejscach, które znasz, to czytanie takiej książki jest podwójną przyjemnością. Chorzów i Sopot, to dwa miasta, na dwóch krańcach Polski, które darzę ogromnym sentymentem, bo w Chorzowie się urodziłam, a w Sopocie spędziłam najpiękniejsze lata swojej młodości 😉
Ale, ale, jeżeli jednym z głównych bohaterów jest pies, to dla mnie już potrójna przyjemność czytania takiej książki.
W kolejnym kryminale „pod psem” autorka zabiera swoich bohaterów do Sopotu, teoretycznie na urlop, ale czy policjant, detektyw, czy dziennikarka mogą w spokoju oddać się lenistwu, gdy przypadek wrzuca ich w sam środek intrygi kryminalnej?
(…) Niby dwudziesty pierwszy wiek. Niby można wszystko. A znaleźć strój, w którym nie będzie się wyglądało jak baleron, to sprawa z gruntu przegrana! (…)
Powieść jest dość specyficzna, rozdziały odnoszące się do teraźniejszości, przeplatane są wątkami z dalekiej przeszłości, takiej przedwojennej i wojennej, której głównymi bohaterami są cztery przyjaciółki: Polka, Niemka, Kaszubka i Żydówka. Złączyła je przyjaźń, ale rozłączyła je wojna i pewien drogocenny klejnot.
Narratorem niektórych rozdziałów jest pies Gucio i to z jego (czyli psiego) punktu widzenia odbieramy różnie przedstawione sytuacje.
(…) Niech ich pokręci, tę ludzinę! Znowu sobie znaleźli trupa na wakacjach. Przecież ja doskonale wiedziałem, jak to się wszystko potoczy. Zawsze się tak toczyło. (…)
Różnorodność postaci, których w powieści nie brakuje, sprawia być może lekki chaos, ale nie powoduje zagubienia. Myślę, że osoby, które czytały wcześniejsze książki z tej serii, zdążyły dobrze poznać wszystkie osoby, a kto sięgnął po tę książkę jako pierwszą, z pewnością szybko „zaprzyjaźni się” nawet z psem, który moim zdaniem jest tu najważniejszy 😉
Wątki odnoszące się do przeszłości wprowadzają do lektury nieco powagi, chociaż styl jakim pisze autorka nie należy do tych wyciskających wodospady łez. Jednak ta odrobina dramatyzmu, a nawet tragizmu nie jest aż tak mroczna w odbiorze, aby nie odebrać tej powieści pozytywnie.
(…) Iga poczuła kłucie w mostku. Bała się o przyjaciółkę. Oni – Polacy – też byli w fatalnej sytuacji, traktowani jak obywatele trzeciej kategorii. Jednak Żydzi tkwili na samym dole drabiny społecznej. (…)
Wiadomo, że morderstwa nie należą do tematów lekkich, łatwych i przyjemnych, ale ta książka jako całość taka właśnie jest.
Uwielbiam styl i humor z jakim pisze Marta Matyszczak, najpoważniejsze wątki zmieniając w takie, przy których może trudno się uśmiechnąć, ale napisane lekkim piórem nie ciążą czytelnikowi na sercu w czasie czytania.
Jeżeli zatem chcecie oderwać się na chwilę od problemów dnia codziennego (jeżeli ktoś takie ma) to kryminał pod psem jest idealną odskocznią.
POLECAM całym sercem, dobra zabawa, odrobina tajemnicy i intrygująca fabuła kryminalna gwarantowane, a jeżeli dodać do tego ciekawych osobowościowo bohaterów i zabawne dialogi, to czego chcieć więcej?
ANI TA, ANI TAMTA – Anita Scharmach
Bracia różnili się nie tylko pod względem wyglądu, lecz także charakteru. Jonasz był wysokim, postawnym brunetem o ciemnobrązowych oczach, a Tomasz, chociaż także słusznego wzrostu, miał szczupłą budowę ciała, a oczy matki.
Anita Scharmach pojawiła się na rynku książkowym kilka lat temu i od razu podbiła serca wielu czytelniczek. Jest mieszkanką Gdyni, mamą trójki dzieci i właścicielką dwóch ślicznych kotków. Z całą pewnością jest osobą dość uczuciową i empatyczną, co odzwierciedla się w jej książkach. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 książką „Mogę wszystko”, która została bardzo ciepło przyjęta przez czytelniczki. Na dzień dzisiejszy może się pochwalić kilkoma dobrymi książkami, a każda z tych książek wzrusza, bawi i zmusza do refleksji.
Ani ta ani tamta to słodko gorzka powieść obyczajowa z romansem w tle, ale więcej jest w niej słodyczy niż goryczy 😉
PREMIERA KSIĄŻKI 29 MARCA 2022
Jak wiadomo nie od dziś życie potrafi zaskoczyć, a nawet spłatać niezłe figle. Dwaj bracia, Tomek – lekkoduch, student żyjący chwilą i Jonasz – poważny prawnik będący po śmierci rodziców jakby opiekunem Tomka to dwie różne osobowości. Obaj jednak uwielbiają swoją babcię, która potrafi być dość kontrowersyjna. Pewnego dnia babcia informuje wnuków, że odziedziczą jej majątek, ale stawia mocny warunek. Każdy z mężczyzn musi się ustatkować i to jak najszybciej. Szczęśliwym trafem obaj bracia poznają piękne kobiety, dla których oczywiście tracą głowy. Czy spodobają się one babci? A może babcia ma dla któregoś z wnuków odpowiednią partię do ożenku? Czy kobiety, które zawładnęły sercami Tomka i Jonasza są tymi, za które się podają, czy tylko próbują wkraść się w łaski mężczyzn, aby uzyskać majątek?
Po książkę sięgnęłam z dwóch powodów: pierwszym jest to, że lubię autorkę prywatnie (helou!!! to nie jest lizusostwo) i jako pisarkę. Drugim jest styl jakim pisze, czyli po prostu lubię jej książki.
Spoglądając na okładkę domyślałam się, że będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna i nie zawiodłam się, chociaż nie brakuje w niej tak zwanej szczypty goryczy.
Dwaj bracia być może mnie nie zauroczyli, ale bardzo ich polubiłam, w przeciwieństwie do ich potencjalnych partnerek, które chociaż piękne, to okazały się „puste” i wyrachowane.
Natomiast zachwyciła mnie postać seniorki, a ponieważ patrzę na osoby starsze okiem wieloletniej opiekunki, pani Róża (babcia Tomasza i Jonasza) skojarzyła mi się z jedną z moich byłych podopiecznych, którą uwielbiałam za charyzmę i osobowość.
(…) – O, sięgnij do barku – poprosiła babcia na widok wnuka wchodzącego do salonu z tacą. – Nalej nam czegoś dobrego i podaj pierniczki, są po lewej stronie – dodała, zauważywszy jego dezorientację. – No, to nie Narnia, tylko barek! Na lewo patrz! – Wskazała prawą stronę. (…)
Autorka pięknie przedstawiła relacje między pokoleniowe odnoszące się do kontaktów babci i wnuków. Chociaż być może byłyby te kontakty nieco inne, gdyby chłopcy zbyt wcześnie nie zostali osieroceni.
Zabawnie, ale muszę przyznać, że bardzo realnie ukazane zostały w powieści zachowania różnych osób, od beztroskiego, pozbawionego wszelkich zahamowań życia studenckiego, po dręczące kogoś fobie, z życiem energicznej i mądrej staruszki na czele.
(…) – A! To pani. – Teraz seniorka zmierzyła kobietę od stóp do głów. Rozumiała modę i nawet była tolerancyjna, ale nie mogła oderwać oczu od piersi dziewczyny, które kształtem przypominały grejpfruty. Zadarła głowę i zobaczyła, że silikon rozlał się po jej ciele i spora jego ilość zatrzymała się na ustach. Dlatego nie mogłam jej zrozumieć! – pomyślała – przecież znam angielski! – usprawiedliwiała się w myślach. (…)
Powieść ta jest dość nietypowa, ponieważ fabuła łączy ze sobą różne wątki. Jest zatem wątek obyczajowy, jest romans z delikatną nutką erotyzmu (ale tylko takiego bardziej zabawnego niż erotycznego), jest nawet wątek kryminalny, ale przede wszystkim jest sporo dobrego humoru.
(…) Mężczyzna też się zbliżył, chcąc się przywitać. Poprawił swój gruby łańcuch, a wtedy staruszka niespodziewanie za niego chwyciła! Zawinęła go sobie wokół ręki, przez co jego właściciel zmuszony był się schylić. Kiedy ich spojrzenia znalazły się na tym samym poziomie, rzekła: – Ty przerośnięty wieprzu, jeszcze raz obrazisz mojego wnuka, to przysięgam, zabiję! (…)
Książkę przeczytałam błyskawicznie, a ponieważ przebywałam w tym czasie w sanatorium, to niestety kilka razy prawie spóźniłam się na zabiegi, tak byłam pochłonięta lekturą, że nie słyszałam wywoływanego przez fizjoterapeutę swojego imienia.
Polecam tę książkę na każdą porę roku, myślę, że wielu czytelnikom poprawi humor na długi czas. Chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, można w niej znaleźć odrobinę wzruszeń. Uwielbiam tego typu książki i cieszę się, że mam tę w swojej biblioteczce, bo zapewne do niej wrócę.
BARDZO CICHY ROZWÓD – Alek Rogoziński
Siedząca przed komisarzem Darskim kobieta prezentowała się niczym obraz nędzy i rozpaczy. Ewentualnie ofiara jakiejś potężnej katastrofy. Przy czym nic poniżej tajfunu, ewentualnie tsunami połączonego z wyładowaniami atmosferycznymi nie wchodziło w rachubę.
Aleksander Rogoziński urodził się w 1973 roku. Z wykształcenia jest filologiem, z zawodu dziennikarzem, z pasji kryminalistą, który tworzy kryminały. Przez lata związany był z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą był magazyn Party. Jako pisarz kryminałów zadebiutował w marcu 2015 roku powieścią kryminalną „Ukochany z piekła rodem”, w szybkim czasie zdobywając I miejsce na liście bestsellerów EMPIK.com. Jego hobby to muzyka i podróże, a marzeniem jest objechać cały świat, a na stare lata zamieszkać na jednej z wysp Morza Śródziemnego i tam do końca życia już tylko pisać.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 CZERWCA 2022
Zuzanna i Kacper kiedyś byli szczęśliwym małżeństwem, nie widzieli za sobą świata. Po kilku wspólnie spędzonych latach coś jednak się wypaliło i każde z nich zaczynało coraz bardziej mieć dość tej drugiej osoby. Wreszcie nieświadomi planów współmałżonka postanowili podjąć decyzję o rozstaniu. Zuzanna zakochała się w pewnym mężczyźnie, który wydał jej się „tym, z którym chce spędzić resztę życia”, a Kacper poznał całkiem miłą panią, z którą również wiązał nadzieje na szczęśliwy związek. Ale… niestety nie zawsze plany się ziszczają. Kiedy nadszedł moment wypowiedzenia pożegnalnych słów, wydarzyło się coś, co całkiem odsunęło myśli małżonków od planowanego rozwodu, który okazał się najmniej ważną sprawą. Wplątani w morderstwo małżonkowie ponownie musieli złączyć siły. Kto i dlaczego zamordował znaną obu małżonkom osobę? Czy Zuzanna i Kacper nadal mogą sobie wzajemnie ufać? I co było nagrane na nośniku, który poszukują gangsterzy, a dla odzyskania którego są zdolni nawet zabić?
Jest niewielu polskich autorów, których śmiało mogę polecić jako psychoterapeutów, ale z pewnością do czołówki mogę zaliczyć Alka Rogozińskiego.
Kilka razy jego książka wyciągnęła mnie z mega dołka psychicznego i chociaż teraz nie wpadłam do bardzo głębokiego dołka, to jednak wpadłam i po raz kolejny autor mnie z niego wyciągnął.
Kiedyś usłyszałam od pewnej osoby, że książki tego autora są zbyt infantylne, żeby nie powiedzieć o nich, że nieco głupkowate, ale czy nie potrzebujemy i takich lektur?
Przecież po to właśnie są komedie kryminalne, żeby się odstresować i porządnie zabawić. Jeżeli ktoś uważa się zbyt poważny na takie powieści, to już jego sprawa, ja po nie sięgam chętnie.
Po przeczytaniu tej książki pierwsza myśl jaka mi wpadła do głowy, to: Alku, teraz to już chyba przegiąłeś! Żeby burzyć Pałac Kultury i niszczyć muzeum? Szczerze? Nawet nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, chociaż czołg wjeżdżający w ścianę to i owszem, ale Pałac Kultury i Nauki? Znak rozpoznawczy Warszawy?
(…) – Ja już to widzę, jak staję przed sądem i mówię, że zburzyłam część Pałacu Kultury w wyniku pomyłki – rzekła Zuzanna z taką ironią, na jaką mogła się w tej sytuacji zdobyć – a zaraz po mnie zeznaje Trzaskowski, który mówi, że jego zdaniem to był bardzo chwalebny czyn, bo mu się ten ruski badziew i tak nijak nie chciał skomponować z nowoczesnymi wieżowcami dookoła. (…)
W tej książce nieświadomi swoich czynów małżonkowie, znudzeni „bezbarwnym” małżeństwem, zafundowali i sobie i czytelnikom przygodę iście mrożącą krew w żyłach, jak z najlepszego filmu akcji.
(…) – Jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że chcą się rozwieść, choć uważam, że to idiotyzm, bo nie znam dwójki ludzi bardziej do siebie pasujących – kontynuowała Anna – ale po co przy okazji kogoś mordują i rujnują miasto? Mało to było w Warszawie drugiej wojny światowej, komunizmu i ostatniej prezydent miasta? (…)
Przeżywając razem z bohaterami ich kryminalną przygodę przy okazji „zwiedzamy” Warszawę, ponieważ autor z precyzyjną dokładnością opisuje w książce miejsca i ulice, którymi poruszają się Zuzanna i Kacper.
Być może kogoś zaskoczy, że w wątek kryminalny wplątana została polityka, a właściwie to wysoko postawieni politycy, ale kto z nas wie, ile uczciwości jest w tych reprezentantach polskiego świata politycznego. Dla wielu to nie nowość, bo jak wiadomo od zawsze, polityka nigdy do nieskazitelnych nie należała.
Bardzo ironicznie, żeby nie powiedzieć dosadnie, że prześmiewczo został pokazany świat tych najważniejszych w państwie. Na szczęście dla mnie polityka to ostatni temat, o którym mogłabym coś mądrego powiedzieć, dlatego wizerunek tych panów przedstawiony w powieści jedynie mocno mnie rozbawił.
Myślę, że jest to książka, przy której raczej nikt nie powinien się nudzić. Ciekawi osobowościowo bohaterowie, zaskakujące zwroty akcji i wyjątkowo komiczne porównania i dialogi to coś, co gwarantuje nie tylko dobrą zabawę, ale i porządny relaks.
Jeśli chodzi o mnie, to śmiałam się lub uśmiechałam nawet kiedy była mowa o czymś bardzo poważnym, ponieważ tej książki nie da się czytać z powagą na twarzy, chociaż mamy w niej tak mroczne wątki jak morderstwo, porwania, świat gangsterski czy chociażby zagrywki polityczne.
Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom komedii kryminalnych, moim zdaniem każdy w niej znajdzie coś dla siebie. Jest kryminał i jest duża dawka dobrego humoru, to wiadomo. Sensacja goni sensację, Jest przygoda i bardzo zaskakujące zakończenie, ale jest również namiastka romantycznej miłości osób w dość poważnym wieku. No dobrze, może nie romantyczna miłość, ale odrobina seksu 😉
Dziękuję Autorowi za kolejną psychoterapię, a wydawnictwu FILIA dziękuję za książkę, przy której nieźle się bawiłam.