Recenzje książek

druga wojna światowa

CÓRKI CZARNEGO MUNDURU – Sylwia Trojanowska

(…) Poród na dobre zmienił Wilhelma. O ile Ingrid do czasu rozwiązania miała nadzieję, że po przyjściu na świat jego upragnionego dziedzica ich relacje staną się takie jak te z początków znajomości, o tyle straciła ją już w szpitalu. Nie urodziła mu wymarzonego syna, a dziewczynki były dla niego synonimem klęski. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Sylwia Trojanowska urodziła się w 1974 roku. Razem z mężem i synem mieszka w Szczecinie. Jest niepoprawną optymistką, pasjonatką pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach. W swoim dorobku pisarskim ma takie książki jak „Wigilijna przystań”, „A gdyby tak…”, trylogię, w skład której wchodzą „Sekrety i kłamstwa”, „Prawdy i tajemnice”, oraz „Powroty i wspomnienia”.

Córki czarnego munduru to dramat obyczajowy z historią wojenną w tle.

PREMIERA 14 SIERPNIA 2024

Wydawnictwo MARGINESY, stron 316

Młodziutka Ingrid po śmierci babci, jest pod opieką wujostwa. W obliczu polityki jaka szerzy się w Trzeciej Rzeszy zostaje wysłana na obóz dla dziewcząt BDM na którym wydarza się coś co niszczy spokojną wychowaną z dala od nazistowskiej doktryny, z poszanowaniem dla drugiego człowieka i otwartej na inne kultury dziewczyny. W życiu dziewczyny pojawia się jednak mężczyzna, wprawdzie dużo starszy, ale który ratuje ją przed jeszcze większym złem. Bardzo szybko Ingrid staje się panią na włościach wychodząc za mąż za swojego wybawiciela i rodząc dwie córeczki. Wyglądające z zewnątrz na sielankowe życie młodej dziewczyny, za zamkniętymi drzwiami pięknego domu jest całkowitym przeciwieństwem sielanki. Wychodząc za mąż za człowieka całkowicie oddanego ideologii nazistowskiej Ingrid nie wie z czym będzie musiała się zmierzyć i co (lub kto) będzie dla niej najcenniejsze. Jak poradzi sobie skromna młoda kobieta, matka i żona nazisty z panującymi w domu i na świecie wojnami? Dlaczego Wilhelm nie potrafił pokochać córek, które przyszły na świat w jego domu? Kim dla młodziutkiej Ingrid była przyjaźń z pewnym doktorem, który w przeszłości uratował jej życie.

Książki, których fabuły umieszczone są w czasach międzywojennych lub w czasie drugiej wojny światowej zawsze wzbudzają we mnie sporo emocji. I nie jest ważne, czy jest to książka reportażowa, czy jej fabuła została skonstruowana na faktach, czy jest to fikcja literacka powstała w głowie autorki czy autora, zawsze związane są z tym emocje.

Staram się wyglądać na osobę silną, ale muszę przyznać, że często w czasie czytania tak bardzo przeżywam fabułę, że wzruszenie bierze górę nad wszystkim innym.

Ta książka okazała się dla mnie wulkanem emocji, które z pewnością silnie odczuje również wielu innych czytelników. I nie chodzi tutaj o to, że historia dzieje się tuż przed wybuchem wojny i w jej trakcie, pisząc o emocjach mam na myśli psychologiczne podejście do bohaterów i dramatów jakie towarzyszyły życiu głównej bohaterki.

Niewiele jest autorek czy autorów, którzy tak potrafią opisać, czy przedstawić swoich bohaterów, że albo się ich bardzo lubi, albo nienawidzi do granic możliwości. Sylwia Trojanowska zrobiła to perfekcyjnie. Świetnie, moim zdaniem, wykreowane postacie są jakby pierwszoplanowym wątkiem tej historii, ubarwiają ją zarówno ciepłem usposobień jak i zimnem dramatu.

Zaczynając czytać tę książkę pomyślałam sobie, że będzie to piękna opowieść o miłości, która potrafi pokonać największe zło. Coś w stylu „Pięknej i bestii”, niewiele się pomyliłam, bo mamy tutaj i „piękną” – zarówno biorąc pod uwagę urodę i serce oraz podejście do życia, jak i „bestię”, człowieka okaleczonego fizycznie i psychicznie, z pewnością nie bestię baśniową, ale taką w pełnym tego słowa znaczeniu.

(…) Chciała tak przez chwilę poleżeć i pobyć sam na sam ze swoim smutkiem, bólem i łzami, które stróżkami wędrowały po policzkach i spływały na podłogę. Nagle poczuła jak coś miękkiego i ciepłego otula jej plecy. Odwróciła się i zobaczyła ciekawskie oczy Sofii. Dziewczynka próbowała okryć mamę swoim kocykiem w kwiaty. (…)

Autorka w ciekawy sposób ukazała społeczność niemiecką podzieloną na tych, dla których liczyło się przede wszystkim człowieczeństwo i na tych, którzy zaślepieni ideologią hitlerowską nie posiadali tego człowieczeństwa nawet w sobie.

To nie jest lekka w odbiorze lektura, bo z pewnością wiele osób odbierze ją tak jak ja, czyli bardzo emocjonalnie i myślę, że niejeden raz uroni łzę. Ale z pewnością styl jakim pisze Sylwia Trojanowska jest tak lekki, że czyta się tę książkę wyjątkowo płynnie i trudno ją odłożyć nawet na chwilę cały czas mając w głowie to o czym przeczytało się na poprzednich stronach. Dlatego osoby, które jeszcze nie miały okazji jej przeczytać, lepiej niech przygotują sobie zapas chusteczek i zapas czasu.

To opowieść o młodej kobiecie, kruchej jak najlepsza porcelana, a jednocześnie twardej jak stal. O kobiecie, której ktoś uratował życie po to, aby dzień po dniu, miesiąc po miesiącu jej je zabierać i niszczyć. To również historia skrzętnie skrywanej tajemnicy, mrocznych myśli dominujących umysły pewnych ludzi, odrażających czynów, ale i odruchów wielkiego dobra.

(…) Ingrid z żalem spojrzała na postrzępione kartki, uklękła i nie bez trudu zaczęła zbierać je z podłogi. Układała równo, po kolei, gładząc każdą, jakby tym swoim dotykiem przepraszała je za czyn męża. Nagle zamarła. To niemożliwe. Spojrzała jeszcze raz i westchnęła, bo oto odkryła tajemnicę sprzed lat, tajemnicę babci. (…)

Młoda dziewczyna okrutnie skrzywdzona przez los i ludzi wreszcie trafia na kogoś, kto ratuje ją obiecując życie w luksusie i dobroci serca, ale pieniądze szczęścia nie dają, a obiecana dobroć pryska jak bańka mydlana w obliczu teoretycznej życiowej porażki.

Mąż Ingrid marzył o synu, nie dla siebie, nie dla żony, ale dla Führera. Syna, którym mógłby się szczycić, dzięki któremu byłby ważny, a tymczasem żona, która ledwo uszła z życiem obdarowała go córkami i to od razu dwoma. A wiadomo jak postrzegano w Rzeszy kobiety.

Ta opowieść to obraz fałszywego piękna pokazywanego wszystkim, kochającego się małżeństwa żyjącego w bogactwie, a tak naprawdę będącego piekłem tonącym w alkoholu, agresji i przemocy, bólu fizycznym i psychicznym.

POLECAM tę książkę nie tylko miłośnikom historii wojennych, to opowieść, która z pewnością na długo zostanie w pamięci każdego czytelnika. Autorka bowiem porusza w niej wiele ważnych tematów, począwszy od zniewolenia psychicznego i fizycznego w małżeństwie, ślepej miłości do Hitlera i wiary w jego słowa, pracy robotników przymusowych będących niemal niewolnikami Niemców, po piękną przyjaźń i wiarę w drugiego człowieka.

(…) Bo to życie bywa różne, czasami piekielnie bolesne i nieprzyjemne, czasami samotne i bezduszne, ale u podstaw zawsze jest dobre i każde ma cel. I moje, i twoje. I Josefa, Każde. (…)

Dziękuję Autorce i wydawnictwu MARGINESY za możliwość przeczytania tej pięknej książki w ramach współpracy barterowej. I chociaż mam trochę żalu do Autorki za zakończenie, które mną wstrząsnęło i którego chyba nikt się nie spodziewa i zostawienie czytelników z niewiadomą oczekiwania na kolejny tom, to cieszę się, że mogłam poznać historię młodej Ingrid.

DZIECI SYBIRU. TRAGICZNE LOSY POLSKICH DZIECI NA WSCHODZIE – Agnieszka Lewandowska-Kąkol

(…) W czasie tej wizyty więźniarka nie wiedziała jeszcze jaki los ją czeka, błagała więc wychowawczynię, by zabrała dziecko do Polski. Wkrótce po spotkaniu wywieziono ją do znajdującego się w tajdze obozu Rzeszoty. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Agnieszka Lewandowska-Kąkol – przez piętnaście lat pracowała w Redakcji Muzycznej Polskiego Radia. Potem wybrała drogę „wolnego strzelca” i pisała teksty do wielu pism zajmujących się kulturą. Dzięki zbiegowi okoliczności zaczęła tworzyć książki i napisała ich już kilkanaście. Od drugiej podejmuje rozmaite wątki dotyczące XX-wiecznej historii Polski. Część z nich traktuje dokumentalnie, jednak inne ujmuje w lżejszą, fabularną formę. Czas wolny od pisania najchętniej spędza w otoczeniu przyrody z rodziną, przyjaciółmi i psami, które zajmują ważne miejsce w jej życiu.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 STYCZNIA 2024

Wydawnictwo REPLIKA, stron 309

Wywiezione na „nieludzką ziemię”, rzucone w surowe, barbarzyńskie warunki, z dala od ojczyzny, rodziny, bliskich. Zmuszone do walki o przetrwanie i zbyt wczesnej dorosłości, do życia z piętnem przeszłości. Zbiór jedenastu opowieści o polskich dzieciach, które, wywiezione na Wschód, osierocone, musiały same poukładać sobie życie. Choć z ich historii wyłania się pewien schemat, kiedy spojrzeć w głąb: na wiek, okoliczności, miejsce zesłania czy napotykanych ludzi, potrafią się one szalenie różnić od siebie. Punktem wyjścia są zawsze sowieckie deportacje, głównie z 1940 roku. Rodziny lub ich części trafiają albo na daleką Północ, albo do Kazachstanu, gdzie, żyjąc w skrajnych warunkach, skazane są na wegetację bądź śmierć. Dzieciom udaje się niekiedy przetrwać właśnie dlatego, że są dziećmi. Czasem starsze, innym razem zupełnie maleńkie, zachowały w pamięci obrazy wyrywkowe.

Jak już wiadomo z opisu, jest to książka reportażowa będąca zbiorem jedenastu opowiadań, których bohaterami są polskie rodziny, a w szczególności dzieci.

Fabuła odnosi się do roku 1940, ale zahacza również o lata 1949-1950.

Autorka na podstawie wywiadów dostępnych w Archiwum Muzeum II wojny światowej oraz licznych książek opisujących wspomnienia z okresu wojny, stworzyła niezwykle ważny dokument.

W dramatycznych dla wielu rodzin zsyłkach do Kazachstanu, na Syberię, do Republiki Komi czy okręgu irkuckiego, bardzo mocno cierpiały dzieci.

(…) Głodzona, trzymana po pas w fekaliach, podpisała wszystkie podsuwane jej dokumenty, w których przyznała się do różnych niepopełnionych czynów, skutkiem czego sądzono ją jako więźnia politycznego i skazano na dziesięć lat katorgi, którą odbywała w zamkniętym obozie karnym dla wyjątkowo groźnych przestępców. (…)

Agnieszka Lewandowska-Kąkol w trudny do zaakceptowania, ale ciekawie reporterski sposób przedstawiła nam przeżycia dzieci będących wówczas w różnym wieku. Przeżycia te dotyczyły zarówno podróży w często ekstremalnych warunkach, jak i życia w miejscach, w których nie można było normalnie funkcjonować z powodu głodu, ciężkich warunków bytowych, ciężkich warunków pracy i zabójczej dla tych małych organizmów pogody, która była tak samo groźna jak ludzie, którzy byli wykonawcami deportacji.

To trudna w odbiorze, ale bardzo ważna książka, to historia, o której nie uczą nas w szkołach, historia dotycząca dzieci, szczególnie z Kresów wschodnich, które w roku 1940 w brutalny sposób zostały wyrwane ze swoich domów doświadczając wszystkiego co najgorsze może być dla dziecka.

(…) Na granicy dzieci polskie witane były przez mieszkające w pobliżu kobiety. Wówczas Taddea pierwszy raz w życiu jadła jabłko i cukierek. Miała dziesięć lat, a wyglądała na pięć. Była przeraźliwie chuda i mała, tak mała, iż lekarze myśleli, że jest karlicą. (…)

Głód, strach, niewyobrażalne zimno i często praca ponad dziecięce siły były ich codziennością przez wiele miesięcy czy lat.

Opowieści umieszczone na kartach tej książki przepełnione są bólem, dziecięcym strachem i upokorzeniem jakiego dopuścili się wobec tych małych obywateli ich oprawcy. Życia tych dzieci często nie można było nazwać życiem, bardziej pasowałoby do tego określenie „wegetacja” lub „walka o przetrwanie”.

To przejmująca historia rusyfikacji dzieci, często oderwanych od ich rodzin.

Wydawnictwo i Autorka zadbali o to, aby jako dodatek do tekstu wstawić zdjęcia, które z pewnością jeszcze bardziej podkreślają dramatyzm tamtych wydarzeń.

Moim zdaniem jest to książka, obok której nie powinno się przejść obojętnie. Osoby, które zdecydowały się opowiedzieć swoje historie, z pewnością nigdy nie wyprą z pamięci tego przez co musiały przejść będąc w wieku, w którym powinny się uczyć, bawić i cieszyć życiem. I mimo późniejszego spokoju, normalności i życia bez panicznego strachu, do końca swoich dni żyli, czy żyją z piętnem przeszłości bolesnych wspomnień.

(…) Pracownikami kołchozu byli przedstawiciele piętnastu narodowości, Polacy stanowili zdecydowaną mniejszość. Mama za dwunastogodzinny dzień roboczy dostawała kilogram pszenicy, a Witek, jako małoletni, pół kilograma tego zboża, i musiało to wystarczyć na cztery osoby. By dodać coś do tej postnej diety, chłopiec polował w stepie na susły, czego nauczyli go starsi koledzy. (…0

Trudno jest zrozumieć, że ktoś potrafił zmusić małe dzieci do życia w warunkach iście barbarzyńskich.

Często całym złem drugiej wojny światowej obarczamy Hitlera i Niemców, a gdzie inni, będący równie bezwzględnymi oprawcami, kolaborantami i zdrajcami, którzy w imię własnego dobrobytu potrafili „sprzedać” najbliższych?

Myślę, że jest to książka, która wielu skłoni do refleksji i tak jak książki o obozach koncentracyjnych i warunkach w jakich tam żyli ludzie, tak i książki opisujące koszmar wywozu, deportacji w głąb Rosji są poruszające do głębi.

To II wojna światowa pokazana z innej perspektywy, ale bardzo ważnej do zapamiętania.

Polecam tę książkę osobom interesującym się właśnie wydarzeniami odnoszącymi się do okresu wojny, ale uważam, że jest to również lektura, która pokazuje nam historię tego okresu z innej perspektywy, historię, obok której nie powinniśmy przechodzić obojętnie. Bo tak jak żołnierze walczyli po obu stronach o wolność swoich narodów, tak ci ludzie, walczyli o życie, i tu nie oszczędzano nikogo, nawet dzieci.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i polecam inne książki tej autorki, o których również wspominałam na swoim blogu.

ECHA PRZYSZŁYCH DNI – Joanna Nowak

(…) Wyszedł z izby z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Po raz kolejny jedność rodziny stanęła pod znakiem zapytania i po raz kolejny musiał zainterweniować. Powoli zaczynało brakować mu siły na utrzymanie w tajemnicy wypadków sprzed sześciu lat, ale dopóki trzymał rękę na pulsie, żaden z domowników nie miał prawa dowiedzieć się, do czego wówczas doszło. (…)

Zdjęcie własne autorki bloga, Poznań 2023 Targi Książki

Joanna Nowak ukończyła studia na kierunku administracyjnym, na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Pisanie od zawsze było jej pasją, tworzy powieści z historią w tle oraz powieści obyczajowe z gatunku young adult. Poza pisaniem uwielbia czytać i każdą wolną chwilę stara się poświęcać swoim pasjom.

Echa przyszłych dni to pierwszy tom sagi „Podróż wołyńska”, powieści z historią wojenną w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 21 LUTEGO 2023

Wydawnictwo REPLIKA
stron 336

Stawińscy to dobrze sytuowana rodzina. Mają pięcioro dzieci chociaż urodzeniu jednego z nich towarzyszy pewna tajemnica, kładąca się cieniem na losach całej rodziny. W roku 1933, Helena Stawińska rodzi martwe dziecko, Zygmunt w świetle rozpaczy obwinia za to akuszerkę i nie patrząc na to jaka temperatura jest na dworze, wyrzuca kobietę w środku nocy na mróz. Nie przypuszcza nawet jakie konsekwencje w przyszłości będzie miało to zdarzenie i jak bardzo skomplikuje życie całej rodzinie. Zosia, Jadwiga, Wanda, Andrzejek i Jerzy próbują czerpać z młodzieńczego życia garściami. Zakochują się, marzą i dążą do spełniania swoich pragnień. Niestety rzeczywistość dosięgnie ich w bardzo dramatyczny sposób. Kiedy wybucha wojna i życie Polaków na wołyńskiej wsi staje się coraz bardziej niebezpieczne, ci, którzy byli jeszcze wczoraj pracownikami, sąsiadami, przyjaciółmi Polaków z dnia na dzień stają się ich wrogami. Większość Ukraińców zaczyna domagać się swoich praw, a jeden z nich gromadzi wokół siebie ludzi, którzy nie cofną się przed niczym. Czym tak bardzo narazili się Polacy swoim ukraińskim sąsiadom, że z dnia na dzień stali się ich wrogami? Czy jest szansa na to, żeby dwoje młodych ludzi pochodzących z dwóch narodowości miało szansę na szczęście? Do czego zdolni są butni ukraińscy mężczyźni?

Pierwszy tom „Podróży wołyńskiej” opowiada o skomplikowanych dziejach nie tylko rodziny Stawińskich, ale także ich ukraińskich sąsiadów zamieszkujących wieś położoną w okolicy Łucka (dawne województwo wołyńskie).

W tej powieści mamy wszystko co potrafi przykuć uwagę czytelnika. Kłamstwa, intrygi, sekrety, nieodwzajemniona miłość, zaprzepaszczone szanse, przyjaźnie i wzajemne pretensje. Wszystko to jednak płowieje, gdy wybucha wojna. Okres przedwojenny i wojenny sprawia natomiast, że w obliczu antypolskich nastrojów na Wołyniu zaczynają się pojawiać nowe problemy, wzrasta agresja ze strony Ukraińców i nie wiadomo już kto jest przyjacielem, a kto wrogiem.

Fabuła historyczna wciąga czytelnika od roku 1933 pokazując nie tylko perypetie polskiej rodziny, tajemnice i nikczemne czyny jakich dopuścili się niektórzy członkowie rodziny. Na kilka wieczorów stajemy się społecznością wołyńskiej wsi i razem z bohaterami przeżywamy ich wzloty i upadki emocjonalne. Postacie mierzą się zarówno ze zwykłymi problemami codzienności jak i tymi bardziej skomplikowanymi. Nic nie może się równać ze strachem o swoje życie w momencie, gdy sytuacje Polaków zaczynają się pogarszać.

Moim zdaniem to bardzo przejmująca opowieść, realistycznie obrazująca zarówno historię jak i życie tak rodziny Stawińskich jak i mieszkających we wsi Ukraińców. Wszystko splata się w naturalny, chociaż mocno dramatyczny ciąg perypetii życiowych obydwu stron.

Na uwagę zasługuje wielowątkowość fabuły, w której widzimy nie tylko silne, chociaż bardzo skomplikowane więzi rodzinne, odkrywamy indywidualne dążenia do spełnienia marzeń, uczestniczymy w planach, miłościach, ich skrajnych odcieniach, a także przyjaźniach wystawianych na najcięższe próby.

Powieść mnie zachwyciła nie tylko wiernym obrazem przedstawiającym realia społeczne życia na wsi pierwszej połowy XX wieku, ale również rozdzierającym obrazem zapisu zmiennych kolei losów w tych trudnych relacjach polsko-ukraińskich. Przypomnienie aktu rzezi wołyńskiej dotarło do mnie budząc najsilniejsze emocje i grozę ówczesnej sytuacji.

(…) Nie chcieli pracować dla Polaka, uważając go za wyzyskiwacza i pana na włościach, który wykorzystuje biedną ukraińską ludność do pomnażania własnych zysków. Większość z nich zapomniała, że pod opieką Stawińskiego nie działa się im żadna krzywda. (…)

To z całą pewnością przejmująca lektura, budząca silne emocje z całą plejadą barwnych, zróżnicowanych osobowościowo postaci. Świetnie nakreślone relacje społeczne między Polakami a Ukraińcami pokazały jak delikatny i łamliwy potrafi być pokój między nie tak dawno bliskimi sobie pod względem sąsiedzkim ludźmi. Jak chora ideologia potrafi porwać tłumy i zachęcić do brutalności wobec ludzi, którzy chwilę temu byli przyjaciółmi, sąsiadami, pracodawcami. Z całą pewnością tak jak w całej Europie, Polakom podczas II wojny światowej towarzyszył tam strach, niepewność i bezsilność wobec agresji ukraińskiej.

Myślę, że na odbiór tej lektury przeze mnie miał wpływ nie tylko nakreślony obraz społeczeństwa, zajmowanych przez niego pozycji i obraz dawnej wsi, ale również bogactwo języka i malownicze opisy miejsc i ludzi.

(…) Do dziś pamiętała czasy sprzed wojny, kiedy razem z ukraińskimi dziećmi pomagała w gospodarstwie najpierw ojca, potem sąsiada – Ukraińca z dziada pradziada. Wówczas nie było mowy o goryczy i wrogości. Ludzie szanowali bliźnich, mierzyli ich miarą człowieczeństwa, politykę zostawiając tym, którzy lepiej się na niej znali. (…)

Autorka napisała książkę o bardzo bolesnych wydarzeniach, których doświadczyli Polacy na Wołyniu. W jednej chwili potrafiła rozpaść się polsko-ukraińska przyjaźń siejąc wśród Polaków strach a wśród Ukraińców nienawiść wobec polskiego społeczeństwa.

Moim zdaniem, ta książka świetnie nadawałaby się na lekturę szkolną, chociaż obrazy brutalności mogłyby wśród młodych czytelników zbudzić niesmak i strach.

Polecam tę powieść nie tylko czytelnikom lubiącym książki z historią wojenną w tle, myślę, że ta lektura zadowoli wielu czytelników. Nie mogę się już doczekać kolejnej części chociaż zdaję sobie sprawę, że tak jak ta, nie będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna i wzbudzi we mnie spore emocje.

Jeżeli ktoś czytał wcześniejsze książki tej autorki, tu mam na myśli cykl „Siostry z ulicy Wiśniowej” to może się poczuć lekko rozczarowany, ponieważ to jest zupełnie inna tematyka, inny styl i inne emocje. Ale warto sięgnąć po tę sagę.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej powieści w ramach współpracy barterowej.

CÓRKA KOMENDANTA – John Boyne

(…) Kiedy dziecko potwora jest winne zbrodni ojca? Wina i współudział mają niejedno oblicze. (…)

John Boyne to irlandzki pisarz mieszkający w Dublinie. Urodził się w 1971 roku. Ukończył Trinity College w Dublinie, studiował również twórcze pisanie na University of East Anglia. Jest autorem książek dla dorosłych jak i dla młodszych czytelników, a jego powieści publikowane są w ponad 50 językach.

Córka komendanta to kontynuacja powieści Chłopiec w pasiastej piżamie. Powieść obyczajowa z historią wojenną w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 KWIETNIA 2023

Wydawnictwo REPLIK
stron 446

Gretel Ternsby od wielu dekad mieszka w okazałym apartamencie w reprezentacyjnej dzielnicy Londynu. Pomimo przerażającej przeszłości wiedzie spokojne i wygodne życie. Nie opowiada o ucieczce z nazistowskich Niemiec. Nie opowiada o ponurych latach spędzonych z matką w powojennej Francji. Nie opowiada też o ojcu, komendancie jednego z najbardziej znanych niemieckich obozów zagłady. A przede wszystkim nie wypowiada imienia swojego brata. Pewnego dnia do mieszkania na parterze wprowadza się młoda rodzina. Pomimo wspomnień, które przywołuje kilkuletni Henry, pomiędzy nim a Gretel nawiązuje się nić przyjaźni. Wkrótce potem dochodzi do awantury pomiędzy piękną matką Henry’ego a despotycznym ojcem. Gretel staje na podobnym rozdrożu, na jakim znalazła się dawno temu. Wtedy nie zrobiła nic, teraz decydując się na uratowanie małego chłopca, ma szansę zmierzyć się z poczuciem winy, żalu i z wyrzutami sumienia. By to zrobić, konieczne może okazać się ujawnienie tajemnic, które skrywała przez całe życie. Czy Gretel odważy się stanąć przeciwko silnemu wrogowi jakim jest ojciec chłopca? Jak bardzo trauma przeszłości zaważy na tym, aby wreszcie wyjść ze skorupy ucieczki?

Opis fabuły pochodzi od wydawcy.

Ktoś kto czytał książkę lub oglądał film „Chłopiec w pasiastej piżamie” zapewne z przyjemnością sięgnie po tę powieść, bowiem bohaterką jej jest siostra Bruna.

Czytając tę lekturę zastanawiałam się nad tym jak traumy dzieciństwa mogą mocno wpływać na dorosłe życie. Jak bardzo może ciążyć odpowiedzialność za coś, na co tak właściwie nie miało się wpływu.

(…) Tak jak Szmulowi, pomyślałam. Tak miał na imię. Ten chłopiec z tamtego miejsca. Ten, który mnie błagał, żebym nie doniosła Kurtowi, że kradł ubrania. Zabije mnie, powiedział. Tak. Szmul. To imię brzmiało jak podmuch wiatru. (…)

Gretel nie była małą dziewczynką, była nastolatką, kiedy wraz z rodzicami zamieszkała w domu sąsiadującym z obozem koncentracyjnym. Faktem jest, że nie miała żadnego wpływu na to co robił jej ojciec, ale obojętny stosunek do tego mógł być dla niej w przyszłości taką samą winą jak wina ojca, chociaż z pewnością w mniejszym stopniu.

Prześladowanie, poszukiwanie i karanie rodzin zbrodniarzy wojennych jakimi byli bezwzględni naziści być może nie było sprawiedliwym, ale niestety miało miejsce nie tylko w Europie. Jaką winę za zbrodnie wojenne ponoszą dzieci tych ludzi, przecież nawet gdyby się zbuntowały wobec polityki jaką żyli ich ojcowie czy matki, nie byłyby w stanie niczego zmienić.

(…) – Ach, więc nadal twierdzisz, że jesteś niewinna? Widziałaś przyjeżdżające pociągi. Widziałaś wysiadających ludzi. Baraków była ograniczona liczba, a jednak ciągle zapełnialiśmy je ludźmi, choć nigdy nie widziałaś, żeby ktoś wyszedł przed bramę. I chcesz mi powiedzieć, akurat ty, że cię to nie zastanowiło? (…)

Ojciec dziewczyny został skazany za swoje zbrodnie i uśmiercony, ale to nie zwolniło jej od odpowiedzialności jaką inni ją obciążyli.

Po zakończeniu wojny ani jej ani jej matce nie dane było spokojnie żyć w jednym miejscu, bo dla pewnych środowisk i one powinny były zostać ukarane.

Fabuła książki podzielona jest na trzy etapy życia głównej bohaterki, która będąc już w bardzo zaawansowanym wieku wspomina swoje życie.  

Po zakończeniu wojny, pod zmienionym nazwiskiem próbuje ukryć się w Paryżu. Czy ucieczka z Niemiec i przeprowadzka do Francji pozwolą jej na życie bez strachu, że ktoś odkryje jej prawdziwą tożsamość?

Kolejnym etapem życia Gretel jest Australia, w której przez przypadek spotyka mężczyznę będącego niegdyś bliskim współpracownikiem jej ojca. On również ukrywa się pod zmienionym nazwiskiem, czy żałuje tego co kiedyś robił? Będąc teraz przykładnym obywatelem, kochającym mężem i ojcem ma prawo do spokojnego życia bez wyrzutów sumienia?

Główna bohaterka ma dwa wyjścia albo puści wszystko w niepamięć, albo wyda mężczyznę odpowiednim służbom, ale co może zyskać a co stracić podejmując którąkolwiek z decyzji?

Ostatnim etapem jest Anglia, w której Gretel dożywa sędziwego wieku. I chociaż ułożyła sobie życie u boku mężczyzny, którego pokochała, to cały czas nęka ją lęk przed tym, że ktoś odkryje kim jest i jaką ukrywa przeszłość.

Zachwyciła mnie ta książka i polecam ją nie tylko miłośnikom historii wojennych. Lubię książki z retrospekcjami, a tutaj ich nie brakuje.

To piękna, zmuszająca do refleksji lektura o tym, jak bardzo przeszłość może mieć wpływ na przyszłość.

(…) Takie chwile pojawiały się niespodziewanie i bardzo mnie stresowały. Odczytywałam je jako znaki od Boga, przypominające, że choć w codziennym życiu zaznaję spokoju i szczęścia, nigdy nie powinnam zapominać o swojej roli w horrorze, bo moja wina była wyryta w mojej duszy tak nieodwołalnie, jak liczba wytatuowana na ręce panny Aaronson. (…)

To książka o odpowiedzialności za czyjeś czyny, będąca czymś w rodzaju wyrzutów sumienia. Ale to również opowieść o odwadze cywilnej, nie każdy ma tyle odwagi, aby wtrącić się w cudze życie i wyegzekwować sprawiedliwość. Może właśnie przeżycia z przeszłości sprawiły, że kobieta będąc jedynie małym trybikiem społeczności odważyła się zawalczyć o spokój i bezpieczeństwo małego chłopca.

Myślę, że ta powieść poruszy najczulsze struny w sercach czytelników, ponieważ jest pewnego rodzaju analizą ludzkich uczuć, przeżyć i sumienia. Z pewnością wywoła wielkie emocje.

Świetnie wykreowana osobowość głównej bohaterki jest takim puzzlem zamykającym całość.

Jestem przekonana, że wielu czytelnikom fabuła nasunie sporo pytań, ale i zmusi do refleksji. Zapadnie w pamięć tak jak historia „Chłopca w pasiastej piżamie”.

Polecam tę powieść, chociaż nie jest ona lekka i łatwa, sporo w niej dramatyzmu, ale z pewnością jest warta przeczytania.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję poznania tej lektury w ramach współpracy barterowej. Myślę, że fabuła na długo pozostanie w mojej pamięci.

PIWNICA – Magdalena Zimniak

W tej piwnicy coś było. Nie słyszał głosów, niewytłumaczalnych trzasków czy krzyków. Wyczuwał jednak inną (co za durne słowo!) obecność, coś kogoś, kto do niego mówił, czegoś chciał. Zdał sobie sprawę, że wcześniej też tak było, ale to zagłuszał czy też po prostu nie potrafił nazwać.

Targi Książki – Warszawa 2022
(foto własne autorki bloga)

Magdalena Zimniak z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów między innymi w Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura.

Piwnica to thriller kryminalny z dużą dawką dramatu i historią wojenną i powojenną w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 09 LISTOPADA 2022

Wydawnictwo Skarpa Warszawska
stron 396

Dwoje młodych ochraniarzy podczas dyżuru w budynku spółdzielni mieszkaniowej słyszy i widzi niepokojące zjawiska. W piwnicy ktoś krzyczy, winda sama jeździ nawet tam, gdzie nie ma szybu, słychać czyjeś westchnienia i uderzenia w ścianę. W budynku ewidentnie straszy, tylko kto i czego chce od młodych ludzi pracujących na nocnym dyżurze? Chcąc dowiedzieć się tego Rafał i Aneta zaczynają własne prywatne śledztwo, które prowadzi ich do lat czterdziestych ubiegłego wieku do czasów, kiedy zaginęła młoda kobieta. W czasach powojennych w piwnicy miały zajście zdarzenia, w które powiązani są członkowie rodzin zarówno chłopaka jak i dziewczyny. Zagadka z przeszłości przeplata się z problemami współczesnych bohaterów, gdzie mieszają się rodzinne tajemnice z wielką historią. Czy uda się Rafałowi i Anecie rozwiązać zagadkę z przeszłości? Kim była młoda kobieta, która zaginęła przed laty i czy pradziadek Anety miał ze zniknięciem kobiety coś wspólnego?

Nie ukrywam, że każda książka tej autorki jest dla mnie emocjonalnym wyzwaniem i tak było również z tą powieścią. Magdalena Zimniak pisze tak, że fabuły jej książek na długo pozostają w pamięci czytelnika i nawet po latach jak przypomnisz sobie tytuł, to wiesz o czym była powieść.

Konstrukcja fabuły tej książki jest dość oryginalna, ponieważ na pierwszy rzut oka wysuwa się retrospekcja (którą uwielbiam w książkach) część narracji jest w trzeciej osobie a część w pierwszej. I tak, rozdziały odnoszące się do fabuły wojennej i powojennej w latach 1944-1946 przeplatane są fabułą osadzoną w czasach współczesnych. Specyfika tej książki polega właśnie na tym, że mamy dwie fabuły, które szkatułkowo tworzą całość.

(…) Antek potrząsnął nią delikatnie. Mąż wyciągnął rękę, jakby zamierzał ostatkiem sił oddzielić ją od kochanka. Chciała chwycić dłoń Władka, przyciągnąć go do siebie, ale nie było go. Rozwiał się w powietrzu lub zapadł pod ziemię. Irena zaczęła się trząść. (…)

Książka została napisana tak, że trudno jest się oderwać od czytania. Mnie „na szczęście” dopadła lekka niedyspozycja zdrowotna i mogłam w pełni oddać się lekturze bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia, że są ważniejsze sprawy, które powinny być potraktowane priorytetowo.

Ta lektura „przeczołgała” mnie emocjonalnie do tego stopnia, że chwilami miałam bardzo mokre oczy, a chwilami serce biło mi jak przysłowiowy kowalski młot.

W części odnoszącej się do przeszłości wojennej i krótko powojennej poznajemy dwie siostry, które najpierw uciekają z Warszawy w czasie powstania, a później do niej wracają i próbują sobie w niej ułożyć jako w miarę normalne życie. Ich ucieczka ze stolicy nie jest jednak kierowana tchórzostwem i gdyby mogły, to nie opuściłyby ani miasta ani swoich ukochanych (jedna męża, druga narzeczonego) ale stanem błogosławionym, w którym była jedna z sióstr. I to właśnie troska o nienarodzone dziecko zmobilizowała je do przeczekania okresu wojny i powstania na wsi.

Niestety pewien dramatyczny incydent sprawia, że muszą podjąć decyzję o kolejnej ucieczce, tym razem z wiejskiego domu, w którym w miarę spokojnie wychowywały dwie córeczki.

(…) Nikogo nie zdradziła. To Władek zdradził. Został i dał się zabić. A obiecywał, że przeżyje. To jego wina. Wszystko. I co z tego? Tak bardzo tęskniła. Nigdy nie przestanie. (…)

W części współczesnej towarzyszymy dwójce młodych ludzi pracujących w ochronie, którzy w pewnym budynku odbywają nocne dyżury doświadczając tajemniczych, paranormalnych zjawisk, które zmuszają ich do podjęcia kroków mających na celu rozwiązanie jakiejś zagadki sprzed lat.

Wierzycie w duchy i zjawiska paranormalne? Jeśli chodzi o mnie to mam mieszane uczucia, i tak do końca nie wiem czy wierzę czy nie, ale z pewnością wierzę w istnienie jakiejś energii, która czasami powoduje u mnie szybsze bicie serca. Czy to duchy, czy tylko moja wybujała wyobraźnia, to już całkiem inna sprawa.

(…) W napięciu czekał, na odpowiedź czy inny znak. Cisza. Przyłożył ucho do ściany, zza której poprzednim razem słychać było krzyki. Nic. Może to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Tylko kto kłamał? Zmysły? I dlaczego właśnie jego rodzina padła ofiarą oszustwa? Może ten duch drwił sobie z nich. Może za coś się mścił. (…)

Muszę przyznać, że w trakcie czytania odrobinę w pewnym momencie pogubiłam się trochę w koligacjach rodzinnych głównych bohaterów: babcie, prababcie, dziadkowie, ciotki itd., ale przyczyną tego mojego zagubienia było chyba zbyt szybkie czytanie tej powieści, więc nie uznaję tego za minus tej lektury.

Natomiast zdecydowanie do plusów mogę zaliczyć świetne wykreowanie bohaterów i wszystkich postaci pojawiających się w tej powieści nawet na chwilę. Żadna z tych osób nie jest ani nudna, ani osobowościowo mdła.  

Ciekawa konstrukcja dialogów z pewnością również ma wpływ na odbiór fabuły, co uważam za kolejnym plusem tej powieści.

Co do tytułowej piwnicy, to myślę, że jest ona jednym z bohaterów powieści, ponieważ cała historia, a właściwie obie przedstawione w tej książce historie zaczynają się i kończą w piwnicy.

Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom dobrych thrillerów, kryminałów i powieści z historią wojenną w tle. W tej książce każdy odnajdzie coś dla siebie, a fabuła wciąga niesamowicie, więc nudzić się nie będzie sposobności. Mamy tu ciekawą intrygę kryminalną, nieco zjawisk paranormalnych, odrobinę romansu i sporą dawkę historii wojennej i powojennej.

Dziękuję Autorce za kolejną powieść, która z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci, a wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za książkę do recenzji.

Napisz do mnie
lipiec 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/