dramat
TOKSYCZNA PRZYJAŹŃ – Polly Phillips
Polly Philips to pisarka brytyjska mieszkająca obecnie w Australii. Pracowała jako dziennikarka dla magazynów z Australii, Danii i Wielkiej Brytanii. „Toksyczna przyjaźń” to jej debiut literacki.
Toksyczna przyjaźń to powieść obyczajowa z mocnym akcentem psychologicznym, dawką dramatu, odrobiną kryminału i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 22 WRZEŚNIA 2021 ROKU
Izzy i Bec od lat są jak papużki nierozłączki, ich przyjaźń trwa od wczesnych lat szkolnych. Kiedy obie są już dorosłymi kobietami coś w tej ich przyjaźni zaczyna zgrzytać, nagle przestają się ze sobą dogadywać. Niby ta ich przyjaźń trwa, ale coraz częściej dochodzi między nimi do nieprzyjemnych spięć. Do tego coraz bardziej zauważają jak bardzo się od siebie różnią osobowościowo. Izzy, czyli Isabel to piękna, zgrabna, bogata kobieta spędzająca życie u boku przystojnego męża wiedzie wręcz życie jak z bajki. Natomiast Bec, czyli Rebecca będąca całkowitym przeciwieństwem jest aspirującą dziennikarką ciągle walczącą z nadwagą i mieszkającą w maleńkim mieszkanku, żyjącą u boku narzeczonego o dość wątpliwej reputacji. W pewnym momencie w życiu Bec wydarza się coś co może zniszczyć jej karierę zawodową, kobieta jest przekonana o tym, że to właśnie jej przyjaciółka przyczyniła się do tego. Sprawy się dodatkowo komplikują, kiedy Izzy zostaje znaleziona martwa we własnym domu. Czy śmierć kobiety to nieszczęśliwy wypadek, czy ktoś miał dość irytującego zachowania Izzy? Czy Bec po śmierci przyjaciółki poczuje ulgę czy będzie za nią tęskniła?
Toksyczne związki dla wielu są niezrozumiałe i nie jest ważne czy to związek partnerski, małżeński czy przyjacielski. Osoba dominująca niejednokrotnie czerpie przyjemność w upokarzaniu drugiej osoby manipulując jej uczuciami.
W tej powieści zostało to pokazane bardzo obrazowo na przykładzie dwóch kobiet których przyjaźń trwa od wczesnych lat szkolnych. Główna bohaterka stara się nie dostrzegać złych sygnałów wysyłanych przez jej przyjaciółkę i długo pozwala na manipulowanie sobą nie zwracając (teoretycznie) uwagi na to jak często ta manipulacja kończy się upokorzeniem jej.
(…) Patrzę na nią, kiedy wraca truchtem przez ogród. Dopiero teraz, jak dziecko, które nie słuchało na lekcji, zaczynam rozumieć. Wreszcie Izzy po prostu lubi robić przykrości. Jak to możliwe, że tak długo nie wyczuwałam jadu w jej przytykach. (…)
Autorka skupiając uwagę czytelnika na fałszywej przyjaźni stara się pokazać obraz dwóch młodych kobiet, z których jedna ma wszystko; osiągnęła sukces życiowy i zawodowy, a druga jest taką przysłowiową „szarą myszką”.
Tragiczny w skutkach incydent, kiedy wreszcie coś pęka w Bec (głównej bohaterce) i emocje sięgają zenitu odważne pozwalając jej na wykrzyczenie żalów, pretensji i złośliwości stają się początkiem nowego życia nie tylko dla niej. Coś się kończy, ale coś się zaczyna.
Kiedy dochodzi do wypadku i jej najlepsza przyjaciółka traci życie, nie wiadomo, czy ktoś zrobił to celowo, czy był to nieszczęśliwy wypadek. Ofiara miała wokół siebie wielu ludzi, którzy życzyli jej najgorszego znając jej fałszywy i podły charakter.
Dla mnie ta książka była czymś pomiędzy thrillerem psychologicznym a dramatem. Z jednej strony współczułam głównej bohaterce, a z drugiej miałam ochotę mocno nią potrząsnąć, aby wreszcie zauważyła, jak jest traktowana.
(…) – Nie mieszaj do tego Tilly. To ja cię stworzyłam. Ja. Stworzyłam. Ciebie. Dopóki mnie nie poznałaś, byłaś nikim. Szarą myszką z monobrwią i włosami jak siano. Załatwiłam ci pracę, narzeczonego, wszystko, a ty tak mi się odwdzięczasz? (…)
To historia zarówno toksycznej przyjaźni, jak również toksycznego małżeństwa, opowiadająca o wielkim oddaniu w stosunku do kogoś, kto na to nie zasługiwał.
To opowieść o tym jak łatwo można zniszczyć czyjeś uczucia, zniszczyć zaufanie i wiarę w drugiego człowieka. Ale to również historia ukazująca zaślepienie człowieka, który nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś teoretycznie mu bliski może być wobec niego nieuczciwy.
Zdanie sobie sprawy z tego, że taka osoba może być toksyczną postacią, jest bardzo trudne, bo przyjaźń może być jednym wielkim kłamstwem ukrytym pod „płaszczykiem” złudzeń.
Autorka świetnie pokazała, jak można zdominować drugiego człowieka, który nawet nie wie, kiedy staje się ofiarą. Z pozoru wyjątkowo miła, uprzejma, urocza i pomocna osoba w rzeczywistości jest kimś zupełnie odmiennych.
Główna bohaterka miała moim zdaniem tak niski poziom własnej wartości, że zbytnio idealizowała kobietę uważaną za swoją najlepszą przyjaciółkę.
Ale niestety takie relacje zdarzają się w życiu nazbyt często, chociaż wielu nie przyjmuje tego do świadomości.
Polecam tę powieść czytelnikom lubiącym powieści psychologiczne, chociaż zadowoli ona pewnie również kogoś kto lubi kryminały. Mamy tu także romans, więc dla każdego coś.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania tej powieści. Myślę, że wielu czytelnikom pozwoli on na chwile refleksji, bo kto wie, może sami mają w pobliżu siebie taką toksyczną osobę i nawet nie zdają sobie z tego sprawy.
NA WŁASNYCH WARUNKACH – Agnieszka Łepki
Agnieszka Łepki jest absolwentką pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i studiów podyplomowych na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Od roku 1997 zawodowo związana jest z pomocą społeczną, obecnie jako z-ca dyrektora Dziennego Domu „Senior-WIGOR” w Dąbrowie Górniczej. Prywatnie mama dorosłej córki. Jej pasje to książki, samochody, podróże i jesienią grzybobrania. Jako nastolatka pisała „do szuflady” i po wielu latach wróciła do pisania. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2019 wydając powieść „Inna”.
Na własnych warunkach to powieść obyczajowa z szczyptą dramatu i odrobiną humoru.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 WRZEŚNIA 2021
Gloria, Paulina i Sandra to trzy przyjaciółki, które są ze sobą związane od lat. Każda z nich ma inne doświadczenia życiowe. Jedna z nich właśnie wróciła z Niemiec, aby na starość zamieszkać w Polsce, druga za wszelką cenę stara się znaleźć na stare lata partnera (a może miłość?) a trzecia jest typową „kurą domową” zepchniętą przez rodzinę na margines prawie niewolnictwa. W pewnym momencie zaczynają myśleć o sobie w kategorii „kobieta”, mają dość przymusu bycia darmowymi kucharkami, sprzątaczkami i wiecznymi bankomatami. Całe życie szły na kompromis, ale w końcu szala ich tolerancji się przelała. Czy uda im się ułożyć życie bez tych, którym „służyły” przez lata? Czy uda im się znaleźć na tyle odwagi, aby odejść? Czy uda im się jeszcze znaleźć miłość taką, która będzie je wspierać? Czy nauczą się wyznaczać granice rodzinie i znajomym?
Teoretycznie jest to komedia obyczajowa przy której czytelnik powinien się dobrze bawić. I chociaż nie przeczę, że momentami się bawiłam to ogólnie mogę powiedzieć, że jest to powieść obyczajowa z nutką ironicznego dramatu. Tak wiem, takie określenie pewnie w naszej mowie nie istnieje, ale tak właśnie tę książkę odebrałam. Dlaczego ironicznego? I dlaczego dramatu, skoro opis fabuły wyraźnie wskazuje na komedię?
Myślę, że autorka z dużym podejściem przepełnionym sarkastycznej goryczy podeszła do tematu przedstawiając polskie matki w wieku dość poważnym, które tak właściwie nie otrzymały od swoich dzieci żadnych czułości, a skazane zostały przez swoje pociechy na wieczny sponsoring i niewolnictwo. Zdaję sobie sprawę z tego, że w wielu rodzinach tak jest, ale nie możemy wszystkich kobiet szufladkować w jednym miejscu.
Trzy kobiety, trzy różne osobowości, które mają jeden problem – dzieci oczekujące z ich strony jedynie czystego bezwarunkowego poddaństwa.
Przyznam szczerze, że dwie z nich bardzo mi się podobały, chociaż ich poziom asertywności był różny, ale jednej nie tyle współczułam, co miałam ochotę mocno nią potrząsnąć i zawołać: kobieto, opamiętaj się!
(…) Sandra usiadła ciężko na krześle. Nagle rozbolała ją głowa. Potarła dłońmi skronie. Wychodzi na to, że wszyscy dookoła wspomagali Anię. Znalazła sobie sposób na życie – żerować na innych. (…)
Problemy przedstawione przez autorkę z pewnością występują w wielu rodzinach, a błędem ze strony ludzi młodych jest myślenie, że kobieta w wieku około 50 lat nie ma już żadnych marzeń, nie ma potrzeb seksualnych, nie pragnie namiętności tylko marzy o dogadzaniu rodzinie i czasie spędzonym z wnukami.
A właśnie dopiero w tym wieku kobiety nareszcie mogą egoistycznie pomyśleć o sobie i wreszcie pozwolić sobie na życiowy luz.
Dobrze, kiedy taka kobieta w miarę szybko uświadomi sobie, że jej szczęście jest tak samo ważne jak szczęście najbliższych. Ale kiedy nie myśli o sobie w sensie pozytywno-optymistycznym i nie pozwoli na zaryzykowanie dla siebie, to niestety, ale niszczy zarówno szacunek do siebie jak i innych w stosunku do niej.
Osobowościowo bardzo podobała mi się Sandra, kobieta ceniąca siebie, która konsekwentnie potrafiła postawić się czyhającej na jej czas i pieniądze rodzinie. Potrafiła przy okazji wykrzesać z siebie maksimum kobiecości i pozwolić na piękny, spontaniczny romans.
(…) Sandra ze zdziwieniem spojrzała na czarny telefon. Nie czuła się winna. Wreszcie wykrzyczała całą frustrację, jaką nosiła w sobie od kilku miesięcy. (…)
Nie mogłam jednak pogodzić się z postawią Glorii, która nie potrafiła sprzeciwić się mężowi tyranowi, który prostackim zachowaniem i wymaganiami, każdego dnia upokarzał ją, a ona… Ona biernie mu na to pozwalała. Na szczęście do czasu, kiedy… no dobrze, nie będę spoilerować 😉
(…) Gloria została sama. Oparła się o blat wyspy i rozpłakała z bezsilności. Cała rodzina traktowała ją jak popychadło, która było tylko do roboty. Nikomu pewnie nie zrobiłoby różnicy, gdyby nagle zniknęła. (…)
Troszeczkę nie przypadł mi do gustu styl jakim pisze autorka, ale ważniejsza jest dla mnie fabuła, a ta mimo dość przyziemnie traktująca kobiety okazała się bardzo wciągająca.
Polecam tę książkę zarówno młodym czytelnikom jak i takim w wieku 50+. Myślę, że o takich problemach trzeba mówić, bo wciąż jeszcze jest wśród ludzi zbyt wiele osób pasożytniczo podchodzących do życia.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki i poznania kolejnej polskiej autorki, która nie boi się pisać o sprawach ważnych robiąc to z lekkim humorem.
POCZTÓWKI Z PORTUGALII – Jolanta Kosowska
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.
Pocztówki z Portugalii, to powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu, nutką romansu, odrobiną przygody i tajemnicy.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 LIPCA 2021
Olga i Konrad są parą od dłuższego czasu. Któregoś dnia Konrad poproszony o przysługę odegrania zaimprowizowanej randki pomaga siostrze przyjaciela wzbudzić zazdrość w jej byłym chłopaku. Pech jednak dopada „aktorów” spektaklu, bo dość intymną scenę zauważa Olga. Oczywiście żadne argumenty do niej nie docierają i związek rozpada się definitywnie. Konrad nie mogąc sobie znaleźć miejsca wyjeżdża za granicę, a finalnie postanawia zamieszkać w Portugalii. Olga jako dziennikarka pisząca artykuły o problemach społecznych trafia do domu terminalnie chorego chłopca. Zaprzyjaźnia się z jego matką, która sama wychowuje dziecko, ponieważ ojciec chłopca, aby podbudować finanse wyjeżdża do pracy za granicę do… Portugalii. Po kilku latach jednak, chociaż pieniądze wciąż docierają, mężczyzna zrywa całkowity kontakt z rodziną. Przychodzą tylko od czasu do czasu pocztówki z miejscowości, w której zamieszkał. Co stało się z ojcem Wojtka, dlaczego nagle zniknął z mediów społecznościowy i nie utrzymuje kontaktów z najbliższą rodziną? Pasją Olgi jest fotografika, kiedy kobieta ma wystawę w Portugalii, przypadkowo spotyka Konrada. Korzystając z okazji, że jest w pobliżu miejsca zamieszkania ojca chłopca, postanawia odnaleźć mężczyznę i zapytać, dlaczego odwrócił się od najbliższych. Czy uda jej się spotkać z ojcem Wojtka? Czy uczucie, które kiedyś łączyło Olgę i Konrada wróci i zapomniane zostaną dawne niesnaski? Co przeżyje Olga w pięknej i tajemniczej Portugalii?
Kiedy zdecydujesz się na sięgnięcie po tę książkę przygotuj się na emocje, które zdominują Cię od pierwszych stron.
Ta powieść jest nie tylko piękna, ale wprost magiczna. Dramat przeplata się z macierzyńską miłością, ciekawość z tajemniczością, nadzieja z lękiem.
Dawno mnie nikt tak nie „przeczołgał” emocjonalnie. Biorąc do ręki tę lekturę nie spodziewałam się szablonowego romansu i powieści lekkiej, łatwej i przyjemnej, ale nie spodziewałam się również takiego ogromu emocji. Autorka doskonale wie, jak poruszyć serce czytelnika.
W tej powieści mamy jakby dwa tematy przewodnie. Jednym jest miłość, szczera, gorąca, prawdziwa i… utracona, a drugim ciężka choroba chłopca.
Narracja w pierwszej osobie jest dla mnie zawsze odbiorem bardziej osobistym. Czytając tak napisaną książkę odnoszę wrażenie, że znam te osoby, siedzę blisko nich i słucham ich zwierzeń.
Jak zwykle biorąc pod uwagę książki tej autorki, świetnie wykreowani bohaterowie są tylko uzupełnieniem fabuły, ale takim bardzo ważnym i z całą pewnością nietuzinkowym.
Odbywamy ciekawą, pełną tajemnic i intrygujących opisów miejsc podróż po Portugalii. Nie ukrywam, że po każdej książce tej autorki mam ochotę spakować walizkę i pojechać w te miejsca, zobaczyć je i przeżyć być może fabułę książki na nowo.
Składam głęboki ukłon w stronę Jolanty Kosowskiej za profesjonalizm i za dogłębnie przedstawiony opis choroby. Wiedza medyczna w tym przypadku to ogromny plus. Bo nie dość, że człowiek zagłębia się w problem zdrowotny chorego bohatera, to jeszcze poznaje problemy osób opiekujących się tym chorym, a to z pewnością zbliża go do tych postaci.
„Stara miłość nie rdzewieje” – to prawda, w którą jedni wierzą, inni nie. W tej powieści powiedzenie to ma ogromną siłę przekazu, bo prawdziwe uczucie, kiedy jest silne i szczere, to wraca jak bumerang.
(…) – Żeby pójść do przodu, trzeba zamknąć za sobą wszystkie drzwi do przeszłości – wszedł mi w słowo. – Tak przynajmniej uważa Natalia. Przeszłość blokuje i ogranicza. Stwarza złudne wrażenie, że wszystko można jeszcze cofnąć i naprawić. (…)
To piękna i wzruszająca opowieść o miłościach. Tych zwykłych, namiętnych, młodzieńczych i tradycyjnych i tych trudnych, heroicznych, dla których najważniejszym jest poświęcenie się dla drugiego człowieka bez względu na efekt końcowy.
To historia bolesnej walki o życie kogoś, kogo się bardzo kocha, ale również opowieść o emocjach trudnych, przepełnionych lękiem i rozpaczą.
(…) Na zdjęciach byli zupełnie inni niż wtedy, kiedy ich poznałam – inny Wojtek i zupełnie inna Julia. Jakby choroba podzieliła ich życie na dwie części – na tę, w której czuli się szczęśliwi, i tę teraz, pełną smutku, walki, goryczy. (…)
Autorka funduje nam również ciekawe, pełne sekretów przygody, w których dominują magiczne opisy miejsc przesyconych historią, tajemnicą i często wyimaginowaną wyobraźnią.
(…) Przez moment wydawało mi się, że moje kroki rozbrzmiewają podwójnie. Jakby odbijały się echem od wilgotnej ściany mgły. To niemożliwe – pomyślałam. Kroki odbijające się echem od mgły? Zatrzymałam się. Wokół panowała idealna cisza. Ruszyłam, a te kroki ruszyły za mną, (…)
Polecam tę książkę nie tylko na lato, na wakacje. Moim zdaniem to jest jedna z tych pozycji, obok których nie powinno się przechodzić obojętnie. I chociaż wzruszenie towarzyszy w większości czasu, to z całą pewnością warto tę książkę przeczytać. Myślę, że wielu czytelników wróci do niej za jakiś czas, ja z całą pewnością wiem, że kiedyś znów wybiorę się do TEJ Portugalii i wrócę do fabuły.
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu ZACZYTANI za możliwość spędzenia tej bardzo emocjonalnej podróży i zapraszam do przeczytania tej książki.
CZTERY WESELA I ROZWÓD – Anita Scharmach
Anita Scharmach pojawiła się na rynku książkowym kilka lat temu i od razu podbiła serca wielu czytelniczek. Jest mieszkanką Gdyni, mamą trójki dzieci i właścicielką dwóch ślicznych kotków. Z całą pewnością jest osobą dość uczuciową i empatyczną, co odzwierciedla się w jej książkach. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 książką „Mogę wszystko”, która została bardzo ciepło przyjęta przez czytelniczki. Na dzień dzisiejszy może się pochwalić kilkoma dobrymi książkami, a każda z tych książek wzrusza, bawi i zmusza do refleksji.
Cztery wesela i rozwód to powieść obyczajowa z dużą dawką humoru, dawką romansu, odrobiną dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 MAJA 2021
Maja, Malwina, Michalina i Konstanty to czworo przyjaciół, którzy znają się i przyjaźnią od lat. Kiedy dorosłość zaczyna zaglądać w ich serca, pojawiają się w nich również miłości. Jako pierwsza za mąż wychodzi Maja, i chociaż może uznać się za szczęśliwą, to jej szczęście skutecznie zakłóca ktoś z przeszłości. Oczywiście przyjaciele wspierają ją. Kolejnymi na ślubnym kobiercu będą Malwina i Bartek, potem przyjdzie czas na Kostka, chociaż jego miłość w wielu kręgach może być dość kontrowersyjnie przyjęta. Czy Michalina również znajdzie miłość swojego życia? Młodym w niczym nie ustępuje starsze pokolenie – matek, ciotek, teściowych, które równie odważnie łapie życie. Czy przyjaźń pozwoli przezwyciężyć piętrzące się na ich drogach różnice? Czy wybór sukni ślubnej może być powodem konfliktu? Czy wszystkie związki przetrwają próbę czasu?
Chciałabym z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to książka lekka, łatwa i przyjemna. I właściwie chyba taka jest, ale… muszę jednak dodać, że nazwanie autorki „Królową wzruszeń” to nie jest pusty frazes, bowiem czytając tę książkę na zmianę śmiałam się i wzruszałam.
To jest komedia romantyczna, ale czyż w komediach nie są poruszane również tematy poważne, czasami nawet dramatyczne? Myślę, że nie jest łatwo skonstruować fabułę tak, aby i bawiła i wzruszała, a tej autorce to się udało chyba lepiej niż dobrze.
Lekkie „pióro” sprawia, że wszystko o czym pisze odbierane jest spokojnie, bo napisane zostało bez przysłowiowego „owijania w bawełnę”. Czy opisuje uniesienia miłosne z dodatkiem erotycznej pikanterii, czy zwykłe problemy życiowe to jest to wszystko przedstawione z nutką humoru i nie razi tak jak czasami zdarza się w innych książkach.
Czytanie takiej książki to same plusy dla mojego relaksu, jedynym minusem podczas czytania było dla mnie to, że początkowo gubiłam się w bohaterkach, ale spowodowane to było jedynie tym, że imiona kobiet były podobne i często to właśnie (mnie) sprawiało pewnego rodzaju dyskomfort czytelniczy. Ale domyślam się, że nadanie takich a nie innych imion bohaterkom powieści było zamierzone.
(…) Może dlatego jej towarzystwo tworzyło bezpieczny azyl i już w szkole podstawowej zjednała sobie serca Malwiny i Mai? Ponieważ imiona wszystkich trzech zaczynały się na literę M, nazywały się eMkami. Przeszły rytualne przyjęcie do grona eMek i stworzyły BFF – best friends forever. Przyjaźń ta za rok miała obchodzić dwudziestą rocznicę istnienia. (…)
Autorka w tej z pozoru lekkiej, łatwej i przyjemnej powieści funduje swoim czytelnikom fabułę życiową, poruszając w niej właśnie bardzo życiowe tematy, robi to jednak lekko aczkolwiek bardzo realistycznie.
Mamy tutaj piękną przyjaźń między trzema kobietami i jednym mężczyzną. Nie brakuje miłości w każdym wieku i tak różnej, jak tylko różni mogą być ludzie. Jest i (zabawny) erotyzm i miłość homoseksualna i ta heteroseksualna. Jest miłość młodych ludzi i takich dojrzałych. Jest szaleństwo młodości i szaleństwo kobiet będących w wielu, w którym teoretycznie nie powinno się szaleć.
Są przedstawione radości życiowe, ale również dramaty, a wszystko jakby otulone żartobliwą mgłą, ale gdy ta mgła opada, to ukazują się problemy dotykające wielu ludzi – bieda, alkoholizm, samotność, nadwaga.
Polecam tę powieść dla czystego relaksu osobom lubiącym taki gatunek powieści obyczajowej w którym przeplata się humor z powagą życia.
Mnie, osobie nie przepadającej za scenami erotycznymi w książkach, które często są opisane po prostu w niesmaczny sposób (bo do samej erotyki nic nie mam 😉), absolutnie nie przeszkadzała tutaj brak pruderyjności autorki, która nawet z seksu potrafiła zrobić ciekawy i zabawny temat.
(…) Zgarnął nogą wszystkie torby z łóżka i przyciągnął dziewczynę do siebie. Całował, całował…,ale niestety jego sprzęcik ani drgnął. Bartka oblała fala gorąca. Spojrzał na prawie pustą butelkę Johnniego Walkera i pomyślał: Nie rób mi tego, brachu! A ten jak nie powstał! O mało zębów Malwinie nie wybił. Bartek puścił oko Jonniemu i czekał na fajerwerki. (…)
Dziękuję Autorce za tę książkę i za chwile dobrej zabawy. Dziękuję również za wzruszenia. Spędziłam z bohaterami tej powieści bardzo przyjemny czas i pod koniec nawet potrafiłam już rozróżnić bohaterki po imionach 😉
TYLE SIĘ DZIEJE – Anna Markiewicz
Anna Markiewicz to podobno niepoprawna optymistka patrząca na świat przez różowe okulary, a jej pisanie jest tego wiernym odbiciem. Wierzy, że w każdym człowieku kryje się iskra dobra, i chociaż wykreowani przez nią bohaterowie mają swoje przywary i często obierają błędną drogę, ostatecznie wygrywa w nich ta lepsza część. Jej niespożyta energia sprawia, że wszędzie zawsze jej pełno. Kocha sport – rower, narty, ferraty, pływanie, dużo podróżuje. Uwielbia też karmić swoją duszę, dlatego jest częstym gościem na koncertach i spektaklach teatralnych. Jednak jej największą miłością zawsze było, są i będą zwierzęta, szczególnie psy, co ciepło i zabawnie opisała w książce „Psie figle”.
Tyle się dzieje, to szkatułkowa lektura obyczajowa, w której bohaterami są różni ludzie.
PREMIERA KSIĄŻKI 29 MARCA 2021
Kto z nas nie marzy o stabilizacji, a nawet rutynie, które dają poczucie bezpieczeństwa w niepewnym świecie? Ale los pisze własne scenariusze i wcale nie uzgadnia ich z nami. Taka też jest codzienność bohaterów powieści Anny Markiewicz. Kadry z ich życia przepełnione są uczuciami i emocjami, które wszyscy doskonale znamy: lękiem, radością, rozczarowaniem, nadzieją, żalem, miłością… To rozsypane puzzle, które czekają na ułożenie. Nikt nie dołączył do nich instrukcji ani końcowego wzoru. Bohaterowie, jak i my w naszym życiu, kierują się sercem i rozumem, często zdając się na los. Każdy z nich, zapytany o to, co słychać, może szczerze odpowiedzieć: „Tyle się dzieje…” (opis wydawnictwa)
Pierwsze, co mnie mile zaskoczyło to zaraz na początku wymienienie osób występujących w książce. Nie ukrywam, że często, kiedy występuje w powieści więcej postaci, muszę sobie na karteczce zaznaczyć „kto z kim”, żeby nie pogubić się w tych bohaterach.
Książka jest napisana dość specyficznie, szkatułkowo, narracja jest w czasie teraźniejszym bez ciągu fabuły. Nie przepadam za taką narracją, ale przecież najważniejsza jest treść.
Przyznam szczerze, że od początku czułam pewnego rodzaju dyskomfort w trakcie czytania i nie mogłam się należycie skupić, ale z czasem płynnie zaczęłam przechodzić od wątków dotyczących jednych bohaterów, do drugich.
Każdy z bohaterów to osobna historia, ale gdzieś tam te wszystkie postacie łączą się ze sobą.
Lektura niby lekka, ale autorka porusza wiele poważnych, życiowych tematów, od pracoholizmu, alkoholizmu, rasizmu po samotność w pozoru szczęśliwych związkach.
(…) – Moje zachowanie? – Adam miał w oczach wielki znak zapytania. – A cóż ja takiego złego robię tej rodzinie? Haruję, żebyś ty miała nowe kiecki. Mariusz ma same markowe ciuchy i jeszcze masz pretensje, że czasem z kolegami chcę się odstresować. (…)
Tytuł książki jest adekwatny do treści, bo faktycznie dzieję się wiele. Spora ilość postaci, sporo problemów i zdarzeń i chociaż fabuła nie jest ciągłością, bo autorka „skacze” od jednych bohaterów do drugich, to w pewnym momencie człowiek przyzwyczaja się do tego, że nie skupia się na jednym wątku.
(…) Przerabiała to już nie raz, ale jeszcze się nie przyzwyczaiła do tego, że najczęściej sama musi znosić ciężar trosk, i kłopotów. We dwoje łatwiej przebrnąć przez nieszczęścia, a ona musi być zawsze dzielna i gotowa do działania. I nawet nie ma się komu wypłakać. (…)
To jest książka dla czystego relaksu i chociaż mamy w niej historie mniej lub bardziej przykuwające uwagę, to myślę, że jest to lektura, która na długo swoją fabułą nie zostanie w głowie czytelnika, może dlatego, że zbyt rozproszone zostały w niej wątki i emocje.
Jest to jednak lektura pod pewnym względem ciekawa, bo tak jak wspomniałam wcześniej, autorka porusza w niej wiele ważnych tematów.
Jest miłość, ukazana z różnych perspektyw, bo mamy tutaj i tę młodzieńczą budowaną na typowym dla młodych ludzi zauroczeniu. Mamy również miłość dojrzałą, przemyślaną i nie euforyczną, ale spokojną, taką opiekuńczą. Jest miłość trudna, taka która jest nie dla kogoś/czegoś, ale pomimo czegoś.
Coś, co mnie zauroczyło w tej książce, to pięknie pokazana z różnych stron przyjaźń. Kiedy ma się wokół siebie przyjaciół, to w najgorszych momentach życia czuje się wsparcie, a ono nie tylko daje siłę, ale i nadzieję.
(…) – Szefowa sobie popłacze, a my ogarniemy ten bałagan. – Bogusia pomyślała, że przyjaciele to najlepsza instytucja, jaką Panu Bogu udało się stworzyć. (…)
Rozbawiły mnie do łez dialogi prowadzonych przez dwoje dzieci konwersacji zarówno między sobą, jak i między dziećmi a dorosłymi. I muszę przyznać, z całkowitą szczerością, że w tych momentach uśmiałam się czasami zdrowo.
(…) Marcin miał co do tego wątpliwości, ale nic nie mówił, tylko się uśmiechnął, nie myśląc na razie, że cały wieczór będzie musiał sprzątać kuchnię. Patrząc na dzieciaki, był pełen podziwu dla sąsiadki. Jak ona to wszystko ogarnia? – zastanawiał się. – To rzeczywiście jest walka z żywiołem. (…)
Niestety, jak dla mnie minusem była forma przekazu treści. I tu muszę powiedzieć, że początkowo bardzo się gubiłam. Nie przepadam za taką konstrukcją, wolę, kiedy fabuła ma swoją ciągłość i zupełnie nie rozumiem zamiaru i punktu widzenia autorki, że tak właśnie postanowiła rozszczepić fabuły dotyczące poszczególnych postaci. No, ale pewnie zrobiła to w jakimś celu.
Polecam książkę tym osobom, które mają ochotę na czysty relaks, bo czyta się tę lekturę dość szybko i niekoniecznie trzeba się maksymalnie skupiać na ciągu fabuły.
Jest nieco humorystycznie, nieco dramatycznie, nieco psychologicznie, nieco romantycznie, czyli dla każdego coś.
Dziękuję Wydawnictwu STAPIS za propozycję przeczytania tej książki i poznania twórczości kolejnej polskiej autorki.