Recenzje książek

dramat

SKRAWKI PRZESZŁOŚCI. MUŚLINOWA SAGA 1928-1939 – Anna Sakowicz

Pochylał się nad śpiącą Franią. Wydawało mu się, że ma nosek taki jak jej mama. Trudno mu było dostrzec inne podobieństwo, nie znał się na małych dzieciach, wszystkie zawsze wydawały mu się takie same.

Gdańskie Targi Książki
rok 2022
(Foto własne)

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Skrawki przeszłości to pierwszy tom Muślinowej Sagi, powieść obyczajowa z wątkiem historycznym a także romansem w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 28 WRZEŚNIA 2022

Wydawnictwo LUNA
stron 446

W pewną marcową noc, do domu krawca Wawrzyńca Wilamowskiego ktoś przywozi noworodka z informacją, że dziecko jest pana Wilamowskiego. Nie wiadomo czy za tym stoi ojciec czy syn, który lubi sobie pobaraszkować z dziewczynami. Tej samej nocy, jakby zrządzeniem losu umiera córka Wilamowskich kilka dni wcześniej urodzona, a pechowo przyduszona przez matkę w trakcie snu. Nikt z rodziny oprócz najstarszego syna, rodziców i teściowej nie wie o podmianie śmierci najmłodszej i podmianie na obce dziecko. Czyją córką jest mała Franciszka? Czy ojciec domyśla się imienia matki małej? Jak dziewczynka odnajdzie się w kochającej rodzinie Wilamowskich i czy kiedyś dowie się, że nie jest związana z tą rodziną więzami krwi? Franciszka dorasta a w międzyczasie w rodzinie pozostałe dzieci również dorastają, zakochują się i teoretycznie życie toczy się spokojnym torem, aż do wybuchu II wojny światowej.

Z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą książkę Anny Sakowicz. Znam „pióro” autorki i muszę przyznać, że jeszcze żadna z jej książek nie zawiodła moich oczekiwań czytelniczych.

Podziwiam autorki piszące sagi rodzinne, nie wiem czy sama potrafiłabym sobie z takim wyzwaniem poradzić.

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak autorka realnie odtworzyła czas w jakim dzieje się fabuła książki i to zarówno pod względem językowym jak i historycznym. Myślę, że odtworzenie rzeczywistości czasów i zwyczajów panujących w domach znanych nam jedynie z innych publikacji, do prostych nie należy. A w tej powieści, nie dość, że bardzo dokładnie zostały przedstawione wydarzenia historyczne i polityczne, to jeszcze autorka „ubrała” wszystko w ówczesną gwarę i powiedzonka. Jestem pod ogromnym wrażeniem researchu jaki autorka musiała zrobić na potrzeby fabuły.

(…) Od chrztu Franciszki minęły dokładnie trzy lata. W tym czasie Wilamowscy, jak inni polscy obywatele znów poszli do urn wyborczych, ponieważ jesienią tysiąc dziewięćset trzydziestego roku odbyły się przyspieszone wybory do sejmu spowodowane rozwiązaniem parlamentu przez prezydenta Ignacego Mościckiego. (…)

Świetnie wykreowane osobowości bohaterów to dla mnie majstersztyk. Jestem pisarką i wiem z własnego doświadczenia, ile pracy należy włożyć, aby bohaterowie nie byli nudni. W książce Anny Sakowicz każda postać jest indywidualna i chociaż jest tych postaci wiele, to o każdej osobie można dowiedzieć się czegoś interesującego.

Saga kojarzy się nam zazwyczaj z sielskim życiem jakiejś rodziny. Tutaj również mamy rodzinę i to taką tradycyjną dla tamtych czasów, wielopokoleniową, katolicką i wielodzietną.

Ale nie można skupić się tylko na fakcie istnienia tej rodziny ponieważ autorka porusza w swojej powieści wiele trudnych życiowych tematów, a z pewnością wiele wątków i zdarzeń sprawi, że w niejednym oku zakręci się łza. Zatem zanim zabierzecie się za czytanie przygotujcie sobie kilka chusteczek.

Mamy tragedię młodej dziewczyny, która wydała na świat nieślubne dziecko, ale mamy również dramaty rodzinne, kiedy małe dzieci są żegnane przez rodziców w bolesnej rozpaczy.

Jest piękna, choć zakazana miłość gojki i żydowskiego chłopca. Mówią, że miłość jest w stanie przenosić góry, ale nietolerowana przez otoczenie może doprowadzić do tragedii.

(…) Szymona lubiła jak nikogo innego. Był dla niej najlepszym przyjacielem, odkąd sięgała pamięcią. Nie widziała w nim Żyda, lecz po prostu Szymka z czarną czupryną i ciemnymi niczym węgiel wpatrzonymi w nią oczami. (…) Dziewczyna wiedziała, że nigdy nie odważy się na to, by sprzeciwić się dwóm rodzinom, zagarnąć dla siebie miłość i cieszyć się nią z daleka od bliskich. (…)

Ale są też koszmary dręczące jednego z bohaterów, będące traumą pozostałą po pierwszej wojnie światowej.  

(…) Wystarczyło, że w oddali wysypano kamienie z furmanki, a on skulił się przy barierce niczym mała dziewczynka. Serce waliło mu jak oszalałe i przez dobrych kilka minut bał się ruszyć. (…)

Pięknie w książce został pokazany świat kobiet i tych żyjących spokojnie pod kloszem teoretycznie szczęśliwej rodziny i tych rządnych przygód, bynajmniej nie związanych ze szczęściem rodzinnym.

Fabuła zaczyna się współcześnie, ale w związku z okolicznościami płynnie przechodzi do roku 1928 a kończy w 1939, kiedy to Lidzbark staje się miastem niemieckim.

Przyznam szczerze, że gdybym miała kolejny tom tej sagi to nie czekałabym ani minuty z kontynuowaniem czytania, tak zaciekawiły mnie losy rodziny Wilamowskich.

Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, bo nie mogę powiedzieć, że jest to lektura typowa dla kobiet, myślę, że niejeden mężczyzna się w niej zatraci.

Dziękuję Autorce za tę piękną historię, a Wydawnictwu LUNA za możliwość przeczytania tej pięknej książki. Myślę, że ta powieść może być pięknym prezentem świątecznym dla osób kochających dobrą literaturę.

WYSPA – Viktoria Hislop

Jakie historie mogłyby opowiedzieć mury miasteczka? Musiały widzieć wielkie cierpienie. Nie ulega wątpliwości, że trąd i wynikające z niego osiedlenie na tej osamotnionej skale musiało być najgorszą kartą, jaką mogło rozdać życie.

Viktoria Hislop to współczesna pisarka brytyjska, która urodziła się w 1959 roku w Bromlel. Z pochodzenia jest Greczynką. Jest absolwentką Oxfordu, a po ukończeniu studiów pracowała w wydawnictwie, agencji reklamowej i PR oraz była copywriterką dla gazet i czasopism.  Po urodzeniu syna zajęła się dziennikarstwem, współpracując między innymi z „The Guardian”, „High Lifie”, „The Times” i innymi. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2005 książką „Wyspa”, która stała się sensacją wydawniczą na ogromną skalę. W ciągu roku sprzedano tylko w Wielkiej Brytanii prawie milion egzemplarzy. Między innymi dzięki tej książce znaczenie wzrosło zainteresowanie wyjazdami turystycznymi do Grecji. Autorka na swoim koncie pisarskim ma już kilka książek.

PREMIERA KSIĄŻKI (wydanie drugie) 28 LIPCA 2021

Wydawnictwo ALBATROS
stron 432

Sofia Fielding jest Greczynką mieszkającą w Londynie. Nigdy nie wspomina o swojej przeszłości, a jej rodzina wie o niej tylko tyle, że w wieku osiemnastu lat opuściła Kretę i małą wioskę o nazwie Plaka gdzie została wychowana przez wujostwo. Gdy córka Sofii, Alexis – stojąca przed poważną życiową decyzją postanawia spędzić wakacje z chłopakiem w Grecji i przy okazji poznać przeszłość matki, Sofia daje jej list do starej przyjaciółki, Fotini, zapewniając, że ta kobieta wszystko jej opowie. Wioska, w której wychowała się Sofia znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie kamienistej wyspy Spinalonga, przez wiele lat będącej kolonią trędowatych. Alexis poznając sympatyczną Greczynkę będącą najbliższą przyjaciółką jej babki poznaje mroczne rodzinne sekrety, które Sofia najchętniej wymazałaby z pamięci. Co łączy matkę Alexis z wyspą trędowatych i jakie tragedie wydarzyły się w rodzinie, że kobieta nigdy nawet myślami nie wraca do rodzinnej wioski? Jaki wpływ na życie Sofii miały jej babka i matka? Dlaczego kobieta tak skrzętnie ukrywa sekret łączący kolejne pokolenia kobiet z jej rodziny?

Kiedy pierwszy raz usłyszałam historię o wyspie Spinalonga i informację, że została o niej napisana książka, wiedziałam, że muszę ją przeczytać, a kiedyś w przyszłości może i odwiedzić tę wyspę, chociaż przy mojej chorobie morskiej podróż statkiem czy jachtem może być wielkim znakiem zapytania.

Autorka tej powieści na kilka dni przeniosła mnie do Grecji, ale takiej innej, nie tej znanej z pocztówek turystycznych, ale do tej mrocznej, dramatycznej chociaż wciąż pięknej.

Fabuła tej książki to dramatyczna opowieść o czterech pokoleniach rodziny rozdzielonej i przez wojnę, i przez chorobę. Ale to również opowieść o miłości silnej jak skała i kruchej jak porcelana.

Książka zaczyna się czasem współczesnym, kiedy młoda kobieta, której mama urodziła się i wychowała na jednej z greckich wysp, wybiera się do Grecji i przy okazji pragnie poznać przeszłość matki, skrzętnie przez lata utajnioną. Będąc na miejscu poznaje starszą kobietę dość blisko niegdyś związaną z rodziną jej mamy i tu zaczyna się cała historia nie tylko o dotkniętych chorobą ludziach zamieszkujących wyspę, co o wielu dramatach towarzyszących rodzinie.

Widok wyspy jest dla dziewczyny nie tyle tajemniczym co szokującym.

(…) Jako archeolog Alexis miała wprawę w dedukcyjnym rozumowaniu, a na podstawie tego, co pozostało z miasteczka trędowatych, mogła przypuszczać, że mieszkańcy przeżywali znacznie bardziej skomplikowane emocje niż tylko nieszczęście i rozpacz. (…)

Spinalonga – Zdjęcie z prywatnego albumu rodzinnego

Ta książka jest niesamowita, pełna bólu, dramatu, ale i radości jaka płynie z relacji między członkami rodzin, miłości i szczęścia, które dla jednych jest czymś zupełnie naturalnym a dla innych spełnieniem najbardziej skrytych marzeń.

(…) Właśnie znaczenie tego zdjęcia – jedynego zdjęcia w ramce w całym domu, jeśli nie liczyć fotografii jej i młodszego brata Nicka – intrygowała ją najbardziej. Ta para najwyraźniej odgrywała ważną rolę w dzieciństwie matki, a jednak Sofia zawsze wydawała się niechętna, by o nich mówić. W istocie było to coś więcej niż niechęć, raczej uparta odmowa. (…)

Owiana tajemnicą historia ludzi zesłanych na izolację do dziś budzi zmienne uczucia. Myślę, że dla ludzi żyjących w tamtych latach to również było coś czego się jednocześnie bali, współczuli, czując i odrazę i ból rozstania.

Pięknie przedstawiona postać mężczyzny, który pływa na wyspę regularnie z zaopatrzeniem, początkowo dla obcych sobie ludzi, a z czasem z świadomością, że na wyspie przebywa ktoś kogo bardzo kocha to świadectwo nie tyle filantropii co olbrzymiej odwagi i determinacji.

Ludzie trędowaci kojarzą nam się z żebrakami, włóczęgami o wyglądzie tak odstraszającym, że najlepiej było ich omijać wielkim kołem. Tymczasem pokazana społeczność wyspy różniła się od zdrowych ludzi tylko tym, że jedni mieli bardziej zaawansowane stadium choroby, dla których wyzwoleniem była tylko śmierć, często w okropnych męczarniach, a inni chorowali bez wyraźnie widocznych oznak, mogąc normalnie funkcjonować.

(…) Wyspa zapewniała pożądane schronienie przed włóczęgostwem; wielu trędowatych spędziło miesiące a nawet lata, żyjąc poza społeczeństwem, sypiając w budach, żywiąc się resztkami ze śmietników. Dla tych ofiar choroby Spinalonga była wybawieniem, odpoczynkiem od straszliwej nędzy wyrzutków. (…)

Przebywając w takim odizolowaniu od świata zewnętrznego mieszkańcy wyspy nie zaniedbywali celebrowania najważniejszych świąt czy uroczystości starając się funkcjonować tak jak żyli przed chorobą. I to było piękne, że mimo bólu, cierpienia, upokorzenia, starali się żyć normalnie. Przynajmniej wielu z nich.

(…) – Chodź Dimitris – zachęciła chłopca Eleni. – Zobaczymy, czy uda nam się zanieść świecę do domu, tak żeby nie zgasła.  – Jeżeli uda im się donieść do domu zapaloną świeczkę, będzie to oznaczało szczęście przez cały rok, a w tę bezwietrzną kwietniową noc było to absolutnie realne. Po kilku minutach w oknie każdego domu na wyspie płonęła świeca. (…)

Spinalonga – zdjęcie z prywatnego albumu rodzinnego

Autorka zadbała o to, aby pokazać wyspę nie tylko z tej okrytej złą sławą strony, ale również z tej pięknej, malowniczej pod względem terytorium i krajobrazu. Wyobrażając sobie i wyspę i jej otoczenie trudno mi było pogodzić myśli z tym, że w tym pięknym miejscu wydarzyło się tyle dramatu.

(…) Usytuowanie szpitala na wzgórzu zapewniało najlepsze widoki; siedząc na łóżku Eleni i słuchając jej coraz trudniejszego oddechu, lekarz patrzył przez olbrzymie okno na Plakę po drugiej stronie wody. Myślał o Giorgisie, który w późniejszych godzinach wyruszy na Spinalongę, ścigając się z białymi bałwanami na morzu. (…)

Ale ta książka to również opowieść o miłości, o ludziach którzy potrafili pokonać największe przeszkody, aby ta miłość kwitła i cieszyła. Bardzo pozytywnym akcentem fabuły jest również ukazana przyjaźń między dwoma kobietami. Przyjaźń, której nie zniszczyło nic, ani choroba, ani zazdrość, ani obojętność na los drugiego człowieka.

Polecam tę książkę całym sercem, szczególnie tym, którzy wybierają się do Grecji, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się również tam pojechać i osobiście zwiedzić Spinalongę.

Książkę otrzymałam i przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Sofario.com, za co bardzo, bardzo dziękuję 😊

OSTATNIE DNI PTOLEMEUSZA GREYA – Walter Mosley

Nikt nie jest całkiem martwy, dopóki ktoś pamięta jego imię. Nie zapominaj o tym, dziewczyno; dopóki będziesz pamiętać mnie, ja będę żył w tobie.

Walter Mosley urodził się w 1952 roku w Los Angeles, ale obecnie mieszka w Nowym Jorku. Jest jednym z najbardziej wszechstronnych i uznawanych pisarzy amerykańskich. Autor kilkudziesięciu książek, przełożonych na ponad 20 języków. Jest laureatem licznych nagród, w tym O. Henry Award, Grammy i PEN America’s Lifetime Achievement Award. Na kanwie jego pierwszej powieści „Devil in Blue Dress” w 1995 roku nakręcono film z Denzelem Washingtonem. Na podstawie książki „Ostatnie dni Ptolemeusza Greya” powstał serial Z Samuelem L. Jacksonem, który dostępny jest na platformie Apple TV+.

Ostatnie dni Ptolemeusza Greya to dramat obyczajowo-psychologiczny.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 335

Ptolemeusz Grey, jest mężczyzną dość wiekowym. W wieku dziewięćdziesięciu jeden lat niestety zapomniany przez ludzi, przez przyjaciół, a nawet przez rodzinę. Zamknięty w czterech ścianach swojego mieszkania w towarzystwie telewizora i radia zaczyna pogrążać się w demencji. Pewnego dnia na pogrzebie swojego siostrzeńca i dotychczasowego opiekuna spotyka siedemnastoletnią Robyn, która sprawia, że życie staruszka zaczyna się zmieniać. Dzięki tej dziewczynie, która ostro weszła w życie mężczyzny, zabraniając mu funkcjonowania w zapomnieniu i dręczących go wspomnień całkowicie zmienia się egzystencja Ptolemeusza. A kiedy mężczyzna poddaje się eksperymentalnej terapii, staruszek ku zdziwieniu wielu zaczyna wynurzać się ze swojej izolacji ponownie doświadczając radości życia dzięki klarowności umysłu. Czy uda się Ptolemeuszowi dokończyć wszystkie niedokończone sprawy? Czy młodą Robyn i starego Ptolemeusza połączy coś więcej niż tylko relacja opiekun-podopieczny? Jak rodzina będzie reagowała na obecność młodej dziewczyny u stojącego nad grobem krewnego? Jaką tajemnicę ukrywa przed rodziną Ptolemeusz?

Muszę przyznać, że ta książka to dla mnie prawdziwa PERŁA wśród tych, które przeczytałam w tym roku. Po skończeniu czytania wpadłam w taką zadumę, że przez dłuższy czas nie mogłam skupić myśli na niczym innym. Nawet w nocy o niej śniłam, cały czas mając przed oczami postać starego czarnoskórego mężczyzny.

To piękna i bardzo nostalgiczna opowieść o starości, o tym jak ludzie postrzegają tych, którzy dożyli bardzo sędziwego wieku. Jedni ich wykorzystują myśląc, że stary człowiek już właściwie nie ma prawa do decydowania o sobie, a inni empatycznie podchodząc do starości, próbują wykrzesać z niej maksimum pozytywnych wrażeń.

(…) Takie pytania sprawiały Ptolemeuszowi najwięcej problemów. Kiedy był sam z radiem i telewizorem, nikt go o nic nie pytał i nie musiał układać żadnych odpowiedzi. Ludzie mówili w jego głowie i w telewizorze, jednak nie zadawali mu żadnych pytań ani nie żądali, żeby na nie odpowiedział. (…)

Być może odebrałam tę powieść inaczej, ponieważ długie lata pracowałam z takimi ludźmi jak główny bohater tej powieści i wiele zobaczyłam. Być może widziałam więcej niż powinnam, dlatego odebrałam tę historię bardzo emocjonalnie. I nawet teraz, kiedy piszę o niej nie potrafię zapanować nad łzami, które cisną mi się do oczu.

Autor bardzo obrazowo i dobitnie przedstawił stosunek bliskich i dalszych krewnych, którzy czuli się w obowiązku opiekowania się starszym człowiekiem. Ale ich pomoc często skupiała się na materialnym podejściu do tego „obowiązku”. Ich opieka polegała na tym, że dzwoniono z zapytaniem o samopoczucie, ktoś przychodził raz na kilka dni, aby pomóc seniorowi zrobić zakupy czy załatwić sprawę urzędową i to wszystko. Nikogo nie interesowało, jak wygląda mieszkanie, czy jest posprzątane, wyprane, pozmywane, czy nie ma insektów.

(…) Leciał w swoim śnie, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, aż sobie przypomniał, że człowiek nie został stworzony do latania i prędzej czy później rozbije się o ziemię. Nagły strach go obudził. (…)

I nagle w życiu tego człowieka, który zapada się w ciemnościach demencji pojawia się jasne światło, pojawia się ktoś, kto bezinteresownie zaczyna opiekować się w zupełnie inny sposób. Ogarnia doprowadzone do śmietnika mieszkanie, zaczyna przygotowywać posiłki, normalne, a nie tylko puszkowe i ma czas, aby posiedzieć i porozmawiać, czy po prostu wypić herbatę w towarzystwie tej zamkniętej w swojej skorupie samotności osoby. Szare życie takiego starego człowieka nagle nabiera kolorów, kiedy ktoś traktuje go jak kogoś równego, a nie jak stary mebel, który jest w takim stanie, że nie warto go nawet naprawiać, bo wkrótce i tak się rozpadnie.

Pokazane w książce społeczeństwo ludzi czarnoskórych jest jakby tłem tej powieści, w której aż kipi od brutalności, cwaniactwa i pokazywania swej wyższości wobec słabszych. Ale z tej znieczulicy i fałszu czasami wyłamują się ludzie pełni szacunku wobec innych, empatii i życzliwości.

Ciekawym wątkiem w tej powieści jest pokazanie tego, co dzieje się w głowie człowieka z demencją. Jak miesza się w niej przeszłość z teraźniejszością. Mózg człowieka jest tak ciekawym organem, że nawet naukowcom trudno nad nim w pełni zapanować.

(…) Wciąż stał w zatłoczonym banku, a nie w łazience Letty. Kiedy stary Grey zdał sobie z tego sprawę, był zaskoczony, ale wcale nie wstrząśnięty. Przyzwyczaił się już do wędrówek, jakie odbywał wyłącznie w swojej głowie. Coraz częściej przebywał w przeszłości. (…)

W trakcie mojej pracy z seniorami często zastanawiałam się nad tym, jak to jest możliwe, że ktoś pamięta coś co wydarzyło się 50, 60, 70 lat wstecz, a nie pamięta tego, czy wieczorem zjadł kolację czy się umył.

Na zakończenie zacytuję opinię umieszczoną w The New York Times Book Reviev.

(…) Majstersztyk. Opowiadana intymnym szeptem książka wbija nas głęboko w umysł wiekowego człowieka, który zachował resztki wspomnień i poszukuje klucza do rozwiązania starej zagadki.  (…)

Lepiej nie potrafię o tej książce napisać.

Polecam ją całym sercem, bo to piękna opowieść o schyłku życia, który każdego z nas czeka. Ale to również piękne świadectwo miłości, nie romantycznej, ale takiej, jakiej każdy powinien doświadczyć.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej cudownej lektury. Myślę, że wrócę do niej jeszcze kiedyś z przyjemnością.

ZA PRZYJAŹŃ – Anna Sakowicz

Nie da się zbudować nowego życia, jeżeli nie pozamyka się starych spraw.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Za przyjaźń to powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i szczyptą kryminału z mocnymi wątkami psychologicznymi.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo LUNA
stron 319

Lucyna, Krysia, Monika, Olga to panie w średnim wieku. Kiedyś były bardzo serdecznymi przyjaciółkami, ale po ukończeniu szkoły każda z nich kontynuowała naukę w innej, a nawet w innym mieście. Powoli ich drogi zaczęły rozchodzić się w różnych kierunkach i ich przyjaźń przestała już mieć taką moc jak kiedyś. Po wielu latach kobiety spotykają się w swoim rodzinnym mieście, w którym na stałe pozostała tylko jedna z nich. Każda niesie ze sobą bagaż życiowy, jedna cięższy inna lżejszy i mimo tego, że początkowo żadna z nich nie chce się przyznać do niepowodzeń jakie zafundowało im życie to jakoś odnajdują wspólny język. Łączy je również pewna tajemnica skrywana przez lata, a która wypływa w czasie ich spotkania. Czy dawne czasy da się odbudować, czy kobiety już zmieniły się do tego stopnia, że przyjaźń, którą kiedyś zbudowały, rozsypie się jak domek z kart? Co wspólnego z nimi ma pewien lokalny menel imieniem Pietrek? Czy drogi czterech przyjaciółek nazywanych kiedyś Jeźdźcami Apokalipsy zejdą się czy rozejdą na zawsze? Czy można zbudować własne szczęście na nieszczęściu innych?

Są pisarki i pisarze, których książki biorę „w ciemno” ponieważ wiem, że ich powieści mnie nie zawiodą. Do takich należy właśnie Anna Sakowicz, której każda książka zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci jest dla mnie zawsze strzałem w 10.

Kolejna powieść tej autorki ze względu na poruszane w fabule wątki społeczne była dla mnie prawdziwą bombą emocjonalną. Przed sięgnięciem po tę lekturę zobaczyłam kilka spotkań online i właściwie wiedziałam czego mogę się spodziewać, a jednak kolejny raz zostałam zaskoczona.  

(…) Nie wiedziała, czy wytrzyma w ośrodku. Był w nim dopiero trzy dni, niemiała z nim kontaktu, ale całym sercem starała się wierzyć, że z każdego dna, nawet najgłębszego, można się wydobyć. Trzeba tylko znaleźć w sobie moc. (…)

W książce poznajemy cztery dojrzałe kobiety, które od dziecka uważały się za przyjaciółki, ale to co je łączyło dwadzieścia, trzydzieści lat wcześniej okazało się słabym spoiwem. Wystarczyło bowiem, że dziewczęta porozjeżdżały się na studia, powychodziły za mąż, zmieniły miejsca zamieszkania i z ich przyjaźni pozostały tak właściwie tylko wspomnienia.

Ktoś może powiedzieć, że zbyt dużo wydarzyło się w ich życiach, aby przetrwały rozłąkę, ale czy to prawda?

Kiedyś usłyszałam takie zdanie: „prawdziwi przyjaciele mogą się nie widzieć latami, ale jak się spotkają, to nie są w stanie się nagadać”. To prawda, ja mam dwie takie przyjaciółki, obie mieszkają daleko ode mnie, ale jak się spotkamy, to czas jakby w przyspieszonym tempie umyka.

Tym kobietom początkowo wydawało się, że spotkanie po latach odnowi ich więzy przyjaźni, czy im się to udało nie zdradzę, przekona się o tym ten, kto książkę przeczyta. Jednak największym wrogiem przyjaźni jest brak szczerości i zakłamanie, które potrafią zniszczyć nawet silne więzi.

Autorka porusza w swojej książce kilka bardzo ważnych moim zdaniem tematów społeczno-psychologicznych. Każda z tych kobiet jest „tą po przejściach”, chociaż te „przejścia” są zróżnicowane. Któraś jest po rozwodzie, Któraś została wdową, któraś doświadczyła przemocy domowej, a któraś inna zdradziła lub została zdradzona. Ludzie nie lubią mówić o swoich niepowodzeniach życiowych, a może gdyby umieli o tym rozmawiać, ich życie byłoby łatwiejsze.

Mocnymi wątkami wywołującymi emocje poruszanymi w tej powieści są alkoholizm i przemoc w rodzinie. Czasami ktoś stacza się na dno, bo albo nie zna innego życia bo jest dzieckiem DDA, albo nie potrafi sobie poradzić z życiowymi niepowodzeniami. Przeważnie taka osoba zostaje skreślona przez społeczeństwo, nie tylko dlatego że budzi odrazę, ale również dlatego, że odrzuca wyciągniętą w jej stronę pomocną dłoń. A przecież nikt nikogo nie zmusi do życia na jako takim poziomie, kiedy on czuje się w dobrze w tym życiowym dnie, do którego sam wszedł.  

(…) Krysia spoglądała przez chwilę na jego brudne ubranie i lekko chwiejny krok. Nie wierzyła, że wesoły Pietrek zamiast generałem został miejscowym pijakiem. (…)

Autorka pokazała jednak, że można takiemu komuś pomóc, jak się ma w sobie dużo empatii, uporu i wiary w człowieka. Czasami tak niewiele, a jednocześnie bardzo dużo.

Bohaterkami tej powieści są kobiety, które albo wyrwały się ze społeczności jaką stanowią ludzie mieszkający w małych miejscowościach, gdzie każdy o każdym wszystko wie, albo udowodniły, że mogą być kimś, a nie tylko uległą mężowi żoną, przykładną matką i bezproblemową mieszkanką miasteczka.

Wpleciona w fabułę ukrywana przez lata tajemnica daje takiego lekkiego dreszczyku, bo wątek zahacza o kryminał.

Niech nikogo nie zwiedzie okładka, która może kojarzyć się w lekką, miłą i przyjemną, bo ta książka to jak dla mnie mocna lektura poruszająca wiele bolesnych, a nawet śmiało mogę powiedzieć, że mrocznych tematów.

Świetnie wykreowane postacie, charakterologicznie różne z pewnością nie są nudnymi.

Polecam tę książkę nie tylko paniom, chociaż myślę, że okładka przyciągnie oko zwłaszcza czytelniczek. Osoby, które nie znają jeszcze „pióra” tej pisarki z pewnością nie zawiodą się sięgając po tę jej książkę, a po jej przeczytaniu nie oprą się przed sięgnięciem po kolejne.

Dziękuję wydawnictwu LUNA za możliwość przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za kolejne emocje jakie mi zafundowała. Myślę, że jest to jedna z tych książek, których fabuła na długo pozostaje w pamięci czytelnika.

CZAS GORYCZY. JAŚMINWA SAGA tom 3 – Anna Sakowicz

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Czas goryczy to trzecia i ostatnia część Jaśminowej sagi. Dramat obyczajowy z nutką romansu i sporą dawką historii od lat 1968-do współczesności.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2021

Poradnia K
stron 544

Ostatni tom sagi zaczyna się w roku 1968. Siostry Jaśmińskie mają już dorosłe dzieci i na świecie powoli zaczynają rodzić się wnuki. Polską wstrząsają wydarzenia marcowe (rok 1968), potem następują kolejne dramatyczne wydarzenia dotyczące nie tylko Gdańska. Katarzyna po rozwodzie powraca z Warszawy do rodzinnego domu w Gdańsku, z życiem żegnają się najstarsi z rodu. Córka Stasi po burzliwym fragmencie swojego życia i po tragedii jaka spotkała jej rodzinę, stabilizuje się, rodzi kolejne dzieci i życie toczy się dalej. Umiera Hirsz przed śmiercią odnajdując jednak swoją nieślubną córkę, mieszkającą z rodziną daleko od Gdańska a będącą owocem pobytu mężczyzny w czasie wojny w pewnej wsi, w której ukrywał się po ucieczce z obozu. Historia rodziny urywa się w roku 2019, kiedy to podczas Finału Wielkiej Orkiestry świątecznej Pomocy z rąk zamachowca ginie prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Jak potoczyły się po wojnie losy sióstr Jaśmińskich? Czy ktoś z młodszego pokolenia zdecyduje się poprowadzić rodzinną introligatornię? Czy skończy się dramatyczna kolej życia zabierająca w każdym pokoleniu chłopców w wieku 16 lat?

Na końcu książki autorka napisała, że po przeczytaniu trzech tomów sagi będziemy czuły niedosyt. I tu całkowicie się z nią zgadzam. Tak, czuję niedosyt, ale chyba nie będę tęskniła za ostatnim pokoleniem, ponieważ szczerze pokochałam siostry Jaśmińskie i to za nimi będę tęsknić (I za Hirszem 😉)

Nie będę się rozpisywała o wcześniejszych tomach, bo o nich już napisałam w postach:

Czas grzechu. Jaśminowa saga tom 1.

Czas gniewu. Jaśminowa saga tom 2.

Skupię się zatem na końcówce sagi, która tak jak napisałam wcześniej rozpoczyna się w roku 1968 a kończy w czasach nam współczesnych.

Autorka w swojej powieści skupia się na kobietach, tych które były od samego początku i tych, które urodziły się w kolejnych pokoleniach. Są tak różne osobowościowo, że czasami trudno zrozumieć, że płynie w nich ta sama krew.

Ale w każdym okresie życia, każda z nich przeżywa na swój sposób rozterki i przyjemności. Poznajemy losy kobiet z punktu widzenia historycznego i punktu zmian politycznych i ustrojowych jakie przetoczyły się przez Gdańsk, Polskę a nawet Niemcy.

Historia „ubrana” w fabułę bardzo przybliża czytelnikom fakty, o których wielu może nie wiedzieć.

Dla młodych czytelników jest to piękna lekcja historii pokazana z perspektywy zwykłego człowieka, a dla osób, które wiele z tych wydarzeń przeżyły, bolesny powrót do wspomnień.

(…) Niewysoki mężczyzna obok krzyknął, że właśnie zdobyli radiowóz. Jarek poczuł ciarki na plecach. Niemożliwe, by podniesiono rękę na milicję, ale przypomniał sobie, jak dostał „bananem”. (…) Z oddali znów usłyszał dudnienie potężnych maszyn. Wspiął się na murek i oniemiał. Drogą jechały wojskowe wozy. (…)

Rodzina sióstr Jaśmińskich tak właściwie nie różni się od tysięcy innych gdańskich rodzin, ale jednocześnie jest w niej coś specyficznego, coś co nas do niej przyciąga. Coś co pozwala czytelnikowi poczuć z tymi osobami jakąś trudną do zrozumienia więź.

Myślę, że nie ma w tej powieści postaci negatywnych, takich złych do szpiku kości, bo chociaż kilka osób przedstawionych zostało jako tak zwane „czarne owce” w rodzinie, to tak naprawdę nie były one takie złe.

Dla przykładu podam postać Hani, kobiety można powiedzieć takiej, której pieniądze przewróciły w głowie. Ale Hania jest córką Hirsza, więc jakieś geny po ojcu odziedziczyła a on mimo całego swojego uroku osobistego do aniołów nie należał. Moim zdaniem Hanka została pokazana z jednej strony jako kobieta lekko upadła, zbyt rozrywkowa i nieodpowiedzialna, ale z drugiej strony jako osoba bardzo samotna wewnętrznie. Mało kto wie, co czują i przeżywają żony marynarzy, które mają swoich ukochanych zaledwie kilkanaście tygodni w roku. Pieniądze nie zawsze zrekompensują brak bliskiej osoby, są jedynie pewnego rodzaju zasłoną, która ma pozwolić zakryć tęsknotę.

Ciekawym dodatkiem do fabuły są skrótowo przedstawione najważniejsze wydarzenia danego okresu mające miejsce zarówno w Polsce jak i na świecie, które autorka umieściła na początku każdego rozdziału.

Książka napisana jest szkatułkowo, w każdym rozdziale czytamy o kolejnych losach poszczególnych osób. Zabieg ten pozwala na bycie na bieżąco w życiu każdej postaci związanej z rodziną Jaśmińskich.

Nie mogę powiedzieć, że jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż styl jakim pisze autorka sprawia, że czyta się płynnie i przyjemnie. Śmiało mogę powiedzieć, że fabuła wciąga do tego stopnia, że trudno jest się od niej oderwać. Jest skupienie i wzruszenie, jestem przekonana, że niejednej osobie polecą łzy przy niektórych fragmentach.

Jest ciekawie pokazana historia i pięknie przedstawiona miłość, która mimo wzlotów i upadków potrafiła trwać latami.

(…) Stasia przełknęła z trudem ślinę, ale kiwnęła głową. Czuła, że Hirsz zawsze kochał ją niezwykłą miłością. Może było to grzeszne uczucie, bo spowodowało cierpienie wielu ludzi, ale dopadło ich dawno temu i nie puszczało, choć odrobinę zwolniło ucisk. (…)

Są emocje, które towarzyszą opisom wydarzeń i emocje towarzyszące bohaterom. I jest pięknie, chociaż momentami dramatycznie pokazany Gdańsk, miasto, którego historia mogłaby zaszokować niejednego.

(…) – Nie dziwię się – odparł. Powoli poszli w kierunku Zielonej Bramy. Planowali spacer nad Motławą. Katarzyna pamiętała ruch nad rzeką, tragarzy z workami na plecach, marynarzy i gdańskich bówków. Nakładała obrazy z przeszłości na współczesny Gdańsk. (…)

Myślę, że jest to książka z tych, obok których nie wolno nam przejść obojętnie i z tych, o których będzie się pamiętało po latach, nawet jak się zapomni imiona bohaterów.

Polecam całą sagę bardzo gorąco, ja przepadłam na kilka dni przy każdej części i wiem, że kiedyś z przyjemnością wrócę do sióstr Jaśmińskich.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Poradnia K za to, że mogłam poznać losy tych dzielnych kobiet i dumna jestem z tego, że mieszkam w Gdańsku, bo chodząc uliczkami miasta mam możliwość oczami wyobraźni spotkać bohaterów tej powieści.

Napisz do mnie
maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/