Recenzje książek

dramat

OSTATNIA WIADOMOŚĆ – Magdalena Krauze

(…) Sama dobrze wiesz, że życie bywa nieprzewidywalne i czasem jest tak, że kiedy powinniśmy być silni, dość długo jesteśmy słabi. Na wszystko potrzebny jest czas. Musisz być cierpliwa i przede wszystkim musisz przestać się zadręczać. (…)

Magdalena Krauze mieszka na Opolszczyźnie i jest autorką powieści obyczajowych. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła jeszcze w szkole podstawowej. Zadebiutowała w roku 2019 i w pełni uwierzyła wówczas w motto, że „marzenia się spełnia”. Pisze głównie dla kobiet, co nie oznacza, że jej książek nie mogą czytać również i mężczyźni. Jest nadopiekuńczą domatorką, niepoprawną romantyczką i w dużej mierze optymistką. Kocha ludzi i jest zwolenniczką wybaczania i dawania drugiej szansy. Jest autorką bardzo poczytnych powieści, które wysoko są oceniane przez czytelniczki.

Ostatnia wiadomość to powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 15 LISTOPADA 2023

Wydawnictwo Mięta, stron 351

Jagoda i Przemek są małżeństwem z długim stażem, przez lata tworzyli idealną parę, jednak, gdy dzieci opuściły rodzinny dom w ich małżeństwie coś zaczęło się dziać, co spowodowało, że młodzieńcza miłość straciła swój blask. Jagoda poczuła się odtrącona przez męża, a Przemek coraz więcej czasu zaczął poświęcać na swoje pasje. I chociaż ona próbuje przywrócić iskrę w związku to niewiele te jej zabiegi dają pozytywnych efektów. Chcąc zmienić coś w swoim monotonnym życiu, razem z przyjaciółką zapisuje się na kurs krav magi, którego trenerem jest dawny znajomy jej przyjaciółki. Pewnego wieczoru, przypadkowo podsłuchuje rozmowę Przemka z tajemniczym mężczyzną i ta rozmowa wywraca życie Jagody do góry nogami. Kobieta staje przed dylematem: czy walczyć o gasnące uczucie, czy zacząć myśleć tylko o sobie i ułożyć sobie życie u boku innego mężczyzny? Co takiego usłyszała Jagoda zza zamkniętych drzwi jej mieszkania? Kim dla kobiety stanie się Jacek, czy będzie tylko trenerem krav magi czy może kimś bliskim? Czy Jagodzie uda się uratować małżeństwo? Jak daleko może się posunąć odtrącona przez męża kobieta?

To moja pierwsza powieść Magdaleny Krauze, która sprawiła, że nabrałam ochoty na więcej. Biorąc do ręki tę książkę, a nie znając jeszcze „pióra” autorki spodziewałam się lekkiej, łatwej i przyjemnej historii miłosnej (chyba zasugerowałam się śliczną okładką, która w pierwszej kolejności przyciągnęła moje oko) i przyznam szczerze, że momentami jest lekko i przyjemnie, a nawet nieco zabawnie, ale momentami emocje tak biorą górę, że trudno mówić o lekkości przekazu treści.

Historia przedstawiona w tej książce mogłaby się wydarzyć niejednej kobiecie i myślę, że wiele czytelniczek odnajdzie w niej cząstkę siebie.

To zgrabne połączenie powieści psychologicznej, romansu i dramatu i myślę, że takie właśnie połączenie jest magnesem przyciągającym do takich lektur.

Autorka w ciekawy, chociaż muszę przyznać, że w nietuzinkowy sposób przedstawiła rutynę małżeńską, która w pierwszym momencie doprowadziła do czegoś co zrujnowało kilkanaście szczęśliwych wspólnie spędzonych lat.

Główna bohaterka jest kobietą, która nie chce poddać się obojętności pojawiającej się w związku, początkowo próbuje wszystkiego, aby odbudować coś, co powoli przestaje istnieć. Nie rozumie zachowania męża, z którym już nawet nie potrafi rozmawiać.

(…) Przemek naprawdę przestał być tlenem, którym wcześniej oddychałam, Jeszcze niedawno biegłam do domu z ogromną przyjemnością, żeby tylko jak najwięcej czasu spędzić z moim mężczyzną, z moim przyjacielem i partnerem. Teraz… teraz odwlekałam te powroty. (…)

A on? Pogubił się w życiu, chciał zaimponować wszystkim oprócz żony, zatrzymać młodość i witalność, czy postawił na bezmyślność?

Czasami człowiek uciekając przed przemijającym czasem stara się coś sobie udowodnić. A gdy pojawia się w jego otoczeniu ktoś, kto pięknie potrafi karmić pochlebstwami, przestaje zauważać to, co w jego życiu jest naprawdę ważne.

Małżeństwo Jagody i Przemka przechodzi wewnętrzny kryzys, ale aby go pokonać oboje powinni to zauważyć. Niestety często jedna strona widzi i chce zmiany, a druga egoistycznie dba tylko o własne dobro.

Czytając tę książkę z jednej strony współczułam głównej bohaterce, a z drugiej kibicowałam jej w dążeniu do szczęścia. Ale czym tak właściwie było dla niej to szczęście?

Magdalena Krauze świetnie wykreowała osobowości głównych bohaterów, może trochę wyidealizowała jednego z nich, ale myślę, że zrobiła to dla lepszego odbioru fabuły jako całości.

(…) Po tym jak wróciliśmy ze spaceru, Jacek wszedł do mojego pokoju. Nie poruszaliśmy już trudnych życiowych tematów, po prostu mnie przytulił i trzymał w silnych ramionach przez dłuższą chwilę. Zanim wyszedł pocałował mnie delikatnie i czule. (…)

Mamy w tej powieści smutnie ukazany kryzys wieloletniego związku małżeńskiego, mamy piękny, zmysłowy romans z nutką erotyki i mamy bolesny dramat. To wszystko sprawiło, że czytałam tę powieść z wielkim zaangażowaniem w losy bohaterów.

Moją uwagę przyciągnął również wątek prawdziwej, szczerej przyjaźni. Myślę, że każda kobieta powinna mieć obok siebie kogoś, na kogo może liczyć w każdej sytuacji i komu może ze wszystkiego się zwierzyć.

Lekki styl jakim pisze Magdalena Krauze to plus tej powieści, a w połączeniu z często zabawnymi dialogami i ciekawą fabułą stanowi lekturę, którą czyta się z przyjemnością, mimo trudnych tematów w niej poruszanych.

POLECAM, szczególnie paniom, a mojej PRZYJACIÓŁCE dziękuję za cudowny prezent urodzinowy jakim mnie obdarowała z piękną dedykacją Autorki. Dzięki niemu (mam na myśli ów prezent) poznałam kolejną polską pisarkę, po której książki z pewnością sięgnę jeszcze nie jeden raz.

LEŚNE CUDA – Sylwia Kubik

(…) Zwierzę stało tuż przy drodze, kuląc głowę, jakby chciało się ochronić przed atakującymi go śnieżynkami. Trudno było w nim rozpoznać dumną, silną i majestatyczną istotę. To, co mieli przed oczami, było bowiem karykaturą konia. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

PREMIERA 25 PAŹDZIERNIKA 2023

Leśne cuda to dramat obyczajowy z nutą romansu i świąt.

Wydawnictwo
Skarpa Warszawska
stron 335

Michalina jest młodą kobietą, która bardzo udziela się w mediach społecznościowych, nawet nieźle w nich zarabiając. Dziewczyna mieszka z dziadkiem w pewnej sielskiej kurpiowskiej wsi, los tak zadecydował za nią. Pewnego dnia Michalina wraz ze swoim znajomym Dominikiem odnajdują w lesie zmarzniętego, rannego i zagłodzonego konia. Nie mogą pozostawić zwierzęcia na pastwę losu, zimna i samotności i postanawiają mu pomóc. Początkowo zabierają go do gospodarstwa dziadka Michaliny z nadzieją, że odnajdzie się właściciel zwierzęcia i że sprawiedliwości stanie się zadość. Niestety policja a nawet prokuratura są bezradne, ponieważ w dokumentacji widnieje, że… koń jest od jakiegoś czasu martwy. Czy uda się dziewczynie i jej nowemu przyjacielowi uratować konia przed śmiercią? Jak potoczą się losy zwierzęcia, które trafiło do gospodarstwa dziadka Michaliny? Jak potoczą się losy dziewczyny i niechętnie do niej nastawionego młodego mężczyzny, który miał pojawić się w jej życiu tylko na chwilę? Co przed światem ukrywa dziadek Michaliny?

Będąc w nastroju zimowo-świątecznym postanowiłam sięgnąć po książkę, która po przeczytaniu opisu fabuły bardzo mnie zaciekawiła. Zdążyłam już nieco poznać „pióro” autorki i po przeczytaniu jednej z jej książek nabrałam ochotę na więcej.

To nie jest książka stricte świąteczna, chociaż patrząc na piękną okładkę można tak o niej pomyśleć. Jest dużo śniegu otulającego piękną okolicę, jest zima (wiadomo) i jest wigilia, czyli można powiedzieć, że mamy powieść typowo świąteczną, jednak wątkiem głównym fabuły jest dramat pewnego konia, który katowany przez swojego właściciela uciekł (tak się domyślam) z miejsca swojego tragicznego życia.

Historia tego konia wydarzyła się naprawdę, koń nawet ma swoją stronę na Facebooku, myślę, że opowiedziana w formie powieści z pewnością zszokowała i przeraziła niejednego czytelnika.

Autorka przedstawiła w dość dramatyczny sposób walkę o zwierzę, które w mniemaniu jednej pani weterynarz powinno zostać uśpione. Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy do tego nie dopuścili i na szczęście znalazł się weterynarz, który mimo złych rokowań, spróbował konia postawić na nogi.

Bucefał jest głównym bohaterem tej opowieści, ale to ludzie, którzy się nim zajęli odgrywają ważne role.

Autorka porusza w swojej powieści kilka bardzo ważnych wątków, jednym z nich jest znęcanie się nad zwierzętami. Ale przytacza również przykłady uchybień prawnych, nieudolnej pracy policji, dla której ważniejsze są przepisy niż dobro ofiary, w tym przypadku zagłodzonego i zmaltretowanego konia. Jak często niestety przepisy prawa robią więcej szkody niż pożytku?

Kolejnym bulwersującym wątkiem jest życie mediów społecznościowych i funkcjonujących w nim blogerów i influencerów. O tym jak okrutne to potrafi być dla wielu, z pewnością przekonali się ci, którzy doświadczyli na sobie hejtu. I tu znów nie istnieje żadne prawo, które powinno chronić, policja, prokuratura zdają się być obojętne na wyrządzaną komuś krzywdę, bo… przepisy swoje, a życie swoje, więc zło w każdej postaci zwycięża.

(…) Nie zamierzała tego tolerować. Pozgłaszała fejkowe konta, a następnie usunęła komentarze i zablokowała je, choć wiedziała, że powstaną kolejne. Była to walka z wiatrakami. Zgłaszanie, blokowanie to rozwiązania tymczasowe, nie miała jednak pomysłu, jak z tym walczyć, gdyż polskie prawo mocno kulało w tej kwestii i takie osoby tak naprawdę były bezkarne. (…)

Świetnie wykreowani osobowościowo bohaterowie tej lektury dodają fabule swoistego blasku. Przyznam szczerze, że większość z nich polubiłam.

Dramat znalezionego w lesie półżywego konia to oczywiście wątek główny powieści, ale oprócz niego mamy tutaj również wspomniany wcześniej świat mediów społecznościowych, ale mamy również romans, a właściwie to nawet dwa, no i mamy też święta 😉

(…) – Lubię, to za mało powiedziane. – Roześmiała się. – Kocham ten czas. Strojenie domu, szykowanie dekoracji na dworze, gotowanie. Świąteczna krzątanina wypełniona aromatycznymi zapachami, to coś, co zawsze sprawiało mi przyjemność. I nawet bałagan mi w tym czasie nie przeszkadzał. (…)

Piękny styl jakim pisze Sylwia Kubik sprawia, że mimo ogromnych emocji jakie targały mną podczas lektury tej książki, czytało mi się płynnie i lekko.

I chociaż uroniłam niejedną łezkę, to przyznam, że ta powieść mnie zauroczyła.

POLECAM ją nie tylko na długi zimowy wieczór, myślę, że tę książkę można czytać o każdej porze roku, bo na dobre powieści zawsze jest dobry czas.

ŻONY Z FOREST HILL – Sonia Rosa

(…) Wtedy wraca panika. Nie wiem, czemu jest aż tak intensywna, nie umiem zrozumieć, dlaczego aż tak się go boję. Jest elegancko ubrany, nawet w zapadającym mroku widzę, że się uśmiecha, a jednak nie chcę z powrotem wsiąść do jego auta, nie zamierzam z własnej woli dać się wciągnąć w pułapkę. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Sonia Rosa to pseudonim literacki Katarzyny Misiołek, która jest autorką powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Żony z Forest Hill to powieść świąteczna, z nutą thrillera i w wydaniu kryminalnym.

PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo FILIA stron 374

Kaja jest studentką anglistyki, która dorabia sobie do studiów jako opiekunka do dziecka. Rodzina Rossnerów mieszka w bardzo elitarnej dzielnicy, gdzie tak właściwie każdy każdego zna. Kiedy po jednym ze swoich dyżurów Kaja znika, a jej ciało zostaje znalezione pod skutą lodem taflą jeziora, mieszkańcy osiedla zastanawiają się nad tym, jakim cudem dziewczyna znalazła się w tym miejscu. Czy ktoś z sąsiadów rodziny Rossner przyczynił się do śmierci dziewczyny, czy ona sama nieświadomie weszła na lód jeziora? A może Kaja miała romans z jakimś mężczyzną mieszkającym w pobliżu i nagle coś zaczęło się w tym związku psuć? Kobiety mieszkające w Forest Hill zastanawiają się na ile mogą ufać swoim mężom. A może to któraś z zazdrosnych o atrakcyjną nianię postanowiła się pozbyć dziewczyny? Każda rodzina kryje jakieś sekrety. Nadchodzą święta Bożego Narodzenia, ale czy tym razem będą one dla wszystkich spokojne i radosne?

Okładka książki być może jest mało świąteczna, ale uwierzcie mi, ta książka jest bardzo świąteczna, tajemnicza i… mroczna.

Miałam już okazję poznać „pióro” Katarzyny Misiołek piszącej pod pseudonimem Soni Rosy i tak szczerze pisząc nie wiem, która wersja tej autorki bardziej do mnie przemawia. Gdybym miała wybierać, to chyba nie potrafiłabym wskazać tylko jednej.

Ta książka jest thrillerem, który wciąga od pierwszej strony. Fabuła napisana w pierwszej osobie, moim zdaniem dodaje całości dramatyzmu.

Na początku książki opisane jest wydarzenie, które rzutuje na całość wprowadzając wśród bohaterów niezły zamęt.

Czytelnik spekuluje i próbuje odgadnąć kto zawinił nie domyślając się nawet jaką niespodziankę przygotowała autorka.

Głównym tematem powieści jest śmierć młodej kobiety i to ona rusza całą lawinę zdarzeń, podejrzeń, domysłów, które wywołują w wielu osobach bardzo negatywne emocje.

Często widzimy piękne domy, w których mieszkają piękni, bogaci ludzie i nie zastanawiamy się nad tym czy to piękno idzie w parze ze szczęściem, czy nie jest przypadkiem tylko na pokaz. A już bardzo stare przysłowie mówi, że: pieniądze szczęścia nie dają, pozwalają tylko wygodniej żyć.

(…) Znam go, nie jest typem, którego można by podejrzewać o najgorsze, mówię sobie, ale jakiś cichy wredny głosik w mojej głowie pyta mnie, czy aby na pewno znam własnego męża. (…)

Fabuła składa się z rozdziałów, w których kolejno poznajemy życie kilku rodzin, głównie od strony kobiet, których wizerunek zewnętrzny nie zawsze idzie w parze z tym, co przeżywają i co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ich wymuskanych posesji.  

Jak na dobry thriller przystało jest sporo niespodzianek, które mącą trochę w fabule, ale dzięki temu czyta się tę powieść będąc w ciągłym napięciu.

Świetnie, moim zdaniem, wykreowane postacie bohaterów są z jednej strony bardzo różne osobowościowo, a z drugiej łączy je snobizm i fałszywe ukazywanie siebie w świetle innych.

Autorka porusza w swojej powieści sporo ważnych, życiowych tematów, od częstych problemów małżeńskich po nie zawsze dobre relacje z dziećmi. Prawie w każdym domu można natrafić na jakieś tajemnice, niedomówienia, kłamstwa i atmosferę kipiącą nieszczerością.

(…) Wierzymy, że są nam bliscy, uważamy ich za przyjaciół, a później się okazuje, jak bardzo byliśmy naiwni. Wszyscy mają swoje sekrety, nikomu tak do końca nie można ufać. (…)

Lekkie „pióro” autorki sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, chociaż dużą wagę ma tutaj również mocno wciągająca fabuła.

Muszę przyznać, że trudno mi było odłożyć książkę nawet na chwilę. Powoli budowane napięcie zarówno odnoszące się do śmierci dziewczyny jak i do co rusz odkrywanych sekretów rodzin mieszkających w tym zamkniętym osiedlu dla bogatych, powoduje, że tekst dosłownie sam przelatuje przed oczami.

(…) Jeśli ktoś siłą wciągnął ją do samochodu, może już być po niej, dociera do mnie. Ale kto zrobiłby coś takiego tutaj, w tej spokojnej, sielskiej okolicy? – myślę, zupełnie jakbym w swojej naiwności wierzyła, że wykształceni mężczyźni z dobrych dzielnic nie dopuszczają się poważniejszych przestępstw. (…)

Odkrywamy jak wiele złego potrafi się kryć za zamkniętymi drzwiami pięknych domów.

Myślę, że atrakcyjności fabule dodaje to, że rozdziały napisane zostały z punktu widzenia kilku osób. Przez całą fabułę ciągnie się mroczna atmosfera świąt Bożego Narodzenia, które często nie są obchodzone z potrzeby wiary, ale czystego snobizmu.

Mimo tej mrocznej atmosfery, uważam, że świetnie został oddany świąteczny klimat, pokazany z innej perspektywy niż w wielu typowo świątecznych powieściach.

Tutaj nie ma czasu na nudę, nie ma obszernych opisów miejsc czy ludzi, tu każdy szczegół został dodany w konkretnym celu.

Dziękuję Autorce za ten ogrom emocji, a Wydawnictwu FILIA dziękuję za egzemplarz książki.

ZAKOCHANA ZAKONNICA – Sylwia Kubik

(…) Ojciec głośno szurnął krzesłem i wstał od stołu. Nie rzuciwszy nawet spojrzenia, wyszedł z pokoju. To zabolało ją bardziej niż uszczypliwe słowa siostry czy lamenty matki. Wśród tłumu bliskich jej osób, najbliższych, poczuła się niewymownie samotna. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

Zakochana zakonnica to powieść inspirowana zwierzeniami pewnej młodej kobiety.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2023 ROKU

Wydawnictwo FILIA
stron 349

Patrycja jest młodą, pełną energii dziewczyną, jej chęci do działania nie mają przeszkód. Jest osobą głęboko wierzącą. Często angażuje się w pomoc przykościelną. W kościele poznaje zakonnice z którymi się zaprzyjaźnia do tego stopnia, że po ukończeniu szkoły wbrew rodzinie postanawia zostać jedną z nich. Niestety po przekroczeniu murów zakonnych okazuje się, że zakonna rzeczywistość bardzo różni się od tego co wyobrażała sobie dziewczyna. Nie wszystkie siostry zakonne to chodzące ideały, pełne ciepła, życzliwości i empatii. Są wśród nich i takie, które czerpią radość ze znęcania się nad innymi, zwłaszcza młodszymi i słabszymi. Patrycja przebywając w klasztorze nie traci wiary w Boga, jednak upokarzana przez niektóre z sióstr traci wiarę w człowieka. Gdy w rodzinie dziewczyny wydarza się coś złego, a siostra przełożona nie pozwala dziewczynie na krótkie odwiedziny ciężko chorego ojca, w dziewczynie coś pęka. Opuszcza mury klasztorne w tym, w czym jest, bez pieniędzy, bez nadziei, pełna strachu postanawia wrócić do rodzinnego domu. Czego doświadczyła głęboko wierząca w Boga i w dobro dziewczyna? Co sprawiło, że zwątpiła w to, o czym od lat marzyła? Czy rodzina przyjęła ją z otwartymi ramionami?

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Sylwii Kubik okazało się bardzo pozytywne. Biorąc do ręki tę lekturę nie wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać, czy będzie to książka reportażowa, czy raczej powieść fikcyjna. Jak się dowiedziałam ze słów autorki umieszczonych na końcu książki, historia ta została napisana na podstawie wspomnień młodej kobiety.

Fabuła podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich odnosi się do lat spędzonych przez główną bohaterkę w klasztorze, a druga do jej życia poza murami, kiedy doprowadzona do granicy żalu, kobieta postanawia zerwać z życiem, które kiedyś wydawało jej się pisane.

Muszę przyznać, że czytając o tym co działo się w zakrytej przed światem społeczności zakonnej kilkakrotnie poczułam oburzenie. Z pewnością dla ludzi głębokiej wiary opisane w fabule sytuacje wydadzą się niewiarygodne, ale to nie był mój pierwszy raz, kiedy zetknęłam się z brutalną prawdą opowiedzianą przez byłą zakonnicę.

Nie wiem co skłania niektóre osoby do tak karygodnych, że można nawet powiedzieć, balansujących na granicy przestępstwa zachowań. Mobbing, wyzysk człowieka i jawne upadlanie go w imię wiary w Boga z pewnością nie pasują do osób, które kilka razy dziennie gorliwie modlą się udając bezgraniczne oddanie wierze.

Życie w ubóstwie jest tylko mitem, ponieważ im więcej wniesie kandydatka na zakonnicę w posagu czy przepisze w spadku (oczywiście klasztorowi), tym lepiej jest traktowana. Osoby bardzo ubogie czy chore, nie mają racji bytu w takim miejscu jak klasztor. I gdzie tutaj jest miejsce na miłosierdzie?

(…) Dotarło do niej to, co mówiły inne siostry – takich Benedykt i Klar w zakonie było sporo. Ich postępowanie nie miało nic wspólnego z pokorą, miłosierdziem i miłością bliźniego. Widziała to wszystko bardzo wyraźnie. Już nie idealizowała życia za murami i sióstr zakonnych. Zrozumiała, że to tylko ludzie, zwykli ludzie, z takimi samymi wadami i słabościami jak inni. (…)

Autorka bardzo dokładnie, krok po kroku przedstawiła drogę dziewczyny w społeczności zakonnej. Wiara w Boga nie wystarczy, aby zostać zakonnicą, do tego, aby wytrwać potrzebna jest również pokora i wewnętrzna siła. No i „końskie” zdrowie fizyczne oczywiście.

Główna bohaterka to osoba mocno wierząca w Boga, pragnąca z całego serca służyć i Bogu i ludziom, ale to również zwykła, pełna życia i ciekawa tego życia osoba. Silna, odważna i krnąbrna, nie potrafiąca w pełni zaakceptować chorych zasad panujących za murami klasztornymi.

Myślę, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak funkcjonują niektóre społeczności zakonne, w których dominuje przemoc zarówno fizyczna jak i psychiczna, hipokryzja, mobbing i wyzysk.

Druga część książki dotyczy życia Patrycji po opuszczeniu zakonu. Co mnie bardzo poruszyło w tej części, to bezduszność najbliższych dziewczynie osób. Tu mam na myśli głównie mamę i jedną z sióstr bohaterki.

Osoby, które powinny być wsparciem w trudnej chwili, okazały się dokładać dodatkowych trosk, tak jakby to „co powiedzą ludzie” było ważniejsze od zapewnienia spokoju i szczęścia komuś kto na to zasługiwał.

(…) Po policzkach Patrycji potoczyły się łzy. To, co mówił ksiądz, co mówiła siostra Hiacynta czy Eulalia, było tak różne od słów siostry Kazimiery, Benedykty czy chociażby Klary, że zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno mówią oni o tym samym Bogu i tej samej wierze. (…)

Ale tak jak pierwsza połowa książki jest jednym wielkim dramatem, tak w drugiej możemy odetchnąć powiewem optymizmu.

Pięknie przedstawiona miłość jakiej Patrycja doświadczyła po opuszczeniu klasztoru jest świadectwem tego, że każdy ma w życiu drugą szansę na szczęście.

Myślę, że wiele osób zszokuje zarówno okrutne i często nieludzkie traktowanie kobiet w obrębie murów klasztornych, ale równym szokiem będzie zaściankowe podejście do życia, czego doświadczyła dziewczyna zarówno ze strony osób duchownych jak i rodziny.

To z jednej strony smutna opowieść o wyborach życiowych i ich konsekwencjach, a z drugiej strony piękna opowieść o wierze w Boga i w człowieka. To historia przedstawiająca trudną czasami do rozegrania walkę między sercem a rozumem.

Świetnie wykreowana postać Patrycji to wielki plus dla tej powieści, pokazuje jak typowa jest ludzka natura.

Moim zdaniem, powieść ta jest wulkanem emocji, które towarzyszą czytelnikom od pierwszej strony.

To nie jest ckliwa opowieść o życiu młodej kobiety, wątek życia zakonnego poruszony w fabule jest trudny, ale równie trudne bywają często relacje rodzinne.

To historia niezwykle silnej dziewczyny, która potrafiła walczyć o swoje marzenia idąc za głosem serca, chociaż nie wszystkie wybory jakich dokonała okazały się spełnieniem tych marzeń.

Dziękuję moim koleżankom za podsunięcie mi propozycji przeczytania tej książki, którą polecam nie tylko kobietom. Nie określę wieku osób, dla których skierowana jest ta książka, bo myślę, że będzie dobrą lekturą zarówno dla młodych jak i tych starszych.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA, że mogłam sięgnąć po tę książkę w ramach współpracy barterowej.

SKRADZIONA TOŻSAMOŚĆ. POLSKIE DZIECI W RĘKACH NAZISTÓW – Agnieszka Lewandowska-Kąkol

(…) Była przekonana, że jest Niemką, jedynaczką, opiekowali się nią troskliwi rodzice, chodziła do szkoły, miała koleżanki, a tu nagle, niemal z dnia na dzień wyrwano ją z jej środowiska, zabrana z przyjaznego otoczenia, by odesłać w nieznane. (…)

Agnieszka Lewandowska – Kąkol przez piętnaście lat pracowała w Redakcji Muzycznej Polskiego Radia. Następnie pisała teksty do wielu pism zajmujących się kulturą.  Dzięki zbiegowi różnych okoliczności zaczęła pisać książki. Na rynku księgarskim można znaleźć już ponad dziesięć jej książek.  Czas wolny od pisania najchętniej spędza w otoczeniu przyrody, z rodziną, przyjaciółmi i psami.

Skradziona tożsamość. Polskie dzieci w rękach nazistów to książka reportażowa przedstawiająca losy dzieci, które znalazły się w rękach nazistów mających w planach zniemczenie tych, którzy mają wyjątkowo aryjski wygląd. To częściowo sfabularyzowane losy dzieci, które trafiły do ośrodków Lebensborn.

PREMIERA KSIĄŻKI 08 SIERPNIA 2023 ROKU

Wydawnictwo REPLIKA
stron 300

Temat dzieci zranionych wojenną zawieruchą i chorymi przepisami niemieckich władz wywołuje silne emocje nie tylko w nas Polakach. Ślady ran psychicznych i fizycznych, to pamiątki po doświadczeniach jakie pozostały po wojnie w wielu sercach kilkuletnich wówczas dzieci. Śledząc dzieje kilkunastu ofiar polityki Lebensbornu, autorka ukazuje jak chore były te uwarunkowania, kiedy odbierano dzieci ich biologicznym rodzicom, oddając w ręce obcych, nie zawsze przychylnie do nich nastawionych ludzi. Ta książka to dokument, który wciąż budzi wiele emocji, a o którym wciąż tak niewiele się mówi. Czy wszystkie dzieci trafiały do kochających je rodziców zastępczych? Co działo się z dziećmi, które nie odpowiadały standardom aryjskim? Ile z nich powróciło do swoich biologicznych rodzin i czy wszystkie były z takich powrotów zadowolone?

Myślę, że na temat Organizacji Lebensborn przeczytałam już wszystkie książki i publikacje dostępne na rynku polskim ponieważ starałam się zrobić porządny research do mojej książki – „Pamięć dla Heleny”, ale ta książka (jak i wcześniejsze, które przeczytałam) bardzo mnie poruszyła emocjonalnie.

Jest to książka reportażowa i muszę przyznać, że autorka podchodząc do tematu również mocno musiała się do tego przygotować. Zresztą sama bibliografia na końcu książki robi wrażenie.

Myślę, że zawsze, gdy chodzi o dzieci, to podchodzimy do tego tematu z dużą dawką wrażliwości. A dzieci skrzywdzone przez chory niemiecki system są dla nas szczególnie ważne. Cieszę się, że po tylu latach nadal głośno mówi się o Organizacji Lebensborn, chociaż wciąż są ludzie, którzy nie wiedzą o niej nic, lub wiedzą niewiele.

(…) Ktoś pisał, oczywiście po niemiecku, w imieniu Anity, które to imię nadano dziewczynce przy niemieckiej adopcji, że dziecko aktualnie kończy szkołę podstawową, nie zna polskiego, nie chce znać byłej rodziny i nigdy nie zamierza przyjechać do Polski. Choć rodzina Sowów nie miała pewności, czy treść listu zgodna jest z przekonaniami ich Joasi, była ona dla wszytskich bardzo bolesna i trudno im było przełknąć tę gorzką pigułkę po zaskakująco radosnej informacji o tym, że dziewczynka żyje. (…)

Autorka opisuje losy kilkorga dzieci wciągniętych do Lebensborn, dzieci wydartych swoim biologicznym rodzicom, często zabranych siłą lub podstępem, ale opisuje również dramat rodziców adopcyjnych, często nieświadomych tego, czyje dziecko otrzymali.

Z całą pewnością dzieci oderwane od swoich rodzin przeżyły większe lub mniejsze dramaty, dla wielu z nich to była tragedia, ale czy wszystkie z nich po latach przebywania w niemieckich domach, cały czas tę tragedię odczuwały?

Niektóre z nich były zbyt małe, aby pamiętać kim tak właściwie są. A czy słowo „patriotyzm” w odniesieniu do kilkuletniego dziecka nie jest zbyt trudny do zrozumienia?

Nie pochwalam tego, co zrobili Niemcy, może ich potępiam za to, że tak wiele dzieci pozbawili tożsamości, skazali na cierpienie fizyczne i psychiczne, ale zastanawiam się nad tym, że wielu dzieciom również podarowano piękne dzieciństwo, otulone miłością i serdecznością.

Gdyby ośrodki Lebensborn były tym, czym mogłyby być, czyli ochronką i domem tymczasowym dla prawdziwych sierot, być może nikt nie wracałby do tego tematu. Bo Lebensborn byłby czymś dobrym, ale niestety, polityka tej organizacji opierała się nie tylko na kłamstwie, ale i na brutalności wobec tych małych, niewinnych istot. Bicie i karanie dzieci za to, że tęskniły, bicie i karanie dzieci za to, że chciały być sobą, a nie marionetkami w rękach innych ludzi.

Były dzieci, które trafiały do złych rodzin, upokarzane na każdym kroku za swoją nieniemieckość, ale były również dzieci, które z polskiej biedy, polskiego głodu i strachu trafiały do rodzin, które zrobiły wszystko aby zapomniały smutną przeszłość.

Nie wiem, czy dla wielu odnalezionych po latach i przywiezionych do okaleczonej i smutnej ojczyzny nie wyrządzono tym dzieciom większej krzywdy niż ta, kiedy je stąd zabierano.

(…) Kategoryczny nakaz powrotu do ojczyzny nie zawsze zgodny był z dobrem dziecka. Kiedy przyjeżdżało ono do sierocińca, czy jak Halinka, do matki, która nie była w stanie się nim zaopiekować, powodowało to często traumę równą, a może jeszcze większą od tej, którą przeżyło, gdy z kraju je wywożono. (…)

Proszę nie myśleć, że pozytywnie odbieram politykę Lebensborn, ale świadoma jestem tego, ile z tych dzieci wolałoby nigdy nie poznać prawdy. Wyobrażenie a rzeczywistość to dwie różne strony życia. Strony, które niekoniecznie muszą być złe z samego założenia.

Wiele z tych dzieci z radością odnalazło się w swojej polskiej czy innej narodowościowo rodzinie, bo przecież nie tylko o polskich dzieciach mówimy, ale wiele z tych dzieci poczuło zawód z powodu odkrycia przeszłości.

Z pewnością tamci Niemcy zasługują na pogardę za to co zrobili wielu rodzinom. Głośno mówi się o holokauście, o obozach koncentracyjnych, o torturach przesłuchiwanych, a wciąż zbyt mało mówi się o zbrodniach dokonanych „w białych rękawiczkach”. O dramacie rodzin, które znalazły się w polu zainteresowań Lebensbornu.

(…) Porównanie losów Marioli, która spisała swe szczegółowe wspomnienia, z przeżyciami Alodii prowadzi do oczywistej konkluzji, sprawdzającej się na wielu płaszczyznach, że postępowanie człowieka nie jest determinowane przez narodowość, ale przez cechy jego osobowości. Część z nich posiadamy już w momencie narodzin, ale równie ważne kształtują się pod wpływem społeczności, w której się wzrasta, i czasu nam wyznaczonego. (…)

To temat, który powinien być równie mocno nagłaśniany, ale skutki tej polityki z pewnością przez każdego zostaną odebrane inaczej.

Polecam tę książkę czytelnikom interesującym się historią, szczególnie historią drugiej wojny światowej. To książka, obok której nie powinno się przechodzić obojętnie, bo dramat w niej poruszony jest ważny również dla naszego pokolenia.

(…) Proceder uprowadzania polskich dzieci przez hitlerowców był wówczas, a chyba jest tak i do dziś, mało znany szerokiej opinii publicznej. 1947 rok był pod tym względem przełomem, być może z racji odbywającego się właśnie wtedy jednego z procesów norynberskich poświęconych temu zagadnieniu. (…)

Dziękuję Autorce, że zainteresowała się tematem Lebensborn i dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej.

Napisz do mnie
maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/