dramat
ZAUŁEK SZCZĘŚCIA – Urszula Jaksik
Urszula Jaksik gościła już na moim blogu, ale przedstawię ją tym osobom, które nie czytały moich wcześniejszych wpisów, w których dzieliłam się swoimi odczuciami po przeczytaniu jej książek. Autorka urodziła się na Górnym Śląsku i obecnie mieszka w Bytomiu. Ukończyła Bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach i całe życie zawodowe pracowała w sieci Miejskich Bibliotek Publicznych. Debiutowała w czasopiśmie „Płomyk” opowiadaniem dla nastolatków pt. „Z zapisków młodszego brata” (1981). W 1998 zdobyła trzecią nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Miesiąc z życia kobiety” ogłoszonym przez czasopismo „Twój Styl”. W 2004 roku przyznano jej główną nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Złote pióro” za opowiadanie pt. „Zakopany topór”. Otrzymała „Literacką Przepustkę Zwierciadła” – wyróżnienie w konkursie literackim na dziennik „Dzień po dniu” zorganizowanym przez czasopismo „Zwierciadło” (2004).
Wydawnictwo REPLIKA rok 2012
stron 322
Zaułek szczęścia to współczesny dramat psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona została na Śląsku.
Julia jest samotną kobietą wychowującą syna, który wkrótce wejdzie w dorosłe życie. Jest osobą zamożną, jednak po śmierci męża priorytetem stało się dla niej wychowanie dziecka. Postępująca choroba w każdej chwili może przykuć ją do wózka inwalidzkiego, który już teraz jest jedną z niezbędnych sprzętów w jej życiu. Kiedy jej syn dostaje szansę wyjazdu do Stanów Zjednoczonych na roczny pobyt, w głowie Juli zaczyna kiełkować myśl, aby na zawsze uwolnić go od coraz bardziej kalekiej matki, która z każdym kolejnym rokiem staje się większym ciężarem. Julia postanawia wynająć kogoś, kto podczas nieobecności syna pomógłby jej w codziennych funkcjonowaniu, myśli jednak, aby była to osoba na tyle niezdarna, aby sama doprowadziła do wypadku, w którym życie Julii skończyłoby się. Znajoma przyprowadza do Juli Ritę, kobietę prostą i pechową, którą wszyscy uważają za kompletną nieudacznicę. Jak potoczy się współpraca bogatej, kulturalnej, wykształconej i bardzo kruchej kobiety z osobą o posturze rosłego mężczyzny, wychowaną w środowisku biedy i prostych ludzi? Czy obie kobiety dogadają się, czy będą toczyły wieczną „wojnę”? Czy jest możliwa przyjaźń między tak skrajnie wychowanymi osobami?
Przyznam szczerze, że dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji. Osobliwe studium osobowości dwóch bohaterek to po prostu majstersztyk. Autorka bardzo wnikliwie podeszła do przedstawienia czytelnikowi postaci wykreowanych w jej powieści. Dwie różne od siebie kobiety, które tak właściwie nie powinny mieć ze sobą nic wspólnego, nagle stają się osobami sobie bardzo bliskimi. Jedna, potrzebuje pomocy w normalnym funkcjonowaniu, a druga pomocy w tym, aby przeżyć. I chociaż są jak ogień i woda, jak piękno i brzydota to w pewnym momencie stają się bardzo od siebie zależne, życie jednej zaczyna współgrać z życiem drugiej na tak bliskiej płaszczyźnie, że trudno w to uwierzyć.
Autorka funduje czytelnikowi sporą dawkę dramatyzmu, i to takiego na różnych etapach życia człowieka. Poznajemy zatem dramat małej dziewczynki, dramat młodej studentki i dramat dojrzałej kobiety. Każdy z nich dotyczy innej osoby, ale łączy och coś więcej niż tylko towarzyszące im strach, łzy i ból zarówno fizyczny jak i psychiczny. Funduje również ciekawą lekcję empatii i człowieczeństwa w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Ta książka to dowód na to, że każdy z nas potrzebuje kogoś, kto w pewnym sensie zastąpi mu Anioła Stróża, kogoś na kim zawsze może polegać, komu zawsze może zaufać i komu może oddać się pod opiekę w każdej chwili swojego życia. Julia potrzebowała Rity nie tylko do pomocy w sensie dosłownym, ale dla zrealizowania swojego planu. Rita natomiast potrzebowała nie tylko pomocy finansowej, ale i kogoś, kto pomoże jej odnaleźć się w tym okrutnym dla niej świecie. Każda z nich potrzebowała innej pomocy i chociaż obie w pewnym momencie stanęły na rozstaju swoich życiowych dróg, to razem trafiły na drogę, która poprowadziła ich do wspólnego celu. Celu, jakim była wartość prawdziwej rodziny i prawdziwej przyjaźni.
Ta książka, to również dowód na to jak wielki wpływ na życie człowieka może mieć przeszłość, często bolesna, często ukrywana przed światem. Czy wystarczy otworzyć się przed kimś, wyrzucić z siebie te zmory ciążące na sercu i sumieniu, aby wyzwolić się z traumy?
Wplatane w fabułę różne wątki były jednocześnie częścią i całością, uzupełniając niedopowiedziane myśli, które towarzyszyły głównym bohaterkom. Nie wiem, czy autorka napisała dalszy ciąg tej historii, ale byłabym jej bardzo ciekawa. Po skończeniu książki czułam wręcz jakiś niedosyt, pragnienie poznania dalszych losów niektórych osób: Rity, Pawła i Karoliny.
Autorka w tej jednej, niezbyt grubej powieści ukazała tyle problemów, że mogłaby z tego powstać kolejna książka. Uwidocznienie problemu nieuleczalnej choroby z punktu widzenia osoby chorej i z punku widzenia osoby zajmującej się pomocą tej chorej to tylko jeden z koszmarów wielu ludzi. Nic tak nie wzrusza człowieka jak okropności dzieciństwa, jakim niewyobrażalnie trudnym do pogodzenia się z nim faktem może być gwałt, czy molestowanie dziecka o tym wie tylko ten, kto przeżył to na własnej skórze. Odrzucenie przez środowisko z powodu gorszej pozycji, czy z powodu pewnego rodzaju „inności” okazywanej przez dzieci, to coś, czego nie można tolerować a wiele dzieci mu z tym żyć. A życie w kłamstwie? Kłamstwie, które pozwala być inną osobą dla kogoś, kogo się bardzo kocha? Kłamstwie, które nie zawsze potrafi współgrać z własnym sumieniem.
Książka napisana jest bardzo lekkim piórem, ale z pewnością nie mogę jej zakwalifikować do lekkich, łatwych i przyjemnych. To powieść z tych, przy których czytaniu paczka chusteczek to za mało. Zmusza do refleksji i otwiera oczy na wiele dramatów, jakie odgrywają się w pobliżu nas, a które nie zawsze zauważamy.
Polecam tę powieść całym sercem, szczególnie tym, którzy nie stronią od powieści smutnych i dramatycznych, chociaż znalazło się w niej kilka epizodów humorystycznych i optymistycznych. To książka, którą każdy powinien przeczytać chociażby dlatego, żeby dostrzec wiele niedotyczących nas spraw widzianych oczami innych. Aby zrozumieć, że każdy z nas potrzebuje kogoś, kto pomoże mu odnaleźć w życiu to co najcenniejsze.
Gorąco polecam również inne książki tej autorki, które miałam okazję przeczytać, i niecierpliwie czekam na kontynuację jednej z nich.
MORFINA – Szczepan Twardoch
Szczepan Twardoch urodził się w 1979 roku. Mieszka na Górnym Śląsku i jest jednym z najbardziej cenionych współczesnych publicystów i pisarzy polskich. Z wykształcenia jest socjologiem. Jego powieść „Drach” uhonorowana została Nagrodą im. Kościelskich i niemiecką nagrodą Brucke Berlin. Za powieść „Morfina” otrzymał Paszport Polityki, Wawrzyn Śląski, Nagrodę Czytelników Nike i sporą liczbę nominacji.
Wydawnictwo Literackie rok 2012, dodruk rok 2017
stron 579
Morfina to dramat wojenny w ujęciu bardzo psychologicznym.
Warszawa rok 1939. Konstanty Willemann, syn niemieckiego arystokraty i spolszczonej Ślązaczki ukrywa się w okupowanej Warszawie. Prowadzi życie dość rozrywkowe, jest podporucznikiem, który po kampanii wrześniowej nie chce brać udziału, w jego zdaniem przegranej już wojnie. Jego żona i synek są tylko jakimś bladym oparciem w jego życiu, nie przykłada się jednak do tego, aby prowadzić przykładne życie męża i ojca. Jest narkomanem, niestroniącym od kobiet i alkoholu. Pewnego jednak dnia wbrew swojej woli, zostaje wciągnięty do organizacji wywiadowczej. Pod przybranym nazwiskiem, jako Niemiec rozpoczyna działalność konspiracyjną. Czy pomoże mu to w odnalezieniu siebie? Czy działając pod przykrywką, znienawidzony przez bliskich i dalszych znajomych odzyska to, co utracił przepuszczając swoje życie w nic nieznaczącym komercjalizmie?
Przyznam szczerze, że chociaż autor znany mi był do tej pory z nazwiska, nie miałam okazji sięgnąć po którąś z jego książek. Czy straciłam na tym? Nie wiem. Z pewnością długo pozostanie ta książka w mojej głowie, nie dlatego, że się nią zachwyciłam ale dlatego, że chyba pierwszy raz spotkałam się z tak nietypową narracją.
Fabuła książki ciekawa, lubię powieści z historią wojenną w tle i może właśnie dlatego sięgnęłam po tę lekturę, ale… nie ukrywam, że trochę się przy niej namęczyłam, czytając. Dziwny styl autora, który pisze raz w osobie pierwszej, raz w osobie trzeciej mając na myśli jedną i tą samą osobę, trochę powodował dyskomfort w czytaniu.
Dla przykładu zacytuję fragment (str. 51)
(…) A teraz nie mogę zasnąć. Nie mogę zasnąć, Nie mogę zasnąć.
Nie może zasnąć, nie możesz zasnąć, nie możesz zasnąć. Nie może zasnąć. Leży na tej kanapie, zbrukany leży, pod kocem leży, leży samotny, mały, głupi, leży zdeptany. Leży. (…)
Trzeba przyznać, że jest to tekst, którego nie spodziewałabym się w poważnej powieści. Z całą pewnością, autor miał swój powód, aby taką narrację wprowadzić, tylko czy aby nie jest ona zbyt zbędną. Bez tych powtórek, i zdań wypowiedzianych nie wiadomo przez kogo, książka z pewnością nie miałaby tylu stron. Pozostałaby ciekawa fabuła bez zbędnych myśli głównego bohatera. To właśnie tak wygląda, jakby w jednym człowieku były dwie osobowości, każda posiadała własne myśli i jakby rozmawiały ze sobą. Czasami te rozmowy wyglądały tak, jakby mówiły różne osoby i jakby dotyczyły różnych osób. A może to sumienie rozmawiało z rozsądkiem?
Główny bohater na początku książki przedstawia się czytelnikowi, nie szczędząc samokrytyki przeplatanej samochwalstwem, używając do tego sporej ilości wulgaryzmów. Autor nie oszczędza w słowach i opisach sytuacji dość prymitywnych. Sporo erotyki i wątków seksualnych jest przepełnionych wyuzdanym erotyzmem. Nie brakuje przy tym ordynarnych słów i wulgaryzmów, zwłaszcza przy opisach scen drastycznych, takich jak na przykład wydłubanie komuś oka.
Zachowanie głównego bohatera kojarzy mi się z kimś chorym psychicznie, z kimś kto ma urojenia, człowiekiem którego ciało zamieszkają dwie różne osoby, każda inna. Osoby rozmawiające ze sobą i o sobie.
Częste rozważania filozoficzne głównego bohatera przeplatają się z fabułą wspomnień i… przepowiedniami przeszłości.
Pięknie natomiast ukazana została Warszawa w pierwszych miesiącach wojny. Pięknie, nie ze względu na jej piękno wizualne, ale na piękno historyczne. Obrazowo wręcz opisane ulice, domy, knajpy z przebywającymi w nich obywatelami zarówno polskim jak i niemieckimi i miejsce warszawskich Żydów, ukazane w dość smutny, ale nie brutalny sposób. I życie. Życie w tej „zgwałconej” Warszawie. Życie dla jednych będące chwilą przetrwania a dla innych burżujską zabawą, mimo wojny. Egzystencja człowieka pozbawionego podstawowych produktów a niepozbawionego dostępu do używek, tak zbytecznych dla jednych a tak niezbędnych dla drugich.
Ciekawe studium psychologiczne człowieka, przedstawione na przykładzie Konstantego. Człowieka inteligentnego, zamożnego, obytego w towarzystwie, a jednocześnie zagubionego we własnym JA. Człowieka, dla którego nawet w obliczu tragedii liczyło się zaspokojenie własnej żądzy, chuci, nałogu, własnego egoizmu. Kto ma pieniądze – ma wszystko i nie liczy się wówczas miłość, nie liczy się odpowiedzialność za innych, nie liczy się szacunek nawet do siebie.
Moim zdaniem, nie jest to książka łatwa w odbiorze, chociaż przyznam, że fabuła mnie urzekła. Psychologiczne podejście do człowieka takiego jak Konstanty Willemann okazało się nie tyle ciekawym, co przedstawiającym Polaka-niePolaka w obliczu wojennej zawieruchy i polityki wojennej. Trudno mi było czasami czytać z powodu wcześniej wspomnianej narracji, ale fabuła sama w sobie przyciąga.
Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom literatury historycznej – wojennej. Dla wielu z pewnością będzie to książka, w której na początku trudno znaleźć jakikolwiek sens. Myślę jednak, że książka warta jest przeczytania, chociaż ja osobiście trochę się na niej zawiodłam. Może inna książka tego autora bardziej mnie przekona do jego powieści, a może dla mnie to literatura zbyt „wysokich lotów”.
Dziś trudno nam uwierzyć w to, czego doświadczyli nasi przodkowie. TO przecież nas nie dotyczyło. Ale bez względu na czas i miejsce, musimy pamiętać, że nie każdy człowiek potrafi pogodzić się z zaistniałą sytuacją. I chyba tak właśnie było w przypadku Konstantego Willemanna.
CZCIJ OJCA SWEGO – Ela Sidi
Ela Sidi urodziła się w 1965 roku w Lubinie. Jest pisarką, publicystką i tłumaczką. Absolwentką filologii polskiej Uniwersytetu Gdańskiego. Od 1991 roku mieszka na stałe w Izraelu. Pracowała w legendarnej Księgarni Polskiej Neusteinów w Tel Awiwie, a także w polskojęzycznej gazecie „Nowiny Kurier”, była również graficzką w izraelskich czasopismach „Maariw” i „Haaretz”. Jako pisarka ma na swoim koncie kilka książek, w tym „Biała cisza” i „Izrael oswojony”. Za swoją twórczość otrzymała kilka nagród, wyróżnień i nominacji – w 1994 roku wyróżnienie w konkursie literackim „Miłość bez granic” (w czasopismach „Kobieta i życie”, „Pani” i „Nowy Dziennik” z Nowego Yorku), w 2014 roku Nominacje do IV edycji Nagrody im. Beaty Pawlak za książkę „Izrael oswojony” i Nominację do Nagrody PAP oraz Narodę Grand Press w kategorii „Publicystyka” za artykuł „Serdecznie witamy w Auschwitz (Gazeta Wyborcza).
Wydawnictwo SMAK SŁOWA rok 2016
stron 310
Czcij ojca swego to dramat, którego fabuła umiejscowiona jest na przełomie lat 70. i 80. w trudnej rzeczywistości PRL-u.
Po śmierci matki Ania i Adam wychowywani są przez ojca alkoholika. Ojciec dzieci pośrednio przyczynił się do śmierci swojej żony i biorąc pod uwagę konsekwencje samotnego rodzicielstwa po kilku latach próbuje ułożyć sobie życie z inną kobietą. Dzieci mimo patologicznej sytuacji w rodzinie, uczą się dobrze, zdobywają nagrody w szkołach, ale nie mogą pozbyć się strachu i traumy, jaka cały czas towarzyszy im w życiu z ojcem alkoholikiem. Często wstyd za ojca jest tak duży, że nie potrafią znaleźć sobie żadnych przyjaciół. Mimo starań i zbyt szybkiego wejścia w życie dorosłych bywają aspołeczne. Alkohol jest coraz częstszym gościem w ich domu, a towarzyszy mu często brutalność, bicie, wulgaryzmy i przede wszystkim ogromny strach połączony ze wstydem. Czy uda się Ani i Adamowi pokonać traumę dzieciństwa? Czy ojciec tych dzieci w końcu się opamięta, czy wyląduje na samym dnie choroby alkoholowej? Dlaczego dwaj młodsi bracia dzieci muszą wychowywać się z dala od swojego rodzeństwa? Może ktoś zechce poznać odpowiedzi na te pytania.
Książka została napisana w pierwszej osobie. Przez cały czas czytelnikowi towarzyszą wspomnienia Ani, która drobiazgowo wprowadza odbiorcę tych wspomnień w swoje życie od najmłodszych lat. Jest to życie okrutne, przepełnione łzami i tęsknotą za normalnością. Jej ojciec momentami zamienia je w piekło, a dziewczynka starając się ukryć przed ludźmi własną niedolę, nie potrafi przyjąć od nikogo dobrego słowa, pomocy czy pocieszenia. Stara się być silna i dumna jednocześnie, ale młody organizm nie zawsze chce jej słuchać, co skutkuje bezwzględnymi odruchami moczenia się w najmniej odpowiednich momentach.
Jest to lektura smutna, brutalna i bardzo realistyczna. Takich rodzin jak ta opisana w książce jest wiele, a w latach siedemdziesiątych, szczególnie na wsiach czy na Śląsku było ich aż nadto. Dzieci wychowywane w takich rodzinach często były dyskryminowane przez swoich kolegów, wyśmiewane i wyszydzane, ale nie miały wpływu na to, że jedno (lub oboje) z rodziców coraz bardziej uzależniają się od alkoholu zamieniając ich dzieciństwo w koszmar. Często ten alkohol odbijał się na ich dorosłym życiu, a trauma z dzieciństwa zamieniała się w kolejne pokolenie pijących.
Autorka bardzo mocno przedstawiła problem alkoholizmu, ale pokazała również, że można nienawidzić i kochać jednocześnie. Dzieci z domów patologicznych często nie wyobrażają sobie życia w innej rodzinie, w innym otoczeniu, i prędzej czy później tęsknią do tych swoich „brudnych” rodzin. I mimo bólu, wstydu, żalu ciągle wierzą, że przyjdzie ten dzień, kiedy ten ojciec, czy ta matka opamięta się, doskonale pamiętają zachowania rodziców z momentów trzeźwości. Niestety alkohol często bywa jak bagno, wciąga i ciągnie na dno, zabierając ze sobą zaufanie, miłość i wiarę w lepsze jutro.
Jest to bardzo gorzka opowieść o okaleczonym dzieciństwie, o młodości pełnej upokorzeń i strachu. Przedstawione w niej życie widziane z perspektywy dziecka, dalekie jest od sentymentalizmu, pozbawione infantylizmu i odległe ideałom. Ostro i odważnie opisane, dla mnie stanowiło wyjątkowo wzruszającą lekturę. Ta dziecięca naiwność, ta wiara w najbliższego człowieka, który krzywdzi bez opamiętania, połączona z wyjątkową mądrością dziecka i jego dziecięcą wrażliwością, to trudny temat do opisu. Trudny dlatego, że człowiek nie znający takiego życia, nie potrafi zrozumieć, że można cały czas kochać kogoś, za kogo każdego niemal dnia musi się wstydzić, którego niemal każdego dnia się boi i którego niemal każdego dnia… nienawidzi. Ta miłość i nienawiść, antagonistycznie walczące o pierwszeństwo uczuć, to z pewnością coś bardzo skomplikowanego. Miłość powoduje, że mimo wszystko wybacza się nawet najboleśniejsze rany, zarówno te psychiczne jak i fizyczne.
Polecam tę powieść osobom, którym nie jest obojętny los takich dzieci, takich rodzin. To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna i z pewnością niejednej osobie po przeczytaniu jej, pozostanie refleksja. To ostra konfrontacja człowieka z ciemną stroną ludzkiej natury. Ale mimo tych ciemnych stron, między wierszami można wczytać się w siłę i mądrość, jaką jest bezwarunkowa miłość do rodzica, bez względu na to, jaki on jest. Jak daleko często pada jabłko od jabłoni? Czy DDA to tylko problem takich rodzin?
Dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa, które było jednym ze sponsorów na naszym piątym spotkaniu w Sopocie A może nad morze? Z książką za możliwość przeczytania tej książki.
NAJTWARDSZA STAL – Scarlett Cole
Scarlett Cole to młoda pisarka, która jest obywatelką zarówno Wielkiej Brytanii jak i Kanady. Jak sama mówi o sobie, jest typowy mieszczuchem, dlatego fabuły jej książek umiejscowione są w dużych miastach tętniących życiem, takich jak Miami czy Los Angeles.
Wydawnictwo AKURAT premiera książki 20.09.2017
stron 351
Najtwardsza stal, to romans z mocnym dramatem psychologicznym w tle. To pierwszy tom niepokojąco pikantnej serii.
Harper ma 27 lat. Jest młodą kobietą, która po przeżytym koszmarze, jaki zafundował jej były chłopak, zmieniła tożsamość, i postanowiła ukryć się z dala od rodzinnego miasta. Psychopatyczny narkoman został wprawdzie skazany, ale daleko sięgające koneksje jego ojca z pewnością sprawią, że mężczyzna wyjdzie szybciej. Niestety, mężczyzna pozostawił na ciele swojej ofiary bolesne i bardzo widoczne ślady: wycięty nożem na jej plecach napis. Harper postanawia ukryć ten przypominający jej o przeszłości ślad za tatuażem. Trafia do znanego studia, którego właścicielem jest Trent. Początkowa znajomość tych dwojga jest jak bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć. Trent zszokowany widokiem ran, stara się postępować z nieufną, zastraszoną dziewczyną jak z jajkiem. Pewnego dnia, chłopak zdaje sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie jest mu obojętna. Harper również zaczyna przełamywać lęk i otwiera się na nowe uczucie.. Czy dziewczyna wytrzyma ból fizyczny podczas sesji tatuażu? Czy związek Harper i Trenta przetrzyma próbę czasu? Czy uda się dziewczynie uwolnić od psychopatycznego oprawcy, który po wyjściu z więzienia postanawia ją odnaleźć i zemścić się?
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się po tej książce takich emocji. Czytając książkę, po pierwszych rozdziałach byłam pewna, że jest to jeden z wielu na rynku, dramat psychologiczny, którego główna bohaterka po przeżytej traumie, stara się wrócić do normalnego życia. Autorka jednak tak pokierowała fabułą, że z każdą kolejną stroną trudno mi było oderwać się od książki. Początki znajomości zastraszonej, nieufnej i zamkniętej w sobie dziewczyny z przystojnym, pełnym energii mężczyzną są trudne, a jednak autorka pokazała, że nie każdy mężczyzna traktuje młodą, atrakcyjną dziewczynę przedmiotowo. Empatia w stosunku do zagubionej dziewczyny granicząca z litością i wściekłością na człowieka, który ją skrzywdził, w ciekawy sposób się przeplatały. Dwie różne osobowości spotkały się na płaszczyźnie czysto zawodowej i… potrafiły odnaleźć siebie, poprzez delikatny dotyk, rozmowę i wzajemną potrzebę bycia ze sobą. I kiedy na drodze do pełni szczęścia stają pewne niedomówienia, tajemnice czy zatajenia i kiedy związek staje pod znakiem zapytania, wówczas odzywa się uczucie, szczere i pełne emocji.
Autorka bardzo ciekawie pokazała tę drogę dwojga młodych ludzi, których dotknęły nie tylko wcześniejsze dramaty czy życiowe zawirowania. Przedstawiła miłość z perspektywy bólu i upokorzenia, która kiedyś musiała znaleźć drogę do tego prawdziwego, wielkiego uczucia.
Z punktu widzenia psychologicznego, nie trudno było wyobrazić sobie traumę jaką przeżywała główna bohaterka. Traumę, która najdelikatniejszy dotyk potrafiła zamienić w piekący ból.
Jest to powieść bardzo dramatyczna, chociaż z pozytywnym przesłaniem. Miłość ukazana w niej jest nie tyle uczuciowo, co wyjątkowo erotycznie. Nie często zdarza mi się czytać tak płomienne romanse, w których erotyka jest na pierwszym miejscu. Myślę, że autorka bardzo odważnie podeszła do tego tematu. Co innego jest czytać o miłości jako o uczuciu duchowym, a co innego o miłości cielesnej, nie pozbawionej pikantnych szczegółów zbliżeń.
Jestem jednak pod dużym wrażeniem tematu, jaki podjęła autorka. Pokazała, że najgorsze wspomnienia, najgorsze przeżycia, można pokonać siłą własnej świadomości. Kiedy tylko człowiek otworzy się na nowe.
W tej powieści, poruszone zostały poważne tematy: jeden – pokonać strach czy przed nim uciekać, drugi – ból fizyczny czy psychiczny, który jest gorszy i trzeci – tatuaże, które mogą być ozdobą upamiętniającą coś lub kogoś, trendem mody lub kamuflażem zakrywającym trudne do ukrycia blizny.
Książkę przeczytałam w kilka wieczorów; i chociaż na początku nie byłam przekonana o tym, że jest to lektura typowa dla mnie, to po kilku rozdziałach byłam już pewna, że sięgnę kiedyś po następne tomy tej serii.
Polecam tę powieść czytelnikom zarówno młodym jak i tym w wieku zaawansowanym. Zmysłowa (tu mam na myśli niebrutalna) erotyka towarzysząca wątkowi romansowemu jest z pewnością ciekawym dodatkiem. Dla miłośników dramatu, tajemnicy czy thrillera również znajdzie się w tej książce coś, co przyciągnie ich uwagę. To jest książka zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn, a z pewnością jest to lektura dla miłośników tatuaży.
Ta książka to pierwszy tom bestsellerowej serii, w której mroczne i niebezpieczne wydarzenia z przeszłości przeplatają się z miłosnymi uniesieniami i gorącym pożądaniem.
Dziękuję Wydawnictwu AKURAT za możliwość przeczytania tej książki. Myślę, że ta książka również w Polsce okaże się bestsellerem tak jak w innych krajach.
MOGĘ WSZYSTKO – Anita Scharmach
Przygodę z książkami Anity Scharmach zaczęłam niedawno. Wspomniałam już o niej wcześniej podczas dzielenia się swoimi odczuciami po przeczytaniu jej pierwszej książki „Zaraz wracam”.
Wydawnictwo LUCKY rok 2016
stron 285
Mogę wszystko to współczesna powieść obyczajowa, której narratorką jest główna bohaterka.
Tatiana to kobieta w średnim wieku, która ma wszystko. Przystojnego, dobrze zarabiającego i kochającego męża, trójkę fajnych dzieciaków i oczywiście dobrze płatną i stabilną pracę, w której odnosi sukcesy. Pewnego dnia przeprowadza się z rodziną do swojego wymarzonego, pięknego domu. Wszystko jest piękne, słodkie i sielankowe do momentu, kiedy Tatiana dowiaduje się o kolejnej ciąży, a do tego spada na nią zła wiadomość o ciężkiej chorobie jej przyjaciółki. Jak te dwie sytuacje wpłyną na życie kobiety? Czy uda jej się pokonać przeciwności, jakie przygotował dla niej los? I kto tak naprawdę jest najważniejszy w życiu tej prawie 40-latki?
Ta książka to czytelniczy misz-masz. Na przemian człowiek śmieje się i wzrusza, a dzieje się to dlatego, że autorka w bardzo umiejętny sposób łączy różne wątki, wywołując tym u czytelnika prawdziwą gamę emocji. Jest to lektura, która z pewnością u niejednej czytelniczki spowoduje, że spojrzy ona na swoje życie innymi oczami. Pobudzi w niej chęć do walki o siebie i swoje szczęście. Ale może też wywołać głos oburzenia lub pogardy u czytelniczek, którym się w życiu nie udało. Trudno jest czytać o czyimś szczęściu, kiedy samemu walczy się każdego dnia o minimum tego uczucia.
Myślę jednak, że w każdej lekturze można znaleźć coś dla siebie. W tej powieści autorka w ciekawy sposób wplotła między wątki typowej sielanki, źdźbła dramatyzmu, strachu, żałoby i smutku. Ale jednocześnie ukazała, że każda, nawet najgorsza sytuacja może zostać odebrana w sposób lżejszy, a wszystko zależy od podejścia do danej sprawy. Przedstawiła swoim czytelnikom, siłę miłości i przyjaźni, siłę odpowiedzialności i odwagi. Udowodniła, że gdy mamy obok siebie kogoś bliskiego, kogoś z kim możemy dzielić nie tylko radości ale i smutki, to łatwiej jest pokonać zło, ból i cierpienie.
Główna bohaterka, chociaż osoba poważna, w końcu żona i matka trójki dzieci, jest moim zdaniem chyba jednak trochę może nie infantylna, ale zbyt prostoduszna. Ale i tak chciałabym, aby takich osób było więcej.
Z pewnością jest to lektura dla dorosłych, ale jeżeli ktoś w tym momencie ma na myśli mocną erotykę, to nie – nic z tych rzeczy, chociaż… zdarzały się „momenty”. Pisząc, że jest to lektura dla dorosłych mam na myśli głównie wątki poruszone w fabule. I niestety muszę napisać, że trochę przeszkadzały mi zbytnie zdrobnienia słów; od tych „obiadeczków”, „tyłeczków” i „lampioników” momentami czułam dyskomfort w czytaniu. Cóż, jakoś mi to nie pasowało do tych poważnych tematów. A autorka poruszyła ich sporo. Jednym z nich jest na przykład macierzyństwo i odpowiedzialność za dzieci – tu ukłon w stronę autorki, ponieważ pięknie przedstawiła relacje między rodzicami a dziećmi i to dziećmi w różnym wieku, od przedszkolaka do nastolatka. Kolejnymi tematami były dwie poważne choroby, i tu też ukłon w stronę autorki, bo jaka jest walka z chorobą, kiedy człowiek jest zdany sam na siebie, a jaka, kiedy wokół ma bliskich, na których w każdej sytuacji może liczyć, którzy solidaryzują się z nim w tej chorobie uświadamiając przy okazji innych o jej wielkości.
Fabuła trochę zbyt szybko według mnie gna do przodu. Tu jest wiosna, za chwilę już lato, jesień itd. Miałam ochotę chwilami zawołać: „hej zwolnij trochę!”. Myślę, że zbyt dużo ostatnio czytałam powieści, w których fabuła ciągnęła się. Szybkie tempo lubię, ale w kryminałach.
Książkę jednak przeczytałam jednym tchem. Trochę się pośmiałam, trochę popłakałam, ale muszę przyznać, że czytało mi się szybko i lekko. Ciekawe dialogi i bardzo interesująco ukazane osobowości bohaterów, z pewnością miały wpływ na przebieg czytania. Książka napisana została tak, jakby ktoś pisał pamiętnik. Takie też miałam wrażenie podczas czytania, jakbym czytała pamiętnik Tatiany. Momentami intymny, momentami nostalgiczny a momentami euforyczny.
Główna bohaterka to wcielenie takiego dobrego ducha, zarażającego optymizmem i sprawiającego, że jak się czegoś bardzo chce – to można wszystko, wystarczy tylko uwierzyć w siebie.
Mimo małych minusów jakie odebrałam, polecam książkę nie tylko paniom, które preferują powieści obyczajowe. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej, jest tutaj poruszonych wiele wątków. Na czytelnika/czytelniczkę czeka wątek miłosny, dramatyczny, psychologiczny i… młodzieżowy. Czyli, dla każdego coś miłego.
Polecam również inną książkę tej autorki, która (jak dowiedziałam się pocztą pantoflową) będzie miała kontynuację.































