Recenzje książek

dramat

SZCZĘŚCIE Z PIERNIKA – Tomasz Betcher

Tomasz Betcher urodził się w 1981 roku. Jest pedagogiem, socjoterapeutą, praktykiem Terapii Skoncentrowanej. Od ponad dekady pracuje z młodzieżą i dziećmi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej. Jest z wyboru gdańszczaninem, a do pisania inspirują go podróże. Fascynuje się kulinariami, paralotniarstwem i historią Dywizjonu.

Szczęście z piernika to współczesna powieść obyczajowa z nutką świąteczną, której fabuła umiejscowiona została w Toruniu i Trójmieście.

Wydawnictwo W.A.B. rok 2019
stron 326

Kalina jest młodą kobietą której marzenia opierają się głownie na własnej piernikarni. W pieczeniu pierników jest mistrzynią. Kiedy jej życie prywatne wali się strzępki z powodu dość przykrego zdarzenia jakie zafundował jej narzeczony, jej wiara w miłość zostaje mocno nadszarpnięta. Rafał próbuje ułożyć sobie życie na nowo i po wyjściu z więzienia po pięciu latach odsiadki, trochę nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Na szczęście ma przy sobie nastoletnią córkę Oliwię, która mimo zbuntowania i żalu do ojca o to, że kiedyś zostawił ją pod opieką apodyktycznej, nie stroniącej od alkoholu babki, kocha ojca jak nikogo na świecie, bo oprócz niego nie ma nikogo bliskiego. Co stało się z mamą Oliwi? Czy losy Kaliny, Rafała i Oliwi przetną się w jakimś momencie życia? Czy Kalinie uda się otworzyć wymarzoną piernikarnię?

Muszę przyznać, że ta książka trafiła w moje ręce bardzo niespodziewanie, ale chyba nie przypadkowo. Z radością mogę stwierdzić, że autor jest moim największym odkryciem literackim w tym roku i chociaż nie ma na swoim koncie pisarskim wielu książek, w moim domu znajdzie się miejsce na każdą kolejną powieść jego autorstwa.

Zachwyciłam się tą książką dlatego, że jest bardzo nietypowa jak na powieść świąteczną typu „Listy do M” czy „To tylko miłość” gdzie mamy dziesiątki bohaterów, dziesiątki historii i czasami wszystko nam się odrobine miesza.

Tutaj mamy troje głównych bohaterów, których losy są tak nieprzewidywalne, że trudno się domyślać kontynuacji wątków. To bardzo ciepła a zarazem wzruszająca książka o radościach i smutkach, o bólu spowodowanym utratą kogoś i bólu upokorzenia. To lektura o odnajdowaniu w życiu ścieżek, które mimo wyboistości prowadzą człowieka do miejsca zwanego „szczęście”.

Autor zabiera czytelnika do Gdyni i Torunia. Jedno z tych miast jest mi szczególnie bliskie, a drugie, dzięki tej książce z przyjemnością odwiedzę.

Bardzo ciekawie i wyraziście przedstawione zostały osobowości bohaterów powodując wyjątkową realność postaci zarówno pod względem charakteru jak i wyglądu zewnętrznego.

(…) Wiedziała, że Rafał nie jest jak inni ojcowie. Nie obrazi się, kiedy tak do niego powie, nie urazi go, gdy przeklnie. Miał rock’n’rollową duszę i nie wyglądało, żeby coś w tej kwestii się zmieniło przez ostatnie pięć lat. (…)

Ogromna wiedza na temat pieczenia piernika oprawiona legendami i różnego rodzaju ciekawostkami dotyczącego tego smakołyku jest nie tylko przyjemnym dodatkiem do fabuły, ale powoduje, że z przyjemnością, nawet taki laik kulinarny jak ja, ma ochotę coś upiec. Ciekawostką są przepisy dodane na końcu książki, które mam nadzieję (chociaż jeden z nich) w przyszłym roku, przed świętami wypróbować. Czytając tę książkę, można wprost poczuć zapach piernika unoszący się nad stronami. Cały czas bowiem towarzyszy przyjemne doznanie zapachu pierników, które przy odrobinie wyobraźni jest wręcz prawie realne.

(…) Wiesz, że w dawnych czasach zasobność piernikarskiego mistrza określało się na podstawie jego zapasów? Im więcej miał dojrzałego ciasta, tym był bogatszy. Najstarsze i najbardziej dojrzałe ciasto mistrzowie zachowywali na specjalne okazje: posag dla córki, albo na specjalne zlecenia. (…)

Fabuła książki rozbawia i wzrusza, przyznam szczerze, że czytając na zmianę uśmiechałam się i ocierałam mokre od łez oczy.

Jest romans w który wpleciona została zmysłowa erotyka, nie wprowadzająca jednak wulgarności, a wręcz łagodnie dominująca przy opisach rodzącego się uczucia i potrzeby bliskości drugiego człowieka.

Autor porusza w swojej książce również trudny temat dramatu walki w chorobie nowotworowej. Jest to nie tyle walka z samą chorobą, co walka z sobą, walka, która pokazuje najbliższym wewnętrzną siłę złudnie ubraną w pozytywnie nastawienie, w optymizm, który widoczny jest na zewnątrz, a gasnący w środku. Wzruszająca historia młodej kobiety, młodej matki, umierającej na białaczką, rozmiękczy nawet najtwardszego człowieka.

(…) Na szczęście Oliwia ulegała czarowi roztaczanemu przez matkę, głównie dzięki uśmiechowi Alicji i jej wesołym oczom. Roztaczany przez nie blask gasł, kiedy kobieta myślała, że nikt nie widzi, a wtedy na jej twarz wpełzał ponury cień rzucany przez śmierć. (…)

Moim zdaniem książka należy do tych, których fabuła na długo zostaje w pamięci czytelnika i myślę, że niejedna osoba z przyjemnością do niej kiedyś wróci. Przynajmniej ja wrócę na pewno. Polecam nie tylko na święta.

CHOINKA CAŁA W ŚNIEGU – Joanna Szarańska

Joanna Szarańska urodziła się w 1982 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również copywriterką o stu specjalnościach, osobą pogodną i czarującą świat swoim uśmiechem. Zakochana w piłce nożnej, języku hiszpańskim i książkach. Miłośniczka powieści Stephena Kinga. Współpracuje z fundacją Miasto Słów i Klubem z Kawą nad Książką.

Choinka cała w śniegu to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, będąca kontynuacją książek Cztery płatki śnieguAnioł na śniegu.

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2019
stron 361

Mieszkańcy bloku przy ulicy Weissa przygotowują się do kolejnych świąt. Życie czterech przyjaciółek zmieniło się, w jednym domu ktoś przybył, z innego domu ktoś odszedł, ale przyjaźń Zuzy, Moniki, Anny i Marzeny została. W bloku prym wiedzie nadal pani Michalska, samozwańcza dozorczyni, która gotowa jest służyć pomocą zawsze i każdemu. Z racji tego, że jest osobą samotną, to właśnie jej najbardziej zależy na tym, aby zjednoczyć mieszkańców bloku, aby nie byli oni tylko bezimiennymi mieszkańcami mijającymi się na schodach z nieśmiałym „dzień dobry” na ustach, ale by połączyło ich coś więcej. W tej części mamy również panią detektyw, do której z prośbą o pomoc przychodzi dwoje nastolatków. Czy uda się pani Michalskiej znów zebrać mieszkańców bloku na wspólne kolędowanie? Kim są dzieci, w zaginięcie których pani detektyw zaangażowała cztery przyjaciółki? Czy przed blokiem stanie choinka będąca symbolem wspólnoty mieszkańców?

Po przeczytaniu wielu książek o tematyce świątecznej, momentami nie wiem co napisać o kolejnej. Po tę książkę sięgnęłam, ponieważ dwie wcześniejsze bardzo mi się podobały i po prostu ciekawa byłam dalszych losów ich bohaterów.

Fabuła tej lektury może nie należy do najłatwiejszych, autorka porusza w niej sporo bardzo poważnych tematów, ale robi to lekko, łatwo i przyjemnie, ze sporą dawką dobrego humoru.

Poruszony w książce wątek Krzysia, chłopca, którego babcia przebywa w domu spokojnej starości jest wzruszający. Autorka przedstawia tęsknotę młodego człowieka za staruszką i jest to piękne uczucie. Nie wiem, czy wiele dzieci, młodzieży, postrzega tak właśnie seniorów w swojej rodzinie. Tak za nimi tęskni czując tę cudowną więź.

Zresztą temat seniora poruszony jest w tej lekturze wielokrotnie, pomijając zaangażowanie w rodzinę mamy Kwiatek, która z jednej strony chce być potrzebna a z drugiej dość ostentacyjnie wtrąca się w życie młodych, to mamy jeszcze wątek dozorczyni, osoby samotnej, którą jednak wielu bardzo szanuje i chętnie przychodzi do niej po pomoc czy radę.

Piękna przyjaźń między bardzo młodymi ludźmi, kuzynostwem, Stellą i Krzysiem pokazuje, że pomoc drugiej osobie może być czynem tak wzniosłym i ważnym jednocześnie, że warto często zaryzykować wiele, aby spełnić czyjeś marzenia. A pomysłowość małej Stelli to już prawdziwy majstersztyk dziecięcej wyobraźni.

Ciekawe i dość osobliwe postacie występujące w książce są z jednej strony bardzo realistyczne a z drugiej nieco intrygujące jak na przykład mama Kwiatek, czy pan Jurczyk, były mąż Anny. Ale myślę, że bez względu, czy jest to bohater pozytywny czy negatywny, można polubić każdego.

Jak wspomniałam wcześniej, książka ta jest kontynuacją dwóch poprzednich, ale chociaż dobrze jest poznać wcześniej bohaterów, to śmiało można przeczytać ją jako osobną lekturę.

Polecam tę ciepłą, pełną życiowych mądrości i zabawnych sytuacji powieść świąteczną, najlepiej do przeczytania właśnie w okresie świątecznym. Myślę, że magia tego okresu udzieli się wielu. Książka zapewne skłoni też do refleksji nad tym co tak naprawdę jest w życiu ważne, i kto tak naprawdę jest w życiu ważny.

SZCZĘŚCIE PRZY KOMINKU – Gabriela Gargaś

Gabriela Gargaś to polska autorka książek obyczajowych, pisząca najczęściej o kobietach i dla kobiet. Z wykształcenia jest ekonomistką o specjalności bankowej, ale z zamiłowania jest bibliofilką. Jest też niepoprawną optymistką. Za życiowe motto obrała sobie słowa Phila Bosmansa „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Przygodę z pisaniem rozpoczęła tak naprawdę dla zabicia czasu, kiedy to przebywała na zwolnieniu lekarskim. Prywatnie mieszka w Szkocji wraz z mężem i dzieckiem. Prowadzi również firmę produkującą lalki, maskotki, wyroby z drewna, koronek oraz ręcznie robioną biżuterię z bursztynu. Uwielbia dobrą kawę i polską kuchnię – w szczególności pierogi. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2011 powieścią „Jutra może nie być”.

Szczęście przy kominku to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2019
stron 335

Jest takie miejsce, „Antykwariat z książką i kawą”, w którym królują książki, dobra herbata czy kawa i Bunia, czyli starsza pani, roztaczająca wokół siebie ciepło i pozytywne emocje. Bunia jest matką Michała, samotnie wychowującego nastoletnią córkę Dorotę. I kiedy pewnego razu Michał z Dorotą mają konflikt, i dziewczyna postanawia przeprowadzić się do babci, Bunia musi zrobić wszystko aby nie zrazić dodatkowo uczuć młodej kobietki. Jest jeszcze Iga, która również samotnie wychowuje córeczkę i bezgranicznie kocha swojego Dziadziusia, ale nie może się nim opiekować, ponieważ postępująca u starszego pana choroba Alzheimera jej to uniemożliwia. Czy nadchodzące święta będą czasem cudów, które pozwolą na pozbycie się codziennych problemów? Czy Iga znajdzie mężczyznę, który będzie chciał zaopiekować się nią i jej córeczką? I czy Dorota wróci do ojca, który mimo wielu wad córki kocha ją jak nikogo na świecie? A Krzysiek i Laura, młode małżeństwo z maleńkim dzieckiem, czy poradzą sobie w obliczu niezbyt malowniczego macierzyństwa?

Autorka pisze pięknie, wzrusza czytelnika zabierając go do świata ludzi, którzy są tacy jak tysiące innych, z radościami i problemami dnia codziennego. Jest wiele spraw niedokończonych i wielu ludzi, którzy lepiej lub gorzej radzą sobie ze swoimi problemami, ale najważniejsze jest w tym wszystkim to, że człowiek może liczyć w trudnej chwili na drugiego człowieka.

(…) Bunia była tak rozentuzjazmowana, że Kuba miał ochotę ją przytulić. Sam nie wiedział dlaczego. Może po prostu czasami na naszej drodze pojawiają się tacy ludzie: życzliwi, wrażliwi, pełni ciepła, których człowiek po prostu chce przytulić. (…)

Przyznam szczerze, że bardzo poruszył mnie w tej książce problem fałszywej dumy i samotności, dumy, która pozbawiona jest realnymi spotkaniami z rówieśnikami, a zastępowana fałszywymi z wirtualnymi przyjaciółmi, ludźmi będącymi jedynie followersami obserwującymi człowieka na portalach społecznościowych. Jak bardzo młodzież (i nie tylko) potrafi przenieść się z realnego świata do tego sztucznego, pełnego fałszu i nieprawdziwych uśmiechów. Ile jest taki młody człowiek w stanie zrobić, aby być akceptowanym w gronie swoich rówieśników. Jak bardzo czasami potrafi poniżyć się byleby tylko być zauważonym.

(…) Dorota w jednej chwili poczuła się głupio. Zapełniała swoją samotność siedzeniem na portalach. Dorastała, chciała być cool i podobać się chłopakom. Pragnęła być podziwiana, tak jak inne dziewczyny w jej wieku. (…)

Mamy w tej książce również cudowny, a zarazem bardzo wzruszający wątek dotyczący bezgranicznej miłości wnuczki do dziadka, miłości oplątanej mackami bólu i bezradności w obliczu postępującej choroby jaką jest Alzheimer. Jak często młodzi ludzie potrafią poświęcić swoje życie drugiej osobie, komuś komu zawdzięczają piękne wspomnienia z dzieciństwa, ale teraz uwięzionej we własnym ciele i niepełnosprawnym umyśle. Moim zdaniem niewielu jest takich ludzi jak Iga, dziewczyna borykająca się z samotnym macierzyństwem, a jednak znajdująca czas przepełniony miłością dla swojego Dziadziusia.

Na uwagę zasługuje również wątek młodego małżeństwa Laury i Krzyśka, młodych ludzi, którzy w obliczu macierzyństwa i związanych z nim trudów nie potrafią pogodzić opieki nad dzieckiem i życia z sobą. Przemęczona nocnym wstawaniem i zniewolona miłością do dziecka kobieta w pewnym momencie czuje, że nie radzi sobie z emocjami i uczuciami i zamiast spokojnie rozwiązać nawarstwiający się problem wspólnie z mężem, stara się być zbyt samodzielna.

(…) Oczywiście, że wszystko co myślimy, co czujemy, czego doświadczamy, ma znaczenie. Tylko czasami nie jesteśmy o tym w stanie powiedzieć, choćbyśmy bardzo chcieli. Nie ta chwila… Nie te emocje… Zbyt boli. (…)

Książka jest piękna, wzruszająca, ale dla mnie trochę mało świąteczna. Czegoś mi w niej brakowało. Nie czułam tej magii zbliżających się świąt, może przytłoczyły ją problemy bohaterów, a może po przeczytaniu którejś już z kolei książki świątecznej dopadł mnie jakiś przesyt.

Polecam tę lekturę, chociaż niekoniecznie jako opowieść świąteczną. Jak dla mnie jest to powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, ale troszkę mi tej atmosfery świąt w niej brakowało.

PEJZAŻ Z ANIOŁEM – Magdalena Kordel

Magdalena Kordel urodziła się w 1978 roku w Otwocku. Jest autorką, bestsellerowych powieści „Uroczysko”, „Sezon na cuda”, „Anioł do wynajęcia” oraz cyklu „Malownicze”. Podobno pisać zaczęła, by poradzić sobie z trudną przeszłością, ale szybko okazało się, że jej książki stały się balsamem dla duszy tysięcy czytelniczek i czytelników. Uwielbia podróżować, czytać i gotować. Razem z mężem i dwójką dzieci mieszka w Otwocku i kiedy tylko może, ucieka w Sudety, bo marzy się jej dom gdzieś wysoko w górach. Wie, jak ważne są marzenia, dlatego pomaga spełniać je innym. 

Pejzaż z Aniołem to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, której fabuła umiejscowiona została w pięknej górskiej miejscowości.

Wydawnictwo ZNAK rok 2018
stron 358

Adrianna jest młodą kobietą, która grudzień, a zwłaszcza święta najchętniej wykreśliłaby ze swojego życiowego kalendarza. Kiedy jeszcze żył ojciec dziewczyny, święta były piękne, wesołe, pachnące choinką, lecz po jego śmierci zmieniły się w koszmar. Jej matka nie miała ani ochoty ani potrzeby spędzania świąt z córką. I chociaż wokół dziewczyny byli przyjaciele, którzy nie pozwalali jej spędzać tych dni w samotności, to Ada najchętniej zamknęłaby się gdzieś na odludziu, aby przeczekać ten świąteczny czas. W tym roku postanowiła wynająć pokój z widokiem na góry i pojechać do Malowniczego, miejscowości w której mieszka jej przyjaciółka. Dziewczyna pragnie tylko jednego, spokojnego przeczekania tego gorącego okresu, ale jej natura nie pozwala na to i dziewczyna nie do końca świadoma tego co robi, zaczyna angażować się w przygotowania świąteczne. Czy uda jej się ominąć święta? Czy spotkani w Malowniczym ludzie pozwolą jej na zamknięcie się w sobie i spokojne celebrowanie ciszy?

Muszę przyznać, że jest to moja pierwsza książka z tą miejscowością w tle, chociaż wiem, że jest ich kilka i każda równie urocza jak ta.

Krótkie rozdziały, które zwodniczo kusiły ciągiem dalszym, czyli jak to u mnie zwykle bywa: „jeszcze jeden rozdział i…” kończyło czytanie długo potem.

Piękna zimowa biel otula czytelnika od samego początku, a wzruszenie przeplatane nutką humoru trzyma jak imadło.

(…) Kochany Bogu, proszę cię o trzy rzeczy: żeby ktoś mnie pokochał i żebym tak bardzo się nie bała, gdy jestem sama w nocy, i żeby mamusia mnie przytuliła. Chociaż raz. I jeszcze, tak dodatkowo, gdyby się dało, żeby tatuś żył. Chociaż to podobno za trudne nawet dla ciebie. Twoja Ada. (…)

Fabuła książki wzrusza, zaskakuje, szokuje. Opisane w niej smutne relacje między matką a córką, są przykładem na to, że nie zawsze macierzyństwo jest darem. Dla niektórych kobiet ciąża i dziecko są nie tyle przekleństwem co wielką uciążliwością i nie potrafią zmusić się do tego macierzyństwa, , nie potrafią zmusić się do miłości. Często te relacje odbijają się potem na dorosłym dziecku, bo trauma z dzieciństwa zostaje, a strach przed brakiem miłości również odbija swoje piętno.

Przyjaźń i otwarcie na drugiego człowieka czasami są w stanie zdziałać cuda. Autorka pięknie to opisuje w swojej książce, gdzie z twardej skorupy samotności i żalu obciążającego życie, dzięki ludziom ciepłym, życzliwym potrafi wydobyć się ktoś, kto zaczyna widzieć wokół siebie nie tylko pustkę, ale przede wszystkim drugiego człowieka.

(…) Ktoś, kto ma tyle smutku w oczach, potrzebuje od czasu do czasu odrobiny magii. Najlepiej zwyczajnej, codziennej, płynącej od życzliwych i troskliwych ludzi. (…)

Mamy w tej książce również cudowny wątek dotyczący seniora w rodzinie, kiedy jednym on przeszkadza, a inni z miłością przyjmują każdy kolejny z nim dzień. Niestety, ale w wielu rodzinach tak jest, że starszy człowiek, z roku na rok bardziej niedołężny jest tylko przeszkodą, wielu nawet nie pomyśli o tym, że ten senior potrzebuje nie tyle towarzystwa bo jego czas jakby się zatrzymał i nie pędzi już tak jak to było kilkadziesiąt lat wstecz, ten człowiek potrzebuje miłości bo jest pełnoprawnym członkiem rodziny i powinien być kochany tak samo jak małe dziecko.

Jak wspomniałam wcześniej, wiem że o malowniczym jest już kilka książek i chociaż nie przeczytałam wcześniejszych i trochę musiałam się domyślać, to można tę lekurę czytać jako oddzielna pozycję.

To słodko-gorzka lektura o przyjaźni, o więzach rodzinnych i o miłości, którą można spotkać nawet tam, gdzie człowiek się tego nie spodziewa. Znając siebie, pewnie nie minie wiele czasu, kiedy sięgnę po inne książki autorki i wrócę do Malowniczego i jego cudownych mieszkańców.

Polecam tę powieść nie tylko na święta i myślę, że wielu czytelnikom przyniesie ona swoiste tchnienie nadziei i wiary w ludzi, bo przecież nie tylko przed świętami powinniśmy być otwarci na drugiego człowieka.

ŁĄKI KWITNĄCE PURPURĄ – Edyta Świętek

Edyta Świętek urodziła się w 1975 roku w Krakowie, a przez ponad 20 lat mieszkała w Nowej Hucie.  Z wykształcenia jest ekonomistką, ukończyła Zarządzanie Firmą na Krakowskiej Akademii im. A. Frycza-Modrzewskiego. Jest aktywna zawodowo, jednocześnie pisząc powieści, których dorobiła się już całkiem sporą ilość.

Łąki kwitnące purpurą to druga część sagi o rodzinie Szymczaków, i cyklu Spacer Aleją Róż.

Wydawnictwo REPLIKA rok 2017
stron 382

Rodzina Szymczaków coraz gęstniej zaludnia Nową Hutę. Najpierw przyjechał do niej najstarszy brat, a później kolejno dołączyła do niego reszta rodzeństwa. Główny bohater po nieudanym małżeństwie próbuje na nowo ułożyć sobie życie, jego młodsza siostra uchodząca za wdowę, też całkiem nieźle sobie radzi i gdyby nie fakt, że w ich rodzinnej wsi zostają odkryte zwłoki zamordowanego przed laty mężczyzny, który za życia czerpał przyjemność w upokarzaniu rodziny Szymczaków, pewnie wszyscy żyli by spokojnie i szczęśliwie. Niestety na najstarszego z braci pada cień podejrzenia o morderstwo, czy winny jest ten kogo oskarża milicja i brat zamordowanego? Kto z rodzeństwa Szymczaków zdecyduje się na opuszczenie wsi i zamieszkanie w Nowej Hucie. Do kogo uśmiechnie się szczęście, a kogo to szczęście opuści?

Przyznam szczerze, że pierwszą część sagi przeczytałam dość dawno temu, ale jej fabuła i historia rodziny cały czas siedzi w mojej głowie. Nie zawsze pamiętam przeczytane książki, widać ta trafiła w moje gusta.

Druga część to kontynuacja, ale autorka na początku nawiązuje do fabuły pierwszej części i gdyby ktoś przypadkowo zaczął od tej drugiej, myślę, że bardzo szybko odnalazłby główny wątek.

Bardzo realistycznie opisana rzeczywistość powojennej Polski lat 50-tych z uwzględnieniem podejścia ludzi do wiary i kościoła, dla których kościół był ogniwem łączącym ludzi, a nie ich dzielących jak jest teraz. Wiara w niego (w Kościół jako instytucję) i zasady tej wiary wpajane od dzieciństwa były wówczas drogowskazem życia.

Kiedy jednak czytałam o tym jak wielką wiarę pokładali ludzie wówczas w kościół i jak bardzo ubolewali nad gnębieniem go, to myślałam sobie: jak zachowaliby się ci ludzie teraz, w obliczu kościoła, który częściej dzieli ludzi niż łączy.

I chociaż jest to powieść obyczajowa, pewnym sensie mogę powiedzieć, że jest to książka historyczna, bowiem autorka w bardzo czytelny i wręcz drobiazgowy sposób ukazuje ówcześnie panujący ustrój, dogłębnie zanurzając się w sferę polityczną otoczoną obłudą fałszywej wiary w lepsze życie i sytuacje gospodarcze.

(…) Prezydent przyjechał zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem. Brygadzista szczęśliwie uniknął spotkania ze znienawidzonym decydentem, którego pokątnie nazywano sługusem kacapów lub marionetką Stalina. (…)

Saga rodziny Szymczak, to tak naprawdę opowieść o więzach rodzinnych, które mimo przeciwności losów zawsze były mocne i trwałe. Cudowny kontakt między rodzeństwem i siała niosąca nie tylko pomoc, ale również pocieszenie w trudnych chwilach. Więź nakazująca dbać o siebie wzajemnie i pamiętać o rodzinnych korzeniach, wychowaniu i szacunku.

(…) Stanowili jedność i siłę. Kochająca się rodzina – na dobre i złe. Nawet jeśli koleje losu rozproszyły ich między Krakowem, Pawlicami oraz Mrągowem, gdzie pełnił służbę Leszek, to i tak każde z nich dobrze wiedziało, że w trudnej sytuacji staną za sobą murem. (…)

Autorka pokazuje nam krok po kroku jak powstawała Nowa Huta, jednocześnie wzruszając i zaskakując kolejnymi losami rodziny Szymczaków.

Świetnie wykreowane osobowości głównych bohaterów zbliżają czytelnika do nich i pozwalają nawet emocjonalnie się z nimi związać.

Takich ludzi jest i było wielu, chociaż nie do wszystkich czułam sympatię, to każdy na swój sposób stał się ważną postacią tej opowieści.

Tak jak z bohaterami ulubionych seriali, tak i z bohaterami tej sagi można się mniej lub bardziej identyfikować, kibicując tym ulubionym, a krytykując czy potępiając nawet, tych którzy nie są pozytywnymi postaciami.

Ale chociaż wielu z nich ma zarówno dobre jak i złe strony w swoich charakterach, to kończąc kolejny tom, już człowiek jest ciekaw ich dalszych losów.

Plusem tej powieści jest również to, że autorka opisując zdarzenia czy to polityczne, czy gospodarcze danego okresu, często odnosi się do informacji zamieszczanych w ówczesnej prasie.

Przede mną jeszcze kilka części tej wspaniałej sagi, chociaż nie wiem kiedy sięgnę po kolejny tom. Pewnie będzie to wkrótce, bo ciekawość jest silniejsza od patrzenia na książki.

Dzisiaj jednak mogę z czystym sumieniem polecić całą sagę, wiem że autorka ma całe rzesze fanek i czytelniczek, ale jeżeli ktoś jeszcze nie poznał jej książek, to może czas zacząć?

Mamy tutaj tyle wątków, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jest romans, jest zbrodnia, jest sporo historii i przede wszystkim jest wciągająca opowieść o cudownej rodzinie. Polecam.

Wpis dotczący mojej opinii o pierwszej części Spaceru Aleją Róż znajdziecie TU 

Napisz do mnie
listopad 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/