Recenzje książek

dramat obyczajowy

TO, CZEGO PRAGNIESZ – Katherine Center

Katherine Center urodziła się w 1972 roku. Jest amerykańską powieściopisarką, która mimo młodego wieku osiąga już wielkie sukcesy. Ukończyła Uniwersytet St. John School w Houston w Teksasie, gdzie otrzymała tytuł magistra fikcji. Pierwsza książka tej autorki pojawiła się w 2006 roku i od razu zdobyła rzesze czytelniczek.

To, czego pragniesz to powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w małym nadmorskim miasteczku.

PREMIERA KSIĄŻKI 21 KWIETNIA 2021

Wydawnictwo MUZA. SA
stron 414

Samantha uwielbia swoją pracę bibliotekarki, w prywatnej szkole. Zarówno uczniowie jak i nauczyciele są dla niej tak bliscy, że traktuje ich prawie jak rodzinę. Kiedy nagle umiera przyjaciel Samanty, człowiek będący zarówno dyrektorem szkoły jak i kimś tak bliskim jak ojciec, a jego miejsce zajmuje Duncan Carpenter, życie Samanty zaczyna się nieco komplikować. Nowy dyrektor jest starym znajomym kobiety, ale nie zachowuje się jak ten, którego znała przed laty i w którym skrycie się kiedyś podkochiwała. To zupełnie inny człowiek. Nowy dyrektor wprowadza nowe zasady w szkole, co niezbyt podoba się nie tylko nauczycielom. Czy młodej bibliotekarce uda się przekonać nowego dyrektora, aby zmienił swoje drastyczne zasady odnośnie bezpieczeństwa? Czy uda się Samancie rozbudzić dawne uczucie jakim darzyła „starego” Duncana? Co spowodowało, że uroczy, pogodny, wesoły Duncan zmienił się w niedostępnego, pełnego sprzecznych emocji mężczyznę?

Kiedy zobaczyłam, że pokazała się kolejna książka tej autorki, to wiedziałam, że czeka mnie dobre lektura. Jej wcześniejsze powieści zrobiły na mnie spore wrażenie, dlatego nie zastanawiałam się długo, czy tę książkę również chcę przeczytać. Czy moje oczekiwania co do fabuły okazały się trafione?

Nie ukrywam, że główna bohaterka, osoba inteligentna, uczuciowa i empatyczna wydała mi się na początku zbyt infantylna robiąc czasami z siebie „słodką idiotkę”.

(…) W odpowiedzi na własne pytanie rzuciłam się do drzwi unosząc palec, jakbym czegoś zapomniała, i wycofałam się z sali. Obróciłam się na pięcie, w głowie mając już plan – obejdę dziedziniec i wrócę za pięć minut, by podjąć drugą próbę wielkiego wejścia. (…)

Narracja książki jest w pierwszej osobie, co ja jako czytelniczka odbieram jak słuchanie zwierzeń lub czytanie czyjegoś pamiętnika. Ma to swoje plusy i minusy. I muszę przyznać, że powieść ta jest taką słodko-gorzką historią. Nie brakuje w niej ani wątków wzruszających, wręcz mocno dramatycznych, ani takich, które wywołują na twarzy uśmiech.

Czy to jest romans? Trochę tak, chociaż przewaga jest w książce dramatu i czegoś jeszcze, czego nie potrafię dokładnie określić.

Z całą pewnością fabułę odebrałam jak obraz walki z sobą. Bohaterowie walczą z przeszłością, próbując na nowo spojrzeć w przyszłość. Każdy z nich ma jakieś bolesne wspomnienia, z którymi czasami trudno jest mu się uporać, bo wracają jak bumerang.

Autorka w ciekawy sposób pokazała jak traumatycznie może wpłynąć na kogoś tragiczne w skutkach zdarzenie, jak bolesna przeszłość może zmienić osobowość i odebrać radość życia zastępując ją strachem. Ale wystarczy spotkać na swojej drodze życiowej przyjaznych ludzi, takich którzy będą walczyć o optymizm i z optymizmem, ludzi pełnych wiary w człowieka.

(…) W dalszym ciągu zastanawiałam się, czy Duncan nie ma przypadkiem złego brata bliźniaka. Ludzie nie zmieniają się aż tak bardzo. Nie budzą się po prostu pewnego poranka i nie odkrywają, że ich osobowość uległa całkowitemu odwróceniu. Coś musiało się wydarzyć. Tylko co? Uraz mózgu? Amnezja? Klątwa czarownicy? (…)

Główna bohaterka – Sam, chociaż momentami bardzo prostoduszna, w gruncie rzeczy okazała się silną, nieustępliwą i odważną w działaniu osobą, która mimo własnych lęków i strachu przed zdemaskowaniem choroby, potrafiła wykrzesać z pozbawionego chęci do życia mężczyzny nie tylko miłość, ale również radość płynącą z zapomnienia.

To opowieść o walce dobra i nadziei ze złem i bolesnymi przeżyciami. To również opowieść o przyjaźni i solidarności między ludźmi tworzącymi społeczność pewnej szkoły i pewnego miasteczka.

(…) Nigdy nie zapomnę tego widoku. Tak wielu ludzi połączyło siły, by pomagać. Nikt nie myślał o sobie. Wszyscy robili, co do nich należy. „Widzisz?” – powiedziałam w myślach do Duncana. „Tak wygląda pełnia życia. Oni czują wszystko – radość i smutek, nadzieję i strach. Tego wymaga od nas życie…” (…)

Polecam tę książkę nie tylko osobom preferującym romans, bo tego romansu jest tutaj niezbyt wiele, ale jest – nie ma obawy.

Moim zdaniem ta książka to taki zastrzyk optymizmu, wiary w drugiego człowieka i w to, że nigdy nie powinniśmy się poddawać nawet wówczas, gdy los boleśnie nas doświadcza i odbiera nadzieję na lepsze, normalne jutro.

(…) W życiu nie wszystko układa się tak, jakbyś chciała. Nie zawsze jest łatwo. Jak śmiesz oczekiwać, że szczęście po prostu przyjdzie? Bez żadnego poświęcenia z twojej strony? Bez odwagi? (…) Nic w życiu nie przychodzi ot tak! Miłość sprawia, że stajemy się lepsi, bo jest trudna. (…)

Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za propozycję przeczytania tej lektury. Myślę, że sięgnięcie po nią sprawi wielu czytelnikom sporo satysfakcji, pomoże na wiele spraw spojrzeć innym okiem i poczuć zew optymizmu.

ZAWALCZ O MNIE – Corinne Michaels

Corinne Michaels to amerykańska pisarka, autorka romansów z list bestsellerów „New York Timesa”, „USA” i „Wall Street Journal”. Debiutowała w roku 2014. Jej książki są pełne emocji, humoru i niegasnącej miłości. Uwielbia rzucać swoim bohaterom kłody pod nogi i łamać im serca. Pisać książki zaczęła podczas długich miesięcy rozłąki z mężem służącym na misjach. Prywatnie jest szczęśliwą żoną byłego oficera marynarki wojennej i mamą dwójki dzieci. Mieszka w Wirginii.

Zawalcz o mnie to druga z czterech części powieść o braciach Arrowood. Jest to romans zbudowany na pewnego rodzaju dramacie.

PREMIERA KSIĄŻKI 07 KWIETNIA 2021

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 351

Declan jest najstarszym z braci Arrowood. Kiedy miał dziesięć lat zakochał się w Sydney i w wieku szesnastu lat złożył jej obietnicę, że zawsze będą już razem. Niestety pewien incydent mający miejsce w przeszłości zburzył nie tylko mur obietnicy, ale mocno nadszarpnął uczucie łączące dwoje młodych ludzi. Declan zerwał z Sydney i opuścił rodzinną miejscowość tak jak jego trzej bracia. Śmierć ojca i pozostawiony przez starego Arrowooda testament po raz kolejny wywrócił życie czterech braci do góry nogami. Aby zatrzymać farmę, każdy z nich musi spędzić pół roku w znienawidzonym przez siebie domu. Nadeszła kolej Declana. Czy wrócą wspomnienia i namiętności pozostawione w Sugarloaf? Czy Sydney Hastings zechce wybaczyć Declanowi nagłe porzucenie? Czy jest coś co może zatrzymać najstarszego z braci w miejscu, do którego nigdy już nie miał zamiaru wracać?

(…) – Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mnie zranił. Kochał mnie i odszedł. Miał być tym, kto nigdy mnie nie zostawi. We wspomnieniach mojego dzieciństwa nie ma ani jednego dnia bez braci Arrwoodów, a potem… zniknęli. Ot, tak… (…)

Kiedy skończyłam czytać pierwszy tom serii – Wróć do mnie, to wiedziałam, że moja przygoda z braćmi Arrowood dopiero się zaczęła. I przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekałam na kolejną część.

Drugi tom jest trochę inny, może mniej drastyczny od poprzedniego, chociaż nie brakuje w nim momentów przez które czytelnik wstrzymuje oddech.

Muszę jednak przyznać, że Sydney, główna bohaterka, początkowo trochę mnie irytowała. Ciągle powtarzała jak bardzo kocha Declana, rozpaczliwie mu tę miłość udowadniając i z jednej strony narzucając się mu, a z drugiej jawnie wątpiąc w jego uczucie. Taki trochę misz-masz. A on? On też nie tak do końca nie był pewien tego co czuje, oboje chyba nie potrafili zaufać sobie ponownie i zrozumieć co jest dla nich najważniejsze.

(…) Lubię być singlem. Fajnie nie martwić się o nic i nikogo. Nie chcę być uwiązany. Na samą myśl o dzieciaku rzuciłbym się w przepaść. Nigdy nie zostanę ojcem, już tego dopilnuję. (…)

No właśnie, ale czy uda się Declanowi dotrzymać danej sobie obietnicy? A może jednak wydarzy się coś, co zburzy tak mocno zbudowaną deklarację?

Autorka powoli buduje napięcie, lecz w pewnym momencie rzuca dość emocjonalne wyzwanie, które na jakiś czas mocniej oddziałuje na czytelnika trzymając go w dość mocnej niepewności.

Myślę, że do sukcesu pozytywnego odbioru książki w dużej mierze przyczyniają się dobrze wykreowane osobowości bohaterów. A to się chyba autorce udało.

Narracja powieści jest w pierwszej osobie, ale fabuła przedstawiona jest z pozycji dwóch głównych bohaterów. I tak przeplatają się rozdziały, w których narratorem jest Sydney z rozdziałami dotyczącymi Declana.

(…) Cała ta sytuacja – od mojego wyjazdu do Nowego Jorku aż do teraz – wydaje się surrealistyczna. Wszechświat musi to jakoś wyprostować, zanim stracę rozum, bo więcej ciosów nie zniosę. (…)

Dużym plusem fabuły jest pięknie pokazana przyjaźń między ludźmi często znającymi się od dziecka, lecz mimo upływu lat mocno związanymi taką przyjacielską nicią.

Również więź braterska łącząca czterech braci, którzy dość szybko stracili matkę pozostając pod opieką zrozpaczonego, a zarazem despotycznego i brutalnego ojca zasługuje na uwagę. Jej siła i miłość to z pewnością podstawa dobrych relacji między braćmi.

POLECAM tę serię zarówno miłośnikom romansu, jak i mocnych wrażeń. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. A ja przyznam szczerze, że już nie mogę doczekać się kolejnej części i tego, aby poznać następnego z braci Arrwood. Niezbyt często zdarza mi się sięgać po książki, od których nie mogę się oderwać, a ta lektura właśnie do takich należy.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej książki, mam nadzieję, że znajdzie ona wielu czytelników.

WRÓĆ DO MNIE – Corinne Michaels

Corinne Michaels to amerykańska pisarka, autorka romansów z list bestsellerów „New York Timesa”, „USA” i „Wall Street Journal”. Debiutowała w roku 2014. Prywatnie jest szczęśliwą żoną byłego oficera marynarki wojennej i mamą dwójki dzieci. Mieszka w Wirginii.

Wróć do mnie to pierwsza z czterech części powieść o braciach Arrowood. Jest to romans z dużą dawką dramatu.

PREMIERA KSIĄŻKI 17 LUTEGO 2021

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 415

Connor po ośmiu latach nieobecności w rodzinnym domu wraca na farmę ojca. Gdyby nie śmierć znienawidzonego rodzica, jego noga nigdy już nie stanęłaby na tej ziemi, ponieważ po śmierci matki ojciec tak zatracił się w rozpaczy i alkoholu, że zgotował swoim synom prawdziwe piekło. W dniu wyjazdu na obóz rekrutów Connor przeżył cudowną noc z pewną piękną dziewczyną. To była noc spontaniczna, bez imion, bez wyznań, ale pozostała w myślach Connora na zawsze. Los czasami lubi drwić z ludzi i po przyjeździe na farmę ojca mężczyzna odnajduje w „swoim” domku na drzewie kilkuletnią dziewczynkę, która zwichnęła rękę. Postanawia odprowadzić ją do domu i… doznaje szoku, ponieważ matką dziewczynki jest spotkana przed ośmiu laty kobieta. Niestety okazuje się, że Ellie żyje w toksycznym związku z socjopatą, który notorycznie ją maltretuje. Kiedy pewnego dnia mała Hadley przybiega do niego z środku nocy z płaczem i prośbą o pomoc, życie Connora wywraca się do góry nogami. Czy Connor i Ellie mają szansę na wspólne życie? Co stanie się z mężem Ellie po interwencji Connora w ich domu? Czy Hadley polubi wybawcę jej mamy i czy dowie się, że mama już kiedyś poznała Connora?

Po przeczytaniu tej książki jestem pewna, że sięgnę po kolejne części. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale jeżeli można powiedzieć, że kocha się kogoś po pierwszym spotkaniu, to ja chyba pokochałam i autorkę i jej książki, chociaż miałam okazję przeczytać do tej pory tylko tę jedną pozycję.

Ta powieść to pierwszy tom serii romansów The Arrowood Brothers, której bohaterami są czterej bracia. W tej części najbliżej poznajemy najmłodszego z nich, ale czytelnik ma również okazję skrótowego poznania pozostałych braci.

Narracja książki jest w pierwszej osobie, dlatego czytając, mamy wrażenie słuchania czyjejś opowieści. Rozdziały są ułożone przemiennie i tak raz narratorem jest Connor, a raz Ellie.

Moim zdaniem, że autorka świetnie potrafi budować emocje. Jako „nadworna” płaczka, muszę przyznać, że chusteczka niejeden raz była w użyciu podczas czytania. Zwłaszcza w momentach bardzo dramatycznie przedstawionego koszmaru małżeńskiego młodej kobiety z psychopatycznych tyranem, dla którego przemoc była zaspokojeniem własnych chorych pragnień.

(…) Obietnice można złamać. Sińce znikają. Ale rany spowodowane przemocą nigdy się nie zabliźniają. (…)

Kiedy wszystko zaczyna się układać pozytywnie na jaw wychodzi coś, co może skutecznie zniszczyć to coś najpiękniejszego, co połączyło głównych bohaterów, dwójkę poranionych przez życie ludzi. Wówczas w głowie czytelnika powstaje pytanie: Czy tragiczne zdarzenie z przeszłości zaważy na układającej się szczęśliwie przyszłości?

Na okładce książki pisze, że to romans, ale… Tak, to jest romantyczna historia, ale jest w niej również sporo dramatu i nie brakuje odrobiny humoru.

Myślę, że ta pierwsza część jest cudowną zachętą do przeczytania kolejnych, dlatego że nie można NIE polubić głównych bohaterów, których autorka pokazuje w sposób bardzo indywidualny osobowościowo. W tej części mamy kobietę, mężczyznę i ośmioletnie dziecko i muszę przyznać, że każda z tych postaci jest inna charakterologicznie i bardzo ciekawa osobowościowo.

Ta książka to emocjonalna bomba i jestem pewna, że dla wielu czytelniczek paczka chusteczek to będzie niezbędne minimum podczas czytania.

(…) – Postąpiłaś słusznie. Przemoc nigdy się nie kończy. Nawet po śmierci prześladowcy człowiek ciągle odczuwa jej skutki. (…)

Ciekawie poprowadzona narracja pozwala wejść w umysły dwóch różnych osób.

Muszę przyznać, chociaż wcześniej już o tym wspomniałam, że autorka w bardzo obrazowy sposób przedstawia przemoc w rodzinie. Nie bawi się w tłumienie emocji, tylko pokazuje (opisuje) wszystko z dokładnością brutalnej prawdy o bólu, upokorzeniu, strachu i nienawiści jaką czuje ofiara względem swojego oprawcy.

(…) Nawet kiedy masz rodzica sadystę, kochasz go i chcesz, żeby on kochał ciebie – może jeszcze bardziej niż wtedy, kiedy masz prawdziwie kochających rodziców. Błagałem Boga, żeby pozwolił ojcu przejrzeć na oczy i zobaczyć w nas dobrych synów. Chciałem, żeby był z nas dumny, i często robiłem wszystko, by zasłużyć na jego uznanie. (…)

Ale mamy tutaj również pięknie pokazaną, szczerą sympatię jaką może okazać dziecko, komuś, kto nie udaje, lecz samym swoim zachowaniem wzbudza pozytywne emocje. Piękna, spontaniczna wiara w dobro dorosłego człowieka, który mimo bardzo trudnego i bolesnego dzieciństwa potrafi zachować się wobec dziecka jak najlepszy przyjaciel.

To książka o miłości dojrzewającej przez lata. Miłości zrodzonej z potrzeby chwili ucieczki, zapomnienia czy strachu. O miłości dwojga całkowicie obcych sobie ludzi, którzy jednym żywiołowym spotkaniem sprawili, że emocje chwili zaowocowały silnym, pięknym uczuciem.

Polecam tę książkę nie tylko miłośniczkom romansu. Polecam ją również czytelnikom nie stroniącym od mocnych wrażeń. Wiem, że czytanie takich książek wyzwala w nas pokłady empatii. Przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnej części.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej powieści. Pewnie, gdyby nie ta propozycja, nazwisko autorki nadal byłoby dla mnie obce.

DWADZIEŚCIA LAT CISZY – Przemysław Wilczyński

Przemysław Wilczyński urodził się w roku 1981. Mieszka w Raciborzu i jest absolwentem Uniwersytetu Włocławskiego. Jego pasje to podróże rowerowe i wyprawy górskie. Na dwóch kółkach objechał Słowację, Chorwację, Czechy, Węgry, Austrię, Słowenię. Pisze książki i opowiadania. Debiutował „Malarzem obłędu”, powieścią z pogranicza sensacji i horroru, publikował również opowiadania w „Magazynie Fantastycznym” i relacje z podróży w „Zalewie Kultury”. I to by było na tyle czego dowiedziałam się o autorze.

Dwadzieścia lat ciszy to thriller, z elementami grozy. którego fabuła umiejscowiona została w Raciborzu.

PREMIERA KSIĄŻKI 10 LUTEGO 2021

Wydawnictwo AKURAT
stron 447

Dwadzieścia lat wcześniej miastem wstrząsnęła tragedia. W krótkim czasie zaginęło kilkoro dzieci. Bogna od dwudziestu lat poszukuje swojej córki, którą ostatni raz widziano wsiadającą do czarnej furgonetki. Po dwudziestu latach samochód znów pojawia się na ulicach miasta i zaczynają w niewyjaśnionych okolicznościach znikać kolejne dzieci, takie jak Igor. Jego przyjaciel Niko, będący naocznym świadkiem tego jak jego kolega wsiada, a właściwie zostaje „wessany” do czarnej furgonetki postanawia ruszyć tropem tajemniczego porywacza. Pomagają mu w tym Bogna i Hubert – bezdomny były wojskowy, mający własne porachunki z siłami ciemności. Czarna furgonetka to nie tylko samochód, to złowieszcza moc otaczająca auto, która przyciąga do siebie inne zło, psychopatycznego uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego, który wreszcie bezkarnie może wcielać w swoje życie chore fantazje. Blacha nie wie jednak, że jest tylko narzędziem w rękach kogoś, a może czegoś znacznie gorszego od siebie. Czy Bognie uda się odnaleźć córkę? Czy Bognie, Hubertowi i Niko uda się unicestwić zło jeżdżące czarną furgonetką? Czy odnajdą się dzieci, które wsiadły do złego samochodu?

Kiedy przeczytałam opis fabuły, wiedziałam, że nie będzie to lekka, łatwa i przyjemna lektura, a jednak z całą stanowczością postanowiłam ją przeczytać.

Jest to powieść napisana szkatułkowo. Rozdziały przemiennie wprowadzają czytelnika w życie Bogny, kobiety w średnim wieku, matki, która desperacko poszukuje zaginionej przed laty córki. Towarzyszymy również kilkulatkowi imieniem Niko, chłopcu z tak zwanego „dobrego domu”. Poznajemy Huberta, bezdomnego mężczyznę, byłego wojskowego wydalonego ze służby wojskowej po pewnym mrocznym incydencie. A także poznajemy Blachę, bezwzględnego, chorego umysłowo uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego, słyszącego „głosy” w swojej głowie, które prowadzą go w nieznane.

Wątkiem głównym tej powieści są uprowadzenia dzieci przez porywacza kryjącego się w tajemniczym mrocznym samochodzie. Ale kilka wątków dopełniających fabułę, moim zdaniem również zasługuje na baczniejszą uwagę czytelnika.

Obraz tak zwanego „dobrego domu”, w którym prym wiedzie alkohol i przemoc skrzętnie ukrywane za obrazami tak zwanych „porządnych obywateli” pracujących na cenionych i odpowiedzialnych stanowiskach, gdzie jedyne co czuje dziecko to strach, pogarda i nienawiść do rodziców. Obraz samotnego jedenastolatka podatnego na wpływ jedynego kolegi, który się z nim trzyma. Zagubiony, samotny chłopiec jest jednak czymś w rodzaju medium, czuje więcej niż inni, wyczuwa złą energię i jest w stanie przeczuć zbliżające się negatywne zdarzenie.

(…) Klamka zapadła, od pewnych kwestii nie było odwrotu. Zresztą chciał mieć to za sobą, niech ojciec sprawi mu ból, psychiczny, fizyczny, bez znaczenia. Niech pokaże, kto rządzi w tym domu, kto pociąga za wszystkie sznurki. Jeden siniak więcej, jeden mniej, co za różnica? (…)

Mamy również obraz bezdomnego, ale widziany zupełnie innymi oczami jak ten powszechnie znany, gdzie brudny, cuchnący alkoholem człowiek żebrze o pieniądze na… wiadomo.

I obraz matki, kobiety odważnej i zdesperowanej, której serce i wiara nie pozwalają na zapomnienie zaginionej przed laty córki. Matki, która uważa, że skoro nie ma ciała to nie ma też śmierci i córka żyje.

(…) Przystanęła, omiotła snopem światła poszczególne kąty hali. Dostrzegła kolejną stertę cegieł – hej, przecież jest w cegielni! – znowu jakieś szmaty, zabawkę… Niemal straciła oddech. Zabawka? Lalka podobna do tej, którą kiedyś, dwadzieścia dwa, może dwadzieścia trzy lata temu kupiła córeczce. (…)

Dużym plusem tej powieści są świetnie wykreowane osobowości bohaterów zróżnicowanych zarówno pod względem wieku, płci jak i pozycji społecznej. Mamy tutaj kobietę w średnim wieku i w zbliżonych do niej wiekowo dwóch mężczyzn, typowych twardzieli, ale każdy epatuje siłą tej „twardości” w inny sposób. Jeden były wojskowy, wyszkolony nie tylko do zabijania, ale do obrony i psychicznie chory zwyrodnialec, dla którego nie liczy się nic prócz własnego zadowolenia chorej satysfakcji.

(…) Spędził w wariatkowie kawał czasu, możliwe, że znacznie więcej niż inni pacjenci, ale nie był głupi, o nie, wprost przeciwnie. Zdawał sobie sprawę z tego, że furgonetka miała w sobie coś… coś magicznego, ale przecież była przedmiotem, czymś co nie posiada wolnej woli, w przeciwieństwie do niego. (…)

Jest jeszcze chłopiec, jedenastolatek, silny i słaby jednocześnie, któremu życie w tak krótkim czasie dało nieźle popalić, a właściwie to nie życie a ojciec tyran i matka alkoholiczka. Chłopiec o niewinnym wyglądzie, który dźwiga w sobie ogromne pokłady cierpienia i inteligencji.

Są książki, których fabuły przyciągają jak magnes i myślę, że do nich właśnie należy zaliczyć tę powieść. Jestem przekonana, że kto zacznie czytać, ten nie będzie mógł oderwać się od lektury, bo emocje mu na to nie pozwolą. Jeszcze jeden rozdział i… jeszcze jeden rozdział i… czytasz nie zważając na pieczenie oczu, ani na czas. Nie myślisz o niczym innym tylko o tym, co będzie dalej.

Ta książka to typowy mix gatunkowy, w którym miesza się dramat z kryminałem, thrillerem, powieścią grozy i zjawiskami paranormalnymi. I muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Czuję pewnego rodzaju niedosyt, nie lubię, kiedy autor pozostawia czytelników z domysłami co do dalszego ciągu. Niby powieść zakończyła się. Niby zakończyła się tak jak wielu być może będzie tego oczekiwało, ale wciąż wiszą w mojej głowie pewnego rodzaju niedomówienia. Z pewnością jest to zamysł autora, który z premedytacją tak a nie inaczej postanowił skonstruować zakończenie książki. Ale mnie wciąż czegoś brakuje.

Polecam jednak tę książkę bardzo gorąco, szczególnie miłośnikom mocnych wrażeń. Tutaj z całą pewnością ich nie zabraknie. Polecam fanom kryminału i thrillera, no i oczywiście tym, którzy lubią czytać powieści grozy zwłaszcza z nutką fantastyki i zjawisk paranormalnych.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA / Wydawnictwu AKURAT za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że chociaż nazwisko autora do tej pory było dla mnie obce, to na stałe zagości na liście tych, po których zapewne jeszcze nie jeden raz sięgnę.

PO PROSTU BĄDŹ – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Mówią, o niej, że jest „pisarką dla kucharek”, ale która z nas nie jest kucharką? Ostatnio została okrzyknięta „pisarką od szczęśliwych zakończeń”, i chyba jest to prawda. Urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Po prostu bądź, to współczesna powieść obyczajowa, w której dramat przeplata się z romansem. Jest to pewnego rodzaju powieść psychologiczna, a poruszony w niej wątek tragedii jest bliski niejednej osobie.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 STYCZNIA 2021 – WYDANIE II

Wydawnictwo FILIA
stron 366

Pola pochodzi z przeciętnej, wiejskiej rodziny. Za namową nauczycielki postanawia kontynuować naukę najpierw w liceum, a następnie na studiach. Niestety, rodzice są temu przeciwni. Uważają, że jako najmłodsza z trzech córek powinna pozostać na wsi, aby zaopiekować się nimi na starość i poprowadzić gospodarstwo. Znaleźli już dla niej nawet kandydata na męża, określili miejsce, w którym zostanie wybudowany jej dom i nie przyjmują do wiadomości, że ona ma inne plany życiowe. Pola jednak stawia na swoim, wyjeżdża na upragnione studia i musi sobie sama poradzić ze wszystkim, bo rodzice nie chcą mieć z nią nic do czynienia. Mimo trudności finansowych dziewczyna radzi sobie całkiem dobrze, otrzymuje stypendium i dorabia sobie portretowaniem. Na uczelni poznaje Aleksa, który jest jej wykładowcą, niestety serce nie sługa i oboje wpadają w ramiona uczuć. Wszystko jest jednak zbyt piękne, aby mogło trwać wiecznie i pewnego razu los podrzuca im ciężki kamień dramatu. Miłość zamienia się w rozpacz, przyjaźń w nadzieję, a życie jakby nigdy nic, toczy się dalej. Czy Paulina i Aleks stworzą szczęśliwą rodzinę? Jaką rolę w związku tych dwojga młodych ludzi odegra Łukasz? Czy Paulina pogodzi się z życiem jakie zafundował jej los i czy pogodzi się z rodziną?

(…) w życiu nie chodzi o to, by robić to, co wypada. Chodzi o to, by robić to, o czym marzysz. Bo jeżeli umiesz marzyć, to już połowa sukcesu. (…)

Od początku książki czułam, że coś się stanie. Piękna bajka o Kopciuszku i pięknym księciu już była i nie mogło być tutaj zakończenia „i żyli długo i szczęśliwie”. Czy aby na pewno?

Czytałam na przysłowiowym wdechu, bo bardzo chciałam wiedzieć, co mnie niepokoi w treści, że nie potrafię się cieszyć szczęściem głównej bohaterki. To, że Pola początkowo nie przypadła mi do gustu to inna sprawa, nie wiem dlaczego, ale mimo całej mocy kibicowania jej w tym co robiła, w tej determinacji dążenia do celu, czułam do niej jakąś dziwną antypatię. Nie mogłam jednak oderwać się od fabuły.

Autorka ma bardzo lekkie pióro, dialogi są proste i takie życiowe, dlatego czyta się książkę wyjątkowo szybko. Treść podzielona na krótkie rozdziały, z których każdy poprzedzony został fragmentem piosenki płynnie nawiązującym do fabuły.  Nie ma w tej powieści zbyt wiele humoru, bo nie może być. Fabuła oparta jest na dramatycznym wydarzeniu w życiu Poli, ale przez całą treść przewija się specyficzna nadzieja, która uświadamia czytelnikowi jak bardzo można się zatracić w rozpaczy, niszcząc przy tym uczucia innych. Tą nadzieją jest Łukasz – przyjaciel Poli i Aleksa, na którego zawsze i wszędzie można było liczyć.

Lektura ta jest kopalnią emocji, które towarzyszą jej bohaterom. Smutek przeplata się z radością, rozpacz przeplata się ze szczęściem, a niepewność z nadzieją. To opowieść o ludziach, na których los zrzucił odpowiedzialność za życie i szczęście drugiego człowieka.

Bardzo wzruszająco, ale i dosadnie przedstawione zostały w powieści etapy żałoby, kiedy zaraz po tragicznej wiadomości dotyczącej bliskiej osoby następuje najpierw zaprzeczenie (nie, to nie może być prawda, to pomyłka), potem gniew (za co to mnie spotkało, dlaczego nie spotkało kogoś innego), targowanie z życiem, depresja (to wszystko nie ma najmniejszego sensu) aby w końcu nastąpiła akceptacja (teraz już nic nie zmienię, muszę pogodzić się z losem i żyć dalej).

Jest to powieść lekka i łatwa, chociaż jej główny wątek nie należy do prostych i przyjemnych. Są sytuacje w życiu, kiedy niełatwo jest się pogodzić z czymś, co staje się przeszkodą w życiu, w pełnym tego słowa znaczeniu. Walka o stabilność, o czyjeś uczucie, o spokój, czasami bywa bardzo trudna. Ale zawsze trzeba umieć zawalczyć.

Lecz często przyjacielska dłoń, która jest przede wszystkim skierowana jako ogromna pomoc, bywa potraktowana jak zdrada w stosunku do kogoś, kogo już nie ma.

Jak bardzo ważna jest w związku rozmowa, wie tylko ten, kto milcząc ranił siebie i drugą osobę. Bo w każdym związku niedomówienia, tajemnice czy kłamstwa, nawet te nieświadome nie przynoszą niczego dobrego.

(…) Dlaczego boimy się w otwarty sposób mówić o uczuciach? Nie zdradzamy co nas boli. Nawet przed tymi, których kochamy. (…) Zapominamy, że słowa nie służą tylko temu, by ranić. Są po to, by nas jeszcze bardziej do siebie zbliżać. By pomóc rozwiązać konflikty i nieporozumienia. (…)

Niech nikogo nie zmyli piękna, wręcz kipiąca romantyzmem okładka. Spoglądając na nią spodziewałam się pogodnego, pełnego szczęścia romansu, w którym wszystko jest sielskie, spokojne i radosne. Życie niestety nie zawsze pozwala Kopciuszkowi na spotkanie pięknego księcia i dopisanie „i żyli długo i szczęśliwie”, chociaż… myślę, że na końcu tej powieści autorka mogła wstawić te słowa. Nieważne, że okupione milionem zwątpień, bólem, tęsknotą, milczeniem i ulatującą nadzieją.

(…) Ale czas leczy rany, a blizny mają to do siebie, że blakną. Po pewnym czasie są już widoczne. Można też je przykryć tatuażem. (…)

Polecam tę książkę osobom, które mają ochotę na chwilę oderwania się od prozy własnego życia i zanurzenia w życie innej osoby, a właściwie osób. To lektura zmuszająca do refleksji, to historia dwojga ludzi, którym życie spłatało brzydkiego figla, ale przecież: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.

(…) Są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Są momenty w życiu, których nie można cofnąć. Nawet jeżeli znamy tak potężne zaklęcie, jakim jest miłość. (…)

Tych, którzy mają ochotę sięgnąć po tę powieść uprzedzam, żeby przygotowali paczkę chusteczek, bo może być potrzebna. Mnie przynajmniej się te chusteczki bardzo przydały, chociaż główna bohaterka czasami bardzo mnie irytowała, ale połączenie nietuzinkowej fabuły z ciekawie wykreowanymi osobowościami bohaterów może wciągnąć człowieka w taki wir czytania, że trudno odłożyć książkę „na potem”.

Moim zdaniem to jedna z najpiękniejszych książek autorki. Wiem, ktoś może mieć inne zdanie, ale wiadomo, że ilu czytelników tyle gustów. I chociaż ja zakochałam się w twórczości tej pisarki po przeczytaniu Milaczka, to do tej powieści zapewne wrócę jeszcze nie jeden raz.

Bardzo dziękuję Autorce i wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki i gorąco polecam tę lekturę zarówno młodym czytelnikom jak tym starszym bez względu na płeć. Wiem, że poruszy ona najtwardsze serca.

Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/