dobraksiążka
ANI TA, ANI TAMTA – Anita Scharmach
Bracia różnili się nie tylko pod względem wyglądu, lecz także charakteru. Jonasz był wysokim, postawnym brunetem o ciemnobrązowych oczach, a Tomasz, chociaż także słusznego wzrostu, miał szczupłą budowę ciała, a oczy matki.
Anita Scharmach pojawiła się na rynku książkowym kilka lat temu i od razu podbiła serca wielu czytelniczek. Jest mieszkanką Gdyni, mamą trójki dzieci i właścicielką dwóch ślicznych kotków. Z całą pewnością jest osobą dość uczuciową i empatyczną, co odzwierciedla się w jej książkach. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 książką „Mogę wszystko”, która została bardzo ciepło przyjęta przez czytelniczki. Na dzień dzisiejszy może się pochwalić kilkoma dobrymi książkami, a każda z tych książek wzrusza, bawi i zmusza do refleksji.
Ani ta ani tamta to słodko gorzka powieść obyczajowa z romansem w tle, ale więcej jest w niej słodyczy niż goryczy 😉
PREMIERA KSIĄŻKI 29 MARCA 2022
Jak wiadomo nie od dziś życie potrafi zaskoczyć, a nawet spłatać niezłe figle. Dwaj bracia, Tomek – lekkoduch, student żyjący chwilą i Jonasz – poważny prawnik będący po śmierci rodziców jakby opiekunem Tomka to dwie różne osobowości. Obaj jednak uwielbiają swoją babcię, która potrafi być dość kontrowersyjna. Pewnego dnia babcia informuje wnuków, że odziedziczą jej majątek, ale stawia mocny warunek. Każdy z mężczyzn musi się ustatkować i to jak najszybciej. Szczęśliwym trafem obaj bracia poznają piękne kobiety, dla których oczywiście tracą głowy. Czy spodobają się one babci? A może babcia ma dla któregoś z wnuków odpowiednią partię do ożenku? Czy kobiety, które zawładnęły sercami Tomka i Jonasza są tymi, za które się podają, czy tylko próbują wkraść się w łaski mężczyzn, aby uzyskać majątek?
Po książkę sięgnęłam z dwóch powodów: pierwszym jest to, że lubię autorkę prywatnie (helou!!! to nie jest lizusostwo) i jako pisarkę. Drugim jest styl jakim pisze, czyli po prostu lubię jej książki.
Spoglądając na okładkę domyślałam się, że będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna i nie zawiodłam się, chociaż nie brakuje w niej tak zwanej szczypty goryczy.
Dwaj bracia być może mnie nie zauroczyli, ale bardzo ich polubiłam, w przeciwieństwie do ich potencjalnych partnerek, które chociaż piękne, to okazały się „puste” i wyrachowane.
Natomiast zachwyciła mnie postać seniorki, a ponieważ patrzę na osoby starsze okiem wieloletniej opiekunki, pani Róża (babcia Tomasza i Jonasza) skojarzyła mi się z jedną z moich byłych podopiecznych, którą uwielbiałam za charyzmę i osobowość.
(…) – O, sięgnij do barku – poprosiła babcia na widok wnuka wchodzącego do salonu z tacą. – Nalej nam czegoś dobrego i podaj pierniczki, są po lewej stronie – dodała, zauważywszy jego dezorientację. – No, to nie Narnia, tylko barek! Na lewo patrz! – Wskazała prawą stronę. (…)
Autorka pięknie przedstawiła relacje między pokoleniowe odnoszące się do kontaktów babci i wnuków. Chociaż być może byłyby te kontakty nieco inne, gdyby chłopcy zbyt wcześnie nie zostali osieroceni.
Zabawnie, ale muszę przyznać, że bardzo realnie ukazane zostały w powieści zachowania różnych osób, od beztroskiego, pozbawionego wszelkich zahamowań życia studenckiego, po dręczące kogoś fobie, z życiem energicznej i mądrej staruszki na czele.
(…) – A! To pani. – Teraz seniorka zmierzyła kobietę od stóp do głów. Rozumiała modę i nawet była tolerancyjna, ale nie mogła oderwać oczu od piersi dziewczyny, które kształtem przypominały grejpfruty. Zadarła głowę i zobaczyła, że silikon rozlał się po jej ciele i spora jego ilość zatrzymała się na ustach. Dlatego nie mogłam jej zrozumieć! – pomyślała – przecież znam angielski! – usprawiedliwiała się w myślach. (…)
Powieść ta jest dość nietypowa, ponieważ fabuła łączy ze sobą różne wątki. Jest zatem wątek obyczajowy, jest romans z delikatną nutką erotyzmu (ale tylko takiego bardziej zabawnego niż erotycznego), jest nawet wątek kryminalny, ale przede wszystkim jest sporo dobrego humoru.
(…) Mężczyzna też się zbliżył, chcąc się przywitać. Poprawił swój gruby łańcuch, a wtedy staruszka niespodziewanie za niego chwyciła! Zawinęła go sobie wokół ręki, przez co jego właściciel zmuszony był się schylić. Kiedy ich spojrzenia znalazły się na tym samym poziomie, rzekła: – Ty przerośnięty wieprzu, jeszcze raz obrazisz mojego wnuka, to przysięgam, zabiję! (…)
Książkę przeczytałam błyskawicznie, a ponieważ przebywałam w tym czasie w sanatorium, to niestety kilka razy prawie spóźniłam się na zabiegi, tak byłam pochłonięta lekturą, że nie słyszałam wywoływanego przez fizjoterapeutę swojego imienia.
Polecam tę książkę na każdą porę roku, myślę, że wielu czytelnikom poprawi humor na długi czas. Chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, można w niej znaleźć odrobinę wzruszeń. Uwielbiam tego typu książki i cieszę się, że mam tę w swojej biblioteczce, bo zapewne do niej wrócę.
NAUCZYCIEL Z GETTA – Mario Escobar
– Nie możesz tracić wyobraźni. Świat nigdy nie powinien być tym, co narzucają nam rozum, dorośli, społeczeństwo. Musimy cały czas patrzeć na świat ich oczami – powiedziałem wskazując najmłodsze dzieci, które w tym momencie toczyły zaciętą bitwę.
Mario Escobar jest pisarzem, historykiem i stałym współpracownikiem „National Geographic Historia”. Jego książki zostały przetłumaczone na ponad dwanaście języków i stały się bestsellerami w takich krajach jak Stany Zjednoczone, Brazylia, Chiny, Rosja, Włochy, Meksyk, Argentyna i Japonia. Jest najlepiej sprzedającym się autorem książek w formacie cyfrowym w języku hiszpańskim na portalu Amazon i laureatem Bestsellera Empiku 2019 w kategorii literatura piękna za powieść „Kołysanka z Auschwitz”.
Nauczyciel z getta to dramat wojenny inspirowany życiem jednego z najbardziej znanych nauczycieli i wychowawców żydowskich sierocińców – Janusza Korczaka.
PREMIERA KSIĄŻKI 15 CZERWCA 2022
Jest rok 1939. Pozbawiona dachu nad głową Agnieszka Ignaciuk zostaje nauczycielką w Domu Sierot, do którego trafia wraz z dziesięcioletnim synem, Henrykiem. Sierociniec prowadzony jest przez Janusza Korczaka, charyzmatycznego pedagoga i pisarza, zaangażowanego w pomoc dzieciom. Kiedy sierociniec zostaje przeniesiony do utworzonego w Warszawie getta, każdy dzień staje się walką o przeżycie. Zdobycie żywności i leków zakrawa o cud, opiekunowie podejmują heroiczne wysyłki, aby dzięki fałszywym dokumentom jak najwięcej dzieci znalazło się po aryjskiej stronie muru. Aż do sierpnia 1942 roku Agnieszce udaje się uniknąć wywózki do obozu zagłady w Treblince. Janusz Korczak przekazuje jej spisywany przez siebie pamiętnik, świadectwo tych nieludzkich czasów, ona z kolei przekazuje go na przechowanie pisarzowi Igorowi Newerly’emu. Uratowany z wojennej zawieruchy dziennik trafia w ręce wydawcy, aby okrutna prawda mogła ujrzeć światło dzienne.
Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że będzie to kolejna lektura, która musi być częścią mojej biblioteczki, mojej, ale również dla kolejnych pokoleń mojej rodziny. Obok takich książek nie można przechodzić obojętnie, bo to wielka historia ludzi, którzy poświęcili swoje życie dla innych.
Autor pisze, że część fabuły jest fikcją wymyśloną na potrzeby historii, a część inspirowaną faktami, wspomnieniami i dokumentami.
Jan Korczak, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Henryk Goldszmit był osobą niezwykłą, nie tylko dlatego, że poświęcił swoje życie żydowskim dzieciom, był człowiekiem pełnym empatii, czułości i miłości i chociaż borykał się z wieloma niedogodnościami zarówno fizycznymi jak i materialnymi to nigdy się nie poddawał.
Nie założył rodziny, ponieważ obawiał się dziedzicznej choroby, na którą zachorował jego ojciec. Ale do ostatnich swoich dni za swoją rodzinę uważał osierocone dzieci, którym los zabrał nie tylko rodziców, ale często i godność.
W czasach wojennych taki człowiek był dla jednych aniołem, a dla innych utrapieniem. Nieco zbuntowany, odważny i nie stroniący od ryzykownych zdarzeń. Takich osób zapewne wiele było na świecie i każdy z nich zasługuje na pamięć, ale nie o wszystkich mówi się z takim sentymentem i nie wszystkich się pamięta.
Dzięki pisanym w czasie wojny pamiętnikom poznajemy rzeczywistość wojenną z punktu widzenia konkretnej osoby. Całkiem niedawno czytałam książkę inspirowaną pamiętnikiem Anne Frank, teraz pamiętnik Jana Korczaka, to są fakty, które boleśnie przenoszą nas z kartek zeszytu na strony ówczesnej rzeczywistości.
Nie mam wpływu na literaturę, którą muszą czytać młodzi ludzie jako lektury obowiązkowe, ale może osoby, które mogą coś z tym zrobić pomyślałyby, żeby zamiast mało zrozumiałych dla młodych ludzi „Dziadów” czy „Nad Niemnem”, lektur oczywiście ważnych politycznie i historycznie dla każdego, nie wprowadzić takich z historią wojenną w tle. Wiem, że do „Dziadów” czy „Nad Niemnem” jak ktoś będzie chciał to kiedyś wróci. Sama całkiem niedawno zabrałam się za „Potop”, ale zrobiłam to teraz, kiedy poczułam się na to gotowa, natomiast będąc w liceum nie „czułam” tych fabuł.
Wracając jednak do tej książki, myślę, że nie trzeba zbytnio zachęcać do sięgnięcia po tę lekturę. Chociaż wiele osób twierdzi, że w ciągu ostatnich lat zrobił się wysyp literatury wojennej i co niektórzy czują już przesyt. Być może, jest tego dużo, dlatego wybierajmy mądrze, nie sięgajmy po każdą wojenną powieść, bo wiele z nich nie jest zbyt wiele wartych pod względem historycznym. Są to powieści pełne bólu, czasami miłości, czasami okrucieństwa, ale przecież nikt na siłę nie każe nam ich czytać.
Janusz Korczak był osobą wszechstronnie towarzyską, potrafił się odpowiednio zachować zarówno wśród polskich czy żydowskich przyjaciół jak i wśród wysoko postawionych Niemców. Był osobą nie tylko lubianą, ale bardzo szanowaną przez innych, szanowaną nawet przez swoich potencjalnych wrogów.
(…) Niektórzy uważali mnie za rzeźbiarza dziecięcej duszy, co brzmiało dla mnie równie pretensjonalnie, co fałszywie. Jeśli już, to widziałem siebie jako opiekuna, który prowadzi dzieci przez krótki odcinek drogi życia. (…)
Niewielu było ludzi potrafiących nawiązać taki kontakt z dzieckiem, aby nie tyle nie czuło się sierotą, bo tych w czasie wojny i po niej nie brakowało, ale aby nie czuło się odrzutkiem społecznym. To dar jaki posiada niewielu dorosłych, którzy mimo przeciwności losu, walki o przetrwanie, walki o drugiego człowieka potrafili podtrzymać wiarę we własne człowieczeństwo, pokazać, że można być dumnym człowiekiem w każdych okolicznościach.
(…) Panie Czerniaków, bycie dzieckiem zawsze jest bardzo trudne, nie wspominając o byciu sierotą i Żydem. Moi podopieczni to prawdziwi bohaterowie, a nie żałośni, co pojawiają się na pierwszych stronach gazet czy w książkach historycznych. (…)
To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, zresztą jak wszystkie książki z wojenną fabułą, ale kiedy czytamy o dzieciach, które mimo strachu, szły za swoim nauczycielem z podniesionymi głowami, wierząc w niego i w jego słowa, szczególnie w te, dodające im odwagi i otuchy, to trudno zapanować nad łzami cisnącymi się do oczu.
Myślę, że niejedna osoba będzie tę książkę wspominała czując palący pod powiekami ogień. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę potrafiła mówić o tej książce bez łez. Bo tu nie chodzi o brutalność i bolesne wydarzenia wojenne, bo w każdej wojnie to jest podobnie, ale czemu zawiniły dzieci?
(…) Panował nieznośny upał, słońce było w zenicie i niektóre dzieci czuły zmęczenie. Grupa poruszała się powoli, co chwilę przystając. Niemcy zaczęli się niecierpliwić, lecz nic nie powiedzieli. Po obu stronach ulicy kilkoro przechodniów patrzyło na marsz dzieci z przerażeniem i podziwem. Doktor szedł wyprostowany, z uniesioną głową, podczas gdy nieliczne mijane osoby spoglądały kątem w obawie, że zwrócą na siebie uwagę. (…)
Kiedy skończyłam czytać tę książkę, długo nie potrafiłam skupić myśli na czymś innym, wciąż w głowie wracały mi obrazy opisane w powieści. A muszę przyznać, że autor nie szczędził emocji i momentami aż nazbyt realistycznie potrafił przekazać to o czym pisał.
Książka została napisana w formie pamiętnika, dlatego odbiór treści jak dla mnie był bardzo emocjonalny. Mądrość jaką miały w sobie małe żydowskie dzieci, a jaką przekazał autor w postaci niektórych dialogów i słów wypowiadanych dziecięcymi ustami, to bardzo bolesna a zarazem niewykluczona prawda. Jak wiele z tych dzieci musiało dorosnąć szybciej niż ich współcześni rówieśnicy.
Nie przechodźcie obok tej książki obojętnie, pamiętajmy takich ludzi jak Janusz Korczak, bo to bardzo ważne dla historii i ludzkości osoby.
Polecam książkę nie tylko miłośnikom lektur wojennych, ta powieść to świadectwo człowieczeństwa, odwagi, miłości i mądrości. Książka jest pięknie napisana i pięknie wydana, a okładka mówi sama za siebie. Z całą pewnością niejednej osobie dostarczy sporo wrażeń.
Dziękuję Grupie Wydawnictwa Kobiecego za tę książkę, która moim skromnym zdaniem powinna znaleźć się w biblioteczce każdego domu.
NIEDOSKONALI – Jolanta Kosowska
Nic na świecie nie dzieje się tak po prostu. My też spotkaliśmy się, bo tak miało być. Niedoskonali ludzie, którym dokopało życie.
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.
Niedoskonali to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu, której fabuła umiejscowiona została w Lizbonie.
PREMIERA KSIĄŻKI 15 CZERWCA 2022
Wiele jest na świecie miejsc w których splatają się ludzkie losy. Jednym z nich jest knajpa z muzyką fado w jednej z biedniejszych dzielnic Lizbony, w której spotyka się czworo ludzi: Majka, Dawid, Camila i Brunon. Młodzi ludzie próbują uciec od bolesnych wspomnień z przeszłości i robią wszystko, aby znaleźć nowy sposób na życie. Tym co jest spoiwem dla nich jest przyjaźń, dzięki której mogą zapomnieć o tym co było. Życie nie jest łatwe, ale mając wsparcie drugiej osoby można pokonać wszystkie traumy. Razem z młodymi bohaterami czytelnicy mają okazję odbyć podróż po pięknej Lizbonie. Czy Majka, będzie myślała o powrocie do Polski? Czy spotka w Lizbonie miłość swojego życia? Czy Bruno zatrudniając w swojej restauracji młodą skrzypaczkę grającą na ulicy miasta, śpiewającą piosenki fado nie będzie żałował swojej decyzji?
Kiedy sięgam po książkę Jolanty Kosowskiej wiem, że będzie to powieść wzruszająca, piękna i nostalgiczna, bo tak właśnie pisze autorka.
W każdej swojej książce zabiera czytelników w podróż do innego miejsca, które potrafi tak malowniczo opisać, że po skończeniu lektury mam ochotę wsiąść w samochód, pociąg czy samolot i pojechać tam, aby na własne oczy zobaczyć uliczki, którymi chodzili bohaterowie, czy brzeg oceanu, nad którym spędzali chwile.
Tym razem przenosimy się z Polski do malowniczej Portugalii, nad ocean i do Lizbony. Podczas czytania towarzyszą nam piosenki fado, w których klimat jesteśmy wciągnięci.
(…) W pewnym sensie każdy z nas jest aktorem. Gra przed innymi, czasami przed samym sobą. Bycie sobą bywa najtrudniejsze. (…)
Książka opowiada o przyjaźni czwórki młodych ludzi, których łączy knajpka w Lizbonie. Poznajemy Majkę, młodą kobietę z Polski, która po pewnym incydencie została zwolniona z pracy w szkole i aby oderwać się od przeszłości wyjechała do Portugalii, gdzie zatrudniła się jako kelnerka.
(…) Nikt z nas wtedy nawet nie przypuszczał, że Zośka potrafi kłamać, patrząc nam prosto w oczy. Oszukała mnie jak nikt nigdy wcześniej. Zrobiła to podwójnie. (…)
Camila jest niedoszłą skrzypaczką, z powodu ciężkiej choroby mamy musiała zrezygnować ze studiów, a po śmierci rodzicielki, aby zarobić na studia zaoczne zaczęła pracować w piekarni dorabiając sobie grą na skrzypcach na ulicach Lizbony.
(…) Dla mojej mamy jesteś teraz jeszcze bardziej wyjątkowa i niesamowita. Mówiła mi, że obecnie zdajesz najważniejszy egzamin w życiu, egzamin z rodzinnej miłości. I zdajesz go celująco. (…)
Dawid jest pośrednikiem wynajmu i sprzedaży nieruchomości i mieszka w tej samej kamienicy co Majka i Camila.
Bruno jest właścicielem restauracji i przyjacielem Dawida, pracodawcą Majki a potem również Camili.
Czwórka młodych ludzi, którzy zamiast cieszyć się życiem dźwigają na swoich barkach rany przeszłości.
Autorka porusza w swojej powieści kilka bardzo bolesnych tematów, między innymi molestowanie dzieci i przemoc w rodzinie, wychowanie w domu dziecka, opiekę nad chorym rodzicem, czy najzwyklejszą w świecie samotność.
Ale myślę, że chociaż każdy z tych młodych bohaterów niesie na barkach jakiś ciężar, to w życiu pomaga im zasada „co nas nie zabije, to nas wzmocni”.
Narracja jest w pierwszej osobie, co moim zdaniem zbliża czytelnika do bohaterów. Rozdziały zostały napisane przemiennie, tak jakby raz opowiadała o swoim życiu jedna osoba, a następnie kolejne.
W gąszczu dramatów mamy tutaj jednak iskierki radości, miłości, które rozkwitają między nimi, zbliżenia, które pozwalają na oddalenie od siebie złych czy bolesnych wspomnień. Nie brakuje też erotyki, no bo jak miłość to i bliższe kontakty, ale jest ona opisana łagodnie, nastrojowo, uczuciowo bez wulgarności, bardziej zmysłowo niż cieleśnie.
Ta książka to wzruszająca podróż w głąb człowieka, ale też piękne obrazy przyjaźni i miłości. Niech jednak nikt nie myśli, że fabuła jest spokojna, ponieważ oprócz wielu wątków wyciskających z oczu łzy jest też mały wątek grozy i tajemnicy.
A w tle opowiedzianych historii piękna Lizbona, ale również tajemnicza, mroczna i niepokojąca z ukrytymi w niej uliczkami i domami skrywającymi wiele historii.
POLECAM tę książkę, tak jak inne powieści autorki. Jeżeli nie znacie jeszcze powieści Jolanty Kosowskiej to koniecznie sięgnijcie po którąś, a gwarantuję, że zatracicie się i w stylu jakim pisze i w historiach, które opowiada.
NIENARODZONA – Ewa Przydryga
Spodziewałam się, że na kolejnej karcie znajdę jego dalszy opis albo choć krótkie wyjaśnienie, ale niczego takiego nie ma. Natrafiłam na wynik zupełnie innego badania. „Prenatalny raport testu DNA w kierunku ustalenia pokrewieństwa”.
Ewa Przydryga urodziła się w Poznaniu, obecnie mieszka w Gdyni. Jest absolwentką filologii angielskiej UAM w Poznaniu, pracuje jako nauczycielka i tłumacz języka angielskiego. Jej pasją są podróże po najodleglejszych zakamarkach Francji; i w jedną z nich, biegnącą przez tamtejsze metropolie, zapomniane wioski, a wreszcie świat wyobraźni, zabiera czytelników swojej książki. Zadebiutowała powieścią “Motyle i ćmy”. Autorka thrillerów psychologicznych w stylu domestic drama (dramatach domowych wyrażających i koncentrujących się na realistycznym życiu)
Nienarodzona to thriller psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 CZERWCA 2022
Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach znika Laura Wagner, policja po odnalezionych śladach przypuszcza, że kobieta popełniła samobójstwo. Jednak przyrodnia siostra Laury nie dopuszcza takiej myśli do siebie wiedząc, że jej siostra, będąca w zaawansowanej ciąży nie posunęłaby się do takiego kroku. Nina rozpoczyna własne śledztwo, aby udowodnić policji, że ich przypuszczenia są mylne. Przez dłuższy czas kobieta nie miała zbyt bliskiego kontaktu z siostrą, ale im głębiej brnie w jej życie tym bardziej jest przerażona. Mijają dni, ciała Laury nie odnaleziono co wpływa tylko na przekonanie Niny, że jej siostra żyje. Kto i po co włamywał się do domu Laury w czasie, kiedy ona w nim przebywała i kiedy jest poszukiwaną przez policję? Co Laura ukrywała przed rodziną? Kim jest ojciec jej nienarodzonego jeszcze dziecka? Jaki wpływ na życie Niny i Laury miał nieszczęśliwy wypadek, w którym zginął mały chłopiec?
Są książki po skończeniu których nie jestem w stanie zebrać myśli, bo cały czas „buzują” we mnie emocje wywołane fabułą. To miała być recenzja przedpremierowa, ale przez kilka dni nie mogłam skupić się na napisaniu jej, ponieważ cały czas jak w kalejdoskopie przesuwały się w moich myślach wątki i obrazy jakie stworzyły fabuła i wyobraźnia.
Nie przepadam za narracją w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, ale w tej książce nie wyobrażałam sobie innej narracji, ponieważ czytając ją odbierałam fabułę tak, jakby ktoś relacjonował mi jakiś epizod ze swojego życia.
Dwie bohaterki, przyrodnie siostry na zmianę opowiadają o wydarzeniach z przeszłości ściśle nawiązujących do tego co dzieje się tu i teraz. Tak więc raz głos zabiera Nina a raz Laura.
Dramat rozpoczynający się na kartach książki przeplata się z prowadzonym przez jedną z sióstr prywatnym śledztwem, którego mogliby pozazdrościć najlepsi policjanci. Kobieca intuicja i wiara w powodzenie, czyli odkrycie Laury żywej nie pozwala Ninie uwierzyć w domniemane przez policję samobójstwo o którym przekonują odnalezione przez nich dowody.
(…) Dzięki temu, że drążę my wiemy o Laurze znacznie więcej. Pojawiają się powiązania. Któreś z nich w końcu nas do niej zaprowadzi. Może jesteśmy już o krok. (…)
Autorka pięknie pokazuje jak silna potrafi być więź siostrzana i jak mocna wiara w to, czego nie mogła zrobić druga osoba.
Fabuła książki to kopalnia ludzkich dramatów, począwszy od nieszczęśliwego wypadku, w którym ginie dziecko, przemoc psychiczną i fizyczną, nienawiść skierowaną na niewinnych, gwałt, po miłość walczącą z autyzmem dziecka i zakrawająca na miano przestępstwa walka z chorobą innego dziecka.
(…) – Myślisz, że w imię ratowania jednego życia można zniszczyć albo odebrać inne? (…)
Sporo tych dzieci przewija się przez fabułę, myślę, że zwróciłam na to uwagę dlatego, że kiedy próbowałam pisać o tej książce to cały świat świętował Międzynarodowy Dzień Dziecka.
Czytając tę książkę nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jestem w ciągłym napięciu, dosłownie czułam jak krew się we mnie burzy, chociaż nie przeczę, że kilka razy porządnie się wzruszyłam.
Muszę przyznać, że ta książka to thriller psychologiczny na najwyższym poziomie, nie pozwalający na spokojne złapanie oddechu. Jak dla mnie to prawdziwy majstersztyk literacki, w którym każde zdarzenie opisane jest tak obrazowo, że kiedy się czyta, to odbiera się to jak oglądany na ekranie film.
Świetnie wykreowane osobowości bohaterów, ciekawie rozbudowane psychologicznie i realistycznie nie pozwalają na to, aby odebrać którąś z tych postaci jako nudną czy bezbarwną.
Akcja cały czas trzymająca w napięciu jednocześnie skrywająca wiele tajemnic to kolejny atut tej powieści. I mimo umiejscowienia fabuły w różnych ramach czasowych jak również poprowadzenia jej dwutorowo, to nie odbiera się chaosu, wszystko spójnie się zazębia tworząc mocną w odbiorze historię. A stopniowo budowane napięcie jest jak gęsta mgła, która z każdym kolejnym rozdziałem nas otacza coraz bardziej, aż w pewnym momencie mamy wrażenie, że błądzimy w tej mgle jak w mrocznym, nocnym lesie.
Nie radzę czytać tej książki w nocy, czy wieczorami, kiedy za oknami jest ciemno, bo jeżeli wasza wyobraźnia jest taka jak moja, to może wam spłatać figla. Ja w pewnym momencie widząc kołyszącą się za oknem gałąź poczułam taki lęk, którego nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć.
(…) Powtarzający się odgłos przypomina toczącą się po podłodze ciężką kulę. Dochodzi z wnętrza domu, poraża mnie swoją realnością. Po omacku szukam telefonu, by uruchomić latarkę. (…) Mózg także stawia opór, bo tabletki nasenne, które wieczorem zażyłam, nie pozwalają mi się dobudzić. (…)
To książka o dramacie jaki potrafi zniszczyć ludzi nakręconych spiralą nienawiści i strachu. Ale to również opowieść o miłości rodzinnej, silnych więzach łączących ludzi zarówno ze sobą spokrewnionych jak i tych, którzy tylko tworzą tę rodzinę. To książka o tym, że zawsze należy wierzyć intuicji.
Dziękuję Autorce za tę moc wrażeń, a wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania kolejnej świetnie napisanej książki, którą gorąco POLECAM nie tylko miłośnikom kryminałów czy thrillerów.
PRZERWANA KOŁYSANKA – Natasza Socha
Czy śmierć Karoliny Markowskiej w końcu zostanie wyjaśniona? A może jej włączona komórka prowadzi w ślepą uliczkę? Chciałaby zakończyć to śledztwo, choćby po to, by wierzyć, że nie można bezkarnie zabijać.
Natasza Socha gościła już na moim blogu, jej poczucie humoru w połączeniu z realizmem życiowym przekonały mnie do sięgnięcia po kolejne jej książki. Urodziła się w Poznaniu w 1973 roku. Jest dziennikarką, felietonistką, pisarką, a także malarką i ilustratorką. Obecnie mieszka pod Akwizgranem w Niemczech. Jest absolwentką dziennikarstwa i nauk politycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Przez wiele lat pracowała jako dziennikarka. Zadebiutowała powieścią „Macocha”, która została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. Do tej pory ma na swoim koncie już kilka powieści obyczajowych, w których w dowcipny sposób pisze o sprawach poważnych, podbijając serca wszystkich, którzy czytają jej twórczość. Jest artystyczną duszą, maluje akwarele, a także tworzy ilustracje do dziecięcych bajek.
Przerwana kołysanka to kryminał policyjny, którego fabuła inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. To również kolejna część serii Grey Book.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022
Kiedy w jednym z mieszkań w szeregowcu na poznańskim osiedlu zostaje znalezione ciało młodej kobiety, początkowo wygląda to na samobójstwo, jednak prowadząca śledztwo policjantka Florentyna nie jest o tym do końca przekonana. O zamordowanej kobiecie wiadomo niewiele, bowiem wprowadziła się stosunkowo niedawno i teoretycznie nie utrzymywała z żadnym z sąsiadów bliższych relacji. Wnikliwa analiza życia denatki pozwala Florentynie na wysnucie wniosku, że kobieta została zamordowana. Kto i dlaczego pozbawił ją życia? Kim była zamordowana i jakie tajemnice skrywała? Czy jej przeprowadzka do Poznania wiązała się z jakimś zdarzeniem z przeszłości?
Natasza Socha w wersji kryminalnej? Dlaczego nie? Myślę, że wiele czytelniczek będzie mile zaskoczonych.
Jak już wspomniałam wcześniej, fabuła książki inspirowana była prawdziwymi wydarzeniami i chociaż wydaje się niewiarygodna, to historia ta miała miejsce w Polsce.
Autorka bardzo realistycznie opisała zarówno osoby jak i zdarzenia i przyznam szczerze, że gdyby mnie ktoś zapytał, co jest fikcją a co opisem prawdy, nie potrafiłabym odpowiedzieć.
Ciekawie przedstawiona postać policjantki o nietuzinkowym imieniu Florentyna, której intuicja, a może niewytłumaczalne logiką wizje, nigdy nie zawodzą. Myślę, że wielu czytelników polubi tę dość charakterystyczną, zarówno pod względem wizualnym (kobieta ubiera się trochę zbyt cukierkowo jak na poważną policjantkę) jak i osobowościowym kobietę.
Jej sposób dedukcji, ciekawość i wnikliwość mogą być jedynie plusem dla fabuły, bo gdyby nie przypuszczenia i kobieca intuicja, zapewne to dość trudne śledztwo prowadzone by było bardziej opornie. Oczywiście sporą zasługę mieli w tym współpracownicy, ale dzięki temu została rozwiązana sprawa, pozornie skazana na umorzenie.
(…) Wokół niej działo się zazwyczaj dużo, co lubiła, zwłaszcza kiedy nie zdawała sobie sprawy, w jakim tempie upływały kolejne minuty i godziny. A jednak od czasu do czasu potrzebowała wolnej przestrzeni. Nauczyła się więc, jak wykradać z dnia minuty, których nikt nie miał prawa jej zakłócić. (…)
Autorka funduje czytelnikom podróż po Polsce i Pozwala na poznanie ludzi tak różnych charakterologicznie, że aż nie pasujących do całości. A jednak każdy z nich ma jakiś swój wkład w życie zamordowanej kobiety.
Wątek prowadzonego śledztwa został skonstruowany dość skomplikowanie i muszę przyznać, że do samego końca nie byłam w stanie wytypować sprawcy. To znaczy, kiedy już, już, zaczynałam przypuszczać, kto jest winny, następował gwałtowny zwrot akcji i moje przypuszczenia okazywały się nietrafione.
Każda z typowanych osób miała zadatki na potencjalnego mordercę, Ale dziwnym wydaje się fakt, że zwyczajna młoda kobieta, żyjąca jak wiele innych, stała się ofiarą swojej obsesji, z którą walczyła zarówno ona sama jak i walczyli z nią inni.
Czytając tę książkę nie ma czasu na nudę, bo cały czas coś się dzieje, a krótkie rozdziały to wiadomo 😉 „jeszcze jeden rozdział i na dzisiaj koniec, a potem nawet nie wiesz, kiedy jesteś na ostatniej stronie”.
(…) Ofiara była dość tajemniczą osobą – na temat jej życia osobistego nie udało im się zdobyć zbyt wiele informacji. W świecie, w którym większość ludzi żyła w mediach społecznościowych, ktoś bez konta na Facebooku czy Instagramie był niczym zjawa. (…)
Moim zdaniem to ciekawa i niebanalna historia, która wciąga od pierwszej strony i trzyma do samego końca.
Jeżeli ktoś planuje przeczytać tę książkę, to proponuję zostawić ją sobie na weekend, albo inny wolny dzień, bo myślę, że nie będzie się w stanie od niej oderwać.
Lektura z pewnością dostarczy wiele emocji i wciągnie tak, jak powinien wciągnąć dobry kryminał.
Polecam tę książkę osobom, które lubią powieści obyczajowe, psychologiczne no i oczywiście kryminały. Ładny język jakim pisze autorka i dość nietuzinkowa fabuła, pozwalają na płynne czytanie bez uczucia znudzenia. Książka idealna na zbliżające się lato, i jak już pisałam przy pierwszej przeczytanej z tej serii książce, wielkość i pojemność lektury kojarzą mi się z wydawanymi dawno temu kryminałami z jamnikiem, czy z kluczykiem (czy ktoś pamięta jeszcze te serie?), historiami krótkimi, na jeden – dwa, wieczory.
Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za propozycję poznania ich nowej serii, myślę, że sięgnę po niejedną książkę tej serii, bo pamiętam jak kiedyś zaczytywałam się w kryminałach z jamnikiem i kluczykiem. Do dzisiaj mam kilkanaście takich książek, które są już tak sfatygowane, że szok.