Recenzje książek

dobra lektura

KARCZMA POD RYBIM ŁBEM – Anna Sakowicz

(…) Wiedziała doskonale, że życie to ciągła walka o to, by się utrzymać na powierzchni. Do tej pory się jej szczęściło z Bożą pomocą. Miała wszystko, dach nad głową, dobrą posadę u znamienitych mieszczan, gotowała… pomogła bratu zostać kupcem. Dlaczego jednak wciąż czuła niedosyt?

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Karczma pod Rybim Łbem to kontynuacja książki Kamienica Schopenhauerów, powieść obyczajowa z historią osiemnastowiecznego Gdańska w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 04 WRZEŚNIA 2024

Wydawnictwo FLOW, stron 416

Po kilkunastu latach od ostatniego spotkania Friedy, Bena i Roberta Danzig przechodzi w ręce pruskie. W tle mają miejsce wojny napoleońskie. Kuchmistrzyni rodziny Schopenhauerów po wyjeździe pracodawców otrzymuje posadę w równie zacnym domu Uphagenów.  Pewnego dnia w życiu Friedy pojawia się kilkunastoletnia Mathilde, obdarzoną niezwykłym talentem, którą kuchmistrzyni udaje się wprowadzić jako pomoc kuchenną. Dziewczynka jednak bardzo szybko wykorzystuje sytuację i chociaż jej wdzięczność do kuchmistrzyni jest wielka, ucieka od Friedy aby zamieszkać w zupełnie innym miejscu. Życie dwóch złodziejaszków również się zmienia, jeden z nich zakłada rodzinę i staje się porządnym obywatelem, a drugi po wyjściu z więzienia myśli jedynie o tym, aby zemścić się na kuchmistrzyni, która przyczyniła się do jego uwięzienia. Czy losy trójki bohaterów ponownie się splotą? Co połączy Friedę z dorosłą już Mathildą? Czy Benowi uda się dokonać zemsty na kuchmistrzyni?

Kto odwiedza mojego bloga, ten wie, że po książki Anny Sakowicz sięgam z wielką przyjemnością i muszę przyznać, że chociaż przeczytałam ich już sporo, zarówno tych dla dzieci jak i dla dorosłych, to żadna z nich jeszcze nie zawiodła moich oczekiwań czytelniczych.

Po raz kolejny autorka zabiera czytelników do osiemnastowiecznego Gdańska, aby przybliżyć dalsze losy bohaterów Kamienicy Schopenhauerów.

Proponuję, zanim ktoś sięgnie po tę lekturę przeczytać pierwszą część, ale myślę, że jeżeli nie ma takiej możliwości, to śmiało może zagłębić się w „Karczmie pod Rybim Łbem” ponieważ autorka tak poprowadziła fabułę, że czytelnik nie pogubi się w losach bohaterów. Może jedynie szukać przeszłości w domysłach.

Czytając tę książkę poznajemy kulinarne strony dawnych kuchni, w których przede wszystkim królowały jako dodatki smakowe przeróżne zioła i warzywa.

Opisy niektórych scen kuchennych są tak niesamowite, że czasami nie można zapanować nad śliną gromadzącą się w ustach. No, ale nie może być inaczej, skoro jedną z głównych bohaterek jest kuchmistrzyni z wyjątkowym talentem do przyprawiania potraw.

Autorka narracją i słownictwem przenosi czytelników do czasów, w których dzieje się fabuła, dzięki temu poznajemy wiele określeń ówcześnie stosowanych.

Wyjątkowa dbałość o szczegóły odnoszące się nie tylko do słownictwa, ale również ubiorów czy zachowania ludzi świadczy jedynie o tym, że Anna Sakowicz bardzo dokładnie przeprowadziła kwerendę do tej książki i dzięki temu z aptekarską wręcz dokładnością przekazała realia tamtego czasu.

(…) Kiedy człek przychodził na świat w biednej izbie, wyrywał przeznaczeniu każdą minutę, szarpał się z losem albo kupczył ciałem i duszą. U Mathilde ciało było mizerne, niewiele warte, za to dusza rozpychała się w nim, próbując sobie znaleźć odpowiedniejsze miejsce, zatem kupczyć nią zdało się najłatwiej. (…)

Myślę, że fabuła książki zadowoli czytelników wielu gatunków powieści. Mamy tutaj zarówno dramat jak i miłość, jest również zdrada i wątek kryminalny, ale znajdziemy w książce również wątek historyczny odnoszący się do osiemnastowiecznego Gdańska, w którym można było usłyszeć zarówno języki niemiecki i polski, ale również angielski i francuski.

(…) Po podpisaniu kapitulacji broniące Danzig wojska pruskie i rosyjskie przez Bramę Żuławską wymaszerowały z miasta w kierunku Prus Wschodnich. Za to z drugiej strony, przez Bramę Wyżynną, wmaszerowały zwycięskie wojska francuskie, a plotka głosiła, że za kilka dni gdańszczanie witać będą samego cesarza Napoleona I Bonaparte. (…)

Autorka świetnie przedstawia życie ludzi pracujących na zapleczach domów bogatych mieszczan, ale również ludzi z tak zwanych nizin społecznych, w których domach w przeciwieństwie do tych mieszczańskich, pachnących czystością i dobrymi potrawami cuchnęło gorzej niż w stajni czy oborze.

Aż trudno sobie wyobrazić, że ludzie żyli w takich warunkach, w takim brudzie, bez dbania o higienę. Czy wynikało to tylko z biedy, czy również z niechlujstwa?

Zapraszam do osiemnastowiecznego Gdańska, w którym w kuchni bogatego domu króluje pewna zdolna i piękna kobieta marząca o własnej karczmie. Czy jej marzenie się spełni? Nie odpowiem na to pytanie, sami się przekonajcie sięgając po książkę.

(…) Nie miała ochoty na dysputy o zamążpójściu, choć musiała przyznać w duchu, że pocałunek Roberta rozbudził w jej ciele nieznane dotąd namiętności i stąd pewnie jej wybuch przy Adeli. Dotknęła palcem warg, jakoby w nadziei, że znajdzie na nich ślad ust mężczyzny. (…)

Zapraszam do świata gdańskich rzezimieszków, którzy nie myślą o uczciwej pracy, ale chętnie zasiadają do stołu by naiwnych ogrywać w karty lub w kości.

Krótkie rozdziały przenoszą czytelnika raz do życia kuchmistrzyni, raz do biednej sieroty o wyjątkowej brzydocie, a raz do świata pewnego złodzieja i kanciarza.

Polecam tę książkę zarówno miłośnikom powieści obyczajowych jak i romansów czy dramatów, a nawet ktoś kto zaczytuje się w kryminałach znajdzie coś dla siebie. Końcówka książki to prawdziwy bum emocjonalny. Gwarantuję cudowną podróż w czasie, ale również mile spędzony czas z wyjątkowymi bohaterami.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FLOW za możliwość poznania kolejnej cudownej powieści Anny Sakowicz w ramach współpracy barterowej.

TURNIA – Anna Klejzerowicz

(…) Po chwili drzewa zaczęły rzednąć, pojawiła się panorama: z jednej strony na Tatry, z drugiej na Zakopane. Nie miałam jednak głowy, by podziwiać widoki, szłam na spotkanie z mordercą. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Klejzerowicz bywa dość częstym gościem w moim świecie książek, ale tym osobom, które trafiły do mnie po raz pierwszy przedstawię tę autorkę, chociaż myślę, że jest ona znana czytelnikom lubiącym dobre kryminały. Jest gdańską pisarką, publicystką, fotografką, autorką książek kryminalnych i nie tylko. Przez wiele lat współpracowała z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotografka i redaktorka publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji.  

Turnia to kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w Tatrach.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 CZERWCA 2024

Wydawnictwo PURPLE BOOK, stron 254

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, w rejonie Czerwonych Wierchów bez śladu znika młoda ratowniczka górska Karolina Olszańska, będąca również artystką i dziennikarką. Po wypadku dziewczyna nie może już pracować jako ratowniczka, ale nie przeszkadza jej to w odwiedzaniu gór najczęściej jak to możliwe, bez względu na pogodę. Trzydzieści lat później w Tatry przyjeżdża Helena, siostrzenica zaginionej przed laty Karoliny, studentka dziennikarstwa, która planuje napisać artykuł o ciotce, ale żeby to zrobić musi najpierw rozwiązać tajemnicę zaginionej krewnej. Kto wie coś na temat zniknięcia Karoliny? Czy obca wśród górali dziewczyna znajdzie sojuszników, czy będzie traktowana wrogo? Jak daleko musi sięgnąć Lena, aby odkryć kto stoi za tajemniczym zniknięciem Karoliny? Czy poszukiwanie prawdy nie okaże się dla dziewczyny niebezpieczne?

Anna Klejzerowicz nie tylko lubi rozpieszczać swoich czytelników ciekawymi historiami kryminalnymi, ale lubi również zabierać ich w niesamowite miejsca.

W tej powieści autorka zabiera nas do Zakopanego i na tatrzańskie szlaki nie szczędząc pięknych opisów górskich okolic. Przy dobrze wykształconej wyobraźni jaką posiadam, z przyjemnością i wręcz zachłannością „spoglądałam” na miejsca opisane w książce.

Góry pamiętam jak przez mgłę i to raczej te niższe, kiedy jako dziecko, a potem podlotek maszerowałam w weekendy razem z moim ojcem. Niestety, chociaż tata bardzo kochał góry, nigdy nie zabrał mnie w Tatry, a Zakopane to znam jedynie z perspektywy Krupówek i kolejki tam i z powrotem na Gubałówkę.

Dzięki książce Anny Klejzerowicz miałam zatem okazję „pobyć” trochę w naszych pięknych Tatrach i poznać wiele ciekawych miejsc.

Autorka pokazuje Tatry zarówno jako cud natury, zachwycający swoim pięknem, ale również jako krainę bezlitosną i groźną nawet dla wprawionego w wędrówkach człowieka. Zmieniająca się pogoda może zaskoczyć nawet najodważniejszych i najlepszych i czytając tę książkę cały czas się zastanawiamy, czy Karolinę, młodą ratowniczkę też zaskoczyła, czy zaskoczył ją człowiek. Dziewczyna chociaż znała góry jak własną kieszeń, to w obliczu strachu i zagrożenia ze strony drugiego człowieka… w tajemniczy sposób zniknęła i ślad po niej zaginął.

(…) I znów weszliśmy w las. Lasy w górach są inne niż na nizinach. Pachną inaczej i zdaje się, że powietrze w nich stale drży, migocze. Zewsząd dobiega tajemniczy szum potoku, któremu czasem wtóruje wiatr. Magiczne organy Matki Natury. Zawsze mam wrażenie, że znajduję się w baśniowej świątyni. (…)

Główny wątek fabuły to poszukiwanie przez młodą krewną prawdy odnoszącej się do rozpłynięcia się jej ciotki, bo nie możemy jeszcze mówić o śmierci, ponieważ ciała nie odnaleziono.

I chociaż tragedia miała miejsce bardzo dawno temu, jeszcze przed przyjściem na świat Heleny to ciekawość i dążenie do odkrycia okoliczności w jakich zaginęła jej krewna wzięły górę nad wszystkim innym. Odważna i dociekliwa potrafiła dotrzeć do ludzi, którzy przed laty znali, a nawet przyjaźnili się z Karoliną. Nieświadoma szokującej prawdy Helena odkrywa, kto był tak naprawdę przyjacielem, a kto wrogiem ciotki.

Interesująca fabuła i płynnie poprowadzony wątek kryminalny z pewnością nie sprawiają, że książka jest nudna. A gdy dodamy do tego ciekawie wykreowane osobowości bohaterów i wplecione w fabułę wątki turystyczny oraz wątek historyczny odnoszący się do górali i Podhala, to możemy być pewni, że ta książka na jakiś czas nas czytelniczo zniewoli.

(…) Przesiedzieliśmy do późnej nocy. I tym razem nie rozmawiałyśmy o Karolinie, choć jej osoba ciągle powracała we wspomnieniach, wkradała się w różne poruszane przez nas tematy, nie dając za wygraną. Jakby wiedziała, że być może – jej los się dopełni. (…)

Myślę, że zachęciłam do sięgnięcia po tę lekturę. Zapraszam zatem na spacer po górach, na którym świetną przewodniczką jest autorka tej książki. Oprócz malowniczych obrazów, Anna Klejzerowicz funduje również dreszczyk emocji i garść tajemnicy.

Myślę, że czas spędzony z Leną, początkującą dziennikarką, panią Teresą, cudowną właścicielką pensjonatu, oraz kilkoma innymi osobami będzie dla wielu czasem mile spędzonym.

Polecam tę książkę nie tylko jako dobry kryminał, ale również jako powieść przygodową, w której znajdziemy również odrobinę romansu i wątków psychologicznych, które z pewnością miały wpływ na fabułę.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu PURPLE BOOK za kolejną ciekawą książkę i dziękuję za możliwość pobycia w naszych pięknych Tatrach i uczestniczeniu w poszukiwaniach zaginionej przed wielu laty, w dość tajemniczych okolicznościach młodej dziewczyny.

KAMIENICA SHOPENHAUERÓW – Anna Sakowicz

(…) Przed sobą miała twarz jednookiego złodziejaszka. Uśmiechał się cynicznie, ale też było w wyrazie jego twarzy coś kuszącego. Nie cofnęła się jednak, by go wpuścić. (…) spoglądali na siebie w milczeniu. Pierwszy raz jej nie szarpnął, nie obłapił za głowę lub szyję, nie napierał na nią ciałem. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Kamienica Shopenhauerów to powieść obyczajowa retro z mocnym wątkiem kryminalnym.

PREMIERA KSIĄŻKI 17 KWIETNIA 2024

Wydawnictwo FLOW, stron 395

Frieda jest siostrzenicą kuchmistrzyni zatrudnionej w jednym z najznakomitszych gdańskich domów, rodziny Shopenhauerów. Dziewczyna marzy o własnej karczmie, ale póki co musi się podszkolić pod okiem dobrej kucharki. W domu Shopehauerów zostaje przyjęta dość ciepło zarówno przez służbę jak i państwo Johannę i Heinricha. Pewnej nocy Frieda zastaje w domu złodziei, boi się jednak komukolwiek o tym wspomnieć. Kiedy wydaje się, że wszystko układa się w miarę dobrze, dochodzi do makabrycznej zbrodni, z rąk opryszków ginie ciotka dziewczyny. Frieda wciąż pamięta opryszków, którzy nocną porą odwiedzili dom Shopenhauerów i podejrzewa, że jeden z nich mógł w zemście zabić kuchmistrzynię. Młodzi mężczyźni mocno zakorzenieni w pamięci dziewczyny nie pozwalają jej o sobie zapomnieć i wreszcie w obliczach strachu Frieda wyznaje prawdę, w głębi duszy nie wierząc jednak, aby złodziej z jednym okiem mógł być mordercą. Przekonuje ją również do tego przyjaciel tajemniczego młodzieńca, który poruszył serce dziewczyny piękną grą na piszczałce. Czy mordercą Anny jest jeden z opryszków, czy może ktoś mieszkający w domu Shopenhauerów? Czy Fridzie uda się dojść do prawdy i dlaczego zamknięcie w lochu jednookiego złodzieja wzbudziło wśród gdańszczan tak wielkie oburzenie, że doszło w mieście do zamieszek? Komu powinna zaufać Frieda by rozwikłać zagadkę śmierci ciotki?

Po książki Anny Sakowicz sięgam z prawdziwą przyjemnością, bo wiem, że jest to pisarka, która bardzo się stara nadaniu swoim powieściom rzeczywistości, o której w danym momencie pisze. I w tej książce widać ogromną pracę jaką autorka włożyła w to, aby opowieść o młodej kuchmistrzyni stała się dla czytelników wiarygodną.

Muszę przyznać, że kryminalna fabuła powieści nieco mnie zaskoczyła, ale świadczy to tylko o tym, że Anna Sakowicz potrafi sobie poradzić z każdym gatunkiem literackim, ponieważ mamy tutaj powieść z mocnym akcentem historycznym odnoszącym się do dawnego Gdańska, a także ciekawą intrygę kryminalną.

Świetnie wykreowane postacie przybliżają czytelników do bohaterów, co z pewnością bardzo pozytywnie wpływa na odbiór powieści. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam i Friedę, młodą kuchmistrzynię i służącą Aghatę jak i dwóch młodych opryszków Bena i Roberta.

Piękna okładka już zbliża czytelników do okresu o jakim pisze autorka i chociaż mogłoby się wydawać, że jest to sielankowa opowieść o domu zacnej gdańskiej rodziny, to mamy tutaj również kilka wątków, które bardzo poruszą zapewne niejedno serce. W tym konkretnym przekazie mam na myśli rodzinę jednego z opryszków, który zatrzymał się w domu swojego wuja. Pokazane przez autorkę, brud, smród i ubóstwo połączone z przemocą i nadmiernym używaniem alkoholu to równie ciemna strona fabuły jak morderstwo dokonane w środku miasta na niewinnej kobiecie.

(…) – Stary łajdak – szepnął Robert i mocniej zacisnął palce na piszczałce. Potem złapał dziewczynkę za rękę i podwinął jej rękaw. Tak jak się domyślał, na skórze małej widać było sine ślady. (…)

Dla dodania pewnego rodzaju tajemniczości autorka kilka rozdziałów powieści zatytułowała imieniem dziewczynki, która przyszła na świat właśnie w tej patologicznej rodzinie, a losy której zapewne zostaną rozwinięte w kolejnej części tej historii, której zapowiedź już możemy zobaczyć na okładce książki.

Przyznam szczerze, że bardzo emocjonalnie podeszłam do wątków odnoszących się do tej rodziny, która została pokazana tak obrazowo, że podczas czytania wręcz czułam odór wydobywający się z mieszkania tych ludzi.

Ale jeśli chodzi o zapachy, to muszę przyznać, że towarzyszyły mi i przyjemne doznania, kiedy główna bohaterka królując w kuchni przygotowywała apetyczne dania, używając do tego wielu ziół i zapachowo-smakowych dodatków.

Pięknie pokazane życie osiemnastowiecznego Gdańska, w którym kontrastuje przepych z nędzą, miasto kuszące zakazanymi rozkoszami, a z drugiej strony zwykłe życie mieszkańców, w którym kary za przewinienia potrafią być bardzo dotkliwie i za kradzież można zawisnąć na szubienicy, a jednocześnie pozwala się na to, żeby mężczyźni traktowali swoje żony i dzieci jak worki treningowe, a pracodawcy dla przykładu chłostali służbę to z pewnością obrazy, które na długo pozostaną w pamięci czytelnika.

Dokładność z jaką autorka opisuje zarówno stroje ówczesnych ludzi i to nie tylko mieszczan, ale i służby, a także drobiazgowe opisy przygotowanych potraw czy opisy miejsc, to moim zdaniem prawdziwy majstersztyk.  

Tutaj wszystko jest tak realnie pokazane, że momentami trudno uwierzyć w to, że powieść jest fikcją.

Wplecione w tekst nazwy i powiedzonka jakie powszechnie słychać było w tamtym Gdańsku, to wisienka na torcie. Ubarwiły one historię do tego stopnia, że chciałoby się na chwilę „wskoczyć” do tamtego Gdańska.

(…) Przedproża kamienic ciągnęły się wzdłuż całej ulicy, każde z nich wyłożone zostało kamiennymi płytami. Prowadziły do nich szerokie schody, a ciężkie ogrodzenia zabezpieczały je od ulicy. Pomiędzy przylegającymi do siebie przedprożami wznosiły się wysokie na cztery lub pięć stóp przymurki. Na nich w kamiennych korytach spoczywały blaszane rury zbierające wodę z dachów, wypływającą na zewnątrz przez paszcze wykutych z kamieni głów delfinów, wielorybów lub innych stworzeń wodnych… (…)

Polecam tę książkę osobom lubiącym zagłębiać się w historię, ja po przeczytaniu tej powieści musiałam pójść na spacer na Główne Miasto i próbowałam sobie wyobrazić miejsca, w których przebywali bohaterowie. Ale polecam ją również miłośnikom kryminałów retro, jak i tym osobom, które lubią ciekawie opowiedziane historie obyczajowe. Myślę, że przy tej książce nikt nie będzie się nudził.

Dziękuję Autorce za ogrom emocji jaki wywołała we mnie ta historia i dziękuję Wydawnictwu FLOW za egzemplarz, który mogłam przeczytać w ramach współpracy barterowej.

KUŹNIA PRZEKLĘTYCH – Anna Klejzerowicz

(…) Czekając na telefon od Grety, niespokojnie krążyła dookoła samochodu. Nadal nie wiedziała, czego się obawia, ale wciąż czuła nieokreślony lęk. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, chociaż obecnie mieszka w okolicach Gdańska. Jest kobietą wszechstronnie zaangażowaną, nie tylko pisarką i publicystką, ale również redaktorką, zajmującą się także fotografią. Autorka zbiorów opowiadań grozy z cyklu: “Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”, powieści kryminalnych: „Sąd Ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, „Cień gejszy” (książka – laureatka plebiscytu „Przy kominku” w 2011 r), opowiadań w licznych antologiach, a także tekstów prasowych – beletrystycznych i publicystycznych. Przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji, prywatnie „kocia mama”, miłośniczka gór, książek i sztuki.

Kuźnia przeklętych to kryminał z serii z dziennikarką Felicją Stefańską.

PREMIERA KSIĄŻKI 24 STYCZNIA 2024

Wydawnictwo Purple Book, stron 269

Lasy w okolicach Kryszewa są nie tylko piękne, ale kryją w sobie wiele tajemnic. W jednym z lasów znajdują się zrujnowane przez czas i ludzi pomieszczenia starej kuźni. Pewnego dnia dochodzi tam do morderstwa jednego z miejscowych polityków. Wkrótce policja znajduje kolejną ofiarę morderstwa w tym samym miejscu. Nikt nie wie, czy ludzie ci mieli ze sobą coś wspólnego. Miejscowi twierdzą, że kuźni pilnuje diabeł, który pozbywa się wszystkich intruzów. W śledztwo angażuje się nie tylko policja, ale również prasa. Dziennikarka Felicja Stefańska będąca rzeczniczką prasową gminy stara się na równi z organami ścigania rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw. Czy były to potyczki polityczne czy ekonomiczne? Komu zależy na tym, aby starą kuźnią nie interesowały się ani władze, ani ludzie postronni? Co stało się z byłymi właścicielami kuźni?

Seria z Felicją Stefańską jest drugą z kolei po tej z Emilem Żądło do której lubię wracać. I chociaż żal mi, że Emil nas (czytelników) już opuścił, to cieszę się, że pojawiła się Felicja. Chociaż podobno i ona postanowiła nas opuścić.

Fabuła książki dzieje się w niewielkiej miejscowości niedaleko Gdańska. W pięknych leśnych okolicach znajdują się pozostałości starej kuźni, która od wielu lat dla jednych jest ruderą, a dla innych sensacyjnym obiektem, w którym mieszka… diabeł i być może ukryty jest również skarb byłych właścicieli.

Główna bohaterka tej powieści, młoda kobieta jest lokalną dziennikarką, rzeczniczką gminy i… samozwańczą panią detektyw dla której nie ma spraw których nie da się nie rozwiązać. Ciekawska, odważna i bardzo spostrzegawcza potrafi rozmawiać z ludźmi, którzy stronią od rozmów z policją, dzięki temu często jest bardzo pomocną dla organów ścigania.

Autorka stworzyła kobietę, która nie jest ideałem, pali jak smok, wypija hektolitry kawy, ale jako dziennikarka jest dociekliwa i skuteczna w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.

Kto czytał wcześniejsze książki z Felicją Stefańską ten zdążył ją dobrze poznać, a kto jeszcze nie miał okazji to może zacząć nawet od tej książki, ponieważ każda z powieści jest oddzielną historią.

Kryminał jaki stworzyła Anna Klejzerowicz jest dość spokojnie toczącym się śledztwem dziennikarskim. Spokojnie, ale nie mozolnie, bowiem każdego dnia dziennikarka i jej asystentka odkrywają coś, co może mieć związek z prowadzonym przez policję dochodzeniem.

Fabuła książki to połączenie kryminału, obyczaju i odrobiny romansu. Wszyscy bohaterowie są wyraziści i sprawiają, że czytelnik nie ma powodu, aby podczas czytania się nudzić.

Odkrywając kolejne części kryminalnej zagadki odnoszącej się do morderstw dokonanych w starej kuźni przy okazji odkrywamy sporo ciekawostek dotyczących mieszkańców Kryszewa.

Czytając tę powieść cały czas zastanawiałam się nie nad tym kto zamordował, ale nad tym jaki miał motyw. Oczywiście na końcu wszystko jest wyjaśnione, ale mimo szczerych chęci, sama do tego nie doszłam.

(…) – Absolutnie nie. Byłem pewien tylko jednego, że to w miarę młody mężczyzna. Niczego więcej nie zarejestrowałem, byłem w szoku. Poza tym warunki nie należały do sprzyjających: ciemno, deszcze, strach, kiedy usłyszałem gdzieś niedaleko kroki. Tak, przyznaję, bałem się, że morderca wciąż tam jest. (…)

Śledztwo toczy się niespiesznie, ale chociaż powoli posuwa się do przodu, często czymś zaskakując nie tylko odkrytymi faktami historycznymi, ale również różnym powiązaniu mieszkańców miejscowości z byłymi właścicielami kuźni.

Myślę, że wielu czytelników lubi takie powiązania jakie zastosowała w swojej powieści Anna Klejzerowicz. Niby kryminał a można w nim znaleźć sporo wątków obyczajowych, ale również ciekawą dawkę historii.

Jeżeli macie ochotę na dobry kryminał, taki bez nadmiernej przemocy i wulgaryzmów to jest to idealna lektura. POLECAM.

Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za możliwość przeczytania tej książki i po raz kolejny wejście w świat Felicji Stefańskiej.

Jeżeli nie znacie jeszcze „pióra” autorki, to polecam zarówno książki z Felicją Stefańską jak i te z Emilem Żądło.

MAGICZNY CZAS – Agnieszka Lis

(…) Prezenty zawinięte w kolorową krepinę, ozdobione ręcznie przygotowanymi przez Danusię wizerunkami choinek, bombek i trochę niezdarnych mikołajów, a potem zawinięte w kwiaciarniany celofan prezentowały się bajkowo. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.

Magiczny czas to powieść świąteczna z mocnym akcentem dramatu, ale i również z nadzieją, która przeważnie w święta pojawia się w sercach wielu ludzi.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo Skarpa Warszawska
stron 316

Danuta od lat związana jest z rodziną Barbary i Arkadiusza, jest dla nich kimś więcej niż gospodynią, chociaż u nich pracuje, gotuje, sprząta, opiekuje się dziećmi. Bywa, że jest również kimś w rodzaju przyjaciółki i powiernicy. Kobieta kiedyś miała marzenia, jak każda młoda dziewczyna, pragnęła miłości i tego kogoś kto byłby przy niej na dobre i na złe. Niestety życie przygotowało dla niej inny scenariusz, zamiast miłości i czułości otrzymała od ukochanego jedynie ból, strach i upokorzenia. Danuta nigdy nikomu się nie żaliła, z pokorą i skromnością przyjmowała na siebie kolejne trudy jakie zafundowało jej życie, i zawsze wierzyła w magię Bożego Narodzenia. Któregoś dnia jednak, dzięki swojej pracodawczyni wyrwała się z toksycznego związku i zaczęła życie od nowa. Nie poddała się, pokonała strach i znów zaczęła żyć normalnym życiem. Czy można zapomnieć o przeszłości? Czy święta spędzone w samotności są lepsze od tych spędzonych w dużym gronie rodziny i przyjaciół?

Czas książek świątecznych to dla mnie czas, na który czekam 11 miesięcy w roku. Są książki, które przeczytam i za tydzień już niezbyt pamiętam ich fabułę, ale są również takie, które budzą we mnie ogrom emocji i nie jestem w stanie przestać o nich myśleć. I do takich książek śmiało mogę zaliczyć tę i wiem, że osoba Danusi zostanie ze mną na długo.

Poznałam już niektórych bohaterów we wcześniejszych pozycjach świątecznych autorki, spędziłam z nimi niejedne święta i zawsze postać Danusi – gospodyni Barbary i Arkadiusza gdzieś przewijała się między innymi osobami.

„Magiczny czas” to książka w 99 procentach poświęcona właśnie tej cichej, skromnej i niezwykle pracowitej kobiecie.

Jeśli jednak ktoś myśli, że za słodką, świąteczną okładką znajdzie ciepłą świąteczną opowieść, to muszę uprzedzić, że tak nie będzie, i może się lekko rozczarować.

(…) Najpierw trzeba dojść do dna, musi wydarzyć się coś, co w trudnej sytuacji pozwoli się od niego odbić, co będzie radykalnym zwrotem. I to właśnie było to. (…)

Świąt tutaj jest sporo, wątki świąteczne zaczynają się od roku 1980, kiedy to główna bohaterka jest młodą, pełną nadziei i marzeń dziewczyną, kochającą i kochaną i bardzo szczęśliwą. Ale…

No właśnie później zaczyna się życie po „ale” kiedy marzenia zostają zdominowane przez szarą, brutalną rzeczywistość, miłość zostaje stłamszona strachem i bólem, a życie bardziej przypomina koszmar niż to o czym jako dziewczyna marzyła.

Muszę przyznać, że życie tej kobiety opisane w książce bardzo mną wstrząsnęło i czytając uroniłam niejedną łzę. Był jeszcze inny powód tak emocjonalnego podejścia do tej powieści, ale wolałabym o tym nie pisać.

Ciepła, miła, empatyczna, zwykła kobieta przeżyła w swoim życiu więcej zła niż można to sobie wyobrazić. Toksyczne małżeństwo, które miało być idyllą na miarę ówczesnych czasów (tu mam na myśli lata 80, 90 ubiegłego wieku) okazało się koszmarem dla wielu trudnym do zrozumienia.

Danusia mimo wszystko bardzo kochała swojego męża, wszelakie razy jakie od niego dostawała tłumaczyła, że przecież to normalne, chłop musi się od czasu do czasu napić, a że w złości podniesie rękę na żonę, to… to też normalne.

(…) Wracała myślami do dawnego życia. Tęskniła za mężem. Pamiętała oczywiście o tym, jaki był naprawdę, ale to było wspomniane rozumem. Serce wołało za tamtym mężczyzną, który oświadczył się tombakowym pierścionkiem, mając za świadka kamiennego króla sielaw i tłumek zgromadzony na mikołajskim rynku. (…)

Ile kobiet tak żyje, w strachu o jutro, żyje ze wspomnieniami tych pięknych chwil i czułych dotyków, żyje nadzieją, że ten ukochany kiedyś chłopak wróci.

Święta to magiczny czas, zawsze przynosi ze sobą nadzieję, bez względu na to czy ktoś spędza go w gronie bliskich mu osób, czy w samotności.

Główna bohaterka nigdy się na nic nie żaliła, z podniesioną głową stawała nawet wtedy, gdy brakowało jej sił fizycznych i psychicznych.

Autorka w wyjątkowy sposób przedstawia toksyczny związek, w którym dominuje przemoc i upokorzenie. To nie jest powszechnie znana patologia, ponieważ Danusia robiła wszystko, aby jej dom wyglądał schludnie, a syn nie musiał się wstydzić biedy. Takich kobiet jak Danusia być może jest wiele, ale najważniejsze w ich życiu jest to, że w trudnych chwilach mają przy sobie ludzi o ogromnej empatii i determinacji.

Danusię z toksycznego związku wyciągnęła Barbara, pracodawczyni kobiety, która nie tylko podała jej pomocną dłoń w chwili „upadku”, ale pokierowała również dalszym życiem swojej gospodyni i jej syna.

Życie Barbary chociaż opływało w dostatek, o jakim wiele kobiet może tylko marzyć, też nie należało do idealnych. Ona również miała swoje marzenia i chciała je realizować wspólnie z ukochanym mężem, ale…

I tu znów pojawia się to nieznośne „ale”. Arkadiusz chociaż był wymarzonym partnerem miał swój mały hermetycznie zamknięty świat i chociaż kochał swoją żonę nad życie, nie chciał uczestniczyć w spełnianiu jej marzeń. Czy to małżeństwo można było określić szczęśliwym? Myślę, że nie do końca, bo przecież szczęścia nie można zbudować tylko dostatkiem i pieniędzmi, do tego potrzeba jeszcze odrobiny dobrej woli, czasami ustępstwa i zrozumienia potrzeb tej drugiej osoby.

Ta książka aż kipi od emocji i zapewne wiele czytelniczek czy czytelników wpadnie w pewnego rodzaju refleksje po zagłębieniu się w tę fabułę.

Dużo mogłabym jeszcze pisać o tej książce, tak mocno ona utkwiła w mojej głowie. Autorka porusza w niej wiele trudnych i smutnych wątków, które niestety są codziennością wielu kobiet.

Poruszył mnie również stosunek syna Danusi do matki, zwłaszcza wątki odnoszące się do świąt. Nie wyobrażam sobie, aby któreś z moich dzieci pozwoliło na to, abym w święta siedziała sama w domu, bez względu na to, czy ich partnerzy byliby ustosunkowani do mnie pozytywnie czy negatywnie. A syn Danusi na to pozwolił.

(…) Cmoknął matkę w czoło i po chwili już go nie było. Danka została sama z myślą, że życie bywa równie piękne, jak okrutne. Daje i odbiera wedle tylko sobie znanych zasad. Albo i bez żadnych reguł. A jednak warto żyć. Cieszyć się każdym dniem, czekać na promień słońca, a nawet na kroplę deszczu. (…)

Myślę, że ta powieść wielu osobom na długo zapadnie w pamięć, dlatego POLECAM ją całym sercem, nie musicie jej czytać w okresie okołoświątecznym, bo na dobrą książkę każdy czas jest dobry.

Dziękuję Autorce za kolejną bardzo emocjonalną historię, a wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za egzemplarz.

Napisz do mnie
wrzesień 2025
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/