dobra książka
PRZERWA ŚWIATECZNA – Joanna Tekieli
Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
(…) W wigilijny poranek padała mżawka i było to zjawisko wyjątkowo niepożądane zarówno dla tych, którzy już tylko dopinali świąteczne przygotowania na ostatni guzik, jak i dla osób, które wszystkie prace i zakupy zostawili właśnie na ten dzień. Wszyscy krzywili się na widok szarego nieba i marudzili, że znów nie będzie białych świąt. (…)
Joanna Tekieli jest z urodzenia i zamiłowania Krakowianką. Ukończyła polonistykę. Uwielbia dobrą kawę, kocha ciszę, czytanie książek i piesze wędrówki po górach i dolinach. Jest autorką powieści z cyklu o pensjonacie „Leśna Ostoja”, „Dębowe uroczysko”, „Szlak Srebrnych Mgieł” i innych.
Przerwa świąteczna to powieść typowo świąteczna.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 PAŹDZIERNIKA 2024
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Milena, ambitna bizneswoman, pragnie zapewnić synowi wszystko, czego sama w dzieciństwie nie miała, dlatego planuje wyjazd do luksusowego hotelu w Alpach, aby pobyć razem i dobrze się bawić, ale los ma wobec niej zupełnie inne plany. Z kolei Filip, samotny ojciec, marzy o tym, aby w Boże Narodzenie zaszyć się w domu i spędzić czas na czytaniu, graniu w planszówki, oglądaniu telewizji i jedzeniu pyszności, jednak i jemu los przygotował zupełnie inny scenariusz. Nastoletni Piotrek chce po prostu mieć czas na czytanie książki ulubionego autora, a jego klasowa koleżanka Julka pragnie, by w te święta zdarzyło się coś niezwykłego. Los sprawi, że ich marzenia zostaną wysłuchane, jednak spełnią się w sposób wyjątkowo przewrotny. Czy Milena z synem wyjadą na święta i czy marzenie Filipa o spokojnych świętach w domu się spełnią? Dlaczego Piotrek i Julka uznają, że te święta są najfajniejsze?
Dwa lata temu miałam okazję przeczytać inną książkę Joanny Tekieli – Zaczarowana zima w Olszowym Jarze, która bardzo mi się spodobała i dlatego gdy w tym roku otrzymałam od Wydawnictwa FILIA kolejną powieść tej autorki to bardzo się ucieszyłam.
Fabuła podzielona jest na dwie części. W jednej bohaterami są Milena i jej syn Leon oraz Filip i jego syn Adrian, którzy niechcący zostają zamknięci w szkole bez zasięgu telefonów, zmuszeni spędzić kilka dni (w tym Wigilię) razem i próbując jakoś przetrwać.
Bardzo podobała mi się ta część, w której autorka pokazała jak ważne są relacje między ludźmi i jak ważny dla dzieci jest czas, który mogą spędzić ze swoimi rodzicami. W obliczu takich niedogodności jaka przydarzyła się Milenie, Filipowi i ich synom, kreatywność w wymyślaniu wspólnych zabaw dla obu chłopców okazała się najlepszym prezentem świątecznym.
Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego czego pragną ich pociechy, jak zły skutek może odnieść w wychowaniu i relacjach rodzic-dziecko nadopiekuńczość rodzicielska lub zbyt wygórowane ambicje będące często pseudo spełnieniem się w roli rodzica i zmęczeniem dziecka.
(…) – Nie ma znaczenia to, gdzie spędzamy święta, ważne jest tylko z kim. Bo to ludzie, na których nam zależy, sprawiają, że Boże Narodzenie jest magiczne. Życzę ci, żeby zawsze były obok ciebie takie osoby. – Uniosła wzrok i popatrzyła na Filipa i Adriana. (…)
Świetnie pokierowana fabuła tego wątku sprawiła, że czytając często się uśmiechałam się.
Jak można sobie poradzić w każdej, nawet tak ekstremalnej sytuacji jak odizolowanie do świata w zamkniętym budynku to mistrzostwo świata w odnajdowaniu pozytywów w chwilach zwątpienia. Kreatywność pomysłów Mileny dosłownie mnie zachwyciła.
Święta bez choinki, tradycyjnych potraw i kolęd (zamiast których można śpiewać pieśni patriotyczne 😉) też mogą być czymś wspaniałym i niezapomnianym.
Druga część odnosi się do Piotra, nastolatka zakochanego w najpiękniejszej dziewczynie z klasy, mieszkającego z rodzicami i młodszą siostrą, który w czasie przerwy świątecznej zamiast cieszyć się wolnym czasem musi przejąć obowiązki kontuzjowanego ojca.
Sprzedaż choinek na targowiskowym placu początkowo wydaje się chłopcu koszmarem, ale w momencie pewnego zdarzenia zmienia się w przyjemność.
(…) „Inni moi kumple pewnie teraz jeszcze wylegują się w łóżkach, a ja muszę się mordować z cholernymi drzewkami” – mruczał w duchu, wyładowując iglaki z samochodu. (…)
W tej części mamy wątek romantyczny, który prawie pretenduje do miana świątecznego cudu, ale o tym przeczytacie, jeżeli zdecydujecie się sięgnąć po tę bardzo świąteczną powieść, w której znajdziecie również wiele innych ciekawych wątków obyczajowych.
Polecam tę pełną niespodzianek powieść świąteczną, myślę, że każdy kto ją przeczyta będzie zadowolony z wyboru lektury.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej powieści w ramach współpracy barterowej, a Autorce dziękuję za mile spędzony czas w towarzystwie bohaterów tej opowieści.
OTWÓRZ SIĘ NA CUDA – Nika Kardasz
Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
(…) Wszechogarniająca radość i zabijający smutek. Ulga i głaz nie do uniesienia. Szczęście i rozpacz. Światło i cień. Nie można w jednym momencie odczuwać tak skrajnych emocji. Ale kiedy żyje się w dwóch równoległych światach i jest dwoma osobami naraz, to zupełnie normalne. (…)
Nika Kardasz jest młodą polską pisarką mieszkającą w Islandii. Mówi o sobie, że pisanie i zumba są odpowiedzią na wołanie jej kreatywnej duszy. Każdą sobotę spędza z dziećmi ucząc je języka polskiego. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Oddychaj”. I właściwie to wszystko co udało mi się znaleźć na temat tej autorki.
Otwórz się na cuda to piękny zimowo-świąteczny romans z wątkiem dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 31 PAŹDZIERNIKA 2023
Rozalia dzieli swój czas pomiędzy rodzinną firmą, której nie znosi, a kliniką, gdzie jej mąż od trzech lat leży w śpiączce. Tuż przed świętami współpracownik i przyjaciel ofiarowuje jej prezent i wysyła ją na daleką, śnieżną Islandię, żeby odpoczęła i zregenerowała siły. Rozalia trafia do domu Unnur, starszej Islandki, z którą się zaprzyjaźnia. Poznaje tam nie tylko Bjarmiego, jej syna, oraz młodą Polkę mieszkającą w Islandii, ale przede wszystkim odnajduje samą siebie. Za namową nowych przyjaciół spędza z nimi rodzinne Boże Narodzenie, chyba pierwsze takie w jej życiu. Między nią a Bjarmim rodzi się uczucie. Rozalia staje przed wyborem, czy wrócić do męża, który być może nigdy się nie obudzi, ale który od zawsze był jej przyjacielem, czy dać szansę nowej miłości. I właśnie wtedy dostaje z Polski wiadomość, na którą czekała kilka lat… Co wydarzyło się w Islandii, że Rozalii trudno będzie opuścić tą islandzką miejscowość? Czy warto uwierzyć w siebie i w cuda, które mogą się wydarzyć?
Niech przyszłość nie zabiera ci teraźniejszości. Bo możesz przeoczyć coś ważnego.
Kolejna polska pisarka, którą poznałam dzięki tej powieści jest z tych, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i chętnie sięgnę po pozostałe książki jej autorstwa.
Byliście kiedyś w Islandii? (a może powinno się mówić – w Islandii tylko na…?) Jeśli chodzi o mnie to nigdy tam nie byłam, ale znam osoby, które wprost zakochały się w tym kraju.
Dzięki Nice Kardasz udałam się tam i to zimą, to nic, że tylko w wyobraźni, ale zachwyciłam się tak jak bym była osobiście.
Autorka ciekawie „pokazała” Islandię i to zarówno tę piękną i malowniczą jak i tę groźną i niebezpieczną. Przy odrobinie fantazji można to wszystko oczami wyobraźni „zobaczyć”.
To nie jest typowa powieść świąteczna chociaż akcja została umieszczona w grudniu, a nawet w czasie świąt, które główna bohaterka miała okazję spędzić razem z pewną islandzką rodziną. To opowieść o zagubionej emocjonalnie kobiecie, trudnych relacjach rodzinnych, miłości, przyjaźni i tęsknocie.
(…) Pomaga mi założyć fartuszek w mikołaje i wręcza wałek do ciasta. Atmosfera jest iście świąteczna. Słychać ją w radiu, widać za oknem i czuć w tej małej kuchni. Kobiety się śmieją, rozmawiają, a ja wałkuję ciasto i zastanawiam się, jak to możliwe, że w obcym domu czuję się lepiej niż u siebie w Polsce. (…)
Z całą pewnością jest to powieść bardzo zimowa, a jej bezosobowymi głównymi bohaterami są dramat i romans.
Muszę przyznać, że zauroczyła mnie ta książka, a w szczególności ciekawa, nietuzinkowa fabuła, która do ostatniej strony nie pozwala czytelnikowi domyślić się zakończenia. A zakończenie jest… no cóż, tego nie zdradzę, bo chciałabym zachęcić do sięgnięcia po tę książkę.
Rozalia jest kobietą, której życie nie było usłane różami. Tak zwany „zimny chów” pozbawił dziewczynę tego, czego nie powinno zabraknąć dziecku, czyli zwykłego matczynego uczucia. Nikt nie nauczył jej miłości, a przecież każdy na nią zasługuje.
Piękna, bogata i bardzo samotna w wielkim mieście, na szczęście dla Rose, poznała smak prawdziwej przyjaźni. Bardzo mi się podobało przedstawienie tej przyjaźni i jeżeli ktoś mi powie, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie istnieje, to odsyłam go to tej powieści.
Autorka w bardzo ciekawy sposób ukazuje społeczność małej islandzkiej miejscowości. Przyjęcie młodej polskiej turystki, obcej osoby, w domu starszej pani mieszkającej samotnie było tak ciepłe, jakby Rozalia była najbliższą rodziną.
To również opowieść o pięknym, pełnym namiętności uczuciu, które połączyło dwoje zranionych ludzi. ON, walczący z tęsknotą za ukochaną kobietą, która kiedyś skradła jego serce zostawiając w nim wielką, bolesną ranę i ONA walcząca z samą sobą, swoimi pragnieniami i słabościami, które pozostawiła w Polsce w wielkim zawieszeniu. Czy można zatracić się w miłości zdając sobie sprawę z tego, że nie ma dla niej przyszłości?
(…) Nagle przypominam sobie, że nadal jestem w ramionach tego mężczyzny. I wcale nie mam ochoty powiedzieć mu, żeby mnie puścił. „Czy nie czułaś się bezpiecznie w jego ramionach?” – jak echo słyszę w swojej głowie słowa Petera.
To pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam, ale już wiem, że z przyjemnością sięgnę po inne jej powieści.
Islandia i Islandczycy ukazani w tej lekturze wprost zachęcają do odwiedzenia tego kraju. A malownicze opisy miejsc potrafią pobudzić wyobraźnię.
Piękny styl jakim napisana jest ta książka wprost nie pozwala na oderwanie się od stron powieści, a w połączeniu z ciekawą fabułą i świetnie wykreowanymi osobowościami bohaterów sprawiają, że książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Rozdziały są przemienne, a narracja w pierwszej osobie. Raz narratorką jest Rozalia a raz Bjarmi.
POLECAM tę lekturę zarówno miłośnikom powieści przygodowych i podróżniczych (Islandia jest tutaj pokazana wprost cudownie) jak i czytelniczkom/czytelnikom preferującym romanse (można tu znaleźć również szczyptę erotyzmu). To powieść obyczajowa z wątkami psychologicznymi i dramatycznymi. Ale to przede wszystkim opowieść o walce z samym sobą i z własnymi emocjami.
Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnej świetnie zapowiadającej się autorki i dziękuję za to, że mogłam przeczytać tę książkę w ramach współpracy barterowej.
MIŁOŚĆ POD CHOINKĄ – Paulina Kozłowska
Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
(…) W mojej głowie niczym syreny alarmowe rozbrzmiewają słowa Anity: „Zobaczysz, kiedyś poznasz takiego faceta, że na sam widok tobą trzepnie”. Wysoki brunet o hipnotyzujących oczach? Jest! Barwa głosu wywołująca dreszcze? Jest! O Boże! (…)
Paulina Kozłowska to urodzona w 1988 roku mieszkanka urokliwej Kobylnicy, na Pomorzu. Zawodowo zajmuje się kadrami. Prywatnie jest miłośniczką książek obyczajowych i kryminałów. Jej wielką miłością są również filmy kostiumowe, dla których „zarwała” już niejedną noc. Jest autorką kilku książek w tym: „Zakątek nadziei”, „Świąteczna narzeczona” czy cykl książek „Pensjonat na Kaczym Wzgórzu”.
Miłość pod choinką to powieść świąteczna.
PREMIERA KSIĄŻKI 05 LISTOPADA 2024
Agata jest sławną aktorką serialową, po pewnym incydencie mającym miejsce na planie postanawia uciec z Warszawy od zgiełku wielkiego miasta i jego awantur. Pragnie w okresie świątecznym odpocząć w rodzinnych stronach od czujnych oczu fanów i fleszy aparatów paparazzi. Niestety, po drodze rozbija samochód, a drogi zasypuje śnieg. Na całe szczęście na jej drodze pojawia się Igor przystojny wdowiec prowadzący rodzinną plantację świerków. Zarówno mama Igora jak i siostra bardzo ciepło przyjmują niezapowiedzianego gościa, a aktorka z radością przyjmuje pomoc mężczyzny i jego rodziny w obliczu pogodowej katastrofy. Natomiast zrządzenie losu sprawia, że po krótkim czasie kobieta zaprzyjaźnia się z nastoletnią córką Igora, która dopuszcza się małej intrygi. Czy Agata dojedzie do rodzinnego domu na święta? Kiedy pogoda postanowi odpuścić i drogi ponownie staną się przejezdne? Czy Agata i Igor znajdą wspólny język?
Muszę przyznać, że to kolejna książka wydana wprost cudownie. Barwione brzegi i piękna okładka aż zachęcają do sięgnięcia po tę lekturę, której fabuła również jest bardzo ciekawa.
Często zastanawiam się nad tym, co kieruje autorami, którzy pisząc powieść świąteczną, która przecież powinna ociekać lukrem, ciepłem i magią, poruszają w niej trudne, czasami bardzo bolesne tematy.
W tej powieści nie brakuje ciepła, empatii i tej magii świąt, ale nie brakuje również smutku.
Główna bohaterka będąca kobietą piękną, bogatą i sławną powinna dosłownie świecić szczęściem, a jednak nie potrafi tego robić.
Autorka opisując relacje Agaty z mamą i siostrą podkreśla jak wiele w nich hipokryzji. Najbliższe kobiecie osoby zamiast być dumne z tego, że ktoś im bliski jest sławny i ceniony w branży filmowej nie dość, że nie okazują tej dumy, to jeszcze traktują Agatę jak worek pieniędzy, do którego wystarczy tylko sięgnąć i już można się poczuć lepiej. Smutne to kiedy człowiek nie może się dzielić radością z najbliższymi, którzy traktują go/ją jedynie jako finansowy dodatek do rodziny.
A przecież praca aktorki do lekkich i łatwych nie należy, a że ktoś dostaje za to wynagrodzenie większe niż przeciętny człowiek, to tylko powinno cieszyć tych, z którymi łączą tego człowieka bliskie relacje.
(…) Wodzę wzrokiem po uśmiechniętych na zdjęciu twarzach i czuję nieopisaną zazdrość, że czują się w swoim towarzystwie tak cudownie. Ja od bardzo dawna nie robiłam sobie zdjęć z rodzicami. Wydaje mi się, że gdybym na to pozwoliła, moja chytra siostra natychmiast spieniężyłaby je w jakiejś gazecie. (…)
Zupełnie inne relacje są w domu Igora, do którego Agata trafia z powodu wypadku i śnieżycy. I chociaż w tym domu kilka lat wcześniej wydarzyła się tragedia, która wszystkim zraniła serca, zwłaszcza małej wówczas córce Igora, to czuć w tej rodzinie ciepło, wszystkich łączą szczere, gorące uczucia i wyraźnie widać tę silną więź łączącą trzy pokolenia.
Jak można się o tym przekonać, czasami obcy ludzie potrafią stać się bliżsi niż osoby, z którymi łączą kogoś więzy krwi. O tym właśnie przekonała się główna bohaterka spędzając kilka przymusowych dni w domu pewnego właściciela plantacji choinek.
Samotność potrafi być trudna i podstępna, nie każdy potrafi sobie z nią poradzić. Czasami jest to samotność emocjonalna, kiedy bardzo się tęskni za kimś, kto odszedł na zawsze, czasami jest to samotność w tłumie, bo czy blask sławy potrafi zastąpić kogoś, kogo można szczerze pokochać?
Miłość również nie zawsze jest łatwa, bywa, że człowiek zamyka się na nowe uczucia, cały czas tęskniąc za tymi starymi, ale czy warto całe życie pielęgnować w sobie tęsknotę, czy może lepiej warto otworzyć się na inne – nowe uczucie?
Narracja tej powieści jest w osobie pierwszej, a rozdziały są napisane tak, że raz narratorką jest Agata, raz Igor, a innym razem… duch zmarłej żony Igora.
(…) Układając na chlebie plaster żółtego sera, spoglądam w stronę okna. Rzeczywiście w oddali ciągnie się szpaler zaśnieżonych drzew, ale nigdy w życiu nie pomyślałabym, że to prywatna plantacja. Wyglądało to raczej na gęsty las, ale cóż ja mogłam wiedzieć o hodowli świerków. (…)
Książka bardzo mi się podobała i POLECAM ją zwłaszcza miłośniczkom romansów, bo jak sam tytuł sugeruje, można w tej powieści odnaleźć miłość. I chociaż czasami droga do prawdziwego uczucia bywa wyboista to warto pokonać przeszkody i pozwolić sercu na ingerencję w życie.
Jest bardzo zimowo, trochę świątecznie, trochę dramatycznie i bardzo rodzinnie.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA, że mogłam przeczytać tę lekturę w ramach współpracy barterowej. To kolejna książka Pauliny Kozłowskiej, którą przeczytałam i z przyjemnością sięgnę po inne powieści tej autorki.
UWIERZ W CUDA – Aleksandra Rochowiak
Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
(…) Z ustawionego na parapecie głośnika płynęła kolęda „Bóg się rodzi”, śnieg za oknem nie przestawał sypać, a radość w sercach dwóch rodzin zdawała się nie mieć końca. Magia świąt rozgościła się w nich na dobre wypełniając stare mury domu Zielińskich spokojem i sielanką. (…)
Aleksandra Rochowiak z wykształcenia jest nauczycielką wychowania przedszkolnego. Z pasji nałogową czytelniczką. Marzenia o pisaniu towarzyszyły jej już od nastoletnich lat, jednak z ich spełnieniem czekała aż do trzydziestki. Uzależniona od kawy, literatury i komedii romantycznych. Lubi dobrze zjeść, śmiać się do utraty tchu i śpiewać na całe gardło. Kocha muzykę lat siedemdziesiątych, a w szczególności twórczość Eltona Johna. Zadebiutowała powieścią pt. „Spotkajmy się o północy”.
Uwierz w cuda to piękna powieść świąteczna z odrobiną dramatu i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 PAŹDZIERNIKA 2024
Amelia i Dawid są młodym małżeństwem. Kiedy otrzymują w spadku dom po babci, rezygnują z życia w stolicy na rzecz niewielkiego miasteczka z nadzieją, że to właśnie tam odnajdą spokój. Wraz z przeprowadzką decydują się na kolejny ważny krok i rozpoczynają starania o dziecko. Nie spodziewają się jednak, że na drodze do ich szczęścia stanie przeciwnik, którego nie uda im się pokonać. Po latach, pogodzeni z losem żyją w małżeństwie pełnym miłości i wzajemnego szacunku, jednak Amelia, która tak bardzo pragnęła zostać matką, niekiedy nie radzi sobie z ziejącą w jej sercu pustką. By ją wypełnić, w okresie przedświątecznym zostaje wolontariuszką w pobliskim sierocińcu. Spędza wiele czasu za murami Domu przy Cichej, przekazując mieszkającym tam dzieciom wiedzę na temat tradycji bożonarodzeniowych i wkładając wiele wysiłku, by obudzić w ich serduszkach miłość do tego wyjątkowego okresu. Moc świątecznej magii niespodziewanie dotyka również Dawida, który wraz z żoną pomaga przetrwać trudne chwile dzieciom, gdy te, pozbawione miłości i wsparcia najbliższych, szykują się do wigilijnej wieczerzy. Jak na Dawida i Amelię wpłynie miesiąc spędzony za murami Domu przy Cichej?
Aleksandra Rochowiak jest autorką, o której do tej pory nie słyszałam, ale pierwsza jej książka, która trafiła w moje ręce sprawiła, że chętnie sięgnę po inne powieści tej pisarki.
Kolejna piękna, a zarazem lekka, łatwa i przyjemna lektura z motywem świątecznym, chociaż autorka w niej porusza dwa trudne tematy.
Czytając tę książkę na zmianę uśmiechałam się i wycierałam spływające ze wzruszenia łzy cieknące po moich policzkach.
Jest pięknie, bardzo zimowo i świątecznie, ponieważ czytelnik towarzyszy bohaterom tej opowieści kilku świętom Bożego Narodzenia, w kilku latach.
Jak już wspomniałam wcześniej autorka poruszyła w powieści dwa bolesne dla wielu tematy. Jednym z nich jest problem bezpłodności, który jak wiadomo najbardziej dotyka młodych małżonków, którym do pełni szczęścia brakuje tylko ukochanego dziecka.
Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jak bolesne potrafią być słowa, raniące takich rodziców, którzy muszą pogodzić się z myślą, że nigdy tymi rodzicami nie zostaną z powodów czysto medycznych. Spontaniczne rzucenie zapytania: „A kiedy u was pojawi się dziecko?” czy „najwyższy czas na powiększenie rodziny” może być bardzo bolesne dla zapytanych, którzy zanim oswoją się z myślą, że nie dane im biologiczne rodzicielstwo przeżywają prawdziwy dramat.
Nikt nie powinien ingerować w życie innych, bo wiele spraw jest tak intymnych, że nie powinno się ich poruszać.
Drugim trudnym tematem poruszonym przez autorkę jest dom dziecka i emocje, którym nie trafili się kochający rodzice. I chociaż opiekunki często dwoją się i troją, aby takim dzieciom zapewnić spokój, bezpieczeństwo i chociaż namiastkę miłości, to nie zawsze to wystarcza.
(…) Musisz oddzielić emocje od poczucia obowiązku, powtarzała w myślach, jednocześnie jakoś radząc sobie z wulkanem uczuć, który niespodziewanie eksplodował w jej wnętrzu. (…)
I chociaż fabuła jest dość przewidywalna, to przyznam szczerze, że do końca nie byłam pewna jak zachowają się i co postanowią młodzi małżonkowie. Czy będą w stanie zaryzykować, czy zdominują ich serca emocje wywołane spotkaniami z dziećmi opuszczonymi przez biologicznych rodziców.
(…) Jej serce dotkliwie pulsowało i niemal rozpadło się na dwie połówki. Co powinna powiedzieć w takiej sytuacji? Jak dodać otuchy chłopcu, który marzy jedynie o kochającym domu? Miejscu, w którym ktoś otoczy go opieką i będzie traktować z szacunkiem? (…)
Moim zdaniem autorka pięknie przedstawiła walczące w małżeństwie emocje. Zarówno Amelia jak i Dawid musieli dojrzeć do pewnych decyzji.
I chociaż małżeństwo Amelii i Dawida ukazane jest być może zbyt idealnie, to myślę, że jak dwoje ludzi się kocha, to żadne przeszkody nie zakłócą szczerej miłości.
Polecam tę pełną ciepła i świątecznych wrażeń opowieść nie tylko na ten magiczny czas jakim jest okres przedświąteczny i świąteczny. To moim zdaniem jedna z piękniejszych powieści jakie ostatnio przeczytałam.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za poznanie „pióra” kolejnej polskiej autorki i dziękuję za to, że mogłam tę powieść przeczytać w ramach współpracy barterowej.
KAMIENICA PEŁNA CUDÓW – Beata Zdziarska
Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
(…) W rogu przy samym ogrodzeniu Teresa wypatrzyła niewielki świerk o gęstych gałązkach. Podeszła bliżej i strzepnęła z niego śnieg. Oczyma wyobraźni widziała choinkę przybraną bombkami i złotymi łańcuchami, na której migocą kolorowe światełka. (…)
Beata Zdziarska jest autorką, o której niewiele znalazłam informacji. Gdzieś przeczytałam, że zaczęła swoją drogę pisarską w roku 2016 i jest autorką 6 książek.
Kamienica pełna cudów to powieść z motywem świątecznym.
PREMIERA KSIĄŻKI 05 LISTOPADA 2024
W starej sopockiej kamienicy znajduje się sześć mieszkań.
Bohaterowie tej bardzo wiekowej kamienicy z dużą pieczołowitością przygotowują się do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Ubieranie choinki, gotowanie wigilijnych potraw czy pakowanie prezentów schodzą jednak na dalszy plan, gdy w grę wchodzi możliwość spędzenia upragnionego czasu ze swoimi bliskimi. Jednak w życiu nie zawsze bywa kolorowo, a mieszkańcy kamienicy muszą mierzyć się z licznymi trudnościami, które przygotował dla nich przewrotny los.
Książka jest tak pięknie wydana, że samo patrzenie na nią sprawia przyjemności. Jestem autorką książki „Kamienica pełna marzeń”, cyklu „dziewczynka z ciasteczkami”, dlatego jak tylko przeczytałam tytuł tej powieści od razu zapragnęłam dowiedzieć się o niej więcej.
Jak niewiele często wiemy o sąsiadach mieszkających w tym samym budynku, nawet jeżeli nie jest to blok z kilkudziesięcioma mieszkaniami, a mała kamienica. Ludzie bywają zamknięci w swoich światach i niechętnie otwierają się na innych. Czy przyczyną są problemy, które każdy zamyka w sobie, które nie mają prawa wyjść poza drzwi mieszkania?
Książka napisana jest dość specyficznie, składa się jakby z kilku opowiadań o różnych ludziach. W każdym rozdziale autorka wspomina po kolei mieszkańców tej samej kamienicy.
Poznajemy Małgosię, która jest studentką i mieszka razem z rodzicami. Niestety to nie jest szczęśliwa rodzina. Rodzice ciągle się kłócą, ojciec notorycznie zdradza mamę, a dziewczyna jest bezsilna wobec takiego zachowania.
Konrad jest lekarzem, po rozwodzie z żoną, która odeszła do innego mężczyzny, nie potrafi sobie znaleźć miejsca w życiu. Nie potrafi wybaczyć Ewelinie zdrady. To, że jakoś funkcjonuje zawdzięcza odwiedzinom córki i pracy w szpitalu.
Teresa mieszka sama, bardzo tęskni za synem, który od kilku lat przebywa w Stanach Zjednoczonych. Jest jednak ktoś, kto próbuje poprawiać kobiecie nastrój i zostawia na wycieraczce pod drzwiami jej mieszkania talerzyki z ciastem.
(…) Teresa obudziła się rano i wyjrzała przez okno. Świat zrobił się biały, puchowy. Śnieg oblepił gałęzie drzew, krzak bzu na podwórzu, gzymsy dachów, parapety. Kobieta ucieszyła się na ten widok, święta musiały być śnieżne, mroźne, baśniowe. (…)
Barbara również mieszka sama chociaż jest matką. Niestety po odejściu ojca jej córki, mężczyzny, który nie potrafił pogodzić się z niepełnosprawnością jedynego dziecka ona sama będąc w desperacji psychicznej umieściła małą w specjalistycznym ośrodku. Święta jednak pragnie poświęcić córce, tylko czy poradzi sobie sama? Kobieta ma siostrę, z którą jednak od lat nie utrzymuje kontaktu z powodu pewnego wydarzenia, które bardzo zraniło jej serce. Czy tak powszechnie określany czas cudów, okres świąt, pozwoli Barbarze na pogodzenie się z losem i z siostrą?
(…) Barbara wiedziała, że nie potrafi wyrzucić z siebie żalu i chrześcijańskie pouczenia ciotki o przebaczaniu bliźnim na nic się zdadzą. Żal był tym większy, że nigdy nie zrealizowała swoich marzeń o posiadaniu normalnej rodziny. (…)
Magda mieszka w lokalu, który odziedziczyła po zmarłej babci, Mieszkanie jest w bardzo złym stanie, ale kobieta wierzy, że uda jej się je wyremontować do świąt. Niestety chociaż bardzo liczy na pomoc chłopaka, ten ciągle ma ważniejsze sprawy na głowie. Matka Magdy nadużywa alkoholu i tak właściwie dziewczyna może polegać jedynie na przyjaciółce.
W kamienicy mieszkają jeszcze dwaj starsi panowie – Henryk i Adam. Ten drugi porusza się na wózku inwalidzkim, ale tym panom autorka nie poświęciła zbyt dużej uwagi, więc niewiele o nich się dowiadujemy.
Każde mieszkanie skrywa w sobie jakiś dramat, ale mieszkańcy kamienicy będący w stosunku do siebie obcy, jednocześnie czują łączącą ich więź. Chętnie sobie pomagają i życzliwie odnoszą się do pozostałych.
Fabuła jest ciekawa i muszę przyznać, że przeczytałam książkę szybko i bez uczucia znudzenia (co niestety czasami mi się zdarza). Wciągnęły mnie historie lokatorów, ale zabrakło mi w nich tych świątecznych cudów wspomnianych w tytule. No, może zdarzyły się jeden lub dwa…
Część historii aż prosi się o dokończenie, bo jak dla mnie zostały jakby w zawieszeniu.
Czujemy jednak tę piękną zimowo-świąteczną aurę, autorka zadbała o detale i muszę przyznać, że śniegu i mrozu tu nie brakuje. Och, jak ja marzę o takiej otoczce świątecznej, a Sopot zimą jest piękniejszy niż latem. Bajecznie ośnieżony Sopot wygląda pięknie, wiem coś o tym, bo uwielbiam odwiedzać to miasto właśnie zimą, tym bardziej gdy ta zima jest biała.
Myślę, że ta książka spodoba się wielu czytelniczkom i czytelnikom. Jest trochę nostalgicznie, trochę dramatycznie i trochę wzruszająco.
Styl jakim pisze Beata Zdziarska jest ładny, to sprawia, że czyta się lekturę bardzo płynnie i z przyjemnością.
I jak wspomniałam na wstępie, książka jest tak cudnie wydana, że aż się prosi, aby zakupić ją komuś na prezent.
Zapraszam zatem do zimowego Sopotu i polecam posłuchać opowieści, które snuje pewna stara kamienica, podglądająca swoich mieszkańców.
(…) Widzisz, Boże Narodzenie to czas, kiedy człowiek powinien otworzyć serce, choćby nawet skuwała je żelazna sztaba, którą ciężko ruszyć. Nie jest to łatwe, Małgosiu, ale… przynajmniej trzeba spróbować. (…)
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki i za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej.