Recenzje książek

czytamlegalnie

ZABÓJCZY KUSICIEL – Kristen Ashley

Kristen Ashley urodziła się w 1968 roku w Gary w stanie Indiana, a dorastała w małym miasteczku Brownsburg w licznej wielopokoleniowej rodzinie przy dźwiękach muzyki między innymi Glena Millera. Mieszkała w Denver i w Wielkiej Brytanii, a ostatnio osiadła w Phoenix. To amerykańska pisarka, której pasją poza pisarstwem są filmy, muzyka, dobre jedzenie i moda. W swoim dorobku ma książki takie jak: „Tajemniczy mężczyzna”, „Niepokorny mężczyzna”, „Idealny mężczyzna” oraz „Wymarzony mężczyzna”. Jest autorką ponad sześćdziesięciu powieści, które zostały przetłumaczone na czternaście języków.

Zabójczy kusiciel to wspólczesna powieść erotyczno-sensacyjna z dużą dawką humoru, której fabuła umiejscowiona została w Denver.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 LISTOPADA 2020

Wydawnictwo AKURAT
stron 504

Law, czyli Jules Lawler jest pracownicą opieki społecznej i dba o to, aby dzieci, które znalazły się na ulicy nie stoczyły na dno bezprawia do którego prowadzi prosta droga przez wszechobecnych dilerów i drobnych złodziei. Kiedy jeden z jej podopiecznych zostaje znaleziony martwy, a za jego śmierć odpowiedzialni są dilerzy narkotyków, Jules wpada w szał i postanawia zemścić się, a przede wszystkim znacznie utrudnić pracę dilerom.Vance Crove jest przystojnym, niezwykle seksowym młodym mężczyzną, a do tego jednym z najbardziej cenionych członków zespołu detektywistycznego Nightingale Investigations. Kiedy drogi Jules i Vance’a krzyżują się, zaczyna iskrzyć, a Vance stawia sobie za punkt honoru, obronę dziewczyy przed bossami półświadka, głównie dlatego, że dzieciaki, którymi opiekuje się Jules bardzo przypominają mu dawne lata, które sam spędził na ulicy. Czy między młodą pogromczynią dilerów a przystojnym detektywem wybuchnie miłość czy tylko połączy ich namiętny gorący seks? Jak bardzo dziewczyna zaangażuje się w zemstę na dilerach a jak bardzo chłopak zaangażuje się w opiekę nad nią? Kim są rock chick i dlaczego postanawiją wciągnąć Jules do swojego grona?

Nigdy nie przepadałam za erotykami, może dlatego, że większośc z nich traktuje seks jak brutalną i wulgarną zabawę. Odkąd jednak poznałam książki tej autorki, gdzie „przygodę” rozpoczęłam z „Córką gliniarza” to po prostu przepadłam w tych powieściach i mimo swoich już dość zaawansowanych lat na każdą z cyklu Rock Chick czekam z utęsknieniem. Chyba pokochałam tych odważnych, seksownych facetów i te zadziorne, odważne i pełne wdzięku dziewczyny.

Główna bohaterka tej powieści jest niby osobą bardzo kompetentną w tym co robi, odważną i dość pyskatą, ale momentami zachowuje się bardzo infantylnie. Niby marzy o super facecie, ale nie przyjmuje do wiadomości faktu, że ktoś taki już się w jej życiu pojawił. Marzy o seksie z nim, ale co chwilę informuje go, że z nim zrywa. Chce z nim być, i nie chce. Trochę to wszystko jest u niej pogmatwane. Na szczęście on ma swój rozum i potrafi go świetnie wykorzystać nie tylko w łóżku.

Mężczyźni w tej książce pokazani są jako super przystojni, bezdyskusyjni twardziele, niezbyt liczący się z uczuciami kobiet, ale ostro reagujący na każdą krzywdę wyrządzoną swoim (i nie tylko swoim) partnerkom.

(…) – Ale w sumie to może nie być takie złe. Crowe nie pozwoli, żeby jego kobieta szlajała się po mieście, rzucała świece dymne, przebijała opony i generalnie narażała się. Zauważyli cię. Ściągnęłaś na siebie uwagę. To mnie martwi, rozumiesz? Miałaś być niewidzialna, ale nie byłaś. Wszyscy już wiedzą o słynnej Law. (…)

Życie bohaterów toczy się głównie wokół pracy i łóżka. I chociaż wszyscy dużo przeklinają (zarówno mężczyźni jak i kobiety) to jakoś w tej powieści zbytnio mi to nie przeszkadzało. No może trochę, bo ja nie lubię wulgaryzmów.

(…) Zrobiło się gorąco i intensywnie; było trochę pomruków (z jego strony) i trochę jęków (z mojej), a potem on oderwał ode mnie wargi. Odsunął się, tylko odrobinę, i patrzył na mnie uważnie i intensywnie. (…) Oboje ciężko oddchychaliśmy. W końcu wymruczał: – Jezu. (…)

Autorka ma dość specyficzny styl pisania, bardzo drobiazgowo opisuje każdą czynność, wygląd czy zachowanie się w danym momencie nie szczędząc szczegółów również przy opisie aktów seksualnych.

I chociaż nie przepadam za erotykami, to po książki tej autorki sięgam zawsze z czystą przyjemnością.

Dlaczego?

Chyba dlatego, że seks opisany w jej powieści jest nie tylko zmysłowy, ale wręcz uczuciowy. Bywa, że jest „ostry”, ale nigdy wulgarny. Jest po prostu kwintesencją buzujących w młodych organizmach emocji pożądania. Może działa na wyobraźnię, ale chyba bardziej działa na umysłowość i doznania uczuciowe niż cielesne, chociaż przecież te drugie są równie ważne jak te pierwsze.

Bohaterowie książki to ludzie, których łączy przyjaźń i empatia. Tu doskonale sprawdza się powiedzenie Muszkieterów: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. To przyjaciele przez duże „P” nie potrafią być aż do przesady zazdrośni, ale nie potrafią też niczego przed sobą ukrywać. Są czasami bezpośredni aż do bólu (tu mam na myśli głównie Rock Chick), ale ich wścibskość wynika jedynie z troski o kogoś, kto należy do ich „paczki” i na kim im wszystkim zależy. Zachowują się wszyscy dość plotkarsko, ale jest to całkiem zabawnie przedstawione.

Fabuła książki jest jak rollecoaster, wsiadasz i nie jesteś w stanie się zatrzymać. Pędzisz między wątkami sensacyjnymi i erotycznymi i NIE CHCESZ się zatrzymać (!), bo ciekawość dalszego ciągu jest silniejsza od chęci odłożenia książki nawet na chwilę.

I chociaż momentami jest bardzo groźnie, jak to w dobrych sensacyjnych książkach bywa, to nie brakuje fragmentów pełnych humoru, tak że czytelnik na zmianę czyta w wielkim napięciu, po czym po chwili parska szczerym śmiechem.

Ciekawym wątkiem w tej książce jest poruszony temat dzieci, które albo uciekły ze swoich domów z powodu przemocy, albo zostały z nich wyrzucone. Dzieci ulicy, które muszą radzić sobie same, chociaż nie wiedzą jak. Mnie jak zwykle takie wątki bardzo wzruszały.

(…) Możesz myśleć inaczej, ale to nie te dzieciaki z dwójką rodziców i stabilnym domem mają w życiu największego farta. Mają go te, które znają smak syfu, bo go żarły przez całe życie, a potem nagle ktoś je znalazł i pokazał im smak czegoś innego, i zrozumiały, że życie może być dobre. Nauczyły się ufać. (…)

Świetnie wykreowani bohaterowie, których po prostu nie da się nie lubić, w połaczeniu z zabawnymi często dialogami i mocnym kryminalnym tłem… No cóż chyba nie muszę dodawać niczego więcej aby zachęcić do sięgnięcia po serię Rock Chick.

Jeżeli ktoś nie czytał wcześniejszych części: Córka gliniarza, Od pierwszego wejrzeniaZmysłowy Anioł Stróż, to polecam przeczytać i te książki. Ta powieść jest jakby kontynuacją poprzednich, ale nie musi być czytana jako kontynuacja, ponieważ każda kolejna książka to historia znajomości innych bohaterów, ale jak poznacie ich wcześniej (tych drugoplanowych), bardziej dogłębnie, to łatwiej będzie zmaterializować ich sobie w tej części. W każdej kolejnej części autorka przybliża trochę fabułę poprzednich części tak, aby czytelnik nie pogubił się zbytnio w ilości występujących w powieści osób. A jest ich trochę.

Polecam tę pełną erotyzmu, seksu, humoru i wzruszeń, a także niezłej kryminalnej zabawy powieść, myślę, że zadowoli ona niejednego czytelnika, nawet takiego, który nie przepada za… pewnymi scenami.

To kryminał, ale też powieść o przyjaźni, odpowiedzialności za drugiego człowieka, o bezmyślności niektórych zachowań, i trochę o niesamowitych sprawach, których na co dzień nie mamy okazji doświadczać. Tu się naprawdę dużo dzieje, nie ma czasu na nudę.

Dziękuję Wydawnictwu AKURAT za propozycję przeczytania tej książki i informację o pojawieniu się na rynku czytelniczym kolejnej pozycji z serii Rock Chick. Już nie mogę doczekać się następnych, a domyślam się, że będą bo kilku jeszcze zostało chłopaków w Nightingale Investigations 😉

POLOWANIE NA PLISZKĘ – Hanna Greń

Hanna Greń kilka razy już gościła na moim blogu, ale tym którzy są tutaj nowi przedstawię ją. Urodziła się w 1959 roku w Wiśle, mieszka w Bielsku-Białej. Jest absolwentkę Akademii Ekonomicznej w Katowicach i całe życie zawodowe związała z ekonomią. Jako pisarka debiutowała w roku 2014. Jak na autorkę mrocznych kryminałów i thrillerów jest osobą niezwykle pogodną, dowcipną, z dużym dystansem do siebie.

Jak kamień w wodę (cz.1) i Światełko w tunelu (cz.2) to dwie części serii POLOWANIE NA PLISZKĘ. Pierwsza część jest typowym kryminałem z domieszką psychologicznego obyczaju i odrobiną romansu, natomiast w części drugiej jest więcej obyczaju, ale wątek kryminalny jest kontynuowany.

PREMIERA KSIĄŻEK – WYDANIE II – 27 PAŹDZIERNIKA 2020

POLOWANIE NA PLISZKĘ. JAK KAMIEŃ W WODĘ CZ. 1

Wydawnictwo REPLIKA wydanie II
stron 303
stron 319

Kornelia Pliszka jest młodą kobietą, samodzielną finansowo i mieszkaniowo. Jest uzdolnioną krawcową, ale jest też osobą dość skrytą, niezbyt ciągnącą do ludzi. Kiedy traci najlepszą przyjaciółkę, a dodatkowo zostaje zaatakowana przez pewnego mężczyznę, jej samoocena jeszcze bardziej spada ponieważ policja nie chce uwierzyć w winę oprawcy, podejrzewając Pliszkę o manipulacje związane z domniemanym zakończeniem niefortunnego romansu. Ona jednak ma dowód na to co ją spotkało i ten dowód przedstawia swojemu oprawcy, co skutkuje kolejną tragedią. Kiedy zaczyna otrzymywać tajemnicze listy z pogróżkami, początkowo uważa je za głupie żarty, ale w pewnym momencie stalker zaczyna grozić jej śmiercią. To mobilizuje kobietę do zgłoszenia się na policję. Niestety jej wcześniejsze kontakty z organami władzy nie były najlepsze, a kiedy okazuje się, że w komisariacie spotyka policjanta prowadzącego jej sprawę przed jedenastoma laty, który wyjątkowo starał się udowodnić jej winę, wybielając byłego oprawcę, sprawa zaczyna być dla Kornelii jeszcze trudniejsza. Czy funkcjonariusz uwierzy prześladowanej kobiecie, czy znów będzie się starał ją zdyskredytować? Czy okaże się dla kobiety przyjacielem czy wrogiem?

Jeżeli ktoś zastanawia się, czy sięgnąć po tę książkę, to na wstępie napiszę, że jest to lektura z tych, które zaczynasz czytać i wówczas cały świat wokół znika, bo nagle przenosisz się ze swojego świata do świata bohaterów powieści.

Ta książka to połączenie kryminału policyjnego z dramatem, romansem i powieścią psychologiczną. Poruszone w powieści tematy szokują i frustrują wywołując czasami złość i poczucie ludzkiej klęski.

Pięknie, aczkolwiek bardzo dosadnie i dramatycznie opisany został w powieści pewien konflikt rodzinny, w którym dziecko, z którego wyrasta samodzielna, inteligentna kobieta od początku swojego życia jest nie tyle ignorowana przez najbliższych, tu mam na myśli rodziców, co wręcz potępiana za swoje istnienie.

(…) Nie powiedzieli nic więcej, a Kornelia wreszcie zrozumiała, że nigdy nie zburzy tego muru obojętności. Nie sprawi, by ją pokochali, skoro przez piętnaście lat nie zdołali tego zrobić. To był ostatni raz, gdy liczyła, że zwrócą na nią uwagę. (…)

(…) Przed oczami Kornelii stanęły wszystkie te chwile, kiedy rodzice ją odpychali, ignorowali bądź otwarcie brali stronę obcych przeciw własnej córce. Wspomniała osiemnaste urodziny, gdy zamiast prezentu otrzymała polecenie wyprowadzenia się z domu, i już się nie wahała. (…)

Smutny, a może raczej tragiczny w skutkach jest też pokazany wątek solidarności pseudo-przyjacielskiej, i to w środowisku policyjnym. Muszę przyznać, że bulwersowałam się czytając o bezgranicznej wierze w niewinność jakiegoś człowieka, gdzie nawet nie było próby zrozumienia drugiej strony. Prawie cały czas nasuwało mi się pytanie: jak dobrze znasz drugiego człowieka? Nawet tego, którego nazywasz swoim przyjacielem.

Muszę zwrócić uwagę również na wątek romantyczny, zrodzony w dość kontrowersyjnej sytuacji, gdzie dwoje ludzi nastawionych do siebie wrogo, nagle zobaczyło w tej drugiej osobie kogoś bliskiego, kogoś komu wbrew wszystkiemu starało się zaufać. Tylko jak daleko można się zapuścić w tym zaufaniu. Czy szczęśliwy związek nie opiera się właśnie na takich emocjach?

(…) Dobrze powiedziałaś, że bez zaufania nie ma szans na udany związek. Jeśli jesteś całkiem pewna, że będziesz mogła wybaczyć, wróć. Jeżeli nie masz takiej pewności, lepiej o nim zapomnij. Jesteś jak te brzozy, co uginają się pod nawałnicą, a potem podnoszą się jeszcze silniejsze. Ciebie nic nie złamie. (…)

Jak już wspominałam na początku, jest to kryminał policyjny, ale trochę nietypowy, jakkolwiek cały czas czytelnik jest w środku prowadzonego śledztwa dotyczącego tajemniczych anonimów podrzucanych głównej bohaterce. I tu mamy przestępstwo, mamy potencjalnych podejrzanych ale i ofiarę, która… no cóż nie mogę zdradzić, bo to będzie spojler.

Książka ma dość zaskakujące zakończenie, które zapewne niejednego czytelnika zszokuje, mnie przynajmniej doprowadziło do łez.

Biorąc do ręki tę lekturę, wiedziałam że się nie zawiodę, znam bowiem „pióro” autorki i wiem, że jej bohaterowie nie są nudni, a ich dopracowane w szczegółach osobowości są na tyle ciekawe, że w pewnym momencie może nie utożsamiamy się z nimi, ale jesteśmy dość blisko emocjonalnie.

Tu nie ma nudy, książkę czyta się na przysłowiowym wdechu i nawet jak jest konieczność odłożenia jej na jakiś czas, to myśli wciąż krążą wokół fabuły.

Polecam tę książkę, jak i część drugą oczywiście tym, którzy lubią dobre polskie kryminały. Proponuję jednak zarezerwować sobie na czytanie więcej czasu, bo myślę, że trudno będzie się oderwać od fabuły.

POLOWANIE NA PLISZKĘ. ŚWIATEŁKO W TUNELU CZ. 2

Po tragicznych wydarzeniach Gerard, policjant prowadzący śledztwo dotyczące anonimów podrzucanych Kornelii jest przekonany, że stracił wszystko co było dla niego najważniejsze. Jednak znalezienie ciała kobiety, a właściwie jej spalonych szczątków (które początkowo wszyscy wzięli za ciało Pliszki), kolejny raz wywraca życie policjanta do góry nogami. Kornelia Pliszka zniknęła nie tylko z jego życia. Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy tak jak on kiedyś tak teraz jego koledzy podejrzewają kobietę o coś, czego być może nie zrobiła. Jednak Kornelia nie może się bronić, bo jej po prostu nie ma. Rozpoczyna się kolejne polowanie na Pliszkę, tyle tylko, że teraz nie poluje na nią stalker a policja. Czy Gerardowi uda się odnaleźć kobietę, w której zadurzył się niespodziewanie? Kto oprócz mężczyzny czeka na Kornelię w domu policjanta? Czy Kornelia winna jest śmierci kobiety znalezionej w spalonym domu?

Gdybym miała znaleźć ciemne strony tej powieści, to z pewnością byłyby to papierosy. Sama nie palę, ale wiem, że autorka jest czynną palaczką i właściwie nie powinno mnie to bulwersować, ale bohaterowie moim zdaniem za dużo i za często sięgali po papierosy. No, ale to taka mała dygresja osoby niepalącej.

Autorka drobiazgowo wprowadza czytelnika we wszystkie zdarzenia i zachowania bohaterów, dzięki czemu fabuła staje się bliższa. Chociaż pewnie znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że taka drobiazgowość jest zbędna.

(…) Kąpiel pomogła. Po wyjściu z łazienki Kornelia włączyła czajnik, zaścieliła tapczan, a wyjrzawszy najpierw przez okno, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda, włożyła koszulkę na ramiączkach i bojówki.  Czajnik pyknięciem oznajmił gotowość do zalania kawy wrzątkiem i już po chwili kobieta wystawiła twarz do słońca, delektując się aromatycznym napojem. (…)

Jak wspomniałam wcześniej, w drugiej części jest więcej obyczaju, ale wątek kryminalny dalej jest obecny i z całą pewnością mocno intryguje.

W tej części bardzo poruszył mnie dość ciekawy i obszerny wątek opuszczonego, samotnego grobu w lesie. Mogiły, która mogła kryć szczątki partyzanta walczącego w oddziałach Gryfu Pomorskiego. Pomyślałam, że nikt nie wie, ile takich smutnych grobów znajduje się w polskich lasach.

(…) – Symbol Gryfa Pomorskiego – zauważył ze zdumieniem. – Niesamowite. To naprawdę partyzancka mogiła! (…)

Postanowiłam podzielić się opinią o przeczytanych książkach sumując wrażenia po jednej i po drugiej części, dlatego POLECAM sięgnąć po te dwie książki w ciągłości czytania. Jak dla mnie mogła to być jedna część, ale pewne wówczas książka byłaby za gruba.

Myślę jednak, że ktoś kto sięgnie po te książki, nie zawiedzie się, a kończąc część pierwszą natychmiast będzie chciał przeczytać dalszy ciąg. Ale oczywiście decyzję każdy podejmuje sam.

Cóż mogę jeszcze dodać, ciekawa fabuła, niespodziewane zwroty akcji, wyjątkowi bohaterowie i świetna narracja. Myślę, że to wystarczy aby zachęcić do sięgnięcia po Pliszkę.  

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnych książek tej autorki i myślę, że nie minie wiele czasu jak sięgnę po kolejne jej książki.

UŚMIECH ZIMY – Anna Rybkowska

Anna Rybkowska jest poznanianką, studiowała kulturoznawstwo WNS UAM. Jej pasją jest fotografia, podobno zepsuła już kilka aparatów. Jest zauroczona kulturą żydowską, odwiedza stare cmentarze i dawno zapomniane bożnice. Uwielbia słuchać muzyki i ma ogromny szacunek do muzyków, gdyż nuty od zawsze stanowiły dla niej zbiór równie niedostępnych sensów, co chińskie znaki czy kabała. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2009 powieścią „Nell” wygrywając ogólnopolski konkurs wydawnictwa Red Horse na powieść kobiecą. Jest autorką takich książek jak „Jednym tchem”, „Zwolnij kochanie”, „Odszedł ode mnie” czy „Lawendowy kapelusz”.

Uśmiech zimy to współczesna powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w jakimś odludnym zakątku Polski.

Część 1 serii ŚLADY ŻYCIA

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo REPLIKA
stron 399

Berenika jest kobietą w średnim wieku, rozwódką mieszkającą razem ze swoimi schorowanymi rodzicami, matką dwójki dorosłych dzieci i prawie babcią. Pewnego dnia otrzymuje nieoczekiwany spadek po Maksymilianie, znanym artyście malarzu, a jej byłym kochanku, o którym niestety nie ma miłych wspomnień. Otrzymuje posiadłość w maleńkiej podlaskiej wsi, lecz aby zatrzymać spadek musi zamieszkać tam przez rok. Dostaje również tajemniczego pendrive’a z zapiskami i nagraniami mężczyzny. Berenika zostawia wszystko i przenosi się do „swojego” nowego domu. Miało być sielsko, ale okazuje się, że dom skrywa wiele tajemnic i zaczynają się w nim dziać różne dość zagadkowe rzeczy. Czy kobieta wytrwa rok w domu, który otrzymała, czy zrezygnuje ze spadku? Czy uda jej się zaprzyjaźnić z miejscowymi czy stanie się dla mieszkańców wsi wrogiem? Co takiego stało się w przeszłości Bereniki, że romans z malarzem jest przykrym wspomnieniem?

Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale jeżeli czas mi na to pozwoli, to chętnie sięgnę po inne jej książki, chociażby po kontynuację tej powieści.

Autorka przewiduje kolejne części, i dobrze, bo jak dla mnie historia głównej bohaterki skończyła się tak, jakby dopiero się zaczynała. Bardzo jestem ciekawa co wydarzy się w tajemniczym domu w kolejnych porach roku, bo przecież główna bohaterka ma zamieszkać w tym domu przez rok, a mamy dopiero zimę.

Książka mnie niesamowicie wciągnęła, chociaż czytając ją zdawałam sobie sprawę z tego, że jest to taka bajka – niebajka dla dorosłych. Ale prawie cały czas intrygowało mnie pytanie: czy spadek po byłym kochanku to podziękowanie za piękne chwile spędzone razem czy zapłata za coś, co kiedyś upokorzyło i skrzywdziło kobietę.

Książka napisana została w bardzo niebezpieczny dla mojego czytania sposób, bo krótkie rozdziały kusiły kontynuacją i jak zwykle było tak: jeszcze jeden rozdział i idę spać, a potem czytałam prawie do świtu, z opłakanym skutkiem następnego dnia.

(…) Czasem patrzymy, nie widząc, mówimy nie słysząc. Wędrujemy, nie wiedząc w jakim celu. I przystajemy, bo coś nas tknęło, ale nie potrafimy tego w żaden sposób określić. Tak było i tym razem. Milczenie było najbezpieczniejsze. (…)

Autorka nie pozwala na nudę, cały czas coś się dzieje i chociaż mają miejsce wydarzenia bardzo wzruszające i bulwersujące nawet, jak na przykład znalezienie w lesie przywiązanego psa, albo podrzucenie okaleczonych maleńkich kotków, to wszystko jest napisane dość lekko. Nie brakuje również sporej dawki humoru.

(…) – Najpierw mnie jakiś chłop w futrzanej czapie, jak pół stodoły, podwiózł do knajpy. Powietrze w niej, jakby same bończysławy wystąpiły do apelu. Kiedy powiedziałem, że szukam przodka, to żal im się zrobiło sieroty i podjęli trop. – Igor podszedł do stołu i wypił z kubka jakieś resztki. – Dżis! Cały dzień marzyłem o zimnej, starej kawie! (…)

Niby dom na pustkowiu, gdzieś pod lasem, gdzieś na końcu wsi, gdzie powinno być szaro, buro i ponuro, ale tak nie jest.

Ciekawi bohaterowie, cudownie wykreowani przez autorkę nie mogą zostać uznanych na nudnych czy bezbarwnych osobowościowo, bo w każdym z nich aż kipi od charakterologicznych indywidualności. I nawet tak zwane „czarne charaktery” wcale nie wydają się takie „czarne”.

I tak jak wspomniałam wcześniej, nie mogłam się oderwać od czytania i chociaż mam ustalone (przez siebie) codzienne godziny, które przeznaczam na czytanie, to przy tej powieści mocno naciągnęłam je czasowo.

(…) Po policzkach płynęły jej łzy. Ocierała dłonią raz za razem, ale nie przestały lecieć, wystarczając za cały komentarz. Wstrząsnęły nią dreszcze. Bruno przytulił ją mocno, czując, że sam zaczyna płakać. Trwali w objęciach i ciszy, aż jej ciało się uspokoiło. (…)

Cieszę się, że coraz więcej na rynku polskim jest książek, w których bohaterkami nie są piękne, młode, niezależne finansowo i mieszkaniowo trzydziestolatki, mniej lub bardziej skrzywdzone w miłości i marzące o macierzyństwie, ale kobiety z krwi i kości, które lata młodości mają już dawno za sobą. Kobiety, które walczą o siebie każdego dnia nie tylko pod względem finansowym, ale również uczuciowym. Mające odwagę zrobić coś infantylnego, za co ktoś mógłby być oburzonym.

Polecam tę książkę zarówno paniom jak panom, jest świetnym relaksem, zwłaszcza w tej obecnej, trudnej dla wielu rzeczywistości. I chociaż napisałam, że jest to taka trochę bajka – niebajka dla dorosłych, to z pewnością czeka w niej na czytelników wiele poważnych tematów. Jest namiastka thrillera, jest dramat, jest romans, jest humor i sporo emocji, czyli dla każdego coś.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej książki, myślę, że gdyby mi tej lektury nie polecono nazwisko autorki nadal byłoby dla mnie nieznane. Ale teraz mogę się przyznać, że kolejne polskie nazwisko trafiło na moją listę dobrych polskich autorów.  

JEDENASTE NIE DOTYKAJ. MOJA HISTORIA PRZEMOCY – Laura Priestess

Autorka Laura Priestess – chce być anonimowa, dlatego książkę napisała pod pseudonimem. No cóż, musimy to uszanować.

Jedenaste NIE DOTYKAJ. Moja historia przemocy to książka dość nietypowa. Napisana trochę jak pamiętnik, trochę jak sprawozdanie, trochę jak… sama nie wiem.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo REPLIKA
stron 427

Autorka zmaga się z nietypową traumą z dzieciństwa. Oskarża swojego ojca o molestowanie i gwałt, ponieważ podczas klapsów jakie jej zadawał ona… przeżywała orgazm. Ojciec był osobą dość zaborczą i władczą, na oczach dzieci często wpadał w złość wyładowując ją na żonie i dzieciach, i taki obraz dzieciństwa pozostał w oczach autorki. Wini go ona za to, że poprzez bicie, poprzez dawanie jej klapsów doprowadził do tego, że czuje się gorsza, bo… od najmłodszych lat „musiała” się masturbować i ma w dorosłym życiu masochistyczne podejście do seksu.

(…) Konsekwentnie stosuje codzienny terror, nie spada poziom jego agresji. (…) Często grozi dzieciom słowami: „Ostrzegam cię. Znienawidzisz mnie, ostrzegam cię”. Ma iście szatański ton głosu, widać, że jego samokontrola się chwieje. (…)

(…) Zwolennicy pedagogiki strachu dopuszczają się nieuczciwej nadinterpretacji Biblii, by uzasadnić przemoc wobec najsłabszych. Wykorzystują zdania o karceniu dla umotywowania, że dzieci można bić, a nawet należy to robić, aby wyprowadzić je „na ludzi”. (…)

Moim zdaniem, chociaż problem o jakim pisze jest poważny i bardzo ważny, to został przez autorkę opisany w książce tak jakby czytelnicy nie potrafili czytać ze zrozumieniem. Temat klapsów został nie tyle poruszony, co dokładnie opisany zbyt wiele razy w dodatku przedstawiony nie jako samo bicie tylko gwałt. Nie wiem, czy autorka nie pamiętała tego, co napisała wcześniej, czy chciała, aby wpłynęło to na większą liczbę stron w książce, czy… uznała, że dopiero jak wiele razy napisze to samo, to dopiero dotrze to do czytelnika.

W swojej książce powołuje się na wiele publikacji książkowych i internetowych, którym tematem są spanking (klapsy będące powszechną formą kary cielesnej polegającej na uderzaniu, zazwyczaj otwartą ręką, w pośladki innej osoby, aby wywołać ból fizyczny), fetyszyzm, molestowanie czy bicie dzieci.

Ciekawym zabiegiem literacki, jeżeli mogę tak o tym powiedzieć, jest wplecenie w treści wpisów z bloga prowadzonego przez autorkę przed napisaniem książki. Muszę przyznać, że te fragmenty napisane tak po prostu, od serca najbardziej mnie poruszyły o bardziej pobudziły empatię.

Z całym jednak szacunkiem do autorki i z jeszcze większym szacunkiem do tematu (problemu) jaki opisała, to nie może człowiek nastawiać się na to, że w każdym dziecku klaps wywoła erotyczne następstwa i dziecko będzie masturbacją zamieniało ból w przyjemność cielesną. Czasami działa to pobudzająco dla umysłu, dziecko bojąc się „klapsa” wcześniej zastanowi się nad tym co robi. Nie kwestionuję tego, że są dzieci odbierające „klaps” inaczej niż kara cielesna za przewinienie, lub odebranie wyładowywanej agresji drugiej osoby.

Nie jestem zwolenniczką bicia i kar cielesnych, ale nie ukrywam, że czasami moja cierpliwość spadła drastycznie i spowodowała kryzys. I wówczas któreś z moich dzieci dostało „klapsa”, dziś rzadko to wspominają, ale również dziś jako osoby dorosłe twierdzą, że w pełni na to zasłużyli. Bo granice cierpliwości u rodzica nie są z gumy.

Odbieranie klapsa jako czynnika erogennego u dziecka, to moim zdaniem poważna choroba psychiki, którą powinno się leczyć w jak najmłodszym stadium. Dla osoby dorosłej może to być zabawne i podniecające, ale u dziecka??? Jak można spokojnie mówić o orgazmie wywołanym bólem fizycznym, kiedy ma się zaledwie kilka lat??? Zgadzam się, że pupa jest miejscem wstydliwym i nie należy nadużywać pokazywania jej nagości, ani dotykania jej, ale wmawiać, że ta część ciała jest wyjątkowo erogennym miejscem u dziecka!!!, to chyba jednak lekka przesada.

Co innego tyczy się gwałtu czy molestowania, które powodują traumę na całe życie, ale im szybciej zacznie się to leczyć, tym szybciej zacznie się normalnie żyć, a całe życie użalanie się nad sobą czy nad swoim ciałem to poważna choroba psychiki, której koniecznie trzeba stawić czoło. Dziwi mnie takie podejście do własnego ciała „zbrukanego” i „martwego”, zwłaszcza po tym jak autorka opisuje zachwyt nad sobą, swoim wyglądem i atrakcyjnością. Czyli ma świadomość swojego piękna zewnętrznego a na siłę stara się zagłębić w rzekomej brzydocie wnętrza. Niska samoocena, czy to poczucie wyjątkowej niższości walczą tutaj z świadomością bycia atrakcyjną.

(…) Jestem bardzo ładna i lubię przeglądać się w lustrze. Kiedy nie patrzę, zapominam na chwilę o tym, że moje ciało jest przeżarte pleśnią. Po wielu nieszczęśliwych miłościach, niemogących się spełnić, bo nikt normalny nie chciałby być z dziewczyną, która czuje się martwa, zdarzyło się coś niezwykłego. (…) Teraz czuję się piękna, podrywają mnie mężczyźni na ulicy, a ja już nie mam ochoty zamykać się przed światem. (…)

Podczas czytania tej książki cały czas zastanawiałam się, czy ból i kary cielesne mające miejsce w dzieciństwie mogą być przyczyną erotomanii dorosłego człowieka, bo z opisów w dalszej części książki wynika, że autorka jest perwersyjną erotomanką, która nie potrafi normalnie współżyć, normalnie kochać, ani też uszanować kogoś, kto pokochał ją i otoczył opieką mimo tego, jaką jest osobą.

(…) Mam tylko jedno pocieszenie: nadzieję, że kiedyś jakiś mężczyzna mnie pokocha, zobaczy we mnie kobietę, a nie szmatę do klepania po tyłku. Że zobaczę moje odbicie w jego oczach i odzyskam utraconą kobiecą godność. (…)

Przyznam szczerze, że z trudem doczytałam książkę do końca i nie wiem, czy powinnam ją polecać do czytania. Wiem, że są osoby, które całe życie walczą z traumą dzieciństwa, gdzie były molestowane, bite czy gwałcone przez osoby bliskie, ale mnie sposób w jaki autorka starała się przekonać o swojej niedoli nie przekonuje do litości nad jej zbrukanym życiem. Współczuję jej, ale uważam, że pielęgnowanie tego swojego żalu i zmuszanie całego świata do tego, aby potępił czyny jej ojca a ją cały czas głaskał, bo przeżyła w dzieciństwie coś strasznego nie jest dobrym rozwiązaniem w życiu skrzywdzonej osoby.

(…) Jak mam mu powiedzieć, że jestem popieprzoną masochistką, że kręci mnie uległość wobec mężczyzn, klepanie po tyłku i poniżanie? Jak mam mu powiedzieć, iż już samo słowo „klaps” mnie podnieca, a dochodzę do spełnienia tylko wtedy, gdy do moich myśli dopuszczam masochistyczne, brudne fantazje? On tego nigdy nie zrozumie. Nie uwierzy, skąd to się wzięło, dlaczego jestem taka. (…) 

No cóż, ta książka miała być ważnym głosem w sporze dotyczącym bicia dzieci i ważnym dokumentem potwierdzającym jak wielka krzywdę można zrobić dziecku zwykłym klapsem, a okazała się czymś w rodzaju użalania się nad sobą i swoim życiem. Popieram, że klapsy są dla dorosłych, ale nie róbmy z pośladków ołtarza rozkoszy.

Może mało psychologicznie podeszłam do tego co napisała autorka chcąc wyrzucić z siebie dręczące ją od lat zmory, ale udowodniła również, że jej trauma to tylko coś w rodzaju zemsty na własnym ciele.

Jeżeli ktoś lubi książki psychologiczne, to proszę bardzo. Ilu czytelników tyle opinii, więc nie mówię, że książka jest zła, bo ktoś inny może odbierze ją w zupełnie inny sposób. Mnie nie zachwyciła w swoim przekazie, a należę do bardzo empatycznych osób.

ZBAWICIEL – Leszek Herman

Leszek Herman jest mieszkańcem Szczecina. Z wykształcenia jest architektem, projektantem i współwłaścicielem szczecińskiej Pracowni Projektowej Konserwacji Zabytków. W latach 1993–1995 był autorem cyklu artykułów dla „Gazety Wyborczej” o niezwykłych budynkach i miejscach w Szczecinie i na Pomorzu, ilustrowanych własnymi odręcznymi rysunkami. Od 2005 roku razem z bratem prowadzi autorską pracownię projektową. Prywatnie jest miłośnikiem tajemnic historycznych i architektonicznych, historii sztuki, dobrej książki, roweru, jazdy konnej i spotkań przy piwie z przyjaciółmi. Do tej pory ukazały się cztery jego powieści: „Sieci widma”, „Biblia Diabła” (Muza, 2018), „Sedinum” (Muza, 2015) oraz „Latarnia umarłych” (Muza, 2016). 

Zbawiciel to współczesny kryminał miejski, którego fabuła umiejscowiona została w Szczecinie i Kopenhadze, w którym w dziennikarskie śledztwo bardzo sprytnie zostały wplecione wątki historyczno-architektoniczne.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo MUZA.SA

stron 606

Na szczecińskiej Łasztowni, wielkiej wyspie położonej naprzeciwko starego miasta w Szczecinie, w czasie prac budowlanych odnalezione zostają dziwne przedmioty związane najprawdopodobniej jeszcze z czasami wojny. Nie byłoby w tym nic osobliwego gdyby nie to, że pracownicy w pewnym momencie natrafiają na dziwne, zalane betonem piwnice. Kilka dni później w czasie koncertu muzyki organowej w katedrze spada na uczestników koncertu, przymocowany pod sklepieniem ładunek z torbą pełną kolorowych płatków kwiatów. Nikt nie traktuje tego poważnie do momentu, kiedy media otrzymują  e-mail z groźbami pod adresem deweloperów, w którym znajduje się również dziwny szyfr. W następstwie tego maila dochodzi do katastrofy budowlanej, gdzie nagle przewraca się rusztowanie. Najdziwniejsze jednak jest to, że na miejscu również pojawiają się płatki kwiatów. Równocześnie w redakcji „Dziennika Szczecińskiego” dochodzi do rozłamu personalnego spowodowanego ostatnimi wydarzeniami. Paulina i Piotr postanawiają przeprowadzić prywatne śledztwo, a w rozwiązaniu tajemniczego szyfru pomaga im przyjaciel, architekt Igor. Niestety sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej niebezpieczna. Kto stoi za zamachami bombowymi w Szczecinie? Kim jest tajemniczy młody mężczyzna zatrudniony jako nurek na jachcie przyjaciół Pauliny i Igora? Kim jest tajemniczy terrorysta podpisujący się jako  Heiland der Welt?

Początek książki nie przyciągnął mojej uwagi tak, jak na to liczyłam, chociaż nie mogę powiedzieć, że mnie nudził. Ale czasami człowiek ma lepsze i gorsze dni i nie zawsze wszystko dociera do niego tak jak powinno. Jednak po około 120 stronach fabuła jakby „ruszyła z kopyta”. Zaczęło się dziać i wiele i ciekawie i już wtedy wiedziałam, że trudno mi będzie odłożyć książkę chociaż na chwilę.

(…) – Marcin! – Paulina pobiegła za nim. – Mamy podejrzenie, że to ma coś wspólnego z wybuchem w katedrze. (…) – Znaleźliśmy na tych zawalonych rusztowaniach takie same płatki kwiatów, jakie były w katedrze. Poza tym na zdjęciach internautów widać je w czasie, gdy lecą rusztowania. (…)

Rozdziały są ułożone przemiennie, mamy więc współczesność i przeszłość związaną z wydarzeniami II wojny światowej. I tu muszę przyznać, że ciekawość sięga momentami zenitu, bo chociaż dokładnie wiemy co działo się w czasie wojny, to zdajemy też sobie jednak sprawę z tego, że pozostało po tym okresie wiele tajemnic.

Równolegle z tajemniczymi wydarzeniami w Szczecinie, pojawia się wątek dotyczący dziwnego zniknięcia młodego człowieka w Kopenhadze. I tak, czytelnik jest jakby w dwóch miejscach jednocześnie zastanawiając się czy oba te epizody mają ze sobą coś wspólnego.

Końcówka książki to dosłowny wyścig z czasem, bo ciekawość sięga maksimum i chce się jak najszybciej dotrzeć do końca. (Oczywiście jest to często kosztem oczu, które nie wytrzymują intensywnego i długiego wpatrywania się w tekst książki.)

Nie da się ukryć, że autor ma sporą wiedzę architektoniczną, która dorównuje dość obszernej wiedzy historycznej. Dla laika, pewne opisy związane z planami geodezyjno-architektonicznymi mogą być niezrozumiałe, ale dodają fabule autentyczności i realności.

Efektownie przedstawieni bohaterowie są chyba tylko dodatkiem do fabuły, która chociaż trochę zagmatwana, bardzo przyciąga. A gdy dodamy do tego dialogi, które są często dość ciekawym efektem dyskusji, czasami prowadzonej umiejętnie, przez profesjonalistów różnych dziedzin, po momentami humorystyczne rozmowy w grupie przyjaciół, to myślę, że nie trzeba już dodawać nic innego, aby zachęcić do sięgnięcia po tę lekturę.

Są momenty grozy, są momenty spokojne, są momenty z nutką humoru, czyli… dla każdego coś miłego.

(…) Oboje wstrzymali oddechy i prawie w tym samym momencie po drugiej stronie płotu pojawiła się postać w kapturze. Wspięła się na furtkę i zeskoczyła z niej na zewnątrz. Paulina poczuła ciarki na plecach. Postać ubrana była w ciemne luźne spodnie, chyba od dresu, i bluzę z głęboko naciągniętym na głowę kapturem. (…)

Muszę jednak dodać jeszcze, że styl jakim pisze autor jest bardzo… obrazowy, wręcz malowniczy. A po opisach miasta, jego zabytków, miejsc czy budowli, człowiek ma ochotę wsiąść w pociąg i pojechać zobaczyć te wszystkie miejsca w Szczecinie. I myślę, że jak sytuacja się w naszym kraju unormuje, to z przyjemnością odwiedzę to miasto.

(…) Morze było całkiem spokojne. Gładka jak stół granatowa płaszczyzna migotała w promieniach powoli zbliżającego się do horyzontu słońca. Na zachodzie niebo zaczynało zmieniać barwę. Na bezchmurnym błękicie pojawiły się pierwsze żółte i pomarańczowe refleksy niczym maźnięcia pędzla na obrazie impresjonisty, a morze na samym brzegu widnokręgu pociemniało granatowo. (…)

Nie jest to lektura z tych lekkich, łatwych i przyjemnych, które czyta się dla czystego relaksu. Jest to lektura, moim zdaniem z tych z wyższej półki. Nie ma tu infantylnych zachowań bohaterów, a większość jest poważne i rzeczowo ujęte.

Polecam tę powieść miłośnikom dobrych kryminałów i miłośnikom historii. Myślę, że bez względu na płeć, każdy znajdzie w niej coś dla siebie ciekawego. Nie czytałam poprzedniej książki tego autora ale przeczytałam Biblię diabła, która dość mocno mną wstrząsnęła, dlatego zdecydowałam się na sięgnięcie po tę lekturę. I… chyba mam sporo do nadrobienia.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej powieści, profesjonalnej i ciekawej. Myślę, że jak ktoś zdecyduje się na przeczytanie jej, nie pożałuje swojego wyboru.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/