Recenzje książek

czytamlegalnie

PITBUL (MROKI KOPENHAGI) – Anne Mette Hancock

Anne Mette Hancock uzyskała tytuł licencjata historii i studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Roskilde i Berlingske. Urodziła się w małym miasteczku Gråsten w Danii i mieszka zarówno w USA, jak i we Francji. Obecnie mieszka w Kopenhadze z dwójką dzieci. W 2017 roku zadebiutowała jako autorka książką, której oryginalny tytuł brzmi Ligblomsten, której głównymi bohaterami są dziennikarka Heloise Kaldan i policjant Erik Schäfer. Ten kryminał otrzymał w 2017 roku nagrodę debiutancką Duńskiej Akademii Kryminalnej. Druga książka z serii, The Collector, została wydana w 2018 roku z wielkim uznaniem. W tym samym roku Anne została wybrana Autorką Roku w Danii. Jej trzecia powieść Pitbull została opublikowana w styczniu 2020 roku.

Pitbul to dziennikarsko-policyjny kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w Danii. Jest to również trzecia część trylogii „Mroki Kopenhagi”, ale jeżeli ktoś nie przeczytał wcześniejszych Ostrza czy Cięcie to śmiało może sięgnąć po tę trzecią, ponieważ wspólne mają ze sobą tylko to, że śledztwo prowadzą te same osoby – policjant Erik Schäfer i dziennikarka Heloise Kaldan.

PREMIERA KSIĄŻKI 17 LISTOPADA 2021 ROKU

Wydawnictwo MOVA
stron 386

Dziennikarka śledcza Heloise Kaldan pracuje nad reportażem o wolontariacie hospicyjnym prowadzonym przez Czerwony Krzyż. Zbierając materiały, sama zostaje wolontariuszką i zaprzyjaźnia się z jednym z podopiecznych, starszym panem umierającym na nowotwór. W napadzie delirium i w obliczu strachu przed zbliżającą się śmiercią, mężczyzna zwierza się, że w młodości przyczynił się do czyjejś śmierci. Kobieta postanawia zbadać tę sprawę i odkrywa, że osoba, o której mówi jej podopieczny widnieje w policyjnych kartotekach jako zmarła wskutek nieszczęśliwego wypadku. Kobieta jednak decyduje się jechać do miejscowości, w której mieszkał Jan Fischhof aby poznać więcej szczegółów. Na miejscu odkrywa, że śmierć znanego w okolicy człowieka o niezbyt dobrej reputacji wiąże się z zaginięciami w połowie lat dziewięćdziesiątych kilku młodych kobiet. Czy podopieczny Heloise miał z tym coś wspólnego? Co podczas prywatnego śledztwa odkryje dziennikarka i dlaczego wciągnęła w sprawę swojego przyjaciela, policjanta?

Przyznam szczerze, że czekałam na tę książkę i teraz, kiedy już ją przeczytałam, to czuję pewnego rodzaju niedosyt, że ta seria dotarła do końca.

Fabuła powieści toczy się niespiesznie, i chociaż nie ma gwałtownych zwrotów akcji, trup nie ściele się gęsto, to jednak trudno się od tej lektury oderwać. Mimo pozornego spokoju, z fabuły bije jakiś dziwny tragizm.

(…) – Wiesz, dlaczego mówili na niego Pitbul? – spytała i telefonem sfotografowała zdjęcie. Spodziewała się, że ksywka nawiązywała do wyglądu Mazorecka, ale on bardziej kojarzył się z gadem niż psem mordercą. Raczej grzechotnik, a nie pitbul. (…)

 Przypadkowo poprowadzone śledztwo dziennikarsko-policyjne, które toczy się zupełnie prywatnie, bez zgody zwierzchników, w pewnym momencie zaczyna iść zupełnie innym rytmem niż to było wcześniej przyjęte. I to co na początku wydawało się oczywistym, po pewnym czasie całkowicie zmienia bieg. A gdy dodatkowo ktoś próbuje przeszkadzać to już robi się bardziej niepokojąco.

Sprawę komplikuje również fakt, że wszyscy w miasteczku jakby nabrali wody w usta, a policja ewidentnie sfałszowała akta sprawy sprzed lat.

(…) – Okej, nie wiem czy to był on, ale ktoś to zrobił. Policja próbowała to zamieść pod dywan. Zollner, Carl Roebel… Oni tutaj zachowują się, jakby wcale nie chcieli, żeby ta sprawa została wyjaśniona. Mówię ci, nie możemy im ufać! (…)

Jest to trzecia część serii „Mroki Kopenhagi”, ale tak jak wspomniałam wcześniej, jeżeli ktoś nie przeczytał dwóch wcześniejszych (do czego gorąco zachęcam) ten śmiało może sięgnąć po tę powieść, ponieważ wspólne wszystkie trzy części mają jedynie to, że głównymi bohaterami są te same osoby, czyli dziennikarka i policjant.

(…) – Ostatecznie Mazoreck przeżył, ale pies już nie. Został znaleziony w lodówce Jesa Deckera krótko po tym, jak Mazoreck wyszedł ze szpitala. Pocięty na kawałki i zapakowany w papier jak steki od rzeźnika. To Rene go znalazł. Syn Jesa. (…)

Heloise i Erik są wieloletnimi bardzo serdecznymi przyjaciółmi, których łączy zdecydowanie w dążeniu do celu i determinacja w odniesieniu do sprawy, którą są zainteresowani. I to bez względu czy zajmują się nią służbowo, czy podchodzą do niej z prywatnego punktu widzenia.

Myślę, że ktoś, kto raz spotka się z tą parą, będzie dążył do spotkania ich ponownie.

Fabuła książki podzielona jest na krótkie rozdziały, które są jednym ciągiem wydarzeń dotyczących prowadzonej sprawy. (Dla mnie to bardzo zwodnicze, ponieważ zawsze jest tak: „jeszcze jeden rozdział i idę spać”, a potem okazuje się, że zastaje mnie świt, oczy się kleją a ja nie mam ochoty odłożyć książki 😉)

Niewiele jest tutaj tak zwanych wątków drugoplanowych, czy też jak inni określają je „pobocznymi”. Cały czas jesteśmy zaangażowani w jedną sprawę dotyczącą wyjaśnienia (być może) starych zbrodni.

Autorka świetnie potrafiła zmanipulować czytelnika i właściwie, kiedy domyślamy się zakończenia, ba kiedy jesteśmy pewni kto tak naprawdę zawinił… następuję coś, co z pewnością zszokuje niejednego czytelnika.

Ciekawie wykreowane osobowości głównych bohaterów to coś w rodzaju łącznika z fabułą.

Cały czas coś się dzieje i chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, akcja powieści nie należy do zbyt dynamicznych, to z całą pewnością stwierdzam, że nie można się przy niej nudzić.

Lekki styl i ładny język jakim pisze autorka to z pewnością również zasługa osoby, która przełożyła treść z języka duńskiego na polski.

Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, myślę, że nie zawiedzie ona nikogo, nawet jeżeli za kryminałami nie przepada.

Jeśli chodzi o mnie, to przyznam szczerze, że jestem przekonana, że kto przeczyta chociaż jedną z części „Mroki Kopenhagi”, ten z pewnością zapragnie przeczytać kolejne.

Dziękuję Wydawnictwu MOVA / Wydawnictwu KOBIECE za możliwość poznania twórczości tej autorki, którą polecam szczerze i bardzo gorąco.

KRÓLOWA ŚNIEGU NIE ŻYJE – Iwona Banach

CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA, CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA…

Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiegoW 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.

Królowa Śniegu nie żyje to współczesna komedia kryminalna, której fabuła umiejscowiona została w pewnej małej polskiej miejscowości.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2021

Wydawnictwo DRAGON
stron 352

Do luksusowego ośrodka wypoczynkowego w Zmorzynie przyjeżdża znana pisarka w towarzystwie swojego męża i kilku osób, która teoretycznie postanowiła „urządzić” święta swoim pracownikom. W tym samym ośrodku nieprzypadkowo znajduje się trójka seniorów, którzy postanawiają odnaleźć pewnego mężczyznę, przypuszczalnie oszusta matrymonialnego, który próbuje naciągnąć finansowo córkę jednej z seniorek. Przyjaciele starszej pani zgodnie postanawiają ją wesprzeć i pomóc w odnalezieniu tegoż pana. Ale wnuczka owej seniorki, będąca siostrzenicą zakochanej w obcym mężczyźnie kobiety również postanawia zdemaskować tajemniczego amanta. Wszystko zaczyna się nieco komplikować, kiedy okazuje się, że ów amant nazywa się dokładnie tak jak pewien policjant w tej miejscowości a wygląda jak jeden z byłych mężów pisarki. I kiedy w wieczór wigilijny pisarka zostaje znaleziona martwa, to już wszystko zaczyna się komplikować niesamowicie. Kim jest mężczyzna próbujący zdobyć serce i pieniądze ciotki Zuzanny? Jak uciążliwa dla trójki seniorów potrafi być pewna prawie stu letnia babcia uwielbiająca alkohol (szczególne ten własnej roboty) i kto tak właściwie stoi za śmiercią znanej i wyjątkowo wrednej pisarki, którą każdy miał ochotę zamordować?

Kiedy w opisie książki czytam, że jedną z bohaterek jest jakaś przebojowa babcia, to wiem, że przy takiej lekturze nudzić się nie będę. A tu mamy nie tylko jedną taką bohaterkę, ale kilkoro seniorów, którym znudziło się przebywanie w luksusowym domu opieki i zatęsknili za ryzykiem normalnego życia. Gwarantuję, że polubicie tych żywotnych staruszków.

Książka ma jakby dwie fabuły, a właściwie jedną, trochę rozszczepioną na dwa wątki, ale część bohaterów zaangażowana jest i w jednym i w drugim.

Niby coś tam jest przewidywalne, niby coś tam jest nazbyt infantylne, niby jest nieco groźnie, ale z całą pewnością jest bardzo zabawnie. Mnie przynajmniej w trakcie czytania uśmiech nie schodził z twarzy.

Ciekawi i dość nietuzinkowi bohaterowie, których autorka „zaangażowała” do swojej fabuły, są z całą pewnością mocnym dodatkiem do całości, a właściwie to głównym dodatkiem, bo bez nich zapewne byłoby nieciekawie i z całą pewnością bardziej poważnie.

(…) – Jaka pani? Babka jestem. Tutejsza! – Wypiła zawartość swojej szklanki duszkiem, otarła usta wierzchem dłoni, chuchnęła jak chłop i z zadowoleniem stwierdziła: – Dobra jest. Co tak siedzita. Pijta! (…)

Rozplanowałam sobie czytanie tej książki na cztery dni, zamierzając czytać około 90 stron dziennie. Niestety moje plany poszły w zapomnienie, gdy na drugi dzień zorientowałam się, że właśnie kończę czytać. To chyba wielki plus dla tej powieści.

I chociaż mamy tutaj poważne morderstwo (tak wiem, morderstwo zawsze jest poważne) i bardzo poważny problem dotyczący oszusta matrymonialnego, to lektury tej do poważnych zaliczyć nie można, ponieważ wszystko zostało opisane z dużą dawką humoru, ironii i niesamowitych zdarzeń, że mogę z czystym sumieniem określić tę książkę jako cudowną psychoterapię i lek na najgorszą chandrę.

(…) Były zwłoki i była Wigilia – połączenie tych dwóch faktów nie jest łatwe, może w wymiarze prywatnym da się to jakoś pogodzić, ale w takim ośrodku? Kolację trzeba podać. Wszystko musi lśnić. Zwłoki nie mają szans przebić się przez Last Christmas, a wszystko aż się kotłuje, bo co można zrobić? Dać wieczerzę wigilijną na wynos? No nie, trzeba udawać, że jest jak trzeba. (…)

Wiem, że książka, w której spodziewamy się ciepłej, wręcz magicznej atmosfery najpiękniejszych świąt, bo wszystko dzieje się w uroczym ośrodku wypoczynkowym, w którym zarówno w przytulnych domkach jak i wokół nich jest wprost bajkowo, powinna nas nastroić nieco nostalgicznie. Ale tak nie jest. Cały czas coś się dzieje, nagłe zwroty akcji, albo może nagłe rozwoje akcji powodują, że cały czas jesteśmy w pewnego rodzaju biegu. Szybko, nieprzewidywalnie, może momentami sitcomowo (nie wiem czy takie określenie istnieje, ale każdy zapewne wie, co mam na myśli).

Jeśli chodzi o mnie, to ubawiłam się do łez. A zakończenie tak bardzo przykuło moją uwagę, że dosłownie nie mogłam się od książki oderwać (do godziny drugiej w nocy). Na drugi dzień poniosłam tego konsekwencje, ale warto było „zarwać” noc.

I chociaż wszystko zostało „ubrane” w parodię życia i zachowania ludzi w różnych sytuacjach, to przyznam szczerze, że kibicowałam bohaterom zarówno w śledztwie mającym na celu odnalezienie mordercy znanej (wyjątkowo wrednej) pisarki, jak i w misji odnalezienia pseudo amanta czy też oszusta matrymonialnego.

Dziękuję Autorce za te chwile pełne humoru, a wydawnictwu Dragon za możliwość przeczytania tej książki.

Jeżeli ktoś szuka lekkiej, łatwej i przyjemnej lektury na długi zimowy wieczór, to ta jest idealna.

POLECAM całym sercem, bo śmiech jeszcze nikomu nie zaszkodził, a wielu z pewnością pomoże w pokonaniu jesienno-zimowej chandry.

TAJEMNICZE ŚMIERĆ MARIANNY BIEL – Marta Matuszczak

Marta Matyszczak pochodzi z Chorzowa. Z wyksztalcenia jest dziennikarką i pasjonują ją kryminały. Prowadzi portal poświęcony literaturze kryminalnej – Kawiarenka Kryminalna. Była uczestniczką warsztatów literackich podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz Festiwalu Conrada w Krakowie. Jest laureatką konkursów na opowiadanie kryminalne MFK Wrocław i Kryminalna Piła. Jest również autorką scenariuszy kryminalnych fars teatralnych. Kocha psy i podróże, szczególnie tropem powieściowych bohaterów.

Tajemnicza śmierć Marianny Biel to debiut literacki autorki, pierwsza część cyklu „Kryminał pod psem”. Jest to komedia kryminalna, której fabuła umiejscowiona została w Chorzowie.

PREMIERA KSIĄŻKI ROK 2017

Wydawnictwo Dolnośląskie
stron 296

Szymon Solański to zwolniony z pracy policjant, który pewnego dnia wprowadza się wraz ze swoim adoptowanym ze schroniska psem do jednego z chorzowskich familoków. Jego marzeniem jest otworzenie agencji detektywistycznej. Przypadkowo w trakcie poszukiwania piwnicy przynależnej lokalowi mieszkania Solański znajduje w innej piwnicy zwłoki starszej pani, które z pewnością kilka dni już przeleżały na piwnicznej posadzce. Policja przyjmuje, że kobieta zginęła z powodu nieszczęśliwego wypadku uderzona w głowę słoikiem spadającym z półki, ale Solański podejrzewa, że starsza pani została zamordowana. Kto ma rację? W rozwiązaniu zagadkowej śmierci byłej sąsiadki pomagają byłemu policjantowi pies Gucio i dziennikarka, z którą znajomość Solańskiego trwa od wczesnych lat szkolnych.

Sięgnęłam po tę książkę z trzech powodów. 1) Fabuła umiejscowiona została w moim rodzinnym mieście, czyli Chorzowie i to w okolicy, w której mieszkałam. 2) Bardzo potrzebowałam jakiejś książki, która rozgoni moje depresyjno-listopadowe myśli. 3) Przygotowując się do Afery Kryminalnej, która odbędzie się w dniach 3-4 grudnia w Gdańsku chciałam poznać „pióro” autorki, na spotkanie której się wybieram.

Jest to moje pierwsze spotkanie z kryminałem pod psem, ale już wiem, że z przyjemnością spotkam się z sympatycznym kundelkiem ponownie.

Książka napisana jest dość specyficznie, ponieważ raz narracja jest w osobie pierwszej, a raz w trzeciej. Ale specyficzne w tym nie jest zmienność narracji, ale to, że narratorem w niektórych rozdziałach (właśnie pisanych w pierwszej osobie) jest pies – sympatyczny, okaleczony kundelek. Myślę, że ponieważ narracja jest niejednolita pozwala to na różny odbiór fabuły.

(…) „Więc tak to będzie teraz wyglądało” – pomyślałem. „Kobitki będą się mizdrzyć do tej prowincjonalnej odmiany George’a Clooneya zamiast do mnie”. Solański jednak patrzył na recepcjonistkę, jakby próbował dojrzeć kilo wędzonki przez szybę wystawową w sklepie mięso-wędliny. Słyszał ją, ale nie widział. (…)

I chociaż można o tej książce powiedzieć, że jest takim słodko-gorzkim przekazem to nie brakuje w niej dobrego humoru, którym został „okraszony” nie tylko wątek kryminalny stanowiący coś w rodzaju parodii.

Chociaż myślę, że nie jest to typowa parodia, nie zakwalifikowałabym również tej książki do tych, w których występuje tak zwany czarny humor, ponieważ mamy w niej całkiem poważną historię kryminalną wplecioną w realia życia na Śląsku.

Swoistego humoru dodaje fabule wpleciona gwara śląska, której autorka nie szczędzi w dialogach. Jeśli chodzi o mnie, to rozumiałam słowa, bo jestem przecież Ślązaczką, ale myślę, że czytelnik nie mający z tym nic wspólnego może mieć problem ze zrozumieniem. Szkoda, że autorka i wydawnictwo nie pomyśleli o tym, aby w przypisach wstawić tłumaczenie. Byłoby z pewnością bardziej zabawnie.

(…) – Kiery memłok odżistoł mi sień?! – chciała wiedzieć. – Jo tu niby robia za gospodynia, ale po wos nie będą ino durś tyj ciaplyty, tego cołkiego marasu pucować! Dziękować Ponbóckowi, że się te koty wyniosły! (…)

Jednym z bohaterów jest pies. Mógłby ktoś powiedzieć: „E tam, takie bajki to nie dla mnie”, ale „zobaczenie” niektórych sytuacji z czysto psiego punktu widzenia jest nie tyle zabawne, co może być i ciekawe. Jestem właścicielką dwóch psów i często zastanawiam się co one w danej sytuacji myślą, a to, że często rozumieją więcej niż człowiek to już jest dla mnie zagadką.

Muszę jednak przyznać, że wnikliwie zagłębiając się w książkę, zawsze dostrzegam w niej wątki, które są teoretycznie wątkami pobocznymi, ale wiele powagi wnoszą w fabułę. I tak na przykład zwróciłam uwagę na pojawiający się wątek alkoholizmu, lub też teoretycznej znieczulicy sąsiedzkiej, albo na wątek homoseksualizmu. Jest tutaj również wątek odnoszący się do samotności kogoś, kto kiedyś błyszczał na deskach teatru uwielbiany przez rzesze ludzi. Niby jest to normalne i na porządku dziennym, ale nie każdy jednak potrafi o tym pisać w taki (moim zdaniem) mistrzowski sposób jak ta autorka.

(…) Solański senior chrapał donośnie. Alkoholowa woń wybijała się ponad wszystko. Szymon nie miał na to siły. Ale nie miał też wyboru. Nie sądził, że sprawy zaszły aż tak daleko. Że tu takie dno. (…)

Polecam tę książkę na odgonienie chandry, ale nie tylko. Myślę, że jest to świetna lektura, z której w zabawny sposób możemy się również dowiedzieć ciekawych rzeczy dotyczących życia na Śląsku. Z całą pewnością jest lekka, łatwa i przyjemna i czyta się dosłownie migiem, a uśmiech nie schodzi z ust.

JESTEM MORDERCĄ – Max Czornyj

Max Czornyj to nazwisko, które zna pewnie każdy czytelnik, nawet ten, który nie przeczytał dotąd żadnej książki tego autora. Chociaż wiekiem to młody pisarz, urodzony w roku 1989 to ma na swoim koncie pisarskim całkiem pokaźną ilość książek. Urodził się w Lublinie, podobno w rodzinie o korzeniach niemiecko-rusińskich. Ukończył aplikację adwokacką przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Lublinie. Praktykował prawo w Polsce i we Włoszech. Jest autorem thrillerów z cyklu o komisarzu Eryku Deryle, zapoczątkował serię z duetem Langer/Rembert i jednocześnie tworzy powieści i opowiadania oparte na autentycznych zbrodniach (seria: Na Faktach). Można go zobaczyć również w programie „Opowiem ci o zbrodni” emitowanym przez CI Polsat.

Jestem mordercą to powieść napisana na podstawie faktów dotyczących życia austriackiego pisarza i jednocześnie seryjnego mordercy Jack’a Unterwegera zwanego Dusicielem z Wiednia.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 CZERWCA 2021

Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora, ale po tej książce mam nadzieję przeczytać przynajmniej kilka z jego publikacji.

Wydawnictwo FILIA
stron 359

Lubię książki pisane na faktach, a ta właśnie do takich należy. Sfabularyzowany dokument odnoszący się do jednego z najgroźniejszych seryjnych morderców prostytutek pozwolił mi zagłębić się zarówno w psychikę tego człowieka jak i świadomość społeczną, jaką sobie wypracował zachowując się jak dwie różne osoby.

Z jednej strony, miły, sympatyczny, zawsze elegancki i szarmancki, a z drugiej bezwzględny, bezuczuciowy i szalony.

Narracja książki jest w pierwszej osobie, narratorem i zarazem głównym bohaterem jest mężczyzna, który opowiada o swoim życiu komuś, może jakiejś kobiecie?

Unterweger pierwszy raz został skazany za zamordowanie swojej dziewczyny Margaret Schaefer, i chociaż dokonał okrutnej zbrodni tłumacząc się, że dziewczyna przypominała mu patologiczną matkę, trudniącą się prostytucją, kobietę która zostawiła go pod opieką patologicznego dziadka, to w 1976 roku trafił za kratki. Czas w więzieniu wykorzystał na napisanie kilku opowiadań, sztuk teatralnych i książkę autobiograficzną. Mimo uznania go za psychopatycznego mordercę, sadystycznie podchodzącego do swoich ofiar wśród wielu osób, zwłaszcza kobiet uważany był za przystojnego, szarmanckiego mężczyznę, pokrzywdzonego przez los.

Był człowiekiem o dość specyficznej osobowości, mocno narcystycznej czasami histerycznej, ale niestety z dominującym sadyzmem w zachowaniu, zwłaszcza w momentach, kiedy coś nie było po jego myśli.

Kiedy został zwolniony z więzienia nie obawiał się spotkań z czytelnikami i… fanami. Był już osobą dość sławną, pokazywaną zarówno na spotkaniach autorskich jak i w telewizji, jako w pełni zresocjalizowany. Pokazując siebie jako żałosny efekt wychowania przez patologicznego dziadka i lata spędzone w domach dziecka, wzbudzał wśród wielu ludzi prawdziwe współczucie.

(…) Rzuca coś na poduszkę obok mojej głowy. Dobrze wiem, że to biustonosz tej kobiety. Przechodziłem przez ten rytuał już zbyt wiele razy, by mieć wątpliwości. Muszę być tylko cicho i się nie ruszać, a wtedy rano nie spotka mnie żadna kara. W ogóle nie będzie tematu tego, co działo się w nocy. (…)

Niestety wkrótce po zwolnieniu z więzienia wrócił do zabijania kobiet, zwłaszcza prostytutek, robił to jednak w taki sposób, że nikt nie podejrzewał go o te zbrodnicze zapędy, wykorzystując to, że policja wiedeńska była mało doświadczona w ściganiu seryjnych morderców.

Sam Unterweger korzystając ze swojej sławy zaczął pisać artykuły rzekomo oparte na wywiadach z prostytutkami sprytnie kamuflując to co robił naprawdę. Jako podstawę swoich artykułów obrał tezę, że Austria niechybnie doczekała się seryjnego mordercy. Był tak pewny siebie, że nie zauważył, kiedy wszystko zaczęło się układać przeciwko niemu, a policja zarówno wiedeńska jak i amerykańska kojarzyć pewne fakty związane z obecnością „dziennikarza” w miejscach popełnianych zbrodni.

(…) Nie zważa, że rani sobie ręce i kolana. Chwytam jej biustonosz, po czym gwałtownym szarpnięciem podwijam go do góry, rozrywając ramiączko. Bielizna oplata jej szyję i w tym samym momencie zaciskam go niczym pętlę. Słyszę tak dobrze mi znany charkot. Uwielbiam go. Znów jestem prawdziwym panem życia i śmierci. Bogiem. (…)

Kiedy został wydany nakaz aresztowania, mężczyźnie udało się uciec za granicę.

Po skończeniu książki zaczełam szukać w Internecie wiadomości na temat Jacka Untewegera. I jestem w szoku, jak bardzo potrafił on manipulować ludźmi.

Polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom dobrych kryminałów. Jest trochę drastycznie, trochę szokująco, ale z pewnością nie jest nudno. Ktoś mi powiedział, że jest to jedna z najsłabszych książek tego autora, dla mnie to była petarda czytelnicza.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania książki i poznania „pióra” tego autora, którego mam nadzieję spotkać osobiście podczas Afery Kryminalnej, która odbędzie się w dniach 3-4 grudnia w Gdańsku, a na którą jak co roku się wybieram.

DAWNE TAJEMNICE – Krystyna Mirek

Krystyna Mirek jest autorką powieści obyczajowych, które czytelniczki kochają od pierwszej jej książki. Jest absolwentką polonistyki UJ w Krakowie. Przez wiele lat pracowała w szkole. Obecnie, pisarstwo stało się dominującym zajęciem w jej życiu zawodowym. Pisze książki obyczajowe mocno osadzone w realiach życia. Prywatnie, mama czwórki dzieci i bardzo sympatyczna osoba, o czym miałam okazję się przekonać osobiście. No… i to by było tyle, ile wiem o tej pisarce.

Dawne tajemnice to druga część serii Blizny przeszłości, jest to współczesny kryminał z dużą dawką dramatu i wątków obyczajowych.

PREMIERA KSIĄŻKI 29 WRZEŚNIA 2021 ROKU

Wydawnictwo FILIA
stron 346

Wiele lat temu, w miejscowości Borki zamordowano komendanta policji. Sprawczynię złapano szybko, na gorącym uczynku, ponieważ sama przyznała się do winy. Po piętnastu latach wraca do miasteczka córka zamordowanego komendanta, który zginął, gdy ona miała zaledwie siedem lat. Maja przyjeżdża jako policjantka i postanawia wrócić do starego śledztwa. Tylko ona widziała co się stało przed laty, ale zasłona milczenia za jaką się skryła nie wniosła do śledztwa nic istotnego. Czy zatrzymana osoba była winna śmierci jej ojca? Dlaczego wiele osób w miasteczku zaczyna się bać i robić życiowe rozrachunki? Kogo w tragicznym dniu widziała mała Maja i dlaczego nawet najważniejsza osoba piastująca ważne stanowisko boi się dziewczyny i tego, co może powiedzieć? Co takiego mają wspólnego ze śmiercią policjanta schowane przez ojca przedmioty, które dziewczyna odnajduje w mieszkaniu?

Krystynę Mirek jako pisarkę książek poznałam w zupełnie innej „wersji” czytelniczej, jako autorkę ciepłych powieści obyczajowych, trochę romantycznych, trochę lirycznych z dominującym optymizmem. Kiedy usłyszałam, że napisała thriller kryminalny to nie ukrywam, że bardzo zainteresowałam się tym nowym wyzwaniem.

Pierwszą część, czyli Blizny przeszłości dosłownie pochłonęłam, a zakończenie sprawiło, że z niecierpliwością czekałam na kontynuację.

W tej książce towarzyszymy Majce w kolejnych krokach jakie dziewczyna stawia, aby odkryć tajemnicę przeszłości dotyczącą śmierci jej ojca, znanego i cenionego w miejscowości policjanta. Czy jednak ojciec dziewczyny był tak nieskazitelny, jak pamiętała i za jakiego uważali go mieszkańcy miasteczka? Niestety coraz częściej pojawiające się w bolesnych wspomnieniach obrazy pokazują małżeństwo rodziców dziewczyny jako ognisko zła, nienawiści i przemocy. Co takiego wydarzyło się w życiu dziecka, że wspomnienia stają sią koszmarem?

Jakby oliwy do ognia dolewa burmistrz, osoba wszechwładna, której boi się większa część mieszkańców, a który zaczyna na dziewczynie wywierać presję grożąc konsekwencjami nie tylko dotyczącymi jej, ale również osób z bliższego i dalszego otoczenia dziewczyny. Burmistrz okazuje się człowiekiem złym, ale wyraźnie daje do zrozumienia, że w przeszłości wiele łączyło go z zamordowanym ojcem dziewczyny. Byli przyjaciółmi, wspólnikami czy wrogami?

Autorka porusza w swojej powieści wiele ważnych i poważnych wątków przedstawiając je jednak w taki sposób, że optymizm staje się pomocnym doradcą.

Między innymi mamy tutaj przemoc w rodzinie pokazaną zarówno od strony znęcania się fizycznego jak i psychicznego. Zastraszanie najbliższych i czerpanie z tego wyjątkowej satysfakcji, ale jak się bardzo chce to wszystko można pokonać, bo siła strachu i siła miłości są prawie tak samo mocne. Niestety tak niewiele trzeba, aby człowiek stoczył się na dno życia i aby wydostać się na powierzchnię, potrzebował nie tyle silnej woli, co pomocnej dłoni. Tylko, że niektórzy tej dłoni nie mieli zamiaru chwytać.

(…) W drzwiach prowadzących do ogrodu stanął nagle pan domu. Gospodarz. Nieogolony, niechlujny, z wielkim brzuchem i lekko posiwiałymi skroniami. Co się stało z moim ślicznym synkiem? – pomyślała nagle Rudnikowa i w pierwszym odruchu ze złością spojrzała na synową. To z pewnością była jej wina. Przecież to obowiązek żony dbać o męża. (…)

Fabuła jest tak skonstruowana, że trudno jest się od niej oderwać. Między wątki współczesne odnoszące się do determinacji jaką ma w sobie młoda kobieta wstawione zostały wątki dotyczące przeszłości, wiele wyjaśniające i prowadzące do zrozumienia kto i dlaczego zachował się tak a nie inaczej.

Nie chcę tutaj spoilerować, ale myślę, że to całkiem ciekawy zabieg, takie połączenie opisu dawnych tajemnic z tym co dzieje się obecnie.

(…) Pierwszy element układanki już pojawił się w jej głowie. Widziała na własne oczy, choć przez lata wypierała wspomnienia. Ale teraz musiała to określić wprost. (…) W jej dziecięcych wspomnieniach zabawy z nim, żarty, cała jego wspaniałość była intensywnie przeplatana pojedynczymi brutalnymi incydentami. (…)

Autorka wymyśliła intrygę kryminalną w którą wplotła zarówno dramatyczne wątki obyczajowe jak i psychologiczne. Tak ułożyła wszystko, że wyszedł z tego doskonały thriller kryminalny, który czyta się na przysłowiowym wdechu.

Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać tej autorki z nowej strony, to serdecznie polecam. Myślę, że nikogo nie zawiodą powieści z serii BLIZNY PRZESZŁOŚCI. Cieszę się, że autorka nie pozwoliła sobie na zaszufladkowanie się tylko w jednym gatunku literackim i widać świetnie poradziła sobie w innym.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za propozycję poznania Krystyny Mirek z innej perspektywy, chociaż podchodziłam do tej tematyki nieco ostrożnie, to teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie zawiodłam się. W przygotowaniu jest trzecia część, ostatnia i jestem bardzo ciekawa co się jeszcze wydarzy, bo przecież najważniejsze już zostało powiedziane. Czekam z niecierpliwością na tę trzecią część.

Napisz do mnie
styczeń 2025
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/