czytamlegalnie
ELŻBIETA II. OSTATNIA TAKA KRÓLOWA – Marek Rybarczyk
To opowieść bardziej o osobie niż o królowej, o człowieku, który – pęknięty i tragiczny poznał prawdę maksymy „Pycha kroczy przed klęską”.
Marek Rybarczyk to publicysta „Newsweeka”, znawca kultury i historii Wielkiej Brytanii, wieloletni dziennikarz radia BBC, korespondent „Gazety Wyborczej” w Londynie, komentator Radia TOK FM, radiowej Trójki i TVN24. Zdradza pełne pikantnych szczegółów i kąśliwych uwag Tajemnice Windsorów, jednocześnie snując wartką opowieść o burzliwej historii Europy. To również pisarz, autor kilku książek reportażowych o brytyjskiej rodzinie królewskiej.
Elżbieta II. Ostatnia taka królowa to książka reportażowa, przedstawiająca nie tylko życie królowej Elżbiety ale również otaczających ją ludzi.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 czerwca 2022

stron 336
Kiedy w 1952 roku jako młodziutka kobieta wstępowała na tron, dała umęczonym wojną Brytyjczykom iskierkę nadziei, że znów będą wielkim narodem. I rzeczywiście tak się stało. Tak narodził się mit Elżbiety II, dla której zawsze liczyła się przede wszystkim jej „Firma”, a życiową dewizą stały się słowa: „Nigdy się nie poddawaj!”.
Jak naprawdę wygląda życie królowej i jej monarchii? Co sprawia, że fascynuje nie tylko Brytyjczyków, a jej losy śledzi niemal cały świat? Co przez wszystkie lata jej panowania działo się za kulisami teatru Windsorów? Czym kieruje się w swoich decyzjach ostatnia prawdziwa monarchini Zachodu? Co ją motywuje? Czemu temat abdykacji jest dla niej tak trudny?
Książka Marka Rybarczyka nie tylko odpowiada na pytania, które stawiają sobie obecnie wszyscy Brytyjczycy i wielbiciele monarchii, ale przede wszystkim szkicuje sylwetkę Elżbiety II, jakiej dotąd nie znaliśmy: fanki kryminałów o Herkulesie Poirot, żony, która z żarliwej szczenięcej miłości szybko przeszła do chłodnego małżeństwa z rozsądku, czy matki, która chyba nigdy nie rozumiała własnego dziecka. Autor analizuje jej życiowe wybory, konflikty, popełnione błędy i skrywane dramaty.
To próba pewnego rysopisu psychologicznego i politycznego królowej zmierzająca do ukazania choćby niektórych cech złożonego charakteru Elżbiety II na tle dziejów jej monarchii. To w końcu dążenie do zrozumienia tej postaci, symbolu historycznej ciągłości Zachodu, władczyni, która z żelazną wolą broni monarchii i tradycyjnych wartości.
[powyższy opis pochodzi od wydawcy]
Myślę, że niewielu jest ludzi, którzy nie wiedzą kim jest Królowa Elżbieta, ponieważ jest nie tylko osobą bardzo medialną, ale również tajemniczą. Jej poważny wyraz twarzy może sugerować osobę „zimną”, niedostępną, nieczułą. Czy taka właśnie jest kobieta, której wiek kojarzy się wielu ludziom ze smutną starością?
Biorąc do ręki tę książkę domyślałam się, że już niczego więcej nowego nie dowiem się o kobiecie, która zawsze była dla mnie pewnego rodzaju ikoną piękna, klasy i władzy. A jednak autor mile mnie zaskoczył informacjami, które były dla mnie nowe.
Ta lektura nie jest poświęcona tylko Elżbiecie, poznajemy w niej również innych członków rodziny królewskiej, o których być może nie wspomina się tak często jak o samej królowej. Są to przede wszystkim osoby, które nie były dumą rodziny, a czasami wręcz starano się za wszelką cenę nie kojarzyć ich z najbliższym otoczeniem królowej.

W rozdziale zatytułowanym „Klocki zdrady” można przeczytać na przykład o byłym pierwszym brytyjskim królu, który abdykował, o jego słynnym ślubie z rozwódką Wallis Warfield Simpson śpiewano nawet piosenki, oczywiście ich teksty nie były pozbawione ironii. Ale niewiele osób wie o kontaktach księcia Windsoru i jego żony z Hitlerem i nazistami, co z pewnością nie było dumą ani dla Wielkiej Brytanii ani dla samej rodziny królewskiej.
W książce czytamy również o sprawach, które często „zamiatano pod dywan” byleby tylko nie zaszkodzić wizerunkowi „idealnej” rodziny. O depresjach i wybuchach agresji Diany mało kto wie, idealizowanie wizerunku byłej żony Karola jest i było zawsze lepsze od tego aby zobaczyć ją jako femme fatale. Ale czy Diana była tą złą, czy tą dobrą, to już ocenić musi każdy sam, bo ja nie wiem, jak bym się zachowywała, gdyby zamknięto mnie w złotej klatce i nie pozwalano na wyrażanie własnych emocji.
A królowa Elżbieta? Czy nie to wychowanie właśnie w warunkach ściśle określonych nakazami i zakazami nie sprawiło, że z młodej, pełnej życia dziewczyny zamieniła się w posągową postać władzy? Podobno od najmłodszych lat widać w niej było tę władczość.
(…) „Widać u niej zdumiewającą wprost siłę woli” – nie mógł się nachwalić malucha, co może brzmi śmiesznie, ale okazało się prorocze. Po pałacowej tresurze Elżbieta wiedziała aż za dobrze, że prawdziwa księżniczka nie płacze ani nie uśmiecha się bez powodu. (…)
Może to zabrzmieć obcesowo, ale nie jestem w stanie zrozumieć tego, że można najpierw kogoś bardzo pokochać, wręcz szaleć za nim z miłości, być zauroczonym drugą osobą, by w szybkim czasie zmrozić tę miłość obojętnością. Mam na myśli oczywiście małżeństwo Elżbiety z Filipem. Z informacji jakie krążą wokół tej pary wynika, że młodziutka Elżbieta była bardzo zakochana. Czy Filip był zakochany w niej, to już jest temat trochę kontrowersyjny, z całą pewnością był nią zauroczony jako dziewczyną, a może miał w tym ukryty cel? Może chciał wzbić się na wyżyny wyższe niż oferował mu jego status rodzinny? Co się takiego stało, że miłość zamieniła się w obojętność? Kto zawinił on czy ona? Zapewne w wielu małżeństwach tak się dzieje, tylko ja wciąż zadaję sobie pytanie: dlaczego?
Zapewne ilu czytelników tyle będzie opinii, ja nie mogę się wypowiedzieć po żadnej ze stron.
(…) Elżbieta z żarliwej szczenięcej miłości szybko przeszła do chłodnego małżeństwa z rozsądku. (…) Królowa musiała więc zacisnąć zęby i udawać, że jej związek jest wzorowy, ustawiając się co roku do fotografii z Filipem. (…)
Królowa Elżbieta z całą pewnością jest symbolem monarchii i myślę, że obecnie niewielu jest Brytyjczyków pamiętających świat przed jej panowaniem. 70 lat to jednak kawał czasu. Czy jej następcy zjednają sobie ludzi tak jak ona?
Dla wielu jest obrazem chłodnej elegancji i mądrości, ale jaka naprawdę jest królowa? Ile w niej ciepła, a ile wypracowanego przez lata chłodu? Czy miłość do zwierząt zastępuje jej miłość do ludzi? Czy potrafi kochać szczerze i dlaczego tak trudno jej okazywać emocje? Lata praktyki piastowanego stanowiska w państwie, czy zwyczajne zobojętnienie?
Wiele możemy się z tej książki dowiedzieć, myślę, że warto sięgnąć do tej lektury, aby chociaż trochę zrozumieć osobowość tej niezwykłej kobiety. Czy zamknięta w swojej złotej klatce potrafi być szczęśliwa jak zwyczajny człowiek? Jak daleko sięga jej władza, czy jako monarchini ma więcej do powiedzenia niż Premier, Parlament czy Gabinet?
Polecam tę książkę nie tylko czytelnikom biografii czy książek reportażowych. Myślę, że warto poznać bliżej tę kobietę, która dla wielu wciąż jest zagadką.
Myślę, że interesującą lekturą jest również: ELŻBIETA, FILIP, DIANA I MEGAN. ZMIERZCH ŚWIATA WINDSORÓW

Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za możliwość przeczytania tej lektury i zachęcam do sięgnięcia po wcześniejsze książki autora. Rodzina królewska to cały czas wielki wór intryg, tajemnic, ciekawostek, może warto go otworzyć?
NIENARODZONA – Ewa Przydryga
Spodziewałam się, że na kolejnej karcie znajdę jego dalszy opis albo choć krótkie wyjaśnienie, ale niczego takiego nie ma. Natrafiłam na wynik zupełnie innego badania. „Prenatalny raport testu DNA w kierunku ustalenia pokrewieństwa”.
Ewa Przydryga urodziła się w Poznaniu, obecnie mieszka w Gdyni. Jest absolwentką filologii angielskiej UAM w Poznaniu, pracuje jako nauczycielka i tłumacz języka angielskiego. Jej pasją są podróże po najodleglejszych zakamarkach Francji; i w jedną z nich, biegnącą przez tamtejsze metropolie, zapomniane wioski, a wreszcie świat wyobraźni, zabiera czytelników swojej książki. Zadebiutowała powieścią “Motyle i ćmy”. Autorka thrillerów psychologicznych w stylu domestic drama (dramatach domowych wyrażających i koncentrujących się na realistycznym życiu)
Nienarodzona to thriller psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 CZERWCA 2022

stron 319
Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach znika Laura Wagner, policja po odnalezionych śladach przypuszcza, że kobieta popełniła samobójstwo. Jednak przyrodnia siostra Laury nie dopuszcza takiej myśli do siebie wiedząc, że jej siostra, będąca w zaawansowanej ciąży nie posunęłaby się do takiego kroku. Nina rozpoczyna własne śledztwo, aby udowodnić policji, że ich przypuszczenia są mylne. Przez dłuższy czas kobieta nie miała zbyt bliskiego kontaktu z siostrą, ale im głębiej brnie w jej życie tym bardziej jest przerażona. Mijają dni, ciała Laury nie odnaleziono co wpływa tylko na przekonanie Niny, że jej siostra żyje. Kto i po co włamywał się do domu Laury w czasie, kiedy ona w nim przebywała i kiedy jest poszukiwaną przez policję? Co Laura ukrywała przed rodziną? Kim jest ojciec jej nienarodzonego jeszcze dziecka? Jaki wpływ na życie Niny i Laury miał nieszczęśliwy wypadek, w którym zginął mały chłopiec?
Są książki po skończeniu których nie jestem w stanie zebrać myśli, bo cały czas „buzują” we mnie emocje wywołane fabułą. To miała być recenzja przedpremierowa, ale przez kilka dni nie mogłam skupić się na napisaniu jej, ponieważ cały czas jak w kalejdoskopie przesuwały się w moich myślach wątki i obrazy jakie stworzyły fabuła i wyobraźnia.
Nie przepadam za narracją w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, ale w tej książce nie wyobrażałam sobie innej narracji, ponieważ czytając ją odbierałam fabułę tak, jakby ktoś relacjonował mi jakiś epizod ze swojego życia.
Dwie bohaterki, przyrodnie siostry na zmianę opowiadają o wydarzeniach z przeszłości ściśle nawiązujących do tego co dzieje się tu i teraz. Tak więc raz głos zabiera Nina a raz Laura.
Dramat rozpoczynający się na kartach książki przeplata się z prowadzonym przez jedną z sióstr prywatnym śledztwem, którego mogliby pozazdrościć najlepsi policjanci. Kobieca intuicja i wiara w powodzenie, czyli odkrycie Laury żywej nie pozwala Ninie uwierzyć w domniemane przez policję samobójstwo o którym przekonują odnalezione przez nich dowody.
(…) Dzięki temu, że drążę my wiemy o Laurze znacznie więcej. Pojawiają się powiązania. Któreś z nich w końcu nas do niej zaprowadzi. Może jesteśmy już o krok. (…)
Autorka pięknie pokazuje jak silna potrafi być więź siostrzana i jak mocna wiara w to, czego nie mogła zrobić druga osoba.
Fabuła książki to kopalnia ludzkich dramatów, począwszy od nieszczęśliwego wypadku, w którym ginie dziecko, przemoc psychiczną i fizyczną, nienawiść skierowaną na niewinnych, gwałt, po miłość walczącą z autyzmem dziecka i zakrawająca na miano przestępstwa walka z chorobą innego dziecka.
(…) – Myślisz, że w imię ratowania jednego życia można zniszczyć albo odebrać inne? (…)

Sporo tych dzieci przewija się przez fabułę, myślę, że zwróciłam na to uwagę dlatego, że kiedy próbowałam pisać o tej książce to cały świat świętował Międzynarodowy Dzień Dziecka.
Czytając tę książkę nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jestem w ciągłym napięciu, dosłownie czułam jak krew się we mnie burzy, chociaż nie przeczę, że kilka razy porządnie się wzruszyłam.
Muszę przyznać, że ta książka to thriller psychologiczny na najwyższym poziomie, nie pozwalający na spokojne złapanie oddechu. Jak dla mnie to prawdziwy majstersztyk literacki, w którym każde zdarzenie opisane jest tak obrazowo, że kiedy się czyta, to odbiera się to jak oglądany na ekranie film.
Świetnie wykreowane osobowości bohaterów, ciekawie rozbudowane psychologicznie i realistycznie nie pozwalają na to, aby odebrać którąś z tych postaci jako nudną czy bezbarwną.

Akcja cały czas trzymająca w napięciu jednocześnie skrywająca wiele tajemnic to kolejny atut tej powieści. I mimo umiejscowienia fabuły w różnych ramach czasowych jak również poprowadzenia jej dwutorowo, to nie odbiera się chaosu, wszystko spójnie się zazębia tworząc mocną w odbiorze historię. A stopniowo budowane napięcie jest jak gęsta mgła, która z każdym kolejnym rozdziałem nas otacza coraz bardziej, aż w pewnym momencie mamy wrażenie, że błądzimy w tej mgle jak w mrocznym, nocnym lesie.
Nie radzę czytać tej książki w nocy, czy wieczorami, kiedy za oknami jest ciemno, bo jeżeli wasza wyobraźnia jest taka jak moja, to może wam spłatać figla. Ja w pewnym momencie widząc kołyszącą się za oknem gałąź poczułam taki lęk, którego nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć.
(…) Powtarzający się odgłos przypomina toczącą się po podłodze ciężką kulę. Dochodzi z wnętrza domu, poraża mnie swoją realnością. Po omacku szukam telefonu, by uruchomić latarkę. (…) Mózg także stawia opór, bo tabletki nasenne, które wieczorem zażyłam, nie pozwalają mi się dobudzić. (…)
To książka o dramacie jaki potrafi zniszczyć ludzi nakręconych spiralą nienawiści i strachu. Ale to również opowieść o miłości rodzinnej, silnych więzach łączących ludzi zarówno ze sobą spokrewnionych jak i tych, którzy tylko tworzą tę rodzinę. To książka o tym, że zawsze należy wierzyć intuicji.

Dziękuję Autorce za tę moc wrażeń, a wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania kolejnej świetnie napisanej książki, którą gorąco POLECAM nie tylko miłośnikom kryminałów czy thrillerów.
JUTRO POKOCHAMY RZYM – Magdalena Kołosowska
Na nieskazitelnym obrazie pojawiła się rysa i zrozumiałam, że nic nie było idealne. Aż do tamtego dnia…
Magdalena Kołosowska to pisarka z zamiłowania, zawodowo zaś ekonomistka uwielbiająca cyferki i exela. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje i im ma więcej rzeczy do zrobienia tym jest szczęśliwsza. Jest optymistką mającą za życiowe motto zdanie: „wszystko w życiu dzieje się po coś, w jakimś celu”. Podobno jest niepoprawną gadułą uwielbiającą długie rozmowy. Jej powieści wypełnione są emocjami. Pisze dla kobiet i o kobietach, skupiając się na ich radościach, smutkach i problemach.
Zanim zobaczymy Neapol to współczesna powieść obyczajowa, z nutką romansu, będąca trzecią częścią z cyklu „Pod wspólnym niebem”.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 KWIETNIA 2022

stron 304
Irmina jest po przejściach z byłym mężem, od kilku lat jest w szczęśliwym związku, z mężczyzną, który był jej wielką miłością w czasach szkolnych. Mimo uczucia jakim go darzy nie może zdecydować się na zalegalizowanie tego związku, a im bardziej ukochany nalega na ślub, tym bardziej Irmina się wycofuje. W końcu dochodzi do oficjalnych oświadczyn i… gwałtownego zerwania. Po rozstaniu z Irkiem kobieta wplątuje się w spontaniczny, dość toksyczny romans, ale nie potrafi zapomnieć o tym co ją kiedyś łączyło z miłością jej życia. Czy uda jej się zrozumieć swój błąd? Jak okres pandemii wpłynie na stosunki Irminy z byłym kochankiem i jej przyjaciółkami? Czy dojrzały wiek kobiety oznacza jednocześnie dojrzałość emocjonalną?
Kiedy przeczytałam dwie pierwsze książki z serii „Pod wspólnym niebem” nie mogłam doczekać się tej trzeciej. W dwóch wcześniejszych poznałam bliżej Zosię w Kiedyś dogonimy Paryż i Dankę w Zanim zobaczymy Neapol. W tej części główną bohaterką jest Irmina.
Danka, Zosia i Irmina, to trzy przyjaciółki, które poznały się przez Internet. Często ze sobą korespondują za pomocą komunikatora i zwierzają się sobie prawie ze wszystkiego. To kobiety dojrzałe po tak zwanych „przejściach”, matki dorosłych już dzieci, a jedna z nich jest nawet babcią.
Niezbyt często mamy okazję czytać książki, w których głównymi bohaterkami są właśnie kobiety w tym wieku, ale bardzo się cieszę, że ktoś pomyślał o tym, aby to zmienić.

Irmina jest osobą wykształconą, inteligentną i samodzielną finansowo. Jej dorosłe dzieci mieszkają poza granicami Polski i chociaż świetnie sobie radzą, dla matki zawsze są „workiem trosk i niepokoju”. Szczególnie wówczas, kiedy świat zostaje zaatakowany pandemią koronawirusa. To dla każdej matki koszmar, bo tęsknota za dziećmi i troska o nich jeszcze się z tego powodu wzmaga.
Jak już wcześniej wspomniałam, główna bohaterka tej części jest kobietą po przejściach, rozwódką, która próbuje sobie ułożyć życie z mężczyzną, który w latach jej młodości był jej wielką miłością. Niestety ktoś stanął im na drodze do szczęścia i młodzieńczy związek rozpadł się. Każde z nich poszło w inną stronę, ale czy przestali się kochać?
Po wielu latach i wielu przejściach los znów ich ze sobą łączy. Miłość rozkwita ponownie, ale Irmina po doświadczeniach z przeszłości boi się stałego związku i na każdą wzmiankę o małżeństwie, odpowiada „kiedyś”. W końcu po oficjalnych oświadczynach coś w niej pęka. Nie chce być uzależniona od drugiej osoby, boi się stabilnej przyszłości, która może zmienić ich związek w rutynę i zrywa znajomość z Irkiem. Spontanicznie wpada w toksyczny związek z dużo młodszym od siebie mężczyzną i uzależnia się od… seksu. Czy ten związek przyniesie jej szczęście?
Autorka pięknie przedstawiła życie i zachowanie kobiety będącej na rozdrożu własnych pragnień. Z jednej strony pragnienia ciała, a z drugiej potrzeby serca. Czy mężczyzna zaspokajający kobietę seksualnie, ale będący daleko od niej, kiedy potrzebuje zwykłej rozmowy jest tym, z kim kobiety chcą być?
(…) Pociągnął mnie i posadził obok siebie. Palcem prawej ręki uniósł moją brodę i popatrzył głęboko w oczy. – Czy nie jest najważniejsze to, co mamy? Chwile tylko dla siebie? Cudowny dziki seks? (…) Z żoną nic mnie nie łączy. Nie rozwiedliśmy się ze względu na syna i wspólne interesy. (…)
Myślę, że w pewnym wieku (nienawidzę tego określenia, a jednak je użyłam 😉) podkreślenie swojej kobiecości, atrakcyjności i cielesności jest bardzo ważnym dla satysfakcji z życia, ale kiedy brakuje obok kogoś, do kogo można się tylko przytulić, z kim można porozmawiać, kiedy jest taka potrzeba, to ta kobiecość, atrakcyjność i cielesność są na ostatnim miejscu.
(…) Zrobiło mi się przykro. Naprawdę chciałam dzisiaj z nim pobyć. Nie kochać się czy uprawiać seks, ale właśnie pobyć. Tęskniłam za dotykiem, przytulaniem i wspólnym spędzaniem czasu. Za prostymi, codziennymi gestami. Właśnie za wspólną codziennością. (…)
Na uwagę w tej lekturze zasługują świetnie przedstawione relacje przyjaciółek, które bez względu na porę dnia czy nocy potrafią ze sobą porozmawiać, wesprzeć dobrym słowem, czy wylać przysłowiowy „kubeł zimnej wody”. To coś, czego życzę każdej kobiecie.
Prawdziwa przyjaciółka, kiedy czuje, że jest coś nie tak, nie pyta jak pomóc, tylko biegnie z tą pomocą nie patrząc na nic. Takie właśnie są Danka, Zosia i Irmina, chociaż mieszkające w innych miastach, to zawsze blisko ze sobą.

Polecam tę książkę szczególnie paniom w tak zwanym „dojrzałym wieku”, bo niezbyt często znajdujemy w powieściach takie kobiety jak my.
Ta książka to opowieść o miłości i przyjaźni, o rozterkach, problemach i radościach jakie funduje życie. To przede wszystkim obraz kobiety, która cały czas szuka swojego miejsca w życiu, czy znajduje? Kto przeczyta ten się dowie 😉
(…) Postawiłam wszystko na jedną kartę. Nie mogłam dłużej udawać, że sprawy nie ma, albo zachowywać się, jakby wszystko było w porządku. Skoro przyszedł czas na mój ruch, powinnam go wykonać, wyjść z patowej sytuacji. Wiedziałam czego chcę. (…)

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania Danki, Zosi i Irminy. Jestem pewna, że kiedyś do nich wrócę.
ZIMNA SPRAWA – Katarzyna Bonda
Żeby ocenić to, co jest prawdopodobne, musisz najpierw wiedzieć, co jest prawdą. Innej drogi nie ma. Stawiasz hipotezę, sprawdzasz przesłanki i wykluczasz. Eliminujesz. Wyrzucasz. To co zostanie, zwykle okazuje się prawdą.
Katarzyna Bonda gościła na moim blogu już wiele razy i chociaż wiem, że ma wielu fanów, to wiem również, że za jej książkami nie wszyscy przepadają. W mojej biblioteczce mam 15 jej książek, a to świadczy chyba tylko o tym, że lubię czytać jej powieści. Jest znaną pisarką kryminałów, o której kilkukrotnie już pisałam na swoim blogu. Ale tak dla przypomnienia. Urodziła się w 1977 roku w Hajnówce. Przez 12 lat pracowała jako dziennikarka w różnych redakcjach, między innymi w Super Ekspresie, Newseeku, Wprost, TVP, Miesięczniku Zdrowie, Naj, Ekspres Wieczorny. Wykłada w szkole kreatywnego pisania w Warszawie, utworzyła własną szkołę i portal o pisaniu. Jako pisarka powieści kryminalnej zadebiutowała w roku 2007 książką „Sprawa Niny Frank”, która została nominowaną do Nagrody Wielkiego Kalibru, a przez wydawnictwo Media Express została wyróżniona nagrodą Debiut Roku. Do polskiej powieści kryminalnej wprowadziła nowy typ detektywa, którym jest psycholog policyjny Hubert Meyer występujący w kilku innych jej kryminałach, a jedną z jej bohaterek jest również profilerka Sasza Załuska, dzięki której powstał serial „Żywioły Saszy”.
Zimna sprawa to kolejny kryminał policyjny, którego głównym bohaterem jest Hubert Meyer.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022

stron 351
W podziemiach zabytkowej willi na poznańskim Sołaczu zostają odkryte zwłoki kobiety i trójki dzieci. Osobliwy sposób pochówku wskazuje na mord rytualny. Od lat mieszkańcy tego domu uznani byli za zaginionych, pewnego dnia po prostu ślad po nich zaginął i ani rodzina ani sąsiedzi nie wiedzieli co się z nimi stało. Policja podejrzewa, że sprawcą zbrodni jest ojciec zamordowanej rodziny, który jak się później okazuje był członkiem sekty. Do śledztwa zostaje dołączony profiler, Huber Meyer, który po osobistej tragedii próbuje zagłuszyć sumienie intensywną pracą. Wśród jego współpracowników jest również aspirant, zaangażowany dość osobiście w sprawę zaginięcia rodziny Grabarczyków, ponieważ znał ojca rodziny i nie wierzy w jego winę. Siostra poszukiwanego pewnego dnia otrzymuje tajemniczą przesyłkę z odciętymi dłońmi. Do kogo należą te dłonie? Czy Grzegorz Grabarczyk żyje i jest sprawcą makabrycznej zbrodni? Kim są pochowane w ogrodzie i podziemiach osoby i co wspólnego z mordem mają koty rasy Sfinks?
Kiedy zobaczyłam, że zostanie wydana kolejna część z Hubertem Meyerem nie mogłam sobie odmówić jej przeczytania. Sam Hubert, nie jest typowym bożyszczem kobiet, pali jak smok, bywa arogancki, nie należy do super przystojniaków, ale jest w nim coś co przyciąga. Z całą pewnością należy do odważnych mężczyzn i bardzo wnikliwych osób i nie odpuszcza, dopóki nie zakończy sprawy.

Moim zdaniem autorka po raz kolejny stworzyła mistrzowską intrygę, od której nie mogłam się oderwać, ponieważ fabuła jest bardzo wciągająca, chociaż mocno skomplikowana. Jeżeli chodzi o mnie to chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kto i dlaczego…
W tej części jest wyjątkowo mrocznie, tajemniczo i niepokojąco co powoduje, że podczas czytania towarzyszy nam spora ilość różnych emocji. Być może jedną z przyczyn wywołujących ogrom emocji jest poruszony w książce temat sekt, praktyk zgromadzeń religijnych i związanych z tym manipulacji człowiekiem, w dużej mierze manipulacji kobietami. A to wiadomo, z całą pewnością musi mieć poważne skutki w przyszłości.
(…) Nie jestem w stanie opowiedzieć, ile zła przez te lata uczyniono w dobrej wierze. Krzywdy seksualne, zawłaszczenia, regularne kradzieże. Byłam tylko małą istotną dziewczynką i miałam nieszczęście trafić do rodziny, która od początku była zdegenerowana. (…)
Fabuła jest wielowątkowa, chociaż dotyczy konkretnego śledztwa, ale myślę, że jest również bardzo dobrze przemyślana. Moim zdaniem nie ma w niej niedociągnięć i wprowadzenia nieprzemyślanych faktów, które nie byłyby spójne z całością. I chociaż od początku nic nie jest jednoznaczne i oczywiste i w myślach czytelnika ma prawo rodzić się sporo pytań, to jednak nie powoduje to nudy, a książkę naprawdę ciężko jest odłożyć na bok.
Po raz kolejny autorka funduje swoim czytelnikom zagadkę kryminalną na (moim zdaniem) wysokim poziomie, chociażby przez wprowadzenie w fabułę wątku odnoszącego się do tajemniczego, rytualnego mordu, który jest zarówno zagadką jak i czymś co wywołuje przerażenie, głównie dlatego, że jednymi z ofiar są dzieci.
(…) Kliknął w kolejny folder. Na fotografiach pojawiły się detale: koraliki na szyjach martwych kotów, odświętne ubranie zmarłych dzieci. Kokon czarnej folii przed rozpakowaniem. (…)
Poza wątkami dotyczącymi makabrycznej zbrodni, tajemniczych zniknięć, niewyjaśnionych śmierci (na przykład teoretycznego samobójstwa niepełnosprawnego księdza) poznajemy nowy system pracy profilerów policyjnych, który wprawdzie dopiero jest „w powijakach”, ale może być przyszłością dla policyjnych psychologów. WERA to wbrew pozorom nie imię kobiety, chociaż może nazwa ta została nadana, aby upamiętnić jakąś kobietę (kto czytał wcześniejsze książki z serii z Meyerem, może się domyślać) ale to program, który ma pomóc profilerom w rozpoznawaniu osobowości sprawcy.
(…) Był ciekaw, kto poza nim nie może spać po nocach i ślęczy nad aktami, by wprowadzić dane do autorskiego systemu śladów behawioralnych Meyera, który roboczo nazwano WERA. Weryfikacja, Eliminacja, Rozkład, Analiza. (…)
Myślę jednak, że powieść jest tak napisana, że każdy kto nie zna poprzednich tomów, śmiało może po nią sięgnąć.

Mnogość tropów i wątków może być nieco skomplikowana, ale wielobarwność osobowości bohaterów z pewnością zrekompensują wszelkie niedogodności podczas wciągania się w fabułę.
Mnie powrót Meyera bardzo ucieszył, chociaż facet ma dość trudny charakter i nieco skomplikowaną przeszłość, ale jest świetny w tym co robi zawodowo, czyli w mocnej, konkretnej analizie ludzkich umysłów.
Myślę, że zakończenie książki zaskoczy wielu, jest bowiem dość nieprzewidywalne. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego.
POLECAM tę książkę, nie tylko czytelnikom powieści Katarzyny Bondy, bo tym raczej polecać nie muszę, ale polecam miłośnikom dobrych kryminałów i tym, którzy lubią rozwiązywać skomplikowane zagadki.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu MUZA.SA za kolejną świetną powieść, i mam nadzieję, że Hubert Meyer jeszcze powróci.
GWIAZDY NIGDY NIE GASNĄ – Agnieszka Zakrzewska
Pomiędzy pożółkłymi bibułkami kryje się całe moje życie, które bezpowrotnie naznaczyli wojna i naziści. (…) Wspomnienia są jak utkany z najczulszych myśli szal, który miękko otula zmęczoną głowę.
Agnieszka Zakrzewska pochodzi z Drawska Pomorskiego, urodziła się w roku 1974. Wielbicielka ludzi i kolekcjonerka chwil. Często bez czapki, zawsze bez parasola, w wyjątkowych wypadkach bez butów, ale nigdy bez notatnika w przepastnej torbie. Jej życiowe motto brzmi: „Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza”. Zatem nie czeka. Działa. I spełnia swoje marzenia. Niedoszły prawnik. Z zamiłowania polonistka. Z wyboru emigrantka, od 2002 roku mieszkająca w Królestwie Niderlandów w mieście Deventer. Autorka sagi amsterdamskiej, która stała się ulubioną lekturą Polek w kraju i za granicą. Czytelniczki mówią o niej, że w swoich powieściach uwalnia dobre emocje.
Gwiazdy nigdy nie gasną to dramat obyczajowy inspirowany dziennikiem Anne Frank.
PREMIERA KSIĄŻKI 27 KWIETNIA 2022

stron 417
Jest rok 1933, Otto Frank wraz z rodziną w obawie przed represjami w ogarniętej nienawiścią do Żydów III Rzeszy postanawia wyprowadzić się z Niemiec i zamieszkać w Holandii, wierząc, że w tym kraju zaznają spokoju. Kilkuletnia Anne Frank zaprzyjaźnia się z swoją rówieśniczką Hannah Goslar, dziewczynki stają się nierozłączne i jak wszystkie nastolatki przeżywają pierwsze miłości. Tymczasem nad Europą coraz gęściej gromadzą się czarne chmury wojny. W 1940 roku Hitler wypowiada wojnę Holandii, rodzina Frank znów jest w niebezpieczeństwie. Aby przeżyć ukrywa się przed dłuższy czas, ale nikt z nich nie jest pewny jutra. Natomiast rodzina Hanneli trafia do obozu koncentracyjnego w Bergen Belsen. Po latach w ręce Hanneli wpada pamiętnik pisany przez jej przyjaciółkę. Czy rodzina Anne uratuje się przed prześladowaniami? Czy dziewczynki spotkają się jeszcze kiedyś? Jak zakończy się wojna dla Anne i Hanneli?
Nie wiem, czy jest ktoś z mojego pokolenia, lub też młodszy czy starszy, kto nie wie kim była Anne Frank.
Jej opublikowane dzienniki, w których opisywała zarówno swoje nastoletnie uczucia, przyjaźnie czy chwile dla niej ważne, to nie tylko zwykły pamiętnik nastolatki. Dzięki temu, że z emocjami i dokładnością opisała szczególny czas, kiedy wraz z rodziną ukrywała się w oficynie pewnego domu, jej pamiętnik stał się ważnym dokumentem, świadectwem tego co się wówczas działo.
(…) Nie różnili się niczym od nas, ich ofiar. A jednak nie czułam do nich nienawiści. Jedynie litość i niezrozumienie. Dlaczego świadomie zdecydowali się na krew na swoich rękach. Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. (…)

Autorka przedstawia nam młodziutką Anne nie jako ofiarę Holokaustu, którą ona niezaprzeczalnie była, bo czas spędzony w obozach był dla niej tragiczny. Przedstawia ją jednak jako sympatyczną, chociaż odrobinę krnąbrną nastolatkę, która potrafiła się cieszyć z drobiazgów i walczyć o swoje racje.
Książka została napisana w ciekawy sposób, przeplatają się w niej rozdziały, w których Anne opowiada o swoim życiu począwszy od lat 30 ubiegłego wieku, z rozdziałami w których życie w okupowanej Holandii (od roku 1940) a później pobyt w obozie koncentracyjnym Bergen Belsen opisuje jej przyjaciółka Hannah Goslar.
(…) Wszystkie przęsła mostów w okolicy były podniesione. Stały przed nimi długie sznury trąbiących aut. Na chodnikach wrzeszczeli uzbrojeni żołnierze z psami u boku. Zdawało się, jakby całe miasto krzyczało nienawiścią. Ten widok pozostał ze mną na zawsze… (…)
Ta powieść to połączenie lekkiej fabuły obyczajowej, momentami smutnej, momentami humorystycznej z ciężką i dramatyczną fabułą obozową.
Agnieszka Zakrzewska przedstawia nam te dwie zwyczajne/niezwyczajne dziewczyny i pokazuje jak silna potrafi być więź przyjaźni, która potrafi przetrwać w najgorszych chwilach, gdzie nie ma miejsca na egoizm, ponieważ miłość i przyjaźń skutecznie go eliminują.
Przeczytałam wiele książek z historią wojenną w tle, ale myślę, że ta na bardzo długo zostanie w mojej pamięci.
Wojna jest tutaj oczywiście obrazem bolesnym i pełnym ludzkich dramatów, ale jest również obrazem nadziei i wiary w drugiego człowieka.
(…) Co kilka minut nad Amsterdamem przelatywały samoloty. Coraz więcej, coraz niżej… Całe moje ciało wibrowało od tego złowróżbnego warkotu, czułam, że napełnia mnie paraliżującym strachem przed niewiadomym. (…)

Narracja w pierwszej osobie czasu przeszłego należy do moich ulubionych, jest niebanalna a zarazem świetnie buduje napięcie, które z pewnością nie będzie nikomu pozwalało na nudę w trakcie czytania.
Postacie, zarówno Anne Frank, jak i Hannah Goslar, a także innych bohaterów są tak realistycznie przedstawione, że człowiek ma wrażenie jakby poznał je osobiście. To piękne, kiedy znanych sobie bohaterów poznajemy od tej strony zupełnie innej, tej normalnej, nie wyidealizowanej przez historię.
Muszę przyznać, że pewna jestem tego, że autorka przed napisaniem tej książki zrobiła bardzo porządny research, bo można dostrzec wiele szczegółów, dowiedzieć się czegoś o czym do tej pory się nie słyszało o Anne i jej rodzinie.
Ta książka to z całą pewnością kopalnia emocji, przed którymi nie jesteśmy w stanie uciec.
Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom historii wojennych czy autobiograficznych, myślę, że każdy czytelnik sięgający po nią nie będzie zawiedziony.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FLOW za możliwość poznania Anne Frank i Hanneli Goslar z zupełnie innej strony, jako cudownych dziewczyn, zwykłych i niezwykłych zarazem.




















