czytam legalnie
MOJE ŻYCIE PRZED TOBĄ – Anna Ziobro
– Mam wrażenie, że moja pamięć jest jak układanka z kilku tysięcy elementów, a ja znalazłam dopiero trzy, które w dodatku nie bardzo do siebie pasują.
Anna Ziobro to mieszkanka Rzeszowa. Jest tłumaczką i korektorką oraz autorką powieści obyczajowych między innymi „Tysiąc kawałków”, „Za ścianą ciszy” czy „Brakujący obrazek”. Fascynuje ją słowo pisane, dlatego nie wyobraża sobie życia bez laptopa i książek. Prywatnie mama, żona i właścicielka psa, a także miłośniczka sushi. Najlepiej odpoczywa w górach, gdzie szuka inspiracji.
Moje życie przed tobą to powieść obyczajowa z nutkami kryminału, dramatu i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022
stron 317
Lena jest studentką, właśnie rozstała się z chłopakiem, który okazał się kimś zupełnie innym niż jej się wydawało. Chcąc zapomnieć o złamanym sercu wyjeżdża do pracy nad morze. Rodzice chcieli, aby wyjechała z nimi do pracy sezonowej za granicę, ale właśnie z powodu chłopaka, który oszukał dziewczynę, zrezygnowała z wyjazdu z rodzicami. W nadmorskiej miejscowości przypadkowo poznaje syna właściciela lokalu, w którym podjęła pracę i podczas spaceru nad morzem dziewczyna jest świadkiem porwania młodego, bogatego mężczyzny. Niestety zaaplikowany jej specyfik sprawił, że dziewczyna straciła pamięć. Oszołomioną i zagubioną Lenę odnajduje w swoim ogródku pewna starsza pani i postanawia roztoczyć nad dziewczyną „parasol ochronny”. Wnuk kobiety początkowo jest przeciwny temu, aby babcia zapraszała do swojego domu obcą dziewczynę, jednak z dnia na dzień zaczyna się do gościa przekonywać. Niestety Marcin cierpi na nieuleczalną chorobę, która z powodu barier psychicznych i fizycznych nie pozwoliła mu związać się na dłużej z żadną kobietą. Czy Lena przypomni sobie kim jest i odnajdzie swoich najbliższych? Czy Marcin przełamie się i zaufa Lenie na tyle, aby pozwolić sobie na więcej niż tylko zwykły spacer? Czy uda się tym dwojgu okaleczonym przez los młodym ludziom znaleźć wspólne szczęście?
Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, o której książkach słyszałam wiele dobrego, wywarło na mnie dość pozytywne wrażenie, chociaż sama fabuła do końca mnie nie zniewoliła.
Nie mam zbytniej wiedzy na temat amnezji wywołanej tabletką gwałtu, ale historia Leny wydała mi się trochę niewiarygodną. Nie twierdzę, że nie mogła się wydarzyć, ale… coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Z doświadczenia pisarki jednak wiem, że często opisywane w książkach sytuacje, które miały miejsce, lub realnie wystąpiły budzą więcej kontrowersji niż te wymyślone przez pisarza. Ale niech się nikt nie przejmuje tym co napisałam, ponieważ to jest tylko moje zdanie, a ktoś inny może odebrać historię Leny zupełnie inaczej.
Natomiast bardzo poruszyła mnie historia Marcina, odnosząca się do jego choroby Olliera, o której po skończeniu książki dość wnikliwie zaczęłam szukać informacji w sieci.
I muszę przyznać, że chociaż Lena nie jest postacią negatywną w sensie osobowościowym, to jednak nie zapałałam do niej większą sympatią w przeciwieństwie do Marcina i Malwiny, babci młodego mężczyzny. Te postacie polubiłam od pierwszego… „spotkania”.
Historia tych młodych ludzi z jednej strony stojących na bezdrożach życia, ona próbująca przypomnieć sobie przeszłość i on walczący z kalectwem jest bardzo poruszająca i mogę śmiało przyznać, że momentami wzruszająca.
(…) – Mam wrażenie, że już tu kiedyś byłam – powiedziała po chwili. – Ta cisza, spokój, ten zagajnik, przez który przeszliśmy. Nawet ta łódka. (…)
Autorka pięknie pokazała to jak można postrzegać ludzi czy otaczający ich świat kiedy nie zwraca się uwagi na defekty (tutaj duży plus dla Leny) lub jak zbyt mocno się tymi defektami przejmuje (tutaj minusik dla Marcina).
Na przykładzie dziewczyny, której nie przeszkadza brzydota kalectwa widzimy, że nie wszyscy ludzie odbierają innych wizualnie, ważniejsze od wyglądu jest dla nich wnętrze człowieka, jego uczuciowość i serce.
Na przykładzie Marcina widzimy natomiast jak wielką traumą i dramatem może być choroba, którą trudno zaakceptować, z którą nie sposób jest się pogodzić, głównie dlatego, że patrzy się na nią nie z perspektywy własnej funkcjonalności czy odczuwanego bólu, ale postrzegania jej przez innych.
Ta książka jest jednak pięknym świadectwem empatyczności i zaufania do drugiego człowieka, które widzimy głównie w postaci Malwiny – kobiety, która przyjmuje do swojego domu obcą dziewczynę oferując jej nie tylko dach nad głową ale nawet opiekę.
(…) Dziwnie było leżeć w łóżku, które z jednej strony było dla Leny obce, ale z drugiej zostało zasłane z życzliwością specjalnie dla niej. Jeszcze dziwniej buło czuć się jednocześnie chcianym i niepożądanym gościem. I wreszcie trudne do wytłumaczenia wydawało się to, że zeszłej nocy w zaśnięciu nie przeszkadzał jej harmider panujący na szpitalnym oddziale, a teraz powieki nie chciały się skleić, bo w kącie tykał miarowo stary zegar. (…)
Drugą postacią, bardzo pozytywnie przeze mnie odebraną jest Vincent, ojczym kalekiego Marcina, który mimo oporów i niechęci ze strony pasierba ma w sobie ogromne pokłady cierpliwości i empatyczności.
Myślę, że jest to piękna książka o pokonywaniu barier zarówno psychicznych jak i fizycznych i o odnajdowaniu siebie w nawet bardzo ekstremalnych sytuacjach jakie potrafi zafundować los.
A dodatek do fabuły, w którym autorka zabiera czytelnika do świata muzyki i skrzypiec, to dla mnie taka malutka wisienka na torcie. Książki, w których odnajduję chociaż namiastkę muzyki, zawsze odbieram inaczej, może nawet nostalgiczniej.
(…) Nie odrywał wzroku od dziewczyny, której instrument wypuszczał w powietrze kolejne melodyjne dźwięki. Grała czysto, przypuszczalnie jakiś utwór klasyczny. Nawet taki człowiek jak on, któremu wyjątkowo ciężki słoń nadepnął na ucho, nie miał wątpliwości, że dziewczyna zna się na grze. (…)
Polecam tę książkę osobom, które lubią powieści obyczajowe, myślę, że miłośniczki romansu czy osoby preferujące sensację, też znajdą w niej coś dla siebie. Ładny język jakim pisze autorka i dość nietuzinkowa fabuła, pozwalają na płynne czytanie bez uczucia znudzenia. Książka idealna na zbliżające się lato,
Dziękuję Autorce za te chwile spędzone z jej bohaterami, a Wydawnictwu Dragon dziękuję za możliwość poznania twórczości kolejnej polskiej pisarki.
OSTATNIE DNI PTOLEMEUSZA GREYA – Walter Mosley
Nikt nie jest całkiem martwy, dopóki ktoś pamięta jego imię. Nie zapominaj o tym, dziewczyno; dopóki będziesz pamiętać mnie, ja będę żył w tobie.
Walter Mosley urodził się w 1952 roku w Los Angeles, ale obecnie mieszka w Nowym Jorku. Jest jednym z najbardziej wszechstronnych i uznawanych pisarzy amerykańskich. Autor kilkudziesięciu książek, przełożonych na ponad 20 języków. Jest laureatem licznych nagród, w tym O. Henry Award, Grammy i PEN America’s Lifetime Achievement Award. Na kanwie jego pierwszej powieści „Devil in Blue Dress” w 1995 roku nakręcono film z Denzelem Washingtonem. Na podstawie książki „Ostatnie dni Ptolemeusza Greya” powstał serial Z Samuelem L. Jacksonem, który dostępny jest na platformie Apple TV+.
Ostatnie dni Ptolemeusza Greya to dramat obyczajowo-psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 KWIETNIA 2022
stron 335
Ptolemeusz Grey, jest mężczyzną dość wiekowym. W wieku dziewięćdziesięciu jeden lat niestety zapomniany przez ludzi, przez przyjaciół, a nawet przez rodzinę. Zamknięty w czterech ścianach swojego mieszkania w towarzystwie telewizora i radia zaczyna pogrążać się w demencji. Pewnego dnia na pogrzebie swojego siostrzeńca i dotychczasowego opiekuna spotyka siedemnastoletnią Robyn, która sprawia, że życie staruszka zaczyna się zmieniać. Dzięki tej dziewczynie, która ostro weszła w życie mężczyzny, zabraniając mu funkcjonowania w zapomnieniu i dręczących go wspomnień całkowicie zmienia się egzystencja Ptolemeusza. A kiedy mężczyzna poddaje się eksperymentalnej terapii, staruszek ku zdziwieniu wielu zaczyna wynurzać się ze swojej izolacji ponownie doświadczając radości życia dzięki klarowności umysłu. Czy uda się Ptolemeuszowi dokończyć wszystkie niedokończone sprawy? Czy młodą Robyn i starego Ptolemeusza połączy coś więcej niż tylko relacja opiekun-podopieczny? Jak rodzina będzie reagowała na obecność młodej dziewczyny u stojącego nad grobem krewnego? Jaką tajemnicę ukrywa przed rodziną Ptolemeusz?
Muszę przyznać, że ta książka to dla mnie prawdziwa PERŁA wśród tych, które przeczytałam w tym roku. Po skończeniu czytania wpadłam w taką zadumę, że przez dłuższy czas nie mogłam skupić myśli na niczym innym. Nawet w nocy o niej śniłam, cały czas mając przed oczami postać starego czarnoskórego mężczyzny.
To piękna i bardzo nostalgiczna opowieść o starości, o tym jak ludzie postrzegają tych, którzy dożyli bardzo sędziwego wieku. Jedni ich wykorzystują myśląc, że stary człowiek już właściwie nie ma prawa do decydowania o sobie, a inni empatycznie podchodząc do starości, próbują wykrzesać z niej maksimum pozytywnych wrażeń.
(…) Takie pytania sprawiały Ptolemeuszowi najwięcej problemów. Kiedy był sam z radiem i telewizorem, nikt go o nic nie pytał i nie musiał układać żadnych odpowiedzi. Ludzie mówili w jego głowie i w telewizorze, jednak nie zadawali mu żadnych pytań ani nie żądali, żeby na nie odpowiedział. (…)
Być może odebrałam tę powieść inaczej, ponieważ długie lata pracowałam z takimi ludźmi jak główny bohater tej powieści i wiele zobaczyłam. Być może widziałam więcej niż powinnam, dlatego odebrałam tę historię bardzo emocjonalnie. I nawet teraz, kiedy piszę o niej nie potrafię zapanować nad łzami, które cisną mi się do oczu.
Autor bardzo obrazowo i dobitnie przedstawił stosunek bliskich i dalszych krewnych, którzy czuli się w obowiązku opiekowania się starszym człowiekiem. Ale ich pomoc często skupiała się na materialnym podejściu do tego „obowiązku”. Ich opieka polegała na tym, że dzwoniono z zapytaniem o samopoczucie, ktoś przychodził raz na kilka dni, aby pomóc seniorowi zrobić zakupy czy załatwić sprawę urzędową i to wszystko. Nikogo nie interesowało, jak wygląda mieszkanie, czy jest posprzątane, wyprane, pozmywane, czy nie ma insektów.
(…) Leciał w swoim śnie, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, aż sobie przypomniał, że człowiek nie został stworzony do latania i prędzej czy później rozbije się o ziemię. Nagły strach go obudził. (…)
I nagle w życiu tego człowieka, który zapada się w ciemnościach demencji pojawia się jasne światło, pojawia się ktoś, kto bezinteresownie zaczyna opiekować się w zupełnie inny sposób. Ogarnia doprowadzone do śmietnika mieszkanie, zaczyna przygotowywać posiłki, normalne, a nie tylko puszkowe i ma czas, aby posiedzieć i porozmawiać, czy po prostu wypić herbatę w towarzystwie tej zamkniętej w swojej skorupie samotności osoby. Szare życie takiego starego człowieka nagle nabiera kolorów, kiedy ktoś traktuje go jak kogoś równego, a nie jak stary mebel, który jest w takim stanie, że nie warto go nawet naprawiać, bo wkrótce i tak się rozpadnie.
Pokazane w książce społeczeństwo ludzi czarnoskórych jest jakby tłem tej powieści, w której aż kipi od brutalności, cwaniactwa i pokazywania swej wyższości wobec słabszych. Ale z tej znieczulicy i fałszu czasami wyłamują się ludzie pełni szacunku wobec innych, empatii i życzliwości.
Ciekawym wątkiem w tej powieści jest pokazanie tego, co dzieje się w głowie człowieka z demencją. Jak miesza się w niej przeszłość z teraźniejszością. Mózg człowieka jest tak ciekawym organem, że nawet naukowcom trudno nad nim w pełni zapanować.
(…) Wciąż stał w zatłoczonym banku, a nie w łazience Letty. Kiedy stary Grey zdał sobie z tego sprawę, był zaskoczony, ale wcale nie wstrząśnięty. Przyzwyczaił się już do wędrówek, jakie odbywał wyłącznie w swojej głowie. Coraz częściej przebywał w przeszłości. (…)
W trakcie mojej pracy z seniorami często zastanawiałam się nad tym, jak to jest możliwe, że ktoś pamięta coś co wydarzyło się 50, 60, 70 lat wstecz, a nie pamięta tego, czy wieczorem zjadł kolację czy się umył.
Na zakończenie zacytuję opinię umieszczoną w The New York Times Book Reviev.
(…) Majstersztyk. Opowiadana intymnym szeptem książka wbija nas głęboko w umysł wiekowego człowieka, który zachował resztki wspomnień i poszukuje klucza do rozwiązania starej zagadki. (…)
Lepiej nie potrafię o tej książce napisać.
Polecam ją całym sercem, bo to piękna opowieść o schyłku życia, który każdego z nas czeka. Ale to również piękne świadectwo miłości, nie romantycznej, ale takiej, jakiej każdy powinien doświadczyć.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej cudownej lektury. Myślę, że wrócę do niej jeszcze kiedyś z przyjemnością.
POMÓŻ MI KOCHAĆ – Kamila Mitek
Na co dzień ratujesz ludzi i gasisz pożary, ale największy pożar płonie w twojej głowie. I tego jednego nie potrafisz ugasić.
Kamila Mitek urodziła się w 1981 roku. Jest absolwentką lingwistyki stosowanej i psychologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Pracowała między innymi jako nauczycielka języków obcych i logistyk. Pisze powieści obyczajowe oraz poezję. Od roku 1996 związana jest z Legnicą.
Pomóż mi kochać to powieść obyczajowa
PREMIERA KSIĄŻKI 13 KWIETNIA 2022
stron 333
Dorota jest zawodową strażaczką, ale chociaż bardzo kocha swoją pracę czuje się w niej dyskryminowana jako kobieta. Jej szef nie potrafi jej zaufać i postawić na równi z kolegami. Z tego powodu dość często „wybucha” między nimi coś, czego zwykły strażak nie jest w stanie wygasić. Sytuacja zaognia się, kiedy dowódca wysyła ich oboje na trzytygodniowy obóz dla trudnej młodzieży. Nie dość, że Dorota będzie zmuszona tolerować towarzystwo przełożonego na obozie, to jeszcze zostali zakwaterowani w jednym namiocie. Czy ten wspólnie spędzony czas w lesie, nad pięknym jeziorem, w środku lata pozwoli im na bliższe poznanie siebie i poprawę dość zaognionych stosunków? Czy Dorota pozna na obozie miłość swojego życia i to pozwoli jej z innej perspektywy patrzeć na swojego dowódcę? Jaką tajemnicę ukrywa mama Doroty i dlaczego wywróci ona życie dziewczyny do góry nogami?
W książce jest informacja, że wcześniej została ona wydana pod tytułem „Pożar w mojej głowie” i muszę przyznać, że chyba tamten tytuł bardziej kojarzy się z treścią tej powieści. Nowy tytuł i lekka, żeby nie powiedzieć „słodka” okładka przywodzą mi na myśl, właśnie taką lekką, miłą i przyjemną lekturę, ale czy ta powieść taka jest?
Z jednej strony mogę tak o niej powiedzieć, bo styl jakim pisze autorka jest dość lekki i miły w czytaniu, ale z drugiej strony poruszane w fabule trudne tematy począwszy od wątków odnoszących się do pracy w straży pożarnej, poprzez trudne relacje młodzieży w rodzinach niekoniecznie patologicznych, po bezpośrednie relacje głównej bohaterki ze swoimi rodzicami, a konkretnie z ojczymem, raczej do lekkich i miłych nie należą.
(…) Nie umiałam spełniać oczekiwań Romana. Nie potrafiłam postępować odpowiedzialnie, dorośle i panować nad emocjami. Tylko podczas akcji byłam skupiona i pewna siebie. (…) Spaliłam ostatni most wiodący do ojczyma, ale został jeszcze jeden, który mogłam ocalić. (…)
Muszę przyznać, że główna bohaterka, mimo tego, że teoretycznie była osobą bardzo lubianą, mnie momentami mocno irytowała. Nie wiem, dlaczego, ale jej zachowania czasami powodowały, że miałam ochotę nią potrząsnąć. Domyślam się, że po rozstaniu z chłopakiem i w poczuciu dyskryminacji w pracy mogła mieć żal do siebie i ludzi, ale… No cóż, chyba jednak nie będę się rozpisywała na ten temat.
(…) Mój dowódca po raz kolejny udowodnił mi, że w jego zastępie nie ma miejsca dla kobiet. Powoli docierało do mnie, że w ostateczności będę musiała to zgłosić komendantowi. (…)
Natomiast bardzo podobał mi się wpleciony wątek przyjaźni, i przyjaciółkę Doroty – Zochę szczerze polubiłam chociaż była to osoba dość kontrowersyjna 😉. Dwie dziewczyny będące prawie jak ogień i woda świetnie dochodziły do porozumienia. Lubię czytać o takich przyjaźniach, które trwają przez długie lata, ale osoby są tak zgrane ze sobą, że w każdej sytuacji potrafią się ze sobą dogadać mimo odmiennych poglądów na wiele spraw.
Nie ukrywam, że autorka dosłownie i w przenośni „kupiła mnie” wątkiem strażackim. Uwielbiam serial „Chicago Fire” emitowany głównie w TV FOX, dlatego wiele spraw odnoszących się do pracy w straży czy do życia strażaków jest mi znanych. Kiedy w opisie książki przeczytałam, że Dorota jest zawodową strażaczką, byłam przekonana, że lektura ta mnie nie zawiedzie. I miałam rację.
(…) Zaczerpnęłam głębiej powietrza. Na kilka chwil w moim umyśle zapanował spokój. Nie mogłam zatrzymać go na dłużej. Wkrótce znowu będę się zmagać z niepokojem, złością i tęsknotą. Ale tych kilka minut zawieszenia znaczyło tyle, co łyk wody na pustyni (…)
Moim zdaniem autorka musiała zrobić porządny research aby napisać o pracy strażaków tak aby wszystko wyglądało bardzo realistycznie i nie było dla czytelnika nudne.
Książka nie tylko dzięki temu wątkowi dostarcza czytelnikom sporo emocji i przyznam szczerze, że czytając ją na zmianę śmiałam się i wzruszałam, ekscytowałam i denerwowałam, ale świadczy to tylko na korzyść tej lektury, bo nudne książki nie wywołują we mnie takich emocji.
Ta powieść jest dość specyficzna, niby lekka, ale poruszająca ważne tematy, niby pogodna a wywołująca łzy wzruszenia.
Autorka wykreowała w swojej powieści wiele ciekawych i różnorodnych osobowościowo postaci. Główna bohaterka jest jak dziki, kolorowy ptak, impulsywna i wybuchowa, a przy tym bardzo inteligentna i uczuciowa. Myślę, że nie było łatwo zbudować taką osobowość.
Mamy tutaj również wątek romansowy, który nie jest ani przesycony erotyzmem, ani zbyt cukierkowy, rozwija się bardzo powoli, chociaż ze strony jednej z osób można powiedzieć, że wykluwa się z antagonistycznego podejścia do drugiej osoby. I chociaż bardzo szybko zaczęłam domyślać się, że (sprytnie) autorka zaplanowała ten romans, to kibicowałam tym osobom do samego końca.
Wiele dobrego słyszałam o książkach tej autorki i myślę, że to kolejna polska pisarka, po której powieści z przyjemnością będę sięgała. POLECAM tę całym sercem nie tylko paniom, myślę, że panowie również będą zadowoleni czytając ją.
Na mojej półce „do przeczytania” dzięki uprzejmości Wydawnictwa DRAGON mam jeszcze dwie lektury jej autorstwa i jestem przekonana, że one również mnie nie zawiodą. Dziękuję Wydawnictwu za możliwość poznania kolejnej polskiej pisarki.
TESSA D’URBERVILLE. HISTORIA KOBIETY CZYSTEJ – Thomas Hardy
… dziś w oczach Tessy piękno miało w sobie coś straszliwego, od czasu bowiem gdy spojrzenie jej padło nań po raz ostatni, przekonała się, że gdzie śpiewają słodko ptaki, tam syczą także węże; lekcja jaką otrzymała, całkowicie zmieniła jej pogląd na życie.
Thomas Hardy żył w latach 1840 – 1928. Był angielskim pisarzem i poetą, przedstawicielem nurtu naturalistycznego. Urodził się w Higher Bockhampton. Pochodził z klasy średniej, jego ojciec był architektem i zajmował się budowaniem kościołów z cegieł. Sam Thomas był jednak zagorzałym ateistą. Jego bohaterowie literaccy zmagają się ze swoimi pasjami i sytuacjami życiowymi, a większość z nich autor umieścił w półmitycznym hrabstwie Weeex. Kilka z jego książek zostało zekranizowanych. Jest autorem między innymi takich powieści jak: „Z dala od zgiełku”, „Tess d’Urberville”, „Juda nieznany”. Charakterystyką jego powieści było to, że miasta utożsamiał ze złem, przestępczością i zatraceniem wartości. Natomiast wsie opisywał z nostalgią, często idealizując je i przedstawiając ich idylliczne wizje.
Tessa d’Urberville. Historia kobiety czystej to dramat obyczajowy.
PREMIERA KSIĄŻKI 05 KWIETNIA 2022
stron 448
Tessa jest najstarszą z rodzeństwa pewnej angielskiej rodziny nie opływającej w luksusy. Kiedy jej ojciec dowiaduje się, że są potomkami znanego starego angielskiego rodu życie Tessy zmienia się. Dziewczyna zostaje wysłana do bogatego domu potencjalnych krewnych, ale nie jest w nim przyjęta jako bliska krewna, ale jako pomoc przy hodowli drobiu. Jej wyjazd okazuje się dla dziewczyny tragiczny w skutkach, bowiem Tess wraca do domu brzemienna. Od tej chwili jej los z każdym dniem staje się bardziej dramatyczny. Zakochana z wzajemnością w młodym synu pastora, ujawnia przed świeżo poślubionym małżonkiem swoją przeszłość co w zbudza w mężczyźnie niechęć do ukochanej. Mężczyzna opuszcza Anglię, pozostawiając młodziutką żonę, która musi sobie radzić sama. Czy Tessa spotka jeszcze mężczyznę, który ją skrzywdził zniszczył jej życie? Czy mąż Tessy opamięta się i wróci po żonę, zaopiekuje się nią i będą jeszcze szczęśliwą rodziną? Jakie dramatyczne losy będą towarzyszyły dziewczynie, która musi tułać się po świecie w poszukiwaniu pracy?
Ostatnio rzadko sięgam po klasykę, a ta książka z całą pewnością zasługuje na to, aby wrócić do niej po latach. Pomijając fakt, że piękna okładka przyciąga oko, to myślę, że warto poznać dzieła pisarzy, którzy kiedyś byli na piedestale literatury.
Ta opowieść, to jeden wielki dramat młodej kobiety, wykorzystanej przez bogatego krewnego, odrzuconej przez rodzinę i ukochanego, ale silnej wewnętrznie. I mimo przeciwności losu i trudności napotykanych na swej drodze nie podążającej się i wierzącej w miłość i siłę przetrwania.
(…) Rozpatrując, czym Tessa nie była, nie dostrzegał czym była, i zapomniał, że coś co zostało uszkodzone, może mieć większą wartość od czegoś, co aczkolwiek bez skaz, jest jednak w lichym gatunku. (…)
Autor w bardzo interesujący sposób ukazał osobowości swoich bohaterów, chociaż nie zrobił z nich wielkich i ważnych to ciekawie wplótł w społeczeństwo tamtych czasów. Pokazał biedę i bogactwo, pokazał przyjaźń i pogardę dla człowieka, przedstawił postaci ludzi, którzy często nie mogą zmienić swojego losu w świecie rządzonym przez przypadek, chociaż często stać ich na zachowanie godności, a nawet na heroizm.
Główna bohaterka to kobieta z jednej strony bardzo nieszczęśliwa, ale z drugiej bardzo dzielna. Jej ambicje i odpowiedzialność za siebie być może wydawać się trudna do zrozumienia, dziewczyna bowiem wolała ciężko pracować, klepać biedę niż poprosić o pomoc finansową kogoś, kto tak właściwie miał obowiązek społeczny pomagać jej.
(…) Clare i Tessa podświadomie badali się nawzajem, zawieszeni nad krawędzią namiętnego uczucia, lecz pozornie mu dalecy. (…)
Autor nie jest chyba zwolennikiem życia w mieście ani zwolennikiem bogactwa, bowiem miasto utożsamia ze złem, przestępczością, zatraceniem ludzkich wartości.
Inaczej jest przedstawiona wieś, wyczuwałam w jej opisach pewnego rodzaju nostalgię, być może nie idealizuje jej, bo pokazuje ciężką pracę ludzi zatrudnionych w różnych pracach rolnych i gospodarskich, ale sporo jest w tym takiego obrazu sielskiego. Piękne opisy miejsc z pewnością pobudzają wyobraźnię.
(…) Tessa przebyła pozostałą część wzniesienia, nie zatrzymując się, aż gdy dotarła do szczytowej krawędzi stromego zbocza, zapatrzyła się na ścielący się u jej stóp, a tak dobrze jej znany zielony światek, przesłonięty w tej chwili lekką mgłą. (…)
Myślę, że głównym motywem tej powieści jest nie tyle los biednej, skrzywdzonej dziewczyny, co opis społeczeństwa masowo zatrudnianego w różnych dziedzinach prac wiejskich i dramat ludzi zmuszanych przez los do migracji nie tylko do miast, ale również do innych wsi. Czy to są losy ludzi tragicznych? Ludzi próbujących przeciwstawić się przeznaczeniu i walczących o lepszy byt, czy tylko o przetrwanie? Trudno mi to jednoznacznie określić.
Z całą pewnością jednak uważam, że historia Tessy na długo pozostanie w pamięci czytelniczek, a może nawet i czytelników. Postać tej kobiety przyciąga nie tylko urodą, ale przede wszystkim silną osobowością. Nie wiem, ile młodych kobiet żyjących w dzisiejszych czasach potrafiłoby z takim zacięciem, odwagą i determinacją pokonać przeciwności losu nie tracąc przy dym swojej dumy.
(…) Dusza jej potrafiła zapomnieć, jednocześnie umysł pamiętał. Kroczyła w światłości, wiedząc jednak, że te mroczne duchy nie przestają krążyć w pobliżu. I nie było dnia, by któryś z nich nie oddalał się lub nie zbliżał. (…)
Polecam tę powieść nie tylko osobom preferującym klasykę, w tej książce mieszają się różne gatunki powieści. To nie tylko dramat obyczajowy, to nie tylko pięknie pokazany romans, a właściwie nie romans, ale miłość kobiety do mężczyzny. To również odrobina kryminału.
Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej powieści w nowej wersji, posiadanie takiej książki w zbiorach bibliotecznych to coś, z czego nie można zrezygnować nie tylko na wygląd samej okładki, która jest dosłownie przepiękna, ale to piękna książka ukazująca wartości człowieka w świecie pełnym okrucieństwa i dramatu.
ZANIM ZOBACZYMY NEAPOL – Magdalena Kołosowska
Nie jestem pewna, czy mu ufam, tak wiesz, w stu procentach. Gdzieś tam z tyłu głowy wciąż mi się świeci światełko ostrzegawcze. Na razie się świeci, nie ma alarmu, ale…
Magdalena Kołosowska to pisarka z zamiłowania, zawodowo zaś ekonomistka uwielbiająca cyferki i exela. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje i im ma więcej rzeczy do zrobienia tym jest szczęśliwsza. Jest optymistką mającą za życiowe motto zdanie: „wszystko w życiu dzieje się po coś, w jakimś celu”. Podobno jest niepoprawną gadułą uwielbiającą długie rozmowy. Jej powieści wypełnione są emocjami. Pisze dla kobiet i o kobietach, skupiając się na ich radościach, smutkach i problemach.
Zanim zobaczymy Neapol to współczesna powieść obyczajowa, z nutką romansu i sporą dawką dramatu, będąca drugą częścią z cyklu „Pod wspólnym niebem”.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 PAŹDZIERNIKA 2021
stron 335
Danka jest jedną z trzech przyjaciółek poznanych w Internecie. Kilka lat wcześniej los ciężko ją doświadczył, zsyłając na nią chorobę nowotworową. Choroba i operacje ratujące jej życie zniszczyły nie tylko jej urodę, ale również poczucie własnej wartości. Kobieta jest matką dorosłego już syna i tkwi w małżeństwie, które nie do końca jest dla niej „gniazdkiem spokoju”, ponieważ mąż wciąż ma przed nią jakieś tajemnice. Danka podejrzewa go o liczne romanse i coraz częściej myśli o rozwodzie. Kiedy któregoś dnia mąż nagle wyprowadza się z domu, a wspólne konto okazuje się puste, kobieta nawet nie przypuszcza, że to dopiero początek jej trosk. Pewnego dnia traci pracę oskarżona o defraudację, musi uśpić ukochanego psa, z mężem nie ma kontaktu… kłopoty zaczynają się mnożyć, ale nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w otoczeniu Danki pojawia się nowy sąsiad. Mężczyzna elegancki, szarmancki, romantyczny… Czy kobieta podda się urokowi nowego sąsiada? Co wspólnego mężczyzna ma z jej mężem? Jak daleko posunie się w znajomości z mężczyzną, który zjawił się przy niej, kiedy najbardziej potrzebowała przyjaznego ramienia?
Po przeczytaniu pierwszej części z cyklu „Pod wspólnym niebem”, byłam pewna, że nie oprę się kolejnym.
Niezbyt często w literaturze kobiecej zdarza się, że głównymi bohaterkami są kobiety dojrzałe, w średnim wieku, matki dorosłych już dzieci. Może dlatego właśnie tak bardzo polubiłam trzy przyjaciółki, które poznały się wprawdzie przez Internet, ale ich przyjaźń rozkwitła w prawdziwym życiu.
W pierwszej części Kiedyś dogonimy Paryż poznaliśmy trzy kobiety, Zofię, Dankę i Irminę, ale fabuła skupiła się na Zosi. Druga część jest kontynuacją, ale książkę można czytać niezależnie od pierwszej, ponieważ w tej części główną bohaterką jest Danka.
Kiedy kobieta ma ustabilizowaną sytuację zawodową, odchowane dzieci i samodzielnie żyjące, to właściwie nie potrzebuje już do szczęścia wiele. No, może tylko miłości, bo tej nikt nigdy nie ma w nadmiarze.
Autorka udowadnia, że kobieta w każdym wieku ma marzenia i pragnienia, których nie zdążyła zrealizować wcześniej, bo dzieci, bo dom, bo mąż, bo praca itp.
Często długi staż małżeński zamienia się w rutynę, w coś bez przysłowiowych fajerwerków, bycie razem z przyzwyczajenia. Umyka gdzieś namiętność i wzajemne zaspokajanie potrzeb nie tylko seksualnych, ale takich bardziej prozaicznych jak zwykły dotyk, czy ciepłe słowo. Czy można powiedzieć, że zieje nudą? Może tak, ale można przecież tę nudę pokonać, tylko muszą tego chcieć obie strony.
(…) Dotarło do mnie, że nie zastanawiałam się nad tym, co powinnam zmienić, ale w jaki sposób. Chciałam zmiany. Miałam dosyć egzystowania w tym pseudomałżeństwie i znoszenia lekceważącego traktowania mnie przez Janusza. (…)
W powieści mamy przedstawione takie małżeństwo, niby jest dobrze, ale czegoś brakuje. Niby jest źle, ale nie najgorzej.
Kiedy się kogoś kocha, to można na wiele spraw spojrzeć inaczej. Czasami nie dostrzega się tego co ważne, a wyolbrzymia coś, co nie jest warte uwagi. Najlepszym sprzymierzeńcem dobrego związku jest szczerość, a największym wrogiem kłamstwo i w tej lekturze ważnym wątkiem jest właśnie pokazanie, ile można zyskać, albo ile można stracić, kiedy emocje nie idą w parze z rozumem.
Myślę, że ważnym i ciekawym wątkiem poruszonym w tej małżeńskiej historii jest uzależnienie od hazardu, które jak kostki domina pociąga za sobą strach i wciąga w głębię nałogu nie tylko osobę bezpośrednio z nią związaną, ale i jej najbliższych. Człowiek uzależniony nie zdaje sobie sprawy z tego jak mocno potrafi skrzywdzić nie tylko siebie.
(…) Nic mnie nie zaskakiwało. W tym wypadku czułam się niepewnie, targana przeróżnymi emocjami. Od wściekłości na męża do pragnienia, by wreszcie się pojawił. Od depresji i zastanawiania się, jak sobie poradzę, do niemalże euforii, że nareszcie zakończyła się nasza farsa. (…)
Ale ta książka to również obraz dojrzałej kobiety, która pragnie namiętności i czułości. To opowieść o bólu i strachu wywołanych niespodziewanymi często dramatycznymi sytuacjami, ale i też o wielkiej przyjaźni i miłości, która potrafi pokonać największe przeszkody.
To opowieść o zaufaniu i jego braku. To po prostu opowieść o życiu, które potrafi być słodkie jak miód, ale też bardzo gorzkie.
(…) Nagle tknęło mnie złe przeczucie. Szybka myśl, zostawiająca ślad niczym błyskawica. Pojawiła się i wypaliła we mnie strach. Uświadomiłam sobie, że sunia toczyła właśnie najważniejszą bitwę w życiu. (…)
Ciekawym dodatkiem do fabuły są wplecione w nią rozmowy prowadzone przez trzy przyjaciółki na komunikatorze internetowym. Myślę, że każda z nas ma taką przyjaciółkę, z którą pisze, kiedy ma potrzebę wygadania się, ja mam i bardzo z tego się cieszę, bo mogę do niej napisać bez względu na porę dnia czy nocy.
POLECAM tę powieść paniom nie tylko tym, które uważają się za dojrzałe cieleśnie i emocjonalnie. To moim zdaniem książka o kobietach i dla kobiet, bez względu na to, ile mają lat. Jestem jednak przekonana, że więcej satysfakcji z przeczytania tej lektury odniosą panie w wieku średnim, które znają życie nie tylko z książek, ale z doświadczenia i które inaczej traktują miłość i namiętność.
Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za tę lekturę, która jest inna niż te zalewane rynek książkowy, bo tak jak napisałam wcześniej, nie często bohaterkami powieści bywają panie w tym wieku. Przede mną trzecia część, i przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać, ale myślę również, że kiedyś do tych książek wrócę, aby przypomnieć sobie Zosię, Dankę i Irminę.