Recenzje książek

czytam bo lubię

KSZTAŁT DEMONA – Magdalena Zimiak

(…) Krystyna umówiła się z Markiem Kryckim na posterunku. Wolała, żeby duchowny zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Jeśli jest z zaginięciem powiązany, poczuje się zagrożony i w takiej sytuacji jest możliwe, że wykona jakiś fałszywy ruch. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

MAGDALENA ZIMNIAK z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów między innymi w Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura.

Kształt demona to kryminał policyjny z dużym wątkiem psychologicznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 SIERPNIA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 575

W jednym z warszawskich kościołów znika podczas mszy młoda kobieta. Nikt nie wiej jak to się stało, że Julia idąc do komunii już z niej nie wróciła do czekającego na nią w ławce męża. Śledztwo prowadzi nadkomisarz Krystyna Farkas, która odkrywa, że to nie pierwsze zniknięcie młodej kobiety w tym kościele. Podczas dochodzenia wychodzą na jaw mroczne tajemnice zarówno jednego z księży odprawiającego mszę w dniu zniknięcia kobiety, jak i rodziny Julii i osób z jej otoczenia. Po pewnym czasie zostaje zamordowany lekarz zajmujący się Julią w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Kto i dlaczego chciał się pozbyć doktora?  Czy zaginione wcześniej z tego samego kościoła kobiety żyją? Kto z osób z otoczenia Julii byłby zdolny dopuścić się najgorszego?

Po książki Magdaleny Zimniak sięgam zawsze, gdy mam ku temu okazję i robię to dosłownie w ciemno dobrze znając „pióro” pisarki. Myślę, że każdy czytelnik ma takie autorki czy autorów, o których wie, że nigdy go nie zawiodą.

Powieści Magdaleny Zimniak poznałam dawno temu, o ile pamiętam w roku 2014 i uznałam je za świetne thrillery i chociaż nie często sięgam po ten gatunek książek, to do tych się przekonałam. Ta książka jest typowym kryminałem, chociaż dokładny czytelnik doszuka się w niej również namiastki thrillera.

Ta powieść będąca kryminałem policyjnym pokazuje jak skrupulatnie trzeba prowadzić śledztwo i jak dobrym policjant musi być psychologiem, aby podążyć we właściwym kierunku i nie oskarżyć osoby, która z prowadzonym śledztwem może mieć niewiele wspólnego.

Fabuła książki poprowadzona jest dwutorowo, w dwóch płaszczyznach czasowych, w czasie aktualnych działań policji oraz w czasie przeszłym odnoszącym się do jednej z zaginionych osób. Narracja także jest zmienna i myślę, że ten zabieg ma również wpływ na odbiór fabuły jako całości.

Można pomyśleć, że śledztwo nie jest prowadzone zbyt dynamicznie, ale z pewnością pod uwagę brane są nawet najbłahsze szczegóły. Oczywiście w trakcie wychodzą na jaw tajemnice i mroczne strony wielu osób, których niezbyt chwalebna przeszłość rzuca cień na obecne życie, co czasami stawia te osoby w dość podejrzanej sytuacji.

Poznajemy tutaj między innymi pewną rodzinę, w której każdy ma coś do ukrycia. A kiedy odkryte zostają tajemnice tych ludzi, wydaje się, że prowadzone śledztwo jeszcze bardziej się gmatwa.

(…) Początkowo całowaliśmy się, jak wiele razy wcześniej. Namiętnie i czule. Później przeszliśmy do śmielszych pieszczot. A jeszcze później Karol zapytał, czy może mnie uderzyć. Tak, odpowiedziałam. Uderz. I zrobił to. A ja chciałam jeszcze i jeszcze. I mówiłam to. I zatracałam się w bólu. To było lepsze niż żyletka (…)

Najbardziej zagadkowa i nieprzewidywalna jest końcówka książki, nagłe zwroty akcji sprawiają, że nawet jeżeli czytelnik kogoś wytypował jako sprawcę, to wszystko wymyka się spod kontroli przypuszczeń.

Ciekawie wykreowane osobowości bohaterów, których w tej lekturze jest kilkoro, to tylko jeden z pozytywnych akcentów całości.

Mnie urzekła swoją osobowością nadkomisarz Krystyna Farkas i przyznam szczerze, że chętnie spotkałabym się z nią ponownie. Jest to kobieta z wyjątkową intuicją, co jest atutem każdego dobrego policjanta. Niby twarda jako przedstawicielka władzy, ale w środku zwyczajna kobieta oczekująca miłości i stabilności życiowej. Przyglądając się prowadzonemu przez nią śledztwu widzimy jej profesjonalizm i zaangażowanie.

Jak już wspomniałam, jest to kryminał, ale autorka wplotła w fabułę kilka wątków, które z pewnością miały znaczenie dla tej historii.

(…) – Kiedyś, gdy powiedziałam, że mama powinna wziąć się w garść, tata mnie uderzył. W brzuch. Mocno. Sądzę, że to nie był szczyt jego możliwości. Gdybym nie wyjechała i gdybym ośmieliła się znów ją skrytykować, może by mnie zabił. (…)

Mamy tutaj między innymi wątek psychologiczny opierający się na doznaniach pełnych emocji, sklasyfikowanych przez psychiatrę jako omamy.  Jest tutaj również wątek odnoszący się do osoby niepełnosprawnej, która po wypadku będącym przyczyną niepełnosprawności najpierw obwiniała o stan w jakim się znalazła cały świat, ale z czasem wyspecjalizowała się w pewnej dziedzinie do tego stopnia, że tym co robiła zaskoczyła nie tylko najbliższych.

Autorka wplotła w fabułę również wątek miłosny, który jest dowodem na to jak bardzo można darzyć kogoś uczuciem, że w obronie tej osoby poświęci się siebie i swoją wolność.

Mogłabym o tej książce napisać jeszcze wiele, ale nie chcę nikogo zanudzać, a tym bardziej spoilerować.

Tekst zawiera sporo dialogów, które nie tylko wpływają na szybkość czytania książki, co na zaangażowanie się czytelnika w fabułę.

Myślę, że jest to książka, która nie zawiedzie ani miłośników dobrych kryminałów, ani tych, którzy preferują powieści psychologiczne czy obyczajowe.

Polecam tę lekturę gorąco, myślę, że nikt przy niej nie będzie się nudził, a wątek kryminalny wciągnie go tak, że trudno będzie się od niego oderwać.

Kto zna już „pióro” Magdaleny Zimniak, temu nie muszę polecać jej najnowszej powieści, a kto jeszcze nie miał okazji przeczytać żadnej z jej książek, to myślę, że ta może być dobrym początkiem.

To z pewnością mocna książka zarówno pod względem kryminalnym jak i psychologicznym. Wymyślona przez autorkę intryga kryminalna jest dopracowana do najmniejszego szczegółu.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu SKARPA WARSZAWSKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej.

ŚPIJ DZIECINKO, ŚPIJ – Jolanta Bartoś

(…) Gdy tylko jej palce musnęły kwiat, usłyszała cichy płacz dziecka. Kwiliło, nie mogąc już płakać głośniej. Rozejrzała się wokół. Nie, nigdzie nie było żadnego dziecka. Nie widziała nawet nikogo w oknach kamienicy. Wiatr jakby ucichł, choć wcześniej zdawało jej się, że dość mocno wieje. (…)

Jolanta Bartoś jest absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. To artystyczna dusza wyczulona na piękno. Przygodę z literaturą rozpoczęła bajkami, opowiadaniem młodszemu bratu, potem liczne historie napisała, ale tylko do szuflady. Znalazły się w nich wątki sensacyjne i kryminalne. Publikuje na łamach portalu glosleszna.pl. Jest autorką między innymi takich książek jak: „Niepokorna” (2016),„Jad” (2017),„Fatum” (2018),„Obłęd” (2018),„Uwięzieni w Galerii Lochy” (2018).

Śpij dziecinko, śpij to horror z wątkami psychologicznymi.

PREMIERA KSIĄŻKI 05 MAJA 2022

Wydawnictwo ZYSK I S-KA, stron 352

Mury starego miasta są przesiąknięte dawnymi dziejami. Główna bohaterka Alicja Rogowska spełniając swoje marzenie i kupując mieszkanie w starej kamienicy nie zdaje sobie sprawy z tego jak wiele będzie ją to kosztowało. Alicja jest w ostatnich tygodniach ciąży, nie przeszkadza jej to w przeprowadzeniu gruntownego remontu, żeby do nowego gniazdka wprowadzić się zanim na świecie pojawi się jej dziecko. Pierwszej nocy budzi ją przeraźliwy płacz, którego nie słyszy nikt poza nią. Kobieta obawia się, że oszalała i mogłaby zrobić krzywdę własnemu dziecku. W domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, pod domem rosną tajemnicze krzewy róż, które wzrastają w wyjątkowo szybkim tempie, a z piwnicy dolatuje XIX-wieczna kołysanka: „Śpij, dziecinko, śpij”. Alicja próbuje szukać pomocy u psychologa, a wkrótce odkrywa dawno zapomnianą historię starej kamienicy. Alicja ściga się z czasem, którego nie ma zbyt wiele. Za każdymi otwartymi drzwiami, kryje się kolejna tajemnica. Wkrótce okazuje się, że walczy nie tylko z jednym wrogiem. Czy kobieta oszalała? Czy jej odczucia są prawdziwe? I czy zdąży poznać dawno zapomnianą historię, której nikt nie chce wyjawić?

Jeszcze do niedawna zarzekałam się, że nie będę czytała horrorów. No cóż, myślę, że nie powinno się nigdy mówić „nigdy”.

Kupiłam tę książkę zupełnie przypadkowo będąc z autorką na wspólnym spotkaniu, a ponieważ lubię poznawać twórczość różnych autorów, nasz wspólnie spędzony czas skończył się właśnie zakupem jednej z książek Jolanty Bartoś i… przyznam szczerze, że dawno nie czułam podczas czytania takiego dreszczyku emocji.

Fabuła tej książki zadziałała na mnie jak magnes, nie mogłam się od niej uwolnić i nawet w czasie, w którym nie czytałam, cały czas myślami byłam w tamtym starym domu.

Nie oglądam horrorów ani ich nie czytuję, ale interesuję się zjawiskami paranormalnymi i… chyba wierzę w duchy (trochę).

Muszę przyznać, że autorka świetnie budowała napięcie nie pozwalając czytelnikowi na nudę. Tutaj cały czas coś się dzieje i może ktoś bardzo sceptyczny uzna, że wymyślona przez Jolantę Bartoś historia jest nieco infantylna, to nie można zaprzeczyć, że mając wyobraźnię (a każdy czytelnik chyba ją ma) momentami zbyt dosłownie odbiera się przedstawione przez autorkę „obrazy”.

Dawniej ludzie zbyt bogobojnie podchodzili do wielu wydarzeń, które były niewyjaśnione, czy zagadkowe, dzisiaj do wszystkiego podchodzi się naukowo, ale czy istoty będące „między światami” istnieją czy nie, to już jest indywidualne podejście każdego człowieka do tej wiary.

Umysł często płata figle i widzimy lub słyszymy coś, tak naprawdę nieistniejącego, ale czy potrafimy się obronić przed wyobrażeniami jakie w naszym umyśle powstają?

(…) Obudziła ją czyjaś dłoń. Poczuła tylko dotyk, który ledwie musnął jej rękę. Wiedziała, że powinna iść z tą niewidzialna osobą. Chciała czegoś. Wyszła z pokoju. Z każdym krokiem mieszkanie zmieniało się, aż przestała je poznawać. Stare, rozlatujące się meble, o które nikt nie dbał. Słyszała w kącie jakieś postękiwanie, przerywane ciężkim oddechem, jakby łapanym z trudem. Ktoś tam leżał na brudnym łóżku. (…)

Ludzie wierzący modlą się do swojego Boga, do świętych, których nigdy w swoim życiu nie spotkali i nikt z niewierzących nie robi z nich psychicznie niezrównoważonych, dlaczego więc ludzie odczuwający obecność istot nie zaliczających się do żywych, albo słyszący jakieś trudne do nazwania dźwięki uważani są za pomyleńców.

Główna bohaterka tej powieści widzi i słyszy coś, co można ująć jedną nazwą – zjawiska paranormalne, tym trzyma czytelnika w napięciu, bo nawet ktoś kto nie wierzy w takie zjawiska, może to sobie wyobrazić.

Przyznam szczerze, że fantazja autorki i zdolność „malowania” słowami potrafiły stworzyć takie obrazy, że nawet sceptyk może być w stanie „zobaczyć” scenę ze staruchą i martwymi niemowlętami.

Fabuła jest typowym horrorem, ale wpleciony w nią wątek kryminalny dodatkowo podkreśla jej dramatyzm.

Dla wielu czytelników zapewne zaskoczeniem będzie wątek romantyczny, w którym powoli narastające uczucie zradza się z poczatkującej przyjaźni.

Jak to w książkach bywa, jednych bohaterów lubimy innych nie. Męża bohaterki nie polubiłam, od samego początku czułam do niego antypatię widząc w nim jedynie egoistycznego i cynicznego mężczyznę. Za to od pierwszej wzmianki odnoszącej się do psychologa poczułam do tego mężczyzny wielką sympatię i cieszę się, że autorka przydzieliła mu taką rolę jaką przydzieliła.

Nawet jeżeli nie czytacie horrorów, to myślę, że ta książka Wam się spodoba. Nietuzinkowi bohaterowie, fabuła tajemnicza z dużą dawką dramatyzmu i bardzo ciekawe zakończenie.

Polecam szczerze i myślę, że wkrótce sięgnę po kolejną książkę tej autorki.

W CIENIU MAJDANKA – Sylwia Kubik

(…) Droga trwała dużo dłużej niż poprzednio. Jechali wolno. Często się zatrzymywali, ale nikt nie otwierał wagonu. Niekiedy mieli wrażenie, że się cofają. To znowu jechali do przodu. Zdezorientowani ludzie nie byli w stanie określić, w jakim właściwie jadą teraz kierunku. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

W cieniu Majdanka to dramat wojenny.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 MARCA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 334

Dwie siostry Gienia i Franciszka pewnego dnia wojny zostają rozdzielone. Jedna z nich wraz z rodziną trafia do obozu koncentracyjnego w Majdanku, a drugiej udaje się uciec do lasu, gdzie przez jakiś czas ukryta zostaje przez partyzantów, wśród których znajduje się starszy brat. Partyzanci nie mogą jednak ukrywać dziewczynki cały czas, ponieważ muszą zadbać o własne bezpieczeństwo, dlatego pomagają dziewczynce dostać się do wsi, w której mieszkają babcia i brat ojca z żoną. Eugenia bardzo chciałaby zamieszkać z babcią, ale pod opiekę seniorki trafiła już jedna z sióstr dziewczynki, której również udało się przed łapanką uciec do lasu, dlatego opieką bratanicy zajęli się wuj i ciotka. W tym samym czas rodzice sióstr wraz z resztą rodzeństwa przechodzą piekło obozu. Czy rodzina spotka się po wyzwoleniu? Kto przeżyje wojnę, a kto nie dostąpi tego zaszczytu? Czy uda się Gieni zamieszkać z babcią?

Do książek napisanych na faktach zawsze podchodzę z dużym sentymentem. Jest wiele niespisanych historii, dlatego uważam za coś pięknego, że ktoś znalazł czas na wysłuchanie czyichś wspomnień, poświęcił czas na kwerendę, a potem „ubrał” to wszystko w piękną, chociaż często smutną opowieść.

Kiedyś usłyszałam od pewnej osoby, że na rynku książkowym pokazało się już tyle powieści odnoszących się do drugiej wojny światowej, że nie ma już ochoty sięgać po tego typu powieści. No cóż, każdy czyta to co lubi, nie mam więc zamiaru nikogo przekonywać do swoich racji. Szkoda tylko, że niektórzy zrobili z tego tematu czysty biznes. Bo czym innym jest spisanie wspomnień osób, które tę wojnę przeżyły, a czym innym jest napisanie opowieści czystko fikcyjnej tylko dlatego, że taka jest moda.

Myślę jednak, że te lektury są ważne zarówno do zatrzymania czasu wspomnień jak i ku przestrodze.

Takich historii jakie przydarzyły się rodzinie, która jest bohaterem tej powieści zapewne jest wiele, nie każdy jednak potrafi otwarcie o nich mówić, bo powrót do wspomnień często bywa bardzo bolesny.

Autorka na przykładzie dwóch sióstr pokazała jak różne mogą być ludzkie losy i jak różne może być piekło przetrwania.

(…) Człowiek, a raczej wrak człowieka, który stał przed nią w niczym nie przypominał jej co prawda żylastego, ale przystojnego męża, szczycącego się bujną czupryną włosów przed sobą miała mężczyznę skrajnie wychudzonego. Spod dziurawego odzienia widoczne były wychudzone, posiniaczone ręce. (…)

Pięknie wykreowane osobowości bohaterów to naturalność w pełnym tego słowa znaczeniu. Myślę, że każdy kto pozna Gienię czy Franię oraz resztę ich rodziny na długo zapamięta te z pozoru zwyczajne dziewczyny.

Sylwia Kubik przeplata losy jednej z sióstr z losami drugiej, a robi to tak, że trudno jest się od lektury oderwać i trudno też zapanować nad wzruszeniem jakie cały czas towarzyszy czytaniu.

Mamy tutaj pokazane więzi rodzinne i to zarówno te mocne, pełne emocji, miłości i odpowiedzialności jak i te przepełnione egoizmem i znieczulicą.

(…) Eugenia chciała w to wierzyć. W tak wiele rzeczy chciała wierzyć, a raz po raz się okazywało, jak złudne są jej nadzieje. Los okrutnie ich doświadczał. Strach był nieodłącznym elementem życia. Życie zaś nieustannie zagrożone. (…)

Rodzina Gieni i Frani to jest wielodzietna i bardzo uboga w sensie materialnym, bogata jednak w empatię i miłość. Wszyscy wspierają się jak mogą, a dzieci szybko muszą dorosnąć, aby być wsparciem dla rodziców i opoką dla młodszego rodzeństwa. Trudne chwile jakich doświadczają mimo utraty sił, cierpliwości i wiary nie powodują, że się od siebie odsuwają. One ich bardziej łączą.

Takich rodziców można tylko pozazdrościć, rodziców, którzy na każdym kroku potrafią dzielić się miłością.

Ale jest również rodzina krewnych, którzy swoim egoizmem i niechęcią do drugiego człowieka potrafią nie tylko zrobić komuś z życia piekło, ale ranić nawet słowem.

Dwaj bracia tworzący dwie rodziny a jakże różni od siebie. Jeden uczuciowy i kochający, a drugi zgorzkniały i samolubny.

Podobno rodziny się nie wybiera, ale jak już się ją ma, to powinno się ją chociaż szanować.

Tragizm życia obozowego to wciąż temat na który jedni wolą milczeć a inni krzyczą o nim głośno. Autorka w bardzo obrazowy sposób przedstawia zarówno transport jak i marsza do obozu jak i później pobyt w nim. Przyznam szczerze, że tak wciągnęłam się w fabułę, że momentami czułam wręcz fizyczny ból i swędzenie całego ciała, kiedy czytałam o wszechobecnych w obozie insektach, lodowatej wodzie, którą „dezynfekowano” więźniów czy głodzie wyniszczającym organizmy, zwłaszcza dzieci.

Ktoś może powiedzieć, że obóz był piekłem, ale piekłem również było życie jednej z sióstr, która po ucieczce z łapanki najpierw trafiła do lasu, a następnie pod „opiekę: krewnych, dla których była wstydem i kulą u nogi.

Aż trudno mi było sobie wyobrazić ile to dziecko musiało przejść będąc w tak zwanym normalnym domu krewnych.

Czy tylko naziści powinni ponosić kary za bestialskie traktowanie ludzi? A co z tymi, którzy powinni wspierać, a okazywali się tak samo bezdusznymi osobami jak Niemcy?

To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna. Jej fabuła wywołuje bowiem ogrom emocji nad którymi nie zawsze można zapanować, ale z cała pewnością jest to książka warta przeczytania.

POLECAM z całego serca.

TURNIA – Anna Klejzerowicz

(…) Po chwili drzewa zaczęły rzednąć, pojawiła się panorama: z jednej strony na Tatry, z drugiej na Zakopane. Nie miałam jednak głowy, by podziwiać widoki, szłam na spotkanie z mordercą. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Klejzerowicz bywa dość częstym gościem w moim świecie książek, ale tym osobom, które trafiły do mnie po raz pierwszy przedstawię tę autorkę, chociaż myślę, że jest ona znana czytelnikom lubiącym dobre kryminały. Jest gdańską pisarką, publicystką, fotografką, autorką książek kryminalnych i nie tylko. Przez wiele lat współpracowała z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotografka i redaktorka publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji.  

Turnia to kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w Tatrach.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 CZERWCA 2024

Wydawnictwo PURPLE BOOK, stron 254

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, w rejonie Czerwonych Wierchów bez śladu znika młoda ratowniczka górska Karolina Olszańska, będąca również artystką i dziennikarką. Po wypadku dziewczyna nie może już pracować jako ratowniczka, ale nie przeszkadza jej to w odwiedzaniu gór najczęściej jak to możliwe, bez względu na pogodę. Trzydzieści lat później w Tatry przyjeżdża Helena, siostrzenica zaginionej przed laty Karoliny, studentka dziennikarstwa, która planuje napisać artykuł o ciotce, ale żeby to zrobić musi najpierw rozwiązać tajemnicę zaginionej krewnej. Kto wie coś na temat zniknięcia Karoliny? Czy obca wśród górali dziewczyna znajdzie sojuszników, czy będzie traktowana wrogo? Jak daleko musi sięgnąć Lena, aby odkryć kto stoi za tajemniczym zniknięciem Karoliny? Czy poszukiwanie prawdy nie okaże się dla dziewczyny niebezpieczne?

Anna Klejzerowicz nie tylko lubi rozpieszczać swoich czytelników ciekawymi historiami kryminalnymi, ale lubi również zabierać ich w niesamowite miejsca.

W tej powieści autorka zabiera nas do Zakopanego i na tatrzańskie szlaki nie szczędząc pięknych opisów górskich okolic. Przy dobrze wykształconej wyobraźni jaką posiadam, z przyjemnością i wręcz zachłannością „spoglądałam” na miejsca opisane w książce.

Góry pamiętam jak przez mgłę i to raczej te niższe, kiedy jako dziecko, a potem podlotek maszerowałam w weekendy razem z moim ojcem. Niestety, chociaż tata bardzo kochał góry, nigdy nie zabrał mnie w Tatry, a Zakopane to znam jedynie z perspektywy Krupówek i kolejki tam i z powrotem na Gubałówkę.

Dzięki książce Anny Klejzerowicz miałam zatem okazję „pobyć” trochę w naszych pięknych Tatrach i poznać wiele ciekawych miejsc.

Autorka pokazuje Tatry zarówno jako cud natury, zachwycający swoim pięknem, ale również jako krainę bezlitosną i groźną nawet dla wprawionego w wędrówkach człowieka. Zmieniająca się pogoda może zaskoczyć nawet najodważniejszych i najlepszych i czytając tę książkę cały czas się zastanawiamy, czy Karolinę, młodą ratowniczkę też zaskoczyła, czy zaskoczył ją człowiek. Dziewczyna chociaż znała góry jak własną kieszeń, to w obliczu strachu i zagrożenia ze strony drugiego człowieka… w tajemniczy sposób zniknęła i ślad po niej zaginął.

(…) I znów weszliśmy w las. Lasy w górach są inne niż na nizinach. Pachną inaczej i zdaje się, że powietrze w nich stale drży, migocze. Zewsząd dobiega tajemniczy szum potoku, któremu czasem wtóruje wiatr. Magiczne organy Matki Natury. Zawsze mam wrażenie, że znajduję się w baśniowej świątyni. (…)

Główny wątek fabuły to poszukiwanie przez młodą krewną prawdy odnoszącej się do rozpłynięcia się jej ciotki, bo nie możemy jeszcze mówić o śmierci, ponieważ ciała nie odnaleziono.

I chociaż tragedia miała miejsce bardzo dawno temu, jeszcze przed przyjściem na świat Heleny to ciekawość i dążenie do odkrycia okoliczności w jakich zaginęła jej krewna wzięły górę nad wszystkim innym. Odważna i dociekliwa potrafiła dotrzeć do ludzi, którzy przed laty znali, a nawet przyjaźnili się z Karoliną. Nieświadoma szokującej prawdy Helena odkrywa, kto był tak naprawdę przyjacielem, a kto wrogiem ciotki.

Interesująca fabuła i płynnie poprowadzony wątek kryminalny z pewnością nie sprawiają, że książka jest nudna. A gdy dodamy do tego ciekawie wykreowane osobowości bohaterów i wplecione w fabułę wątki turystyczny oraz wątek historyczny odnoszący się do górali i Podhala, to możemy być pewni, że ta książka na jakiś czas nas czytelniczo zniewoli.

(…) Przesiedzieliśmy do późnej nocy. I tym razem nie rozmawiałyśmy o Karolinie, choć jej osoba ciągle powracała we wspomnieniach, wkradała się w różne poruszane przez nas tematy, nie dając za wygraną. Jakby wiedziała, że być może – jej los się dopełni. (…)

Myślę, że zachęciłam do sięgnięcia po tę lekturę. Zapraszam zatem na spacer po górach, na którym świetną przewodniczką jest autorka tej książki. Oprócz malowniczych obrazów, Anna Klejzerowicz funduje również dreszczyk emocji i garść tajemnicy.

Myślę, że czas spędzony z Leną, początkującą dziennikarką, panią Teresą, cudowną właścicielką pensjonatu, oraz kilkoma innymi osobami będzie dla wielu czasem mile spędzonym.

Polecam tę książkę nie tylko jako dobry kryminał, ale również jako powieść przygodową, w której znajdziemy również odrobinę romansu i wątków psychologicznych, które z pewnością miały wpływ na fabułę.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu PURPLE BOOK za kolejną ciekawą książkę i dziękuję za możliwość pobycia w naszych pięknych Tatrach i uczestniczeniu w poszukiwaniach zaginionej przed wielu laty, w dość tajemniczych okolicznościach młodej dziewczyny.

SZCZĘŚCIARZE Z WYGRANEJ – Małogorzata A. Jędrzejewska

(…) Obszedł samochód, spojrzał na drogę. Wokół panowała grudniowa ciemność, niewielki blask rzucała tylko samotna przydrożna latarnia. W jej świetle zdarzenie wyglądało na poślizg, ale nie był pewien. (…) Tylne drzwi za kierownicą nie były do końca zamknięte. (…)

Małgorzata A. Jędrzejewska urodziła się w 1962 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również polonistką i bibliotekarką, socjoterapeutką, instruktorką teatralną i kulturalną, reżyserką i scenarzystką amatorskiego teatru młodzieżowego, a także koordynatorką projektów, lifecoache. Do tej pory wydała powieści: „A jednak” (2010), „Marzenia nie bolą” (2013) i „Gawędy mojego Anioła Stróża” (2022)

Szczęściarze z Wygranej to komedia kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 MAJA 2024

Wydawca Małgorzata A. Jędrzejewska, stron 224

W okolicach miejscowości Wygarna dochodzi do wypadku, w którym ginie lokalny działacz i polityk, który od pewnego czasu obnosił się z pewną tajemnicą. Niestety ową tajemnicę zabiera ze sobą do grobu. Po roku od wypadku sprawa powraca. Zaczyna się od tego, że kilkoro mieszkańców miasteczka otrzymuje tajemnicze przesyłki, których treść napisana jest z wyciętych z kolorowych czasopism liter. Urszula Brzostek dostaje list z pendriv’em, na którym jest dość nieczytelne zdjęcie. W Sylwestra ktoś włamuje się do jej mieszkania, a niedługo po tym w niewyjaśnionych okolicznościach ginie młody chłopak. Tajemnicze zdarzenia przybierają na częstotliwości. Kilka osób, związanych kiedyś z zespołem muzycznym Szczęściarze z Wygranej zaczyna własne dochodzenie. Kto przysyła do nich tajemnicze przesyłki? Co stało się z dawną koleżanką, która zniknęła po pewnym wyjeździe zespołu? Czy mieszkańcy Wygarnej sami rozwiążą tajemnice?

Biorąc do czytania tę książkę nie byłam pewna, czego mogę się po niej spodziewać. Miałam już przyjemność przeczytania dwóch książek autorki i każda z nich była inna.

Ta książka to połączenie kryminału i komedii z odrobiną romansu. Autorka tak poprowadziła fabułę, że ku mojemu zaskoczeniu, nie potrafiłam się od niej oderwać, chociaż początkowo trochę się gubiłam w postaciach (w ilości postaci) 😉

Na szczęście, przebrnąwszy przez 1/3 książki wszystkie postacie występujące w tej lekturze nie były mi już obce.

Autorka zabiera swoich czytelników do małej miejscowości, w której wszyscy o wszystkich, wszystko wiedzą, wiecie co mam na myśli, prawda?

Niby życie w takiej miejscowości powinno być spokojne, sielskie i nieco nudne, ale niestety bywają sytuacje, które ten spokój są w stanie skutecznie zaburzyć. Takimi właśnie sytuacjami są tajemnicze listy, które otrzymuje kilkoro mieszkańców, a których treści, czy może raczej zawartości odnoszą się do przeszłości tych osób.

Z całą pewnością autorka nie pozwala na to, aby czytelnik się nudził, wciąga w wir tajemnicy i ukrywanego przez lata sekretu oraz równie tajemniczego zniknięcia osoby związanej kiedyś z bohaterami tej opowieści.

(…) Efektem niedzielnej debaty były dwa wnioski. Pierwszy dotyczył szukania Inez – i tu Malwina zobowiązała się przekonać Grzesia do podjęcia nieoficjalnych działań, ale Marek też uśmiechał się tajemniczo. Drugi zlecono Urszuli – miała spotkać się z BB oraz Ritą i wyciągnąć z nich wszystko co możliwe. (…)

Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów, zarówno tych pierwszo planowych jak i drugo- i trzecio-, są z pewnością dużym plusem dla fabuły. Mnie dosłownie zauroczyła pewna para seniorów, którzy próbowali nie tyle wtrącać się do życia innych, co odważnie w nich uczestniczyć.

Kolejnym plusem książki są również dialogi, których jest całkiem sporo, są poprowadzone tak, że czytelnik mocno zaangażowany w rozmowę ma ochotę wtrącić się do rozmowy. Czasami bardzo poważnej, a czasami z nutką humoru, ale z całą pewnością nie nudnej.

W tej powieści mamy wszystko, czego można oczekiwać od dobrej, relaksującej lektury, jest tajemnica, jest zbrodnia (a nawet kilka) i jest odrobina romansu. Fabuła momentami rozśmiesza, ale momentami też skłania do refleksji.

Jeżeli zastanawiacie się nad lekturą, która pozwoli Wam na dobry relaks, to myślę, że ta właśnie książka jest tą, po którą warto sięgnąć. Lekka, łatwa i bardzo przyjemna w czytaniu, chociaż poruszane w niej wątki nie zawsze należą do tych lekkich. Są i takie przy których serce przyspiesza jak szalone.

(…) Urszula zobaczyła, że Rita biegnie w stronę ulicy. Coś tu nie pasowało, ale stwierdziła, że nie może zostawić koleżanki samej na pastwę ewentualnego wroga, więc poleciała za nią. Amelia nie zastanawiała się nad niczym, tylko podążyła ich śladem. Gdy wybiegła za róg, zobaczyła kłębowisko ciał na chodniku. (…)

Myślę, że i bohaterowie, i fabuła sprawią, że jak już ktoś weźmie książkę do ręki, to trudno będzie ją odłożyć nawet na chwilę, przynajmniej ja nie potrafiłam.

Książka jest ładnie wydana, na bielutkim papierze, co jest wygodne w czytaniu, bo często książki drukowane na papierze gorszej jakości nie są ani estetyczne, ani przystępne w czytaniu. Autorka wydała książkę własnym sumptem jako self publishing dlatego tak zostały dopracowane szczegóły wizualne. Narracja jest tak poprowadzona, że czułam prawdziwą przyjemność z czytania.

POLECAM tę lekturę nie tylko na lato i długie letnie wieczory, ale po prostu dla czystego relaksu. Myślę, że nikogo ta książka nie zawiedzie pod względem fabuły, a jak już bliżej pozna się bohaterów, to z niechęcią będzie się z nimi żegnało.

Dziękuję Autorce za propozycję przeczytania tej książki i czekam z niecierpliwością na kolejne jej powieści ciekawa czy jeszcze mnie czymś tak mile zaskoczy.

Napisz do mnie
wrzesień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/