Boże Narodzenie
WIGILIJNE OPOWIEŚCI, CZYLI PRAWDZIWY DUCH ŚWIĄT – Aneta Grabowska
(…) Dlaczego wzdychasz tak smutno i głośno, że aż słychać to w naszej stajence? Czy nie czujesz magii zbliżających się świąt? My wszyscy tutaj pomagamy ci najlepiej jak tylko umiemy. Skąd więc twoje troski Mikołaju? (…)
Aneta Grabowska to młoda autorka powieści obyczajowych oraz utworów skierowanych do młodych czytelników. Prywatnie mama małej Zosi, ucząca się żyć z dala od miejskiego zgiełku, do którego przywykła.
Wigilijne opowieści, czyli prawdziwy duch świąt to zbiór kilku bardzo mądrych opowiadań dla dzieci.
PREMIERA KSIĄŻKI 10 PAŹDZIERNIKA 2020
Książka składa się z kilku opowiadań dla dzieci: 1. Zatroskany Mikołaj / 2.Prawdziwy duch świąt / 3. Tylko jedno życzenie / 4. Święta bliskie, święta dalekie. Każde z opowiadań niesie w sobie mądrość jaką powinny poznać dzieci zanim zaleje je komercja związana ze świętami Bożego Narodzenia. Bo co tak naprawdę ważne jest w święta? Góra prezentów, czy czas spędzony wspólnie z najbliższymi.
W jednym z opowiadań, Mikołaj martwi się, że nie może spełnić wszystkich próśb dzieci. Nie ma problemu z tymi, które proszą o nowe zabawki czy słodycze, ale jak podarować prezent dziecku, które prosi w liście, żeby rodzice przestali się kłócić, albo żeby przyjechał na święta rodzic pracujący za granicą. Albo jak spełnić życzenie chłopca mieszkającego w domu dziecka, który pragnie dostać od Mikołaja tylko… prawdziwy dom i prawdziwą rodzinę.
Na szczęście Mikołaj ma przy swoim boku mądrego Rudolfa, który potrafił wymyśleć sposób, który pozwoli spełnić te nietypowe prośby o nietypowe prezenty. Jeżeli jesteście ciekawi jak zamierzają wraz z Mikołajem tego dokonać, sięgnijcie po książkę.
Jedne dzieci myśląc o świętach mają w głowach tylko wyszukane prezenty, im droższe i modniejsze tym lepsze. Święta znają jedynie z tej komercyjnej strony, bo przecież wszystko można kupić.
Kiedy Adam (opowiadanie: „Prawdziwy duch świąt”) trafia do domu kolegi ze szkoły – Bartka, widzi, że czas przygotowań do świąt to nie tylko pięknie ustrojony dom i choinka, im wyższa tym piękniejsza, Adam ma okazję zobaczyć, że czas przygotowań do świąt może być zupełnie inny i wcale nie gorszy od tego, który zna i obchodzi wraz ze swoimi rodzicami. W wielodzietnej rodzinie, w której dzieci noszą ubrania po starszym rodzeństwie wcale nie jest tak źle.
Frajdą jest wspólne pieczenie ciasteczek i to nie tylko dla siebie, ale również dla tych, którzy nie mają własnych domów. Wspólne śpiewanie kolęd czy świątecznych piosenek, może być dużo przyjemniejsze od słuchania ich z radia, a obdarowywanie kogoś prezentami potrafi być piękniejsze od dostawania prezentów.
(…) Adam przez długi czas nie wiedział, o co tak naprawdę w świętach chodzi. Tym razem jednak podczas łamania się opłatkiem i składania życzeń uświadomił sobie, że to nie prezenty, ale obecność bliskich osób, te wszystkie drobne rzeczy wspólnie zrobione, a także wrażliwość i uważność drugiego człowieka czyniły ten czas prawdziwie magicznym. (…)
Filip (opowiadanie: „Tylko jedno życzenie”) odwiedzał babcię, która miała życzenie, aby wnuczek przez tydzień był dla wszytskich miły. Niby to nic takiego, ale w pewnych okolicznościach i pewnych towarzystwach mogło to być trudnym do spełnienia. Chłopiec nie był lubiany w szkole, a jego koledzy nie traktowali go z należytym szacunkiem. Jak więc być miłym dla kogoś takiego? Postanowił jednak spełnić życzenie babci i dzięki temu, że on stał się milszy dla innych wiele się zmieniło również w stosunku do niego. Bo gdy ktoś jest dla ciebie miły, to i ty takim się stajesz. Nie masz ochoty na swary czy kłótnie. A wiadomo, że jak dajesz dobro to jest duża szansa, że otrzymasz je z powrotem. Dlatego warto być dla kogoś miłym i pomocnym, nie tylko w stosunku do kolegów w szkole, ale również do osób starszych, które czasami tej dobroci potrzebują.
(…) Kiedy wracał do stołu, napotkał spojrzenie babci. Uśmiechnęła się do niego i puściła mu oczko, zupełnie jakby wiedziała, co właśnie się wydarzyło. Filip odpowiedział jej tym samym. W tej chwili jedno stało się dla niego jasne – bycie dobrym dla innych sprawia, że dobro do nas wraca. (…)
W opowiadaniu „Święta bliskie, święta dalekie” autorka przedstawia w jak różny sposób można spędzać święta, podkreśla, że nie we wszytskich domach są te same potrawy, a jednak wszędzie jest to czas magiczny.
Dzieci w szkole opowiadają o tym co znajduje się do jedzenia na ich wigilijnych stołach i jak spędzają każdorazowo święta. Jedni lubią przebywać w rodzinnym gronie z bliskimi, a inni wyjeżdżają nawet do ciepłych krajów.
Nie jest ważne jak i gdzie spędzisz święta, ważne jest to, aby był to czas miły i przyjemny.
Moim zdaniem, ta książka powinna znaleźć się pod choinką każdego dziecka, pozwoli bowiem zrozumieć ten prawdziwy duch świąt. Być może wiele dzieci nie rozumie, czym jest magia świąt, kojarząc ją jedynie z górą prezentów piętrzących się pod choinką, a przecież nie na tym to wszystko polega, po coś kładzie się pusty talerz na stole, śpiewa kolędy czy pastorałki.
Drogi Rodzicu, Droga Babciu, Dziadku, Ciociu, Wujku, spraw dziecku prezent w postaci tej mądrej książki. Znajdź czas na przeczytanie jej razem z dzieckiem, a przekonasz się sam/sama jaką magią są święta.
POLECAM tę książkę wszystkim dzieciom, które potrafią już samodzielnie czytać, ale polecam ją również bliskim tych dzieci, aby wraz z nimi tę piękną lekturę przeczytali. Niestety zbyt wielu dorosłych myśli komercyjnie, a święta mają być magiczne, nie bogate.
MIŁOŚĆ POD SKRZYDŁAMI ANIOŁA – Dorota Milli
(…) – No i mamy święta – powiedziała Biblianna, patrząc, jak w salonie ustawiono choinkę. Zapachniało lasem i w kamienicy od razu zrobiło się przytulniej. W rozpalonym kominku trzaskał ogień, szczapy drewna strzelały iskrami, a w tle grała świąteczna muzyka płynąca z radia. (…)
Dorota Mili, to polska pisarka, autorka powieści obyczajowych, o której książkach słyszałam wiele pozytywnych opinii. Uwielbia gorące lato i emocjonujące książki, a także spokojną muzykę, komedie romantyczne i spacery nad morzem. Pochodzi z Kołobrzegu a morze jest częstym drugoplanowym bohaterem jej powieści. Ukończyła studia wyższe na Akademii Medycznej w Poznaniu na kierunku zdrowie publiczne. Obecnie poświęciła się pisaniu tworząc wielowątkowe powieści z nurtu romansu i kryminału, bogate w tajemnice.
Miłość pod skrzydłami Anioła to powieść świąteczna, trzecia część o rodzinie Orłowskich.
PREMIERA KSIĄŻKI 11 PAŹDZIERNIKA 2023
Święta to czas magiczny, a jeżeli planujemy go spędzić z ukochanymi osobami, to już magia w pełnej krasie. W kamienicy rodziny Orłowskich po raz kolejny ruszają przygotowania do świąt. Cztery siostry Orłowskie, z których dwie są już mężatkami a dwie jeszcze w stanie wolnym świetnie potrafią się bawić nad wróżbami andrzejkowymi. Albert, ojciec sióstr cieszy się szczęściem swoich córek i wnucząt, ale bardzo by chciał, aby te dwie panienki również odnalazły szczęście w ramionach jakichś dobrych kawalerów. I jak poprzednie lata, tak i w tym roku postanowił zabawić się w swata. Do swojego pomysłu przekonał zarówno swoich dwóch zięciów jak i przyjaciela rodziny. Czy tym razem uda mu się zeswatać córki i szykować się na kolejne wesela w rodzinie? Czy panny Orłowskie poszukują miłości i za wszelką cenę chcą wyjść za mąż? W jakiej atmosferze upłyną im tegoroczne święta?
Po książki Doroty Mili sięgam z przyjemnością i muszę przyznać, że żadna jej powieść jeszcze mnie nie zawiodła.
Uwielbiam lektury z motywem świątecznym, dlatego też z przyjemnością sięgnęłam po kolejną część o siostrach Orłowskich, ale nie mogę zrozumieć jakim cudem nie wpadła w moje ręce druga część ☹. Miłość w płatkach śniegu dwa lata temu przeczytałam ekspresowo, dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy zauważyłam tę pozycję.
Ta książka jest wprawdzie trzecią częścią, ale śmiało można ją czytać jako powieść niezależną, chociaż gorąco zachęcam do sięgnięcia po wcześniejsze pozycje, ja z pewnością nadrobię tę drugą.
Piękny zimowy Gdańsk, w którym czas można spędzić w pewnej bardzo interesującej kamienicy i w towarzystwie ciekawych osób, to z całą pewnością miło spędzony czas. I chociaż jest zimno (wprawdzie trochę deszczowo 😉) to jest romantycznie, rodzinnie i zabawnie.
Cztery siostry Orłowskie i ich dość dziwaczny ojciec to z pewnością świetne towarzystwo na długie przedświąteczne wieczory.
W tej części bliżej poznajemy dwie młodsze siostry, które jeszcze są singielkami i wciąż czekają na swoją wielką miłość.
Świetnie wykreowani bohaterowie sprawią, że poczujesz w towarzystwie nie tylko relaks, ale bardzo miło spędzisz czas.
Autorka wyjątkowo bajecznie ukazuje miasto Aniołów, jak wielu nazywa Gdańsk, przy okazji wyjaśnia, dlaczego taką nazwę mu przypisano. Znajdziecie w tej książce również kilka gdańskich legend, które pięknie „ubarwiają” fabułę.
(…) Minęli Bramę Chlebnicką, przechodząc pod jej łukiem, i znaleźli się na Długim Pobrzeżu, obok siebie mając przepływającą rzekę Motławę. Jeszcze nie ściął jej mróz, więc łagodnie uderzała o mury. Przepływała szeptem, ledwo słyszalnym, bo zagłuszanym przez miejskie życie. (…)
Książkę „czyta się” bardzo przyjemnie, bo też taki jest styl jakim pisze Dorota Mili.
Jest to powieść typowo świąteczna, sporo w niej wzmianek o dekoracjach świątecznych, panującej dzięki jarmarkowi bożonarodzeniowemu atmosferze oraz potrawach świątecznych.
Są również wspomnienia odnoszące się zarówno do głównych bohaterów jak i ich przodków.
W tym pełnej radości i gorączki świątecznej czasie zdarzają się też smutne momenty, wzruszyłam się czytając o przeszłości Leona, czy smutnym, choć bardzo bogatym dzieciństwie Roberta.
(…) Usłyszał własne westchnienie i się otrząsnął. Dobrze wiedział, z czego wynika ten melancholijny nastrój, nad którym nie potrafił zapanować. Chodziło o miłość, którą poczuł w kamienicy Orłowskich. Wypełniała każdy kąt, wdychało się ją z powietrzem, a wszystko za sprawą osób tam mieszkających. (…)
Myślę, że wiele osób chciałoby żyć w takiej rodzinie jak siostry Orłowskie, które mimo wielkiej tragedii związanej ze śmiercią ich matki nie odczuły braku miłości i wzajemnej solidarności, dzięki ojcu, który starał się im wynagrodzić stratę matki. Może zbyt mocno ingerował w życie dorosłych już córek, ale który rodzic nie chce dla swojej pociechy jak najlepiej?
Jestem przekonana, że czytając tę książkę całym sobą poczujecie piękno zbliżających się świąt. Takie książki jak ta, są jak przygotowania świąteczne, sprawiają, że czujemy w sercach zarówno spokój jak i ogromną radość.
Fabuła jest trochę bajkowa, ale kto z nas nie kocha bajek, które kończą się zawsze: „…i żyli długo i szczęśliwie”.
Jeżeli chcecie się dowiedzieć czy coroczny plan Alberta Orłowskiego polegający na zeswataniu którejś z córek skończył się powodzeniem, to koniecznie sięgnijcie po tę lekturę.
Przyznam szczerze, że do samego końca autorka tak sprytnie poprowadziła fabułę, że trudno było mi odgadnąć, czy któraś z pozostałych w stanie wolnym sióstr Orłowskich spełni wreszcie marzenie o wielkiej miłości.
(…) Gdyby to było takie proste, wypowiedziałby życzenie i wszystko poszłoby zgodnie z jego oczekiwaniami. Jednak nie był już dzieckiem, a życzeń nie mamy wypowiadać, lecz starać się je zrealizować. (…)
Mnie ta książka porządnie zrelaksowała, mogę nawet przyznać, że mnie w pewien sposób wzruszyła i rozbawiła, ale najważniejsze jest to, że zdałam sobie sprawę z tego, że co ma być to będzie, nigdy nie należy „na siłę” szukać szczęścia.
Moim zdaniem autorka świetnie oddała ducha nadchodzących świąt wprowadzając przy okazji niesamowitą rodzinną atmosferę, pełną czułości, bliskości, empatii i radości.
Uważam, że jest to obowiązkowa lektura do przeczytania przed świętami (i nie tylko). Dobra zabawa gwarantowana a czas poświęcony tej powieści z pewnością nie zostanie zmarnowany. POLECAM tę książkę całym sercem 😊
Dziękuję Autorce za kolejną piękną opowieść o moim Gdańsku, którego magię świąt mam okazję doświadczać w wielu opisanych w książce miejscach i dziękuję Wydawnictwu FILIA za egzemplarz książki, który przeczytałam dzięki współpracy barterowej.
ZAGUBIONY ANIOŁ – Magdalena Kordel
Nie wiem, jak to tam do końca z Tobą jest, jeżeli istniejesz, to bardzo Cię proszę o bezpieczny dach nad głową. Nie muszę Ci tłumaczyć, że jest mi teraz wyjątkowo potrzebny… Tylko do lata, bo potem… Potem już sobie poradzę.
Magdalena Kordel urodziła się w 1978 roku w Otwocku. Jest autorką, bestsellerowych powieści „Uroczysko” i „Sezon na cuda”. Podobno pisać zaczęła, by poradzić sobie z trudną przeszłością, ale szybko okazało się, że jej książki stały się balsamem dla duszy tysięcy czytelników.
Uwielbia podróżować, czytać i gotować. Mieszka w Otwocku i kiedy tylko może, ucieka w Sudety, bo marzy się jej dom gdzieś wysoko w górach. Wie, jak ważne są marzenia, dlatego pomaga spełniać je innym.
Zagubiony Anioł to powieść świąteczna.
PREMIERA KSIĄŻKI 31 PAŹDZIERNIKA 2022
Rok wcześniej pewna dziewczyna odważyła się wypowiedzieć skryte życzenie, a że czasami życzenia się spełniają to jej życzenie również się spełniło. Dziś ma cudowną córeczkę, ukochanego mężczyznę u boku i jest szczęśliwą. Pracuje w kwiaciarni i robi to co lubi. Tego roku Michalina spotka dziewczynę, która tak jak ona rok wcześniej jest bardzo zagubiona i samotna. Haśka zrobiłaby wszystko, aby zapewnić swojej córeczce ciepło i bezpieczeństwo, ale los bywa przewrotny i dziewczyna ląduje w małym mieszkanku na strychu, gdzie z sufitu kapie woda a chłód roznosi się po wszystkich zakamarkach. Gdy Michalina po raz pierwszy spotyka zziębniętą i samotną dziewczynę z maleńkim dzieckiem, widzi w niej cząstkę siebie z przeszłości co skłania ją do podarowania obcej młodej kobiecie tego co najcenniejsze – nadzieję na lepsze jutro. Czy Haśka będzie gotowa zaufać obcej dziewczynie będącej kimś w rodzaju Anioła? Przed kim Haśka musi się ukrywać? Kto i dlaczego postanawia pomóc Michalinie w doprowadzeniu schorowanej kobiety do zdrowia i czy robi to z własnej woli?
Przyznam szczerze, że najpierw zauroczyła mnie okładka, ale znając „pióro” autorki byłam przekonana, że treść również mnie zauroczy i… tak się stało.
Ktoś, kto przeczytał chociaż jedną książkę Magdaleny Kordel nie będzie się zastanawiał nad sięgnięciem po jej kolejną powieść świąteczną, bo wiadomo, że jest w niej magia i wiele pozytywnych emocji.
(…) Więc gdybyś całkiem przypadkiem tam u siebie, na górze miał jakiegoś bezrobotnego anioła albo takiego wolnego tylko na chwilę… anioła do wynajęcia, to pamiętaj o mnie. Bardzo proszę. (…)
Książka jest kontynuacją losów pewnej dziewczyny, ale jeżeli ktoś nie przeczytał wcześniejszej powieści Anioł do wynajęcia to i tak śmiało może sięgnąć po tę, a ja myślę, że prędzej czy później również zapragnie poznać wcześniejsze losy Michaliny.
Myślę, że czytając tę książkę nikt nie będzie narzekał na brak emocji, ponieważ podczas czytania i uśmiechnie się i uroni łezkę wzruszenia. Autorka bowiem stworzyła kolejną poruszającą i niezwykle ciepłą powieść, której fabuła momentami bawi, a chwilami bardzo wzrusza.
Magdalena Kordel zabiera nas w świat dramatu i patologii rodzinnej przedstawiając samotną młodą kobietę, właściwie dziewczynę, z maleńkim dzieckiem ukrywającą się przed despotycznym ojczymem. Ale na szczęście są na świecie ludzie-anioły, którzy najkoszmarniejszy dramat potrafią zamienić w szczęście.
Ta książka jest pełna emocji i wzruszeń, ale to również, opowieść o nadziei i radości, o empatii i zrozumieniu. Los lubi ludziom rzucać kłody pod nogi, ale jeżeli obok pojawi się ktoś, kto pomoże te kłody usunąć, to życie nabiera kolorów i staje się kolebką szczęścia.
(…) – Że dobre rzeczy mają to do siebie, że zawsze przychodzą znienacka. Na przykład miłość i szczęście – odparł. – Nijak się ich nie spodziewasz, przymykasz oczy i proszę: już są. Cały szkopuł w tym, żeby ich nie przegapić – dodał i zsunął czapkę tak, że była założona na bakier i z miejsca sprawiła, że zaczął wyglądać bardziej zawadiacko. (…)
Dwie prawie w tym samym wieku młode kobiety spotykają się przypadkowo. Czy aby na pewno to był przypadek, czy raczej przeznaczenie?
Strach i samotność potrafią zmienić podejście do życia, a jak jeszcze do tego dołączy upokorzenie i przeświadczenie o tym, że jest się nic niewartym śmieciem, to trudno zaufać innym i trudno uwierzyć, że ktoś może coś robić dla człowieka bezinteresownie, z potrzeby serca. Tak właśnie życzliwość Michaliny odbierała Haśka.
Dzięki tej powieści znów poczułam tę magię zbliżających się świąt, bo cóż innego jak wszechobecne dobro może dać nam poczucie magii, nawet wtedy, gdy ktoś nie wierzy w anioły. Ale przecież ludzie też mogą posiadać tę anielską moc niesienia dobra, empatii i serdeczności.
(…) Może właśnie o to chodzi, że jest nam za dobrze i nagle przestajemy widzieć to, co najważniejsze. Mamy ciepło, jedzenie, miłość. Mamy mnóstwo wszystkości i wiecie, co jest najgorsze? – Potoczyła po obecnych mokrym spojrzeniem. – Że zapomnieliśmy jak się tym dzielić. (…)
Jak już wspomniałam wcześniej, urzekła mnie ta słodko-gorzka historia, ale tak realistyczna, że aż ciepło mi się robiło na sercu, gdy ją czytałam. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że to bzdura, że to niepoważne i wielce nierozważne wpuszczać do domu obcą osobę, ale czy w obliczu zagrożenia życia, zwłaszcza życia malutkiego dziecka, człowiek myśli racjonalnie? W takich przypadkach intuicja nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem, ale dzięki temu można poczuć dobrze spełnioną misję dobroczynności.
Haśka początkowo mnie irytowała, wystawiała pazurki i była opryskliwa, ale czy to właśnie nie życie tak ją wykreowało? Jak dziewczyna mogła uwierzyć, że ktoś bezinteresownie chce jej pomóc, gdy całe swoje młode życie słyszała, że jest nikim.
Człowiek uczy się na błędach, ale uczy się również obserwując innych ludzi, biorąc przykłady z ich zachowania.
(…) – Nie Nelu, bo tu spokój nie ma nic do rzeczy – powiedziała Michalina gorzko. – Tu trzeba wprost odpowiedzieć na pytanie, o co chodzi? Bo może o to, Konstanty, że zapomniałeś, skąd mnie wziąłeś w zeszłym roku. Skąd ja tu się wzięłam. (…)
Mogłabym jeszcze dużo o tej książce napisać, ale po co? Myślę, że lepiej będzie, jak sięgniecie po nią sami, przekonacie się, że warto.
Autorka na chwilę przenosi czytelniczki i czytelników do Warszawy i do pewnej kwiaciarni, w której powstają nie tylko piękne, ale również „koszmarne” bukieciki robione pod okiem pana Kochanieńkiego. Przeniesie Was do pewnego warszawskiego mieszkania cudownej, choć mocno kontrowersyjnej starszej pani, pod dachem którego schronienie znajdą wszyscy potrzebujący pomocy. Może spacerując gdzieś uliczkami zaśnieżonego miasta spotkacie tajemniczego pana sprzedającego pachnące drożdżówki.
Polecam tę ciepłą i bardzo świąteczną powieść z nadzieją, że nikogo ona nie znudzi, na ustach wywoła uśmiech a w oczach łzy wzruszenia.
Dziękuję Autorce za kolejną cudowną książkę, która sprawiła, że poczułam już tę magię zbliżających się świąt. A Wydawnictwu ZNAK dziękuję za propozycję przeczytania tej powieści.
CUDA CICHEJ NOCY – Agnieszka Stec-Kotasińska
CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA, CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA …
Agnieszka Stec-Kotasińska z zawodu i wykształcenia jest anglistką zafascynowana kulturą brytyjską. Kocha podróże i zwierzęta. Od dzieciństwa towarzyszy jej zamiłowanie do książek.
Cuda Cichej Nocy to powieść świąteczna.
PREMIERA KSIĄŻKI 9 LISTOPADA 2021 ROKU
Przedświąteczny czas to nie jest dobry moment, żeby zostać porzuconą przez ukochanego, zwłaszcza kiedy już planuje się ślub. A jednak to właśnie przydarza się Jagodzie, dwudziestopięcioletniej studentce ostatniego roku położnictwa. Jej narzeczony oświadcza, że w ich związku wieje nudą, po czym odchodzi w siną dal. Dziewczyna jest załamana, ale życie toczy się dalej i święta tuż-tuż. Pewnego dnia Jagoda na prośbę siostry wybiera się do jednej z wrocławskich galerii handlowych, aby zakupić prezenty dla siostrzeńców. W tym samym czasie na podobny pomysł wpada Mikołaj, muzyk, który po śmierci narzeczonej zamieszkał we Wrocławiu i podjął pracę w szkole muzycznej, gdzie uczy dzieci gry na saksofonie. W sklepie Jagoda i Mikołaj nieoczekiwanie wyciągają ręce po tę samą zabawkę. Co wyniknie z tego przypadkowego spotkania dwójki zranionych przez los ludzi? Czy to spotkanie będzie początkiem znajomości czy odejdzie w zapomnienie? Czy w święta można wierzyć w cuda, kiedy realnie stąpa się po ziemi? Jak spędzą święta Mikołaj i Jagoda?
Kiedy kupowałam tę książkę, nie spodziewałam się, że wywoła ona we mnie tyle emocji. To chyba najpiękniejsza powieść świąteczna, jaką przeczytałam w tym roku, chociaż ja jak to ja początkowo trochę gubiłam się w postaciach. Ale jak zwykle wyrysowałam sobie kto jest z kim i dalej już poszło jak z płatka.
Czuć w niej tę magię świąt od początku do końca. Ciepła, nieco nostalgiczna, sprawiła że dosłownie poczułam klimat zbliżającego się Bożego Narodzenia.
Jeżeli ktoś oglądał „Listy do M” i podobały mu się, to ta książka z pewnością również go zachwyci. Jeśli chodzi o mnie to tak jak ktoś nie wyobraża sobie świąt bez Kevina, tak ja nie wyobrażam sobie tego okresu bez „listów” czy filmu „To właśnie miłość”.
(…) Właśnie za to lubiła Boże Narodzenie. Czas przygotowań – o wiele dłuższy niż same święta – niósł w sobie jakąś obietnicę. Jakkolwiek byłby on przesycony przepychem i komercją, zdawał się zaklinać rzeczywistość, wyprostowywać zakrzywienia ludzkich losów, wymazywać cienie trosk. (…)
I taka jest ta książka, Kilka historii powiązanych ze sobą osób i Oni… Młodzi, piękni, zakochani i On… uroczy brzydal ze schroniska, pies staruszek o imieniu Rudolf. Czy nie brzmi cudownie i bajkowo?
Ta powieść to książka, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością, historie jej bohaterów być może nie są cukierkowo słodkie, bo przecież w wielu rodzinach zdarzają się lepsze i gorsze dni, ale optymizm jakim zaraża autorka jest jak najbardziej odpowiednim przekaźnikiem nadziei, a jak nadzieja to radość i szczęście.
(…) – Że jesteśmy tylko ludźmi. I jedyne, w czym tak naprawdę jesteśmy dobrzy, to popełnianie błędów. Reszta to tylko zbiór wyuczonych rubryk i tabelek. (…)
Święta to taki czas, kiedy wierzymy w cuda, staramy się myśleć o tych osobach, o których dawno zapomnieliśmy. Wielu ludziom wydaje się, że magia świąt ich zmienia. Pięknie, kiedy te zmiany pozostaną w człowieku, chociaż często zaraz po świętach o tym wielu ludzi zapomina.
(…) Może w jakimś dalekim miejscu czekają na nią bliscy jej sercu ludzie, ale z jakichś powodów nie jest im dane widywać się często? Nie mógł przypomnieć sobie, co takiego robiła w zeszłym roku. On sam został we Wrocławiu. Nie pojechał do rodziny, choć ta bardzo nalegała. A teraz zorientował się, że będąc pochłonięty własnym bólem, nie zwracał najmniejszej uwagi na potrzeby innych. (…)
Ta książka to piękny przekaz relacji panujących między rodzeństwami, między rodzicami i dziećmi, między osobami których być może dzielą pokolenia.
To również obraz tego, jak bardzo można się pogubić w życiu, stawiając na pierwszy miejscu pracę, rodzinę odsuwając na plan dalszy.
Różne postacie przedstawione w tej historii to również przekrój osobowościowy wielu ludzi. Dzięki temu jednak możemy bardziej emocjonalnie zbliżyć się do bohaterów.
Moim zdaniem to taka słodko-gorzka opowieść o perypetiach różnych ludzi, o ich problemach i marzeniach, smutkach i radościach, pokazana w taki sposób, że kiedy dochodzimy do ostatniej strony, to mamy ochotę zapytać: „to już koniec?”
(…) Musi stanąć twarzą w twarz z Jackiem. Aż w końcu – choć kiedyś kochał Ewę najbardziej na świecie – musi wreszcie pozwolić jej odejść. Nie wiedział, że będzie to takie trudne, a jednocześnie tak bardzo niezbędne, skoro chce w pełni zacząć budować coś nowego z Jagodą. (…)
Tak jak wspomniałam na początku, jak dla mnie to jedna z najpiękniejszych powieści świątecznych, po przeczytaniu której nawet osoby nie wierzące w magię świąt będą w stanie uwierzyć, że w prozaicznym życiu każdego człowieka, mogą zdarzyć się cuda, których się nie spodziewamy. Ktoś pokocha starego, schorowanego psa ze schroniska, ktoś znajdzie swoją drugą połówkę, gdzieś urodzi się dziecko w warunkach do tego wcale nie przystosowanych, czy odnajdą się osoby, które dawno temu straciły ze sobą kontakt, ich samotność pójdzie w zapomnienie.
Mnie ta książka spodobała się na tyle, że zaraz po jej przeczytaniu zamówiłam w empiku kilka egzemplarzy na prezenty dla bliskich.
Czy muszę pisać, że POLECAM JĄ całym sercem?
WIGILIJNE OPOWIEŚCI – antologia
Alek Rogoziński, Jacek Galiński, Małgorzata Oliwia Sobczak, Katarzyna Berenika Miszczuk, Magdalena Majcher, Agnieszka Litorowicz-Siegert, Tomasz Betcher , Agnieszka Lis, Martyna Raduchowska, Karolina Głogowska, Milena Wójtowicz i Jagna Kaczanowska to dwanaście polskich gwiazd pisarstwa, które postanowiły przygotować czytelników na święta w bardzo apetyczny sposób.
Wigilijne opowieści to dwanaście opowiadań, których fabuły odnoszą się do świąt Bożego Narodzenia, a zarazem to dwanaście różnych historii.
Autorzy tych opowiadań to osoby których książki należą do odmiennych gatunków, i tak też jest w tej książce, każde opowiadanie to inny gatunek literacki.
Nie przepadam za opowiadaniami, chociaż sama zauważyłam, że ostatnio często po nie sięgam. Tę książkę dostałam w prezencie od Dzieciątka, które na Śląsku właśnie przynosi upominki pod choinkę.
Wiele z pisarek, które zaprezentowały się w tej antologii do tej pory było mi nieznanych, ale dzięki tym krótkim historyjkom miałam okazję poznać ich „pióra”.
Każde opowiadanie zakończone jest kulinarnie, przepisem na danie (lub napój) stricte świąteczny i muszę przyznać, że niektórych przysmaków nie miałam okazji do tej pory poznać.
Zarówno same opowiadania jak i przepisy do nich dołączone są różne, jedne mnie zachwyciły, inne mniej, ale taki już „urok” opowiadań. Ale ilu czytelników tyle gustów czytelniczych, więc nie będę się rozwodziła nad tym, które opowiadanie mi się podobało, a które nie, ale przedstawię je w takim odczuciu trochę skrótowym.
Tomasz Betcher, którego książki uwielbiam pozwolił nam w swoim opowiadaniu Ostatnia Gwiazdka na zakosztowanie odrobiny dramatyzmu, zabierając czytelników w dobrze mi znane miejsca Gdańska.
(…) Paweł westchnął ciężko. Cały jego plan spalił na panewce. Na dobrą sprawę nawet nie wiedział, co się wydarzyło. Jak nazwać to, czego doświadczył w parku? Nawiedzeniem, pijackim omamem, snem? Będzie musiał wszystko jeszcze raz przeanalizować, gdy tylko wytrzeźwieje. W dodatku całkiem stracił ochotę na śmierć. (…)
PRZEPIS na Przyprawę korzenną (do grzańca i piernika) babci Anieli.
Milena Wójtowicz w opowiadaniu Śledzie ze słoika wprowadza w nastrój nostalgiczno-zabawny. Pokazuje też, że często robimy w życiu rzeczy, których tak naprawdę nie mamy ochoty robić, czy tak trudno jest powiedzieć „nie” kiedy nie ma się ochoty na czyjeś towarzystwo?
(…) Zanim dotarła do centrum i stanęła w kolejce do kasy na dworcu, doszła do wniosku, że doskonale wie, czego NIE CHCE. Skręciła na świąteczny jarmark i za pieniądze na bilet kupiła sobie idiotyczne puchate bambosze w kształcie owieczek. I była z tego powodu przeszczęśliwa. (…)
PRZEPIS na Śledzie z pieczarkami w sosie pomidorowym.
Alek Rogoziński i jego Sekretny składnik to czysto kryminalna opowieść w której trochę zabrakło mi tego specyficznego humoru autora.
PRZEPIS na Barszcz wigilijny na zakwasie.
Jacek Galiński w opowiadaniu Karp się pani ożywił, pozwolił swoim czytelnikom na specyficzne i bardzo zabawne spotkanie pani Zofii Wilkońskiej (to czytał ten wie).
(…) Rozwarł drzwi na oścież i ukłonił się nisko. Ze środka dotarły kuchenne zapachy. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, żeby sobie nie myślał, że tak łatwo dałam się skusić, ale część mózgu odpowiedzialna za przetrwanie dokonała zamachu stanu i przejęła władzę nad resztą. (…)
PRZEPIS na Karpia a la Zofia Wilkońska
Agnieszka Lis jak zwykle romantyczna i nieco nostalgiczna w opowiadaniu Tajemnica na słodko.
PRZEPIS na Karpia po żydowsku – przepis oryginalny
Karolina Głogowska i opowiadanie Wśród nocnej ciszy to smutna życiowa historia.
PRZEPIS na Susz wigilijny z prądem
Martyna Raduchowska w ezoteryczny sposób zabiera czytelników do pewnego domu, w którym przebywa Wszelki duch, przy okazji poznając nas z pogańskimi i nie tylko zwyczajami świątecznymi.
(…) – Ale przecież… – Pani Julita nie mogła oderwać wzroku od wystającego spod plandeki kufra z ozdobnymi okuciami i wielką mosiężną kłódką w kształcie nietoperza. – Przecież sami mówiliście, że – rozejrzała się szybko na boki, jak gdyby w obawie, że ktoś mógłby ich podsłuchać – że nasz duch jest nieszkodliwy! – dokończyła głośnym szeptem. (…)
PRZEPIS na Ciasteczka orzechowe na pokrzepienie ducha oraz dusz przodków przebłaganie.
Jagna Kaczanowska trochę nostalgicznie opowiada o pomyłkach jakie miały miejsce w pewnym Paczkomacie, który w wigilię postanowił zrobić ludziom małego psikusa. Jak często ludzie mylą się w życiu, kiedy to co robią jest zupełnie czymś innym, co powinno być.
(…) I wtedy Adam uświadomił sobie, że to nieprawda. Nie poświęcał Julce czasu. Wydanie tysiąca złotych na prezent nie było dla niego żadnym wyrzeczeniem. Kupował w ten sposób wcale nie szczęście córki ani nie radość, tylko jej chwilową ekscytację. I zagłuszał wyrzuty sumienia. (…)
PRZEPIS na Orzechowiec Basi.
Agnieszka Litorowicz-Siegiert skłania się do opowieści o wątku romantycznym chociaż Kłamstwo Emilii, wcale takie romantyczne nie jest.
PRZEPIS na Poularde demi-deul czy na kurę na poły w żałobie.
Magdalena Majcher dramatycznie przedstawia pewien Rachunek sumienia.
(…) Ryszard skinął głową i bez słowa wyminął Janin. Skąd w niej tyle wiary w jego dobroć? Sam uważał się za beznadziejnego człowieka. Zepsutego do szpiku kości. Co takiego dostrzegła w nim ta stara wariatka? (…)
PRZEPIS na Sernik Budyniowy.
Katarzyna Berenika Miszczuk natomiast całkiem fajnie rozbawia opowiadaniem Gdzie Mikołaj nie może, tam diabła pośle. Jest trochę bajkowo, ale z całą pewnością nie brakuje dobrego humoru, chociaż czarnego.
PRZEPIS na Ajerkoniak diabła Azazela.
Małgorzata Oliwia Sobczak w opowiadaniu Cytrusy i migdały stara się aby było mocno kryminalnie ale i romantycznie.
PRZEPIS na. Babkę migdałową z białą czekoladą i cytrynowym lukrem.
No cóż, opowiadania ciekawe, chociaż w tych wątkach świątecznych trochę jak dla mnie za mało świąt. Może zbyt duża ilość przeczytanych w tym okresie powieści świątecznych sprawiła, że nie czułam podczas czytania tych opowiadań tej prawdziwej magii, jaka powinna być w tego typu lekturach. Ale jak już wspomniałam, ilu czytelników tyle gustów.
Z całą pewnością okładka przyciąga oko, ale opowiadania te śmiało można czytać w innym czasie niż ten okołoświąteczny.