GRZESZNE ŚWIĘTA – antologia
Paulina Świst, K.N. Haner, Anna Wolf, Kinga Litkowiec, Agata Suchocka, Anna Szafrańska, Marta W. Staniszewska, J.B. Grajda, Agnieszka Siepielska i Anna Bellon to dziesięć autorek, które postanowiło przygotować się na święta bardzo apetycznie zarówno pod względem kulinarnym jak i erotycznym 😊
Różna narracja i różni osobowościowo bohaterowie sprawiły, że nie można się było nudzić podczas czytania, a z pewnością niejednej osobie mocno zapłonęły policzki kiedy zagłębiała się w fabułę, ponieważ wszystkie te opowiadania mają jedno wspólne: erotykę w kulinarnym świetle. Wiem, brzmi to trochę bezsensownie, ale kto sięgnie po książkę ten z pewnością zrozumie co mam na myśli.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 PAŹDZIERNIKA 2020
Autorki w tych opowiadaniach pokazały, że nawet najgrzeczniejsza dziewczyna i najspokojniejszy mężczyzna mogą w pewnym momencie być baaaardzo niegrzeczni.
STRON 414
Młodość rządzi się swoimi prawami, jedni marzą o związku opartym na romantyzmie, inni rzucają się w wir przygód i łapią życie żywiołowo i ostro, a czasami nawet można uznać, że odważnie, bez zagłębiania się w konsekwencje swoich czynów.
Czy „niegrzeczny” seks jest zły? Czy „niegrzeczny” seks jest gorszy od tego przepełnionego muzyką miłości i związanych z nią emocji? Czy „niegrzeczny” seks oznacza szaleństwo, czy odwagę?
Myślę, że każdy musi sobie na te pytania odpowiedzieć sam.
Dla mnie ta antologia, to spotkanie z kilkoma autorkami, których do tej pory nie znałam, ale także poznanie kilku autorek na nowo, z zupełnie innej strony.
A dla osłodzenia fabuły, po każdym opowiadaniu, znajdziemy przepis na coś, czego bohaterowie mogli posmakować, lub co sami przygotowali. Przyznam szczerze, że jest to świetna ściąga dla tych, którzy nie mają pojęcia jak kulinarnie urozmaicić święta. Mnie jednak najbardziej rozbawił przepis podany, przez Paulinę Świst, ale o tym później.
Agata Suchocka w swoim opowiadaniu KI – zapewne zaskoczy niejednego czytelnika, chociaż fabuła jej opowiadania początkowo może zostać uznana za zbyt dramatyczną. W tęsknotę za ukochaną osobą, wplata się miłe wspomnienie pięknych, romantycznych chwil. I chociaż ktoś odszedł, ktoś kogoś skrzywdził słowami, to przecież Wigilia to dzień cudów. Czy ten cud zdarzy się w domu „podstarzałego” biznesmena?
PRZEPIS na pierożki podany ze szczyptą humoru 😉
Anna Wolf ze sporą dawką dowcipu przeplatanego i romansem i erotyzmem pokazuje, że ŚWIĄTECZNE PRZEPYCHANKI czasami mogą bardzo ludzi do siebie zbliżyć, zwłaszcza gdy mają oni wspólnego „burzyciela świąt”. Nawet jeżeli tym „niszczycielem” nie jest nikt zły, tylko towarzystwo licznej grupy seniorów. Święta w takim – nie do końca zaplanowanym towarzystwie, mogą być nieco kłopotliwe, ale liczy się efekt końcowy spiskowców, którzy robiąc sporo zamieszania postanowili zaaranżować związek dwójki wrogo nastawionych do siebie młodych ludzi, a powiedzenie „kto się czubi, ten się lubi” potwierdza się w stu procentach.
(…) Targane wiatrem płatki śniegu wirowały w powietrzu i lądowały na jej rozgrzanej skórze, a potem w mgnieniu oka topniały. Rose dotknęła ust opuszkami palców, wciąż zszokowana zachowaniem Jasona. (…)
PRZEPIS – Babeczki z żurawiną.
Marta Staniszewska (chyba) pomogła przygotować Mikołajowi LISTĘ NIEGRZECZNYCH, ale podobno dopóki wierzy się w istnienie św. Mikołaja, to on będzie nas odwiedzał. Stella, bohaterka opowiadania nie wierzyła, a on jednak się pojawił, tylko czy to było w pięknym śnie? Czy to była omam po bolesnym upadku? I czy św. Mikołaj zawsze bywa grzeczny spotykając trochę niegrzeczne dziewczyny? Trochę bajkowo, trochę humorystycznie i trochę dramatycznie, ale… z całą pewnością bardzo ciekawie.
(…) – To niemożliwe, to się nie dzieje naprawdę. To jakieś szaleństwo! Ja oszalałam! Tak, to jest sen – mamrotałam. To musiał być sen, przecież Święty Mikołaj nie istnieje! Co prawda co roku mój ojciec przebierał się za niego i przekonywał dzieciaki, że to właśnie od niego dostają prezenty, ale to był mit, baśń, bajka dla maluchów. (…)
PRZEPIS – Ciasteczkowe renifery.
J. B. Grajda wierzy, że dla każdego istnieje DRUGA SZANSA. Czy, gdy w małym, przyjemnym, górskim pensjonacie spotka się dwoje młodych ludzi spragnionych miłości i czułości, coś z tego wyjdzie dobrego? Ona – młoda rozwódka, a On… właściwie u progu rozwodu. Grudniowy mróz, zaśnieżone góry i bardzo gorący romans.
PRZEPIS – pierniczki pani Kaliny.
Anna Szafrańska udowadnia, że możemy zostać UWIEDZENI SMAKIEM, kiedy ktoś próbuje kusić tak jak mówi powiedzenie: „przez żołądek do serca”. To prawda i w tym opowiadaniu się sprawdziło, kiedy okazało się, że ciała mogą być tak gorące jak gorąca czekolada, a usta drugiej osoby słodsze od lukru. Życie należy smakować z umiarem, ale gdy dopadnie wielki głód namiętności, to umiar chyba przestaje mieć znaczenie.
PRZEPIS – Gorąca czekolada z aromatycznymi dodatkami. (Wypróbowałam! – pyszna!)
Kinga Litkowiec pisze, że czasami ZABÓJCZA POMYŁKA może nieźle namieszać w życiu ludzi, wśród których jedni lubią romantyczny seks, otoczony delikatnymi pieszczotami i czułymi słówkami i uważają, że TO można robić tylko z kimś, kogo się kocha. Drudzy natomiast nie mają nic przeciwko temu, aby seks był dziki, gwałtowny i… niepowtarzalny, byle rozpalił ciało do granic możliwości. I nie jest ważne z kim, ani gdzie, ale ważne by był szalony i bezprecedensowy. Prawdziwa mieszkanka wybuchowa.
PRZEPIS – Świąteczny drink.
Anna Bellon pisze, że MIŁOŚĆ może być O SMAKU GANACHE, a przyjaźń pielęgnowana od dziecka może przybrać zupełnie inną formę. Wspólna podróż, wspólne marzenia i… wspólne pożądanie. Czy wspólny wyjazd pozwoli na lepsze poznanie siebie, chociaż znajomość jest wręcz prawie rodzinna? To ciepłe, pełne romantyzmu opowiadanie pozwoli odpowiedzieć na pytania, które zapewne niejeden raz zadawali sobie bohaterowie tego opowiadania.
PRZEPIS na Glögg – rodzaj grzanego wina.
Anna Siepielska pisze, że IDEALNE ŚWIĘTA to niekoniecznie te, które sobie wymarzymy, a nie wszystko złoto co się świeci , ale czasami można to złoto znaleźć specjalnie go nie szukając, a człowiek pod wpływem drugiego człowieka może zmienić nie tylko swoje nastawienie do życia, ale również siebie samego. Czy tak właśnie się stanie z przystojnym, zadufanym w sobie Aleksandrem, który przypadkowo pozna Polę – jedną ze swoich pracownic?
PRZEPIS – Paszteciki z pieczarkami.
K.N. Haner w przedświątecznej gonitwie przedstawia pewnego zapracowanego kuriera, ale czy ten KURIER ZAWSZE PUKA DWA RAZY? Czasami przypadkowa znajomość może przynieść dużo więcej dobrego niż długotrwała przyjaźń, a spotkanie w życiu tej właściwiej osoby zmienić wszystko co do tej pory wydawało się fajne i zabawne w piękne i poważne.
(…) Dziewczyna zajęła się przygotowaniem napoju. Nie spodziewałem się, że dostanę jakąś świąteczną miksturę z pomarańczą, cytryną, malinami, miodem i imbirem. (…)
PRZEPIS – Świąteczny seromakowiec i Herbata zimowa z miłością
Paulina Świst zabiera czytelników w BIESz/i CZADY, tak tak, w Bieszczady, gdzie na turystów polują Bies i Czady, czyli leśne duchy. Myślę, że nawet między największymi przyjaciółmi – mężczyzna/kobieta – może obudzić się pożądanie. Może to być chęć przekonania się czy ów przyjaciel jest tak „dobry” jak „mówią na mieście” a może to być z powodu podświadomości rodzącego się uczucia. To opowiadanie mile mnie zaskoczyło, było bowiem romantycznie, mocno erotycznie ale także sensacyjno-kryminalnie i bardzo humorystycznie (zwłaszcza w dialogach).
A PRZEPIS na Świąteczny Long Island, po prostu rozłożył mnie na łopatki, ale może jednak nie będę go próbowała ani robić, ani pić.
Polecam tę książkę niegrzecznym, osoby bardzo wierzące (tu mam na myśli praktykujące jakąś religię) pruderyjne i preferujące tylko takie kochanie się „po bożemu” lepiej niech po tę książkę nie sięgają, bo może ich zbulwersować. Jest bowiem bardzo gorącą, bardzo erotycznie i bardzo niegrzesznie w te grzeczne święta.
(…) To nie była fala zgromadzonego i powstrzymywanego zbyt długo napięcia, to było istne tsunami uczuć i emocji, które zalało mnie i wypełniło. Jęczałam i ciągnęłam jego gęste czarne włosy, wyłam, walcząc z napływającymi łzami, tego było zbyt wiele, zbyt mocno, zbyt intensywnie. (…)
Ale przyznam, że nie brakuje tutaj dobrego humoru, szczególnie w kilku opowiadaniach.
Jednak, gdyby nie dość specyficzne określenia typu: kutas, cipka, pieprzyć, zerżnąć, niektóre opowiadania miałyby zupełnie inny, może nawet piękniejszy obraz. Byłyby bardziej romantyczne, a nie tylko „niegrzeczne”. Ale może warto czasami schować grzeczność głęboko pod łóżko i zaszaleć? 😉
Dziękuję wydawnictwu AKURAT za propozycję przeczytania tej antologii, która wielu czytelnikom rozpali zapewne nie tylko myśli.
PAMIĘTASZ JĄ? – Iwona Polis
Iwona Polis, to kobieta 40+, mama, była żona, przedsiębiorca i alkoholiczka. Jest autorką bloga „Pamiętasz ją” którego stronę prowadzi również na Facebooku.
Pamiętasz ją to dość specyficzna książka, której narracja jest w pierwszej osobie, narracja pamiętnikowa.
Pamiętasz ją? Tę kobietę którą byłaś, zanim przestałaś w to wierzyć?
To trudna a zarazem bardzo budująca książka. I chociaż nie ma tu nagłych zwrotów akcji, nie ma trzymających w napięciu romansów, to jest napisana z serca, ważna dla autorki i czytającego treść.
Autorka i bohaterka tej lektury to kobieta po przejściach, osoba która musiała dotknąć dna, aby się z niego odbić tak wysoko, żeby dotknąć nieba. Własnego nieba, w którym nie ma już wstydu, bólu i żalu. Nieba, w którym rozpoczęła nowe, odważne życie bez poświęceń się dla innych i bez słuchania „co ludzie powiedzą”.
(…) Źle mówię? To popatrz, trzy lata jestem trzeźwa, trzeźwość jest trudna i wymaga absolutnej uczciwości wobec siebie i odnalezienia swojej własnej życiowej prawdy. Tu się nie da nic oszukać, dlatego choroba alkoholowa jest dziś dla mnie wartością, a nie karą za grzechy. To radar, który pokazuje mi że kierunek w którym idę jest dobry. (…)
Nie wiem, czy napisanie tej książki było łatwym wyzwaniem czy bardzo trudnym, ale odwaga w tym co zrobiła, aby wyrzucić z siebie toksyny wcześniejszego życia i nie podrzucić ich nikomu innemu, to moim zdaniem coś wielkiego, na co nie odważyłoby się wielu.
Każdy nałóg jest groźny dla człowieka, bez względu na to, czy jest to alkoholizm, czy uzależnienie od papierosów, od narkotyków, słodyczy czy chociażby maratonowego oglądania filmów. W każdym nałogu jest chwilowa euforia ucieczki od tego co komplikuje życie, ale potem… często skutki bywają bardzo opłakane.
Jedni potrafią wyznaczyć sobie granice, inni wręcz przeciwnie, zapadają się w nieskończoność swojego żalu. Dla jednych to jest chwilowa ucieczka, a dla innych droga do śmierci. Dobrze, kiedy osoba uzależniona otrząśnie się z tego marazmu, otworzy oczy i zobaczy, że świat to nie tylko ONA/ON i zasłanianie się własnym rozżaleniem, bezradnością i nienawiścią do siebie.
Autorce tej książki udało się pokonać to, co powoli niszczyło ją od środka. Z pewnością była to długa i trudna droga, ale wreszcie doprowadziła do drzwi, za którymi pokazał się inny, może nie łatwiejszy ale po prostu INNY świat.
Czasami frustracje, niepowodzenia życiowe czy brak wiary w siebie, gromadzą się w człowieku od lat. Widząc na ulicy pijaną kobietę, czy pijanego bezdomnego mężczyznę, nie zastanawiamy się nad tym dlaczego pije, odwracamy wzrok i udajemy, że nas to nie obchodzi, bo po co zajmować myśli kimś takim, obok którego nawet z obrzydzeniem nie mamy ochoty przejść. Często ci ludzie nie chcą realnej pomocy, bo nie wierzą w to, że ich życie może się zmienić na lepsze. Ale jak mają uwierzyć, kiedy od dziecka są traktowani źle?
(…) On zaczął się dobierać do nas, a ja czułam, że grunt uchodzi mi spod nóg. Jutro cała klasa będzie wiedziała. Będą się ze mnie śmiać, może wyrzucą mnie ze szkoły… Do głowy, mi wtedy dziesięciolatce, nie przyszło, że to ja jestem ofiarą i mogę się bronić. (…)
Cichy nałóg jest jeszcze gorszy, bo ukrywając się przed światem, zamykamy się w oparach tego nałogu, udając przed innymi, że wszystko jest dobrze. Ale jak długo można udawać, że inni nie widzą zmian? Widzą, tylko mają zbyt mało odwagi aby podejść i podać pomocną dłoń. Często wolą się odwrócić i udawać. I kto tu jest większym tchórzem, ten który zatraca się w nałogu, czy ten który odwraca głowę, bo boi się wyciągnąć rękę z pomocą?
Muszę przyznać, że ta książka mnie wzruszyła, zbulwersowała i zachwyciła. Jej autorka jest dla mnie prawdziwą bohaterką przez „B”. To, że w którymś momencie swojego życia pogubiła się, to jedno, ale to, że potrafiła się z tego otrząsnąć, to drugie. Zrobiła to dla miłości zarówno do siebie jak i miłości do dzieci, które być może nie wiedziały jak wcześniej jej pomóc.
(…) I jeszcze – jak mówię że jestem alkoholiczką to nie znaczy że leżę w rowie, zaniedbuję dzieci i włóczę się nie wiadomo gdzie. To nie znaczy że piję to oznacza że picie mi szkodzi.
Zaimponowała mi ta osoba, swoim podejściem do życia, odwagą bycia i miłością odpowiedzialną za siebie i za swoje prawie dorosłe dzieci. Sama w dzieciństwie tej miłości nie doświadczyła zbyt wiele, więc nawet jej nie miał kto tego nauczyć, a jednak nauczyła się SAMA, metodą prób i błędów, ale nauczyła się.
Ta książka to nie tylko filozofia trzeźwienia, to doskonały coaching życia w którym bohaterka jest i trenerką i uczestniczką w jednym. To obraz wewnętrznej siły, która drzemie w nas wszystkich. To kompendium odwagi o której często zapominamy, bo strach zasłania nam myślenie. To pomocna dłoń wyciągnięta w stronę tych, którzy jej potrzebują.
Autorka nie pisze, że po przestaniu picia życie nagle stało się lekkie jak piórko. Wręcz przeciwnie, na nowo musiała nauczyć się chodzić po świecie absurdów, niechęci, upokorzeń, żalów, i toksycznych ludzi, ale powoli, małymi kroczkami nauczyła się tego.
Pokochała siebie, a to już pierwszy krok do życiowego sukcesu. Bo kiedy patrzysz na siebie tylko z perspektywy osoby przegranej, użalasz się nad każdym nawet najmniejszym niepowodzeniem, to trudno prognozować ci życiowy sukces.
Popełniamy w życiu wiele błędów, czasami je ukrywamy, czasami się ich wstydzimy, czasami je pokazujemy żeby przestrzec przed popełnieniem ich innych, ale najważniejsze jest to, aby uwierzyć w siebie. Wiem, to trudne, ale nie NIEWYKONALNE.
(…) Szczęścia trzeba się nauczyć, a nie wywalczyć je sobie ani na nie zasłużyć. (…)
Iwonie Polis się udało i chylę czoło przed takimi osobami jak ona, bo we mnie wciąż jest jeszcze zbyt mało tej wewnętrznej odwagi. Jeszcze zbyt często poddaję się depresjom, chandrom i użalaniu się nad sobą, ale myślę, że ta książka pozwoli mi wreszcie zobaczyć SIEBIE taką jaką jestem, a nie taką jaką chcieliby mnie widzieć inni.
Jeżeli borykasz się z jakimikolwiek trudnościami życiowymi – PRZECZYTAJ TĘ KSIĄŻKĘ!
Jeżeli ukrywasz jakieś nałogi, których nie możesz lub których nie chcesz się pozbyć, a wiesz, że one nie są dla ciebie dobrym rozwiązaniem na… wszystko – PRZECZYTAJ TĘ KSIĄŻKĘ!
Jeżeli żyjesz w otoczeniu ludzi, przy których nie czujesz szczęścia, spokoju, radości, ludzi toksycznych, którzy przytłaczają cię swoją osobą – PRZECZYTAJ TĘ KSIAŻKĘ!
Jeżeli uważasz, że pamiętasz osobę sprzed lat a trudno ci ją teraz odnaleźć w sobie to, koniecznie – PRZECZYTAJ TĘ KSIĄŻKĘ!
PS I ŻYCZĘ CI DUŻO MIŁOŚCI – Antologia
Magdalena Witkiewicz, Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Natasza Socha, Ilona Gołębiewska, Magda Knedler, Małgorzata Warda, Katarzyna Misiołek to osiem znanych polskich autorek, które napisało osiem opowiadań, z nutką świąteczną, ale każde z motywem przewodnim jakim jest otrzymana (lub znaleziona) kartka lub list, które nie dotarły do adresata w czasie, w którym dotrzeć powinny.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 PAŹDZIERNIKA 2020
PS I życzę Ci dużo miłości, to zbiór opowiadań o miłości w zimowej atmosferze zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.
Nie będę streszczała każdego opowiadania ponieważ są one tak różne pod względem fabuły, że zajęłoby to zbyt wiele czasu, a nie chciałabym spojlerować. Wszystkie opowiadania dotyczą współczesności, chociaż w niektórych w fabułę wkrada się przeszłość.
Czy wierzycie w przeznaczenie? Czy aby odnaleźć miłość swojego życia można się zdać na przypadek?
I tak na przykład Magdalena Witkiewicz zabiera czytelników do Gdańska, gdzie w starym domu, w szufladzie pewnego starego mebla odnaleziony zostaje list pisany przez młodego Niemca do polskiej dziewczyny 80 lat temu, czytając zastanawiamy się czy obecny właściciel starego mebla ukrywającego przez tyle lat tajemnicę romansu tych młodych kiedyś ludzi odnajdzie adresatkę tego listu, a może znajdzie kogoś z jej rodziny? Myślę, że TAJEMNICA STAREJ SZUFLADY pozwoli wielu osobom na chwile refleksji. A może tamten stary romans będzie początkiem innego, nowego romansu?
Agnieszka Krawczyk zabiera swoich czytelników razem ze swoją bohaterką Gosią, do pięknej, białej Krynicy. Jej bohaterka nie chce większych zmian w swoim życiu, chce tylko dowiedzieć się dlaczego ktoś kiedyś wysłał do niej kartkę z przeprosinami, kartkę, która dotarła do niej dopiero po dziesięciu latach. Przypadek czy przeznaczenie? Ciekawość bierze górę nad rozsądkiem, a CO PODPOWIADA LOS? Kto wie, czy może z tego wyniknie coś dobrego?
(…) – Niesamowite – stwierdził Jacek. – Historia jak z filmu. Zaginiona kartka, śledztwo i zaskakujące zakończenie. (…)
Agnieszka Lingas-Łoniewska proponuje świąteczną imprezę w pewnym pensjonacie na którą Aleksa, czyli głównego bohatera opowiadania zabierają jego krewni, chociaż on po powrocie z misji w Afganistanie marzy tylko o ciszy i spokoju. Ale może powrót do miejsca, w którym spędził młode lata zrobi coś pozytywnego w jego życiu? Może spotka kogoś, kogo nie widział od dzieciństwa, ale nie zapomniał? Po wielu latach można odzyskać nie tylko starą miłość, ale nawet straconych dawno przyjaciół. Kogo spotkał Aleks nie zdradzę, ale wzruszyło mnie zakończenie tego opowiadania. STRZAŁ W SERCE może być równie celny jak strzały wojenne w Afganistanie, przed którymi Aleks się uchronił, a czy przed tym też się schroni?
Natasza Socha to kolejna autorka zabierająca czytelników w przeszłość, gdzie Pola, młoda kobieta, w wyniku przypadkowego znaleziska znajdującego się pod skrzypiącą klepką podłogową przez wiele lat, odnalazła nie tylko bardzo stary przepis na świąteczne jabłka, ale i list który młoda dziewczyna napisała kiedyś do ukochanego. Czy tamci kochankowie, będący teraz dość zaawansowanymi wiekiem seniorami będą chcieli się odnaleźć? Czy spotkają się całkiem przypadkowo, a może ktoś zaaranżuje im spotkanie? Czy ZAPACH PIECZONYCH JABŁEK można poczuć tak samo mocno teraz jak czuło się go kiedyś?
(…) – Nieważne. To takie uogólnienie. Pamiętaj, że wszystko może poczekać. Jesteś już dorosła, więc chcesz połknąć świat jednym kłapnięciem. A czy nie lepiej czasem robić te wszystkie rzeczy, o których marzyłaś jako dziewczynka: spacerować, skakać przez kałuże, moczyć nogi w rzece, rozmawiać o niczym? Będziesz szczęśliwsza, jeśli to planowanie zamienisz na spontaniczność (…)
Ilona Gołębiewska po raz kolejny nie szczędzi emocji. Bohaterowie jej opowiadania: Tamara i Stanisław dawno temu zostali oszukani przez los i przez człowieka i teraz musieli udowodnić jak wielkiej trzeba siły woli i wielkiej odwagi aby pokonać żale przeszłości i stanąć naprzeciwko kogoś, kto kiedyś bardzo zranił. Ale wystarczy chwila, a może kilka chwil, aby wróciły dawne uczucia a złość rozpadła się na milion kawałków. Bo kiedy ma się już zbyt wiele lat, to nie można zmarnować żadnej chwili. Czy MEDALION Z SZAFIREM będzie drażniącą gardło kością niezgody, czy łączącym dwoje starych ludzi talizmanem szczęścia.
(…) Oboje odkryli, że łączące ich dawno temu uczucie nigdy się nie wypaliło. Nie da się tak po prostu wyrzucić z serca kogoś, kto był dla nas całym światem. Można oszukać innych ludzi, ale nie siebie. (…)
Opowiadanie Magdy Knedler to wzruszająca opowieść o pięknej choć bardzo nietypowej miłości dwójki dzieci z domu dziecka, zaadoptowanych jako przybrane rodzeństwo. Miłość, która dojrzewała w dobrym, pełnym pozytywnych uczuć domu. Ale to również opowieść o rozstaniu, które było bólem i dla „rodzeństwa” i dla „rodziców”. A zwykła kartka świąteczna i kilka słów tęsknoty doprowadziły do tego, że mogło się spełnić największe marzenie dorosłych już dzieci. Ale czy się spełniło? Myślę, że każdy z nas nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że gdzieś w swojej podświadomości posiada KŁĘBEK WSKAZIDROŻEK który gdyby bardzo chciał rozwinąć, zaprowadzi go do miejsca i wskaże drogę do szczęścia.
(…) Czytam. „Ja ciebie nadal. Bardzo. A Ty? Zadzwoń, jeśli. „ (…)
Małgorzata Warda porusza trudny i bolesny temat dzieci z rodzin patologicznych i adopcyjnych. W jej opowiadaniu są jakby dwie fabuły, jedna dotyczy młodej kobiety, spikerki radiowej, która większość swojego dzieciństwa i wczesnej młodości spędziła w rodzinach zastępczych i która gorącym uczuciem obdarowała pewnego chłopaka. Drugi wątek dotyczy kartki wysłanej do świętego Mikołaja przez kilkuletnią dziewczynkę, przebywającą w (patologicznej) rodzinie zastępczej. Wysłać list może każdy, wiele listów może jednak nie dotrzeć do adresata, ale czy każde ZAGUBIONE ŻYCZENIE można odnaleźć? Przyznam się bardzo uczciwie, że to opowiadanie wywołało we mnie morze łez. Chociaż wiem nie od dziś, że autorka w swoich książkach zawsze wzbudza silne emocje.
(…) Z daleka widziałam jej sfatygowany płaszcz i starą czapkę – pewnie po jakimś chłopcu, kozaki schodzone przez inne dzieci… Dostrzegłam zaczerwienione od mrozu policzki i długie jasne włosy. (…)
Katarzyna Misiołek zabrała swoich czytelników do pięknego zimowego Sopotu, w którym kiedyś spotkało się dwoje młodych ludzi. No właśnie… kiedyś, a co teraz? Czasami człowiek całe życie tęskni za czymś co wydaje mu się nieosiągalne. Kiedy Marysia 55-letnia wdowa znajduje w dawno zapomnianej książce ręcznie narysowaną przez przypadkowo spotkanego w czasie wakacji chłopaka kartkę, ta tęsknota za tym co mogło być, ale się wydarzyło skłania ją do dość spontanicznej decyzji. Czasami wystarczy impuls, jakieś wspomnienie chwili, romantyczny spacer czy POCAŁUNEK POD JEMIOŁĄ, żeby obudzić uśpione uczucia. Czy może być za późno na obudzenie uczuć, które nie zasnęły, ale cały czas cichutko sobie czekały na odpowiedni moment? Bez względu na to czy ma się lat 20 czy 50+ kochać można tak samo mocno.
Autorki tej antologii udowadniają, że nigdy nie jest za późno na łapanie szczęśliwych chwil. To nie jest istotne czy marzy się o tej jednej wielkiej, pełnej emocji miłości, czy ukrywa się głęboko w zakamarkach duszy żal po utracie jej, kiedy nadarza się okazja żeby ją złapać, żeby do niej wrócić lub po prostu żeby ją przeżyć, nie wolno z tej okazji nie skorzystać.
Czasami trzeba wyjść szczęściu naprzeciw, czasami w doświadczeniu miłości uczestniczy zwykły przypadek, a czasami zamierzony cel, ale najważniejsze jest, żeby pamiętać jak wielką siłę daje człowiekowi miłość i bliskość drugiego człowieka.
Myślę, że wiele osób czytających te opowiadania pomyśli: tak bohaterka, czy ten bohater jest taki jak ja. Nie ukrywam, że ja tak pomyślałam czytając jedno z opowiadań, ale nie zdradzę które.
Polecam te opowiadania szczególnie osobom, które mają w sobie pokłady pozytywnych uczuć. Myślę, że właśnie teraz, kiedy jesteśmy zmuszeni do odosobnienia, wielu z nas przypominają się lata młodości, pierwszych niewinnych uczuć, spontanicznych dotyków, które na długo zostały w pamięci. Jeżeli ktoś nastawi się na typowe opowiadania świąteczne, to może się trochę rozczarować, bo tej magii świąt nie ma tutaj zbyt wiele, chociaż wszystkie fabuły umiejscowione są w czasie okołoświątecznym. Ale jest tutaj magia miłości, o której nie wolno zapominać, i przed którą nie wolno uciekać, bo nic tak nie uszczęśliwia drugiego człowieka jak czułość, zaufanie, dobre słowo i ciepły dotyk kogoś, kto jest kimś bardzo bliskim.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za tę książkę, która na chwilę oderwała mnie od szarej, smutnej rzeczywistości i pozwoliła wrócić na chwilę do dawno zakopanych wspomnień. Dziękuję Autorkom za pełne ciepła i nadziei opowiadania które pozwoliły mi znów uwierzyć w coś, o czym już zapomniałam.
POLOWANIE NA PLISZKĘ – Hanna Greń
Hanna Greń kilka razy już gościła na moim blogu, ale tym którzy są tutaj nowi przedstawię ją. Urodziła się w 1959 roku w Wiśle, mieszka w Bielsku-Białej. Jest absolwentkę Akademii Ekonomicznej w Katowicach i całe życie zawodowe związała z ekonomią. Jako pisarka debiutowała w roku 2014. Jak na autorkę mrocznych kryminałów i thrillerów jest osobą niezwykle pogodną, dowcipną, z dużym dystansem do siebie.
Jak kamień w wodę (cz.1) i Światełko w tunelu (cz.2) to dwie części serii POLOWANIE NA PLISZKĘ. Pierwsza część jest typowym kryminałem z domieszką psychologicznego obyczaju i odrobiną romansu, natomiast w części drugiej jest więcej obyczaju, ale wątek kryminalny jest kontynuowany.
PREMIERA KSIĄŻEK – WYDANIE II – 27 PAŹDZIERNIKA 2020
POLOWANIE NA PLISZKĘ. JAK KAMIEŃ W WODĘ CZ. 1
stron 303
stron 319
Kornelia Pliszka jest młodą kobietą, samodzielną finansowo i mieszkaniowo. Jest uzdolnioną krawcową, ale jest też osobą dość skrytą, niezbyt ciągnącą do ludzi. Kiedy traci najlepszą przyjaciółkę, a dodatkowo zostaje zaatakowana przez pewnego mężczyznę, jej samoocena jeszcze bardziej spada ponieważ policja nie chce uwierzyć w winę oprawcy, podejrzewając Pliszkę o manipulacje związane z domniemanym zakończeniem niefortunnego romansu. Ona jednak ma dowód na to co ją spotkało i ten dowód przedstawia swojemu oprawcy, co skutkuje kolejną tragedią. Kiedy zaczyna otrzymywać tajemnicze listy z pogróżkami, początkowo uważa je za głupie żarty, ale w pewnym momencie stalker zaczyna grozić jej śmiercią. To mobilizuje kobietę do zgłoszenia się na policję. Niestety jej wcześniejsze kontakty z organami władzy nie były najlepsze, a kiedy okazuje się, że w komisariacie spotyka policjanta prowadzącego jej sprawę przed jedenastoma laty, który wyjątkowo starał się udowodnić jej winę, wybielając byłego oprawcę, sprawa zaczyna być dla Kornelii jeszcze trudniejsza. Czy funkcjonariusz uwierzy prześladowanej kobiecie, czy znów będzie się starał ją zdyskredytować? Czy okaże się dla kobiety przyjacielem czy wrogiem?
Jeżeli ktoś zastanawia się, czy sięgnąć po tę książkę, to na wstępie napiszę, że jest to lektura z tych, które zaczynasz czytać i wówczas cały świat wokół znika, bo nagle przenosisz się ze swojego świata do świata bohaterów powieści.
Ta książka to połączenie kryminału policyjnego z dramatem, romansem i powieścią psychologiczną. Poruszone w powieści tematy szokują i frustrują wywołując czasami złość i poczucie ludzkiej klęski.
Pięknie, aczkolwiek bardzo dosadnie i dramatycznie opisany został w powieści pewien konflikt rodzinny, w którym dziecko, z którego wyrasta samodzielna, inteligentna kobieta od początku swojego życia jest nie tyle ignorowana przez najbliższych, tu mam na myśli rodziców, co wręcz potępiana za swoje istnienie.
(…) Nie powiedzieli nic więcej, a Kornelia wreszcie zrozumiała, że nigdy nie zburzy tego muru obojętności. Nie sprawi, by ją pokochali, skoro przez piętnaście lat nie zdołali tego zrobić. To był ostatni raz, gdy liczyła, że zwrócą na nią uwagę. (…)
(…) Przed oczami Kornelii stanęły wszystkie te chwile, kiedy rodzice ją odpychali, ignorowali bądź otwarcie brali stronę obcych przeciw własnej córce. Wspomniała osiemnaste urodziny, gdy zamiast prezentu otrzymała polecenie wyprowadzenia się z domu, i już się nie wahała. (…)
Smutny, a może raczej tragiczny w skutkach jest też pokazany wątek solidarności pseudo-przyjacielskiej, i to w środowisku policyjnym. Muszę przyznać, że bulwersowałam się czytając o bezgranicznej wierze w niewinność jakiegoś człowieka, gdzie nawet nie było próby zrozumienia drugiej strony. Prawie cały czas nasuwało mi się pytanie: jak dobrze znasz drugiego człowieka? Nawet tego, którego nazywasz swoim przyjacielem.
Muszę zwrócić uwagę również na wątek romantyczny, zrodzony w dość kontrowersyjnej sytuacji, gdzie dwoje ludzi nastawionych do siebie wrogo, nagle zobaczyło w tej drugiej osobie kogoś bliskiego, kogoś komu wbrew wszystkiemu starało się zaufać. Tylko jak daleko można się zapuścić w tym zaufaniu. Czy szczęśliwy związek nie opiera się właśnie na takich emocjach?
(…) Dobrze powiedziałaś, że bez zaufania nie ma szans na udany związek. Jeśli jesteś całkiem pewna, że będziesz mogła wybaczyć, wróć. Jeżeli nie masz takiej pewności, lepiej o nim zapomnij. Jesteś jak te brzozy, co uginają się pod nawałnicą, a potem podnoszą się jeszcze silniejsze. Ciebie nic nie złamie. (…)
Jak już wspominałam na początku, jest to kryminał policyjny, ale trochę nietypowy, jakkolwiek cały czas czytelnik jest w środku prowadzonego śledztwa dotyczącego tajemniczych anonimów podrzucanych głównej bohaterce. I tu mamy przestępstwo, mamy potencjalnych podejrzanych ale i ofiarę, która… no cóż nie mogę zdradzić, bo to będzie spojler.
Książka ma dość zaskakujące zakończenie, które zapewne niejednego czytelnika zszokuje, mnie przynajmniej doprowadziło do łez.
Biorąc do ręki tę lekturę, wiedziałam że się nie zawiodę, znam bowiem „pióro” autorki i wiem, że jej bohaterowie nie są nudni, a ich dopracowane w szczegółach osobowości są na tyle ciekawe, że w pewnym momencie może nie utożsamiamy się z nimi, ale jesteśmy dość blisko emocjonalnie.
Tu nie ma nudy, książkę czyta się na przysłowiowym wdechu i nawet jak jest konieczność odłożenia jej na jakiś czas, to myśli wciąż krążą wokół fabuły.
Polecam tę książkę, jak i część drugą oczywiście tym, którzy lubią dobre polskie kryminały. Proponuję jednak zarezerwować sobie na czytanie więcej czasu, bo myślę, że trudno będzie się oderwać od fabuły.
POLOWANIE NA PLISZKĘ. ŚWIATEŁKO W TUNELU CZ. 2
Po tragicznych wydarzeniach Gerard, policjant prowadzący śledztwo dotyczące anonimów podrzucanych Kornelii jest przekonany, że stracił wszystko co było dla niego najważniejsze. Jednak znalezienie ciała kobiety, a właściwie jej spalonych szczątków (które początkowo wszyscy wzięli za ciało Pliszki), kolejny raz wywraca życie policjanta do góry nogami. Kornelia Pliszka zniknęła nie tylko z jego życia. Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy tak jak on kiedyś tak teraz jego koledzy podejrzewają kobietę o coś, czego być może nie zrobiła. Jednak Kornelia nie może się bronić, bo jej po prostu nie ma. Rozpoczyna się kolejne polowanie na Pliszkę, tyle tylko, że teraz nie poluje na nią stalker a policja. Czy Gerardowi uda się odnaleźć kobietę, w której zadurzył się niespodziewanie? Kto oprócz mężczyzny czeka na Kornelię w domu policjanta? Czy Kornelia winna jest śmierci kobiety znalezionej w spalonym domu?
Gdybym miała znaleźć ciemne strony tej powieści, to z pewnością byłyby to papierosy. Sama nie palę, ale wiem, że autorka jest czynną palaczką i właściwie nie powinno mnie to bulwersować, ale bohaterowie moim zdaniem za dużo i za często sięgali po papierosy. No, ale to taka mała dygresja osoby niepalącej.
Autorka drobiazgowo wprowadza czytelnika we wszystkie zdarzenia i zachowania bohaterów, dzięki czemu fabuła staje się bliższa. Chociaż pewnie znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że taka drobiazgowość jest zbędna.
(…) Kąpiel pomogła. Po wyjściu z łazienki Kornelia włączyła czajnik, zaścieliła tapczan, a wyjrzawszy najpierw przez okno, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda, włożyła koszulkę na ramiączkach i bojówki. Czajnik pyknięciem oznajmił gotowość do zalania kawy wrzątkiem i już po chwili kobieta wystawiła twarz do słońca, delektując się aromatycznym napojem. (…)
Jak wspomniałam wcześniej, w drugiej części jest więcej obyczaju, ale wątek kryminalny dalej jest obecny i z całą pewnością mocno intryguje.
W tej części bardzo poruszył mnie dość ciekawy i obszerny wątek opuszczonego, samotnego grobu w lesie. Mogiły, która mogła kryć szczątki partyzanta walczącego w oddziałach Gryfu Pomorskiego. Pomyślałam, że nikt nie wie, ile takich smutnych grobów znajduje się w polskich lasach.
(…) – Symbol Gryfa Pomorskiego – zauważył ze zdumieniem. – Niesamowite. To naprawdę partyzancka mogiła! (…)
Postanowiłam podzielić się opinią o przeczytanych książkach sumując wrażenia po jednej i po drugiej części, dlatego POLECAM sięgnąć po te dwie książki w ciągłości czytania. Jak dla mnie mogła to być jedna część, ale pewne wówczas książka byłaby za gruba.
Myślę jednak, że ktoś kto sięgnie po te książki, nie zawiedzie się, a kończąc część pierwszą natychmiast będzie chciał przeczytać dalszy ciąg. Ale oczywiście decyzję każdy podejmuje sam.
Cóż mogę jeszcze dodać, ciekawa fabuła, niespodziewane zwroty akcji, wyjątkowi bohaterowie i świetna narracja. Myślę, że to wystarczy aby zachęcić do sięgnięcia po Pliszkę.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnych książek tej autorki i myślę, że nie minie wiele czasu jak sięgnę po kolejne jej książki.
PRAGNIENIA – Ilona Gołębiewska
Ilona Gołębiewska jest jedną z tych polskich pisarek, których nie muszę przedstawiać na swoim blogu, bowiem gościła już na nim nie jeden raz. Ale dla tych, którzy dopiero teraz odwiedzili to moje małe królestwo książek napiszę tylko, że mieszka w Warszawie, ale gdy tylko może ucieka na mazowiecką wieś. Urodziła się w 1987 roku. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także szkoli dorosłych i seniorów. Jest nie tylko pisarką, ale i poetką, która debiutowała w 2012 roku tomem „Traktat życia”.
Pragnienia to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką romansu, dramatu ale i odrobiną kryminału, której fabuła umiejscowiona została w Warszawie oraz w pewnej miejscowości niedaleko stolicy.
PREMIERA KSIĄŻKI 21 PAŹDZIERNIKA 2020
stron 476
Janek mógłby zdobyć wielką sławę w sporcie, a konkretnie w koszykówce lecz pewne zdarzenie mocno pokrzyżowało jego plany na karierę sportową. Zrozpaczony, nie potrafi sobie poradzić z życiem, które wywróciło się do góry nogami. Wcześniejsze udane życie, w zamożnej i kochającej się rodzinie, powodzenie u kobiet i gwiazdorstwo w koszykówce wydawało się czymś normalnym, czymś na co sobie w pełni zasłużył. Niestety jeden niby normalny dzień zniszczył wszystko co kochał. Wiktoria jest nieco (z pozoru) rozpuszczoną córeczką bogatego tatusia, który jest właścicielem fabryki mebli. Kiedy pierwszy raz tych dwoje spotka się w jakimś warszawskim klubie, nic nie wskazuje na to, że kiedyś ich drogi zejdą się ponownie. Po tragicznym w skutkach wypadku Janek postanawia na jakiś czas wyjechać z Warszawy, zatrzymuje się w domu babci, która rzekomo potrzebuje pomocy w remoncie. I właśnie w miejscowości, w której mieszka babcia, Janek ponownie spotyka Wiktorię. Czy spotkanie to zaowocuje uczuciem głębszym niż zwykła przyjaźń? Co wydarzyło się w życiu obojga, że nagle poczuli przyciągającą ich do siebie więź? Czy Janek wróci do Warszawy i do koszykówki?
Pozornie tych dwoje młodych ludzi różni dosłownie wszystko, ale jest coś co połączyło dwie samotne dusze.
Treść książki i fabuła być może momentami są dość infantylne, ale autorka nie pozwala czytelnikom na nudę. W tej książce mamy bowiem wszystko, jest romans, jest dramat, a właściwie tragedia, jest humor, jest kryminał i jest… seks. Chyba po raz pierwszy autorka pozwoliła sobie odważniej pod względem erotyki, ale seks opisany w książce jest z jednej strony bardzo zmysłowy a z drugiej bardzo odważny, i bez wulgaryzmów.
(…) – Mam na ciebie ochotę i za chwilę zrobię coś niegrzecznego – wyszeptał jej wprost do ucha, a po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Zamruczała. (…)
Dzięki fabule mamy okazję zagłębić się trochę w tajniki sportu, a konkretnie w tajniki koszykówki, co z pewnością jest nie lada gratką dla miłośniczek/miłośników tego sportu.
Ale nie tylko. Mamy chwile emocji miłosnych ze sporą dawką erotyki, możemy popodglądać administracyjne życie pewnego dużego zakładu produkującego meble, a także możemy odkryć ciemne strony ludzi, układających swoje życie na karierze budowanej od tej złej strony.
Muszę jednak przyznać, że gdyby nie ciekawi bohaterowie, zarówno ci główni jak i ci drugoplanowi, nie wciągnęłabym się tak w tę powieść. Chociaż Wiktoria może trochę mnie momentami irytowała. Może dlatego, że była sprzeczna emocjonalnie, tak jakby walczyły w niej różne emocje, a ona sama była jak kameleon. Raz wydawała się kobietą silną, pełną pasji, energii, buńczuczną i odważną, a po chwili zalewała się łzami jak mała dziewczynka. Być może wynikało to z sytuacji jaka miała miejsce w jej domu, gdzie musiała się zmagać z alkoholizmem i brutalnością ojca patrząc na bierność całkowicie poddanej mężowi matki.
Silną stroną autorki jest to, że potrafi pisać o ludzkich tragediach i ludzkich dramatach w wyjątkowo empatyczny i emocjonalny sposób. W tej książce dość dokładnie opisała życie dziewczyny boleśnie funkcjonującej w domu, w którym oprócz dużych pieniędzy zagościły właśnie alkohol i przemoc. Jak bardzo kontrastowało to z opisanym życiem chłopaka z domu pełnego miłości.
(…) On sam przechodził właśnie jedną z najgorszych życiowych burz. Nie umiał sobie wyobrazić, że jeszcze kiedyś będzie szczęśliwy. To było wręcz niemożliwe. (…)
Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, może właśnie tak było w przypadku tych dwojga młodych ludzi?
Autorka porusza w swojej powieści wiele trudnych tematów, z którymi nie każdy potrafi sobie poradzić jeżeli dotknie jego/ją. Zdradzona czy toksyczna miłość, utrata najbliższych, przekreślenie marzeń, kalectwo, ból, samotność, to tylko niektóre z nich. Ale pięknie też pokazuje te dobre strony ludzkości, przyjaźń, miłość, odpowiedzialność, tęsknotę za dobrym.
(…) Mimo młodego wieku znali życie na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie można igrać z uczuciami. Skrzywdzeni, poturbowani złymi wyborami, chcieli mieć pewność, że to, co się między nimi rodzi, jest naprawdę wyjątkowe. (…)
Ta książka to opowieść o ludzkich problemach, czasami mniejszych, a czasami bardzo dużych. To opowieść o wyborach i decyzjach jakie czasami trzeba podjąć, ale również o błędach które prawie każdy z nas popełnia.
To bardzo dosadny przekaz tego, jak silny wpływ na życie mają zachowania, decyzje i uczucia (lub ich brak) rodziców. Bohaterowie tej książki to dwoje młodych, samodzielnych życiowo, inteligentnych ludzi, ukształtowanych przez różne środowiska rodzinne. Czasami zbytnia nadopiekuńczość może mieć kiepski wpływ na wychowanie, a czasami jest tym zbytnie idealizowanie przyszłości i obojętność emocjonalna.
Patrząc na okładkę, można pomyśleć, że jest to kolejna banalna opowieść o miłości, stereotypowy, może trochę spontaniczny romans dwójki pięknych, młodych ludzi. Nic bardziej mylnego. Chociaż romans jest, ale czy banalny? Stereotypowy? O tym przekona się ten, kto sięgnie po książkę. Ja przynajmniej prawie przestałam funkcjonować, kiedy zaczęłam czytać. A historia tych dwojga młodych ludzi z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci. Dlaczego? Może dlatego, że na zmianę śmiałam się i płakałam. Przeczytajcie, to się przekonacie.
Polecam tę książkę nie tylko fankom i fanom autorki, chociaż im to raczej polecać nie trzeba. Polecam tym, którzy lubią dobra powieść obyczajową, ale nie skupioną na jednym temacie. Tutaj mamy kilka wątków, które świetnie się uzupełniają, i dlatego można powiedzieć, że ta lektura zadowoli wielu. Znakiem rozpoznawczym autorki, moim zdaniem, jest różnorodność. Zaskakujące zwroty akcji, wielowątkowa fabuła, świetnie wykreowane sylwetki bohaterów i to pod względem osobowościowy jak i wizualnym, oraz bogaty język narracji. A to wszystko przecież jest gwarancją dobrej lektury.
Dziękuję wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej powieści, która pozwoliła mi na oderwanie się od smutnej rzeczywistości jaka teraz otacza nas z powodu wirusa.