PIĘTNO – Natasza Socha & STALKER – Magda Stachula
Chciałabym opowiedzieć dzisiaj o duecie pisarskim, którego książki z serii Grey Book ponownie pojawiły się na rynku księgarskim, a do sięgnięcia których bardzo gorąco zachęcam.
Magda Stachula i Natasza Socha to partnerki w zbrodni, a raczej duet doskonały! Te znakomite pisarki połączyły siły i tak powstała seria Grey Book której premiera była w maju 2022. Jako pierwsze w serii ukazały się Gdzie jest Emma? Magdy Stachuli i Przerwana kołysanka Nataszy Sochy. Grey Booki zostały entuzjastycznie przyjęte przez czytelników i uzyskały bardzo dobre recenzje u bookstagramerów. Kolejne tytuły w serii Grey Book to „Piętno” i „Stalker”.
Postanowiłam w jednym wpisie przedstawić dwie książki, ponieważ myślę, że warto za jednym zamachem skusić się na obie, a ponieważ są to książeczki zawierające po około 200+ stron tekstu, to myślę, że będą idealnym towarzystwem nie tylko w czasie podróży.
PREMIERA KSIĄŻEK 13 LIPCA 2022
Ta śmierć miała być odkupieniem. Czy miłość i nienawiść mogą iść w parze? Nie potrafił powiedzieć, co tak naprawdę czuje i jakie uczucie do Anki jest w nim silniejsze – miłość czy gniew?
Natasza Socha gościła już na moim blogu, jej poczucie humoru w połączeniu z realizmem życiowym przekonały mnie do sięgnięcia po kolejne jej książki. Urodziła się w Poznaniu w 1973 roku. Jest dziennikarką, felietonistką, pisarką, a także malarką i ilustratorką. Obecnie mieszka pod Akwizgranem w Niemczech. Jest absolwentką dziennikarstwa i nauk politycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Przez wiele lat pracowała jako dziennikarka. Zadebiutowała powieścią „Macocha”, która została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. Do tej pory ma na swoim koncie już kilka powieści obyczajowych, w których w dowcipny sposób pisze o sprawach poważnych, podbijając serca wszystkich, którzy czytają jej twórczość. Jest artystyczną duszą, maluje akwarele, a także tworzy ilustracje do dziecięcych bajek.
Piętno to kryminał policyjny, którego fabuła inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. To również kolejna część serii Grey Book.
stron 213
W małej miejscowości pod Poznaniem w rozbitym samochodzie przypadkowy rowerzysta odnajduje ciało młodej kobiety. Jak ustalają śledczy, rozległe obrażenia ciała kobiety wcale nie wskazują na wypadek samochodowy, lecz na udział osób trzecich, uwagę policjantów przyciąga szczególnie wypalone na ramieniu ofiary piętno. Anna była lubianą nauczycielką w miejscowym liceum i wszyscy mieszkańcy znali ją od dziecka. Lecz są osoby, które uważają, że kobieta prowadziła dość rozwiązły trym życia. Czy to, że czasami lubiła się zabawić komuś przeszkadzało? Czy za śmiercią kobiety stoi zazdrosna inna kobieta? Czy osoby z najbliższego otoczenia Anny miały coś wspólnego z jej śmiercią czy przyczyniły się do tego osoby obce?
Ta książka to połączenie faktów z fikcją literacką, ale autorka tak zgrabnie łączy to ze sobą, że tak do końca nie wiadomo co wymyśliła na potrzeby fabuły, a o czym dowiedziała się z akt sprawy. Całość jest tak bardzo realna, że ja odniosłam wrażenie jakbym czytała streszczenie prowadzonego przez młodą policjantkę śledztwa.
Książeczka jest lekturą dosłownie na jeden dzień, ale trzeba przyznać, że od początku do ostatniej strony trzyma czytelnika w napięciu. Może właśnie dlatego czyta się ją błyskawicznie, bo trudno oderwać się od fabuły.
Upór i profesjonalizm jaki odnajdujemy w zachowaniu dość specyficznie przedstawionej policjantki zasługuje na medal.
(…) Florentyna odczekała chwilę. Efekt zamrożenia emocjonalnego zdarzał się tak naprawdę niemal za każdym razem, kiedy informowała kogoś o śmierci bliskiej osoby. (…)
Zaskakujące zwroty akcji, przerzucające podejrzenia z jednej osoby na drugą, to moim zdaniem majstersztyk prowadzonego śledztwa.
(…) Każdy z nich miał motyw, mniej lub bardziej sensowny. Chociaż to, co nam wydaje się idiotyczne i błahe, dla kogoś innego może być drzazgą w sercu. Morderstwa są ja głoupie żarty. Jednych śmieszą, innych prowokują. (…)
Z pewnością wielu czytelników polubi Florentynę, główną bohaterkę, policjantkę która mimo dość cukierkowatego wyglądu jest kobietą twardą jak skała w pracy, chociaż w samotności pozwala sobie na chwile słabości. Jeśli chodzi o mnie to polubiłam ją już od pierwszej części serii Przerwanej kołysanki.
Ktoś kto polubił „pióro” autorki w wersji obyczajowej, z pewnością nie zawiedzie się na wersji kryminalnej. Myślę, że Natasza Socha świetnie się tu sprawdza i przyznam szczerze, że już czekam na jej kolejny kryminał.
Bardzo realistycznie przedstawienie zarówno postaci jak i zdarzeń, to połowa sukcesu książki.
Do końca nie wiadomo, kto zamordował młodą nauczycielkę i myślę, że zakończenie zaskoczy niejedną osobę, ponieważ tych, którzy chcieli to zrobić i mieli motyw było kilkoro, od upokorzonego, platonicznie zakochanego w kobiecie mężczyzny, po zazdrosną przyjaciółkę.
I chociaż w trakcie czytania autorka daje delikatne znaki wskazujące na sprawcę, to jednak efekt końcowy śledztwa i tak potrafi zaskoczyć.
Biorąc do ręki tę książkę proszę zarezerwować sobie jedno długie popołudnie, ponieważ myślę, że jak ktoś zacznie czytać, to trudno mu będzie tę lekturę odłożyć nawet na chwilę.
Mroczne tajemnice Jeziora Białego.
Magda Stachula urodziła się w 1982 roku. Mieszka w Krakowie i jest absolwentką judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez kilka lat pracowała w firmie zajmującej się importem kamer do monitoringu wizyjnego. Obraz z kamery zainstalowanej w tramwaju, który jeździ po czeskiej Pradze, był inspiracją do powstania w roku 2016 jej debiutanckiej książki – thrillera psychologicznego – „Idealna”. Książka ta bardzo szybko zyskała status bestsellera i została wydana zarówno w Czechach jak i we Włoszech. Rok później ukazała się kolejna książka tej autorki „Trzecia”, a w 2018 na rynek księgarski weszła książka „W pułapce”.
Stalker to kryminał policyjny, trochę utrzymany w gatunku thrillera. To kolejny tom nowej serii Grey Book.
storn 235
W Jeziorze Białym zostają odnalezione zwłoki kobiety, a właściwie to część ciała, dokładnie dolna połowa. Nie wiadomo, czy ciało zostało rozczłonkowane przez człowieka, czy zrobił to czas w połączeni ze środowiskiem w jakim przez dłuższy czas znajdowało się ciało. Policjanci próbują ustalić kim jest ofiara, ale jest to niezwykle trudne. Śledztwo prowadzące przez dwoje policjantów: Weronikę Herman i Maksymiliana Bałuckiego łudząco przypomina dwie sprawy sprzed kilku lat, w przypadku których nie udało się ustalić tożsamości wyłowionych z jeziora denatek. Na komendę policji zaczynają przychodzić kobiety, które uważają, że są śledzone. Weronika także ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Początkowo sądzi, że mogła ulec sugestii opowieści innych kobiet, ale gdy na drzwiach swojego mieszkania znajduje wulgarny napis, już wie, że ktoś nie życzy jej dobrze. Kiedy policjantka nie pojawia się rano na komendzie, nie ma jej w domu i nikt z jej kolegów nie wie, gdzie jest sprawa zaczyna wyglądać dużo poważniej. Gdzie jest aspirant Weronika Herman? I co się z nią stało? Czy zaginięcie policjantki ma coś wspólnego ze znalezionymi w jeziorze zwłokami?
Kolejny kryminał z serii Grey Book jest dość specyficzny. Mimo dość skrupulatnie prowadzone śledztwa wszystko wskazuje na niepowodzenie i zamknięcie sprawy.
Niewyjaśnione incydenty związane ze znalezieniem w jeziorze zwłok kobiet w takim stopniu rozkładu, że ich identyfikacja jest niemożliwa nie wróży sukcesu w rozwiązaniu zagadki morderstw.
Śledztwo policyjne przedstawione w tej powieści pokazuje, że nie zawsze starania policji dają takie efekty na jakie czeka społeczeństwo. Czasami niemożliwym jest dotarcie do wszytskich wskazówek mających ułatwić rozwiązanie sprawy i zakończenie jej pozytywnym wynikiem.
Policjantka będąca główną bohaterką to kobieta z krwi i kości, która jak wiele kobiet ma marzenia i pragnienia. Samotnie wychowując syna, którego ojciec przebywa w więzieniu, robi wszystko, aby zapewnić dziecku szczęśliwe dzieciństwo w czym bardzo pomaga jej teść, mimo iż jej samej nie darzy zbytnią sympatią.
(…) Kiedy wracała z pracy, miała wrażenie, że ktoś ją śledzi. Wpadła na zakupy do supermarketu i gdy przechadzała się pomiędzy alejkami, poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. (…) Wracała myślami do tamtych chwil, do poczucia, że ktoś ją śledzi, albo może inaczej – cały czas była w tamtym świecie, nie mogąc skupić się na tu i teraz, ale żeby aż tak to było widać? (…)
Przez fabułę wcześniejszej książki Gdzie jest Emma ciągnie się tajemnica odnosząca się do nieobecności męża Herman w jej życiu. W tej części tajemnica zostaje wyjaśniona, ale zakończenie książki znów pozostawia czytelnika w zaskoczeniu podsuwając różne domysły i scenariusze.
Mimo tego, że w kryminalną fabułę wplecionych zostało sporo wątków obyczajowych dotyczących głownie życia prywatnego policjantki, książkę czyta się na przysłowiowym wdechu. A końcówka to już totalny roller coaster.
(…) Weronika z trudem otworzyła oczy. Nie wiedziała, gdzie się znajduje i co się stało. Ból pulsował w jej głowie. Próbowała dotknąć czoła, gdy nagle poczuła, że nie może ruszyć ręką. Była związana. (…)
Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która będzie wypatrywała kolejnych części z Weroniką Herman w roli głównej.
Bardzo realnie pokazany świat policjantów zarówno od strony zawodowej jak i prywatnej jest na tyle ciekawy, że trudno oderwać się od stron książki, a przyjemne w czytaniu „pióro” autorki pozwala na czytanie z jednej strony spokojnie, a z drugiej nie pozbawionej napięcia.
Jeżeli zatem ktoś lubi dobre kryminały, a w dodatku oparte o prawdziwe wydarzenia, to myślę, że książki z tej serii są idealnymi lekturami.
Przyznam szczerze, że podobają mi się okładki tej serii i chociaż są trochę szorstkie w dotyku, to zdjęcia na nich bardzo wyraziście odzwierciedlają fabułę.
Polecam zarówno książkę Nataszy Sochy jak i Magdy Stachuli, myślę, że ktoś kto sięgnie po te ksiązki nie zawiedzie się.
Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za propozycję poznania tej serii, wciąż pamiętam jak kiedyś zaczytywałam się w kryminałach z jamnikiem i kluczykiem, a te książki bardzo mi tamte serie przypominają. Do dzisiaj mam kilkanaście takich książek, które są już tak sfatygowane, że szok.
ZAWSZE BĘDĘ PRZY TOBIE. Siostry z ulicy Wiśniowej tom 3 – Joanna Nowak
Sen uparcie nie nadchodził. Nic dziwnego, skoro rozum ścierał się z sercem na twarde argumenty i ani myślał składać broni, kiedy przeciwnik wysuwał najcięższe działa.
Joanna Nowak jest absolwentką administracji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi ze Strzelna, niewielkiej miejscowości na Kujawach, ale obecnie mieszka i pracuje w Poznaniu. Z zawodu jest księgową, a z zamiłowania pisarką, która jako autorka zadebiutowała w roku 2020. Pisze powieści obyczajowe, których fabuła osnuta jest wokół problemów dnia codziennego. Jest miłośniczką książek, zwłaszcza tych napisanych przez polskich autorów oraz miłośniczką smakowitej kuchni, głównie meksykańskiej i włoskiej. Uwielbia psy i koty.
Już nie ucieknę to współczesna powieść obyczajowa, trzeci tom sagi SIOSTRY Z ULICY WIŚNIOWEJ.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2022
stron 376
Jagna póki co została ostatnią z trojaczek, która nie znalazła sobie kandydata na męża, co spędza sen z powiek babci. Seniorka nieświadoma konsekwencji próbuje „pomóc” wnuczce w znalezieniu odpowiedniego partnera, chociaż jej starania są momentami bardzo żenujące. Nie wie również, że dziewczyna od jakiegoś czasu koresponduje z tajemniczym mężczyzną, którego poznała w sieci. Niestety Jagna ma dość niemiłe kontakty ze swoim szefem, mężczyzną, który wyraźnie ignoruje kobietę i nie docenia jej starań. Pech sprawia, że tajemniczym mężczyzną, z którym Jagna mogłaby spędzić życie, okazuje się jej szef, który tak jak ona przez babcię tak on przez własną matkę próbuje być wmanewrowany w związek. Oboje dochodzą do wniosku, że mogłoby trochę poudawać parę, tak aby mama Krystiana i babcia Jagny wreszcie im odpuściły. Niestety czasami los ma zupełnie inne plany i może je nieźle pokrzyżować. Spontaniczna decyzja zmienia się w coś więcej, ale czy uda się Jagnie i Krystianowi stworzyć prawdziwy związek? Kim jest Emilia i jak namiesza w życiu Krystiana? Czy siostry uwierzą Jagnie, że łączy ją z kolegą z pracy miłość?
Biorąc do ręki kolejną część Sióstr z ulicy Wiśniowej bardzo byłam ciekawa jak potoczą się losy ostatniej z nich.
Wtrącanie się rodziny w sprawy innych nie zawsze jest dobre, a wręcz można powiedzieć, że często jest zbyt szkodliwe, zwłaszcza dla „ofiary” takich wtrąceń, o czym przekonali się bohaterowie tej części sagi.
Patrząc na okładkę, możemy pomyśleć, że książka jest lekką, łatwą i przyjemną lekturą na wakacje, ale czy taka jest faktycznie?
Chociaż fabuła momentami może sugerować, że w książce znajdziemy wątki, przy których się uśmiechniemy, to można w niej znaleźć sporo wątków wręcz dramatycznych, a jednym z nich jest na przykład wątek relacji matka-córka, odnoszący się do jednej z bohaterek pochodzącej z niezamożnej wielodzietnej rodziny, gdzie pieniądz jest ważniejszy od uczuć, gdzie bardziej od emocji liczą się dobra materialne zdobyte czasem w nielegalny sposób.
Mamy dziewczynę, która można by powiedzieć, że „złapała Pana Boga za nogi”, poznając mężczyznę nie dość, że przystojnego to jeszcze bardzo zamożnego, uczuciowego, romantycznego i… nie mogąc znieść samotności na którą ją skazywał będąc całymi dniami w pracy (ponieważ był bardzo zaangażowanych w swoje obowiązki pracownikiem) rzuciła się w romans z kimś, kto tylko „był” chociaż niczego nie miał.
Nie mogłam potępić tej dziewczyny, bo wiem co to jest samotność, kiedy musisz całymi dniami spędzać czas tylko we własnym towarzystwie, wówczas taka kobieta nie myśli o dobrach materialnych, bo tęsknoty za odrobiną czułości nie da się zastąpić żadnymi pieniędzmi.
(…) – Nie przyszłam prosić ciebie o pomoc – przerwała Emilia. Coraz trudniej przychodziło jej rozmawiać z mamą bez pretensji. A tych na końcu języka znajdowała dziesiątki: od milczącego wsparcia, jakiego Halina udzielała każdemu z jej braci i każdej z sióstr, choć dla niej tej troski zawsze brakowało, po ciągłe niezadowolenie z trybu jej życia. Cokolwiek nie zrobiła, to i tak nie znajdowało to uznania w oczach rodzicielki. (…)
Ciekawie pokazany widocznym okiem ludzi starszego, ale i średniego pokolenia status singielki czy singla, którzy w wieku około 30 lat już w zasadzie zaszufladkowani zostają do określenia „stara panna” czy „stary kawaler”. Niektórym osobom w głowie się nie mieści, że taki młody człowiek zanim zakopie się w obowiązki małżeńskie chciałby odrobinę skorzystać z życia, wyszaleć się, poczuć tę niezobowiązującą do niczego wolność.
Wśród dzieci moich znajomych mam wiele takich osób, którym nie spieszy się do legalizowania związków. Są szczęśliwi mogąc być na takim etapie życia na jakim są i nikogo nie dziwi, że młoda kobieta w wieku 30+ nie ma ochoty jeszcze na macierzyństwo i stabilizację życiową. Wiem, że każda mama marzy o wnukach, ale czasami zbyt szybkie podejmowanie takich decyzji może się zakończyć dramatem, jak w przypadku Krystiana.
(…) Dziewczyna miała już przecież swoje lata, a większość rozsądnych mężczyzn została już złowiona w sieci. Choć chłop nie drzewo, można go przesadzić, lecz po co kłopotać się kimś z odzysku, jeśli można trafić na niewybrakowany towar. (…)
Czasami strach przed rozczarowaniem może być takim spowalniaczem w zawieraniu znajomości, bo przecież nikt nikomu nie zagwarantuje, że ta śliczna dziewczyna, którą poznał w klubie czy pubie okaże się tym aniołem, który będzie trwał przy boku do końca życia.
(…) jeśli znajdziesz kobietę spełniającą twoje oczekiwania, a jednocześnie będziesz ziszczeniem jej pragnień, to nie odkładaj szczęścia na później. Może się okazać, że go dla ciebie zabraknie. (…)
Bohaterowie tej książki też początkowo nie planowali poważnego zaangażowania, chociaż, gdzieś tam z tyłu głowy świtała im taka myśl, szczególnie wtedy gdy byli jedynie znajomymi korespondencyjnymi, bo wiadomo real często bywa okrutniejszy od wyidealizowanej wizji tajemniczej postaci.
Polecam tę książkę osobom lubiącym powieści obyczajowe z nutką romansu. Książka jak dla mnie jest z tych, lekka, łatwa i przyjemna i przyznam, że czytało mi się ją bardzo szybko.
Nie powiem, żeby Jagna została moją faworytką wybraną z trojaczek, ale polubiłam ją. Życie czasami potrafi zaskakiwać, sprawdźcie, jak zaskoczyło Jagnę.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że wiele czytelniczek pokocha trojaczki z ulicy Wiśniowej. Bo to są naprawdę fajne dziewczyny 😊
MOJE GRECKIE LATO – Kamila Mitek
Ostatni raz wzięłam do ręki brulion, nim oddam go tym, którzy powinni go przechowywać. Delikatnie przesunęłam dłonią po miękkiej oprawie. Zamknęłam oczy. (…) Christina zawsze wiedziała, co mi przekazać, czego potrzebowałam.
A może nad morze? Z książką.
Sopot, lipiec 2022
Kamila Mitek urodziła się w 1981 roku. Jest absolwentką lingwistyki stosowanej i psychologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Pracowała między innymi jako nauczycielka języków obcych i logistyk. Pisze powieści obyczajowe oraz poezję. Od roku 1996 związana jest z Legnicą.
Moje greckie lato to współczesna powieść obyczajowa z nutką romansu, której fabuła w większości umiejscowiona została na jednej z greckich wysp.
PREMIERA KSIĄŻKI 02 CZERWCA 2021
storn 315
Agata prowadzi własną firmę cateringową spełniając się zawodowo jako kucharka, a jednocześnie próbując utrzymać z jednej pensji swoje małżeństwo, w którym mąż od dłuższego czasu nie kwapi się do pójścia do pracy. Kiedy otrzymuje propozycję wyjazdu do Grecji jako szefowa kuchni do letniego domu jednych ze swoich stałych klientów, początkowo waha się pozostawić męża samego sobie, jednak za namową siostry decyduje się na dwumiesięczny wyjazd. W Grecji kobieta ma okazję poznać bliżej rodzinę, która ją zatrudniła, ale także kilku mieszkańców wyspy, między innymi pewnego właściciela restauracji. W szufladzie biurka, w pokoju który na dwa miesiące miał być „domem” Agaty, kobieta znajduje tajemniczy zeszyt. Kim jest lub kim była osoba, która prowadziła w nim zapiski? Czy Grecja zachwyci Agatę, czy jednak tęsknota za mężem nie pozwoli jej cieszyć się urokami miasteczka? Z kim kobieta zaprzyjaźni się poza rodziną pracodawców i jak ta przyjaźń wpłynie na jej życie? Czy miłość do męża jest tym na co czeka każda dziewczyna? Czy poznany w Grecji mężczyzna może okazać się rywalem męża Agaty?
Lato w pełni, więc może warto wybrać się w bardziej egzotyczne miejsce niż nad polski Bałtyk?
Kilka dni temu „wróciłam” z krótkiej podróży do Grecji, która trwała raptem dwa dni. Oczywiście mam na myśli podróż książkową, a dlaczego trwała tylko dwa dni? Bo tyle zajęło mi przeczytanie tej lektury.
Lekkie „pióro” autorki w połączeniu z ciekawą historią, sprawiło, że z przyjemnością sięgnęłam po książkę, a ponieważ nie potrafię się delektować przyjemnościami, pochłonęłam łapczywie, ale dobry smak zapewne pozostanie ze mną na długo.
Nie wiem, czy autorka była w miejscach, które opisuje, ale pięknie przenosi czytelnika do malowniczych zakątków Grecji, serwując nie tylko jej widoki, ale również smaki i zwyczaje.
(…) Skręciłam na niewysoką skarpę, z której roztaczał się widok na całą plażę. Z obu stron otoczona była kamienistymi klifami, kryjącymi w sobie niewielkie jaskinie. Tu i ówdzie z wody wystawały pojedyncze głazy, a ziemię pokrywała warstwa drobnych, szarobiałych kamyczków. (…)
Historia młodej, ambitnej i zaangażowanej nie tylko w wykonywaną pracę Polki, może wydać się komuś banalna, ale mnie skojarzyło się z tym, że życie nie zawsze wyglądające bajkowo jest bajką.
Autorka w tej z pozoru lekkiej wakacyjnej powieści porusza kilka bardzo ciężkich, życiowych tematów, od toksycznej miłości, przymykającej oko na najgorsze draństwa (tu mam na myśli głównie pasożytnictwo człowieka, który teoretycznie kocha), po brak akceptacji i nietolerancyjne podejście do wielu spraw przy jednoczesnym ukazywaniu siebie w otoczce idealnego życia rodzinnego.
(…) Przez chwilę przyglądałam się jej zaskoczona. Wyglądało na to, że Klaudia nie była osobą, za jaką wszyscy ją uważali. Intuicja podpowiadała mi, że kryje się w niej dużo więcej, niż chciała nam pokazać. (…)
W książce pięknie ukazana została relacja dwojga ludzi poniekąd skazanych na siebie, gdzie jedno dwoi się i troi, aby zyskać akceptację i trzymać w ryzach relacje zwane małżeństwem, a drugie, brzydko pisząc olewa wszystko pasożytując jedynie na miłości. A miłość, to przecież takie piękne uczucie, które można bardzo łatwo zniszczyć, ale można też bardzo mocno rozpalić.
W tej książce mamy na to wyraźnie przedstawione dowody, bo gdy jedna strona się stara za dwoje, to może kiedyś się wypalić w tych staraniach. Nie wiem kto to powiedział, ale w mojej głowie brzmią słowa: miłość to piękny kwiat, gdy będziesz o niego dbać, będzie kwitł latami, gdy go zaniedbasz, szybko zwiędnie.
Bohaterka książki nieco mnie irytowała, chociaż nie mogę stwierdzić, że jej nie polubiłam. Nie mogłam „kibicować” jej w miłości do męża, bo gdybym mogła to bym tego mężczyznę… no dobrze, może pominę co bym z nim zrobiła 😉 Ale Agata jak dla mnie była momentami zbyt wścibska i zbyt bezpośrednia. Może to nie są wady, ale ja na jej miejscu z pewnością nie potrafiłabym się zachować tak jak ona w wielu przypadkach.
W końcówce książki autorka mocno mnie zdenerwowała, ale na szczęście ostatnia strona sprawiła, że pozbyłam się tej złości.
Polecam tę książkę, szczególnie teraz, kiedy trwa lato, co nie oznacza, że nie można jej czytać w innych porach roku.
To lekka, łatwa i przyjemna w czytaniu opowieść o miłości, o marzeniach, o snach, które mogą być prorocze. To również książka o siostrzanej więzi, niespełnionych marzeniach i odwadze, która czasami jest motorem tego, aby zmienić coś w swoim życiu, nawet jak się o tych zmianach intensywnie nie myśli. To książka o radościach codzienności i samotności wśród najbliższych, czyli w pisząc w skrócie, to książka o życiu.
Niewiele książek zostaje w mojej głowie na dłużej, myślę jednak, że historia Agaty będzie jedną z tych, do których kiedyś wrócę.
Dziękuję Wydawnictwu Dragon za możliwość poznania kolejnej książki tej młodej pisarki, a Kamili Mitek dziękuję za emocje i za uśmiechy jakie mi podarowała, kiedy ją spotkałam.
A MOŻE NA MORZE? Z KSIĄŻKĄ 10
Dziesięć lat temu dzięki inicjatywie dwóch blogerek Beaty i Beaty, powstała w Trójmieście grupa A MOŻE NAD MORZE? Z KSIĄŻKĄ, która spotkała się w Sopocie. Wśród uczestniczek i uczestników, były blogerki, czytelniczki, pisarki/pisarze, czyli ogólnie mówiąc ludzie, których łączy miłość do książek.
Pamiętam, jak jechałam na to pierwsze spotkanie, z duszą na ramieniu, bo nikogo z tych osób nie znałam. A teraz? Teraz czuję się w tym gronie jak ryba w wodzie, bo na każdym kolejnym spotkaniu nie tylko spotykam „starych” znajomych, ale poznaję również wielu nowych.
Dwa lata pandemii pozbawiły nas tych spotkań, to znaczy były, ale online, a sami wiecie, że to nie to samo co „na żywo”.
W tym roku ponownie spotkaliśmy się w Nowej Zatoce w Sopocie, która była jednym z naszych sponsorów i udostępniła nam piękną Kryształową Salę z widokiem na plażę i morze. Nie wiem, czy jest ktoś, kto wyszedł ze spotkania niezadowolony. Nasza obecna organizatorka – Ola, mimo wielkiego stresu i cały czas przyklejonego do niej maleństwa w postaci półrocznej córeczki spisała się na medal.
Jak co roku, był quiz, który przygotowały dwie Beaty (wcześniejsze organizatorki), czy był trudny? Jak zawsze, chociaż moim zdaniem wszyscy świetnie się przy nim bawili. Trzeba było odgadnąć tytuły książek dla dzieci i młodzieży, ale w dość specyficzny sposób zaprezentowane 😉 Podzieleni na cukierkowe grupy, (kto był ten wie co mam na myśli) odgadywaliśmy zaszyfrowane hasła. Nasza grupa chyba miała największe trudności przy Harrym Potterze i W pustyni i w puszczy, reszta poszła dziewczynom prawie błyskawicznie. Nie wygrałyśmy, ale bawiłyśmy się przy rozwiązywaniu znakomicie.
Były loterie i wymiana książkowa, z której przywiozłam trzy książki autorów, których dotąd nie znałam. Sama zostawiłam chyba sześć książek, ale czy to ważne?
Były oczywiście prezenty od sponsorów, wśród których w tym roku znalazły się nie tylko wydawnictwa, ale również sami pisarze, a także osoby całkowicie nie związane z książkami jak na przykład Pracownia Tortów Artystycznych Fajna Babeczka, która przygotowała dla nas piękny tort, który smakował wprost boooosko. Sponsorzy oczywiście nas nie zawiedli i zarówno do paczek prezentowych jak i na loterie, hojnie obdarzyli nas nie tylko książkami, ale również różnymi gadżetami, w tym nawet herbatką. Niestety na herbatkę się nie załapałam.
Ale dla mnie najważniejszym punktem programu tegorocznego spotkania była premiera mojej książki CARPE DIEM, którą mogłam świętować nie tylko ze swoimi czytelniczkami, ale również z Wydawnictwem Oficynka, które od lat jest jednym ze sponsorów tych naszych lipcowych spotkań, a dzięki któremu moja książka została wydana najpierw w formie audiobooka, a teraz w wersji papierowej. Był szampan, była radość, była loteria, na której trzy moje książki, ufundowane oczywiście przez wydawnictwo zostały wylosowane przez uczestniczki naszego spotkania. W dwóch słowach: BYŁO SUPER!
Lipiec to jest miesiąc, który już zawsze będzie kojarzył mi się ze spotkaniami A może nad morze? Z książką. Bo wiecie, to jak Gwiazdka latem, myślę, że święty Mikołaj mógłby być zazdrosny.
Piękną oprawę fotograficzną mamy dzięki naszej Zuzi, która jest z nami od pierwszego spotkania. Była takim młodziutkim dziewczątkiem, które przybyło na spotkanie ze swoim chłopakiem Alanem, oboje wówczas prowadzili blog Recenzjum, ich filmiki można zobaczyć na You Tube. A dzisiaj… są szczęśliwymi rodzicami dwóch cudownych dziewczynek. Zuzia prowadzi obecnie studio fotograficzne Rodzinne studio i dzięki niej mamy te nasze wspomnienia chwil, uwiecznione na zdjęciach. Zresztą w ciągu tych dziesięciu lat nieźle nam się powiększyła „rodzina” przybyło kilkoro dzieciaczków i chyba w przyszłym roku zorganizujemy to nasze spotkanie z nianią, która nam te wszystkie maluchy ogarnie, żeby rodzice mieli czas na pogaduchy 😉
W ramach akcji A może nad morze? Z książką dzięki Bibliotece Gdynia zostały zorganizowane trzy spotkania autorskie z pisarkami biorącymi udział w spotkaniu w Sopocie, z Ewą Formella, czyli ze mną, z Anią Ziobrą i Anią Sakowicz.
Czas upłynął mi tak szybko, ale wrażenia i wspomnienie tego dnia zostaną na dłuuuuugo. Bardzo się cieszę, że udało mi się namówić kilka trójmiejskich czytelniczek i myślę, że nie zawiodły się przyjeżdżając na to nasze spotkanie.
Dziękuję Oli i wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania tej naszej jubileuszowej imprezy, szczególnie Oli, Dorocie, Marcie, Beacie i Beacie i oczywiście wszystkim sponsorom.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka, że świętowało ze mną naszą wspólną premierę książki.
Dziękuję wszystkim, których mogłam wyściskać i z którymi udało mi się porozmawiać.
Przepraszam tych, z którymi nie zdążyłam zamienić słowa, ale wiecie… gdyby czas był z gumy, to…
ANI TA, ANI TAMTA – Anita Scharmach
Bracia różnili się nie tylko pod względem wyglądu, lecz także charakteru. Jonasz był wysokim, postawnym brunetem o ciemnobrązowych oczach, a Tomasz, chociaż także słusznego wzrostu, miał szczupłą budowę ciała, a oczy matki.
rok 2022
(zdjęcie własne)
Anita Scharmach pojawiła się na rynku książkowym kilka lat temu i od razu podbiła serca wielu czytelniczek. Jest mieszkanką Gdyni, mamą trójki dzieci i właścicielką dwóch ślicznych kotków. Z całą pewnością jest osobą dość uczuciową i empatyczną, co odzwierciedla się w jej książkach. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 książką „Mogę wszystko”, która została bardzo ciepło przyjęta przez czytelniczki. Na dzień dzisiejszy może się pochwalić kilkoma dobrymi książkami, a każda z tych książek wzrusza, bawi i zmusza do refleksji.
Ani ta ani tamta to słodko gorzka powieść obyczajowa z romansem w tle, ale więcej jest w niej słodyczy niż goryczy 😉
PREMIERA KSIĄŻKI 29 MARCA 2022
stron 287
Jak wiadomo nie od dziś życie potrafi zaskoczyć, a nawet spłatać niezłe figle. Dwaj bracia, Tomek – lekkoduch, student żyjący chwilą i Jonasz – poważny prawnik będący po śmierci rodziców jakby opiekunem Tomka to dwie różne osobowości. Obaj jednak uwielbiają swoją babcię, która potrafi być dość kontrowersyjna. Pewnego dnia babcia informuje wnuków, że odziedziczą jej majątek, ale stawia mocny warunek. Każdy z mężczyzn musi się ustatkować i to jak najszybciej. Szczęśliwym trafem obaj bracia poznają piękne kobiety, dla których oczywiście tracą głowy. Czy spodobają się one babci? A może babcia ma dla któregoś z wnuków odpowiednią partię do ożenku? Czy kobiety, które zawładnęły sercami Tomka i Jonasza są tymi, za które się podają, czy tylko próbują wkraść się w łaski mężczyzn, aby uzyskać majątek?
Po książkę sięgnęłam z dwóch powodów: pierwszym jest to, że lubię autorkę prywatnie (helou!!! to nie jest lizusostwo) i jako pisarkę. Drugim jest styl jakim pisze, czyli po prostu lubię jej książki.
Spoglądając na okładkę domyślałam się, że będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna i nie zawiodłam się, chociaż nie brakuje w niej tak zwanej szczypty goryczy.
Dwaj bracia być może mnie nie zauroczyli, ale bardzo ich polubiłam, w przeciwieństwie do ich potencjalnych partnerek, które chociaż piękne, to okazały się „puste” i wyrachowane.
Natomiast zachwyciła mnie postać seniorki, a ponieważ patrzę na osoby starsze okiem wieloletniej opiekunki, pani Róża (babcia Tomasza i Jonasza) skojarzyła mi się z jedną z moich byłych podopiecznych, którą uwielbiałam za charyzmę i osobowość.
(…) – O, sięgnij do barku – poprosiła babcia na widok wnuka wchodzącego do salonu z tacą. – Nalej nam czegoś dobrego i podaj pierniczki, są po lewej stronie – dodała, zauważywszy jego dezorientację. – No, to nie Narnia, tylko barek! Na lewo patrz! – Wskazała prawą stronę. (…)
Autorka pięknie przedstawiła relacje między pokoleniowe odnoszące się do kontaktów babci i wnuków. Chociaż być może byłyby te kontakty nieco inne, gdyby chłopcy zbyt wcześnie nie zostali osieroceni.
Zabawnie, ale muszę przyznać, że bardzo realnie ukazane zostały w powieści zachowania różnych osób, od beztroskiego, pozbawionego wszelkich zahamowań życia studenckiego, po dręczące kogoś fobie, z życiem energicznej i mądrej staruszki na czele.
(…) – A! To pani. – Teraz seniorka zmierzyła kobietę od stóp do głów. Rozumiała modę i nawet była tolerancyjna, ale nie mogła oderwać oczu od piersi dziewczyny, które kształtem przypominały grejpfruty. Zadarła głowę i zobaczyła, że silikon rozlał się po jej ciele i spora jego ilość zatrzymała się na ustach. Dlatego nie mogłam jej zrozumieć! – pomyślała – przecież znam angielski! – usprawiedliwiała się w myślach. (…)
Powieść ta jest dość nietypowa, ponieważ fabuła łączy ze sobą różne wątki. Jest zatem wątek obyczajowy, jest romans z delikatną nutką erotyzmu (ale tylko takiego bardziej zabawnego niż erotycznego), jest nawet wątek kryminalny, ale przede wszystkim jest sporo dobrego humoru.
(…) Mężczyzna też się zbliżył, chcąc się przywitać. Poprawił swój gruby łańcuch, a wtedy staruszka niespodziewanie za niego chwyciła! Zawinęła go sobie wokół ręki, przez co jego właściciel zmuszony był się schylić. Kiedy ich spojrzenia znalazły się na tym samym poziomie, rzekła: – Ty przerośnięty wieprzu, jeszcze raz obrazisz mojego wnuka, to przysięgam, zabiję! (…)
Książkę przeczytałam błyskawicznie, a ponieważ przebywałam w tym czasie w sanatorium, to niestety kilka razy prawie spóźniłam się na zabiegi, tak byłam pochłonięta lekturą, że nie słyszałam wywoływanego przez fizjoterapeutę swojego imienia.
Polecam tę książkę na każdą porę roku, myślę, że wielu czytelnikom poprawi humor na długi czas. Chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, można w niej znaleźć odrobinę wzruszeń. Uwielbiam tego typu książki i cieszę się, że mam tę w swojej biblioteczce, bo zapewne do niej wrócę.