SLUMDOG, MILIONER Z ULICY – Vikas Swarup
Vikas Swarup – pisarz, urodzony w rodzinie prawniczej w Allanabad, jest indyjskim dyplomatą, który podbił serca czytelników wzruszającą opowieścią o biednym chłopcu, która bardzo szybko zyskała sobie sławę bestselleru.
W 1986 roku Vikas Swarup dołączył do elitarnego Indian Foreign Service (IFS). Z racji zajmowanych stanowisk dyplomatycznych, dużo podróżuje po świecie.
Pruszyński i S-ka rok 2009
ISBN 978-83-7648-006-0
stron 275
Slumdog, milioner z ulicy, którego oryginalny tytuł brzmi Q&A to jego debiutancka powieść, która zarówno wstrząsnęła, jak i zachwyciła nie tylko czytelników Indii, ale na całym świecie.
Opowiada o biednym, osieroconym chłopcu, któremu udało się spełnić największe marzenie wszystkich, którzy nie tylko mieszkają w slumsach, ale i tych, do których los nigdy się nie uśmiechnął.
Opisane losy i życie Ram Mohammada Thomasa, oraz krótkie epizody z jego osiemnastoletniego życia, wspaniale uzupełniają odpowiedzi, na zadawane mu w teleturnieju „Kto wygra miliard” pytania. Niestety łatwość z jaką pokonuje on kolejne etapy teleturnieju, zaczyna być dla organizatorów podejrzana, dlatego po skończonej grze, zamiast wypłacić chłopcu wygraną, oskarżają go o oszustwo. Aresztowany, i osadzony w obskurnym więzieniu, po wielogodzinnych torturach, jest już gotów przyznać się do czegoś, czego nie zrobił, ale prawie w ostatniej chwili zostaje zwolniony, dzięki pewnej prawniczce, która ukrywając przed nim swoją prawdziwą tożsamość, postanawia mu pomóc zarówno w oczyszczeniu z zarzutów, jak i w odebraniu wygranej.
Ram Mohammad Thomas, zanim odpowiada na kolejne pytanie zadane w teleturnieju, przedstawia swojej wybawczyni ciąg wydarzeń – wspomnień, które naprowadziły go do wybrania poprawnej odpowiedzi. I tak, dzięki tym opowieściom udowadnia swoją niewinność.
W książce znajdujemy zarówno wątek miłosny, kryminalny jak i historyczny. Ciekawie i w bardzo prosty sposób opisane kolejne losy Thomasa wciągają od pierwszej strony. Między czytelnikiem, a bohaterem zaczyna tworzyć się jakaś dziwna więź, i przewracając kolejne strony, ma się ochotę złapać tego chłopca w ramiona i zawołać „jestem z tobą”. Odważny, a zarazem żyjący w ciągłym strachu młody człowiek, dąży do osiągnięcia swojego celu nie bacząc na nic. Za pomocą słów widzimy Indie, w których czytelnik poznaje zarówno tę gorszą część, czyli slumsy biedotę, głód i cierpienie, jak i tę część bogatą, znaną z filmów bollywoodzkich.
W treści zawarte są wszystkie emocje, jakie może czuć człowiek: smutek, żal, radość, zazdrość, nienawiść, szczęście, odwagę i skromność. Przewodzi czytelnika prawdziwa przyjaźń i twarda nienawiść, szczera miłość i walka o nią, oraz wielka wrażliwość na krzywdę innych.
Polecam książkę każdemu, bo każdy znajdzie w niej coś dla siebie, bez względu na to ile ma lat, ale szczególnie polecam ją rówieśnikom Thomasa, aby przekonali się jakie wartości w życiu ceni się najbardziej.
Kilka lat temu książka została zekranizowana, a film odniósł taki sam sukces jak sama opowieść spisana przez Vikas’a Swarup’a. Gdyby ktoś zapytał mnie, co mi się bardziej podobało czy film czy książka, nie wiem czy potrafiłabym na to pytanie odpowiedzieć. Film urzekł mnie przepiękną muzyką i kolorami Indii, a książka… samą treścią i zawartymi w niej mądrościami.
HANDLARZ ŚMIERCIĄ – Sara Blaedel
Książka przywędrowała do mnie od Kasi z moja-pasieka.blogspot.com jako wędrująca książka.
Autorką książki jest Sara Blædel urodzona w 1964 roku – dziennikarka prasowa i telewizyjna, znana przede wszystkim jako duńska królowa kryminałów. Z wykształcenia jest grafikiem, ale jej zainteresowanie kryminałami przyczyniło się do tego, że założyła własne wydawnictwo, publikujące głównie kryminały zagraniczne.
Handlarz śmiercią jest typowym kryminałem. Nie jest powieścią wciągającą od pierwszych stron, ale potrafi przykuć uwagę czytelnika.
Na terenie Kopenhagi odkryto prawie jednocześnie dwa zabójstwa. Jedną z ofiar jest młoda dziewczyna zamordowana w kopenhaskim parku, a drugą, znaleziony na tyłach hotelu Royal dziennikarz. Jednocześnie więc zaczynają się dwa śledztwa, w których między innymi bierze udział policjantka Luis Rick. Książka nie jest jednak typowym, klasycznym kryminałem, z morderstwem, śledztwem itp. ponieważ w wykrycie mordercy dziennikarza zaczyna mieszać się przyjaciółka Luis, dziennikarka – Camilla. Obie kobiety konsultują się ze sobą w wielu sprawach do momentu, kiedy Camilla próbuje na własna rękę rozwikłać zagadkę, która wniosła do śledztwa kolejne morderstwo dziennikarza. Obaj zamordowani zajmowali się przestępczością zorganizowaną w handlu narkotykami. Kobiety bardzo różnią się temperamentem, co często prowadzi między przyjaciółkami do pewnego rodzaju konfliktów. Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy Camilla zostaje poproszona przez komisarz Birte Jensen, o pomoc, w usidleniu jednego z narkotykowych bossów.
Nieoczekiwany zwrot akcji powoduje, że adrenalina zaczyna rosnąć i wtedy nie można się już od książki oderwać.
Podoba mi się okładka książki, która dodaje jej tajemniczości. Treść jest spokojna i napisana w bardzo lekkim stylu. Czyta się ją łatwo i przyjemnie. Chwilami trochę irytowały mnie zbyt krótkie zdania, napisane w formie typowo informacyjnej. Autorka potrafi w bardzo skromny, a zarazem dosadny sposób przedstawić każda osobę, co powoduje, że od początku czuje się więź z bohaterami, zwłaszcza jeśli chodzi o obie panie, czyli Luis i Camillę.
Książka jest na swój sposób wciągająca i myślę, że jej fabuła zainteresuje zarówno młodzież, jak i osoby w każdym wieku. Polecam książkę każdemu, kto lubi literaturę kryminalną.
Spotkanie z Olgą Tokarczuk
Wczoraj wybrałam się na spotkanie, z jedną, z najbardziej znanych pisarek polskich Olgą Tokarczuk. Spotkanie organizowane było w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki, w bibliotece Manhattan w Gdańsku.
Lubię chodzić na takie spotkania, chociaż czas mi zbytnio na to nie pozwala. Z panią Olgą miałam styczność pierwszy raz i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nazwisko jest mi znane, ale do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki tej znanej nie tylko w Polsce pisarki. Przyznam szczerze, że chociaż jesteśmy prawie w tym samym wieku czułam się przy niej jak staruszka. No cóż, obycie w świecie to jednak wielka siła dla przekazu swojego wizerunku.
Wywiad przeprowadzały dwie młode dziennikarki zadając sporo pytań. Nie tyle dyskusja, co pytania i odpowiedzi pisarki skupione były głównie na jednej z jej książek „Prowadź swój pług przez kości umarłych” wydanej w 2009 roku.
Przyznam szczerze, że refleksje dotyczące tej książki i odniesienia do niej zainteresowały mnie i nie wiadomo, czy kiedyś się z ta książką nie zetknę. Pamiętam, jak kilka lat temu wpadła mi w ręce jakaś powieść Olgi Tokarczuk, ale po przeczytaniu kilku stron stwierdziłam, że to nie jest lektura dla mnie i odłożyłam na półkę.
Spotkanie odbyło się w dość miłej atmosferze, chociaż jak dla mnie trochę denerwujące było jego zakończenie. Gdy był czas na zadawanie pytań, to niewiele osób je zadawało, a później, kiedy nadszedł czas na wpisy i dedykacje do książek, to nagle większość miała aż nadto do powiedzenia. No, ale cóż widocznie rozmowa sam na sam jest ciekawsza, niż wypowiadanie się na forum. Na spotkanie przyszło wiele młodych osób (średnia wieku 25 lat), co mnie trochę zdziwiło, bo nie spodziewałam się, że tylu młodych ludzi czyta taką literaturę, jaką pisze pani Olga. Jej książki są chyba trudne, tak przynajmniej słyszałam od znajomych, którzy przeczytali coś pani Tokarczuk.
Oczywiście ja, jak to ja, znów muszę się do czegoś przyczepić. Nie wiem, czy to już standard czy tylko mam w tym roku takiego pecha, ale spotkanie znów rozpoczęło się z prawie 20 minutowym opóźnieniem. Uważam to za brak szacunku wobec czytelników. I nie ważne czy jestem światową sławą, czy mało znaną osobistością, takie sytuacje nie powinny się zdarzyć.
Pani Olga, jest bardzo sympatyczną osobą, posiada bardzo bogate słownictwo i potrafi w sposób prosty, ale bardzo ciekawy opowiadać o swoich książkach, włączając do wypowiedzi sporo psychologicznych kontekstów.
Nie wiem jednak czy kiedykolwiek zachwycę się którąś z jej książek, to chyba nie mój klimat czytelniczy, ale cieszę się że ma ona tylu swoich fanów.
A tak na marginesie, pani Olga powiedziała mi, że nie mam się przejmować stosunkiem wydawnictw do pierwszych moich książek, jej droga jako autorki, też była długa i wyboista zanim została zauważona jako pisarka. Jej debiut pisarski, został odrzucony przez wszystkie wydawnictwa, do których wysłała tekst.
Jestem więc dobrej myśli, może i mnie się kiedyś uda?
Joe Alex i jego świat kryminałów
Kiedy ponad 30 lat temu wpadła mi w ręce pierwsza książka Joe Alexa, nawet nie podejrzewałam, że prawdziwe nazwisko tego pisarza brzmi Słomczyński. Zafascynowana jego książkami, wczytywałam się w kolejny napotkany w księgarni kryminał, zapominając o całym świecie. W dzisiejszej dobie Internetu z pewnością szybciej odkryłabym to, że Maciej Słomczyński (1920- 1998) był synem amerykańskiego reżysera i producenta filmowego Meriana Coopera i Marjorie Crosby, Angielki (później Marjorie Crosby-Słomczyńska). Nazwisko Słomczyński nosił po ojczymie, Aleksandrze Słomczyńskim, za którego wyszła jego matka, kiedy nie zdecydowała się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych z M. Cooperem. Biologiczne ojcostwo Coopera jest jednak kwestionowane, między innymi przez rodzinę.
Joe Alex – to pseudonim pisarza, a zarazem postać literacka, główny bohater kilku powieści kryminalnych wydanych pod tym właśnie pseudonimem. Jako bohater książkowy jest detektywem i pisarzem powieści kryminalnych, który w swoich książkach opisuje własne przygody. Jednakże kryminały nie były jedyną literaturą, która wyszła spod pióra Macieja Słomczyńskiego – Joe Alexa. Pod tym samym pseudonimem wydał on również powieść historyczną „Czarne Okręty” – barwną opowieść o losach Trojańczyka uwikłanego przez los w knowania egipskich kapłanów i pałacowe spiski władców Krety, wyruszającego w podróż na daleką północ w poszukiwaniu mitycznej krainy bursztynu. W mojej biblioteczce najstarsza z książek tego autora jest z roku 1973, więc powinnam ją już zaliczyć do „książek zakurzonych”.
W swoich powieściach kryminalnych Joe Alex pomaga w rozwikływaniu zagadek swojemu przyjacielowi, policjantowi ze Scotland Yardu, Benowi Parkerowi, w czym często towarzyszy mu przyjaciółka, Karolina Beacon, młoda i utalentowana pani archeolog.
Pierwsze wydanie rok 1965
Joe Alex towarzyszy Karolinie Beacon w naukowej wyprawie na nieprzystępną grecką wyspę Keros. Młoda pani archeolog wraz z ekipą badaczy dąży do odnalezienia ukrytej świątyni bogini Kreteńczyków, Atany. Po przyjeździe grupka naukowców systematycznie eksploruje sieć grot i jaskiń w poszukiwaniu mitycznego przybytku. Wkrótce jednego z uczestników dosięga klątwa Pani Labiryntu. Jednakże dla Alexa zbrodnia jest faktem, z którym czynniki nadprzyrodzone niewiele mają wspólnego. Naruszenie spokoju Bogini nie wydaje mu się rzeczywistym motywem zabójstwa. Wśród niewielu znajdujących się na wyspie osób ukrywa się zatem morderca z krwi i kości.
Rok wydania 1975
Joe Alex, główny bohater powieści, ceniony i znany na świecie autor powieści kryminalnych i współpracownik Scotland Yardu, wraca z Johannesburga, gdzie był gościem na uroczystości zorganizowanej przez Klub Południowoafrykańskich Miłośników Powieści Kryminalnej. Czeka na porcie lotniczym Jan Smuts, gdzie „przyczepia się” do niego Richard Knox – przedstawiciel kopalni diamentów. Samolotem, który spóźnił się ponad godzinę, leci zaledwie garstka osób. Jednak pan Knox zostaje zamordowany w dwie godziny po starcie samolotu. Joe Alex przeprowadza śledztwo wśród pasażerów i dzięki swojemu doświadczeniu, spostrzegawczości i inteligencji, kojarząc ze sobą fakty, przedstawia przebieg całego zdarzenia krok po kroku.
Pierwsze wydanie rok 1962
Pewnej niedzielnej nocy w willi na przedmieściach Londynu umiera wybitny ekonomista i entomolog Sir Gordon Bedford. Zmarły, uchodzący w oczach opinii publicznej za wzór uczciwości, zostawił list samobójczy, w którym przyznaje się do popełnienia oszustw finansowych. Po odnalezieniu drugiego listu pożegnalnego, który mówi o „usunięciu się z drogi żony sir Gordona Bedforda i jakiegoś człowieka, którego zmarły lubi i szanuje” zastępca szefa wydziału kryminalnego Ben Parker i jego przyjaciel – autor powieści kryminalnych Joe Alex obecni w tym czasie w tym domu przeprowadzają śledztwo, które ujawnia, że sir Gordon wcale nie popełnił samobójstwa, a co więcej – planował morderstwo na swoim osobistym asystencie, z którym zdradzała go żona. Rozmowę Roberta (asystenta) i Sylwii (żony) usłyszała nienawidząca jej bratowa – Judyta, która opowiedziała o tym mężowi – Cyrilowi, a on z kolei powiadomił Gordona, którego godzinę przed planowanym morderstwem zabił. Detektywom udało się zmusić go, żeby przyznał się sam, a pomogła im w tym mała, martwa ćma.
Pierwsze wydanie rok 1960
Znany prawnik Alexander Gilburne prosi Joe Alexa o pomoc w rozwikłaniu zagadki śmierci jego przyjaciółki. Ze względu na nietypowe okoliczności jej samobójstwa podejrzewa, że została zamordowana. Alex przyjeżdża do Norford, gdzie zapoznaje się z diabelską legendą dotyczącą dziedziców Norford Manor. Śmierć Patrycji stała się bowiem dopełnieniem klątwy, rzuconej na ród Ecclestonów kilkaset lat wcześniej… Joe musi działać szybko, gdyż przepowiednia zapowiada śmierć kolejnej osoby. Zapewnia sobie pomoc Bena Parkera i Scotland Yardu, dzięki czemu nikt obcy nie może przedostać się do posiadłości. Pomimo powziętych środków ostrożności, Diabeł jednak uderza.
Rok wydania 1991
Znany wydawca Melwin Quarendon zaprasza wybraną grupę ludzi związanych z kryminologią do swej ponurej posiadłości, w celu uczczenia kolejnego sukcesu wydawniczego. Organizuje z tej okazji kontrowersyjną zabawę związaną z mroczną historią zamku. Warownia, odcięta w czasie przypływów od świata, była kilkaset lat wcześniej świadkiem niewyjaśnionego nigdy morderstwa lady Ewy de Vere. Uczestnicy spotkania, wśród których nie zabrakło Joe Alexa i Bena Parkera mają za zadanie odnaleźć ukryte od lat szczątki dziewczyny, zamordowanej przez zazdrosnego męża. Gra niespodziewanie kończy się z powodu innego morderstwa – w okrutny sposób ginie sekretarka wydawcy. Jedynie słynna spirytustka Alexandra Wardell widzi w tym sens, gdyż – według niej – śmierć ślicznej Grace Mapleton stała się wypełnieniem klątwy ciążącej na zamczysku. Joe Alex musi jednak odsunąć na bok możliwość działania sił nadprzyrodzonych i wśród gości odnaleźć osobę z najpoważniejszym motywem zabójstwa.
Pierwsze wydanie rok 1959
Joe Alex odwiedza na wsi swojego dawnego przyjaciela Iana Drummonda, słynnego chemika. Na prośbę Bena Parkera ma tam nie tylko spędzać przyjemne chwile, lecz także uważnie obserwować dom i okolice. Powodem jest anonim, w którym 'życzliwy’ zawiadamia Scotland Yard o zagrożeniu wiszącym nad Sunshine Manor i jego mieszkańcami. Czujność detektywa nie na wiele się zdaje – pewnej nocy jego przyjaciel zostaje zasztyletowany. Joe musi wśród niewielkiej grupki osób wskazać mordercę, w czym pomaga mu Ben Parker oraz fragment sztuki Ajschylosa.
Pierwsze wydanie rok 1960
Joe Alex razem z Benem Parkerem próbują rozwiązać zagadkę morderstwa znanego aktora, którego kilka godzin wcześniej oglądali w przedstawieniu „Krzeseł Ionesco”. Stephen Vincy zostaje znaleziony w garderobie teatralnej, zabity niecodziennym sztyletem. Wspólne dochodzenie Joe i Bena rozpoczyna się w gabinecie dyrektora teatru, od którego dowiadują się o wielu niepochlebnych faktach z życia zmarłego aktora. Kilkugodzinne śledztwo utyka nagle w martwym punkcie, gdy na podstawie zeznań świadków okazuje się, że nikt nie mógł popełnić tego morderstwa. Zadaniem Alexa jest wykrycie kto i dlaczego popełnił tę zbrodnię.
Pierwsze wydanie rok 1968
Sir John Somerville, emerytowany generał i wybitny znawca rzeźby Indii zaprasza do Mandalay House swoją wnuczkę Karolinę Beacon. Na usilną prośbę staruszka dziewczyna przybywa wraz z Joe Alexem, generał pragnie bowiem uzyskać od detektywa poradę w kryminalnej sprawie. Jednakże zanim dochodzi do decydującej rozmowy, Somerville umiera. Co znaczące, jego śmierć była zapowiedziana w anonimach, przesyłanych wcześniej do Scotland Yardu. Ben Parker przybywa na pomoc Alexowi, który musi odnaleźć mordercę wśród gości generała.
Kryminały Joe Alexa zostały przetłumaczone na 13 języków.
Opisy książek znalazłam w Wikipedii.
Spotkanie autorskie z Ewą Lenarczyk
Wczoraj wybrałam się na spotkanie autorskie promujące książkę „Kochaj mnie od morza do morza”, trójmiejskiej pisarki Ewy Lenarczyk.
Przyznam szczerze, że nazwisko nie było mi znane, i chociaż tytuł książki również wydał mi się „harlekinowski” to poszłam na to spotkanie zarówno z ciekawości jak i chęci ukulturalnienia się.
Spotkanie odbyło się w Filii Nr 13 Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego w Gdańsku.
W związku z tym, że ciągle dostaję od kogoś książki i czynnie uczestniczę w akcji „Wędrująca Książka”, nie należę do żadnej biblioteki, ale tę akurat „znam”, ponieważ często obok niej przechodzę.
Spotkanie zainicjowała pani kierownik biblioteki, przedstawiając uczestnikom pisarkę i zrobiła to w bardzo profesjonalny sposób, widać było, że ma w tym wprawę.
Pani Ewa Lenarczyk rozpoczęła swoje spotkanie z czytelnikami pokazem slajdów pięknej i gorącej Bułgarii, bowiem częściowo fabuła książki właśnie rozgrywa się w tym kraju. Sam pokaz bardzo mnie zainteresował, nie miałam okazji jeszcze przebywać w tym państwie i trochę odniosłam wrażenie, że książka pani Ewy może być lekko spokrewniona z moją „Pamiątką z Paryża”.
Pisarka zresztą, w sposób prosty, aczkolwiek dość ciekawy przedstawiła swoim słuchaczom miejsca, które umieściła w swojej powieści i to już chyba spowodowało, że postanowiłam książkę zakupić.
Autorka, w skrócie przedstawiając treść książki, przeczytała kilka fragmentów, co odrobinę przybliżyło potencjalnego czytelnika do tego, czego może oczekiwać czytając powieść.
Bardzo krótko, ale w interesujący sposób autorka przedstawiła inne swoje książki i przyznam się tak skromniutko, że na jedną z nich mam jeszcze ochotę.
Oczywiście spotkanie autorskie zakończyło się sprzedażą i rozdawaniem autografów, z czego i ja musiałam skorzystać.
Podsumowując moje pierwsze w tym roku spotkanie autorskie mogę szczerze powiedzieć, że wyszłam z biblioteki dość zadowolona. Pani Ewa Lenarczyk, wydała mi się osobą bardzo komunikatywną i bezpośrednią, co ułatwiło jej kontakt z osobami, które zdecydowały się przyjść na promocję jej kolejnej książki. Jest to dość młoda stażem pisarskim osoba, która w swoim dorobku ma 10 książek, z czego wydanych jest zaledwie 4.
Niestety nie obyło się to spotkanie bez pewnych minusów, których się dopatrzyłam.
Po pierwsze – spotkanie rozpoczęło się kilkunastominutowym opóźnieniem, zresztą za przyzwoleniem samej pisarki, która widocznie czekała na kogoś z zaproszonych przez siebie gości, a ja należę do ludzi, którzy bardzo sobie cenią punktualność (i co to obchodzi ludzi, którzy przyszli z ulicy?).
Po drugie – autorka czytając fragmenty książki, chociaż pięknie modulowała głosem, to niestety myliła się, co jest niedopuszczalne moim zdaniem, zwłaszcza na spotkaniu promującym własną książkę, podejrzewam jednak, że spowodowane to było tremą.
A po trzecie, czym byłam bardzo zaskoczona, to średnia wieku gości wynosiła mniej więcej 60+. No ale cóż, widocznie młodsi nie mają czasu.
Myślę jednak, że spotkanie wypadło pozytywnie, szkoda tylko, że takich spotkań jest wciąż tak mało i że frekwencja często jest wymuszona i zbyt mała, chociaż z tego co się orientuję, to nasz Gdańsk, jest miastem, które bardzo dba o tego typu imprezy.
Bardzo dziękuję paniom z Filii nr 13 WiMBP im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego w Gdańsku, przy ulicy Igielnickiej za udostępnienie mi zdjęć ze spotkania z panią Ewą Lenarczyk.