Recenzje książek

JA I ONI PÓŁ ŻARTEM, PÓŁ SERIO – Jolanta Kwiatkowska

Jolanta Kwiatkowska

Jolancie Kwiatkowskiej mogę powiedzieć tylko tyle ( i AŻ tyle), że jest niesamowitą osobą. Na każde pytanie odpowiada tak specyficznie, że czasami trzeba się domyślać, co ukryła między słowami. Jest osobą bardzo bezpośrednią i zagadkową, ale jest również wyjątkowo sympatyczną, o czym miałam okazję się przekonać osobiście. Wspomniałam o niej w jednym z wcześniejszych wpisów, dzieląc się swoją opinią na temat przeczytanej innej książki „Przewrotność dobra„.

 Ja i oni pół żartem pół serio

Wydawnictwo mwk rok 2013

stron 301

Ja i Oni pół żartem pół serio to powieść obyczajowa przeplatana eseistycznymi tekstami dotyczącymi życia człowieka, od momentu jego poczęcia.

Fabuła powieści to życie głównej bohaterki – Krysi, oraz jej najbliższych.

W dość przełomowym okresie swojego życia Krysia dowiaduje się o swoich rodzicach czegoś, co oni przez wiele lat przed nią ukrywali. Niestety informacja ta dociera do niej od osoby, która nie „informuje”, a wręcz czerpie machiaweliczną satysfakcję z tego, co ma Krysi do przekazania. Życie dziewczyny wywraca się do góry nogami, ale pocieszeniem staje się opiekun obozowy, który w niedługim czasie zostaje jej mężem i ojcem dziecka. Czy aby na pewno biologicznym? Niestety małżeństwo nie wytrzymuje próby zniewolenia, jakie stosuje wobec kobiety „bardzo” kochający małżonek i życie Krysi znów zaczyna wywracać się. Jak się wywróci i co postanowi Krysia nie zdradzę, bo to nie streszczenie książki mam zamiar napisać, ale… będzie się działo…

Autorka posiada bardzo specyficzny styl pisania, i chociaż w wielu miejscach musiałam kilkakrotnie powtarzać czytanie, bo niestety nie potrafiłam przeczytać tekstu z całkowitym zrozumieniem, to jednak trudno mi było się od niego oderwać.

Książka nie jest typową powieścią, chociaż gdyby tak oddzielić jej wątek fabularny od wątku filozoficzno-psychologicznego, jakim są niewątpliwie rozmowy wewnętrznego JA, to powstałyby dwie książki, ale chyba zginąłby sens odbioru jaki został zaprezentowany w treści.

Na przykładzie Krysi autorka zademonstrowała całą gamę wątpliwości i niezgodności jakie funduje człowiekowi otoczenie, i to nie tylko te najbliższe osoby, które decydując się na „stworzenie” nowego człowieka już od samego początku decydują o wszystkim w imię dobra, prawości i stereotypowości.

 Często dana osoba nie potrafi wyrwać się z tej klamry pozornego wewnętrznego bezpieczeństwa i zupełnie nieświadomie staje się więźniem egoistycznych pobudek drugiego człowieka.

Myśląc o naszym życiu, od momentu jego poczęcia rzadko kiedy zastanawiamy się na tym, co by było gdybyśmy mogli sami o sobie decydować, mając już od początku świadomość własnej wartości.

Wewnętrzne rozmowy, jakie prowadziło JA Krysi, JA podzielone na to JA rozsądne/mądre i JA emocjonalne mogą zaszokować niejednego czytelnika, ale mogą również spowodować, że zaczniemy się zastanawiać na tym co sami czujemy i jak w wielu przypadkach postępujemy.

Nie mogę tej książki zakwalifikować do lektur lekkich, łatwych i przyjemnych, chociaż autorka ma bardzo lekkie pióro jeśli chodzi o pisanie. Potrafi wyłuskać z czytelnika tyle emocji, że trudno jest się oderwać od stron książki. I chociaż momentami irytowałam się, bo nie do końca rozumiałam, co w danym momencie chciano mi przekazać, to muszę przyznać, że trudno mi było po prostu zamknąć książkę i przestać o niej myśleć.

Książka napisana jest ironicznym, żeby nie określić dość sarkastycznym językiem co powoduje, że na poważne problemy patrzymy trochę z przymrużeniem oka, zdając sobie jednak sprawę z ich powagi.

Nie polecam tej książki młodym czytelniczkom, zafascynowanym powieściami obyczajowymi, w których występują wątki miłosne, czy sensacyjne. Jest to lektura dla wyrafinowanego czytelnika, który potrafi czytać nawet między wersami. Duża dawka filozofii i psychologicznego podejścia do życia zmusza czytelnika do podjęcia swoistego wyzwania jakie stawia przed nim autorka.

Tę książkę poleca (nie tylko na okładce) Sławomir Krępa, naczelny redaktor portalu kulturalnego www.granice.pl

Jolanta Kwiatkowska i Sławomir Krępa 

A ja polecam (również) inną lekturę tej autorki, którą miałam możliwość przeczytać i z pewnością przeczytam również pozostałe jej książki.

Przewrotność dobra





JAK ZABIĆ NASTOLATKĘ (W SOBIE) – Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Autorka czyta na spotkaniu z czytelniczkami fragment książki

Małgorzatą Gutowską-Adamczyk, książkowo spotkałam się już dwukrotnie. Pierwszy raz kiedy trafiła w moje ręce, zupełnie przypadkiem książka „Mariola moje krople” i drugi raz poznając „Różę z Wolskich”. Każda z tych książek jest inna, ale każda warta przeczytania. Tak jak wspomniałam w moim wcześniejszym wpisie, o tej pisarce niewiele wiem, ale jedno co wiem na pewno, to… że jest to przesympatyczna osoba. Miałam okazję poznać ją osobiście na spotkaniu w Siedlcach i od tego jednorazowego spotkania wydaje mi się, że znam ją całe życie.

Jak zabić nastolatkę (w sobie)

Oficyna Wydawnicza IKAR rok 2010

stron 119

Jak zabić nastolatkę (w sobie) to bardzo humorystycznie napisana, w formie pamiętnika (lub monologu) książka, od czytania której, już po kilku pierwszych stronach bolą szczęki. Grymas śmiechu jest nieunikniony.

Lilka – kobieta lat 40+ wyjeżdża ze swoją rodziną, czyli mężem i dwoma synami na wczasy do nadmorskiej miejscowości. Lilka z pozoru to normalna osoba, tak zwana „gospodyni domowa” (albo „kura domowa” jak kto woli), której małżonek zarabia na tyle sporo, że ona nie musi trudzić się pracą zawodową, chociaż… obowiązki żony, matki, kucharki, sprzątaczki itp. nie dają jej satysfakcji i w skrytości własnych myśli marzy o tym aby pójść do pracy i marzy o tym, aby napisać książkę. Cały czas krytycznie spoglądając na siebie nie potrafi znaleźć w sobie aż tylu pozytywnych cech, aby przyjmować życie z szczerym optymizmem. Lata małżeństwa jakby przeleciały jej między palcami, a ona chciałaby wciąż być tą młodą, śliczną, zgrabną i uwielbianą. Nie zauważa nawet, że w prozie życia jest wciąż tą śliczną, zgrabną i uwielbianą, tyle że… odrobinę starszą. Lekkiego dramatyzmu dodają fabule spotkania ze swoimi „byłymi”. Dziwnym zbiegiem okoliczności w ośrodku wczasowym zjawia się była dziewczyna męża Lilki (i tu zaczyna pojawiać się zazdrość), oraz były facet Lilki (w tym miejscu jest czas na refleksję typu: „co ja w nim widziałam”).

Ta lektura, to mała książeczka gwarantująca czytelniczkom ogromną dawką humoru. Przy takich książkach niezaprzeczalnie się odpoczywa po ciężkim dniu pracy. Główna bohaterka jest kobietą taką jak miliony innych kobiet, czyli kochającą to co ma, ale tęskniącą za tym co minęło. Niby silna i niezależna a jednocześnie wciąż pragnąca tego, aby ktoś się o nią troszczył, ktoś przytulił. Przedstawione sytuacje są być może dlatego tak humorystyczne, ponieważ są z życia wzięte. Jak często myślimy jedno a mówimy drugie, dlaczego? Aby uniknąć śmieszności, kompromitacji? A przecież nawet w zwykłych, codziennych sytuacjach możemy odnaleźć sporą garść pozytywnych emocji.

Po przeczytaniu książki zastanawiałam się nad jej tytułem. Dorosła kobieta, poważna żona i odpowiedzialna matka, bywa (tak w głębi duszy) nastolatką, która marzy o „przystojnym Banderasie”, tylko po cóż mamy tę nastolatkę w sobie zabijać?

Autorka oddając tę książkę w ręce czytelniczek, które są już w tym wieku „przereklamowanej
dorosłości” z pewnością chciała przekazać, że zarówno dorosłość może być piękna jak i wiek poniżej dwudziestki, tylko że koniecznie trzeba wiedzieć gdzie są każdego wieku granice, jak się zachować w sytuacjach wymagających „dorosłych” decyzji. Niestety jeszcze wiele pań 40+ tego nie potrafi, a może nie chce „potrafić”?

Ta książka, to przede wszystkim pełna zabawnych sytuacji fabuła, w której autorka w wyjątkowo życzliwy sposób obśmiewa kobiece kompleksy.

Polecam tę lekturę zwłaszcza kobietom, które okres nastoletniej panny mają już dawno za sobą. Myślę, że bardzo młoda czytelniczka niewiele zrozumie z tej ironii i sarkazmu jakim uraczyła nas autorka. Polecam tę lekturę jako terapię relaksacyjną. W jeden wieczór, można się cudownie odprężyć i zapomnieć (chociaż na chwilę) o kłopotach dnia codziennego.

Na podstawie tej książki powstała sztuka teatralna „Czterdziestka w opałach” – jednoosobowy show komediowy w wykonaniu Katarzyny Żak. Zapraszam do wysłuchania wywiadu z aktorką, która na temat spektaklu rozmawiała w audycji Radia Plus.

Polecam również inne książki tej pisarki, przynajmniej te, które sama miałam okazję do tej pory przeczytać. Czeka już na mnie druga część „Podróży do miasta świateł”, więc pewnie wkrótce i o tej książce napisze od siebie parę słów.

mariola moje krople  Podróż do miasta świateł

 

ŻNIWO GNIEWU – Lucie Di Angeli-Ilovan

Lucie Di Angeli-Ilovan urodziła się w 1945 roku w Zielonej Górze. Jest Polką mieszkająca w Ameryce. Wychowywały ją matka i ciotka, wdowy, których mężowie polegli na wojnie. W 1965 r. poślubiła Leonarda Mielnika (repatrianta z Rosji Sowieckiej) i wyjechali do jej matki już wówczas mieszkającej we Francji. Po kilkunastu latach wyemigrowała wraz z nim i trójką dzieci do Stanów Zjednoczonych, i osiedli w San Bruno koło San Francisco. Tam podjęła pracę jako fizjoterapeutka. W 1989 r. przeniosła się wraz z rodziną do Portland w stanie Oregon. Tam znalazła zatrudnienie jako pielęgniarka w klinice dla uchodźców i emigrantów. W 2002 r. wyszła powtórnie za mąż. Przez całe życie utrzymuje więzi z Polską, chcąc, by pamięć o jej ojczystym kraju była wciąż żywa w sercach najbliższych.

 Żniwo gniewu

Wydawnictwo Zysk i S-ka rok 2011

stron 367

Żniwo gniewu to powieść obyczajowa, w którą wpleciony jest dramat wojenny oparty na prawdziwych wydarzeniach rodziny autorki.

Magdalena jest Polką, która wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Po śmierci matki kobieta otrzymuje w spadku między innymi żółte kartonowe pudło, zawierające zeszyty z zapiskami, różnego rodzaju karteczkami, zdjęciami, przepisami kulinarnymi, czyli jednym słowem  „skarby” jej matki skrzętnie do tej pory ukrywane. W pudle znajduje się również list adresowany do córki. List, który zawiera szokującą informację, że matka nie była jej biologicznym rodzicem, a kobietą, która wydała ją na świat była ciocia – siostra matki. Wydawałoby się, że ta wiadomość jest jedyną, która zszokowała Magdalenę, ale po przeczytaniu notatek pozostawionych przez „matkę” – Kaszmirę, kobieta czuje, że jej świat rozpada się na maleńkie kawałeczki. Opisane losy dwóch sióstr, jakimi były biologiczna matka Magdaleny – Maruszka i ta, która ją wychowała, to pasmo strachu, bólu, cierpienia i upokorzeń jakie musiały znosić dwie mieszkające na terenach Kresów Polki, które uciekając spod sowieckiej okupacji, aby ocalić życie, opuściły swój dom i tułając się po Polsce, między innymi zostały skierowane do pracy przymusowej do folwarków niemieckich a po zakończeniu działań wojennych nie mogąc wrócić do swoich miejscowości, które zostały przyłączone do ZSRR osiedliły się na Ziemiach Odzyskanych.

Ta książka to latami przemilczane i głęboko ukrywane prawdy o okupacji sowieckiej i bestialstwie żołnierzy rosyjskich. Za okropności drugiej wojny światowej większość wini tylko Nazistów, a przecież nie tylko Niemcy mordowali, znęcali się nad ludnością cywilną, gwałcili kobiety i zabijali niewinne dzieci. Jak wielkie musiało być uzależnienie od sowietów, że Armia Czerwona była przedstawiana nam jako „Wybawiciele”. O tym, ile ludzie doznali krzywd z rąk tych „wybawicieli” i jak traktowana była ludność (nie tylko polska) przez tych bestialskich mężczyzn wiedzieli tylko ci, którzy przekonali się o tym na własnej skórze. To co zostało zapisane w tej książce, to dokument uświadamiający nie tyle ogrom bólu i gniewu, ale również ułamek człowieczeństwa, które mimo okrucieństw wojny pozostało w ludziach. Przecież wojna to oprawcy i ich ofiary, tylko że nie wszyscy oprawcy zachowywali się jak dzikie bestie, wielu z nich zachowało pewne odłamki człowieczeństwa. I odwrotnie, w niewielu ludziach tego człowieczeństwa zabrakło, zamieniło się w trudny do pojęcia sadyzm.

Na przykładzie tych dwóch młodych kobiet, które zaraz na początku wojny owdowiały, autorka pokazała jak ogromny może być zasięg zła i bezduszności ludzi wobec drugiego człowieka. W tej powieści nie tylko Naziści są tą stroną bestialstwa, tu przede wszystkim ukazane jest bestialstwo Sowietów, Ukraińców, członków NKWD.

Zastanawiam się dlaczego o kobietach mówi się „słaba płeć”? W każdej wojnie kobiety są dużo silniejsze od mężczyzn. Są silniejsze psychicznie. Nawet gdy już wypalają się w nich wszystkie uczucia, nie zachowują się jak bestie, ale walczą z własnymi słabościami, gdy zaczyna im brakować sił, padając na twarz szybko się podnoszą i… żyją dalej.

Książka napisana jest przeplatającymi się ze sobą wątkami teraźniejszości – kontaktem Magdaleny ze swoim kuzynostwem, (a tak właściwie to rodzeństwem) i wątkami pisanej przez nią książki o dwóch siostrach – Kaszmirze i Maruszce, oraz ich losach jakie zafundowała im wojna.

Autorka przedstawia nie tylko walkę z codziennością wojenną, ukazuje tęsknotę za Kresami, za miejscem urodzenia, za rodziną i ukochanymi. W ferworze brutalności, bólu i cierpienia jest miejsce na zwyczajne uczucia takie jak radość, przyjaźń, litość, wybaczenie czy współczucie.

Czytałam tę książkę prawie jednym tchem. Gdybym nie musiała chodzić do pracy, i nie miała innych obowiązków, to z pewnością nie wypuściłabym jej z rąk przez cały czas czytania. Fabuła jest wyjątkowo wciągająca i to nie tylko z powodu chęci poznania prawdy historycznej, bo jeśli chodzi o mnie to wiele słyszałam opowieści na ten temat, szczególnie od jednej z moich podopiecznych, która urodziła się w Wilnie i tak „zaraziła mnie” tym miastem, że kiedyś z pewnością je odwiedzę. Opowiadała mi o tym co robili sowieccy i ukraińscy żołnierze. Od niej usłyszałam po raz pierwszy „ciepłe” słowa o Niemcach, a wspomnienia okresu wojennego i prześladowań NKWD zawsze wywoływały u niej szloch i łzy.

Mam nadzieję, że nikt nie będzie mi miał za złe tego, że zacytuję tutaj słowa Małgorzaty Kalicińskiej, która na końcu książki dodała kilka słów od siebie, a z którymi ja zgadzam się w stu procentach:

(…) to nie tylko świetnie czytająca się powieść, lecz także dokument, który nas prawidłowo osadza w rzeczywistości, pozwala złapać odpowiednią optykę widzenia siebie, świata i problemów. „Żniwo gniewu” czyta się z zapartym tchem, bo historia splata się tu ze współczesnością w interesująco literacki warkocz.

Chętnie widziałabym ją w spisie lektur licealnych, bo młodzi powinni mieć możliwość postawienia się w podobnych sytuacjach, zmierzenia z wyobraźnią, bohaterami, i umieć zadać sobie fundamentalne pytanie o człowieczeństwo i jego granice (…)

Polecam tę książkę całym sercem, ale uprzedzam… przed czytaniem trzeba zaopatrzyć się w spore ilości chusteczek, bo wzruszająca treść nie pozwoli na obojętność. Opisane w tej książce wydarzenia, to nie tylko prawda dotycząca jakiejś polskiej rodziny, czy prawda dotycząca okrucieństw wojny, to przede wszystkim wspaniała opowieść o sile, tęsknocie, walce nie tylko z następstwami wojny, ale również walce z sobą i o siebie.

W POSZUKIWANIU GRZMIĄCEGO SMOKA – Sophie i Romio Shrestha

Sophie i Romio Shrestha są małżeństwem. Sophie jako dziecko rysowała i marzyła o tym, żeby spotkać mówiące tygrysy oraz zobaczyć najwyższą górę świata – Mount Everest. Swojego męża Romio spotkała w Nepalu. Romio, to utalentowany malarz thanek, świętych zwojów buddyjskich a jego prace wystawione są zarówno w Muzeum Brytyjskim jak i Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej. Rodzina Shrestha mieszka w Irlandii w Kerry.

Książka „W poszukiwaniu grzmiącego Smoka” została zainspirowana podróżą jednej z córek Sophie i Romio do kraju pochodzenia ojca – Nepalu. Sophie i Romio są rodzicami czterech córek.

W poszukiwaniu Grzmiącego Smoka

Wydawnictwo m rok 2014

stron 32

W poszukiwaniu grzmiącego smoka jest baśnią, której najlepszymi odbiorcami będą dzieci w wieku od 8 lat.

Mała Amber wyjeżdża razem ze swoim ojcem do dziadka mieszkającego w Bhutanie. Czeka tam na nią również kuzyn Tashi. Podczas długich wieczorów dziadek opowiada im różne historie i tak któregoś wieczoru, gdy na dworze szaleje burza, dziadek aby uspokoić swoich małych słuchaczy przekonuje ich, że to nie grzmoty i pioruny, ale wesołe harce Grzmiących Smoków. Dzieci zainspirowane ciekawą legendą postanawiają poszukać tych właśnie smoków. Najpierw trafiają do buddyjskiego klasztoru, licząc na to, że najstarszy lama udzieli im wskazówki jak dotrzeć do smoków, lecz on jedynie wskazuje im drogę do miejsca zwanego Tygrysim Gniazdem. Dzieci kontynuują podróż i wkrótce odnajdują tygrysicę ze skrzydłami orła. Piękne i tajemnicze zwierzę przewozi małych podróżników na swoim grzbiecie do miejsca, gdzie wesoło bawią się Grzmiące Smoki. Dzieci szczęśliwe i zadowolone wracają do domu dziadka i od tej pory nie straszna im jest żadna burza, ponieważ słysząc grzmoty, wyobrażają sobie spotkane wcześniej smoki.

Nie wiem, czy jest to wina tłumaczenia, czy tak właśnie została napisana ta opowieść, ale chwilami tekst wydawał mi się bardzo sztuczny i być może nie do końca zrozumiały dla małego czytelnika. Fabuła okraszona piękną legendą jest jednak głęboko poruszająca dziecięcą wyobraźnię.

Książeczka jest bardzo ciekawie wydana, na dwóch sąsiadujących ze sobą stronach znajduje się i tekst i obrazek odzwierciedlający słowa, czyli gdy na jednej stronie jest tekst, to na sąsiedniej wizerunek tego o czym jest napisane.

Jest to opowieść o ciekawości, jaką tylko może mieć dziecko i o odwadze która prowadzi do spełnienia marzeń. Chyba marzeniem wszystkich dzieci jest spotkanie tajemniczych istot, które w dodatku okażą się wyjątkowo ciekawe. Przedstawiony w tej baśni buddyzm i zachowania z nim związane, to krok w stronę uświadomienia, że na świecie istnieją różne religie, nie tylko te, w których zostaliśmy wychowani.

Legenda o Grzmiących Smokach jest tak piękna, że mógłby z niej skorzystać każdy rodzic, zwłaszcza ten, którego pociecha panicznie boi się burzy i towarzyszących jej  odgłosów.

Dzieci lubią opowieści, w których bohaterami są ich rówieśnicy. Pamiętam jak sama zaczytywałam się w książkach o małych dziewczynkach z zaciekawieniem śledząc ich przygody. W tej opowieści też mamy dzieci i to w dodatku różnej płci, co świadczy o tym, że każdą, nawet najbardziej niebezpieczną przygodę może przeżyć zarówno chłopiec jak i dziewczynka. Do tego wyjątkowo obrazowo przedstawiona kraina i malownicze królestwo Bhutanu czyli Królestwo Smoka może być inspiracją do poznania innego, odmiennego świata i tajemniczego zakątka ziemi.

Polecam tą piękną opowieść rodzicom dzieci w wieku wczesnoszkolnym, może ta książeczka być wspaniałym prezentem na zbliżające się święta. Polecam zwłaszcza dla tych dzieci, które boją się burzy. „Grzmiące Smoki” z pewnością ten strach zwyciężą. Szkoda, że nie było tej książeczki kiedy moje dzieci były małe, baśniowe smoki pomogłyby mi wówczas pokazać szalejące za oknem burze w innym świetle.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.

  Wydawnictwo m

HEKTOR – Steve Barnes

Steve Barnes jest projektantem wnętrz, artystą i pisarzem. Zaprojektował wiele znaczących centrów handlowych w Azji i na Bliskim Wschodzie. Jest także twórcą licznych dzieł dekoracyjnego malarstwa ściennego, w miejscach publicznych. Mieszka w Hongkongu, ma żonę i dwie córki.

 Hektor

Wydawnictwo m rok 2014

stron 32

Hektor to opowieść o hipopotamie, który różnił się od innych. To bajka dla dzieci w wieku 3-5 lat. Dzieci, które jeszcze nie do końca rozumieją, że ktoś „inny” musi być postrzegany, jako ktoś „niepasujący do reszty”.

 (…) „W dalekiej dżungli, dzikiej, zielonej, gdzie różnych zwierząt mieszka gromada, żył hipopotam, imieniem Hektor, co nie pasował do swego stada”(…)

Hipopotam nazywał się Hektor, był miłym, pogodnym zwierzęciem, ale jego ciało było pokryte paskami jak u zebry. Z tego powodu reszta stada nie chciała, aby taki dziwak, zebropotam przebywał razem z nimi. Którejś nocy hipopotamy postanowiły pozbyć się Hektora ze swojego grona i nie bacząc na konsekwencje swego czynu wrzuciły go do wody. Kiedy wypłynął na brzeg, zobaczył wokół siebie inne zwierzęta, może trochę „inne”, ale wyglądem bardzo do niego podobne. Były to oczywiście zebry, które mimo odmienności gabarytowej przyjęły go do siebie ofiarowując mu przyjaźń. Pewnego dnia zwierzęta usłyszały rozpaczliwe wołanie o pomoc. Małe hipopotamki, znajdujące się na skale pośrodku rzeki osaczone były przez drapieżne krokodyle. Ich dorośli opiekunowie, bali się pójść im z pomocą, ponieważ strach przed krokodylimi zębami był ogromny. Znalazł się jednak jeden ochotnik, który nie bacząc na nic, wskoczył do wody i… uratował maleństwa. Był to oczywiście Hektor.

Jak każda bajka i ta musiała skończyć się szczęśliwie, Hektor wrócił do swojego stada w bohaterskiej glorii, ale musiał podjąć trudną decyzję i wybrać między przyjaciółmi jakimi były dla niego zebry, a hipopotamami którym musiał wybaczyć to, jak go wcześniej potraktowały.

Książeczka ma niewiele stron, ale jest bardzo ładnie wydana. Krótkie, rymowane teksty ozdobione są ślicznymi rysunkami, które z pewnością łatwo pozwolą małemu czytelnikowi na wyobrażenie sobie tego, co przekazuje treść.

Fabuła tej bajki jest piękna, a zarazem trudna do zaakceptowania przez niejednego dorosłego człowieka. Przedstawia między innymi problem nietolerancji, dyskryminację, która bardzo często występuje wśród dzieci, może nie takich malutkich do jakich adresowana jest książeczka, ale tych w wielu szkolnym dosyć często. Autor w empatyczny sposób przedstawił smutek dotykający każdego, kto bywa odrzucony, kto nie jest taki jak wszyscy. Podkreślił jednocześnie, że „inność” to nie jest wada, bo za wyglądem zewnętrznym może się kryć piękne, dobre i odważne serce.

Jest to opowieść, której głównym wątkiem jest odbieranie tego, co widzimy nie jako inność, ale jako coś naturalnego. To bajka z morałem, który powinien zrozumieć każdy młody człowiek, aby w dorosłym życiu akceptować wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy nie są tacy jak on. Dyskryminacja to nie jest pozytywna forma odbioru, bo ktoś kto jest „inny”, może okazać się bardziej wartościowy niż ten, który wydaje się „normalnym”.

Polecam tę książeczkę wszystkim rodzicom, którzy mają dzieci w wieku od 4 lat, uważam, że dopiero czterolatek, jest w stanie zrozumieć treść tej książeczki. To mądra, wartościowa i ważna dla przyszłego zachowania i odbioru świata treść, której jeżeli nie zrozumie dziecko, to jako dorosły człowiek nie wykorzysta prawidłowo. Gdyby w mojej rodzinie były małe dzieci, to byłabym pierwszą osobą, która zakupiłaby im tę książeczkę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu m.

  Wydawnictwo m

Napisz do mnie

maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/