Recenzje książek

JAK U SIEBIE – Izabella Frączyk

Izabella Frączyk urodziła się w 1970 roku w Krakowie. Jest absolwentką Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych w Warszawie. Przez lata poświęcone pracy zawodowej zajmowała się zarządzaniem i organizacją działów sprzedaży w krajowych i międzynarodowych korporacjach, by finalnie zostać samodzielnym doradcą w zakresie tworzenia i wdrażania systemów naprawczych dla małych i średnich firm. Książki zaczęła pisać w roku 2009 i już może powiedzieć o sobie „poczytna pisarka”.

 Jak u siebie

Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2014

stron 405

Jak u siebie to współczesna powieść obyczajowa z gatunku literatura kobieca, w której humor przeplata się z bardzo poważnymi tematami.

Eliza jest kobietą w średnim wieku, właściwe zadowoloną ze wszystkiego, co dał jej los. Pracuje jako pielęgniarka w ekskluzywnym domu spokojnej starości, i dosłownie „kocha” swoją pracę. Jest w stabilnym związku z ukochanym mężczyzną, mieszka sobie spokojnie na warszawskiej Starówce i… tak właściwie dobrze jest jej tak jak jest. Ale… pewna mieszkanka domu seniora, jedna z ulubionych podopiecznych Elizy wywraca jej życie do góry nogami. Starsza pani postanowiła obdarować pielęgniarkę spadkiem. Na skutek zwykłej pomyłki (numeru domu, jaki rzekomo miała odziedziczyć) Eliza staje się właścicielką upadającego hotelu o niezbyt ciekawej reputacji. Po pierwszych chwilach szoku i rozpaczy, kobieta jednak podejmuje wyzwanie, ale czy uda jej się zrobić z odziedziczonej rudery w miarę porządny hotel? Czy nie załamie się w obliczu trudnych do zaakceptowania przepisów? Czy przetrwa jej związek z ukochanym? I tak właściwie kto będzie stał cały czas u jej boku i pilnował aby nie załamała się napotykając coraz to większe przeszkody?

No cóż, przyznam szczerze, że kiedy podczas czytania zorientowałam się, że bohaterką powieści jest kolejna już kobieta sukcesu, ładna, zgrabna i w wieku, który ja mam już dawno za sobą, to pomyślałam sobie, że to następna „babska” opowieść jakich ostatnio na rynku księgarskim jest zatrzęsienie. Nie podchodząc do książki z entuzjazmem, po kilku rozdziałach zauważyłam, że brnę w historię bohaterki z wielkim zainteresowaniem. Poruszył mnie wątek główny do tego stopnia, że kibicowałam bohaterce na każdym kroku, a znając większość absurdalnych przepisów typu: „droga czysta, droga brudna” chwilami miałam ochotę doradzić jej jak rozwiązać problem. Na szczęście obok Elizy była osoba, która stanowiła jakby Anioła Stróża jej nowego życia.

Jest to lektura poruszająca wiele trudnych tematów, wiele wyzwań z którymi niejedna osoba nie poradziłaby sobie, ale… jest to lektura tak pozytywnie nastawiająca człowieka do świata, że po jej przeczytaniu człowiek nabiera pewności, że nie ma spraw nie-do-za-łat-wie-nia.

Z pewnością jest to powieść, którą czyta się płynnie, szybko i lekko. Mimo występujących wątków bardzo poważnie traktujących życie. Spora dawka humoru jaka towarzyszy „tym” wszystkim problemom jest z pewnością dużym atutem tej niesamowitej historii. Nawet „ruska mafia” okazuje się ciepłym, przytulnym misiem, na którego zawsze można liczyć w potrzebie. Autorka udowadnia czytelnikom, że nawet polski kicz można wypromować na elegancję.

Siła i determinacja niektórych kobiet jest godna pozazdroszczenia i nie mam tu w tej chwili na myśli głównej bohaterki, ale bohaterki drugoplanowej. Co potrafi zdziałać wiara we własne marzenia, tego nie pozna ktoś, kto boi się nowych wyzwań.

Czasami tak właśnie się w życiu zdarza, że nagle los obdarowuje nas czymś, czego świadomie nigdy byśmy nie chcieli mieć, i tylko od nas samych zależy czy to „coś” będzie nam przysłowiową kulą u nogi, czy pozwoli być cegiełką szczęścia.

Ta powieść moim zdaniem, to cudowny antydepresyjny środek dla ludzi, którym wydaje się, że wiele rzeczy jest zbyt trudnych. To lekka, ciepła i bardzo optymistyczna opowieść, którą czyta się dosłownie jednym tchem. Spora ilość ciekawych, zwinnie wplecionych w narrację dialogów, z pewnością przyspiesza czytanie, a pokaźna dawka humoru wprawdzie wpływa na przyspieszone bicie serca, ale w tym jak najbardziej pozytywnym znaczeniu.

Dodam jeszcze, że teraz patrząc na okładkę widzę dokładne odzwierciedlenie głównej bohaterki. Tak właśnie wyobrażałam sobie Elizę.

Myślę, że nie muszę specjalnie zachęcać do przeczytania tej powieści. Jeśli chodzi o mnie, to świetnie się przy niej bawiłam, cudownie się odprężyłam i już wiem, że na tej książce nie skończę pozycji literackich tej autorki. W tym miszmaszu wątków, chyba każdy znajdzie coś dla siebie; odrobinę romansu, odrobinę sensacji, odrobinę przygody, a wszystko wymieszane sporą dawką dobrego humoru.

DETEKTYW MURDOCH. POD GWIAZDAMI SMOKA – Maureen Jennings

Maureen Jennings już wspomniałam, kiedy dzieliłam się z Wami wrażeniem po przeczytanej lekturze „Biedny Tom już wystygł”. Zapraszam zatem do wcześniejszego wpisu. Przypomnę tylko, że wiele książek tej pisarki zostało przeniesionych na ekrany. Opublikowała również serię kryminalną o Christine Morris oraz całe mnóstwo innych książek. Jej pasją jest oprowadzanie fanów detektywa Murdocha po Toronto w strojach z tamtej epoki.

  Detektyw Murdoch

Wydawnictwo Oficynka rok 2011

stron 267

Pod gwiazdami smoka, to jedna z siedmiu książek kryminalnych, w których śledztwo prowadzi słynny detektyw.

W pewnym podmiejskim mieszkaniu zostaje znalezione ciało Dolly Merishaw. Niegdyś pomagała ona innym kobietom pozbyć się niechcianych ciąż. Mieszkała z córką, którą wszyscy uważają za opóźnioną w rozwoju i dwoma przybranymi synami, którzy przyszli na świat również dzięki Dolly. Oczywiście sprawą zajmuje się detektyw Wiliam Murdoch, który początkowo podejrzewa nieszczęśliwy wypadek, jednak dzięki swojej dociekliwości dowodzi, że kobieta została zamordowana. Wszystko wskazuje, że morderczynią może być córka Dolly, ale znaleziona w mieszkaniu wizytówka, pewnej bardzo szanowanej damy oraz fragment listu, kieruje kroki detektywa w zupełnie inną stronę. Kto miał powód, aby pozbyć się starej alkoholiczki? Czy to nienawiść gnębionych dzieci, czy jakaś była klientka? Oczywiście na te pytania pozna odpowiedź tylko ta osoba, która zdecyduje się na sięgnięcie po tę książkę.

To trzecia książka z serii „Detektyw Murdoch” i już wiem, że dla mnie nie ostatnia. Polubiłam tego na swój sposób przystojnego młodego człowieka, za jego ciekawość, dociekliwość i bezgraniczne oddanie swojej pracy. Dzięki autorce nie widzimy go jedynie w trakcie wykonywania czynności zawodowych, ale poznajemy również jego życie prywatne i jego upodobania. Niby jest człowiekiem nieśmiałym, samotnikiem, lecz jak na policjanta przystało jest również bardzo odważny i stanowczy.

Autorka bardzo zwinnie przeprowadza czytelnika przez prowadzone przez detektywa śledztwo, pozwalając zagłębić się tak, że trudno jest oderwać się od lektury. Spora ilość ciekawie poprowadzonych dialogów wpływa na szybkość czytania, przynajmniej ja tak to odczuwałam.

Gdyby książka trafiła w ręce jakiegoś czytelnika, który nie wiedziałby czy została napisana przez kobietę, czy przez mężczyznę, to bardzo szybko domyśliłby się, że autorką tego kryminału jest właśnie kobieta. Dlaczego? Wnikliwie i drobiazgowo opisane stroje, z takimi detalami, jakie potrafi zauważyć tylko żeńska połowa ludzkości. Do tego świetne opisy zachowań zarówno kobiet jak i mężczyzn:

(…) Jednak w regularnych odstępach czasu otwierała i zamykała mały szylkretowy wachlarz, który ze sobą przyniosła. Stanik jej sukni był ciemnoniebieski, z żółtym kołnierzem i mankietami, spódnica natomiast, z szeleszczącej tafty, miała odcień turkusowy (…)

Przy odrobinie wyobraźni, można z łatwością przenieść się do epoki bohaterów powieści i zobaczyć jak wówczas się ubierali. Zresztą, taka dokładność i drobiazgowość dotyczy wszystkich opisów, również opisów miejsc i przyznam szczerze, że czytając o pokoju, w którym znaleziono ciało zamordowanej kobiety, prawie czuła fetor towarzyszący nieładowi panującemu w tym pomieszczeniu.

Jak na kryminał przystało, śledztwo, chociaż początkowo posuwa się do przodu bardzo wolno, to z każdym kolejnym rozdziałem nabiera takiego tempa, że w pewnym momencie nie wyobrażałam sobie, że mogę książkę odłożyć i dalszy ciąg doczytać na przykład następnego dnia. Krótkie rozdziały to dla mojego czytania i błogosławieństwo i katorga, ponieważ jak to u mnie bywa: „jeszcze jeden rozdział i idę spać” kończyło się późną nocą, a potem wiadomo, dzień po nieprzespanej nocy nie bywał zbyt miły dla mojego organizmu.

Jeśli chodzi o mnie, to przyciągnęła mnie do tej książki już sama okładka, nie wspominając tego, że już wcześniej wiedziałam, że nie skończę tej serii tylko na jednej czy dwóch książkach. Uwielbiam takie okładki retro, piękne a zarazem tajemnicze.

Myślę, że nie muszę specjalnie namawiać do przeczytania tej powieści. Ale jeżeli jeszcze nie przekonałam, to gwarantuję, że każdy miłośnik kryminału, i to nie tylko miłośnik kryminału-retro, nie pożałuje, że zdecydował się na poznanie detektywa Murdocha. Czytelnicy preferujący literaturę obyczajową również znajdą w niej wątki dla siebie, a i odrobina romansu się znajdzie. Proponuję zacząć czytać w weekend lub zarezerwować sobie lekturę na czas urlopu, bo kiedy już się człowiek wciągnie to…

Polecam również inne powieści tej autorki, ja mam za sobą już trzy i ciągle mi mało.

Biedny Tom już wystygł  Detektyw Murdoch

Tak bardzo wciągnęłam się w tę serię, że zaczęłam szperać w Internecie szukając dalszych informacji o tym przystojniaku i… (HURRA) jak tylko przeczytam wszystkie części, to z pewnością zacznę oglądać filmy nakręcone na podstawie tych powieści. (Filmweb.pl, Ale kino)

Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej  dla weekendowego relaksu?

Dobry kryminał = Oficynka

Wydawnictwo Oficynka

Spotkanie autorskie z Mariolą Zaczyńską

W piątek 22 maja byłam na spotkaniu autorskim z Mariolą Zaczyńską. Spotkanie odbyło się w bibliotece w ramach spotkań Oliwskiego Klubu Kryminału. Spotkanie poprowadziła pisarka Małgorzata Warda, którą również bardzo cenię i za osobowość i za jej cudowne książki.

Spotkanie autorskie z Mariolą Zaczyńską

Spotkanie autorskie z Mariolą Zaczyńską

Mariola Zaczyńska jest dziennikarką, pisarką i… wielką miłośniczką zwierzą. Jest również założycielką Festiwalu Literatury Kobiecej Pióro i Pazur w Siedlcach. Ma niesamowite pokłady pozytywnej energii, o czym miałam okazję przekonać się już wcześniej. Jest autorką czterech kryminałów, w których oprócz obowiązkowego wątku sensacyjnego znajdują się spore ilości humoru. Przy jej książkach czytelnik z pewnością się nie nudzi, a treść zadowala nie tylko miłośników kryminału.

Pisarka opowiadając nam o swoich książkach „zaprosiła” uczestników spotkania do swojej posiadłości w okolicach Siedlec, która ma ciekawą nazwę „Smocze pole”. Nie ukrywam, że byłam ciekawa tego miejsca, ponieważ przewinęło się ono również w książkach autorki. Jej miłość do zwierząt zaowocowała nie tylko małymi pomeraniami, które przynoszą ich właścicielce sporo dumy podczas psich wystaw, ale również kilkunastoma psimi podrzutkami, które trafiły na „Smocze Pole” na skutek interwencji. Nie ma wśród nich samych piękności, (o czym przekonaliśmy się oglądając zdjęcia) ale z pewnością mają piękne serduszka. Kilka dramatycznych opowieści o psach z pewnością poruszyło nasze serca.

Spotkanie autorskie z Mariolą Zaczyńską

Zdjęcie jednego z psiaków, którego los (i ludzie) potraktował wyjątkowo podle 🙁

Mariola Zaczyńska

Zdjęcie pozwoliłam sobie „wypożyczyć” ze strony autorki

Dzięki Marioli Zaczyńskiej poznałam nowe rasy i dowiedziałam się trochę o tych psach. I tak na przykład do tej pory nie wiedziałam, że istnieje taka rasa jak azawak. Anegdota opowiedziana przez miłośniczkę psów o przygodzie z tym właśnie psiakiem chyba wszystkich nas rozbawiła.

azawak

W książkach tej pisarki często pojawiają się nie tylko psy. W jej ostatniej książce „Kobieta z impetem” na przykład były zwierzęta dość egzotyczne, które trafiły do Polski jako zarobek dla przemytników. Kiedy przypomnę sobie jak czytałam o nich to jeszcze przechodzą mnie ciarki.

Mariola Zaczyńska to ogromny „magazyn” pozytywnej energii, którą autorka chętnie dzieli się ze swoimi czytelnikami i gośćmi spotkań autorskich. Myślę, że każdy kto zdecydował się na to spotkanie, nie wyszedł z niego znudzony.

Spotkanie autorskie z Mariolą Zaczyńską

Autorka podpisuje dla mnie (kolejną już) książkę „Gonić króliczka”, egzemplarz, który wynalazłam na Allegro i to po raz wtóry. Pierwszy „króliczek” wybiegł w mojego domu i już do mnie nie wrócił 🙁

Spotkanie autorskie z Mariolą Zaczyńską

Naładowana pozytywnie

Przeczytałam cztery książki tej autorki i z czystym sumieniem mogę je polecić, jako letnią (i nie tylko) lekturę na weekend, urlop czy ot tak dla rozrywki. Jeżeli ktoś szuka książki odprężającej, takiej która byłaby typowym antydepresantem, to serdecznie polecam książki tej autorki, z którymi już się zapoznałam i o których napisałam:

Kobieta z impetem   Jak to robią twardzielki  Gonić króliczka Szkodliwy pakiet cnót



KOMISORZ HANUSIK i SZNUPOK – Marcin Melon

Marcin Melon urodził się w 1979 roku na Śląsku. Jest dziennikarzem i nauczycielem. Płynnie porozumiewa się zarówno czysto po polsku jak i po śląsku. Zresztą „śląsko godka” uważa za swój język serca. Jest działaczem społecznym, założycielem i przewodniczącym Stowarzyszenia na rzecz edukacji regionalnej „Silesia Schola”. Jest również twórcą programów nauczania o Śląsku oraz pomocy dydaktycznych dla nauczycieli. Laureat drugiego miejsca w trzeciej edycji konkursu na jednoaktówkę po śląsku.

  Komisorz Hanusik i Sznupok

Silesia Progress rok 2016

stron 263

Komisorz Hanusik i Sznupok to trzy opowiadania kryminalne, których fabuły oczywiście mają miejsce na Śląsku.

  1. GRZYCHY OD NASZYCH FATRÓW – GRZECHY NASZYCH OJCÓW
  2. PON CYNKU – WŁADCA CYNKU
  3. HEKSA Z ROJCY – WIEDŹMA Z ROJCY

Opowiadanie pierwsze:

Ktoś w brutalny sposób zabija synów byłych dygnitarzy śląskich, którzy swego czasu bynajmniej nie przysłużyli się społeczności w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Owi dygnitarze już dawno opuścili swoje ziemskie życie i teraz ktoś próbuje pomścić ich zabijając ich potomków. Do śledztwa wkracza słynny na Śląsku komisarz, słynny głównie dzięki rozwiązanym sprawom, które zahaczały o gusła i legendy. On wie, że śmierć kolejnej osoby to dzieło seryjnego mordercy, musi tylko znaleźć go i udowodnić mu winę. Aby uchronić kolejną ofiarę, nawiązuje z nią kontakt, ale… czy słusznie domyśla się, kto będzie następny? Czy zdoła powstrzymać mordercę? A może za śmierci potomków śląskich polityków odpowiedzialny jest duch legendarnej Blancy?

Opowiadanie drugie:

Na Śląsk przyjeżdża ekipa filmowców aby nakręcić film o słynnym mieszkańcu Śląska – Goduli, który zasłynął dzięki szybkiemu awansowi społecznemu i niezwykle szybkiemu wzbogaceniu się. Jednak na potrzeby zwiększonej oglądalności reżyser dość znacznie zmienia życiorys głównego bohatera, co prowadzi do niezadowolenia nie tylko Ślązaków. Nagle w niewyjaśnionych okolicznościach znika aktor mający grać rolę Goduli, a reżysera zaczynają nękać tajemnicze zwidy. Zaczyna pojawiać się demon, duch Karola Goduli. Do śledztwa wkracza komisarz Hanusik, a pomaga mu w tym Richat Poliwoda zwany Sznupokiem, którego czytelnik poznał już w pierwszym opowiadaniu. Czy zagranicznym filmowcom uda się nakręcić film? Czy znany aktor odnajdzie się cały i zdrowy? No cóż, tego oczywiście nie mam zamiaru zdradzać.

Opowiadanie trzecie:

Dwie staruszki mieszkające na Śląsku to dwie siostry, z których jedna ma wyjątkowe zdolności – potrafi przewidywać przeszłość. U Richata Poliwody (Sznupoka) zjawia się człowiek, który na jakimś pchlim targu zakupił dziennik pisany przez młodą dziewczynę, która opisuje swoje wizje przyszłości. Czy tą dziewczyną może być jedna z sióstr – staruszek? Ktoś niestety wierząc w wizję starszej pani próbuje z jej pomocą zrobić coś bardzo złego, czy Sznupok współpracujący z komisarzem Hanusikiem dotrze do staruszki zanim stanie się tragedia na skalę światową? Trzeba się o tym przekonać samemu, ja wiem… ale nie powiem.

Książka wydana została w bardzo specyficzny sposób, ponieważ treść napisana jest zarówno w gwarze śląskiej jak i czystą polszczyzną. I tak strony po lewej zawierają tekst napisany po śląsku, a strony po prawej, po polsku. Nie ukrywam, że dla mnie jako Ślązaczki to była czysta gratka, jednocześnie bardzo się cieszyłam, że mogę te opowiadania czytać również przetłumaczone na język polski, ponieważ mimo urodzenia i wychowania się na Śląsku, wielu wyrazów po prostu nie rozumiałam. Jednak obcowanie z rodzinną gwarą sprawiło mi wiele radości.

Głowni bohaterowie, czyli komisarz Hanusik – spec od śląskich stworków i towarzyszący mu w prowadzonych śledztwach Sznupok – spec od śląskiej historii, to osobnicy dość specyficzni. Hanusik, typ porucznika Colombo (i z wyglądu i z zachowania) a Sznupok to skrzyżowanie Indiany Jonesa z Panem Samochodzikiem, ekscytujący się przygodami.

Książkę czyta się szybko, ja zdążyłam ją przeczytać w ciągu podróży z Katowic do Gdańska. Myślę, że gdyby ktoś w pociągu mnie obserwował, to miałby niezły ubaw, ponieważ co chwilę uśmiechałam się, czytając śląski tekst. Sporo zabawnych sytuacji przeplatanych wartką akcją kryminalną a nawet chwilami grozy, to z pewnością same pozytywy tej lektury.

Czytając tę książkę myślałam sobie jak ilu jest fantastycznych pisarzy, o których wielu z nas – czytelników nie słyszało.

Ta książka to wyzwanie, zwłaszcza dla Ślązaka takiego jak ja, który dobrowolnie wyemigrował ze swojego „hajmatu”. Wyzwanie dlatego, że po wielu latach, nie zawsze pamiętamy naszą gwarę, wiele umyka nam z pamięci i chociaż ja wciąż potrafię „godać” to sporo słówek gdzieś mi umknęło.

Przyznam szczerze, że mnie przyciągnęła do tej książki najpierw okładka, która skojarzyła mi się ze starymi kryminalnymi filmami i czasopismem, które kiedyś namiętnie czytywałam ale dziś nie pamiętam jego tytułu.

Polecam tę książkę szczególnie Ślązakom, bez względu na to gdzie mieszkają. Jestem pewna, że osoby zaczytujące się w opowieściach kryminalnych również zostaną usatysfakcjonowane. Jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, w której oprócz śląskich legend znajdzie czytelnik sporo sensacji, i dobrej zabawy.

P.S. Dla osób, które nie znają gwary śląskiej – „Sznupok” to ktoś, kto chętnie gdzieś czegoś szuka, „sznupać” znaczy „szukać”

SPOTKANIA AUTORSKIE w CHORZOWIE

„Pierwsze koty za płoty”

Jak wiecie w zeszłym tygodniu byłam w moim rodzinnym mieście – Chorzowie. Bywam tam już coraz rzadziej, odkąd zmarli moi rodzice, ale pozostała jeszcze jedna ciocia, dość już wiekowa i chyba tylko ona jest w stanie ściągnąć mnie do miasta mojego dzieciństwa. Nie ukrywam, że chodząc uliczkami czułam często dreszcz emocji towarzyszący wspomnieniom. Korzystając z tego pobytu oczywiście musiałam zaliczyć kilka spotkań towarzyskich, ale… również spotkań autorskich. Konkretnie to były dwa spotkania, w dwóch bibliotekach i myślę, że na długo pozostaną w mojej pamięci.

Pierwsze spotkanie było w Filii nr 19 na ulicy Kilińskiego. Piękna okolica, duże, w miarę nowe blokowisko i przepiękny Park Róż, który pamiętam ze spacerów z mamą. Spotkanie odbyło się w gronie dość kameralnym ale bardzo ciepło zostałam przyjęta i chociaż panie bibliotekarki oraz panie z Dyskusyjnego Klubu Książki nie miały jeszcze okazji poznać moich książek, to z pewnością sporo się o nich dowiedziały. Oczywiście ode mnie, bo kto mnie zna, ten wie, że jak moje usta raz się otworzą, to trudno je potem zamknąć. Było bardzo miło i oczywiście rozmawialiśmy nie tylko o moich książkach, ale również o innych. Tematów do rozmów było tyle, że biedne panie bibliotekarki dość ostentacyjnie spoglądały co chwilę na zegarek, obawiając się, że zastanie nas ciemna noc zanim skończymy.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Drugie spotkanie było w bibliotece na Placu A. Mickiewicza, z którą łączą mnie bardzo miłe wspomnienia, ponieważ była to biblioteka mojego dzieciństwa. Przyznałam się pracownikom biblioteki, że byłam dość niesforną czytelniczką i kilka książek musiałam albo odkupić albo po prostu za nie zapłacić, ponieważ czytałam książki wszędzie gdzie tylko się dało i często zdarzało mi się czytaną lekturę gdzieś zostawić. Oczywiście potem nie pamiętałam gdzie i jak przychodziło wezwanie z biblioteki, to przypominałam sobie, że chyba tę książkę miałam i… no cóż, to się chyba nazywa roztargnienie i nieodpowiedzialność.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

W tej bibliotece również była atmosfera wręcz przyjacielska i mimo tego, że większości osób nie znałam, to bardzo mi było miło usłyszeć, że one znają mnie, oczywiście dzięki mojej twórczości. Usłyszałam sporo komplementów, a jedna z czytelniczek dosłownie mnie zaskoczyła. Powiedziała do mnie, że dziękuje mi za to, że tak pięknie piszę o miłości (?!?), i zacytowała moje słowa, które zostały napisane na stronie 77 w „Pamiątce z Paryża”. Taka serdeczna drobiazgowość czytania. Jak tylko wróciłam do hotelu, zaraz złapałam „Pamiątkę z Paryża” i sprawdziłam, czy naprawdę tak napisałam 🙂

W każdej bibliotece było jak u cioci na imieninach, ciasteczka, kawa, herbata, woda, soki i grono osób, które jakby znało się od lat. To różni spotkanie autorskie w bibliotekach od spotkań autorskich w Empikach czy księgarniach Matras. Tam te spotkania są o wiele sztywniejsze.

Na koniec spotkania w bibliotece przy Pl. Mickiewicza otrzymałam od jednej czytelniczki piękny bukiet kwiatów i… prześliczny drobiazg, który z pewnością zawsze będzie mi przypominał o niej i tym cudownym spotkaniu.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Cieszę się, że są osoby, które chcą czytać moje książki, że są osoby, które zachwycają moje książki i osoby, które podczas czytania tak bardzo przeżywają losy moich bohaterów, że chcą do nich wracać.

Bardzo dziękuję organizatorowi, czyli Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chorzowie, oraz pracownikom bibliotek Filii nr 19 i Filii nr 5, oraz wszystkim uczestniczkom i uczestnikom tych spotkań za tak miłe i ciepłe przyjęcie. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miała okazję takie spotkania powtórzyć w moim rodzinnym mieście. Wróciłam szczęśliwa i zadowolona, dopisała pogoda, dopisało towarzystwo i najważniejsze – nie czułam się obco wśród tych ludzi.

Muszę jeszcze dodać, że nie tylko pozostawiłam sporo moich książek w Chorzowie, ale również przywiozłam z niego coś dla siebie. Nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła książki (na pamiątkę), a właściwe to dwóch książek. Gdy tylko je zobaczyłam natychmiast uznałam, że muszę je kupić. Jedna z nich to kryminalne opowiadania, których miejscem oczywiście jest Śląsk (zdążyłam ją przeczytać w pociągu i wkrótce podzielę się z Wami swoimi wrażeniami). Książka jest napisana dość specyficznie, ponieważ z jednej strony tekst jest w gwarze śląskiej a z drugiej strony w języku czystej polszczyzny.  Druga z książek to „Wiatr od wschodu” również o Górnym Śląsku.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Wszystkie zdjęcia z prywatnego albumu autorki bloga.

P.S Przyznam Wam się szczerze, że komisarza Hanusika już tak polubiłam, że rozglądam się za kolejnymi książkami z nim.

Napisz do mnie

wrzesień 2025
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/