Recenzje książek

OGIEŃ I WODA – Victoria Scott

Victoria Scott mieszka w Dallas. Debiutowała jako pisarka serią o Dantem Walkerze. Jej książki cieszą się dużym zainteresowaniem nie tylko wśród młodzieży, chociaż to głównie do nich są kierowane. Książki tej młodej autorki zostały przetłumaczone na 11 języków.

   Ogień i woda - Victoria Scott

Wydawnictwo IUVI rok 2015

stron 366

Ogień i woda to powieść młodzieżowa, thriller z dużą dawką fantastyki.

Tella ma 16 lat i w jej życiu prawie wszystko jest nie tak. Jej brat Cody jest terminalnie chory,  i żaden lekarz  nie potrafi mu pomóc. Rodzice Telli, rzekomo dla dobra syna (aby mógł cieszyć się świeżym powietrzem) postanawiają przenieść się do Montany, do miejsca, które dziewczyna określa mianem „zapadłej dziury”. Tella traci ukochane życie w Bostonie i przyjaciół, a rodzice doprowadzają ją do szału. Pewnego dnia znajduje na swoim łóżku dziwne urządzenie, z którego… odbiera tajemnicze instrukcje, jak wystartować w Piekielnym Wyścigu prowadzącym przez dżunglę, pustynię, ocean i góry. Wygraną w wyścigu jest lek na każą chorobę. Dziewczyna nie zastanawiając się długo postanawia wziąć udział w tym wyścigu i zdobyć lekarstwo dla brata. Nie spodziewa się jednak tego, że Piekielny Wyścig, to wyścig przez „ziemskie piekło, z którego może już nie wrócić.
Tella wie, że nie może ufać nikomu, nawet członkom swojej grupy. Czy uda jej się ukończyć ten wyścig, tego z tej książki się czytelnik nie dowie, ponieważ jest to pierwsza część, która prowadzi Tellę przez dżunglę i pustynię, a przed sobą dziewczyna ma jeszcze dwa żywioły.

Przyznam szczerze, że nie przypuszczałam, że ta młodzieżowa lektura tak mnie wciągnie. Dawno nie czytałam czegoś podobnego i miłym zaskoczeniem dla mnie samej było to, że z takim zapartym tchem śledziłam losy głównej bohaterki, jej sympatycznej Pandory i kilku osób towarzyszących im.

Książka napisana jest bardzo prostym, aczkolwiek wyjątkowo ciekawym językiem. Spora ilość dialogów przyspiesza czytanie, a bardzo obrazowo opisana fauna i flora, nawet ta ze świata fantastyki powoduje, że czytając, często podnosi się w organizmie poziom adrenaliny.

Fabuła napisana jest w pierwszej osobie, tak jakby Tella pisała pamiętnik, ale często używany czas teraźniejszy sprawiał mi minimalny dyskomfort w odbieraniu treści. Co nie miało jednak większego wpływu na zaangażowanie się w losy bohaterów.

Nie powiem, żebym przepadała za tego rodzaju literaturą, ale kilkakrotnie występująca na moich rękach gęsia skórka, i wstrzymywany oddech chyba świadczyły o tym, że tak całkiem to jeszcze nie wyrosłam z książek dla młodzieży i to książek o tematyce fantasty.

W tej powieści czytelnik znajdzie więcej niż by się spodziewał. Autorka często w wyjątkowo zapierający dech w piersiach sposób,  umieściła w niej różne wątki. Obrazy grozy i thrillera przeplatają się z obrazami empatii i miłości, troska o drugiego człowieka czy zwierzę, z obrazami okrucieństwa również zarówno wobec ludzi jak i  zwierząt. Pełna napięcia akcja i jej nagłe zwroty nie pozwalają na oderwanie się od fabuły.

Tak bardzo wciągnęłam się w pełen przygód Piekielny Wyścig i losy młodej bohaterki, że jestem więcej niż pewna, że przeczytam drugi tom. Ciekawość, to chyba jednak zgubna cecha.

Dodam jeszcze, że okładka jest niesamowita. Na mnie podziałała nie tyle magnetyzująco co wprost mnie zachwyciła. Rzadko zdarza mi się, że na widok okładki jestem przekonana, że nie ważne, o czym jest ta książka, ale muszę ją przeczytać. W tym przypadku, właśnie tak było i nie zawiodłam się.

Myślę, że nie muszę specjalnie polecać tej książki, bo to co napisałam chyba świadczy samo za siebie. Z pewnością jest to rarytas dla młodzieży, ale i osoby dorosłe (a nawet bardzo dorosłe, takie jak ja) znajdą w niej coś dla siebie. Książka prawie cały czas trzyma w napięciu i nie polecam jej czytać wieczorami, to znaczy przed snem, ponieważ:

1) mogą być potem koszmary

2) trudno się oderwać od fabuły i rano człowiek wstanie półprzytomny

Z czystym sumieniem mogę tę powieść zaliczyć do tych, o których mówię „jeszcze jeden rozdział i na dziś kończę” i… powtarzam to aż do momentu, kiedy oczy nie wytrzymują zbyt długiego skupiania się na literkach.

Dziękuję wydawnictwu IUVI za możliwość przeczytania tej książki, którą otrzymałam w pakiecie książek dzięki hojności sponsorów na spotkaniu w Sopocie „A może nad morze z książką 3”  

 Wydawnictwo IUVI

THEODORE BOONE MŁODY PRAWNIK – John Grisham

John Grisham to autor, którego tak właściwie nie trzeba przedstawiać, ponieważ dość duże grono czytelników zna jego twórczość, chociaż nie wszyscy czytują literaturę kryminalno-prawniczą, z której słynie. Urodził się w 1955 roku w Jonesboro w stanie Arkansas. W roku 1977 otrzymał dyplom licencjacki na Uniwersytecie Stanowym Missisipi, a w 1981 roku ukończył studia prawnicze. Jako pisarz zadebiutował w roku 1988 pierwszym sądowym thrillerem „Czas zabijania”, nad którym pracował trzy lata. Jego druga powieść „Firma” w roku 1991 znalazła się na siódmym miejscu na liście bestsellerów. Tego samego roku zrezygnował z urzędu i od tego momentu pracował tylko jako pisarz. Do tej pory sprzedał ponad 60 milionów egzemplarzy swoich książek i jest jednym z trzech autorów, którzy sprzedali 2 miliony egzemplarzy pierwszego wydania.

  Theodore Boone John Grisham

Wydawnictwo AMBER rok 2010

stron 240

Theodore Boone młody prawnik to klasyczny thriller prawniczy skierowany głównie do młodych czytelników, chociaż i ja nieźle się przy niej bawiłam.

Tytułowy Theodore to trzynastoletni chłopiec wychowywany w rodzinie prawniczej, który w przyszłości ma zamiar pójść w ślady rodziców. W budynku sądu zna go każdy. Na wokandzie sądowej rozpoczyna się właśnie proces mężczyzny oskarżonego o zamordowanie własnej żony. Zarówno oskarżyciel jak i obrońca nie mają mocnych dowodów na udowodnienie swoich racji, ale każdy z nich stara się za wszelką cenę przekonać Ławę Przysięgłych. Pewnego dnia do Theodore przychodzi jego kolega i oznajmia, że zna kogoś kto widział mordercę kobiety, ale nie chce się ujawnić ponieważ jest nielegalnym imigrantem. Chłopiec próbuje wziąć sprawy w swoje ręce jednocześnie nie narażając potencjalnego świadka. Czy mu się uda przekonać sędziego o winie oskarżonego i czy uda mu się nakłonić tego ważnego świadka do ujawnienia się, tego oczywiście nie zdradzę.

Książka jest dość cienka i czyta się ją wyjątkowo szybko. Autor ma taki styl pisania, że potrafi zatrzymać czytelnika. W tej powieści nie ma zbyt wielu zawiłych wątków prawnych jakie można znaleźć w innych książkach Grishama, tych typowo dla dorosłych. Ta lektura jest napisana bardzo czytelnym jak dla laika prawniczego stylem co bardzo ułatwia czytanie. Bohaterowie tej powieści, i tu mam na myśli zarówno chłopca jak jego rodziców, wuja czy nawet głównego sędziego ukazani są w bardzo pozytywnym świetle, i wzbudzają nie tyle zaufanie co dają się po prostu polubić.

Treść książki podzielona jest na krótkie rozdziały z dużą ilością ciekawie skonstruowanych dialogów, i może dlatego czyta się ją wyjątkowo szybko. Ktoś, kto zna książki tego autora wie, czego może się spodziewać po jego powieści. Zbrodnia doskonała, anonimowy świadek, który nie może wyjść z ukrycia, i… doskonały prawnik to cechy powieści.  I tym razem udało się autorowi stworzyć ciekawego bohatera i wyjątkowo ekscytującą intrygę. Ale nie tylko to jest atutem powieści, jak dla mnie wyjątkowe jest również przedstawienie prawa od strony wewnętrznej wymiaru sprawiedliwości, obraz sądu i systemu w nim obowiązującego ukazany został w wyjątkowo przystępny sposób.

Mnie wystarczyło spojrzeć na okładkę, a już wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać, okładka niby taka zwyczajna, niepozorna a jednak rzucająca się w oczy.

Właściwie nie musiałabym już dodawać, że polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom dobrego kryminału. Książka wprawdzie skierowana jest do młodzieży, ale ja (która wiek młodzieńczy mam już dawno za sobą) przeczytałam ją jednym tchem.

GŁOWA ANIOŁA – Hanna Cygler

Hannę Cygler „gościłam” już na swoim bloku kilkakrotnie. Nie będę się zatem powtarzała, ale chętnych, którzy zechcieliby się czegoś dowiedzieć o tej pisarce zapraszam do moich wcześniejszych wpisów Kolor bursztynu, W cudzym domu, czy Spotkanie autorskie.

Hanna Cygler  Głowa anioła Hanna Cygler

Wydawnictwo REBIS rok 2014

stron 290

Głowa anioła to trzecia z kolei książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać, nie licząc audiobooka Tryb warunkowy. To współczesna powieść obyczajowa, a właściwie romans z mocnym wątkiem kryminalnym.

Julia Sarnowska przyjeżdża do Polski ze Stanów Zjednoczonych na prośbę przyjaciela, aby zająć się renowacją zabytkowego pałacyku, znajdującego się w jej rodzinnej miejscowości. Jej pobyt za granicą spowodował, że wracając w rodzinne strony odnajduje wiele zmian zarówno w okolicy, jak i wśród swoich przyjaciół z lat szkolnych. W K. wdaje się w romans z jednym z pracowników – Aleksem, zatrudnionym przy pracach remontowych pałacyku, ale nie jest pewna czy ten związek się utrzyma. Wracają wspomnienia, w których wciąż obecny jest Michał, jej były kochanek a obecnie mąż jednej z przyjaciółek. Tymczasem w okolicy dzieją się dziwne rzeczy, ktoś coś knuje i to na wysoką skalę, ktoś próbuje zniechęcić Julię do pracy w pałacyku, dochodzi nawet do dość drastycznej sceny. Czy związek Julii i Aleksa się utrzyma, czy Julia dowie się, kto próbuje ją zniszczyć i kto jest tak właściwie jej wrogiem a kto przyjacielem? Kto stoi za kradzieżą samochodów i innymi przestępstwami, które mają miejsca w K.? Tego oczywiście nie zdradzę. Mam nadzieję, że zachęcę potencjalnego czytelnika, aby sam sprawdził sięgając po tę lekturę.

Początek książki był dla mnie trochę monotonny. Irytowała mnie postać głównej bohaterki i przyznam szczerze, że do samego końca nie potrafiłam obdarzyć jej sympatią. Młoda wdowa, niezależna finansowo kobieta wdaje się w romans z robotnikiem… takie to trochę wydało mi się zbyt infantylne, wręcz naiwne. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem, zwłaszcza, gdy pojawiły się sygnały sensacyjne a fabuła książki zaczęła zmieniać się ze spokojnej małomiasteczkowej w coraz bardziej ciekawą, wręcz kryminalną, lektura zaczęła mnie wciągać. Romans przeplatał się z intrygą, sensacja z tajemniczością, i zaskakujące zwroty akcji powodowały, że nie mogłam się od tej lektury oderwać.

Autorka ma bardzo specyficzny styl pisania swoich książek, stwierdzam to przynajmniej po tych, które dotąd przeczytałam. Nie zadowala się jednym gatunkiem powieści tylko wplata w fabułę różne. I tak w jednej powieści znajdziemy zarówno romans, jak i sensację. Sporą dawkę tajemnicy i sporą dawkę humoru. Pisze tak, aby każdy czytelnik znalazł coś dla siebie.

Treść książki podzielona jest na krótkie rozdziały, co w moim przypadku powoduje, że jak tylko skończę czytać jeden rozdział to zaglądam ile stron ma kolejny i… oczywiście jest tak, że mimo iż już dawno powinnam lekturę odłożyć, bo na przykład wypadałoby iść spać, to jest: „OK jeszcze jeden rozdział i…

Muszę też przyznać, że okładka książki jest bardzo zachęcająca i po prostu śliczna. Kiedy pierwszy raz wzięłam do ręki tę powieść, a drobne wytłoczenia liści zaczęły skrzyć się w świetle księgarni, to już wiedziałam, że chcę mieć tę książkę bo… znając autorkę wiem, że nie zawiodę się jeśli chodzi o treść, a drugie, że będzie ładnie prezentować się na półce. Wiem, trochę to snobistyczne, ale co ja na to poradzę, że lubię jak książki ozdabiają moje pokoje. Książka jest bardzo ładnie wydana i do tego ciekawa, czegóż może chcieć więcej taka bibliomanka jak ja.

Polecam tę powieść zarówno miłośnikom romantycznych historii, jak i miłośnikom sensacji.

Mam nadzieję, że inne książki tej autorki, które opisałam na swoim blogu również znajdą swoich czytelników. U mnie w kolejce „do przeczytania” cierpliwie czeka jeszcze książka „Grecka mozaika”.

Kolor bursztynu  w cudzym domu 

 

TEŚCIOWĄ ODDAM OD ZARAZ – Małgorzata J. Kursa

Małgorzata Kursa urodziła się w 1959 roku, pochodzi z Rzeszowszczyzny i od dzieciństwa mieszka w Kraśniku. Kocha to miasteczko, bo zna tu każdy kąt i czuje się u siebie. Ludzka głupota wywołuje u niej stany agresji, co przejawia się pisywaniem artykułów do osiedlowej gazetki, bądź warkotliwym mamrotaniem pod nosem. Uwielbia gotować i chyba pisać również, ponieważ na swoim koncie ma już kilka książek.

                       Małgorzata J. Kursa      Teściową oddam od zaraz

Wydawnictwo Prozami Sp z o.o. rok 2011

stron 210

Teściową oddam od zaraz to komedia kryminalna, której fabuła dzieje się w małym miasteczku.

Anna Maria jest z zawodu dermatologiem, przyjaźni się z Izabelą, która jest dla niej kimś na dobre i złe. Mąż Izy jest stolarzem-konserwatorem starych mebli, i kiedy któregoś dnia odkupuje od pewnej starszej pani zabytkowy stolik nie zdaje sobie sprawy z tego ile ten stolik, z ukrytą w nim zawartością jest tak naprawdę wart. Wkrótce Ama (zdrobniale nazywana przez wszystkich) prosi przyjaciółkę, aby pojechała z nią do starej ciotki. Kiedy kobiety przybywają na miejsce okazuje się, że starsza pani nie żyje a z jej mieszkania coś zniknęło, czego w pierwszej chwili kobieta nie potrafi sprecyzować. Dochodzenie w sprawie śmierci staruszki prowadzi razem z policją przystojny pan prokurator, który okazuje się przyjacielem Pawła – stolarza-konserwatora i dobrym znajomym rodziców Amy, również związanych zawodowo z branżą wymiaru sprawiedliwości.

To by było na tyle jeśli chodzi o samą fabułę, nie zdradzę więcej, bo uważam, że tę książkę trzeba koniecznie przeczytać, a dzieje się w tej powieści tyle, że gdybym się rozpisała to…

Wartka akcja prowadzonego śledztwa i następujące po sobie wydarzenia związane z życiem prywatnym zarówno Amy jak i Izabeli to magnes przyciągający czytelnika do siebie tak mocno, że od kartek książki nie można się oderwać. Ta niewielka książeczka naładowała mnie tak pozytywną energią, jak mało która. Po przeczytaniu ostatniej strony byłam zawiedziona, że już się skończyła ta opowieść. Na szczęście mam koleżankę, która posiada jeszcze kilka książek tej autorki i obawiam się, że w najbliższym czasie będę ją częściej niż zwykle odwiedzała.

Barwnie przedstawione postaci, nawet te negatywne, to wielki atut tej powieści. Zabawne zwroty i powiedzonka wypowiadane przez bohaterów, prawie cały czas wywołują na twarzy uśmiech. Przy tej książce nie można się nudzić, a czytanie jej jest taką przyjemnością, że kiedy w progach mojego domu stanęli goście, to miałam ochotę im powiedzieć, żeby sobie poszli, bo ja MUSZĘ dokończyć książkę.

Myślę, że po tym co napisałam, nie jest koniecznością tej lektury nikomu polecać, bo wystarczy spojrzeć na okładkę książki a wiadomo już, że za nią nie czeka na czytelnika żadna mroczna opowieść tylko pełna humoru treść.

Jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam, ale już wiem, że wszystkie inne będę musiała również przeczytać, a autorkę już mogę z czystym sumieniem zakwalifikować do moich ulubionych pisarek.

Dziękuję wydawnictwu PROZAMI za możliwość przeczytania tej książki, którą otrzymałam w pakiecie książek dzięki hojności sponsorów na spotkaniu w Sopocie „A może nad morze z książką 3”  

 

Wydawnictwo Prozami

UWAGA! TO NIE JEST KSIĄŻKA DLA WIECZNIE NIEZADOWOLONYCH PONURAKÓW 🙂



Sopot, książki i MY… już po raz TRZECI, czyli spotkanie blogerów, autorów i innych miłośników książek

Dla kogoś, kto nie był nigdy na TAKIM spotkaniu, może się wydać dziwne, kiedy słyszy z moich ust CZEKAŁAM NA TEN DZIEŃ CAŁY ROK. Myślę, jednak, że dla uczestników spotkania A MOŻE NAD MORZE, to nie jest nic dziwnego. To jest jak… Gwiazdka w lipcu, to jest jak wymarzony urlop, to jest jak cudowne spełnienie marzeń.

Wiadomo o czym dziś napiszę, o naszym spotkaniu w Sopocie, które już po raz trzeci zostało zorganizowane przez dwie wspaniałe dziewczyny Beatę i Bookfę, którym w tym roku pomogły DofiAleksandra i… myślę, że jeszcze wielu innych cichych pomocników. (Janinka, Dukaga)

       Organizatorki Spotkania w Sopocie

Zacznę od początku.

W tym roku spotkaliśmy się wprawdzie w tym samym cudownym miejscu jakim jest Zatoka Sztuki w Sopocie, ale… miałyśmy do swojej dyspozycji nie salę główną, gdzie kręciło się wielu turystów i bywalców restauracji, ale Salę Morską na piętrze, z pięknym widokiem na plażę, z „osobistym” balkonem, z którego mogliśmy podziwiać otoczenie, no i… czego nie da się ukryć byliśmy tylko we własnym gronie, czyli: blogerki, komentatorki blogów oraz  pisarze i pisarki, czyli ludzie kochający książki.

Zatoka Sztuki

W zeszłym roku, myślałam, że nasze organizatorki przeszły same siebie, ale to co czekało na nas w tym roku, przeszło najśmielsze oczekiwania wielu z nas.

Sala przygotowana jak na wesele. Napoje, które zostały ufundowane przez Zatokę Sztuki, pyszne babeczki ufundowane przez Literacki Sopot i… patery z owocami ufundowane przez anonimowego sponsora. Zatem samo wejście na salę już robiło ogromne wrażenie.

sala

babeczki

owoce

napoje

Kiedy zerknęło się na podłogę to dech zaparły przygotowanie siatki z książkami ufundowanymi przez wydawnictwa, które w tym roku były tak hojne, że szok (pozytywny oczywiście).

książki

Po części powitalnej i obdarowalnej (he, he, wiem że nie ma takiego słowa) nasze kochane organizatorki zaangażowały nas w quiz. Podzieleni na kilka grup mieliśmy odgadnąć jak największą ilość autorów i tytułów książek, które dostaliśmy na kartce tak sprytnie zakamuflowane, że tylko ktoś kto miał taką czy inną książkę w dłoniach mógł wiedzieć o czym mowa. Oczywiście mimo spięcia i skupienia było przy tym również sporo śmiechu, a to świadczy o tym, że się dobrze bawiliśmy.

quiz

quiz

quiz

Później były kolejne konkursy i tu, muszę się pochwalić wylosowałam książkę na którą przyznam się szczerze polowałam od chwili ukazania się jej na rynku, mianowicie „Szepty dzieciństwa”. I… przy okazji naszego spotkania miałam możliwość poznać autorkę książki, bardzo sympatyczną Annę Sakowicz.

Spotkanie w Sopocie

obok mnie na kanapie Anna Sakowicz i Agnieszka Szczepańska

Oczywiście pisaliśmy dalszy ciąg naszej książki, która swój początek miała w roku 2013, może kiedyś ktoś się zabierze do tego i ją wyda (he he he).

książka

Przy okazji tego spotkania mogłam sobie również podyskutować z obecną z nami Joanną Marat na temat aktualnie czytającej książki, jej książki… „Jedenaście tysięcy dziewic”, to jest niesamowite, kiedy człowiek ma okazję porozmawiać z autorem książki na temat tego, co mu się w tej powieści podoba, a co drażni.

pisarki

Joanna Marat i Anna Klejzerowicz

Atmosfera spotkania była tak spontaniczna, i mogę szczerze chyba napisać, że wręcz przyjacielska, że nawet jak rozmawiałam z kimś, kogo dopiero poznałam czułam się jakbym znała go od lat. Nie skłamię, jeżeli przyznam, że wielce byłam ucieszona faktem spotkania osób, które poznałam na wcześniejszych spotkaniach a także pisarzy/pisarki, których poznałam dzięki spotkaniom autorskim.

Usytuowanie Sali Morskiej z przylegającym doń balkonem miało wielki plus tego, że nie siedzieliśmy tylko w środku. Ponieważ pogoda nam wyjątkowo sprzyjała, część dyskusji i rozmów odbywała się właśnie na balkonie.

Spotkanie w Sopocie

Chyba Piotr Sender przemawia

Spotkanie w Sopocie

Grzecznie słuchamy jak w szkole

Spotkanie w Sopocie

Alek Rogoziński i Dukaga

Spotkanie w Sopocie

Małgorzata Warda między blogerkami

Spotkanie w Sopocie

Alek Rogoziński i Małgorzata Warda oczywiście w dyskusji o książkach

Oczywiście była również wymiana książek, każdy kto nie czuł wielkiej miłości do jakiejś posiadanej przez siebie książki mógł ją wymienić na inną, przyniesioną przez drugą osobę.

wymiana książkek

W tym roku postanowiliśmy odejść od egoistycznej wizji spotkania miłośników książek i dzięki pomysłowi naszych organizatorek podzieliliśmy się książkami z Hospicjum Dziecięcym w Gdyni BURSZTYNOWA PRZYSTAŃ. Gdybyście zobaczyli miny osób, które przyjechały po książki, to wiedzielibyście jak cudownym pomysłem było zebranie tych książek, przez nas blogerów/blogerki i przez nas pisarzy/pisarki. Piszę NAS, ponieważ ja uczestniczę w tych sopockich spotkaniach w podwójnej roli i jako blogerka książkowa i jako pisarka i… jestem z tego dumna.

hospicjum

hospicjum

Podsumowując ten wpis chciałabym bardzo serdecznie podziękować przede wszystkim naszym WSPANIAŁYM ORGANIZATORKOM, za pomysł, kreatywność i zaangażowanie.

Organizatorki Spotkania w Sopocie

od lewej BOOKFA, JANINKA, DOFI, BEATA, ALEKSANDRA

Wielkie dzięki składam również WSZYSTKIM WYDAWNICTWOM, które zechciały wesprzeć tę naszą tak cudowną imprezę, dzięki NIM nasze spotkanie było tak bogate w to co MY-CZYTELNICY kochamy najbardziej, czyli KSIĄŻKI.

WYDAWNICTWA

Dziękuję wszystkim wspaniałym ludziom kochającym książki od tej strony czytelniczej, za niespotykaną atmosferę jaką wnieśli do tego, abyśmy wszyscy się dobrze bawili.

Spotkanie w Sopocie

Joanna Marat przysłuchuje się o czym rozmawiają blogerki

Spotkanie w Sopocie

Aleksandra (z ALEKSANDRA CZYTA) dyskutuje z Zuz i Zerrem (z RECENZJUM)

Spotkanie w Sopocie

Martyna i Paulina (z SISTERS 92) rozmawiają oczywiście o książkach

Spotkanie w Sopocie

Uwaga!!! Zerr (z RECENZJUM) dokumentuje spotkanie na filmie – nie przeszkadzać 🙂

No i oczywiście podziękować wszystkim ludziom kochającym pisać dla nas czytelników te książki: Karolowi Kłosowi za pasję fotografowania, Ani Klejzerowicz, Basi Piórkowskiej, Piotrowi Sendlerowi i Alkowi Rogozińskiemu za zarażanie uśmiechem i dobrym humorem, Małgosi Wardzie za krótkie ale cudowne rozmowy, oraz Ani Sakowicz, Joasi Marat i Agnieszce Szczepańskiej, że miałam okazję je poznać i miło dzięki nim spędzić czas.

pisarki

Barbara Piórkowska

i przedstawiciele KzK (KSIAŻKA ZAMIAST KWIATKA) Anna Klejzerowicz i Piotr Sender

pisarki

Karol Kłos, Anna Klejzerowicz i Piotr Sender

Dziękuję również Beacie Kobierowskiej, Karolowi Kłosowi i Ani Klejzerowicz za udostępnienie zdjęć, z których kilka „podkradłam”, ale mam nadzieję, że mnie za to nie znienawidzą. Byłam tak zaaferowana spotkaniem, że mój aparat częściej leżał na stole niż był w użyciu.

Jeżeli kogoś pominęłam, to bardzo przepraszam, ale dla mnie to spotkanie było za krótkie i mimo najszczerszych chęci… nie zdążyłam porozmawiać z każdym.

ŁO MATKO, teraz trzeba będzie czekać kolejny rok na to, żeby spotkać się znów. Jeżeli ktoś mi powie, że nie wiadomo czy spotkamy się w przyszłym roku, to…

 Spotkanie w Sopocie

Tu byliśmy i mam nadzieję, że będziemy w przyszłym roku… też

 



Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/