Recenzje książek

KOMISORZ HANUSIK i SZNUPOK – Marcin Melon

Marcin Melon urodził się w 1979 roku na Śląsku. Jest dziennikarzem i nauczycielem. Płynnie porozumiewa się zarówno czysto po polsku jak i po śląsku. Zresztą „śląsko godka” uważa za swój język serca. Jest działaczem społecznym, założycielem i przewodniczącym Stowarzyszenia na rzecz edukacji regionalnej „Silesia Schola”. Jest również twórcą programów nauczania o Śląsku oraz pomocy dydaktycznych dla nauczycieli. Laureat drugiego miejsca w trzeciej edycji konkursu na jednoaktówkę po śląsku.

Marcin Melon  Komisorz Hanusik i Sznupok

Silesia Progress rok 2016

stron 263

Komisorz Hanusik i Sznupok to trzy opowiadania kryminalne, których fabuły oczywiście mają miejsce na Śląsku.

  1. GRZYCHY OD NASZYCH FATRÓW – GRZECHY NASZYCH OJCÓW
  2. PON CYNKU – WŁADCA CYNKU
  3. HEKSA Z ROJCY – WIEDŹMA Z ROJCY

Opowiadanie pierwsze:

Ktoś w brutalny sposób zabija synów byłych dygnitarzy śląskich, którzy swego czasu bynajmniej nie przysłużyli się społeczności w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Owi dygnitarze już dawno opuścili swoje ziemskie życie i teraz ktoś próbuje pomścić ich zabijając ich potomków. Do śledztwa wkracza słynny na Śląsku komisarz, słynny głównie dzięki rozwiązanym sprawom, które zahaczały o gusła i legendy. On wie, że śmierć kolejnej osoby to dzieło seryjnego mordercy, musi tylko znaleźć go i udowodnić mu winę. Aby uchronić kolejną ofiarę, nawiązuje z nią kontakt, ale… czy słusznie domyśla się, kto będzie następny? Czy zdoła powstrzymać mordercę? A może za śmierci potomków śląskich polityków odpowiedzialny jest duch legendarnej Blancy?

Opowiadanie drugie:

Na Śląsk przyjeżdża ekipa filmowców aby nakręcić film o słynnym mieszkańcu Śląska – Goduli, który zasłynął dzięki szybkiemu awansowi społecznemu i niezwykle szybkiemu wzbogaceniu się. Jednak na potrzeby zwiększonej oglądalności reżyser dość znacznie zmienia życiorys głównego bohatera, co prowadzi do niezadowolenia nie tylko Ślązaków. Nagle w niewyjaśnionych okolicznościach znika aktor mający grać rolę Goduli, a reżysera zaczynają nękać tajemnicze zwidy. Zaczyna pojawiać się demon, duch Karola Goduli. Do śledztwa wkracza komisarz Hanusik, a pomaga mu w tym Richat Poliwoda zwany Sznupokiem, którego czytelnik poznał już w pierwszym opowiadaniu. Czy zagranicznym filmowcom uda się nakręcić film? Czy znany aktor odnajdzie się cały i zdrowy? No cóż, tego oczywiście nie mam zamiaru zdradzać.

Opowiadanie trzecie:

Dwie staruszki mieszkające na Śląsku to dwie siostry, z których jedna ma wyjątkowe zdolności – potrafi przewidywać przeszłość. U Richata Poliwody (Sznupoka) zjawia się człowiek, który na jakimś pchlim targu zakupił dziennik pisany przez młodą dziewczynę, która opisuje swoje wizje przyszłości. Czy tą dziewczyną może być jedna z sióstr – staruszek? Ktoś niestety wierząc w wizję starszej pani próbuje z jej pomocą zrobić coś bardzo złego, czy Sznupok współpracujący z komisarzem Hanusikiem dotrze do staruszki zanim stanie się tragedia na skalę światową? Trzeba się o tym przekonać samemu, ja wiem… ale nie powiem.

Książka wydana została w bardzo specyficzny sposób, ponieważ treść napisana jest zarówno w gwarze śląskiej jak i czystą polszczyzną. I tak strony po lewej zawierają tekst napisany po śląsku, a strony po prawej, po polsku. Nie ukrywam, że dla mnie jako Ślązaczki to była czysta gratka, jednocześnie bardzo się cieszyłam, że mogę te opowiadania czytać również przetłumaczone na język polski, ponieważ mimo urodzenia i wychowania się na Śląsku, wielu wyrazów po prostu nie rozumiałam. Jednak obcowanie z rodzinną gwarą sprawiło mi wiele radości.

Głowni bohaterowie, czyli komisarz Hanusik – spec od śląskich stworków i towarzyszący mu w prowadzonych śledztwach Sznupok – spec od śląskiej historii, to osobnicy dość specyficzni. Hanusik, typ porucznika Colombo (i z wyglądu i z zachowania) a Sznupok to skrzyżowanie Indiany Jonesa z Panem Samochodzikiem, ekscytujący się przygodami.

Książkę czyta się szybko, ja zdążyłam ją przeczytać w ciągu podróży z Katowic do Gdańska. Myślę, że gdyby ktoś w pociągu mnie obserwował, to miałby niezły ubaw, ponieważ co chwilę uśmiechałam się, czytając śląski tekst. Sporo zabawnych sytuacji przeplatanych wartką akcją kryminalną a nawet chwilami grozy, to z pewnością same pozytywy tej lektury.

Czytając tę książkę myślałam sobie jak ilu jest fantastycznych pisarzy, o których wielu z nas – czytelników nie słyszało.

Ta książka to wyzwanie, zwłaszcza dla Ślązaka takiego jak ja, który dobrowolnie wyemigrował ze swojego „hajmatu”. Wyzwanie dlatego, że po wielu latach, nie zawsze pamiętamy naszą gwarę, wiele umyka nam z pamięci i chociaż ja wciąż potrafię „godać” to sporo słówek gdzieś mi umknęło.

Przyznam szczerze, że mnie przyciągnęła do tej książki najpierw okładka, która skojarzyła mi się ze starymi kryminalnymi filmami i czasopismem, które kiedyś namiętnie czytywałam ale dziś nie pamiętam jego tytułu.

Polecam tę książkę szczególnie Ślązakom, bez względu na to gdzie mieszkają. Jestem pewna, że osoby zaczytujące się w opowieściach kryminalnych również zostaną usatysfakcjonowane. Jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, w której oprócz śląskich legend znajdzie czytelnik sporo sensacji, i dobrej zabawy.

P.S. Dla osób, które nie znają gwary śląskiej – „Sznupok” to ktoś, kto chętnie gdzieś czegoś szuka, „sznupać” znaczy „szukać”

SPOTKANIA AUTORSKIE w CHORZOWIE

„Pierwsze koty za płoty”

Jak wiecie w zeszłym tygodniu byłam w moim rodzinnym mieście – Chorzowie. Bywam tam już coraz rzadziej, odkąd zmarli moi rodzice, ale pozostała jeszcze jedna ciocia, dość już wiekowa i chyba tylko ona jest w stanie ściągnąć mnie do miasta mojego dzieciństwa. Nie ukrywam, że chodząc uliczkami czułam często dreszcz emocji towarzyszący wspomnieniom. Korzystając z tego pobytu oczywiście musiałam zaliczyć kilka spotkań towarzyskich, ale… również spotkań autorskich. Konkretnie to były dwa spotkania, w dwóch bibliotekach i myślę, że na długo pozostaną w mojej pamięci.

Pierwsze spotkanie było w Filii nr 19 na ulicy Kilińskiego. Piękna okolica, duże, w miarę nowe blokowisko i przepiękny Park Róż, który pamiętam ze spacerów z mamą. Spotkanie odbyło się w gronie dość kameralnym ale bardzo ciepło zostałam przyjęta i chociaż panie bibliotekarki oraz panie z Dyskusyjnego Klubu Książki nie miały jeszcze okazji poznać moich książek, to z pewnością sporo się o nich dowiedziały. Oczywiście ode mnie, bo kto mnie zna, ten wie, że jak moje usta raz się otworzą, to trudno je potem zamknąć. Było bardzo miło i oczywiście rozmawialiśmy nie tylko o moich książkach, ale również o innych. Tematów do rozmów było tyle, że biedne panie bibliotekarki dość ostentacyjnie spoglądały co chwilę na zegarek, obawiając się, że zastanie nas ciemna noc zanim skończymy.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Drugie spotkanie było w bibliotece na Placu A. Mickiewicza, z którą łączą mnie bardzo miłe wspomnienia, ponieważ była to biblioteka mojego dzieciństwa. Przyznałam się pracownikom biblioteki, że byłam dość niesforną czytelniczką i kilka książek musiałam albo odkupić albo po prostu za nie zapłacić, ponieważ czytałam książki wszędzie gdzie tylko się dało i często zdarzało mi się czytaną lekturę gdzieś zostawić. Oczywiście potem nie pamiętałam gdzie i jak przychodziło wezwanie z biblioteki, to przypominałam sobie, że chyba tę książkę miałam i… no cóż, to się chyba nazywa roztargnienie i nieodpowiedzialność.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Spotkanie autorskie w Chorzowie

W tej bibliotece również była atmosfera wręcz przyjacielska i mimo tego, że większości osób nie znałam, to bardzo mi było miło usłyszeć, że one znają mnie, oczywiście dzięki mojej twórczości. Usłyszałam sporo komplementów, a jedna z czytelniczek dosłownie mnie zaskoczyła. Powiedziała do mnie, że dziękuje mi za to, że tak pięknie piszę o miłości (?!?), i zacytowała moje słowa, które zostały napisane na stronie 77 w „Pamiątce z Paryża”. Taka serdeczna drobiazgowość czytania. Jak tylko wróciłam do hotelu, zaraz złapałam „Pamiątkę z Paryża” i sprawdziłam, czy naprawdę tak napisałam 🙂

W każdej bibliotece było jak u cioci na imieninach, ciasteczka, kawa, herbata, woda, soki i grono osób, które jakby znało się od lat. To różni spotkanie autorskie w bibliotekach od spotkań autorskich w Empikach czy księgarniach Matras. Tam te spotkania są o wiele sztywniejsze.

Na koniec spotkania w bibliotece przy Pl. Mickiewicza otrzymałam od jednej czytelniczki piękny bukiet kwiatów i… prześliczny drobiazg, który z pewnością zawsze będzie mi przypominał o niej i tym cudownym spotkaniu.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

Cieszę się, że są osoby, które chcą czytać moje książki, że są osoby, które zachwycają moje książki i osoby, które podczas czytania tak bardzo przeżywają losy moich bohaterów, że chcą do nich wracać.

Bardzo dziękuję organizatorowi, czyli Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chorzowie, oraz pracownikom bibliotek Filii nr 19 i Filii nr 5, oraz wszystkim uczestniczkom i uczestnikom tych spotkań za tak miłe i ciepłe przyjęcie. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miała okazję takie spotkania powtórzyć w moim rodzinnym mieście. Wróciłam szczęśliwa i zadowolona, dopisała pogoda, dopisało towarzystwo i najważniejsze – nie czułam się obco wśród tych ludzi.

Muszę jeszcze dodać, że nie tylko pozostawiłam sporo moich książek w Chorzowie, ale również przywiozłam z niego coś dla siebie. Nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła książki (na pamiątkę), a właściwe to dwóch książek. Gdy tylko je zobaczyłam natychmiast uznałam, że muszę je kupić. Jedna z nich to kryminalne opowiadania, których miejscem oczywiście jest Śląsk (zdążyłam ją przeczytać w pociągu i wkrótce podzielę się z Wami swoimi wrażeniami). Książka jest napisana dość specyficznie, ponieważ z jednej strony tekst jest w gwarze śląskiej a z drugiej strony w języku czystej polszczyzny.  Druga z książek to „Wiatr od wschodu” również o Górnym Śląsku.

Spotkanie autorskie w Chorzowie

P.S Przyznam Wam się szczerze, że komisarza Hanusika już tak polubiłam, że rozglądam się za kolejnymi książkami z nim.

 

CZEŚĆ, CO SŁYCHAĆ? – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz to jedna z najbardziej rozpoznawalnych autorek literatury kobiecej, której osobom odwiedzającym ten mój mały książkowy świat nie muszę chyba przedstawiać. Pisałam o niej już wiele razy, ponieważ lubię zaglądać do jej powieści. Książki tej autorki sprzedały się w kilkuset tysiącach egzemplarzy, a wiele z nich stało się bestsellerami zanim jeszcze tak na dobre zagościły w księgarniach.

Magdalena Witkiewicz  Cześć, co słychać

Wydawnictwo Filia rok 2016

stron 315

Cześć, co słychać? to współczesna powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona jest w Trójmieście.

Zuzanna wkrótce przekroczy próg „magicznej” czterdziestki. 20 lat po maturze spotyka się ze swoimi dawnymi przyjaciółkami z liceum aby powspominać stare czasy i dowiedzieć się jak potoczyło się życie każdej z nich. Zuzanna ma ustabilizowane życie, jest szczęśliwą mężatką, matką dwóch dziewczynek. Kiedy na spotkaniu, zupełnie przypadkowo zostaje wspomniany Paweł, chłopak w którym kiedyś, dawno temu zakochana była na zabój, zaczyna narastać w niej jakaś dziwna ciekawość. Wracają wspomnienia, a umysł ogarnia tęsknota i… Zuzanna postanawia odszukać swojego byłego chłopaka. Znajduje go na Facebooku i nieświadoma konsekwencji odnowienia tej znajomości, brnie coraz głębiej, czując jak zaczynają swój taniec w niej, te słynne „motyle” w brzuchu, rozpala ją niezdrowa namiętność. Jak daleko posunie się ta prawie czterdziestoletnia kobieta? Czy odnowiony kontakt z Pawłem okaże się szczęśliwy? Czy jej mąż Wojtek, do tej pory stabilna podpora ich związku pogodzi się z zachowaniem żony? No cóż, to pytania, na które odpowiedź znajdzie tylko ten, kto sięgnie po tę książkę.

Powieści tej autorki pokochałam od pierwszej książki, która wpadła w moje ręce, a był to „Milaczek”. Przyznam szczerze, że nie zafascynowałam się wszystkimi, ale nie zraziłam się również i, na każdą kolejną książkę czekam z ogromną niecierpliwością.

Ta historia poruszyła mnie bardzo. Myślę, że niejedna z nas ma gdzieś w zanadrzu swojej pamięci i swojego serca takie wspomnienie tej pierwszej, wielkiej miłości i bez względu na to ile ma lat, wraca do tych chwil.

Ta książka jest właśnie o tych niespełnionych marzeniach, o wyidealizowanym związku, który w pamięci pozostał tak piękny, że wspominając go, dosłownie słyszymy „walenie” naszego serca. Ale czy ten związek był naprawdę tak idealny? Młoda dziewczyna wszystko widzi inaczej, dorosła kobieta zauważa to, czego ta młoda dziewczyna zaślepiona miłością nie widziała. Rzadko zdarza mi się cytować fragmenty przeczytanych książek, ale dzisiaj bardzo chcę to zrobić. Jak często przeszłość pamiętamy inaczej niż wyglądała ona faktycznie. Przeszłość budowana na emocjach była prosta w przekazie i taka jednoznaczna.

Cyt: (…) Dla mnie scenariusz był jeden. Zachowałam się jak miliony kobiet, które z miłości robią wiele. A nawet wszystko. (…)

Główna bohaterka wracając do tych dawnych, szczęśliwych (?) chwil, zatraca się w swojej ocenie rzeczywistości, te „motyle” w brzuchu i ta odrobina romantyzmu ofiarowana przez mężczyznę (już niestety„po przejściach”) utwierdzającego ją w ciągle gorącym uczuciu, zasłoniła jej to co zbudowało stabilne, spokojne życie. Macierzyństwo, małżeństwo i… rutynę związku. Często po kilku latach małżeństwa okazuje się, że to nie to, o czym marzyłyśmy, o czym śniłyśmy. Ten facet, w którym się zakochałyśmy, z którym zdecydowałyśmy się spędzić resztę swojego życia tak bardzo odchodzi od ideału, że zaczynamy się przy nim nudzić. Czy to normalne? Czy życie mrzonkami i marzeniami jest normalne? Czy rutyna jest naprawdę zimna?

Cyt.: (…) Czy skały są z natury romantyczne? Nie. Są zimna. Ale lepiej w czasie ulewy, czy niebezpieczeństwa schronić się w jaskini niż na łące pełnej pachnących kwiatów. Są zimne i twarde, ale o to, żeby było mi ciepło i miękko jestem w stanie zadbać sama. Mój mąż był fundamentem mojego życia. Twardym, nie do ruszenia. Zimnymi ścianami? Może trochę. (…)

To powieść o walce serca z rozumem, ostra walka, która zdobywając jedno niszczy drugie. Kryzys wieku średniego? Co to jest ten kryzys? Czy ta piękna, wyidealizowana, często budowana na niedojrzałych emocjach przeszłość warta jest postawienia wszystkiego na jedną kartę? Główna bohaterka cały czas usprawiedliwia się, przed samą sobą, że nie robi nic złego. A gdzie jest ta granica miedzy tym dobrym i tym złym? Przecież złem może być nawet myślenie, które może doprowadzić do złych czynów.

Autorka funduje czytelnikowi sporą dawkę emocji, które przyczyniły się do tego, że książkę czytałam dosłownie jednym tchem. I chociaż nie mogę powiedzieć, że jest to książka lekka, łatwo i szybko się ją czyta. Fabuła książki jest moim zdaniem bardzo wciągająca. Myślę, że problem, z którym musiała się zmierzyć główna bohaterka nie jest obcy wielu kobietom. Zaskakujące, aczkolwiek trochę niewyjaśnione zakończenie spowoduje zapewne u niejednej czytelniczki pewien niedosyt, ale może dzięki temu możemy sobie dopowiedzieć zakończenie.

Ciekawa fabuła przeplatana czasami bardzo błyskotliwymi dialogami jest charakterystyczna dla stylu pisania tej autorki. Powieść napisana jest w osobie pierwszej, w formie wspomnień czy też pamiętnika, urozmaicona nie tylko przemyśleniami, ale właśnie dialogami; emanuje jakimś wewnętrznym ciepłem. Czytając ją na zmianę uśmiechałam się i wzruszałam, a to chyba znaczy, że odebrałam ją tak, jak powinnam.

Spoglądając na okładkę, wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Nie wiem, co w niej takiego zobaczyłam, ale czułam, że chcę poznać losy tych: „Matek, żon i kochanek. Kobiet w połowie życia”. Sama mam już tę połowę dawno za sobą, ale nie wiek tu odgrywa główną rolę tylko postrzeganie życia i uczciwa analiza tego co było i tego co jest teraz.

Polecam tę lekturę nie tylko kobietom w tym magicznym wieku, jakim jest „czterdziestka”. Myślę, że bardzo młode czytelniczki nie odbiorą tej lektury tak jak te dojrzałe wiekowo, ale młode również mogłyby ją przeczytać.

Polecam tę powieść nie tylko kobietom. Myślę, że mężczyzna, który sięgnie po tę „kobiecą literaturę”, dzięki niej zajrzy przy okazji do duszy kobiety i, być może zrozumie więcej.

Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej książki tuż po premierze i dziękuję za nią Wydawnictwu Filia oraz Autorce, która dostarczyła mi naprawdę sporej dawki wzruszeń.

Wydawnictwo Filia

Jeżeli ktoś nie poznał jeszcze książek tej autorki, to polecam również:

Panny roztropne  Milaczek  Zamek z piasku  Szkoła żon 

Pierwsza na liście  Ballada o ciotce Matyldzie  Po prostu bądź_Magdalena Witkiewicz



DETEKTYW MURDOCH. SPUŚĆMY PSY – Maureen Jennings

Maureen Jennings już wspomniałam, kiedy dzieliłam się z Wami wrażeniem po przeczytanej lekturze „Biedny Tom już wystygł”. Zapraszam zatem do wcześniejszego wpisu. Przypomnę tylko, że wiele książek tej pisarki zostało przeniesionych na ekrany. Opublikowała również serię kryminalną o Christine Morris oraz całe mnóstwo innych książek. Jej pasją jest oprowadzanie fanów detektywa Murdocha po Toronto w strojach z tamtej epoki.

  Detektyw Murdoch

Wydawnictwo Oficynka rok 2013

stron 448

Spuśćmy psy, to jedna z wielu książek kryminalnych, w których śledztwo prowadzi słynny detektyw.

Wiliam Murdoch jest policjantem pracującym jako detektyw. Nie utrzymuje kontaktów z najbliższą rodziną, ponieważ jego ukochana siostra zdecydowała się zamieszkać w zamkniętym klasztorze, a ojciec… O ojcu Wiliam wolałby zapomnieć. Niestety los chciał inaczej i któregoś dnia Murdoch zostaje wezwany do Centralnego Więzienia Don Jail aby zastać w nim skazanego na śmierć za morderstwo,  własnego ojca. Po kilkunastu latach nieobecności w życiu syna, Murdoch senior odnajduje go łapiąc się nadziei, że syn jako dobry detektyw udowodni jego niewinność. Wiliam wbrew własnym przekonaniom spełnia prośbę odrzuconego kiedyś ojca, ale czy uda mu się udowodnić jego niewinność? Przypominając sobie ojca z lat młodości, nie jest do końca pewien, czy tym razem również nie poniosły go emocje i czy nie jest winny. Czasu ma mniej niż chciałby, ponieważ za kilka dni Murdoch senior ma zostać stracony. Czy zdąży odkryć prawdę? Czy udowodni niewinność ojca, czy raczej przekona się o jego winie? Warto o tym przekonać się samemu i sięgnąć po książkę.

Jak już kiedyś wspomniałam uwielbiam takie powieści, których fabuła przenosi mnie do zupełnie innego czasu. Czytając takie powieść mam wrażenie, że jestem w świecie Agaty Christie i jej książek. Sherlocka Holmes’a czy Herkulesa Poirot’a znają prawie wszyscy, mam nadzieję, że Wiliama Murdocha również wkrótce wielu polskich czytelników pokocha.

Książka porywa od pierwszych stron, dość brutalnym opisem walk psów ze szczurami. Sceneria mroczna i mocna w swoim przekazie, a zarazem bardzo wciągająca. Do tego opisy zimowego, deszczowego otoczenia i… człowiek zatapia się w lekturze, ponieważ wszystko brzmi tajemniczo.

Książka napisana jest kilkutorowo, ze śledztwa prowadzonego przez detektywa przenosimy się do domów różnych ludzi mając tę świadomość, że jesteśmy tam nieprzypadkowo i w dalszej części powieści  te wszystkie wątki porozrzucane, dadzą jedną spójną całość.

Niezbyt często mi się zdarza, że fabuła w książce nie pozwala na oderwanie się nawet wtedy, gdy oczy odmawiają posłuszeństwa. U mnie kończy się to jak zwykle w takich przypadkach: „jeszcze jeden rozdział i idę spać” … długo po północy.

Świetnie przedstawione postacie, z detektywem Murdochem na czele są dodatkowym atutem tej powieści, a akcja… niby powolna, jak w starym angielskim kryminale, zaskakuje coraz to nowymi  spostrzeżeniami i tak właściwie do samego końca nie wiadomo, kto zawinił: Murdoch senior czy ktoś, kto go tylko wrobił w to morderstwo. Przyznam, że takiego zakończenia się nie spodziewałam, zaskoczyło mnie, zresztą jak wiele innych wątków tej powieści. Często jest tak, że mniej więcej od połowy książki domyślamy się kto zawinił, tylko cierpliwie doczytujemy do końca, aby zrozumieć motyw. A tu, koniec jest tak zaskakujący, że po nim człowiek kręci głową i myśli: „dlaczego na to nie padłam?”

W tej powieści zaskakuje nie tylko wątek kryminalny. Myślę, że ważny nie tylko dla autorki, pozostał wpleciony w życie detektywa wątek rodzinny; wzruszający wątek umierającej siostry i bolesne wspomnienia tyranii ojcowskiej podsycane strachem z dzieciństwa. Kilka wątków psychologicznych, sprytnie umieszczonych w fabule podnosi tej powieść stopień zdrowego zainteresowania życiem innych, tych drugoplanowych postaci. Do tego spontaniczny wątek miłosny, który mam nadzieję, w którejś z kolejnych części wreszcie zakończy się prawdziwym Happy Endem.

To jest druga z książek tej autorki, po którą sięgnęłam. Nie zawiodłam się decydując się na tę lekturę, i cieszę się, że dzięki wydawnictwu Oficynka mam możliwość poznania więcej śledztw prowadzonych przez tego detektywa. Polubiłam go, chociaż nie wydaje się on super facetem. Ma jednak w sobie to „coś”. Polubiłam go nie tylko dlatego, że obdarzony został przez autorkę sporą wiedzą i niezastąpioną w tym zawodzie intuicją. Jest stanowczy, odważny i nie obawia się wkraczać w ludzkie życie i odkrywać w nim te mroczne strony.

Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom kryminałów i miłośnikom książek napisanych w stylu Agaty Christie. Myślę, że nawet najbardziej wybredny czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie, ponieważ wątek kryminalny przeplatany jest wątkami obyczajowymi i psychologicznymi. Jeśli chodzi o mnie, to już cieszę się na kolejne śledztwa detektywa Murdocha. Czy to zdrowo czuć taki niedosyt?

Polecam również inne powieści tej autorki, ja mam za sobą już dwie i ciągle mi mało.

Biedny Tom już wystygł

Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej na dla weekendowego relaksu?

Dobry kryminał = Oficynka

Wydawnictwo Oficynka

KARMINOWY SZAL – Joanna M. Chmielewska

obieg zamkniętywędówka książki

 Książka przywędrowała do mnie dzięki akcji na FB – OBIEG ZAMKNIĘTY (grupa – Czytamy Polskich Autorów), gdzie czytelnicy przekazują sobie książki, dzieląc się własnymi spostrzeżeniami. Każdemu, kto ma konto na Facebooku polecam tę akcję 🙂

Joanna Maria Chmielewska urodziła się w 1964 roku. Jest pedagogiem, autorką książek dla dzieci i dla dorosłych. Jej książka „Neska i srebrny talizman” została nominowana do nagrody literackiej w konkursie Polskiej Sekcji IBBY – Książka Roku 2011, a jej książka „Mąż zastępczy” została nominowana do nagród Pióra i Pazura na Festiwalu Literatury Kobiecej w roku 2015.Autorka mówi o sobie, że poszukiwanie nowych perspektyw zaprowadziło ją do Szklarskiej Poręby, gdzie od niedawna mieszka i prowadzi pensjonat w Domu pod Wędrownym Aniołem. Oprócz tworzenia książek prowadzi warsztaty twórczego pisania.

 Joanna Maria Chmielewska  Karminowy szal

Wydawnictwo mg rok 2013

stron 228

Karminowy szal to współczesna powieść obyczajowa.

Maria, Marta i Magdalena znają się od dzieciństwa. Zaprzyjaźniły się przebywając w ośrodku rehabilitacyjnym. Łączy je nie tylko przyjaźń, ale również skrzętnie przechowywana w zakamarkach pamięci tajemnica. Niestety ich drogi w pewnym momencie rozeszły się. Po latach młode kobiety spotykają się w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem i wracając do przykrych wspomnień z dzieciństwa, postanawiają dokonać zemsty na człowieku, który bardzo dawno temu skrzywdził je i upokorzył. Czy odnajdą tego człowieka i będą miały na tyle odwagi, aby wykrzyczeć mu w twarz swoje żale? Czy ich przyjaźń już pozostanie nierozerwalna? Jak potoczą się losy trzech przyjaciółek? Tego oczywiście nie zdradzę, mam nadzieję, że ten, kto chce poznać odpowiedzi na te pytania, sam sięgnie po książkę.

Do powieści obyczajowych podchodzę dość ostrożnie, przyznam szczerze, że nie jest to gatunek, za którym przepadam. Tym bardziej, że ostatnio wątki w różnych książkach tak bardzo są do siebie podobne, że czasami długo zastanawiam się czy zdecydować się na czytanie danej powieści.

Ta książka ani mną nie wstrząsnęła, ani mnie nie zanudziła; początkowo miałam straszne problemy z odróżnieniem głównych bohaterek. Być może spowodowane to było podobieństwem imion – Marta, Magda, Maria – trochę mi się mieszały. Musiałam sobie na karteczce zapisać, która jest którą. Początek powieści był dla mnie trochę nużący, autorka chcąc przybliżyć czytelnikowi swoje bohaterki, wracała do przeszłości przedstawiając ich życie zahaczając o dzieciństwo, poprzez wczesną młodość i życie obecne. Jednak im bliżej końca, tym powieść była bardziej intrygująca. Kiedy wiadomo już było, jaki sekret ukrywają kobiety to ciekawość dotycząca tego, czy uda im się odnaleźć człowieka, który ich skrzywdził rosła z każdą kolejną stroną książki.

Powieść napisana jest w osobie trzeciej, bardzo prostym aczkolwiek ciekawym językiem. Czyta się ją dosyć płynnie i jedyne czego mi w niej brakowało to podziału treści na rozdziały. Całość jakby zlewała się w jedno, a przecież poruszone zostały w niej różne tematy i opisane różne wątki.

Jest to lektura dla kobiet i o kobietach. Przedstawiająca trudne do zaakceptowania sytuacje, strach przed nieznanym i walkę często samą ze sobą. Trzy kobiety, trzy różnie ułożone życia i trzy różne osobowości. Trzeba przyznać, że co, jak co, ale osobowości tych kobiet zostały ukazane wyjątkowo. Gdyby jeszcze te ich imiona nie były tak podobne, to pewnie nie miałabym problemu w odróżnieniu ich.

Okładka jak na moje oko, piękna i nie szablonowa przyciąga wzrok, nie sugeruje treści. Spoglądając na nią nie byłam pewna o czym może być ta książka. Ale taka mała niewiadoma czasami pozytywnie zaskakuje.

Myślę jednak, że ta książka nie zapadnie w mojej pamięci. Są takie, o których myśli się długo i trudno o nich zapomnieć. Ta lektura to taka odskocznia od życia, przerwa zrobiona na użytek oderwania się od własnych problemów i własnych myśli.

Polecam jednak tę książkę osobom, które wczytują się w tego typu powieści. Z pewnością znajdą w niej coś dla siebie. Jest to moja pierwsza książka tej autorki, ale nie zraziłam się i mam nadzieję, że kiedyś przeczytam również pozostałe. Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, chociaż zależy, co ktoś rozumie przez słowo „przyjemna”. Z pewnością przyjemnie się ją czytało, chociaż wątek główny i te drugoplanowe nie należą do przyjemnych. Ale takie jest życie… Nie zawsze jest różowe, w każdym życiu można znaleźć to, co pozwoli na nadzieję, na miłość, na radość.

Z pewnością książka skłania do refleksji i do przemyślenia jakimi wartościami powinniśmy się kierować, aby osiągnąć szczęście własne, dlatego uważam, że warto czasami przeczytać taką powieść.

Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/