Recenzje książek

KLUCZE KRÓLESTWA – Archibald Joseph Cronin

Archibald Joseph Cronin urodził się w 1896 roku w Cardoss w Szkocji a zmarł w roku 1981 w Monteux. Był szkockim pisarzem tworzącym w języku angielskim, autorem wielu powieści realistycznych z gatunku obyczajowo-społeczne.

   Klucze królestwa_A.J. Cronin

Wydawnictwo PAX rok 1955

stron 354

Klucze królestwa to powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona jest częściowo w Szkocji, a częściowo w Chinach.

Franciszek już jako dziecko nie miał lekkiego życia. Jego rodzice zginęli kiedy chłopiec miał zaledwie kilka lat. Początkowo opiekę nad chłopcem przejął dziadek, nieświadomy, że jego żona zdecydowała się zająć sierotą tylko ze względów czysto finansowych czyli dla majątku pozostawionego przez jego rodziców. Kiedy jednak pieniądze się skończyły, Franciszek był bardziej przeszkodą w rodzinie niż członkiem rodziny. Na szczęście o losach chłopca dowiedziała się jedna z ulubionych ciotek chłopca i zdecydowanie przejęła opiekę na nim. Ciotka, kobieta bardzo miła i bogobojna marzyła tylko o tym, aby jej wychowanek został księdzem. Początkowo chłopiec ani myślał a stanie kapłańskim, jednak  z biegiem lat uznał, że jako ksiądz może wiele zdziałać, szczególnie dla biedoty. Niestety jego dość ekscentryczne podejście do posługi kapłańskiej nie podobało się zwierzchnikom kościoła i… postanowiono wysłać młodego księdza na misję do Chin do dalekiego Paintanu. Czy młody katolicki ksiądz poradził sobie w innej kulturze i całkowicie innym dla niego świecie? Co zdecydowało o podjęciu decyzji zostania kapłanem? Co przeżył w tym dziwnym kraju? 

Książkę otrzymałam w prezencie urodzinowym od jednej z moich podopiecznych, pani w wieku lat 90+. Przyznam szczerze, że z jednej strony bardzo ucieszył mnie ten prezent a z drugiej strony zaskoczył. Wiem jak trudno jest się rozstawać z ulubionymi książkami, a do takich moja podopieczna tę właśnie powieść zaliczała. Książka ta ma więcej lat ode mnie, jej pierwsze wydanie było w roku 1941, w Polsce pojawiła się w roku 1955, ale myślę, że jej fabuła wiele ma wspólnego ze współczesnym podejściem Kościoła do życia, władzy i ludzi.

Klucze królestwa_A.J. Cronin

Powieść ciekawa, bardzo piękna i… niezwykle wzruszająca. Autor bardzo obrazowo opisał zarówno okolice, w których w danym momencie ma miejsce jakiś wątek, ale również osoby występujące w powieści. Różnorodność charakterów i podejście różnych ludzi zarówno do religii (nie tylko katolickiej) jak i do drugiego człowieka, to z pewnością ciekawe akcenty tej powieści.

Życie głównego bohatera opisane od dni jego dzieciństwa po późną starość to taka analiza człowieczeństwa ukazana za pomocą myśli i czynów. Jak bardzo chcielibyśmy aby przedstawiciele Kościoła byli właśnie takimi ludźmi jak Franciszek. Ludźmi, dla których ważny jest przede wszystkim człowiek a nie władza i wartości materialne. Czytając tę powieść myślałam: jak wiele wspólnego ma ona z teraźniejszością, jak wielu księży okazuje się jedynie biznesmenami a nie faktycznymi wyznawcami nauk Chrystusa. Nie należę do ludzi głęboko wierzących, a właściwie to należę do osób rozgraniczających wiarę od praktyk kościelnych i mogę sobie wyobrazić jak ciężko musi być księżom, dla których ortodoksyjna wiara w Boga kłóci się z praktykami jakie stosuje Jego Kościół. Ile zakłamania jest w zachowaniach tych „przedstawicieli” Boga. Jak daleko sięga ta obłuda praktykowana w kościołach?

Ksiądz, opisany w książce to człowiek, jakiego chcielibyśmy spotykać na co dzień, i mam tu na myśli nie tylko katolików, ale ogółem wszystkich ludzi. Ksiądz, który uważa, że „do nieba idzie więcej ateistów niż katolików” to przecież hańba dla kościoła. Ale ileż w tym prawdy… oczywiście biorąc pod uwagę wiarę w piekło i niebo.

Książka napisana jest prostym aczkolwiek bardzo ciekawym językiem, chociaż od czasu do czasu w słownictwie znajdują się wyrazy już nie używane albo inaczej obecnie wymawiane. Ale biorąc pod uwagę rok powstania tej powieści, to nie ma się czemu dziwić.

Fabuła przeplatana interesującymi i ciekawie skonstruowanymi dialogami wciąga niemalże od pierwszej strony i nie pozwala na dłuższe przerwy w czytaniu, bo… ciekawość – „co będzie dalej” jest silniejsza. Wiele wzruszających scen oczywiście działało na mnie dość emocjonalnie i nie wstydzę się przyznać do tego, że od czasu do czasu musiałam skorzystać z chusteczki. Ale jeżeli ktoś pomyśli, że to mroczna i ciężka książka to będzie w błędzie, chociaż wiele wątków nie należy do zabawnych. Znajdują się w treści również śladowe ilości humoru, trudno nazwać je wesołymi ale… oddziaływały na całość dość optymistycznie.

Jedynym minusem podczas czytania były dla mnie „uciekające” kartki, i pożółkłe ze starości strony na których nie zawsze czcionka była czytelna. Ale i tak uważam, że trafiła mi się perełka do mojej biblioteki.

Jeżeli komuś uda się dostać tę powieść to gorąco polecam ją do przeczytania. Myślę, że wielu czytelników znajdzie w niej coś dla siebie. Jest w niej nie tylko opis życia nietypowego księdza, ale jest pięknie opisana miłość, przyjaźń i przede wszystkim niewiele znana nam kultura ówczesnych Chin. W tej książce znajdzie czytelnik przygodę, dramat wojenny, ale przede wszystkim odnajdzie wiarę w Człowieka.

ROZDROŻA – Sabina Waszut

Sabina Waszut urodziła się w 1979 roku na Górnym Śląsku, w Chorzowie. Jest związana z Grupą Literyczną „Na Krechę”. Publikowała między innymi w Magazynie Materiałów Literackich „Cegła” oraz w „Śląskiej Strefie Gender”. Jest nie tylko pisarką, ale również recenzentką, organizatorką spotkań literackich oraz propagatorka śląskiej kultury. W styczniu 2013 nakładem wydawnictwa Anagram weszła na rynek książka „Isabelle”, której jest współautorką. W październiku 2014 ukazała się powieść „Rozdroża”.

Sabina Waszut Festiwal Literatury Kobiet 2015

Książka została nominowana do Nagrody Literackiej Europy Środkowej „Angelus” za rok 2014, a na Festiwalu Literatury Kobiet w Siedlcach zdobyła NAGRODĘ GŁÓWNĄ w kategorii Pióro, dla najbardziej poruszającej polskiej powieści roku 2014

Sabina Waszut   Rozdroża_Sabina Waszut

Wydawnictwo Muza rok 2014

stron 315

Rozdroża to powieść historyczna, dramat wojenny.

Kilka lat przed wybuchem drugiej wojny światowej młoda Niemka mieszkająca na Górnym Śląsku zakochuje się w synu śląskiego powstańca – Władku. Początkowo chłopak traktuje ją z przymrużeniem oka, jednak i jego wkrótce dopada „strzała Amora”. Na przekór rodzinom młodzi postanawiają się pobrać, ale ich małżeństwo zostaje wystawione na ciężką próbę, jaką jest wybuch wojny. To co jeszcze chwilę temu zmierzało do szczęśliwego zakończenia ich miłości, jednego dnia zostaje zrujnowane. Władek zostaje wcielony do polskiego wojska, następnie dostaje się do niewoli a wkrótce przejmuje go Wermacht. Sophie natomiast po ukończeniu kursu stenotypistek, zostaje oddelegowana do pracy w Pszczynie. Nastaje trudny czas dla wszystkich. Czy rozłąka i wojenna zawierucha zniszczy związek Niemki i Polaka? Czy trudy wojenne nie pokonają ich miłości? Jak poradzą sobie ci młodzi ludzie i czy spotkają się jeszcze po wojnie?

Takich związków i małżeństw mieszanych było sporo i to nie tylko na terenie Śląska. Narodowość młodym ludziom nie przeszkadzała, kiedy serca biły w tym samym rytmie. Wielu, nie tylko młodych ludzi nie chciało tej wojny, ale nie mieli wpływu na politykę Hitlera.

Po książkę sięgnęłam bardzo świadomie. Już rok temu, kiedy będąc na Festiwalu Literatury Kobiet poznałam wynik konkursu, postanowiłam przekonać się osobiście co tak bardzo zachwyciło jury i czytelniczki zarówno polskie jak i zagraniczne do wytypowania tej powieści do Nagrody Głównej. Przekonałam się, że był to wybór bardzo trafny.

Książka nie jest lekturą łatwą w czytaniu, chociaż napisana jest językiem lekkim, prostym i bardzo czytelnym. Fabuła zaczyna się w roku 1934 a kończy na roku 1946, z odniesieniem do prologu i zakończenia w roku 2001. Okres wojny to trudny temat zwłaszcza dla tak młodej osoby jak autorka tej powieści. Jestem pełna uznania za trud jakiego się podjęła spisując wspomnienia swojej babci. Oczywiście dużą rolę odegrała tu również wymyślona fikcja, która dodana do wspomnień, w jakiś sposób musiała uzupełnić to, czego nie udało się spisać czy zapamiętać.

Czytałam tę książkę z zapartym tchem może dlatego, że  literatura wojenna jest gatunkiem który lubię czytać, chociaż wiem, że zawsze to potem „odchoruję”. W tej powieści jest sporo drastycznych fragmentów, ale wojna to nie sielanka na pachnącej kwiatami łące. Piękne jest to, że w tak trudnym okresie ludzie potrafili znajdować radość, chociaż strach, ból, głód były na porządku dziennym.

Autorka w bardzo interesujący sposób ukazała ten paradoks miłości, jaką było uczucie potencjalnych wrogów, osób stojących po dwóch stronach tej okrutnej wojny. Ciekawie przedstawione postacie przybliżają czytelnika do siebie i nie można ocenić tych osób w kategoriach, że ten był lepszym człowiekiem a tamten gorszym. Ciekawie skonstruowane dialogi dodają do fabuły sporo plusów, a wtrącane od czasu do czasu śląskie słownictwo dodaje oryginalności.

Przyznam szczerze, że kilkakrotnie bardzo wzruszyłam się podczas czytania, chociaż… słowo „wzruszyłam” nie jest adekwatne do tego, co się ze mną działo. Po prostu były momenty, kiedy musiałam przerwać na chwilę czytanie, bo nie mogłam opanować łez.

Tak jak wspomniałam wcześniej, to nie jest lekka lektura, ale z pewnością warta przeczytania. Piękne momenty życia, chwile szczęścia często przeplatane bólem, strachem i cierpieniem to była tamta rzeczywistość, o której musimy pamiętać.

Na mojej półce z książkami znajduje się kontynuacja losów Sophie i Władka; cieszę się, że zdecydowałam się na zakup tych książek. Dla mnie czytanie takich książek, to nie tylko coś co ma działać jak relaks, odreagowanie ciężkiego dnia pracy; dla mnie te książki to brutalna prawda historyczna o której nie powinniśmy zapomnieć, a którą dobrze jest poznać nie tylko z jednej strony.

Książka napisana jest w pierwszej osobie, czytając miałam wrażenie jakby główna bohaterka opowiadała mi swoją historię siedząc obok i wspólnie ze mną popijając herbatkę. Myślę, że okładka bardzo wyraziście odzwierciedla treść książki, oryginalna i nieszablonowa.

Polecam tę powieść całym sercem nie tylko czytelnikom preferującym literaturę wojenną. W tej książce znajdziecie wiele wątków a najważniejsze z nich to romans i dramat. Myślę, że ktoś kto zdecyduje się sięgnąć po „Rozdroża” nie pożałuje swej decyzji, ja książkę dosłownie pochłonęłam i tak mocno zakorzeniła się w mojej głowie jej treść, że przez kilka dni nie potrafiłam zmobilizować się do napisania o niej tych kilkudziesięciu słów.

Chorzów    Chorzów

Chorzów, dzielnica mojego dzieciństwa, może właśnie w takiej dzielnicy stał budynek w którym mieszkali Sophie i Władek.

Być może książka tak bardzo mnie poruszyła, że sporo podobnych historii nasłuchałam się we wczesnej młodości z ust moich ciotek i wujków. Niechętnie o tym mówili, ale zawsze coś ich do tego wspominania skłaniało. Śląsk to moje dzieciństwo, które mocno zakorzeniło we mnie wspomnienia. Ślązacy to silna grupa ludzi i chociaż do dnia dzisiejszego wielu z nich (zwłaszcza starszych) mówi płynnie w języku niemieckim, to ich serca należą do Polski. Mój tata wspominał, że kiedy napotykał (w czasach wojny) patrol i pytali go czy jest Polakiem czy Niemcem, zawsze odpowiadał, że jest Ślązakiem. Dumny ze swego pochodzenia.

DZIEWCZYNA Z POCIĄGU – Paula Hawkins

Paula Hawkins urodziła się w 1972 roku w Zimbabwe, gdzie spędziła pierwsze lata swojego życia. W 1989 roku przeniosła się do Londynu i postanowiła pozostać w tym mieście. Studiowała w Collingham College, niezależnej uczelni w Kensington, oraz na Keble College, University of Oxford filozofię, politologię i ekonomię. Zanim zaczęła pisać książki pracowała jako dziennikarka. Jej początki w pisaniu powieści, około 2009 roku, przeszły jednak prawie niezauważalnie przez czytelników, aż do roku 2015, kiedy postanowiła napisać thriller psychologiczny. Ta powieść przyniosła jej ogromną sławę, prawa do jej wydania kupiło 47 krajów, postanowiono również na podstawie książki nakręcić film.

Paula Hawkins   Dziewczyna z pociągu

Wydawnictwo Świat Książki rok 2015

stron 327

Dziewczyna z pociągu to thriller psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona jest w okolicach Londynu.

Rachel wynajmuje pokój u swojej przyjaciółki. Po rozstaniu z mężem nie potrafi sobie znaleźć miejsca w życiu, ponieważ mimo rozstania jej uczucie i przywiązanie do byłego męża jest zbyt mocne. Aby zagłuszyć pustkę zaczyna pić. Alkohol staje się jej jedynym sprzymierzeńcem i zarazem wrogiem. Właśnie z powodu nadmiernego spożywania alkoholu zostaje zwolniona z pracy. Nie przyznaje się jednak do tego i utrzymując w nieświadomości przyjaciółkę, u której mieszka, codziennie rano wychodzi z domu, wsiada do pociągu i jeździ do Londynu wałęsając się cały dzień po mieście. Z okna pociągu obserwuje ludzi, z czasem wydaje jej się, że zna te osoby tak dobrze jakby była ich bliską sąsiadką. Któregoś dnia zauważa jednak coś, co zaczyna ją niepokoić. Rano budzi się z bólem nie tylko poalkoholowego kaca, ale również z ranami głowy. Nie pamięta, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru, ale jest pewna, że stało się coś bardzo złego…

O książce bardzo szybko zrobiło się głośno w środowisku czytelniczym, może za sprawą filmu, który podobno bardzo dokładnie odzwierciedla treść i fabułę powieści, a może za sprawą bardzo interesujących wątków. Kiedy sięgnęłam po tę lekturę nie byłam przygotowana na to, że dosłownie zawładnie ona moim czasem tak, że wszystko inne przestanie być dla mnie ważne. Czytałam z zapartym tchem.

Autorka w mistrzowski wręcz sposób wciąga czytelnika w pasjonującą, pełną napięcia a zarazem bardzo nieprzewidywalną fabułę. Muszę przyznać, że do thrillerów psychologicznych podchodzę z pewną ostrożnością, kilkakrotnie bowiem zawiodłam się na tego typu literaturze. O tej książce mogę powiedzieć jedynie, że jest drastyczna w przekazie. Główny wątek dotyczący zniknięcia młodej kobiety, mimo tego, że jest dość mocno osadzony w fabule tak właściwie jest tylko tłem. Moim zdaniem na szczególną uwagę zasługują te wątki niby drugoplanowe, przemoc w rodzinie, alkoholizm, czy zagubienie w świecie pozorów.

Świetnie wykreowane postacie, z główną bohaterką na czele to z pewnością duży plus tej powieści. Trudno jest czasami mówić o sprawach oczywistych, a zarazem szokujących czy wstydliwych. a to się autorce udało. Ukazana w powieści toksyczna miłość, prawie patologiczna, rządząca uczuciem, które tak właściwe zasługuje na coś lepszego, ukrywany strach i walka o przetrwanie w związku, który niszczy daną osobę od środka to często tematy tabu. Choroba alkoholowa, potępiana a zarazem wzbudzająca współczucie to coś, czego nie chcemy widzieć, nie chcemy mieć z taką chorą osobą nic do czynienia, ale… czy nie warto czasami wyciągnąć rękę i chociaż spróbować zawalczyć o tę osobę?

Przyznam szczerze, że tej książki nie potrafiłam czytać w spokoju, wzbudzała ona bowiem we mnie zbyt wiele pełnych napięcia emocji.

Książka napisana jest kilkutorowo, w pierwszej osobie. Każdy kolejny rozdział dotyczy innej postaci tak… jakby kilka kobiet usiadło w jednym pokoju i każda po kolei, na zmianę, opowiadała fragment swojego życia dotyczącego tego samego czasu. Między opowieść głównej bohaterki – dziewczyny z pociągu – Rachel, wplecione są słowa kobiet, które w taki czy inny sposób miały wpływ na życie każdej z nich. Tak jakby losy tych trzech kobiet były w jakiś sposób od siebie zależne.

A zakończenie…? Dla mnie było tak wielkim zaskoczeniem, że po zamknięciu książki długo myślałam o tym, jak mogłam się takiego zakończenia nie domyślać. Sprytnie zakamuflowane między kolejne sceny z życia wprost zaszokowało mnie. To z pewnością świadczy o tym, że autorka ma wielki talent jeśli chodzi o ten gatunek powieści. Potrafi czytelnika zaskoczyć do granic możliwości.

Proponuję zacząć czytanie tej książki w wieczór poprzedzający dzień wolny, ponieważ trudno się od niej oderwać. Polecam ją nie tylko osobom, które preferują thrillery czy powieści psychologiczne. To książka, w której znajdzie czytelnik wiele więcej niż tylko podnoszące poziom adrenaliny sceny z życia niby normalnie funkcjonujących ludzi. To powieść, w której wątek kryminalny przeplata się z dramatem, romansem i obrazami trudnych osobowości ludzi „niepozornych”. Powieść wzbudzająca bardzo skrajne emocje, w pewnym momencie nie można być pewnym tego, że to, co dzieje się w książce nie może zdarzyć się blisko nas.

To po prostu znakomity thriller. Mam nadzieję, że uda mi się pójść do kina na film „Dziewczyna z pociągu”, chociaż… czy Rachel z książki będzie tą samą Rachel w filmie?

Dla zachęty trailer filmu, równie mocny jak powieść…

PAMIĘTNIK – Nicholas Sparks

Nicholas Charles Sparks urodził się w 1965 roku w Omaha. Przez lata nauki w liceum mieszkał w Fair Oaks, szkołę ukończył z wyróżnieniem a następnie kontynuował naukę otrzymując stypendium naukowe na Uniwersytecie w Notre Dame. W roku 1985 przerwał naukę i podczas wakacji napisał pierwszą powieść, która nigdy jednak nie została opublikowana. Postanowił wrócić na uczelnię, którą ukończył odbierając specjalizację z rachunkowości. Studia ukończył z wyróżnieniem. Jego powieści cieszą się uznaniem zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn, wiele z nich wkrótce po wydaniu stało się bestsellerami, jak również zostało zekranizowanych.

  Pamiętnik_Nicholas Sparks

Wydawnictwo Albatros 2014

stron 252

Pamiętnik to powieść obyczajowa, dramat z dużą dawką romansu.

Starszy mężczyzna przebywa w Domu Opieki razem ze swoją małżonką chorą na Alzheimera. Codziennie czyta jej notatki – wspomnienia, jakie zapisał dawno temu. Czyta to jak powieść, której zakończenia kobieta nie potrafi się domyśleć. Piękna opowieść o miłości dwojga młodych ludzi  wzrusza ją i zaciekawia. Niestety choroba pustoszy jej pamięć i staruszka nie wie kim jest mężczyzna przychodzący do niej każdego dnia, nie pamięta ani jego, ani tego co było zanim zachorowała, ale darzy go wielką sympatią. Czy nadejdzie taki dzień, w którym pozna w tym czarującym starszym panu mężczyznę, z którym spędziła najpiękniejsze lata swojego życia? Którego z nich starość zabierze szybciej, ją czy jego? Co tak naprawdę wydarzyło się w życiu tych dwojga starszych ludzi, że wspomnienia są jak balsam dla zmęczonej życiem duszy?

Przyznam szczerze, chociaż z niemałym wstydem, że książka tego autora trafiła w moje ręce pierwszy raz. Nie przepadam ze tego typu powieściami, ale skuszona sławą jego dorobku, postanowiłam przekonać się sama za co kocha go taka rzesza czytelniczek (i czytelników). Zakupu książki nie żałuję i myślę, że w najbliższym czasie skuszę się na pozostałe powieści tegoż autora.

Książka napisana została dość specyficznie. Pierwsza części spisana w osobie trzeciej w formie opowieści. Narrator przedstawia czytelnikowi życie dwojga młodych ludzi, pochodzących z dwóch różnych klas społecznych. Robi to w sposób ciepły i bardzo interesujący. Niby standardowa historia miłosna. Opisanie miłości młodej bogatej dziewczyny do chłopca z małego miasteczka nie jest niczym szczególnym. Takich romantycznych historii było w literaturze wiele, ale ta… ma w sobie jakąś magię, połączoną z jednym wielkim znakiem zapytania.

Druga część książki napisana  jest w osobie pierwszej, w formie pamiętnika. Tych dwoje ludzi przebywa obecnie w Domu Opieki dla seniorów, muszą mieszkać w osobnych pokojach bo tego wymagają przepisy i nie jest ważne, że są od ponad 50 lat małżeństwem. To co ich dzieli to nieuchronnie pogarszający się stan zdrowia, co jest nieuniknionym w wieku tak podeszłym. Ale łączy ich nadal wielkie uczucie, ta piękna młodzieńcza miłość, która trwa od lat. Momentami wyobrażałam sobie głównego bohatera jak siedzi obok mnie w starym fotelu i opowiada mi o latach swojej młodości i o tym, co z tej młodości zakorzeniło się w jego pamięci na tyle mocno, że nie potrafi o tym zapomnieć.

Ta książka nie jest łatwa w odbiorze, chociaż napisana została prostym, lekkim językiem. Być może to, że fabuła nie dotyczy tylko romantycznego życia tych dwojga ludzi, ale sporo jest w niej wątków wywołujących wzruszenie. Pisanie o postępującej chorobie Alzheimera już jest wątkiem trudnym ale to co autor pokazał za pośrednictwem słów dotyczących miłości, cierpliwości i wiary w drugiego człowieka to dla mnie coś wyjątkowo pięknego.

Jak często stajemy w życiu przed wyborem „być czy mieć?”, jak często pytamy samych siebie „czy dam radę?” i jak często poddajemy się w starciu z trudnościami. Autor w niesamowity sposób przedstawił walkę o odrobinę ciepła, o maleńki uśmiech, o delikatny dotyk dłoni. Jedyną bronią w tej walce była miłość.

Myślę, że gdyby wszyscy ludzie potrafili tak kochać, świat byłby piękniejszy, ale przecież takie uczucia nie bywają tylko w książkach…

Jest to lektura o walce wewnętrznej, o walce z uczuciem i o uczucie, o walce z chorobą. To po prostu piękna opowieść o miłości trudnej, ale silnej zarazem.

Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom romansów i chociaż usłyszałam kiedyś, że Sparks pisze literaturę dla kobiet, chyba nie mogę się z tym zgodzić. To, że nie jest to mocny, krwawy kryminał czy thriller nie oznacza, że panowie powinni omijać ją szerokim łukiem.

Myślę, że po przeczytaniu tej powieści jestem gotowa na wersję filmową. Jednak aby obejrzeć ten film muszę z pewnością zaopatrzyć się w dużą paczkę chusteczek i butelkę dobrego wina, bez tego chyba nie przebrnę przez film.

Czy potrzebna jest nam taka literatura? Chyba tak, każdy z nas ma lepsze i gorsze dni, czasami chcemy się pośmiać, czasami zapłakać. Jeżeli pozostałe książki autora są tak wciągające jak ta, to prawdopodobnie przepadłam, bo będę chciała więcej i więcej.

Ktoś, kto spotkał się wcześniej z książkami tego autora z pewnością się ze mną zgodzi, a ktoś kto do tej pory nie miał okazji poznać. to myślę, że powinien to zrobić. Po przeczytaniu tej książki miałam w głowie tyle myśli, nasunęło mi się tyle refleksji, że długo nie mogłam zabrać się za napisanie o niej. A to oznacza jedno, że fabuła tej powieści na długo pozostanie w mojej pamięci.

Czy ten trailer do filmu nie zachęca?

SZCZĘŚCIE PACHNĄCE WANILIĄ – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz to pisarka, po książki której sięgam bardzo chętnie. Nie będę pisała o niej jako autorce ponieważ przedstawiałam ją już na swoim blogu wiele razy. Po jej książki sięgam chętnie nie dlatego, że znam osobiście pisarkę ale dlatego, że emanuje ona wyjątkowo pozytywną energią, którą zaraża w niektórych swoich książkach. Przyznam szczerze, że wolę te z jej książek, w których bohaterkami są tak niesamowite osoby jak Milaczek, bardzo energiczna Zofia Kruk czy najukochańsze dziecko  świata – Zuzanka czyli Bachor, no? oczywiście nie zapomniałam o psie arystokracie, który wabi się Parys Antonio.

Magdalena Witkiewicz  Szczęście pachnące wanilią

Wydawnictwo FILIA rok 2014

stron 271

Szczęście pachnące wanilią to komedia obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w Gdańsku.

Trzy młode matki, i jedna singielka (bezdzietna) spotykają się w małej cukierni na jednym z gdańskich osiedli. Cukiernię prowadzi jedna z nich – samotna matka – Ada, mistrzyni w pieczeniu ciasteczek, tortów i słodkich babeczek. Po odejściu niani, właścicielka cukierni ma nie lada problem, jej mały synek nie może przecież przebywać cały czas z nią… w pracy. Jedna z pań wpada na pomysł, aby w cukierni zrobić kącik dla dzieci, i jako pierwsza oferuje pomoc w tak zwanej opiece nad dziećmi co ma nie tylko przynieść chwilę czasu „dla siebie” innym młodym mamom, co pomóc finansowo cukierni. Czy pomysł się sprawdzi? Czy młode kobiety połączy tylko interes? I co wspólnego będzie miała ciocia Milenki, czyli Milaczka oraz niezastąpiony Bachor z małą cukiernią na gdańskim osiedlu?

Jak już wspomniałam wcześniej, kiedy tylko się dowiaduję, że autorka wydała kolejną książkę, w której spotkać można Milaczka, Bachora i Zofię Kruk, to sięgam po lekturę z zamkniętymi oczami. Kocham tego typu literaturę, ponieważ działa na mnie wyjątkowo odprężająco. Wiem, że sporo moich znajomych woli czytać powieści bardziej poważne, ja również od takich nie stronię, ale uważam, że każdy ma prawo „na chwileczkę zapomnienia”. Naładowanie „akumulatorów” pozytywną energią jaką znajduję w tych książkach pozwala mi zapomnieć o trudnościach dnia codziennego.

Ale… żeby nie było, że w tej książce jest tylko hi-hi i ha-ha, pozornie komediowa fabuła zawiera wiele bardzo poważnych wątków, które często możemy znaleźć we własnych otoczeniach. Jednym z nich jest na przykład samotne macierzyństwo, jak wiele kobiet znosi jego trudy, ale mimo trudności kocha swoje dzieci nad życie. Kolejny wątek poważny to zapracowanie matek niepracujących zawodowo. Pamiętam jak mój mąż wracał do domu i okazywał zdziwienie moim zmęczeniem, kiedy ja przecież NIE PRACOWAŁAM tylko siedziałam sobie cały dzień w domu z dwójką dzieci. Nie rozumiał tego, że obiad sam się nie ugotował, zakupy same się nie zrobiły, a dzieci same się sobą nie zajęły przez cały dzień.

Eeee… takie sobie wspomnienia z młodości wrzuciłam.

Autorka bardzo zręcznie i zarazem obrazowo opisuje te wszystkie zmagania, zmęczenia i brak chwil dla siebie. Niby śmiejemy się czytając, ale gdzieś tam w podświadomości zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszystko jest tak „różowe”. 

Ciekawie przedstawione osobowości kobiet (i nie tylko, bo mężczyźni również grają jakąś rolę w tej powieści) sprawiają, że wydaje się iż znamy te panie tak dobrze jak sąsiadkę z bloku. Smaczku dodają bardzo humorystyczne, ale jednocześnie wciągające dialogi. Sporo ironii zakamuflowanej i prawdziwej w połączeniu z ciekawą fabułą i zabawnymi dialogami to z pewnością plusy tej powieści. Chociaż… przyznam szczerze, że początkowo nie mogłam się połapać w osobach i musiałam sobie wypisać na karteczce kto jest czyim mężem i jak nazywają się dzieci poszczególnych par, żeby nie stracić wątku głównego.

Czytelnikom i czytelniczkom znającym dorobek tej autorki chyba nie muszę polecać tej książki, ale tym, którzy jeszcze nie mieli styczności z książkami Magdaleny Witkiewicz to polecam całym sercem. Wystarczy popatrzeć na tę słodką, aczkolwiek cudownie nieszablonową okładkę a człowiek wie, że chętnie zajrzy do środka. Dla czytelniczki jak ja, takie powieści to wisienki na torcie i mam nadzieję, że w długie jesienne wieczory uda mi się więcej takich książek przeczytać, bo bardzo potrzebuję terapii antystresowej. Kiedy na dworze szaro buro i ponuro, nic tak nie poprawi nastroju jak książka z pozytywnym przesłaniem. Po przeczytaniu takiej książki człowiek zaczyna bardziej zdawać sobie sprawę z tego, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Ta książka bawi i wzrusza, ale przede wszystkim pobudza pozytywne myślenie.

Chociaż jest to tak zwana literatura kobieca, polecam tę książkę również panom, a może zwłaszcza panom, może po przeczytaniu jej popatrzą na pewne sprawy nie tylko z perspektywy własnego JA.

Powieść trafiła w moje ręce dzięki hojności sponsorów i wymianie książkowej na czwartym spotkaniu miłośników książek w Sopocie: „A może nad morze z książką”.

Literacki Sopot 2015

Takie słodkie babeczki towarzyszą nam na spotkaniach w Sopocie 🙂

Dziękuję AUTORCE oraz wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do niej nie tylko tych, którzy lubią taki gatunek.

Wydawnictwo Filia

Polecam również inne książki Magdaleny Witkiewicz, które miałam okazję przeczytać:

 Panny roztropne  Milaczek  Zamek z piasku  Szkoła żon 

Pierwsza na liście  Ballada o ciotce Matyldzie  Po prostu bądź_Magdalena Witkiewicz  Cześć, co słychać

Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/