Recenzje książek

PROWINCJA PEŁNA ZŁUDZEŃ – Katarzyna Enerlich

Katarzyna Enerlich urodziła się w 1972 roku w Mrągowie. Studiowała w Olsztynie na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim na wydziałach Humanistycznym, Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Imała się rożnych prac, między innymi pracowała jako dziennikarka, pracownik informacji turystycznej i promocji miasta oraz opiekunka osób starszych. Pracowała i współpracowała z Polskim Radiem Olsztyn, Telewizją Polską, Gazetą Współczesną, Gazetą Olsztyńską, Dziennikiem Pojezierza. Zadebiutowała w wieku 12 lat artykułem w czasopiśmie młodzieżowym „Płomyk”, a potem pisała między innymi do „Świata Młodych” i „Na Przełaj”. Książki zaczęła pisać w roku 2010 i ma ich już na swoim koncie pisarskim całkiem sporo. Obecnie jako polska pisarka jest twórcą niezależnym.

Katarzyna Enerlich   Prowincja pełna złudzeń_Katarzyna Enerlich

Wydawnictwo MG rok 2015

stron 251

Prowincja pełna złudzeń to powieść obyczajowa będąca ósmym tomem w kontynuacji Serii Prowincja.

Ludmiła jest polską pisarką, która bardzo chętnie zapraszana jest na spotkania autorskie nie tylko do bibliotek. Po dwóch zakończonych małżeństwach próbuje sobie ułożyć życie z Zygmuntem, jednak, po zobaczeniu swojego ukochanego w amoku alkoholowym, nie potrafi pogodzić się z jego nałogiem. Postanawia więc zostawić mężczyznę, by ten uporządkował własne życie, a sama zaczyna martwić się o siebie i swoją sześcioletnią córkę. „Baba Joga”, miejsce, w którym prowadzi warsztaty jogi, wymaga zaangażowania i wiele nakładu pracy, Ludmiła z biegiem czasu zaczyna zdawać sobie sprawę ze skutków drogi, jaką obrała. Zygmunt po ich rozstaniu znika, i nikt nie wie gdzie przebywa. Gdy jednak wychodzi na jaw bolesna prawda dotycząca mężczyzny i jego byłej żony, Ludmiłą zaczynają targać wyrzuty sumienia, które antagonistycznie ustosunkowane są do uczuć, do mężczyzny i żalu do niego. Czy Ludmiła i Zygmunt pogodzą się i stworzą szczęśliwy związek? Dlaczego teść kobiety zechce wyprowadzić się z domu Ludmiły i swojego zmarłego syna?

Przyznam szczerze, że nie czytałam wcześniejszych tomów tej serii i początkowo byłam trochę zagubiona w fabule. Bardzo szybko domyśliłam się, że jest to kontynuacja i z całych sił starałam się wczuć w historię Ludmiły i jej bliskich.

Wątki fabuły dotyczące Ludmiły przeplatają się z wątkami wspomnień pewnego lokalnego rzeźbiarza Arthura Szulca, tak że czytelnik ma pewnego rodzaju urozmaicenie i odskocznię od ciągu życia głównej bohaterki.

W treść powieści bardzo ciekawie wplecionych zostało sporo przepisów kulinarnych, które dodatkowo urozmaicają książkę. Myślę, że ktoś, kto lubi gotować, skorzysta z niejednego przepisu i wypróbuje go w swojej kuchni. Przepisy w większości (a może nawet i wszystkie) dotyczą żywności wegetariańskiej i wegańskiej, więc dla tych, którzy stosują taką żywność to naprawdę sporo ciekawostek kulinarnych.

Autorka w swojej powieści, a konkretnie w tej części przedstawia nam trudną do zaakceptowania miłość, której na każdym kroku towarzyszą przeszkody w postaci nadszarpniętego zaufania, braku wiary w bezgraniczność tego uczucia czy specyficznej tolerancji. Pokazuje jednak, że silna wola i gorące uczucie są w stanie zwalczyć największe przeszkody. Pozwolę sobie zacytować fragment książki:

(…) Człowiek bardzo dużo może, ale do tego trzeba mieć wielkie chęci i wytrwać w działaniu do końca, i wierzyć, że kiedyś nadejdzie ta chwila, gdy zobaczy się efekt swojej mozolnej pracy. (…)

Powieść napisana jest prostym językiem, trafiającym z pewnością w gusta wielu czytelniczek (a może i czytelników), niewyszukane słownictwo sprawia, że czyta się płynnie bez zbytniego angażowania się.

Jest to książka z tych, które bawią i wzruszają jednocześnie, przedstawiająca życie i problemy ludzi mieszkających z dala od wielkich miast, w uroczym zakątku mazurskich jezior.

Z całą pewnością osoby preferujące powieści lekkie, łatwe i przyjemne znajdą w czytaniu jej sporo przyjemności. Polecam ją więc na spokojny wieczór, przy kubku herbaty malinowej lub imbirowej. Nie jest to książka dla czytelników lubiących mroczne thrillery, krwawe kryminały, czy wybujałą fantastykę. To spokojna powieść dla tych, którzy na chwilę chcą oderwać się od szarej rzeczywistości własnego życia i skupić na szarej rzeczywistości życia innych.

CZCIJ OJCA SWEGO – Ela Sidi

Ela Sidi urodziła się w 1965 roku w Lubinie. Jest pisarką, publicystką i tłumaczką. Absolwentką filologii polskiej Uniwersytetu Gdańskiego. Od 1991 roku mieszka na stałe w Izraelu. Pracowała w legendarnej Księgarni Polskiej Neusteinów w Tel Awiwie, a także w polskojęzycznej gazecie „Nowiny Kurier”, była również graficzką w izraelskich czasopismach „Maariw” i „Haaretz”. Jako pisarka ma na swoim koncie kilka książek, w tym „Biała cisza” i „Izrael oswojony”. Za swoją twórczość otrzymała kilka nagród, wyróżnień i nominacji – w 1994 roku  wyróżnienie w konkursie literackim „Miłość bez granic” (w czasopismach „Kobieta i życie”, „Pani” i „Nowy Dziennik” z Nowego Yorku), w 2014 roku Nominacje do IV edycji Nagrody im. Beaty Pawlak za książkę „Izrael oswojony” i Nominację do Nagrody PAP oraz Narodę Grand Press w kategorii „Publicystyka” za artykuł „Serdecznie witamy w Auschwitz (Gazeta Wyborcza).

   Czcij ojca swego_Ela Sidi

Wydawnictwo SMAK SŁOWA rok 2016

stron 310

Czcij ojca swego to dramat, którego fabuła umiejscowiona jest na przełomie lat 70. i 80. w trudnej rzeczywistości PRL-u.

Po śmierci matki Ania i Adam wychowywani są przez ojca alkoholika. Ojciec dzieci pośrednio przyczynił się do śmierci swojej żony i biorąc pod uwagę konsekwencje samotnego rodzicielstwa po kilku latach próbuje ułożyć sobie życie z inną kobietą. Dzieci mimo patologicznej sytuacji w rodzinie, uczą się dobrze, zdobywają nagrody w szkołach, ale nie mogą pozbyć się strachu i traumy, jaka cały czas towarzyszy im w życiu z ojcem alkoholikiem. Często wstyd za ojca jest tak duży, że nie potrafią znaleźć sobie żadnych przyjaciół. Mimo starań i zbyt szybkiego wejścia w życie dorosłych bywają aspołeczne. Alkohol jest coraz częstszym gościem w ich domu, a towarzyszy mu często brutalność, bicie, wulgaryzmy i przede wszystkim ogromny strach połączony ze wstydem. Czy uda się Ani i Adamowi pokonać traumę dzieciństwa? Czy ojciec tych dzieci w końcu się opamięta, czy wyląduje na samym dnie choroby alkoholowej? Dlaczego dwaj młodsi bracia dzieci muszą wychowywać się z dala od swojego rodzeństwa? Może ktoś zechce poznać odpowiedzi na te pytania.

Książka została napisana w pierwszej osobie. Przez cały czas czytelnikowi towarzyszą wspomnienia Ani, która drobiazgowo wprowadza odbiorcę tych wspomnień w swoje życie od najmłodszych lat. Jest to życie okrutne, przepełnione łzami i tęsknotą za normalnością. Jej ojciec momentami zamienia je w piekło, a dziewczynka starając się ukryć przed ludźmi własną niedolę, nie potrafi przyjąć od nikogo dobrego słowa, pomocy czy pocieszenia. Stara się być silna i dumna jednocześnie, ale młody organizm nie zawsze chce jej słuchać, co skutkuje bezwzględnymi odruchami moczenia się w najmniej odpowiednich momentach.

Jest to lektura smutna, brutalna i bardzo realistyczna. Takich rodzin jak ta opisana w książce jest wiele, a w latach siedemdziesiątych, szczególnie na wsiach czy na Śląsku było ich aż nadto. Dzieci wychowywane w takich rodzinach często były dyskryminowane przez swoich kolegów, wyśmiewane i wyszydzane, ale nie miały wpływu na to, że jedno (lub oboje) z rodziców coraz bardziej uzależniają się od alkoholu zamieniając ich dzieciństwo w koszmar. Często ten alkohol odbijał się na ich dorosłym życiu, a trauma z dzieciństwa zamieniała się w kolejne pokolenie pijących.

Autorka bardzo mocno przedstawiła problem alkoholizmu, ale pokazała również, że można nienawidzić i kochać jednocześnie. Dzieci z domów patologicznych często nie wyobrażają sobie życia w innej rodzinie, w innym otoczeniu, i prędzej czy później tęsknią do tych swoich „brudnych” rodzin. I mimo bólu, wstydu, żalu ciągle wierzą, że przyjdzie ten dzień, kiedy ten ojciec, czy ta matka opamięta się, doskonale pamiętają zachowania rodziców z momentów trzeźwości. Niestety alkohol często bywa jak bagno, wciąga i ciągnie na dno, zabierając ze sobą zaufanie, miłość i wiarę w lepsze jutro.

Jest to bardzo gorzka opowieść o okaleczonym dzieciństwie, o młodości pełnej upokorzeń i strachu. Przedstawione w niej życie widziane z perspektywy dziecka, dalekie jest od sentymentalizmu, pozbawione infantylizmu i odległe ideałom. Ostro i odważnie opisane, dla mnie stanowiło wyjątkowo wzruszającą lekturę. Ta dziecięca naiwność, ta wiara w najbliższego człowieka, który krzywdzi bez opamiętania, połączona z wyjątkową mądrością dziecka i jego dziecięcą wrażliwością, to trudny temat do opisu. Trudny dlatego, że człowiek nie znający takiego życia, nie potrafi zrozumieć, że można cały czas kochać kogoś, za kogo każdego niemal dnia musi się wstydzić, którego niemal każdego dnia się boi i którego niemal każdego dnia… nienawidzi. Ta miłość i nienawiść, antagonistycznie walczące o pierwszeństwo uczuć, to z pewnością coś bardzo skomplikowanego. Miłość powoduje, że mimo wszystko wybacza się nawet najboleśniejsze rany, zarówno te psychiczne jak i fizyczne.

Polecam tę powieść osobom, którym nie jest obojętny los takich dzieci, takich rodzin. To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna i z pewnością niejednej osobie po przeczytaniu jej, pozostanie refleksja. To ostra konfrontacja człowieka z ciemną stroną ludzkiej natury. Ale mimo tych ciemnych stron, między wierszami można wczytać się w siłę i mądrość, jaką jest bezwarunkowa miłość do rodzica, bez względu na to, jaki on jest. Jak daleko często pada jabłko od jabłoni? Czy DDA to tylko problem takich rodzin?

Dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa, które było jednym ze sponsorów na naszym piątym spotkaniu w Sopocie A może nad morze? Z książką za możliwość przeczytania tej książki.

logo spotkania

logo Smak Słowa

ZAKONNICE ODCHODZĄ PO CICHU – Marta Abramowicz

Marta Abramowicz urodziła się w 1978 roku w Warszawie. Jest reporterką, badaczką społeczną, działaczką na rzecz praw człowieka, autorką dwóch największych przeprowadzonych w Polsce badań nad sytuacją społeczną osób. Absolwentka psychologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na UW. Pracowała jako dziennikarka. Przez blisko 10 lat, kierowała ogólnopolską organizacją pozarządową Kampania Przeciw Homofobii. Pod jej nadzorem powstał raport dotyczący sytuacji osób biseksualnych i homoseksualnych w Polsce.

Marta Abramowicz   Zakonnice odchodzą po cichu

WYDAWNICTWO KRYTYKI POLITYCZNEJ rok 2016

stron 213

Zakonnice odchodzą po cichu to książka reportażowa.

Autorka przez kilka miesięcy szukała kontaktu z byłymi polskimi zakonnicami, kiedy już do nich docierała okazało się, że nie chcą z nią rozmawiać. Czy czegoś się obawiały? Czy nie chciały rzucać cienia na swój były dom, jakim kiedyś był klasztor. Nie chcą źle mówić o zakonach, chociaż niejednokrotnie przeżyły za murami klasztorów istny koszmar. Milczą nawet przed rodziną. Głęboko w sobie zamykają przeszłość.

A jednak kilka z nich, może kilkanaście odważyło się opowiedzieć o tym, dlaczego opuściły miejsce, do którego w pewnym momencie swojego życia poczuły przyciąganie. Czy powołanie naprawdę istnieje? Czy spełniając swoje powołanie, nadal czują się wartościowymi kobietami? Na czym polega miłość do Boga, czy tylko na bezwzględnym posłuszeństwie w stosunku do Matki Przełożonej i  pozostałych sióstr, modlitwie, i wyrzeczeniu się wszelkich przyjemności?

Autorka dzieląc się ze swoimi czytelnikami rozmowami z kilkoma młodymi kobietami, które odeszły z klasztorów ukazuje nam świat, o którym wielu z nas nie ma pojęcia. Myślimy sobie, że te młode dziewczyny są szczęśliwe oddając się Bogu, ale czy taka jest prawda?

 Dla wielu z nas rygor klasztorny byłby czymś nie do zniesienia. Samotność, wszelkiego rodzaju zakazy i nakazy to gorsze od więzienia, a jednak wiele kobiet trwa w tym, wierząc, że właśnie TO jest ich SZCZĘŚCIE.

Cytat z książki, z pamiętnika siostry Doroty:

(…) Żyję w wielkiej ciszy. Z nikim nie rozmawiam. Nikt do mnie nic nie mówi. Żyję osobno. To byłoby dobre, gdyby był Bóg. Ale jego nie ma. Nie widzę wokół siebie ani jednej życzliwej twarzy, wszyscy są twardzi – żądają, wymagają, oceniają, sądzą, badają. Czuję się głupia. (…)

Od zawsze wiadomo, że kościół miał wielki wpływ na młode osoby, pracownicy tej instytucji często omamiając zapewnieniami spełnienia się w życiu, przyciągali do siebie osoby, które wierzyły. Wierzyły w Boga, wierzyły w dobroć, wierzyły w człowieka i… często bardzo się zawiodły.

Kobieta w klasztorze, umartwiająca się modlitwą i służebnością często ponad siły (dla kogo?), nie może być szczęśliwa. Te wszystkie nakazy i zakazy nie działają pozytywnie na normalny umysł. Prędzej czy później zaczynają wzniecać wewnętrzny bunt. Otwierają oczy na sytuacje absurdalne, które niby prowadzą do wiecznego zbawienia, do wiecznego szczęścia. Ale pozbawiają też często własnego zdania i to nie tylko dotyczącego szacunku do życia, ale przede wszystkim szacunku do siebie.

Władze kościelne od zawsze dyskryminowały kobiety, co zatem powodowało, że wiele z nich uważa się wybrankami Boga? Skoro posługa zakonna jest tak miła Bogu, to dlaczego sprowadza on te kobiety do najniższych życiowych ról? Robi z nich niewolnice, pozwala na to, aby były niewolnicami nie tylko własnych umysłów, ale przede wszystkim ludzi, i to nie tylko mężczyzn.

Księdzu wolno wiele, zakonnikowi wolno wiele a zakonnicy…???

Nie jest to lekka lektura, i z pewnością wielu katolików będzie oburzonych tym, że ktoś odważył się o tym głośno mówić. Ktoś podważył dobro Boga. Ale gdybyśmy wszyscy milczeli, to świat z pewnością by na tym nie zyskał. Może ta książka uchroni jakąś dziewczynę, która poczuje powołanie zakonne, i uważa, że tylko za murami klasztoru spełni się jako służebnica pańska. Nie jako kobieta, nie jako matka ale właśnie jako służebnica Boga, księży, Matki przełożonej i innych ludzi korzystających z tej jej „niewoli”.

Sens jakim miała być służba Bogu nagle zostaje zatracony, życie w zakonie często równa się z walką o przetrwanie w zakłamanym i trudnym do zrozumienia miejscu. Czym różnią się zakony od sekt? Może ktoś mi to kiedyś wytłumaczy.

Przyszłam na świat w rodzinie katolickiej, głęboko wierzącej i kultywującej wszelkie kościelne prawa. Dziś może nie uważam się za katoliczkę, może dlatego, że wszystko to zostało mi z góry narzucone i z czasem poznałam te czarne strony wiary, często „pseudo wiary”. Jestem agnostyczką, lubię wejść do kościoła i porozmawiać sobie z kimś, nie ważne kto to jest – Bóg, Anioł, Maryja… Lubię ciszę i zapach starych kościołów, ale nie czuję więzi z tą instytucją. Z pewnością daleko mi do głębokiej wiary w dobrodusznego, wszechmocnego Boga, którego nie ma tam, gdzie go najbardziej potrzebują.

Kiedyś przyjaźniłam się z pewną siostrą zakonną, było to ponad 40 lat temu, ale do dzisiaj pamiętam jej słowa, kiedy podczas pewnej rozmowy powiedziałam jej, że chciałabym wstąpić do klasztoru.

Ty nie jest do tego stworzona. Klasztor to nie miejsce dla ciebie, bo ty bardziej przysłużysz się Bogu, kiedy będziesz żyła normalnie, żyła jak wszyscy, żyła według Dziesięciu Przykazań Bożych. Uwierz mi, nigdy nie odnalazłabyś się dostosowując swoje życie do Pięciu Przykazań Kościelnych.

Dziś wiem, że nie trzeba być katolikiem, chrześcijaninem, aby być dobrym człowiekiem. Wtedy nie rozumiałam tego, co chciała mi przekazać siostra Irmina, dziś wiem, że ona dobrze wiedziała, że bardzo szybko stałabym się buntowniczką w tym nieznanym mi miejscu.

Bardzo gorąco zachęcam do przeczytania tej książki. Nie ważne czy ktoś jest wierzący, gorliwy katolik, czy agnostyk czy ateista. Z pewnością w wielu czytelnikach ta lektura wzbudzi oburzenie, ale wielu otworzy oczy na fakt manipulacji, jaki w ostatnich latach rozprzestrzenia się nie tylko w Polsce ale i na świecie. W imię Boga.

Nie twierdzę, że wszystkie klasztory kryją za swoimi murami nieszczęśliwe zakonnice, zapewne są takie zakony, w których te kobiety mogą spełniać się nie tylko w modlitwie. Pracują, przebywają wśród świeckich i są szczęśliwe. Oby każda młoda dziewczyna wstępująca do zakonu nie żałowała swojej decyzji.

CZAS HERKULESÓW – Marcin Wroński

Marcin Wroński urodził się w 1972 roku. Jest jednym z najbardziej utytułowanych autorów kryminałów w Polsce. Jego twórczość jest często nagradzana, między innymi jest zdobywcą Nagrody Wielkiego Kalibru, dwukrotnej Nagrody Wielkiego Kalibru Czytelników oraz Nagrody Kryminalnej Piły. Był felietonistą i dziennikarzem radiowym, pracował również jako nauczyciel i pisał książki dla dzieci. Ale największy sukces i popularność przyniosła mu seria o komisarzu Maciejewskim.

Marcin Wroński   Czas Herkulesów_Marcin Wroński

Wydawnictwo WAB rok 2017

stron 285

Czas Herkulesów to kryminał retro noir. IX część z serii o komisarzu Maciejewskim.

Jest rok 1938. Komisarz Zyga Maciejewski nagle znajduje się po drugiej stronie pracy policyjnej i zostaje wysłany do Chełma  jako oficer inspekcyjny. Nie jest przyzwyczajony do takiej pracy, zaangażowany często w śledztwa musi teraz w schludnym garniturze radzić sobie w papierkowej robocie. W tym samym czasie w Chełmie zostają znalezione zwłoki młodego sportowca, a jednym z głównych podejrzanych w sprawie morderstwa jest były zapaśnik, idol komisarza z dzieciństwa. Maciejewski nie może sobie odmówić zaangażowania w śledztwo i kosztem swojego urlopu próbuje rozwikłać zagadkę, co staje się irytujące zarówno dla jego przełożonych, drażni śmietankę chełmskich kibiców i irytuje sędziego śledczego. Im bliżej komisarz jest rozwiązania, tym więcej ludzi nagle traci życie. Kto i dlaczego zamordował chłopaka? Kim są mężczyźni, których ciała również znaleziono i wpisano do rejestru policyjnego jako NN? Czy komisarzowi uda się znaleźć motywy zbrodni a także zabójcę, a może zabójców?

Jest to moje pierwsze spotkanie z bohaterem serii, ale już wiem, że nie ostatnie. Zresztą na mojej półce z książkami czeka już jedna z książek tej serii.

Autor bardzo sprytnie potrafi poprowadzić czytelnika w odległy w czasie kłąb intryg o podłożu kryminalnym równocześnie z prowadzonym śledztwem, dość dokładnie umiejscawiając fabułę w konkretnym czasie i konkretnym miejscu. Fakty historyczne wplecione w fabułę uzupełnia staropolskim słownictwem, często dość potocznym a nawet momentami bardzo prostackim (słowa: „wysrać”, „odpierdzieć” idealnie pasują do opisywanych w danym momencie postaci, chociaż trochę „zgrzytały” u mnie podczas czytania).  Często wtrącane w dialogach lub opisach jest słownictwo rosyjskie (ukraińskie) i chociaż uczyłam się rosyjskiego, to nie wszystko było dla mnie dość zrozumiałe. Myślę, że niczego nie ujęłoby tej książce tłumaczenie niektórych zwrotów w stopce strony. Tutaj mowa polska miesza się z ukraińską i żydowską, ale dzięki temu świetnie został odzwierciedlony klimat i kultura mieszkańców miasteczka.

Główny bohater – komisarz Zyga Maciejewski, jest osobą, którą da się lubić, nałogowo pali papierosy, a i od alkoholu nie stroni. Jego osoba budziła jednak we mnie pewnego rodzaju spory. Nie pochwalałam jego brutalności, wulgarności czy często okropnego  zachowania wobec innych, ale podziwiałam jego zmysł obserwacji, inteligencję, intuicję i oczywiście fachowość.

Moim zdaniem jest to książka skierowana głównie do mężczyzn, chociażby z powodu wielu wątków sportowych dotyczących zapasów. Ale przedstawiony w niej świat męski (knajpy, hazard, bijatyki, brutalność, czy skorumpowany światek wyższych urzędników) zainteresuje niejedną przedstawicielkę płci pięknej. Autor w wyjątkowo trafny sposób wprowadza czytelnika w niuanse śledztwa i potrafi zainteresować go na tyle skutecznie, że trudno jest się oderwać od stron książki.

Drobiazgowo wręcz i bardzo wiarygodnie został oddany w tej książce klimat przedwojennego miasteczka z roku 1938, w którym odczuwany na każdym kroku jest antysemityzm i rasizm.

Z pewnością dużym plusem powieści są ciekawie przedstawieni bohaterowie, ich osobowości są wyraziste, zarówno pod względem wizualnym jak i charakterologicznym.

I chociaż początkowo fabuła trochę się ciągnęła ślimaczym tempem, to druga połowa książki sprawiła, że nie potrafiłam oderwać się od książki.

Polecam tę powieść szczególnie panom, panie preferujące tkliwe romanse lub wzruszające powieści obyczajowe mogą się przy tej książce nudzić. Jeżeli jednak lubią dobre kryminały z nutką historii, to książką jest z całą pewnością dla nich. Zaczęłam przygodę z komisarzem Maciejewskim od ostatniej (IX) części, ale nawet nie czytając poprzednich potrafiłam się w niej odnaleźć. Zatem… czas chyba poznać te wcześniejsze również.

Dziękuję Wydawnictwu WAB, które było jednym ze sponsorów na naszym piątym spotkaniu w Sopocie A może nad morze? Z książką za możliwość przeczytania tej książki.

logo spotkania

logo WAB

PUDEŁKO Z MARZENIAMI – Magdalena Witkiewicz/Alek Rogoziński

Magdaleny WitkiewiczAlka Rogozińskiego nie będę przedstawiała, ponieważ oboje tyle razy już gościli na moim blogu, że chyba nie muszę się powtarzać. Zresztą, chyba nie ma wśród czytelników osoby, która by tej pary pisarzy nie znała. ONI SĄ WSZĘDZIE. Na moich półkach książkowych również.

Jak się zaczęła historia pudełka z marzeniami?

Najpierw dostałam tajemniczą przesyłkę o treści:

Serdeczne pozdrowienia przesyłamy z pewnego miasteczka, gdzie marzenia się spełniają

#nietylkoodświęta

W niewielkiej restauracji na ulicy Czereśniowej stoi

#pudełkozmarzeniami

Liczymy na to, że bęzie4sz chciała odwiedzić to miejsce. Miejsce pełne ciepła bijącego od rozpalonego kominka, blasku świec i zapachu cynamonu.

Czujesz ten zapach?

Zapraszamy Ciebie serdecznie!

Kiedy zaczęłam się zastanawiać, co oznacza ta dziwna kartka, zauważyłam na Fb, że kilka moich koleżanek również chwali się, że otrzymało taką przesyłkę. I zaczęły się spekulacje… kto to przysłał, w jakim celu itp.

Magdalena Witkiewicz_Alek Rogoziński  Pudełko z marzeniami

Wydawnictwo FILIA rok 2017

stron 329

Pudełko z marzeniami to komedia romantyczna, której fabuła umiejscowiona została w czasach nam współczesnych, w małym miasteczku.

Malwina ma problem ze swoim ukochanym. Pewnego dnia postanawia zmienić swoje życie, wyjeżdża do pewnego miasteczka, w którym kupuje stary dom i zakłada w nim restaurację. Niestety chłopak Malwiny odchodzi „w siną dal”, ale za to z dalekiej Francji wraca do Polski babcia dziewczyny i postanawia zamieszkać z wnuczką. Zdradzony przez narzeczoną i oszukany przez wspólnika Michał, po tym jak ciocia na łożu śmierci wyjawia mu pewną tajemnicę rodzinnego skarbu, postanawia wyjechać do miejscowości, o której cioteczka wspominała i… poszukać tegoż skarbu. Niestety jest pewien problem, bo w miejscu, w którym powinien być ukryty skarb znajduje się restauracja. Czy Malwina i Michał dogadają się w sprawie skarbu? Kto i dlaczego będzie się starał połączyć tych dwoje? I co wspólnego z nimi mają dwie wścibskie staruszki, dwójka dzieci i kapliczka z figurką świętego Ekspedyta?

Myślę, że jeżeli ktoś przeczytał chociaż jedną książkę któregoś z tych autorów, domyśla się czego można się spodziewać po tej powieści. Nastrajająca bardzo pozytywnie fabuła, z wątkiem zimowo-świątecznym to coś, co z pewnością pozwoli na oderwanie się od szarości dnia codziennego. Poznajemy w tej historii ciekawe osoby, ale, jeżeli ktoś czytał „Pracownię dobrych myśli” to spotka w niej również bohaterów z tamtej powieści. Moją ulubioną postacią jest oczywiście pani Wiesia, wiedząca wszystko o wszystkich i proponująca każdemu nalewkę malinową „dla zdrowotności”.

Bardzo wyraziste postacie wykreowane przez autorów, to cudowny dodatek do fabuły, która bawi, wzrusza i nie pozwala na oderwanie się od stron książki na dłużej. W tej książce mamy całą plejadę osób różnych pokoleń, od dziecka do staruszki, które niewiele mają wspólnego z typowymi przedstawicielami swoich pokoleń. Staruszki, są może trochę wszędobylskie, ale chcą przecież tylko czynić dobro. Bo „przecież znają się na rzeczy, bo i gazety czytają, i telewizję oglądają i nawet mają fifi”. A dzieciom raczej daleko do błogiej dziecięcej naiwności, są kreatywne i pomysłowe, chociaż nie zawsze ich dążenie do czynienia dobrych uczynków, kończy się dla wszystkich pozytywnie.

Do plusów można zaliczyć również ciekawe i przede wszystkim zabawne dialogi.

Ta książka to opowieść o tym, że dobro można znaleźć pod każdą postacią. Ludzie potrafią być bezinteresownie życzliwi, i budują poczucie wiary w to, że marzenia mogą się spełniać, gdy tylko mocno czegoś chcemy. Ktoś może uznać, że jest to taka niecodzienna baśń dla dorosłych, ale czy my – dorośli, nie możemy podelektować się trochę baśniami?

Pisanie w duecie zawsze wydawało mi się trochę ryzykowne, czytelnik nie powinien bowiem domyślać się, który z fragmentów napisała ta czy tamta osoba. W przypadku tej książki, myślę że udało się zaskoczyć czytelników, ponieważ każdy z tych autorów ma podobne poczucie humoru i podobny styl. Przeczytałam prawie wszystkie książki Magdy Witkiewicz i wszystkie Alka Rogozińskiego i tylko z małymi fragmentami nie miałam wątpliwości, kto pisał, ale co do całości to… no cóż pozostało mi się domyślać.

Chyba nie muszę tej książki specjalnie polecać, zwłaszcza tym, którzy czytali „Pracownię dobrych myśli”. Ponowne spotkanie z panią Wiesią i jej nalewkami dla zdrowotności to z pewnością coś bardzo przemiłego. I chociaż wiele sytuacji w tej książce było dość przewidywalnych, to jak tu się oprzeć tak cieplutkiej, przeuroczej historyjce, która człowieka nastraja bardzo pozytywnie, zwłaszcza w okresie przed świętami Bożego Narodzenia. Jest to lekka, łatwa i przyjemna lektura szczególnie na długi, pochmurny wieczór, gwarantująca uaktywnienie w organizmie endorfin, których bardzo ich potrzebujemy gdy na dworze szaro, buro i ponuro, i wiary w to, że marzenia często się spełniają.

Kapliczkę z świętym Ekspedytem, patronem pilnych spraw, miała Michalina w piwnicy swojej restauracji. On też sprawiał w Miasteczku, że marzenia wrzucane do pudełka się spełniały. Była to naprawdę jego sprawka, czy siła autosugestii ludzkich umysłów i woli ludzkich serc?

Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/