Recenzje książek

Moje przemyślenia

Wspominki z życia pewnej dziewczynki

fotorgrafia z dzieciństwaKilka lat temu na urodziny mojej siostry chciałam przygotować prezent, który byłby nietypowy. Postanowiłam zabawić się w pisarkę. Ponieważ pamięć moja była już trochę niedysponowana poprosiłam o pomoc rodzinę. Napisałam coś w rodzaju książki, co miało wpłynąć na dobry nastój solenizantki i przypomnieć jej dawne, piękne czasy. Ozdobiłam to wszystko starymi zdjęciami od momentu narodzin do chwili (prawie) obecnej. 

Myślę, że pomysł się spodobał, chociaż ktoś powiedział mi, że nazmyślałam w tym swoim dziele.

Kiedy dałam do przeczytania to (jeszcze w formie dziewiczej) kilku moim znajomym, to usłyszałam od nich, że warto by było tekst opublikować. Niestety wtedy jeszcze nie byłam na etapie pisarki jaką się czuję dzisiaj, więc trochę sobie ten tekst poleżał „w mojej szufladzie”.

Oczywiście osoba, która miała dostać dzieło jako prezent urodzinowy swoje dostała, oprawione jak praca magisterska, ale nie liczy się oprawa ale pomysł.

I tak, po latach ten tekst doczekał się opublikowania (za zgodą oczywiście samej bohaterki), a ja mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to moje pierwsze poważne dzieło pisarskie.

 

Jak powstała „Moja Wandzia”

krótkie chwile długiego życiaTo nie jest książka w pełnym tego słowa znaczeniu. Jest to krótka forma literacka napisana w postaci pamiętnika. Dlaczego postanowiłam coś takiego napisać, wyjaśniam w pierwszych słowach tego tekstu.

Spotkanie z tą niesamowita osobą, skłoniło mnie do upamiętnienia kilku dni spędzonych z kobietą, której życie było tak barwne i różnorodne, że gdybym tak właściwie spisała wszystkie wspomnienia, to powstałaby z tego niezła książka. Udostępniłam ten tekst na wydaje.pl jako e-book, ale musiałam niestety zmienić zakończenie, bo kobieta o której pisałam – odeszła.

Moja pani Wandzia na początku maja miała wylew krwi do mózgu, który spowodował u niej zanik mowy, połykania i inne dolegliwości. Do tego stwierdzono u niej guz na płucach. Niestety jej stan się pogarszał i potrzebowała całodobowej opieki. Hospicjum. Codziennie jednak jeździłam do niej, myłam, karmiłam, rozmawiałam z nią, chociaż ostatnie dni była jak „roślinka”.

Wczoraj miałam bardzo ważny egzamin w szkole, ale prosto po egzaminie pojechałyśmy z koleżanką do hospicjum, Wandzia na nas czekała, chociaż oddychała bardzo ciężko i była spocona jakby miała co najmniej 40 stopni gorączki. Wypiła prawie całego Nutridrinka, i bardzo ładnie połykała. Cieszyłyśmy się z tego powodu, bo poprzedniego dnia nic nie przełknęła nawet łyczka herbaty. Stałyśmy przy niej i trzymałyśmy ją za ręce, koleżanka za jedna a ja za druga, głaskałyśmy i mówiłyśmy do niej. W pewnej chwili przyszło mi na myśl żeby zacząć mówić do niej po rosyjsku (to język jej dzieciństwa i młodości). Wyraźnie było widać, że ożywiła się trochę jak mówiłam do niej w tym języku. Co chwilę jednak miała dziwne drgawki,i coraz szybciej oddychała.

Zaczęłyśmy się modlić na głos razem z jedną pielęgniarką, to znaczy ona się modliła bo my miałyśmy zbyt wielkie kule w gardłach, które uniemożliwiały nam wypowiadanie slow. Zanim modlitwa się skończyła, Wandzia dwoma krótkimi oddechami odeszła. Przytulałam się cały czas do jej twarzy i widziałam jak moje łzy spływają na jej włosy. Odeszła tak jak chciała, w obecności bliskich i kochających ją osób, w otoczeniu miłości. Kiedy pielęgniarka wyszła, delikatnie wysunęłam swoją rękę z jej dłoni i pożegnałam się z nią. Ona podobno była w takim stanie od rana, ale czekała na nas. Czekała, żeby się z nami pożegnać. Odeszła dopiero wtedy, kiedy poczuła dotyk naszych dłoni i naszą obecność.

Kilka osób namawia mnie, abym kiedyś zmobilizowała się i wytężyła pamięć, aby spisać wszystko co przeżyłam z tą niespotykaną osobą. Być może kiedyś to zrobię, ale póki co na razie wystarcza mi to krótkie wspomnienie spisane na tych kilkudziesięciu stronach.

Jak powstała „Jutra nie będzie”

Okładka3.jpgTak właściwie to nie wiem, dlaczego taki właśnie temat nasunął mi się do głowy.Choroby towarzyszą mi od bardzo dawna.  Tak w skrócie:

Laura jest młodą kobietą, szczęśliwą mężatką i matką dwójki dzieci. Niestety diagnoza lekarska burzy spokój jej wygodnego życia. Aby nie obarczać swoich najbliższych cierpieniem spowodowanym chorobą, postanawia odejść od rodziny. Nie potrafi pogodzić się z myślą o śmierci, która może nastąpić po długich latach cierpienia. Od chwili usłyszenia diagnozy walczy nie tylko z chorobą, ale również ze strachem przed tym, – co będzie dalej. Wyjeżdża do małej nadmorskiej miejscowości gdzie próbuje popełnić samobójstwo. Dzięki staremu rybakowi Maurycemu nie udaje jej się zrealizować swojego planu. Poznaje grupę ludzi, którzy napełniając nadzieją, postanawiają jej pomóc. W prywatnej klinice, prowadzonej przez grono przyjaciół, a zarazem lekarzy różnych specjalności Laura decyduje się zawalczyć o życie.”

Pisałam ją i razem z moją bohaterką przeżywałam (jeszcze raz) to co ona czuła. Napisałam w nawiasie „jeszcze raz”, bo sama prawie 20 lat temu byłam poważnie chora i walczyłam z nowotworem. W trakcie pisania przypominały mi się sytuacje jakie przeżywałam leżąc w szpitalu. Niewiele jednak pamiętam z tamtego okresu oprócz tego, że panicznie się bałam o los moich małych wtedy dzieci. Syn miał 8 lat a córka 2 lata. Nie wyobrażałam sobie sytuacji, że zostaną same ze swoim ojcem, który… No dobrze nie tym miałam pisać.

W trakcie pisania książki dowiedziałam się o chorobie nowotworowej, na którą zachorowała moja przyjaciółka, ale do końca nie wierzyłam, że ona może z tej choroby nie wyjść zwycięsko. Osoba tak pełna życia, optymizmu i wiary w dobro, nie mogłaby przecież przegrać z chorobą.

Jednak przegrała…,

zanim zdążyłam oddać książkę do drukarni.

Jak powstała „Pamiątka z Paryża”

Okładka.jpg„Pamiątka z Paryża” jest kolejną moją książką, ale dla mnie bardzo szczególną, do której zawsze będę czuła pewien sentyment. Siedem dni spędzonych w Paryżu pozostanie w mojej pamięci na bardzo długo, ponieważ spędziłam te dni z kimś bardzo dla mnie ważnym i dlatego, że zobaczyłam Paryż oczami legend, tajemnic i historii, dzięki pewnej wspaniałej kobiecie, imieniem Mireille.

Mieszkałyśmy w pięknym podparyskim miasteczku Yerres i codziennie rano jechałyśmy pociągiem do Paryża. Spędzałyśmy w nim cały dzień i wieczorem wracałyśmy. Dzięki Mireille poruszanie się w podziemiach metra było szybkie i proste. Gdybyśmy były same to z pewnością większą część czasu błądziłybyśmy klucząc z jednego peronu na drugi.

Mireille oprowadzała nas uliczkami tego miasta i prawie w każdym miejscu potrafiła opowiedzieć coś ciekawego, co głęboko trafiało do mojej wyobraźni. Kiedy kilka lat temu byłam w Paryżu, widziałam to miasto tylko z perspektywy zabytków i turystycznych atrakcji. Teraz, zobaczyłam to wszystko oczami imaginacji. Oczami legend, ciekawostek i tego wszystkiego, czego nie zobaczy przeciętny turysta. W opowiadaniach Mireille nie było dat, ani zbyt wielu nazwisk, ale był tamten świat. Piękny i okrutny jednocześnie. Dokładnie taki, jaki starałam się odtworzyć we wspomnieniach mojej bohaterki.

Ktoś, kto jeszcze nie był w tym mieście, to po przeczytaniu tej książki może nabierze ochoty, aby tam pojechać. Spacerując ulicą ChampsÉlysées, nie będzie widział tylko drogich sklepów i restauracji, ale oczami własnej wyobraźni, zobaczy spacerującą Marię Antoninę. Kiedy pojedzie na cmentarz Pere Lachaise, (koniecznie trzeba go zobaczyć) to biegając w poszukiwaniu grobów F.Chopina, J.Morrisona, czy E.Piaf, poczuje tę dziwną magię starych, ponad stu letnich grobowców.

Ktoś, kto był w Paryżu, to z pewnością przypomni sobie te wszystkie miejsca, które widział. O których tak niewiele być może wie.

Tak jak powiedział jeden z moich bohaterów, na świecie jest tysiące pięknych miast. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam, chociaż kilka z nich zobaczyć, ale bardzo chciałabym je zwiedzić właśnie z kimś takim jak Mireille. Nie z przewodnikiem, który klepie z pamięci regułki typu: „to jest…”, ale z kimś, kto opowie mi o tym mieście ciekawe legendy. Pokaże miasto od strony historii działającej na wyobraźnię, nie historii podręcznikowej, ale tej wtajemniczonej w życie codzienne, w intrygi byłych mieszkańców, w romanse itp.

 



Jak powstała „Leśniczówka”

Okładka1.jpgKiedy zaczęłam pisać tę książkę nie byłam pewna, czy piszę ją od tak dla siebie, czy kiedyś zdecyduję się na wydanie jej. Zawsze chciałam coś po sobie pozostawić, a książka przetrwa wiele lat, jeżeli oczywiście nie zostanie potraktowana jednorazowo i zniszczona po przeczytaniu.

Myślę, że do wydania jej skłoniła mnie chęć pozostawienia ,,czegoś” po sobie i dziś już wiem, że nie jest to moja jedyna książka.

Do wydania ,, Leśniczówki” skłoniły mnie również myśli o mojej mamie. W trakcie pisania myślałam o mojej mamie z nadzieją, że będzie ze mnie dumna. W swoim życiu tak niewiele jej dałam powodów do dumy, ale może ta książka to sprawi.

Zaczęło się całkiem niewinnie. Którejś nocy nie mogłam zasnąć i zaczęłam pisać. Od kilku lat pisałam bloga więc chciałam zacząć pisać coś innego jak „pamiętnik w sieci”. Palce same skakały po klawiaturze komputera i nawet nie zauważyłam, jak wskazówki zegara przekroczyły godzinę drugą, a przede mną widniało kilka pierwszych stron mojego „pierwszego dzieła”.

Potem już prawie każdy kolejny wieczór spędzałam z bohaterką mojej książki. Robiłam to oczywiście w całkowitym odosobnieniu, aby broń Boże nikt się nie dowiedział, że ja kobieta w dość poważnym już wieku zaczęłam się bawić w pisarstwo.

Zawsze dużo czytałam książek i czytam nadal. Czasami wszystko idzie w odstawkę, a ja zagłębiam się w czytanie.

O pisaniu myślałam już dawno. Swoją pierwszą książkę napisałam tak właściwie kiedy miałam około 19 lat. Pamiętam jak dziś, że napisałam ją w zeszycie A4, wtedy jeszcze o komputerach nawet nie słyszałam, ani nawet o maszynie do pisania. Niestety w trakcie którejś z przeprowadzek, z wynajętego pokoju do kolejnego wynajmowanego, dałam kilka kartonów ze swoimi rzeczami do przechowania do piwnicy mojego chłopaka i „moja książka” została potraktowana jako makulatura i fiu…

 

Napisz do mnie
listopad 2024
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/