LITERATURA POLSKA
PIĘTNO MIDASA – Agnieszka Lingas-Łoniewska
Agnieszka Lingas-Łoniewska jest mieszkanką Wrocławia, urodziła się w roku 1972 w Wałbrzychu. Z wykształcenia jest polonistką. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2010, powieścią „Bez przebaczenia”. Jest autorką powieści obyczajowych, ale przede wszystkim kojarzona jest z literaturą dla kobiet. W roku 2012 została członkinią Stowarzyszenia Autorów Polskich, a od roku 2017 jest członkiem Kapituły Literackiego Debiutu Roku.
Wydawnictwo Novae Res rok 2016
stron 352
Piętno Midasa to współczesna powieść, w której wątek obyczajowy połączony jest z mocnym wątkiem sensacyjnym.
Jakub jest młodym, przystojnym mężczyzną, którego pasją jest fotografia. Podczas pewnego przyjęcia weselnego poznaje kobietę, do której w pewnym momencie zaczyna czuć coś więcej. Karolina jest inspektorem policji, osobą silną psychicznie ale trochę przemęczoną prowadzonym bez dużego powodzenia śledztwem, które utknęło w martwym punkcie. Midas jest bezwzględnym płatnym mordercą, który zarabia wielkie pieniądze usuwając na życzenie bogatych i wpływowych osób tych, którzy stają na ich drodze. Pani inspektor walczy ze śledztwem nie zdając sobie sprawy z tego, że ten którego ściga jest na wyciągnięcie ręki. Co łączy Jakuba i Midasa? Dlaczego jeden z nich stara się uciec od drugiego, zapomnieć o jego przeszłości? Czy związek pani inspektor z przystojnym Jakubem ma szansę na coś niepowtarzalnego?
Książkę kupiłam po spotkaniu autorskim w Gdańsku, na którym byłam przy okazji promocji tej lektury. Autorka tak mocno przekonywała do tej powieści, i tak ciekawie opowiadała o jej powstawaniu oraz o samym Wrocławiu, że postanowiłam sprawdzić czy książka faktycznie jest taka dobra. Na szczęście nie zawiodłam się. Wcześniej miałam okazję poznać „pióro” tej pisarki i po przeczytaniu jej dwóch książek miałam mieszane uczucia. Jedną z nich przeczytałam bez zbytniego zaangażowania, a drugą wprost pochłonęłam.
Powieść napisana została dwutorowo, losy Jakuba przeplatane są losami i zobowiązaniami Midasa. Każdy rozdział rozpoczęty jest krótkim cytatem ze znanej (lub nie) piosenki, a dodatkowo w opisaną historię wplecione są dość mroczne wspomnienia.
Muszę przyznać, że fabuła książki trochę mnie szokowała, ale z drugiej strony nie potrafiłam się od niej oderwać. Ciekawie skonstruowane dialogi w połączeniu z bardzo wyrazistymi osobowościami bohaterów to nie jedyne plusy tej powieści. I nawet gdybym chciała się do czegoś przyczepić to chyba nie miałam do czego, oprócz okładki. Przyznam szczerze, że zdjęcie na okładce nijak nie pasowało mi do wizerunku, jaki wykreowałam sobie w wyobraźni (i na podstawie opisów autorki).
Moim zdaniem jest to powieść, która zainteresuje zarówno płeć piękną jak i mężczyzn. Subtelny romans + przystojny mężczyzna (to dla pań) w połączeniu z mocną intrygą kryminalną (to dla panów), to taka trochę bomba czytelnicza. I chociaż autorka z premedytacją, jak się domyślam przedstawiła głównego bohatera w antagonistycznie nastawionych do siebie sytuacjach, to nawet te złe uczynki (bardzo złe) nie skreślały w moich oczach głównego bohatera jako człowieka.
Ciekawa fabuła potrafi przyciągnąć czytelnika i zawładnąć jego czasem do maksimum. Tak było w moim przypadku z tą właśnie książką. Początkowo podchodząc do niej dość sceptycznie, nawet nie przypuszczałam, że nie będę się mogła od niej oderwać.
Jest to lektura, przy której targają czytelnikiem różne emocje. Są łzy wzruszenia, jest złość, konsternacja i chęć rzucenia książką w kąt, aby nie czytać o bólu, cierpieniu i łzach niewinnych ludzi.
Ciekawym eksperymentem na jaki zdecydowała się autorka, są dwa różne zakończenia. Czytelnik sam może wybrać, które zakończenie bardziej mu odpowiada, ale… dla mnie to jest totalny bezsens. Czytając jedno zakończenie byłam usatysfakcjonowana finałem historii, i wzburzona czytając drugie. Nie dla mnie w książce dwa zakończenia.
Myślę, że mogę z czystym sumieniem polecić książkę nie tylko fanom autorki, bo ci znają jej powieści lepiej niż inni. W tej powieści każdy znajdzie coś dla siebie, bez względu na wiek i płeć. To fantastyczne połączenie romansu z sensacją/kryminałem to gratka dla wielu czytelników nie tylko polskiej literatury. Na spotkaniu, autorka wspomniała o kontynuacji książki, chętnie sięgnę po nią aby przekonać się chociażby o tym, które zakończenie okazało się tym właściwym.
BUKIET CHABRÓW – Kazimierz Kiljan
Kazimierz Kiljan urodził się we Wrocławiu, a obecnie mieszka w Lubaniu. Jest dziennikarzem, poetą i pisarzem. Na swoim koncie ma cztery powieści oraz sześć zbiorów wierszy. I to właściwie wszystko co mogłam znaleźć o tym autorze.
Wydawnictwo Oficynka rok 2014
stron 285
Bukiet chabrów to współczesna powieść obyczajowa z gatunku literatury dla kobiet.
Justyna ma trzydzieści cztery lata; jest ładną kobietą i zdolną panią architekt, nie pozbawioną talentu zawodowego. Niestety mimo tych zalet jest osobą samotną, która po odejściu męża spełnia się robiąc karierę zawodową. Jej pasją są starodruki. W przeddzień świąt Bożego Narodzenia znajduje na swoim biurku stare wydanie „Opowieści Wigilijnych”, prawdziwy biały kruk. Nikt nie wie, kto jest tajemniczym darczyńcą. Justyna wraz przyjaciółkami postanawia przeprowadzić dyskretne śledztwo. Ślad prowadzi do pewnego zaprzyjaźnionego z nią antykwariusza, który…
Bardzo chciałabym zdradzić, co wydarzyło się w życiu Justyny za pośrednictwem cudownego, starszego pana, i dlaczego życie młodej kobiety w kilka dni zostało wywrócone do góry nogami, ale… jeżeli ktoś ciekaw, to musi sięgnąć po książkę. A przyznam, że warto.
Książka jest taką trochę bajką dla dorosłych; trzymająca w napięciu fabuła przenosi czytelnika trochę w świat kobiecych marzeń, trochę w świat niewiarygodnych zdarzeń. Główna bohaterka żyje na granicy dwóch światów – współczesnego, rządzącego się drapieżnymi prawami biznesu, oraz odchodzącego w zapomnienie świata wartości duchowych i kulturowych. Z tego drugiego na szczęście czerpie spokój i siłę, które pozwalają jej funkcjonować. Żyjąc w wielkim i nowoczesnym mieście, dotyka brutalnej codzienności, oraz irracjonalnych zjawisk świata zmarłych, z którymi stara się obcować w pełnej symbiozie.
Czytając tę powieść miałam sprzeczne uczucia, książka wciągnęła mnie niesamowicie, ale tak trochę porównywałam ją to powieści Nicholasa Sparksa czy Janusza L. Wiśniewskiego. To takie niesamowite, że mężczyźni piszący powieści dla kobiet, i o kobietach, potrafią tak dogłębnie wejść w umysły, odczucia i pragnienia tych kobiet. Próbując sobie wyobrazić podejście autora do życia można się tylko domyślać, że musi on być człowiekiem niezwykle wrażliwym na piękno otaczającego świata, człowiekiem otwartym na ludzi i co najważniejsze otwartym na ich przeżycia duchowe. Trzeba przyznać, że potrafi pisać o uczuciach, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych w racjonalnym tego słowa znaczeniu.
W tej powieści z pewnością pięknie opisał relacje zachodzące między ludźmi, empatię jaka towarzyszy wielu osobom, które robiąc coś dla innych, nawet nie zdają sobie sprawy z tej zdolności. Bardzo obrazowo ukazał również przyjaźń między ludźmi; przyjaźń między kobietami ale i również przyjaźń jaka łączyła młodą kobietę i starszego mężczyznę. Niby coś naturalnego, a jednak nie do końca pozbawionego emocji.
W tej książce czytelnik znajdzie z pewnością wiele wątków, które zaabsorbują jego ciekawość. Niby powieść o miłości, ale tak właściwie to trochę w niej tajemnicy, trochę małego śledztwa… taki misz-masz, który wciągnął mnie właściwie od samego początku.
I chociaż nie brakuje w powieści wątków trudnych, wzruszających i bolesnych, można tę lekturę uznać za ciepłą. Z pewnością kierującą czytelnika ku refleksji i zastanowieniu się nad niektórymi wątkami naszego życia. Dążenie do czegoś, pragnienie czegoś co łączy w nas sentymentalizm z marzeniem, często może okazać się zwykłą mrzonką. Często dążymy do czegoś, co w momencie osiągnięcia celu okazuje się pomyłką. Nasze fantazjowania, nostalgicznie wyrwane z pamięci przeszłości nie zawsze w przyszłości mogą być tym, czego oczekiwaliśmy.
Z pewnością jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Nie jest pozbawiona humoru, ale i też wzruszenia. Myślę, że jest to typowa lektura dla kobiet, zwłaszcza tych, które zaczytują się w powieściach Musso, Sparksa czy Wiśniewskiego. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uda mi się przeczytać inną powieść tego autora. Polecam szczerze na letnie wieczory. Trochę magii, trochę miłości, trochę tajemnicy, i zjawisk para normalnych i człowiek może całkiem dobrze się zrelaksować.
Przyznam szczerze, że mnie taki właśnie bukiet chabrów kojarzy się z pierwszymi wakacyjnymi znajomościami, kiedy jeździłam na wieś, a miejscowi chłopcy zrywali nam…”miejskim” dziewczynom te piękne kwiaty.
Powieść trafiła w moje ręce dzięki hojności sponsorów i wymianie książkowej na czwartym spotkaniu miłośników książek w Sopocie: „A może nad morze z książką”. Trochę przeleżała na półce, ponieważ zawieruszyła się między innymi książkami (których mam „do przeczytania” całkiem sporo), ale cieszę się, że ją znalazłam.
Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do niej nie tylko panie, ale wszystkich tych, którzy lubią taki gatunek.
ALEJA SAMOBÓJCÓW – Marek Krajewski i Mariusz Czubaj
Marek Krajewski urodził się w 1966 roku we Wrocławiu. Jest autorem kryminałów, filologiem klasycznym, specjalistą w zakresie językoznawstwa łacińskiego a także doktorem nauk humanistycznych. W roku 2003 zdobył Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej powieści kryminalnej, a w roku 2005 zdobył Paszport Polityki,
Mariusz Czubaj urodził się w roku 1969. Jest nie tylko autorem powieści kryminalnych, ale również literaturoznawcą i antropologiem kulturowym. Wielokrotnie nagradzany i nominowany do nagród, w roku 2008 otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej powieści kryminalnej i sensacyjnej za Martwe popołudnie. Jest profesorem antropologii kultury w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
Wydawnictwo W.A.B rok 2008
stron 269
Aleja samobójców to kryminał miejski, którego fabuła umiejscowiona została na terenie Trójmiasta.
Jest rok 2006. W ekskluzywnym Domu Seniora o wdzięcznej nazwie Eden dochodzi do brutalnego morderstwa dokonanego na jednym z pensjonariuszy poruszającym się na wózku inwalidzkim. Mężczyzna został nie tylko zamordowany, ale i oskalpowany. W tym samym czasie drugi z pensjonariuszy ginie bez śladu. Sprawa jest na tyle intrygująca, że rozwiązaniem jej zajmuje się ABW. Odsunięty od śledztwa nadkomisarz Pater, mimo wyraźnego zakazu, mobilizuje swoich kolegów do pomocy i rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Poszlaki i domniemania pozwalają mu na dość odważne kroki zmierzające do rozwiązania sprawy. Czy uda mu się znaleźć winnego/winnych, zanim dokona tego ABW? Co takiego kryje się za faktem oskalpowania mężczyzny, czyżby mord rytualny?
Dwa nazwiska – Czubaj i Krajewski, oraz miejsce akcji – Trójmiasto. Więcej nie trzeba mnie było zachęcać do sięgnięcia po tę lekturę. Instynktownie wiedziałam, że ta książka mnie nie zawiedzie i… nie myliłam się.
Duet dwóch świetnych autorów powieści kryminalnych nie mógł stworzyć czegoś banalnego. W tej powieści znajdzie czytelnik zarówno wartką akcję jak i bardzo wyrazistego bohatera, którego osobowość być może trochę irytuje, wiadomo daleko mu do kryształowego, ale czy nie takich policjantów mamy w naszych komendach? Wisienką na torcie jest oczywiście umiejscowienie akcji na terenie Trójmiasta i okolic. Do tej pory, jeśli chodzi o akcję kryminału w Trójmieście to niewiele ich mamy na rynku. No, ostatnio trochę więcej, ale jeszcze kilka lat temu…
Nie brakuje tu brutalności, hazardu i zawodowej solidarności męskiej (jeśli chodzi o pracę w policji), a wszystko ukazane na terenie dobrze mi znanych dzielnic Gdańska czy Sopotu.
Główny bohater jest upartym, przewidywalnym oraz bardzo bystrym facetem i chociaż śledztwo, które postanowił poprowadzić wbrew odgórnemu zakazowi, nie należy do łatwych, to jednak stawia wszystko na jedną kartę. Musi i chce rozwiązać irytującą go zagadkę.
Muszę napisać jeszcze coś o okładce. Nie często chwalę lub krytykuję okładki, bo ważne jest dla mnie to co jest w środku. Ale tym razem przyznaję, że określiłabym tę okładkę jednym słowem: „koszmarna”. Dobrze, że treść jest na tyle ciekawa, że nie zwracałam na okładkę zbytniej uwagi.
Nie mam dzisiaj weny do pisania, ale szczerze polecam tę powieść szczególnie miłośnikom dobrego kryminału. Zresztą, widząc na okładce te dwa znane nazwiska, ręka sama wyciąga się po książkę. Jeśli chodzi o mnie, to nie mogłam się oderwać od fabuły. Takie książki lubię, zwłaszcza na weekend.
HORMONIA – Natasza Socha
Natasza Socha gościła już w moich skromnych książkowych progach i mam nadzieję, że zagości jeszcze nie raz. Nie będę tej pisarki przedstawiała, bo osoby chętne poznać ją nieco bliżej mogą spokojnie zerknąć do moich wcześniejszych wpisów, kiedy dzieliłam się swoimi odczuciami po przeczytaniu jej książek Dziecko last minute, czy Biuro przesyłek niedoręczonych.
Wydawnictwo Pascal rok 2016
stron 345
Hormonia to pierwszy tom z serii Matki, czyli Córki. Jest to współczesna powieść obyczajowa (nie tylko dla kobiet).
Kalina ma 45 lat i coraz częściej uzmysławia sobie, że menopauza zbliża się do niej wielkimi krokami. Ona wcale nie ma ochoty na spotkanie z Nią, ale… życie jest tylko życiem. Kalina jest mocno uzależniona (emocjonalnie) od swojej matki, starsza pani nie ma najmniejszego zamiaru uznać „dorosłość” własnej córki cały czas traktując ją jak małą dziewczynkę. Którego dnia Kalina w lokalnej prasie znajduje dość specyficzne ogłoszenie i… postanawia sprawdzić, że jest ono żartem, czy jakiś „słabo uposażony finansowo, lekko depresyjny i odrobinę schorowany” mężczyzna szukający „kobiety, która zabierze go w podróż po świecie”, naprawdę istnieje. Życie kobiety robi gwałtowny zwrot i pozostawiając matce jedynie kartkę informacyjną Kalina postanawia zaryzykować i wyjeżdża na długi urlop. Czy właśnie z tym mężczyzną z ogłoszenia? Czy matka Kaliny łatwo podda się woli córki i pozwoli jej na chwilowe szaleństwo bycia samodzielną? Jaki wpływ na życie Kaliny będą mieli spotkani po drodze ludzie?
Poruszony przez autorkę trudny temat opisany został iście humorystyczno-ironicznym tonem. Ubezwłasnowolnienie emocjonalne przez rodzicielkę bywa częstym przypadkiem, chociaż zawsze wydawało mi się, że mamusie bardziej lubią robić to synom. Nazbyt często słyszymy, że synuś nie wyprowadził się jeszcze od mamy chociaż ma już prawie 40 lat, lub że wprowadził się do mamusi, bo żona okazała się zołzą. W tym przypadku mamy jednak córkę. Dorosłą aż nadto. Kobieta odbierająca się jako szara, zastraszona światem myszka, nie ma odwagi odrzucić nadopiekuńczą miłość matki. Dlaczego? Czy jest jej z tym wygodnie, czy po prostu uważa, że osobno nie są w stanie funkcjonować? Boi się?
Zbliżająca się wielkimi krokami menopauza dobija kobietę podświadomie uważającą, że ten okres całkowicie ją pogrąży w świadomości swoich wad zarówno fizycznych jak i psychicznych. Ma jednak marzenia, które chciałaby spełnić. Marzenia trochę nierealne, trochę śmieszne a trochę dziecinne, ale najważniejsze, że w końcu decyduje się spełnić, chociaż kilka z nich. Odwaga zwycięża i… życie nagle okazuje się takie cudowne.
Jest to piękna opowieść o mądrości kobiet, o ich strachu przed nieznanym i o marzeniach, które mogą się spełnić. To historia opowiadająca o zaborczej matczynej miłości, która potrafi więcej zaszkodzić niż przynieść pożytku. O burzy hormonów, która potrafi wywrócić życie kobiety do góry nogami.
Odważne decyzje głównej bohaterki czasami śmieszą, a czasami zmuszają do refleksji. Sama jestem w wieku „hormonalnym” i wiem, co te zaburzenia hormonalne potrafią wyczyniać w organizmie kobiety. Uczymy się siebie na nowo i dobrze, kiedy się nauczymy, a nie tylko siądziemy aby narzekać.
Bardzo ciekawie przedstawione osobowości bohaterów, z pewnością są dużym plusem tej powieści, chociaż muszę przyznać uczciwie, że chyba minusów żadnych się nie dopatrzyłam. W pewnym momencie miałam jednak wrażenie, że pewne wątki nie są mi obce i chyba gdzieś o nich już czytałam. Zastanawiałam się nawet czy przypadkiem nie przeczytałam tej książki wcześniej i teraz wracają nikłe wspomnienia. Dopiero na końcu doszłam do wniosku, że wątki które wydawały mi się znajome znalazły się w drugim tomie Dziecko las minute, który ja przeczytałam wcześniej.
W tej lekturze mamy ciekawy obraz miłości matki i córki, przedstawiony na podstawie dwóch związków. Jak różne od siebie jest to uczucie dotyczące Kaliny i jej matki od tego, jakie jest u Kaliny i jej córki. Miłość matki potrafi być zaborcza, wręcz niszcząca osobowość dziecka (nawet już jako dorosłego), ale może być też normalna, pozwalająca dziecku na swobodę podejmowania decyzji bez konieczności bycia na cenzurowanym.
Z pewnością jest to książka, którą polecam szczególnie matkom. Nieważne czy tym młodym czy tym, które wyprowadziły już swoje pociechy z okresu dziecięcego. Powieść nie tylko dla kobiet, bo i mężczyźni potrafią być zbyt zakochani w swoich pociechach. Polecam tę powieść na spokojny czas odpoczynku, bo jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna i z pewnością potrafi oderwać człowieka od trosk życia codziennego. Krótkie rozdziały i zabawne dialogi z pewnością mają wpływ na szybkie pochłanianie treści. Odrobina romansu, doprawiona szczyptą dramatu i okraszona okruchami sensacji to z pewnością lektura, w czasie której nie można się nudzić.
Na mojej półce z książkami „do przeczytania” czeka jeszcze jedna książka autorstwa Nataszy Sochy i mam nadzieję, że nie ostatnia.
Polecam również inne książki tej autorki. Myślę, że ktoś, kto zdecyduje się na sięgnięcie którejś z powieści nie będzie zawiedziony.
JAŃCIO WODNIK I INNE NOWELE – Jan Jakub Wolski
Jan Jakub Kolski urodził się w roku 1956 we Wrocławiu. Jest nie tylko pisarzem, ale również reżyserem i scenarzystą, operatorem i producentem a także autorem filmów dokumentalnych, fabularnych, sztuk teatralnych a także piosenek. Jego praca z filmem rozpoczęła się w latach 1976–1981, gdy pracował w Ośrodku TVP Wrocław, zaczynając jako pomocnik operatora, a kończąc jako główny reżyser. Studiował na Wydziale Operatorskim PWSFTviT w Łodzi. Jako reżyser lub operator zrealizował ponad 20 filmów krótkometrażowych.
Wydawnictwo Latarnia rok 2016
stron 335
Jańcio Wodnik i inne nowele to tak jak wskazuje tytuł, zbiór nowel, których fabuły umiejscowione zostały głownie na terenach powojennej polskiej wsi.
Nie będę streszczała wszystkich nowel z tej książki a jest ich w niej dokładnie sześć, ponieważ mój wpis na blogu byłby długi i nudny z pewnością. Wiem, że kilku moich znajomych blogerek również tę książkę otrzymało na naszym ostatnim spotkaniu w Sopocie jako prezent od Wydawnictwa.
Cóż mogę powiedzieć o tej książce?
Z pewnością nie jest ona dobrą lekturą dla osób, które w danej chwili są w tak zwanej „czarnej dziurze psychiki”, czyli potocznie mówiąc mają chandrę, zły nastrój lub po prostu gorsze dni.
Książka niby ciekawa z swojej prostocie, ale bardzo depresyjna. Ukazana w niej wiejska społeczność polskiej powojennej wsi to obraz nędzy, rozpaczy, złośliwości i samotności. Fabuły tych nowel są tak mroczne, że momentami miałam ochotę odłożyć lekturę na długi czas „przeczekania”. Mają specyficzne formy ballad, w których łączy się magia z nadrealizmem. To książka z pewnością dla osób z wielką wyobraźnią, chociaż ta wyobraźnia nie zawsze jest pozytywnie odebrana. Ciekawie ukazane zjawiska pogodowe oraz obrazy terenów wiejskich czy leśnych są tak mocno wplecione w fabuły, że nie trudno sobie wyobrazić tych „pól okrytych płaszczem mgły” lub nie usłyszeć tego „deszczu uderzającego o dach chałupy”. Natura jest opisywana, jako piękna i groźna jednocześnie, nieprzewidywalna, ukazana z osobliwą czułością i swego rodzaju zachwytem.
Niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego jak funkcjonowało społeczeństwo wsi w tamtych latach; tak trudnych dla każdego. Ale myślę, że bez porównania niż gdziekolwiek indziej widoczny był tam ten nienawistny rasizm, zawiść, zazdrość czy zwykła nienawiść do drugiego człowieka. Surowe i ostre realia życia chłopskiego funkcjonujące na przesądach, żyjące według własnych praw i nie tolerujące odmienności. Chociaż i solidarność ludzka nie była im obca. Może była ona spowodowana strachem, może lojalnością do sąsiada, a może miała zupełnie inne pobudki. Z pewnością było to społeczeństwo, które żyło z dnia na dzień walcząc o byt, często poświęcając temu wartości prawdziwego człowieczeństwa.
Nie jestem pewna czy sięgnę kiedykolwiek po którąś z innych książek tego autora, bo to z pewnością nie moje klimaty czytelnicze. Mroczność, jaka towarzyszyła mi w czasie czytania długo nękała mnie po nocach. Chociaż autor może być z tego dumny, że coś, co przekazał w swojej książce tak bardzo zadziałało na wyobraźnie czytelnika, że trudno mu było się z tego otrząsnąć.
Ewidentnie nie jest to książka dla mnie, ale polecam ją osobom, które lubią tego typu literaturę. Być może, to nie był korzystny czas dla mnie na czytanie tej książki, nie ukrywam, że zabierałam się za czytanie kilkakrotnie i… coś nie pozwalało mi dobrnąć do końca. Aż do teraz. Jeżeli ktoś lubi powieści psychologiczne, czy właśnie takie, w których magia przeplata się z nadrealizmem, to z pewnością jest to książka dla niego. Z pewnością nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, ale i takie książki warto czasami przeczytać.
Powieść trafiła w moje ręce dzięki hojności sponsorów i wymianie książkowej na czwartym spotkaniu miłośników książek w Sopocie: „A może nad morze z książką”.
Dziękuję wydawnictwu Latarnia za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do niej tych, którzy lubią taki gatunek.
Ale…, aby jednak zachęcić tych, których nie zachęciłam do książki, bo być może są takimi czytelnikami jak ja, podrzucę jeszcze zapowiedź filmu Jańcio Wodnik w obsadzie wręcz gwiazdorskiej.