Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

CZERWONY PAJĄK – Katarzyna Bonda

Katarzyna Bonda jest osobą, którą zna każdy czytelnik, a nawet ci, którzy książek nie czytają wiedzą, kim ona jest. Urodziła się w 1977 roku w Białymstoku, wychowała w Hajnówce, w rodzinie o korzeniach białoruskich. Z wykształcenia jest dziennikarką i scenarzystką, ale postanowiła zostać autorką kryminałów, co udało jej się całkiem dobrze, ponieważ wszystkie jej książki zdobyły statusy bestsellerów. Zanim została sławną, wydała trylogię kryminalną z Hubertem Meyerem, ale największą sławę przyniosła jej chyba seria z profilerką Saszą Załuską. Jej książki zdobyły wiele nagród, a prawa do wydań zagranicznych zostały sprzedane do 12 krajów. Wiem, że pisarka ma równie wielu fanów co pseudo krytyków, ale myślę, że i jedni i drudzy motywują ją do bycia tym, kim jest. A jest osobą bardzo drobiazgową, otwartą na ludzi i z dużym poczuciem humoru, o czym można się przekonać uczestnicząc w spotkaniach autorskich.

Katarzyna Bonda Czerwony pająk_Katarzyna Bonda

Wydawnictwo MUZA.SA rok 2018

stron 810

Czerwony Pająk, to kryminał polityczno-mafijny, czwarta i ostatnia zarazem część z cyklu „Cztery żywioły Saszy Załuskiej”.

Córka profilerki Saszy Załuskiej, zostaje uprowadzona przez nieznanych sprawców. Policja jest bezradna, więc Sasza postanawia wszcząć własne śledztwo. Porywacze wiedzą, że kobieta zrobi wszystko, aby odzyskać córkę i nie wahają się przed niczym. Żądają aby dostarczyła im pewne dokumenty, obciążające znanych polityków. Prywatne śledztwo Saszy wykazuje, że porwanie dziewczynki jest powiązane z zagadkowym samobójstwem byłego oficera wywiadu, pseudonim Dziadek, będącego kiedyś jej przełożonym. W starej torpedowni w Gdyni zostają znalezione zwłoki kobiety, wielu podejrzewa, że są to zwłoki Saszy Załuskiej, ale tylko komendant Robert Duchnowski, zanim zostaną wykonane badania DNA może potwierdzić lub zaprzeczyć tym podejrzeniom. Czy zwłoki kobiety z torpedowni i porwanie córki Saszy Załuskiej mają ze sobą coś wspólnego? Jak daleko sięgają macki polityków, wplątanych w rozgrywki mafijne? Czy Saszy uda się doprowadzić swoje śledztwo do końca z pozytywnym wynikiem?

Książki tej autorki, mimo swoich objętości, dosłownie pochłaniam. Tę ostatnią, również przeczytałam w tempie ekspresowym, nie dlatego, że akcja dzieje się w Trójmieście, a ja, mieszkanka Wybrzeża wręcz uwielbiam książki, których fabuła dzieje się właśnie tu. Fabuła tej powieści wciągnęła mnie od samego początku. Wielu czytelników Katarzyny Bondy uważa, że w jej książkach jest około 70% fabuły obyczajowej, a tylko 30% kryminału. Tych, którzy nie czytali jeszcze tej powieści zapewniam, że w tej części jest około 95% fabuły kryminalnej, (takiej polityczno-mafijnej) a 5% fabuły obyczajowej.

W tej części poznajemy przeszłość Saszy Załuskiej, sięgającej jej dzieciństwa i wczesnej młodości.

Autorka trzyma czytelnika w napięciu, oferując swoisty spacer po gangsterskim Trójmieście lat 1998, 2000 i 2016.

Polityka to śliski temat, ale pisarka nie boi się eksperymentować z tym tematem. W swojej powieści sprytnie wplata politykę i korupcję polityczną w świat trójmiejskich mafii. Wciągając się w fabułę, często zastanawiałam się, kto tak właściwie zarządza tymi mafijnymi grami – sami gangsterzy, pseudo biznesmeni, czy politycy. Trzeba przyznać, że stopniowo budowane napięcie, jest jak magnes i nawet ktoś taki jak ja, kto polityką się nie interesuje, wciągnie się w ten wir intryg, szulerstw, zakłamania i zdrad. Akcja ani na moment nie zwalnia, co powoduje, że emocje nie opuszczają czytelnika ani na chwilę.

(…) To tutaj bierze swój początek polski biznes. W służbach. A pieniądze to władza. Władza to polityka. Polityka to gra. Wystarczy wiedzieć jak układać karty, a wszystko da się usprawiedliwić, wyjaśnić, przeforsować. Koło się zamyka. (…)

Świetnie moim zdaniem ukazana władza kobiet mafii, nawet wówczas, gdy ich mężowie są albo w więzieniu, albo (już) na tamtym świecie. Solidarność tych kobiet, podszyta jest jednak ograniczonym zaufaniem do siebie nawzajem. W ich przyjaźni nie ma miejsca na sentymenty, jest za to miejsce na władzę.

W książce nie brakuje wątków psychologicznych, na przykład wątek Gosi – dziewczyny oddanej przez matkę do Domu Dziecka, która po latach spotyka się ze swoim biologicznym ojcem, gangsterem i pedofilem, gustującym w nastolatkach. W tej surowej, ostrej, momentami brutalnej fabule znalazły się fragmenty bardzo wzruszające, i przyznam się do tego, że chwilami z trudnością panowałam nad tym wzruszeniem.

(…) Z czasem zrozumiała, że nie było w tym jej winy. Po prostu miała nieszczęście urodzić się z łona kobiety, która nie potrafiła wziąć na siebie odpowiedzialności za własne błędy. To poczucie niższości ujawniało się jednak w najmniej oczekiwanych momentach i była niemal pewna, że już zawsze będzie patrzyła na inne rodziny podejrzliwie, szukając w nich rys, pęknięć, bo sama w głębi duszy nie wierzyła, że zasługuje na miłość. Dlatego tlił się w niej nieustannie gniew. (…)

Co łączy Gosię z Saszą Załuską? Kim była Gosia, a kim jest Sasza?

Autorka z w swojej powieści zabiera czytelnika w różne dziedziny życia zarówno policyjnego, wprowadza w tajniki entomologii czy profilerki, a także w życie gangsterki bazującej na milionowych zyskach, brutalności i naiwności ludzkiej. Jak wiele wspólnego ma ze sobą ówczesna polityka z fikcją literacką tej powieści. Myślę, że fantazja autorki bazowała na tym, co się dzieje na obecnej płaszczyźnie politycznej i co się działo za tak zwanych „złych czasów”, w których rządziła Komuna.

W tej ostatniej części spotykamy prawie wszystkich bohaterów wcześniejszych powieści. Odkrywamy kurtyny fałszu i zachłanności, zanurzając się w przeszłość. Tą złą, komunistyczną, socjalistyczną, przeszłość Solidarności i Ubecji.

Ciekawie ukazane osobowości bohaterów są chyba tylko dodatkiem do fabuły, a dialogi z typowym slangiem gangsterskim tego wszystkiego dopełniają. Jeżeli dodamy do tego drobiazgowe opisy miejsc, (które znam lub znałam) to chyba nie trzeba dodawać niczego więcej.

Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom dobrych kryminałów. Myślę, że ta lektura zadowoli każdego czytelnika, i każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Mnie książka bardzo się podobała, ale wiadomo, są gusta i guściki.

Miejsce znalezienia kobiecych zwłok w czerwonej sukience. Torpedownia na Babich Dołach w Gdyni, od lat wabi miłośników nurkowania w opuszczonych miejscach. Szkoda, że obiekt ten niszczeje od lat.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania tej książki.

logo Muza

NA KUBIE NIKT JUŻ NIE CZEKA NA ŚNIEG – Grażyna Gołuchowska

Grażyna Gołuchowska pochodzi z Drezdenka, ale mieszka i pracuje w Poznaniu. Z wykształcenia jest psychologiem, pracuje jako psycholog i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny. Ukończyła również ekonomię. W wolnych chwilach ucieka na wieś, do roślin w ogrodzie i lasu, w którym powietrze pachnie powietrzem. Lubi długie rozmowy przy lampce czerwonego wina, eksperymentować w kuchni i tańczyć. Z podróży poza wspomnieniami przywozi muzykę. Interesuje się krajami Ameryki Środkowej i Południowej, ale Kuba zajmuje szczególne miejsce w jej sercu.

Na Kubie nikt już nie czeka na śnieg

Na Kubie nikt już nie czeka na śnieg to książka z gatunku literatury kobiecej z serii „W poszukiwaniu szczęścia”, w której wakacyjny romans przeplata się wątkami podróżnymi.

W poszukiwaniu szczęścia

Piotr wyjeżdża na Kubę trochę w celach urlopowych, a trochę zawodowych, ma zamiar przywieźć ze sobą zdjęcia z wyspy aby zorganizować wystawę. Nie ma sprecyzowanych planów, i wynajmuje pokój w domu poznanej w autobusie kobiety, która mieszka z córką i jej kilkuletnim synem. W tym samym czasie na Kubę przyjeżdża również Basia, która zamieszkuje w domu swoich polsko-kubańskich znajomych. Basia chciałaby napisać książkę o Polkach, które zdecydowały się zostać w tym kraju.  Piotr i Basia, dawno temu byli parą, potem jednak ich drogi się rozeszły. Oboje założyli rodziny, ale zarówno jemu jak i jej, małżeństwa nie przyniosły maksimum szczęścia. Polscy turyści nie zdają sobie sprawy z tego, że przebywają prawie w tych samych miejscach w tym samym czasie. Czy uda im się spotkać na tej pięknej, gorącej wyspie? Czy odnajdą swoje dawne uczucia, a może ulokują je w zupełnie innych osobach?

Sięgnęłam po tę lekturę z kilku powodów:

1)      Książka jest kolejną pozycją, którą nasza  grupa A może nad morze? Z książką, której jestem członkinią od kilku lat, podjęła się nowego wyzwania, czyli objęcia książki patronatem medialnym.

logo A może nad morze

2)      Chociaż nigdy nie byłam na Kubie mam do niej pewien sentyment, który pozostał mi po dawnej przyjaźni z pewną Kubanką i jej znajomymi, którzy byli w latach osiemdziesiątych na praktykach w Gdyni.

3)      Po przeczytaniu gdzieś o tej książki, ciekawa byłam relacji mieszkających na wyspie Polek.

Przyznam szczerze, że książka miło mnie zaskoczyła. Jest to wprawdzie literatura kobieca, ale fabuła została tak skonstruowana, że nie jest ona typowym romansem, czy też typowym studium psychologicznym kobiety. Poznajemy dwoje bohaterów: mężczyznę i kobietę. Ich trzytygodniowe pobyty na wyspie są zupełnie innymi historiami, ale bohaterów łączą jakieś przelotne skojarzenia i wspomnienia. Każda z tych osób przeżywa ten czas inaczej. Poznaje ludzi, zaprzyjaźnia się i zwiedza różne zakątki wyspy. Basia w większości przebywa w Cardenas i okolicach, spędzając czas z Marią – Polką, która wyszła za mąż za Kubańczyka, a Piotr zwiedza okolice Santiago, częściowo sam a częściowo z córką kobiety, u której wynajął pokój. Oboje przyjeżdżają na Kubę tuż przed świętami Bożego Narodzenia, które spędzają w tradycji kubańskiej. Zatem mamy tak jakby dwie osobne fabuły, które przeplatają się ze sobą, między którymi znajduje się kilka wątków, wątek romansowy, wątek podróżniczy i.. wątek psychologiczny.

Kuba ukazana w książce to kraj pełen sprzeczności, a zarazem kraj, w którym ludzie mimo ustroju, polityki i wielu nakazów i zakazów, żyją w poczuciu swoistego szczęścia. Potrafią być spontaniczni, bawić się i tańczyć, jednocześnie tęsknią za innym życiem. Mamy tutaj Kubę pokazaną z punktu turystycznego, czyli tę piękną, zachwycającą i pociągającą, oraz Kubę brzydką, szokującą biedą i zaniedbaniami.

(…) Mina człowieka, świadomego swych nieograniczonych możliwości tu i teraz, kontrastowała z obliczem bardzo młodego chłopca z szeroko otwartymi oczami. Była jak jego ojczyzna, z jednej strony dumna i pewna swego piękna, a z drugiej bezradna z powodu braku pomysłów, jak zatrzymać to, co jeszcze z tego piękna pozostało. (…)

Autorka przedstawiła Kubańczyków bardzo dokładnie, nie tylko pod względem wizualnym, co rusz przypominając czytelnikowi, że mieszkańcy wyspy, to ludzie o różnym odcieniu skóry, ale głównie pod względem osobowościowym. Są to ludzie często biedni, ale bardzo gościnni. Przyjaźnie odnoszący się zarówno w stosunku do siebie jak i do turystów. Bardzo uczynni, nie tylko dlatego, że turyści zapewniają im jakiś zarobek. Taki po prostu mają styl bycia i życia. Może jest to dzięki słońcu, które zawsze pięknie u nich świeci, a może jest to dzięki królującej wszędzie muzyce i podchodzeniu do życia tanecznym krokiem? Czytając tę powieść, momentami czułam to ciepło wszechobecne na kartkach książki, i słyszałam dźwięki muzyki, której również w tej książce nie brakuje.

Malowniczo opisane miejsca, zarówno te piękne, stare, zabytkowe, jak i te zapomniane przez czas, wręcz zapraszają do podróży, przyciągają jak magnes. I chociaż wiele mogę zobaczyć w Internecie zdjęć czy filmików, to momentami zamykałam oczy i… udawałam się w podróż na Kubę.

Bohaterowie książki to ludzie dojrzali, osoby z doświadczeniem życiowym na tyle dużym, że potrafią już odróżnić zauroczenie od miłością. Potrafią obronić się przed zachwytem, który jest chwilowy i z perspektywy przyszłości może okazać się zwykłą mrzonką.

Losy bohaterów przeplatane są pięknymi opisami miejsc, w których przebywają, oraz wspomnieniami Polek, które zdecydowały się zamieszkać w tym pięknym, chociaż trudnym do egzystencji miejscu, rezygnując z powrotu do swojego kraju z różnych przyczyn. Czasami sentymentalnych, czasami finansowych.

Książkę czyta się płynnie i dość szybko, ale mimo wciągającej fabuły i przepięknych opisów miejsc, sporym dyskomfortem w czytaniu są przypisy, których autorka nie poskąpiła, a które umieszczone zostały na końcu książki. Nie wiem jak inni, ale lubię, kiedy przypisy, czy tłumaczenia znajduję na dole strony, bo ciągłe przeskakiwanie na koniec książki jest dla mnie dyskomfortem w czytaniu.

Na początku książki, zwróciłam również uwagę na to, że nie wiem w jakim języku rozmawiają ludzie. Polak przyjeżdża na Kubę i… nikt nie poinformował czytelnika, czy ten Polak rozmawia z tubylcami w języku angielskim, czy hiszpańskim. A wystarczyło napisać na przykład: „Piotr odpowiedział w języku hiszpańskim”. Trochę się gubiłam, ale szybko zorientowałam się, że główny bohater biegle posługuje się zarówno językiem hiszpańskim jak i angielskim. Trochę mu tego zazdrościłam.

Odrobinę raziły mnie również takie drobiazgi jak używanie słowa „plastyk” i „plastik”, myślę, że redaktor tekstu, czy korektor, mogliby to jakoś unormować. Wydaje mi się, że prawidłowe są obie formy, ale „plastyk” kojarzy mi się raczej z człowiekiem, a „plastik” z rzeczą z tworzywa sztucznego.

Myślę jednak, że w obliczu ciekawej fabuły, która potrafiła mnie wciągnąć tak, że wczoraj czytałam prawie do godziny drugiej w nocy, te małe defekty nie mają większego znaczenia.

Polecam tę powieść szczególnie czytelniczkom/czytelnikom, którzy lubią śledzić w książkach niezobowiązujące romanse czy podróże do ciekawych miejsc. Cieszę się, że mogłam na chwilę przenieść na Kubę, która ciekawiła mnie od zawsze, nie tylko z powodu mojej znajomością z pewną Kubanką i jej przyjaciółmi, z którymi spędziłam kilka najwspanialszych miesięcy w swoim życiu. Zauroczyły mnie historie Basi i Piotra, a także ludzi których oboje poznali. To piękne opowieści o tym, jak wiele człowiek potrafi się nauczyć i jak wiele potrafi zrozumieć przebywając w obcym dotąd dla siebie świecie. Czasami wystarczy spojrzeć w głąb siebie aby zrozumieć, czego tak naprawdę oczekuję.

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki i muszę przyznać, że od tej pory będę myślała o nim nie tylko w kwestii dobrego kryminału, ale również literatury kobiecej.

Wydawnictwo Oficynka

GRAND – Janusz Leon Wiśniewski

Janusz Leon Wiśniewski, to polski pisarz, który moim zdaniem najbardziej jest kojarzony przez czytelników, a szczególnie przez czytelniczki, dzięki swojej debiutanckiej powieści napisanej w 2001 roku – „S@motność w sieci”. Dzisiaj ma na swoim koncie pisarskim wiele innych ciekawie napisanych książek, chociaż ja się z nimi dopiero powolutku zapoznaję. Urodził się 1954 roku w Toruniu. Z wykształcenia jest rybakiem dalekomorskim, magistrem fizyki, doktorem informatyki, doktorem habilitowanym chemii. Przez lata mieszkał poza granicami Polski, a teraz swoją przystań życiową ma w Gdańsku. Jak potrafi pogodzić obowiązki zawodowe z pisaniem… tego nie wiem. Od roku 2012 jest prezesem Fundacji Start z Kulturą wspierającą młodych twórców kultury.

Janusz Leon Wiśniewski  Grand_Janusz Leon Wiśniewski

Wydawnictwo Wielka Litera rok 2014

stron 316

Grand to powieść psychologiczna, której fabuła umiejscowiona została w najsłynniejszym i jednym z najstarszych hoteli Trójmiasta.

Fabułą tej powieści są opowiadania przedstawiające kilku mieszkańców hotelu. Różni ludzie, z różnych środowisk i kręgów kulturowych, oczywiście na tyle bogaci, aby móc sobie pozwolić na kilka noclegów w jednym z najdroższych hoteli. Ich osobowości są tak różne, jak różne potrafią być losy ludzi.

Wprawdzie są to osobne opowiadania, o różnych ludziach, ich przeszłości i teraźniejszości, ale łączy ich jedno – hotel i spotkanie w nim, chociaż czasami tylko przelotne. Łączy ich również historia hotelu i unoszący się w murach budynku duch historycznej melancholii.

Często zdarza się tak, że zupełnie przypadkowo spotykamy na naszej drodze kogoś, kto sprawia, że nasze życie zmienia się całkowicie. Tak też jest w tej powieści. Przypadkowo spotkani ludzie mają ogromny wpływ na dalsze życie każdego z bohaterów/bohaterek.

Przeplatająca się w fabule teraźniejszości historia, sięgająca wielu lat wstecz i tajemnice często skrywane w hotelowych pokojach, łączą nas nie tyle z samym miejscem, co właśnie z ludźmi, niby zwykłymi, czasami trochę szalonymi, czasami zbyt spontanicznymi, ale zwykłymi ludźmi.

Ta książka to swoiste studium osobowości, podglądane przez pryzmat psychologii życia. Ludzie przedstawieni w tej książce to osoby, które zatrzymując się na jeden weekend w hotelu, nad pięknym polskim morzem, często doznają jakiegoś dziwnego odczucia oderwania od rzeczywistości. Zakochują się, poddając się zmianom jakie ta ich miłość przynosi. Czasami przeżywają chwile piękne i te pełne upokorzeń, niosące ze sobą raz radość raz smutek.

Nie przeczytałam wielu książek tego autora, ale po tych, które już poznałam, mam wrażenie, że autor jest bardzo melancholijną osobą. Miałam okazję być na kilku spotkaniach autorskich i one również mnie w tym twierdzeniu przekonują. Autor potrafi pięknie i ciekawie opowiadać, ale rzadko się uśmiecha. Może to tylko moje wrażenie. Oby.

Styl, jakim pisze jest pewnego rodzaju tęsknotę, takim specyficznym smutkiem, który mimo radosnych i szczęśliwych zakończeń opowieści często na długo pozostaje w myślach towarzyszących podczas czytania. Ta nostalgia zakorzenia się tak głęboko, że trudno ją potem wyrwać z tych rabatek pozytywnego zakończenia.

Przyznam szczerze, że kilkakrotnie wzruszyłam się podczas czytania. Autor bowiem nie ucieka od tematów trudnych i smutnych zarazem. Ukazuje świat z kilku stron, tak jak na przykład w tej powieści ukazał świat Lichutkiego – bezdomnego, który nie potrafił się odnaleźć wśród elegancji, czystości i… normalnego życia. A wśród „swoich” był panem nad panami, na swój sposób szczęśliwym.

W każdym z nas gdzieś głęboko ukryta w podświadomości mieszka sobie jakaś tęsknota, jakieś marzenie często nierealne, a czasami tak realne, że wystarczy tylko bardziej się postarać, aby je spełnić. Jedni tęsknią za dostatnim życiem, bez problemów finansowych. Inni mają tych pieniędzy aż nadto, ale tęsknią za czułością, miłością czy rodziną, której nie założyli przedkładając swoją karierę zawodową nad bycie z rodziną. Inni mają pieniądze i rodzinę, ale los poskąpił im zdrowia, więc tęsknią za tym, aby móc sobie pozwolić na podróże, lub chociażby zwykły spacer. Tylu ilu jest na świecie ludzi tyle jest marzeń i tęsknot, i o czym właśnie pisze w swojej książce Janusz Wiśniewski.

Polecam tę lekturę dla refleksji, polecam osobom, które lubią powieści psychologiczne. Tutaj znajdziecie wiele wątków, które nie pozwolą na nudę. W tej książce historia przeplata się z teraźniejszością, nostalgia ze szczęściem, a życie… z życiem.

Kto tutaj mieszkał? Jakie tajemnice przeszłości i współczesności kryją w sobie pokoje jednego z najstarszych hoteli Sopotu?

Pięknie położony, w centrum Sopotu, z jednej strony spoglądający na morze, a z drugiej na sopockie Łazienki… Chyba każdy, kto był w Sopocie widział ten stary, wciąż funkcjonujący i znany zwłaszcza elitom hotel.

444 – Maciej Siembieda

Maciej Siembieda urodził się w 1961 roku w Starachowicach. Jest absolwentem polonistyki Uniwersytetu Opolskiego, a otrzymał doktorat z komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Jest dziennikarzem, reportażystą i pisarzem, trzykrotnym laureatem tzw. polskiego Pulitzera, czyli nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyznanej mu w kategorii reportażu. Od trzydziestu lat prowadzi dziennikarskie śledztwa historyczne.

Maciej Siembieda  444_Maciej Siembieda

Wydawnictwo Wielka Litera rok 2017

stron 551

444 to połączenie współczesnego kryminału, z thrillerem i powieścią historyczną.

W wypadku samochodowym ginie dziennikarz jednej z popularnych gazet. Jego auto zostaje zmiażdżone przez rozpędzonego tira na albańskich rejestracjach. Dziennikarz jechał właśnie na spotkanie z Jakubem Kanią, prokuratorem IPN-u, którego przed swoją śmiercią zainteresował tajemnicą dotyczącą proroctwa przedstawionego na obrazie znanego polskiego malarza. Obraz Matejki dziwnym trafem jest niedostępny dla miłośników sztuki, i od wielu lat przebywa w prywatnych zbiorach, kilkakrotnie wykradany. Jakub Kania, początkowo nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielką tajemnicę skrywa obraz i jak wielkie niebezpieczeństwo grozi każdemu, kto zacznie się interesować obrazem. Czy proroctwo dotyczące pojednania islamu z chrześcijaństwem spełni się? Co oznacza cyfra 444? Ile osób musiało zginąć, aby uchronić obraz przed niewłaściwymi ludźmi? I czy poszukiwanie nieznanego obrazu Matejki może być dla kogoś śmiertelnym hobby? Co takiego słynny polski malarz ukrył lub przekazał na płótnie swojego obrazu?

Przyznam szczerze, że nazwisko autora do tej pory było mi nieznane. Ale cóż mogę powiedzieć na swoje „usprawiedliwienie”, mimo swoich lat nie udało mi się poznać świetnych dzieł wielu wybitnych pisarzy. A tę powieść z czystym sumieniem mogę zaliczyć do tych świetnych.

Od zawsze interesowałam się mistyką, chociaż nie czysto ze względów religijnych, bo moje podejście do wiary i do kościoła jest jakie jest i nic już w tym nie mam zamiaru zmieniać. Miałam kiedyś podopiecznego, który był agnostykiem, a w młodości studiował religioznawstwo i do dziś pamiętam jego długie, ciekawe opowieści na temat różnych religii.

Wracając jednak do książki, przyznaję, że po raz kolejny dosłownie, zatraciłam się w lekturze. Książka dość nietypowa, jej początek przenosi czytelnika do zagadkowego morderstwa w roku 998, wciągając dosłownie od pierwszych stron. Fabuła jest tak skonstruowana, że teraźniejszość przeplatana jest wątkami historycznymi, i tak wędrujemy sobie po różnych epokach, wpadamy na chwilę do bardzo odległej przeszłości, aby za jakiś czas znów być tu i teraz. Każda część książki kończy się swoistym znakiem zapytania, pewną sytuacją, której dalszego ciągu czytelnik jest bardzo ciekawy, ale dana intryga czy sytuacja pozostaje ciągiem tajemnicy, bo autor sprytnie przenosi fabułę do zupełnie innego miejsca i czasu, pozostawiając swojego czytelnika przed niedopowiedzeniem i nadzieję, że „ciąg dalszy nastąpi…”

Moim zdaniem, autor posiadający ogromną wiedzę historyczną, potrafi ją przekazać tak, aby czytelnika nie tyle przyciągnąć do powieści, ale przede wszystkim zainteresować go tą historią, często z wielu przyczyn nam nieznaną, lub do tej pory nie poruszaną w rozmowach z innymi. O przepowiedni oczywiście nie wiedziałam, ale bardzo bym chciała aby kiedyś się spełniła, chociaż chyba wielu osobom ona jest nie na rękę, tylko komu bardziej? Islamistom czy chrześcijanom?

(…) Ten list, czcigodny panie, mówi o przepowiedni – wyjaśnił. – Według słów dostojnego A-Hakana począwszy od roku tysięcznego czterech wybranych, każdy co czterysta czterdzieści cztery lata, otrzyma od Boga sposobność przyniesienia światu wiecznego pokoju, który ma się zacząć od pojednania chrześcijaństwa z islamem. Wielki emir pisze, że zgodnie z proroctwem w żyłach każdego z wybrańców płynąć będzie królewska krew, i spłodzą go rodzice wyznający różne religie. Każdy też nosić będzie znamię na czole… (…)

No i tym cytatem z książki poniekąd zdradziłam, co oznacza ta dość tajemnicza liczba 444, będąca tytułem książki.

Oprócz ciekawej fabuły skonstruowanej na faktach historycznych, mitach czy fikcji opartej na  wyobraźni autora, muszę stwierdzić, że osoby występujące w powieści zostały bardzo dokładnie ukazane zarówno pod względem osobowościowym jak i wizualnym. Takie połączenie jest z pewnością miłym zaskoczeniem dla nowego czytelnika, nieznającego do tej pory „pióra” tego pisarza. Malowniczo wręcz opisane osoby, z łatwością można sobie wyobrazić, bez nadmiernego wytężania umysłu, który bardziej angażuje się przecież w śledczo-historyczną fabułę.

Lekki humor towarzyszący temu dość poważnemu tematowi, dodaje moim zdaniem lekkości w czytaniu, chociaż słownictwo autora nie jest zbyt proste. Momentami musiałam nawet sięgać do słownika, aby zrozumieć wplecione w treści słowa czy nazwy takie na przykład jak: spahisi, jatagany, ryngraf, czy grzyby ektomikoryzowe, itd. Ale dzięki temu poszerzyłam zakres swojego słownictwa (mam nadzieję).

Zaskoczyło mnie natomiast samo zakończenie, i tu muszę się przyznać do tego, że niezbyt mi się podobało, chociaż taka być może jest wizja przyszłości. Nie przepadam za science-fiction, autor oczywiście, aby fabuła miała swój początek i koniec umieścił wizję przyszłości, czyli rok 2332, w którym na świat ma przyjść ostatni z wybrańców. No cóż, wolę jednak przeszłość i teraźniejszość od awatarskiej przyszłości.

Jeśli chodzi o mnie, to oczywiście po skończeniu książki, zaczęłam „szperać” w Internecie i doczytywać. Historia była kiedyś moim ulubionym przedmiotem, zwłaszcza w liceum, kiedy pani profesor tak sobie mnie „upodobała’, że wołała mnie do odpowiedzi nawet wtedy, gdy mnie nie było w klasie. Ale… kiedy to było?

Polecam tę powieść zwłaszcza miłośnikom dobrego kryminału, thrillera, i powieści historycznych. Ale nie tylko. Czytelniczki preferujące romans, też znajdą w niej coś dla siebie. Cieszę się, że koleżanka prowadząca blog Lew kanapowy poleciła mi tego autora na Targach Książki w Gdańsku. Na mojej półce czeka już kolejna książka tego pisarza, zakupiona właśnie na targach „Miejsce i imię”.

SPADKOBIERCA – Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska z pochodzenia jest wrocławianką, ale zamieszkać postanowiła w Gdańsku. Z wykształcenia jest nauczycielką, ale od wielu lat nie pracuje w wyuczonym zawodzie. Jej pasje to książki i aikido, w którym jest posiadaczką mistrzowskiego czarnego pasa. Literacko zadebiutowała w roku 2013 powieścią „Literat”. Jest członkinią Oliwskiego Klubu Kryminału. To jedna z naszych polskich kryminalistek, po której książki sięgam bardzo chętnie. I chyba przeczytałam już wszystkie jej książki, które ukazały się na rynku księgarskim. Wspomniałam już o tej pisarce kilkakrotnie, zarówno podczas opisywania spotkania autorskiego jak i przy okazji dzielenia się z moimi czytelnikami opiniami po przeczytanych książkach. Jeżeli ktoś chciałby bliżej poznać tę autorkę to zapraszam do wcześniejszych wpisów lub na stronę autorki.

Agnieszka Pruska  Spadkobierca_Agnieszka Pruska

Wydawnictwo Oficynka rok 2018

stron 617

Spadkobierca to kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została we współczesnym Gdańsku, w którym śledztwo prowadzi Barnaba Uszkier razem ze swoimi policyjnymi przyjaciółmi.

Gdańsk jest przez lata nękany serią tajemniczych morderstw, których początki sięgają roku 1945. Pod koniec roku 2016 na jednym z gdańskich osiedli zostaje znalezione ciało młodego mężczyzny, a prowadzone przez komisarza śledztwo odkrywa, że ten brutalny mord może mieć powiązania z wcześniejszymi zagadkowymi morderstwami, z których pierwsze miało miejsce w 1945 roku. Co jest takiego charakterystycznego w ciałach zamordowanych osób, że grupa policjantów powiązuje zagadkowe morderstwa? Czy ostatni z zamordowanych może mieć coś wspólnego z wydarzeniami z drugiej wojny światowej? I dlaczego ktoś próbuje grozić komisarzowi i wymusić na nim zamknięcie śledztwa?

Ta powieść to kolejna książka z tych, od których trudno się oderwać. I chociaż początkowo miałam wrażenie, że śledztwo jest prowadzone bez wyraźnych oznak pozytywnego zakończenia, to jednak każdy kolejny dzień stawał się bardziej intrygujący. Piszę „kolejny dzień” ponieważ rozdziały w książce właśnie tytułowane były kolejnym dniem od rozpoczęcia śledztwa. Długie rozdziały, sprawiały nie lada wyzwanie, gdy myślałam „jeszcze jeden rozdział i idę spać”.

Czytając tę powieść miałam częste wrażenie, że jestem wśród tych policjantów i z dość bliskiej odległości przyglądam się i przysłuchuję temu, o czym oni rozmawiają. I chociaż szanse na szybkie rozwikłanie zagadki nie były zbyt optymistyczne, to muszę przyznać, że zamknięcie szesnastu dni na 617 stronach książki to jakiś niewiarygodny trik.

Od świtu do nocy czytelnik towarzyszy któremuś z policjantów, albo wszystkim naraz, uczestniczy w ich dedukcjach, rozmowach, miejscach, w których się znajdują, i próbuje sam rozwikłać zagadkę, która… jest nadzwyczaj skomplikowana.

Niezwykle ciekawe i wciągające w fabułę dialogi, w połączeniu ze starannie przedstawionymi osobowościami bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych jak i tych pozostałych, z pewnością są dużym plusem tej powieści.

Przyznam szczerze, że sporo drastycznych scen opisanych w książce może przyprawić o dreszcz zgrozy, ale dzięki temu powieść staje się bardziej realistyczna. Chociaż trzeba przyznać, że zwykły śmiertelnik taki jak ja z trudem potrafi sobie wyobrazić to, że komuś może sprawiać przyjemność w zadawaniu bólu drugiej osobie.

Książka mimo kilku bardzo mocnych scen, nie jest typem powieści drastycznej, jest to z pewnością zasługą sympatycznych bohaterów, których nie można nie polubić. Ktoś, kto miał już przyjemność spotkania komisarza Barnabę Uszkiera i jego policyjnych przyjaciół w innych powieściach, z pewnością zrozumie co mam na myśli. Jeżeli jednak nie było jeszcze okazji do tego, to koniecznie trzeba to nadrobić. W tym momencie chciałabym zacytować: „cudze chwalicie, swego nie znacie”, to prawda. Wszystkich, którzy zachwycają się Camillą Lackberg, Jo Nesbo, Stiegiem Larssonem czy uwielbiają powieści Lee Child’a, zachęcam do zerknięcia na nasz rodzimy rynek kryminałów. Mamy całkiem pokaźną grupę, chociaż nie wszyscy jeszcze doświadczyli tej ogólnopolskiej sławy.

Wracając jednak do książki, muszę przyznać, że znajomość autorki z prowadzonymi praktykami policyjnymi musi być naprawdę duża. W tym momencie składam ukłon w jej stronę, bo napisanie kryminału z pewnością musi się łączyć z ogromną wiedzą kryminalistyczną, balistyczną i inną, z którą na co dzień spotykają się osoby prowadzące najróżniejsze śledztwa, w tym szczególnie te wyjątkowo trudne. W tej książce, mamy okazję poznać nie tylko wnikliwe analizowanie ran i przyczyn zgonów, ale po raz kolejny spotykamy się z entomologią, tematem dla wielu ludzi dość odległym.

A poza tym, muszę dodać, że autorka cały czas trzyma czytelnika w napięciu i nie pozwala na snucie własnych teorii, nie można nikogo wytypować jako potencjalnego mordercę bo ślady i poszlaki rozchodzą się w różnych kierunkach.

Cóż mogę powiedzieć o tej książce jeszcze… przeczytałam tę lekturę błyskawicznie, co przy ilości 617 stron nie było prostym zadaniem. „Zarwałam” przez nią kilka nocy i zlekceważyłam kilka koniecznych do wykonania prac (zwłaszcza w ogrodzie, bo kiedy tylko spoglądałam na okładkę książki leżącej na stole, to grabie, rękawice i chwasty szły w odstawkę, a ja rozsiadałam się w fotelu i delektowałam lekturą). Intrygujące i ciekawie prowadzone śledztwo, to z pewnością główny atut tej powieści, ale możemy w niej znaleźć również kilka innych wątków godnych zatrzymania się nad tą powieścią. Pięknie ukazana przyjaźń wśród współpracowników, którzy zamiast ze sobą rywalizować, są cudowną drużyną. Miłość i odpowiedzialność w rodzinie i za rodzinę, czyli zachowania wobec których nie każdy potrafi być dla siebie przede wszystkim dobrym partnerem. Piękne miejsca Gdańska, przyciągające uwagę tak, że najchętniej byłoby tam pojechać i sprawdzić na własne oczy te punkty opisane w książce. No i kulisy technik aikido, dzięki którym „nasz” komisarz świetnie radzi sobie w różnych patowych sytuacjach.

Moim zdaniem, jeżeli ktoś ma ochotę na spędzenie kilku dni z dobrą lekturą, to szczerze polecam. Gwarantuję, że nuda nikomu nie zagrozi, od czasu do czasu zagości na twarzy uśmiech, a adrenalina niejeden raz zaskoczy, podnosząc się tak, że i przyspieszy oddech i nie pozwoli oderwać się od stron książki.

Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?

Dobry kryminał = Oficynka

Wydawnictwo Oficynka

Polecam inne powieści tej autorki, które przeczytałam i do których pewnie jeszcze kiedyś wrócę.

Zwłoki powinny być martwe_Agnieszka Pruska Hobbysta Agnieszka Pruska Literat Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska_Żeglarz

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/