LITERATURA POLSKA
ŁOWCA – Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska już gościła w skromnych progach mojego bloga, ale chętnie ją ugoszczę kolejny raz. Z pochodzenia jest wrocławianką, ale zamieszkać postanowiła w Gdańsku. Z wykształcenia jest nauczycielką, ale od wielu lat nie pracuje w wyuczonym zawodzie. Jej pasje to książki i aikido, w którym jest posiadaczką mistrzowskiego czarnego pasa. Literacko zadebiutowała w roku 2013 powieścią „Literat”. Jest członkinią Oliwskiego Klubu Kryminału. To jedna z naszych polskich kryminalistek, po której książki sięgam bardzo chętnie. I chyba przeczytałam już wszystkie jej książki, które ukazały się na rynku księgarskim. Jeżeli ktoś chciałby bliżej poznać tę autorkę to zapraszam do wcześniejszych wpisów lub na stronę autorki.
Łowca to współczesny kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została w Gdańsku.
PREMIERA EBOOKA 14 KWIETNIA 2020
PREMIERA KSIĄŻKI 25 MAJA 2020

stron 496
Na osiedlu domków jednorodzinnych zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Zaniepokojony nieobecnością sąsiadki na spacerach z psami znajomy, postanawia sprawdzić co u niej i… znajduje jej zmasakrowane przez mordercę i psy ciało. Śledztwo przypada grupie policjantów, której przewodzi Barnaba Uszkier. Niestety morderca nie próżnuje i w niedługim czasie zostają znalezione zwłoki kolejnej kobiety. Obie te zbrodnie charakteryzuje pewien szczegół, który skłania policjantów do świadomości, że obie kobiety zabił ten sam człowiek. I chociaż śledztwo nie idzie jak po maślę, to następna zbrodnia dokonana w podobnym stylu zaczyna coraz bardziej spędzać sen z oczu wszystkich zaangażowanych w sprawę. Czy Barnaba i jego ekipa znajdą wreszcie sprawcę zbrodni? Ile jeszcze kobiet zginie brutalnie zamordowanych zanim policja wpadnie na trop mordercy? Dlaczego zginął emerytowany policjant, który nie był świadkiem zbrodni? Kim jest psychopatyczny morderca, pastwiący się nad swoimi ofiarami?
Po książki tej autorki sięgam z przyjemnością i chyba nie jestem w stanie określić czy bardziej lubię serię z Barnabą Uszkierem czy komedie kryminalne z dwoma nauczycielkami.
Książka jest dość specyficzna, nie ma ostrych zwrotów akcji, nie ma zbytniej brutalności (pomijając opisy zbrodni) i nawet przekleństwa w ustach policjantów nie rażą tak jak w innych powieściach. Autorka precyzyjnie i bardzo fachowo przeprowadza czytelnika przez śledztwo dając możliwość pełnego uczestnictwa w procedurach policyjnych. Fabuła mimo mocnego zaangażowania policjantów w zagadkę kryminalną nie toczy się błyskawicznie, są dość przewidywalne zwroty akcji, chociaż wiadomo, że w końcu musi dojść do wykrycia sprawcy. Jednak sprytne manipulowanie czytelnikiem cały czas powoduje pewien dystans i do śledczych i do śledztwa.
Narracja charakteryzuje się tym, że jest sporo dialogów, co z kolei sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, bo mimowolnie angażując się w rozmowy, jesteśmy kimś w rodzaju widzów obserwujących krok po kroku czynności policjantów, które mają doprowadzić do odkrycia osobowości sprawcy. W grupie osób zaangażowanych w śledztwo są zarówno policjanci jak i prokurator i psycholog, który często jest kimś bardzo pomocnym.
(…) – Zastanawiam się. Przepytani zostali praktycznie wszyscy. Miejsce zdarzenia i zwłoki też nic więcej już nam nie powiedzą. Najwięcej informacji o sprawcy mamy od Leńskiego, ale tego też jest niewiele. (…)
Patrząc z punktu widzenia laika, może nam się wydawać, że policja jest nieudolna, skoro nie potrafi szybko znaleźć sprawcy, ale wielu przestępców jest tak sprytnych, że trudno ich szybko zakwalifikować do grona podejrzanych i często mały drobiazg może zdecydować o tym czy ktoś zawinił.
Trzeba przyznać, że autorka ma sporą wiedzę z kryminologii, bardzo drobiazgowo opisuje większość czynności czy zachowań policjantów, robi to tak, jakby zdawała dokładny raport, w którym pominięcie jakiegoś szczegółu mogłoby wyjść na niekorzyść sprawy. Ale ta dobra wiedza jest tylko wielkim atutem powieści, bo niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak wyglądają czynności śledcze i ile muszą się policjanci nachodzić i nasłuchać aby uzyskać jakieś konkretne ślady czy dowody.
(…) Te „paluszki” są o tyle ciekawe, że widać dosyć rzadko występujący wzór pętlicowy. Poza tym jest jeszcze coś. Morderca pracował głównie w rękawiczkach, ale ma na palcu bliznę, która uwidacznia się na śladach. Tak więc będzie można również skorzystać i z tego. Co więcej, technicy sprawdzili wydruki jako takie i zauważyli, że na wszystkich, oprócz tych, na których była Wilczyńska, jest skaza powstała na skutek zadrapania bębna. Była niewidoczna gołym okiem, ale pozwoli zidentyfikować drukarkę.(…)
Zresztą tendencja do opisywania szczegółów jest jakby marką tej autorki. Niewielu pisarzy kryminałów może się pochwalić tym, że zna dobrze to o czym pisze. Owszem zdarzają się trzymające w napięciu powieści kryminalne, w których zwroty akcji są tak niespodziewane, że człowiek w pewnym momencie łapie się na tym, że chciałby już być na ostatniej stronie. Tutaj jest pewnego rodzaju paradoks, niby śledztwo powoli posuwa się do przodu, ale większość zaangażowanych w nie policjantów cały czas jest w toku działań i jak zaczynają dzień wcześnie rano to często kończą bardzo późnym popołudniem lub wieczorem. Ale policjant ma czas pracy nienormowany i to chyba dlatego tak się dzieje.
(…) Prokosz wszedł na drugie piętro, sprawdził numer mieszkania i zadzwonił do drzwi. Po dłuższym oczekiwaniu usłyszał kroki, ktoś go obejrzał przez wizjer i dopiero wtedy przekręcił klucz w zamku. W drzwiach stał niewysoki mężczyzna z dwudziestoma kilogramami nadwagi, lekko licząc. Jego włosy domagały się mycia i strzyżenia, a kilkudniowy zarost nie był z gatunku tych modnych, a świadczył o lekceważącym podejściu do wyglądu. Poplamione farbą jeansy i rozciągnięty T-shirt dopełniały obrazu. (…)

Fabuła wciąga, zbrodnie czasami bulwersują bo opisane z precyzyjnością dokonań mogą spowodować szybsze bicie serca, ale… brakowało mi takiej charakterystyki osobowości bohaterów. Owszem jest sporo o Barnabie Uszkierze, zaglądamy nawet do jego prywatności, do jego domu, małżeństwa i częściowo psychiki, ale nie ma tu prawie nic o innych, o jego współpracownikach. Mnie się udało ich wcześniej trochę poznać, czytając wcześniejsze części, w których głównym bohaterem jest Uszkier, ale jeżeli ktoś zacznie czytać od tej części, to nie pozna bliżej współpracowników Uszkiera. Więcej dowie się o osobowości zabójcy niż policjantów, a moim zdaniem to też jest ważne, kiedy w jakiś sposób „zna się” bohaterów współistniejących.
Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, dobrej wiedzy nigdy za wiele, a tu tej wiedzy zarówno z kryminologii jak i kryminalistyki jest całkiem sporo. Autorka przeprowadza czytelnika przez biologiczno-techniczną stronę wykrycia przestępcy, dając jednocześnie coś w rodzaju instrumentu do znalezienia go. Świetnie opisuje techniki kryminalistyczne i taktykę kryminalną od działań polegających na wykryciu sprawy, poprzez działania dowodowe i profilaktyczne. Przedstawia co jest głównym przedmiotem zainteresowania śledczych, jakie są motywy tego co robi seryjny morderca, bo żeby dobrze poznać sprawcę, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników nie tylko motyw, ale również jego środowisko jak i profil osobowościowy.

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej powieści przed jej papierową premierą, z żalem żegnam się z Barnabą Uszkierem, bo podobno jest to ostatnia część z jego udziałem. Ale jeżeli ktoś jeszcze nie miał okazji go poznać, to może to szybko nadrobić sięgając po „Literata”, „Żeglarza”, „Spadkobiercę” czy „Hobbystę”.
SZLAM – Andrzej Mathiasz

Andrzej Mathiasz urodził się w 1959 roku. Z wykształcenia jest prawnikiem. W swoim życiu robił wiele, był aktorem i reżyserem teatralnym oraz scenarzystą i reżyserem filmowym, a także autorem i producentem telewizyjnym filmów dokumentalnych i reportaży. Od kilku lat pisze powieści, a swoją twórczość publikuje między innymi na stronie www.mathiasz.pl. Jego debiutancka powieść, thriller sensacyjny z elementami sf „Druga Rzeczywistość” ukazała się drukiem w roku 2017.
Szlam to współczesny kryminał policyjny z dużą dawką thrillera, którego fabuła umiejscowiona została w Lublinie.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 MAJA 2020
RAZ…DWA…TRZY… BABA JAGA PATRZY

stron 415
Na lubelskiej starówce dwie licealistki natrafiają na fragment męskiego ciała. Tej samej nocy na pobliskim podwórku zostają znalezione zwłoki mężczyzny, który wykrwawił się z powodu… odciętej części. Dochodzenie przypada w udziale ambitnej policjantce, komisarz Anecie Brudce oraz prokuratorowi Adamowi Szmytowi. W pewnym momencie śledztwa dołącza do nich również psycholożka. Morderca nie próżnuje, prawie każdej kolejnej nocy, w jakimś zaułku lubelskiej starówki zostają znalezione kolejne zwłoki z odciętą częścią ciała. Nieboszczyk zanim umrze słyszy dziecięcą wyliczankę, po niej następuje uderzenie w głowę i utrata przytomności, po której następuje kolejny etap. Kto dokonuje tych makabrycznych zbrodni? Czy są to jakiegoś rodzaju mordy rytualne czy zemsta? Dlaczego giną tylko mężczyźni?
Na wstępie chciałabym napisać, że to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale jak mi czas pozwoli to z całą pewnością nie ostatnie.
Autor zabiera czytelników do Lublina, ale nie tego pięknego, turystycznego, tylko w jego mroczne zakamarki, w których niezbyt lubiany w branży prokurator i młoda pani komisarz muszą stanąć w obliczu makabrycznych zbrodni psychopatycznego mordercy, który po każdym swoim dziele zostawia ślad w nietypowych dla zbrodni miejscach.
Muszę przyznać, że fabuła prowadzona jest dość oryginalnie, jest chyba nawet lekkim zaskoczeniem dla miłośników kryminałów czy thrillerów. Rozdziały z wątkiem prowadzonego śledztwa przeplatają się z rozdziałami z wątkami mordercy, w których ze szczegółami wręcz, opisywane są dokonywane zbrodnie. Prawie od początku możemy przypuszczać, że mordercą jest kobieta, ale czy na pewno?
(…) Machnęła ręką. Obuch młotka trafił w skroń. Rozległ się głuchy stuk i nieprzyjemny chrupot, jakby nadepnęła na ślimaka. Przystojniak wybałuszył oczy, kwiknął cicho i zwalił się ciężko na ziemię. (…)
Autor niesamowicie manipuluje czytelnikiem, i swoimi bohaterami również. Policja i prokurator są jak w błędnym kole, kiedy wydaje się im, że są już na finiszu, że mają swojego winnego (winną), następuje kolejne morderstwo.
Ciekawym i nie obojętnym dla fabuły jest to, że poruszone zostały w tej powieści trudne tematy społeczne. Na przykład przemoc domowa, często ukrywana za zamkniętymi drzwiami, dotycząca nie tylko dorosłych, tu mam na myśli małżonków czy rodziców i ich dzieci, ale dotycząca molestowania i zmuszania małoletnich do czynności seksualnych.
(…) Dobra intuicja! Jest śmierć i jest kosa. Prokurator wsłuchiwał się w jej zeznania z rosnąca gulą w gardle. Nawet nie dlatego, żeby przerażał go obraz tego, co działo się w jej domu. Nie takie rzeczy rozgrywały się w czterech ścianach mieszkań, za zasłoną wartości rodzinnych i coniedzielnych wizyt w kościele. (…)
W fabułę kryminalną autor wplótł wiele wątków psychologicznych, między innymi wątek dotyczący problemu alkoholowego, pedofilii czy rozdwojenia jaźni. Wszystko to zebrane do jednego „worka powieściowego” stanowi taką mieszankę wybuchową, że człowiek dosłownie odczuwa ją jakby sam uczestniczył w tym śledztwie. Jakby podświadomie mógł być kolejną ofiarą albo uczestnikiem zbrodni.

Autor powoli buduje napięcie, a gdy sięga ono zenitu następuje gwałtowny zwrot akcji. Momentami czytelnik jest prawie pewien jak zakończy się kolejna scena, a tu… nagle okazuje się, że wszystko nie jest tak. Jedna zagadka wyprzedza drugą zagadkę, a śledztwo nie posuwa się ani kroku ku zakończeniu. Dzięki tym manewrom jednak, fabuła cały czas trzyma w napięciu, bo tak właściwie nie wiesz co stanie się na następnej stronie.
Tej książki nie można czytać spokojnie, i jeżeli ktoś biorąc ją do ręki będzie liczył na lekki i przyjemny relaks to chyba się nieco zawiedzie. To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale myślę, że wielu czytelnikom na długo postanie w pamięci. Połączenie mocnej, wciągającej fabuły z nietuzinkowymi osobowościami głównych bohaterów i ciekawie skonstruowanymi dialogami, to jest coś, co przyciąga w dobrej książce i pozwala na maksimum satysfakcji z tego, że nie zmarnowało się czasu na czytanie.
Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, thrillerów i powieści psychologicznych. Poruszone w tej lekturze tematy nie należą do łatwych wręcz przeciwnie, uświadomią ile zła czai się w ludziach, jak trudno czasem nad tym złem zapanować i jak wiele można zrobić dla drugiego człowieka, aby pomóc mu odzyskać spokój ducha.
(…) Jak pokręcona może być ludzka psychika. Patrzysz ma twarz, przyglądasz się mimice, zaglądasz w oczy, rozmawiasz z kimś i myślisz, że w ten sposób tego kogoś poznajesz. A to przecież tylko kolorowe opakowanie w 3D. wewnątrz, jak w jajku niespodziance, czai się zupełnie inny stwór. Potwor! (…)

Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania książki jeszcze przed jej premierą i wierzę w to, że znajdzie ona wielu czytelników. A ja już teraz mogę stwierdzić, że nazwisko autora nie pozostanie mi obojętne i chętnie sięgnę po każdą kolejną jego powieść.
ŁZY STAREJ SOSNY – Grażyna Kamyszek

Grażyna Kamyszek jest autorką prozy polskiej, urodziła się w 1950 roku w Sztumie, i jest kolejnym przykładem na to, że spełniać swoje marzenia można (i powinno się) w każdym wieku. Ukończyła filologię polską na UG i studia podyplomowe z bibliotekoznawstwa. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego w Postolinie i w Ustce. Jest autorką scenariuszy i realizatorką wieczorów poetyckich przybliżających twórczość H. Poświatowskiej, E. Stachury i K. K. Baczyńskiego – wystawianych na scenie Domu Kultury w Ustce. Jest również współredaktorką wydania tomu poezji „Młode głosy”(1997), promującego twórczość młodzieży. Aktualnie na emeryturze. Mieszka w Ustce, a latem w Barcicach.
Łzy starej sosny, to współczesna powieść obyczajowa z dodatkiem historii wojennej i odrobiną romansu.

stron 319
Gizela jest kobietą, która młodość ma już dawno za sobą. Po śmierci matki mieszkała cały czas z dość apodyktycznym ojcem. Kiedy on zmarł, wreszcie poczuła się wolna. Gdy jedna z sąsiadek proponuje jej zastępstwo za córkę w niemieckim pubie, kobieta nie zastanawia się zbyt długo i wyjeżdża. Na miejscu czekają na nią nie tylko ciężka praca, ale i nowe przyjaźnie, a także pewna skrywana przez lata tajemnica, której ona, nieświadomie jest częścią. Gizela mimo 60 lat, rodzi się na nowo, uwolniona spod władzy ojca, zaczyna spoglądać na życie zupełnie innym wzrokiem. Co wydarzyło się w Niemczech kiedyś, i co wydarzyło się teraz? Czy wspomnienie ojca pozostanie w kobiecie na zawsze czy pozwoli jej żyć własnym życiem? W jakim wieku jest czas na miłość i seks?
Autorka gościła już na moim blogu i muszę przyznać, że kiedy „odkryłam” jej twórczość wiele lat temu, wiedziałam, że będę do jej książek wracać.
Płacze sosna sędziwa, stulatka ciągle żywa. Żywiczne łzy nadziei między ludzi dzieli. Płacz, płacz, sosno poczciwa! Płacz póki jesteś żywa.
W tej powieści nie mamy szablonowej bohaterki, kobiety młodej, ładnej, niezależnej zawodowo trzydziestki, ale mamy zahukaną „starszą” panią, której życie nie oszczędzało, a która dopiero w wieku 60 lat zaczyna doceniać walory tego życia.
Muszę przyznać, że niewiele jest na polskim rynku takich książek, ale myślę, że wiele kobiet w wieku, który już jakiś czas młodość ma za sobą, chętnie zaczyta się w takiej lekturze.
Życie lubi zaskakiwać. Czasami o czymś marzymy, czasami za kimś bardzo tęsknimy, czasami szukamy szczęścia nie tam, gdzie ono się znajduje.
Czy można tęsknić za kimś, kto nigdy nie starał się upiększyć naszego życie, tylko zgorzkniałym, pełnym żalu do świata zachowaniem i buntem utrudniał i zniechęcał? Jak bardzo człowiek potrafi podporządkować się drugiemu człowiekowi dla „świętego spokoju”? Czy taki ktoś zna znaczenie słowa „szczęście”, czy tylko próbuje je sobie wyobrazić?
(…) W późniejszych latach nie potrafiła zakolegować się z nikim, nie mówiąc o przyjaźni. W jej słowniku nie istniał taki wyraz. Przeszła przez życie samotna, u boku coraz bardziej wymagającego ojca. Nie dostrzegała piekła, jakie jej zgotował swoją roszczeniową starością. (…)
Autorka zabiera czytelnika nie tylko do wydarzeń współczesnych, ale również do dalekiej przeszłości. Historia wojenna, czyli wątek powieści poświęcony ludziom zesłanym na roboty do Niemiec, to kolejny dowód na to, że wielu Niemców, mimo toczącej się wojny nie traktowało swoich potencjalnych wrogów jako ludzi złych, wielu widziało w nich takich samych ludzi jak oni. Byli oczywiście i tacy, którzy pławili się w znęcaniu nad swoimi pracownikami-niewolnikami, ale byli i tacy, którzy nie uznawali drastycznych metod i szanowali człowieczeństwo.
(…) Piotr nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, kiedy po całodniowej pracy brał prysznic i kładł się do łóżka, z trudem pojmując, że jeniec może być traktowany jak człowiek , a nie jak bydlę poganiane batem. W porównaniu z niedogrzaną i przeludnioną noclegownią u bauera czuł się w małym pokoiku jak gość w czterogwiazdkowym hotelu. (…)
Człowiek bez względu na wiek, całe życie potrzebuje ciepłych uczuć, bo one dają nadzieję i powodują, że szczęcie staje się realne. Czy kiedyś jest za późno, na to aby się zakochać? Czy wiek może być przeszkodą do tego, aby poczuć te „motyle w brzuchu”? Miłość to przecież tylko jedno z uczuć jakimi można obdarować drugiego człowieka i w równym stopniu siebie. Dlaczego tak wielu ludzi boi się miłości, unika krępujących zachowań, tłumi swoje pożądanie? Czy tylko młodość ma prawo do zakochania? Moim zdaniem jest tylko pewna różnica, młodzieńczą miłość można przyrównać do zauroczenia, które zwykle trwa zbyt krótko, dojrzała miłość to splot wielu wątpliwości i analiz.
(…) Gdy zawrócili, to co przed chwilą stało się takie spontaniczne, w Gizeli zamigotało niepewnością. Czy dobrze robi? Czy jest gotowa na fanaberie? Przecież ma sześćdziesiąt lat i w jej wieku pewnych rzeczy nie wypada robić! (…)
Muszę przyznać, że powieść ta jest pełna refleksji. Autorka oszczędnie używa dialogów, ale raczy czytelnika wszelkiego rodzaju wspomnieniami, rozmyślaniami, i analizami życiowych. Z całą pewnością swoją fabułą udowadnia, że w każdym wieku jest czas na zmiany, zarówno te duchowe jak i te zewnętrzne. Trzeba tylko odważyć się zrobić tej jeden dodatkowy krok. Krok do szczęścia.
Czasami trzeba się cofnąć do przeszłości, aby zrozumieć więcej, ale najważniejsze to iść do przodu, a przeszłość zostawić, czerpać z niej jedynie te mądrości, które nie zaszkodzą przyszłości.
Polecam tę książkę szczególnie paniom, chociaż myślę, że wielu panom ta lektura również przypadnie do gustu. Nie powiem, że polecam ją osobom w wieku tak zwanym „słusznym” bo kiedy tak właściwie on się zaczyna? Polecam tę lekturę ku refleksji, nigdy nie wiadomo co nas może spotkać za kilka, czy kilkanaście lat? A może nasze życie wywróci się do góry nogami tak jak wywróciło się bohaterce tej książki?
Polecam tę lekturę dlatego, bo myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Mamy tutaj wątki obyczajowe w które wplecione zostały wątki historyczne, sporo wątków psychologicznych, trochę sensacji i szczyptę dojrzałego romansu. Czyli… dla każdego coś miłego.
KOLORY ZŁA. CZERŃ – Małgorzata Oliwia Sobczak

Małgorzata Oliwia Sobczak mieszka w Sopocie. Na co dzień zajmuje się badaniami naukowymi oraz pracami rozwojowymi w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych. Ukończyła kulturoznawstwo i dziennikarstwo. Jest członkinią Stowarzyszenia Kochamy Żuławy. W 2015 roku opublikowano jej pierwszą książkę – postmodernistyczną baśń Mali, Boli i Królowa Mrozu. W swoich utworach łączy nurt egzystencjalny z realizmem magicznym. Inspiruje się twórczością autorów takich jak Julio Cortázar i Majgull Axelsson. Natchnienie czerpie z muzyki, bez której nie wyobraża sobie życia. Obecnie pracuje nad mrocznym trójmiejskim kryminałem z gatunku urban-noir.
Czerń to współczesny kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została w pewnym kaszubskim miasteczku.
PREMIERA KSIĄŻKI 6 MAJA 2020

stron 447
Trzynastoletnia mieszkanka Sopotu zostaje uznana za zaginioną. Chociaż dziewczynce zdarzało się już wcześniej nie wracać do domu na noc, to zniknięcie wydaje się dużo poważniejsze. Sprawą zajmuje się błyskotliwa asesor prokuratorska, która odkrywa, że jeden z tropów prowadzi do Kartuz, gdzie mieszka babcia dziewczynki. Prokurator Leopold Bilski po sprawie „Skalpela” zostaje przeniesiony z Sopotu do prokuratury w Karuzach. Anna Górska prosi przyjaciela o pomoc. Julia Sarman, amerykańska pisarka, wraca na Kaszuby, aby osiedlić się w miejscowości, w której się urodziła i dorastała. W krótkim czasie od zaginięcia dziewczynki, w kaszubskiej miejscowości dochodzi do zaginięcia kolejnego dziecka, kilkuletniego chłopca, który właśnie przyjechał z matką ze Stanów Zjednoczonych. Jak wiele złego kryje się za malowniczymi krajobrazami kaszubskimi? Kto i dlaczego porywa dzieci? Jak mocno społeczność małej miejscowości potrafi zmobilizować się do tego, aby wykryć prawdę ukrytą często za wstrząsającymi tajemnicami?
Jeżeli ktoś czytał pierwszą część Kolory Zła. Czerwień ten z całą pewnością sięgnie po kolejną część. Jeżeli pierwsza część była „petardą kryminalną” to ta druga jest kumulacją takich petard.
Kto czytał pierwszą część, ten z pewnością poznał już dwoje głównych bohaterów, czyli prokuratora Leopolda Bilskiego i Annę Górską.
Autorka przeprowadza czytelnika przez wiele lat, zaczynając mocnym akcentem kryminalnym od roku 2008, poprzez rok 2014, w którym umiejscowiony został wątek główny powieści, zatrzymując treść w 1986, 2004, 1982 i 1976 roku. Powrót wspomnieniowy do wcześniejszych lat bardzo realistycznie przenosi czytelnika w tamte czasokresy, z drobiazgowymi opisami nie tylko Sopotu i jego środowisk, miejsc i ludzi.
(…) Dominik był pierwszym chłopakiem, z którym się całowała. To on wprowadził ją do Bungalowu – najdłużej otwartego lokalu w Sopocie. Wyglądająca z zewnątrz jak rezydencja dyskoteka z didżejami mieściła kilka odrębnych barów, sale restauracyjne, i jak mawiano, pokoje przeznaczone na schadzki. Przed klubem, niczym przed słynnym nowojorskim Studiem 54, zawsze ciągnęła się długa kolejka. (…)
Fabuła przedstawiona została kilku torowo, co nie świadczy o tym, że opisywane zdarzenia nie łączyły się w całość. Autorka w zaskakująco tajemniczy sposób łączy ze sobą fakty mające miejsca nawet na przełomie kilkunastu lat.
W niesamowicie zagadkową i brutalną w swoim przekazie intrygę kryminalną wpleciony zostaje pięknie opisany region kaszubski z jego krajobrazem, stolicą Kaszub, czyli Kartuzami i ludźmi mieszkającymi w jednej z kaszubskich miejscowości, którzy znają się dobrze i potrafią świetnie bawić się podkreślając swoją przynależność. Piękna tego regionu nie jest w stanie przesłonić nic, nawet okrutne zbrodnie czy skrywane przez lata wstydliwe tajemnice.
(…) – Widzisz kolory na sukience tej pani? Jest ich siedem, tyle samo co w tęczy. Kolor chabrowy to piękne kaszubskie jeziora, niebieski jest jak niebo nad Kaszubami, granatowy oddaje głębię morza, żółty – łany zbóż na polach, a zielony – lasy. Czerwony symbolizuje krew, której Kaszub nie waha się przelać za ojczyznę, natomiast czarny jest jak kaszubska ziemia. (…)
Autorka nie ucieka przed poruszaniem w swojej książce, często uznawanych za trudne, tematów takich na przykład jak: odwieczny konflikt pokoleń, radykalne i drastyczne w swoim przekazie metody wychowawcze, pedofilia czy skłonność do alkoholu.

Fabuła jest bardzo wciągająca nie tylko dzięki ciekawym, dość nietypowym zbiegom okoliczności, które dodatkowo komplikowały prowadzone przez prokuratora sprawy dotyczące zaginięcia dzieci. Fachowa terminologia i słownictwo są być może nieco niezrozumiałe dla zwykłego człowieka, który nie ma na co dzień do czynienia ze zbrodniami czy kryminalistyką, ale dodają fabule oryginalności. Momentami miałam wrażenie, że jestem w miejscu opisywanym i czynnie uczestniczę w czynnościach śledczych. No cóż, chyba doprowadziło do tego połączenie magii wyobraźni i magia przekazu autorki.
(…) Bezpośrednią przyczyną śmierci była iniekcja etorphine hydrochlorine, inaczej etorfiny, organicznego związku chemicznego, fenantrenowej pochodnej opium o budowie zbliżonej do tebainy. To półsyntetyczny lek przeciwbólowy, w zależności od stopnia nasycenia roztworu tysiąc do osiemdziesięciu tysięcy razy silniejszy od morfiny. (…)
Autorka w wyrafinowany i zarazem ciekawy sposób wprowadza czytelnika w świat osób podejrzanych. Przyznam szczerze, że kilka typów przemówiło do mnie jako główni sprawcy, ale… trop nagle przechodził do kogoś innego i znów czułam, że się jednak mylę. To prawdziwa sztuka, zdołać tak manipulować czytelnikiem, że będąc czegoś pewnym, nagle zostaje z niczym.
Jeżeli ktoś zna książki Hanny Greń, Katarzyny Puzyńskiej, czy Katarzyny Bondy, to ta książka również przyciągnie go swoją porywającą fabułą, gdzie główny wątek kryminalny przeplata się z wątkami obyczajowymi i psychologicznymi.
Polecam tę lekturę miłośnikom dobrych kryminałów, bo jak już wspomniałam na początku, ta powieść jest dosłownie petardą czytelniczą. Cieszę się, że autorka postanowiła napisać więcej książek z cyklu KOLORY ZŁA i już nie mogę się doczekać kolejnego „koloru”.

Dziękuję panu Marcinowi Mellerowi, że zdecydował się wydać tę serię i dziękuję wydawnictwu WAB za propozycję przeczytania tej książki. Całkowicie zgadzam się z tym co napisał o autorce Vincent V. Severski, że to potężny talent, jeden z największych jaki pojawił się w ostatnich latach w polskim kryminale.
ZDRADA SCENARZYSTÓW – Wojciech Nerkowski

Wojciech Nerkowski urodził się w 1977 roku w Warszawie. Jest scenarzystą filmowym i telewizyjnym, a także tłumaczem literatury anglosaskiej. Współtwórcą popularnych seriali, takich jak Singielka, BrzydUla, Egzamin z życia, Na Wspólnej. Jako pisarz jest miłośnikiem wartkiej narracji.
Spisek scenarzystów to komedia kryminalna, której fabuła została umiejscowiona na Teneryfie.

stron 404
Rodzeństwo – Sylwia i Kuba Leśniewscy, to młodzi scenarzyści kryminalnego serialu telewizyjnego „Stój, bo strzelam!”. Ekscentryczna ekipa wyrusza na Teneryfę, aby nakręcić tam film pod tytułem: ”Spisek scenarzystów”. Jednak komuś bardzo zależy na tym, aby nie doszło do finału, ponieważ… na planie filmowym dochodzi do zabójstwa dwójki głównych aktorów. Rodzeństwo scenarzystów postanawia rozpocząć własne śledztwo, a ponieważ morderca się nie poddaje, śledztwo nabiera niesamowitego tempa. Czy zamieszanie wokół nagrań sprzyja czy szkodzi promocji filmu? Czy filmowcom uda się odnaleźć mordercę, czy sami staną się jego ofiarami?
Takie książki są dobre w każdej chwili, szczególnie wtedy, gdy człowiekiem rządzą jakieś negatywne myśli. Komedia kryminalna pozwala bowiem, na oderwanie się od szarej rzeczywistości i z uśmiechem przeniesienie się do zupełnie innego świata.
To moje drugie spotkanie z twórczością tego autora, a poleciła mi książki tego autora pewna znajoma pisarka kryminałów.
W tej książce Nerkowski w sposób dość ironiczny odsłania ciemną stronę pracy aktorów i filmowców współpracujących ze sobą na planie kręconego filmu.
Napisałam wcześniej, że jest to komedia kryminalna, jednak muszę przyznać, że więcej jest w tej lekturze kryminału niż komedii, chociaż zabawnych sytuacji i dialogów nie brakuje. Powieść cechuje wartka akcja, co rusz zmierzająca w innym kierunku, pozwalająca czytelnikowi na zaangażowanie się w śledztwo.
Głównych bohaterów polubiłam od samego początku (właściwie to od pierwszej przeczytanej o nich książki), chociaż jak większość rodzeństw różnią się oni osobowościowo.
Autor ma skłonności do drobiazgowych opisów wszystkiego, zarówno ludzi (ich ubioru, zachowania) jak i miejsc. Dzięki temu, czytelnik nie musi zbytnio nadwyrężać swojej wyobraźni próbując sobie wizualnie przedstawić kogoś…
(…) Sylwia włożyła sandały i chwyciła plecaczek, z którego zdążyła już wyrzucić zawartość na łózko. Z powrotem włożyła do niego najprzydatniejsze rzeczy: portfel, komórkę, półlitrową butelkę wody mineralnej, którą wyjęła z minibaru, krem do opalania. Otwarty komputer trzymała w rękach. Pomyślała o ładowarce, ale bateria laptopa była niemal w pełni naładowana. (…)
Z całą pewnością autor w swojej książce starał się pokazać, jak wygląda prowadzone śledztwo przez nieprofesjonalistów, inaczej bowiem jak dane dochodzenie prowadzone jest w/g procedur śledczych, prokuratorów i inne osoby z tym związane, a inaczej przez detektywów-amatorów, którym bujna wyobraźnia podsuwa czasami tak niesamowite rozwiązania, że trudno się nie uśmiechnąć i nie zacząć rozumować ich tokiem myślenia.
(…) Nawet nie zorientowała się, kiedy zaczęli snuć z bratem rozmowę na temat mordercy, motywów. Czyżby to było preludium do kolejnego amatorskiego śledztwa? A może to tylko odruch scenarzystów serialu kryminalnego? (…)
Muszę jednak przyznać się do tego, że bardzo duża ilość osób i nazwisk czasami wprowadzała mnie w stan dezorientacji, co utrudniało mi często kojarzenie danych ludzi. Ale na planie ekipy filmowej musi być i jest zawsze dużo ludzi, tylko w książce jak się tych osób nie widzi, to same nazwiska trochę mieszają w głowie.
Z całym szacunkiem do kryminałów, uważam, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Lekka powieść kryminalna z nutką inteligentnego chociaż może czasami czarnego humoru. I chociaż jak przystało na komedię nie miałam salw śmiechu, ale uśmiech towarzyszył mi prawie przez całą powieść.

Autor nie boi się poruszać trudnych tematów i jak widać, tematy tabu są dla niego bardzo powszechne. Mam tu na myśli temat dotyczący homoseksualizmu, który poruszony w tej powieści został bardzo delikatnie aczkolwiek wyraziście.
Patrząc na tę powieść z perspektywy czytanych dotąd książek Olgi Rudnickiej czy Alka Rogozińskiego, odważę się wyrazić opinię, że w skali 1:10 komedii tutaj jest około 5, ale w skali 1:10 kryminału jest z całą pewnością 10.
Polecam tę książkę zarówno miłośnikom kryminałów, jak i komedii, ale z pewnością znajdą w niej coś dla siebie również czytelnicy preferujący romans czy przygodę. Czyli… dla każdego coś miłego. Za całą pewnością jest to książka z tych: „jeszcze jeden rozdział i idę spać”, a potem czyta się do rana”.
Na mnie czeka jeszcze jedna część przygód rodzeństwa Leśniewskich czyli „Koniec scenarzystów” i przyznam szczerze, że ciekawa jestem co teraz spotka tę dwójkę młodych ludzi .




















