LITERATURA POLSKA
CZAS GRZECHU. Jaśminowa Saga tom I – Anna Sakowicz
Anna Sakowicz, urodziła się w 1972 roku, jest mieszkanką Starogardu Gdańskiego ale pochodzącą ze Stargardu Szczecińskiego. Absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.
Czas grzechu to pierwszy tom Jaśminowej Sagi, powieść historyczno-obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w Gdańsku, Warszawie, Tczewie, w latach 1916-1939.
PREMIERA KSIĄŻKI 30 WRZEŚNIA 2020
stron 459
Antoni Jaśminski jest ojcem trzech córek i dwóch synów. Niestety jeden z nich, najstarszy, mający po ojcu objąć zakład introligatorski, w zbyt młodym wieku pożegnał się ze światem. Do zawodu, gdański introligator postanowił najpierw poduczyć najstarszą z córek, ale po jej opuszczeniu domu, kolejną z nich. Czasy nie były zbyt przychylne dla młodych panien. O ich szczęściu, tudzież zamążpójściu nie decydowało uczucie, ale wola ojca, który chciał jak najlepiej (dla siebie) wydać córki za mąż. Siostry Jaśmińskie, to Polki, chociaż urodzone w Gdańsku, są kobietami posłusznymi, chociaż nieco zbuntowanymi, można też powiedzieć, że są kobietami dość szalonymi w swoich przekonaniach. Kiedy najstarsza z nich buntując się przed wolą ojca, który chce połączyć ją węzłem małżeńskim z pewnym bogatym Niemcem ucieka z domu, życie rodziny Jaśmińskich zaczyna się zmieniać, chociaż z pozoru wszystko wygląda normalnie. Młodsze siostry zaczynają spełniać nie tylko wolę ojca, ale i własne marzenia, i chociaż czasy nie są zbyt przychylne to… Czy uda się siostrom odnaleźć najstarszą z nich, Katarzynę, po której słuch zaginął odkąd uciekła z domu? Czy poddanie się woli ojca, a po części spełnienie własnego marzenia o domu, dzieciach i samodzielności przyniesie Stasi, średniej z sióstr, szczęście? Czy najmłodsza Julia, wreszcie pokaże jak ważne są własne marzenia, aby żyć w spokoju i szczęściu?
Po książki tej autorki sięgam bez mrugnięcia okiem i to nie dlatego, że mam to szczęście znać Autorkę osobiście, ale ponieważ jeszcze żadna z jej książek mnie nie zawiodła jako czytelniczki. Obserwuję również warsztat pisarski autorki, który z każdą kolejną książką jest bardziej… wysublimowany.
Anna Sakowicz to pisarka, która zapewnia swoim czytelnikom ogrom emocji bez względu na to czy pisze o miłości, o samotności, radości, czy śmierci. Przy tej książce nie uchronimy się również od całej gamy emocjonalnej i ja przyznam szczerze, że po przeczytaniu książki długo nie mogłam zabrać się za napisanie o niej kilku słów, bo… po prostu nie byłam w stanie. Obrazy fabuły cały czas miałam przed oczami i trudno mi było racjonalnie je ocenić.
Myślę, że jeżeli ktoś kocha Gdańsk tak jak ja, to nie powinien się wahać przed sięgnięciem po TĘ właśnie książkę, ponieważ autorka bardzo realistycznie przenosi nas do dawnego Gdańska i życia jego mieszkańców, pięknie uzupełniając informacje ówczesną gwarą, a właściwie nie gwarą, ale ówczesnym stylem mówienia, tak charakterystycznym dla czasu, który opisuje. Wchodzimy w fabule do roku 1916 i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że od samego początku mamy kawał historii wpleciony w fabułę obyczajowo-dramatyczną.
(…) Dwa lata później Gdańsk był nadal wierny niemieckiej marce, która niestety każdego dnia traciła na wartości. Na terenie miasta nie wprowadzono żadnych ograniczeń dewizowych, więc w okresie hiperinflacji stało się on rajem dla świata biznesu, niepozbawionym jednak fermentu i gorączkowości. (…)
Za postaciami bohaterek kryją się zręcznie przedstawione fakty historyczne, zmiany jakich ludzie doświadczali starając się żyć normalnym na pozór życiem: pragnieniami, marzeniami, strachem i radością. Czego nie pragnie młoda kobieta? Chce być kochana, chce się uczyć, pracować i być po prostu potrzebną. Oczywiście w każdej przestrzeni czasowej znajdowały się i znajdują kobiety, które mają inne priorytety życiowe, ale nimi się nie będziemy zajmować.
(…) Szczęście jednak było reglamentowane i nie zjawiało się na niczyje życzenie, za to rodzinne grzechy z hojnością były przekazywane z pokolenia na pokolenie, o czym Jaśmińska córka miała się wkrótce przekonać. (…)
Autorka nie boi się poruszać ważnych i bardzo poważnych tematów, między innymi takich jak depresja, czas samotności matki po utracie dzieci, wciągającej jak bagno, której tak właściwie nikt nie rozumiał i nie próbował z nią walczyć. Poruszanie trudnych tematów to odwaga, ale jeżeli ktoś pisze o czymś, a z treści bije wręcz drastyczny realizm, który powoduje, że trudno czytając zapanować nad emocjami i łzy same cisną się do oczu, to świadczy chyba tylko o głębokim zaangażowaniu się autora w fabułę, bez względu na to czy jest pisana na faktach, czy jest fikcją literacką.
(…) Wyglądała coraz słabiej, pomyślała ze smutkiem, a nikt nie umiał jej pomóc. Doktor uważał, że jest zdrowa i powinna wstać, a nie całymi godzinami wylegiwać się w pościeli. Elżbieta jednak nie wykazywała żadnej chęci, by to zrobić. Jakby znalazła sobie azyl właśnie w łóżku. (…)
Autorka pięknie pisze również o pierwszych miłościach, poznawaniu własnych zachowań w stosunku do nieznanych dotąd uczuć, podniet czy emocji związanych z pożądaniem fizycznym i walką rozumu z sercem.
(…) Zaraz jednak ją puścił i po prostu… odszedł. Nie wiedziała, co się działo. Stała i patrzyła za nim. Chciała krzyczeć, by wrócił i zabrał ją ze sobą, jednak nie umiała wydobyć z siebie ani jednego słowa, z trudem łapała oddech.(…)
Ta książka to ważny dokument dotyczący Gdańska, widać, że autorka poświęciła sporo czasu na porządny research, bo pokazała Gdańsk od strony jego historii tak pięknie wpleciony w fabułę, że przyznam szczerze, niewielu jest pisarzy którzy tak precyzyjnie potrafią połączyć fikcję literacką z fabułą historyczną.
Myślę, że tylko uzupełnieniem do mojej opinii na temat fabuły jest to, że bardzo ujęły mnie osobowości bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych jak i tych pozostałych. Wszystkie osoby są tak indywidualne i z taką precyzją charakterologiczną przedstawione, że można by pomyśleć, iż stwarzał je dobry psycholog. Tutaj nie ma „nudnych” ludzi, tutaj każdy jest indywidualnością, która dodaje fabule obrazu życia i funkcjonowania tamtego społeczeństwa. A wykreowanie sióstr Jaśmińskich, trzech różnych postaci, kobiet, które zarówno wiele dzieli jak i łączy, to jak dla mnie nie tylko zdecydowane uzupełnienie fabuły, to ważne pole fabuły.
(…) Widziała siniaki na twarzy siostry i tłumaczenie, że „taka niezdara ze mnie, że się potknęłam albo synek mnie niechcący uderzył zabawką”, naprawdę jej nie przekonywały.(…)
Moim zdaniem, jest to lektura obok której nie można przejść obojętnie i przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnych tomów.
Gdyby ktoś kazał mi wybrać grono czytelników do których skierowana jest ta powieść, to nie wiem, czy mogłabym określić jednoznacznie. Myślę, że zarówno panie jak i panowie, nie zawiodą się jako czytelnicy sięgając po tę niezwykłą powieść, w której mamy i romans, i kryminał, i dramat, i sporo psychologii, a wszystko to dobrze osadzone w historii Polski, Gdańska i lat międzywojennych.
Dziękuję Autorce za tę książkę, za te emocje, za ten kawał historii i za opowieść o zwykłych/niezwykłych kobietach. Czytając książkę, zaznaczyłam sobie sporo fragmentów, które chciałam dopisać do mojej opinii, ale gdybym je wszystkie chciała umieścić na blogu, to wyszłaby z tego kolejna książka 😉
Dziękuję Wydawnictwu PORADNIA K za propozycję przeczytania tej książki, którą całym sercem będę polecać. Pozostaje mi teraz cierpliwie czekać na kolejne tomy, trzymam kciuki, aby szybko trafiły do czytelników.
CZWARTA POWIEŚĆ – Agnieszka Janiszewska
Agnieszka Janiszewska ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako nauczyciel historii w liceum ogólnokształcącym. Od urodzenia związana jest z Warszawą, chociaż obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Znana jest z porywających sag rodzinnych oraz doskonale zarysowanego tła historycznego.
Czwarta powieść to dramat obyczajowy
PREMIERA KSIĄŻKI 16 WRZEŚNIA 2020
stron tom I 224
stron tom II 237
Regina jest początkująca pisarką, do tej pory wydała trzy powieści, które nie znalazły zbyt wielkiego entuzjazmu wśród czytelniczek. Kiedy po jednym ze spotkań autorskich nieznajomy mężczyzna proponuje jej napisanie książki, a właściwie dokończenie powieści napisanej przez inną osobę, Regina długo waha się z podjęciem decyzji. Chcąc bliżej poznać osobę, która zostawiła niedokończoną powieść, kobieta odkrywa, że osoba ta miała duży wpływ na stosunki rodzinne babci i dziadka Reginy. Dlaczego Jolanta Wołyńska nie dokończyła swojej powieści? Co wspólnego miała ukochana babcia Reginy z przedwcześnie zmarłą pisarką? Dlaczego właśnie Regina została wybrana do tego, aby dokończyć powieść nieznanej kobiety?
Książka składa się z dwóch tomów, każdy niezbyt grubej objętości, zatem dobrze jest przeczytać obydwa tomy po kolei. Przynajmniej ja tak zrobiłam, aby nie stracić wątku.
Główna bohaterka, jest młodą wykształconą kobietą, ale moim zdaniem dość nieporadną życiowo. A do tego osobą nie potrafiącą sobie poradzić z krytycznymi opiniami zarówno na temat jej książek jak i podejścia do życia. Niestety, ale nie polubiłam jej.
(…) – Mówisz tak, jakbyś nie znała realiów życia – oburzyła się Regina. – Przy moim wykształceniu nigdy nie znajdę takiej posady, która pozwoli mi utrzymać się bez pomocy rodziców. Chyba że podobnie tak jak matka zechcesz mnie teraz namawiać na poszukiwanie kandydata na męża. (…)
Fabuła jest dość specyficzna, chociaż uważam, że pomysł na nią bardzo dobry. W pierwszym tomie trochę zbyt wolno się posuwa i wątki dotyczące zarówno głównej bohaterki jak i tajemniczej kobiety, której książkę Regina ma dokończyć, są jakby trochę mało wciągające. Drugi tom jest już dużo ciekawszy, zaczyna się coś dziać, i bardziej przykuwać czytelnika.
W pewnym momencie spokojna fabuła obyczaju zaczyna powoli zmieniać kierunek i z każdym kolejnym rozdziałem odkrywać coraz bardziej ciekawe wątki dotyczące tajemniczej kobiety, która pozostawiła po sobie niedokończoną powieść. Koniec pierwszego tomu szokuje i zaskakuje, ale wreszcie dochodzi do wyjaśnienia, dlaczego Regina, początkująca pisarka bez większych sukcesów literackich została poproszona o dokończenie powieści pewnej tragicznie zmarłej przed wieloma laty kobiety.
(…) O co tu chodzi? W co ja się, do licha wpakowałam? – zastanawiała się gorączkowo. Osoba Wołyńskiej stawała się coraz bardziej zagadkowa, owiana jakąś mroczną, być może nawet niebezpieczną tajemnicą. (…)
Książka nie należy do tych, od których nie można się oderwać, ale muszę przyznać, że autorka nie pozwala się przy niej nudzić.
Autorka porusza wiele tematów, skupiając uwagę na dramatach rodzinnych, dotyczących zarówno rodziny głównej bohaterki jak i bohaterki książki, którą Regina zobowiązała się dokończyć.
Czasami ludzie widząc kogoś, na pierwszy rzut oka wyrabiają sobie zdanie o tej osobie, nie zagłębiając się w szczegóły i nie zastanawiająć się nad tym, dlaczego dana osoba postąpiła tak a nie inaczej. Tak było również z bohaterką książki pisanej przez Reginę, wielu ludzi widziało kobietę upadłą, zła matkę, perfidną łamaczkę męskich serc, bo była piękna, zadbana i uśmiechnięta, a niewielu myślało o niej jak o kobiecie, która ma uczucia takie jak inne kobiety, która potrafiła kochać i która cierpiała.
(…) – Wystarczyło jej, że nabrała pewności, że matka nie była taką szmatą, za jaką ją w swoim czasie uważali niektórzy ludzie – sprostowała łagodnie Anna. Jednak i w jej głosie pojawiła się gorycz. (…)
Autorka porusza w powieści również wątek pewnej miłości, która nie należała do łatwych, ale była uczuciem dość kompromisowym. Kobieta, żona, matka, zaślepiona własnym obrazem szczęścia rodzinnego, potrafiła posunąć się zbyt daleko nie zważając na konsekwencje jakie mogą dotknąć drugiej strony. Czy była to miłość czysto egoistyczna, czy taka na zasadzie psa ogrodnika (sam nie zje, i drugiemu nie da). Miłości nie można zatrzymać, kiedy ona odchodzi, nie można zmusić kogoś do miłości.
(…) Można tak kochać, by wbrew wszystkiemu i wszystkim do śmierci nie zwątpić w ukochanego człowieka. I można wybrać śmierć zamiast zdrady. (…)
Trudne relacje rodzinne i niewyjaśnione sprawy często skłócają nawet najbliższych sobie ludzi. Czasami trudno jest wybaczyć coś drugiej osobie, chociaż samemu nie jest się kryształowo czystym w swoich intencjach. Tak właśnie pokazane zostały w tej powieści relacje dotyczące dziadka głównej bohaterki, człowieka który wybrał inne życie zamiast tkwić w toksycznym związku „dla dobra rodziny i dzieci”, ale tak również zostały pokazane decyzje ojca Reginy, który również wybrał inne życie niż to, które kiedyś rozpoczął. Ale łatwo jest oceniać innych widząc tylko to, co się chce widzieć, a nie zauważając tego, co jest szczęściem czy rozterką drugiego człowieka.
Polecam tę lekturę osobom lubiącym powieści obyczajowe z nutką tajemnicy w tle. Polecam czytelnikom lubiącym sagi, bo mamy tutaj namiastkę tego gatunku. Myślę, że miłośniczki romansów również znajdą tu coś dla siebie, jak i osoby lubiące wątki historyczne. Czyli tak właściwie dla każdego coś.
Dziękuję wydawnictwu NOVAE RES za propozycję przeczytania tej historii, która z pewnością wielu osobom zakłóci spokojny sen, bo jak ktoś wciągnie się w fabułę, to losy Jolanty Wołyńskiej nie pozwolą mu na zasnąć.
WĄŻ Z LASU CEDROWEGO – Aleksander R. Michalak
Aleksander R. Michalak obecnie mieszka w Gdańsku. Jest pisarzem, wykładowcą religioznawstwa i pracownikiem działu dokumentacyjnego w jednym z pomorskich muzeów. Od kilkunastu lat zajmuje się badaniami nad historią i religią Bliskiego Wschodu. Jest doktorem historii Uniwersytetu Gdańskiego oraz religii i teologii Trinity College w Dublinie. Posługuje się kilkoma językami nie zaprzestając nauki kolejnych. Publikował artykuły z dziedziny demonologii i angelologii biblijnej.
Wąż z lasu Cedrowego to thriller, którego fabuła umiejscowiona została gdzieś na wzgórzach Libanu.
stron 357
Ekscentryczny i bardzo religijny miliarder James Peabody pragnie założyć biblijne zoo-muzeum, w którym chce zgromadzić cenne artefakty oraz wspomniane na kartach Pisma zwierzęta. Komuś jednak się ten pomysł nie podoba. Zatrudnieni przy projekcie Biblical Zoo pracownicy, to ludzie z różnych krajów. Podchodząc do wszystkiego z czystko naukowym podejściem, początkowo bagatelizują tajemnicze wypadki dotyczące muzeum i ludzi z nim związanych. Giną ludzie, pojawiają się niewyjaśnione naukowo zjawiska i coraz bardziej nad projektem zaczyna panować strach. Aby rozwikłać zagadki zostają zatrudnieni kolejni ludzie, znający świat biblijnych stworzeń w równym stopniu co kulturę świata arabskiego i wczesnego chrześcijaństwa. Komu zależy na tym, aby biblijne zoo nie powstało? Czy ma to związek z wydarzeniami z dalekiej przeszłości? Kto zginie, a kto przeżyje ten koszmar, w którym znaleźli się nieprzypadkowi naukowcy?
Pierwszy raz spotkałam się z twórczością tego autora kiedy wpadła w moje ręce jego książka Denar dla Szczurołapa. I od tamtej pory już wiedziałam, że każdą następną książkę będę się starała przeczytać. Czasami po prostu lubię się bać. A styl jakim pisze autor jest dla mnie pewnego rodzaju odskocznią od tych wszystkich powieści obyczajowych dla kobiet, w których również się zaczytuję.
Książka nie trzyma w napięciu takim, jakiego można oczekiwać po pierwszych stronach, ale autor nie pozwala na nudę.
(…) Później nie potrafiła sobie nawet przypomnieć, czy krzyknęła, czy zamarła w przerażonym milczeniu. Oto z kawałka ściany, gdzie przed chwilą był cień, coś patrzyło na nią paskudnym uśmiechem. Rozwarte szeroko usta, jakby plemienne nacięcia pod wielkimi oczami. Twarz nie twarz. (…)
Wiele zdarzeń, czy sytuacji, zostało pokazanych z naukowego czy biblijnego punktu widzenia, co świadczy o dobrej wiedzy nie tylko z religioznawstwa.
(…) – Fenicjanie nie prowadzili wielkich wojen, nie niszczyli narodów jak Asyryjczycy czy Babilończycy. Zdobywali bogactwo handlem, a jednak z jakichś powodów uznano, że to właśnie Tyr utożsamia szatana z ogrodu Eden. (…)
Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów są uzupełnieniem intrygującej fabuły. Myślę, że wielu czytelników zwróci uwagę na dość specyficznie przedstawione postacie Gabora Horthyego i Andrea Rossi, kontrowersyjnych przyjaciół różnych narodowości. Mnie ci panowie zachwycali i irytowali jednocześnie, ale prowadzone przez nich dialogi z dużą dawką cynicznego humoru pozwalały od czasu do czasu na szeroki uśmiech.
Fabuła książki jak przystało na dobry thriller trzyma prawie cały czas w ryzach ciekawości, pozwalając czasami na silniejsze emocje związane z zaskakującymi i czasami szokującymi wydarzeniami. I chociaż na wstępie napisałam, że książka nie trzyma w takim napięciu jak wcześniejsza powieść tego autora, to nudzić się przy niej absolutnie nie można.
(…) W przekazach źródłowych znalazł informacje, że kobiety kąpano w krwi ich zamordowanych dzieci. Śpiewano: „poderżnijmy wszystkie gardła”. Znęcano się nad ciałami. (…) Potem było jakiś czas spokojnie, ale być może dlatego, że prawdopodobnie nikt tutaj w tym okresie nie mieszkał. Jeśli istniało coś takiego jak zła energia, to miejsce z pewnością zgromadziłoby jej bardzo pokaźną ilość. (…)
Wplecione w fabułę wątki mistyczne dodają jej pewnego rodzaju tajemniczej pikanterii. Mistycyzm (w towarzystwie ezoteryki) jest tutaj mocno obecny, chociaż nie stanowi chyba wątku przewodniego.
Może to się wydawać dziwne, ale podczas czytania prawie cały czas czułam zło dominujące w powieści. Myślę, że był to efekt ciekawej narracji, efekt zamierzony dla pogłębienia tajemnicy.
Czasami zastanawiałam się, czy doznając jakichś niespodziewanych sytuacji, wiedziałabym gdzie przebiega granica między realnością a wyobraźnią.
Polecam tę książkę osobom o mocnych nerwach i takim, które lubią dobre thrillery czy kryminały. Autor potrafi zaskoczyć czytelnika a to przemawia z całą pewnością na korzyść powieści.
Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za tę książkę. To była piękna, choć momentami pełna emocji przygoda. Nie ukrywam, że kilka razy nawet się mocno wzruszyłam, ale kilka razy poczułam też szybsze bicie serca.
Książkę można teraz kupić w wydawnictwie po bardzo atrakcyjnej cenie.
ANIOŁ ŻYCIA AUSCHWITZ – Nina Majewska-Brown
Nina Majewska-Brown jest mieszkanką Poznania, absolwentką UAM w Poznaniu. Przez dwa lata związana była z reklamą i PR, pracując w agencjach reklamowych oraz wydawnictwach, realizując swoje pasje i promując największe pióra literatury polskiej. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2015 książką „Wakacje”. Znana jest również czytelnikom jak autorka kryminału „Grzech”. Pasjonuje się historią, i dzięki tej pasji powstają książki o obozie koncentracyjnym Auschwitz.
Anioł życia Auschwitz to reportażowo-obyczajowy dramat wojenny o polskiej położnej Stanisławie Leszczyńskiej, dzięki której uratowanych zostało wiele dzieci urodzonych w obozie.
stron 363
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki, chociaż na półce mam jej książkę, ale inną gatunkowo. Miałam okazję spotkać się i porozmawiać osobiście z panią Niną podczas Targów Książki w Poznaniu, i już w trakcie tego spotkania przekonałam się jak wielką i ważną jest dla niej historia Auschwitz.
Dzięki wnikliwości autorki mamy możliwość zapoznania się z niezwykłą kobietą, a fabuła książki uzupełniona jest licznymi przypisami dokumentalnymi.
Poznajemy w książce Stanisławę Leszczyńską, i jej córkę, oraz Magdę.
Fabuła podzielona jest na rozdziały, w których raz narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego i stanowi coś w rodzaju pamiętnika pisanego przez młodą kobietę, która trafiła do obozu z łapanki w Łodzi w roku 1944. Innym razem narracja jest w trzeciej osobie czasu przeszłego i jest czymś w rodzaju reportażu, ale ujętego w formę obyczaju i dotyczy pobytu w obozie od roku 1943, polskiej położnej Stanisławy Leszczyńskiej.
Część książki stanowią relacje byłych więźniarek obozu, wstrząsające wspomnienia spisane po wyzwoleniu obozu, będące jednocześnie udokumentowaniami terroru niemieckiego trwającego czasami kilka miesięcy, a czasami kilka lat.
Ciekawym wątkiem dotyczącym tego jak odbierano obozową rzeczywistość, pełną bólu, strachu, upokorzeń, jest stosunek do wiary i do Boga. Jedni całkowicie przestawali wierzyć, uznając istnienie Boga za absurd, (bo gdyby istniał, nie pozwoliłby na to) a inni uważali, że pozwalając na tak tragiczne doświadczenia, Bóg wystawia swoich wiernych na próbę, lub ma w tym wręcz swój konkretny cel.
(…) Rozmawialiśmy jeszcze przez dobrą chwilę. Mimo wysiłków Stanisławy nie dałam się przekonać, że Bogu można zaufać, i zaparłam się, że więcej nie zmówię ani jednej zdrowaśki. Czułam się zdradzona i opuszczona przez Tego, któremu kiedyś tak ufałam, któremu ufać uczono mnie od najmłodszych lat. (…)
Obozowa rzeczywistość nie należała do sielanki, o tym wszyscy wiemy, ale jednak w tym piekle, ludzie potrafili znaleźć okruchy przyjemności czy radości. Dodatkowy kawałek chleba, czy kawałek szmatki zamiast ubranka dla niemowlaka, niby nic, a jednak coś pozytywnego.
Obóz był miejscem, w którym nie liczył się ani status społeczny, ani zbytnio nie liczyła się uroda, tam wszyscy byli równi, chociaż wielu starało się ratować swoją niezależność i władzę nad innymi. Były na przykład Żydówki, które aby uchronić się przed drogą do komór zrobiłyby wszystko, nie patrząc na to, że swoim zachowaniem i poddaństwem wobec Niemców, upokarzają i zadają bólu, jakiego nie zadałyby w innych okolicznościach.
Kobiety były odarte nie tylko ze swojej kobiecości, ale również intymności.
(…) Czuły się upokorzone jak nigdy w życiu. Może na tym polegał w jakimś stopniu ten mechanizm? Upodleni ludzie tracili nie tylko nadzieję, ale też godność, poczucie własnej wartości, wpadali w mroczną otchłań. (…)
To nie jest lekka i łatwa w czytaniu książka, ponieważ rządzą tutaj emocje. Przyznam się szczerze, że niejedna łza wypłynęła z moich oczu podczas czytania. Niby już o tym wszystkim wiem, niby już o tym wszystkim gdzieś czytałam, gdzieś to widziałam, a jednak za każdym razem emocję górowały nade mną. I przyznam szczerze, że trudno nad nimi zapanować.
Ale takie książki są potrzebne, abyśmy nie zapomnieli, abyśmy mieli świadomość tego, jaki los zgotowali sobie ludzie nawzajem. Wielu może się to wydać niemożliwym, a jednak, ta agresja, ta bezduszność, ta obojętność, ta wyższość i to okrucieństwo nadal są wśród nas, LUDZI, chociaż może teraz w mniejszej skali jak w obozach, ale ilu ludzi, ile kobiet, ile dzieci nadal jest traktowanych przez drugiego człowieka poniżej tej ludzkiej godności.
I chociaż jest to książka bolesna w swoim przekazie, to autorka tchnęła w nią odrobinę nadziei, bo przecież Auschwitz ma różne oblicza. Dzięki tej lekturze widzimy to oblicze, z jednej strony najokrutniejsze (mordowanie noworodków), a z drugiej strony pełne anielskich wręcz humanitaryzmów, które nie pozwalały na odrzucenie i cierpienie w samotności, pozwalały na ocalenie chwil nadziei.
Wiem, że są osoby, które nie lubią czytać takich książek, ale myślę, że jest to podyktowane jedynie strachem. Cieszę się, że mimo upływu tylu lat „mówi się” o tym głośno. Bo trzeba o tym mówić!
Takich kobiet jak Stanisława Leszczyńska było z pewnością wiele, jedne zniknęły anonimowo, inne zostały ogłoszone bohaterkami. Dla mnie, wszystkie te kobiety zasługują na miano bohaterek i wszyscy inni, którzy nie zatracili w obliczu obozowego koszmaru swojego człowieczeństwa.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu BELLONA, które było jednym ze sponsorów naszego tegorocznego spotkania A może nad morze? Z książką. Dziękuję Autorce za to, że tak wnikliwie zajęła się tematem i dziękuję naszym organizatorkom spotkania, że do mojej paczki włożyły tę lekturę.
KUZYNKA MARIE tom I & tom II – Agnieszka Janiszewska
Agnieszka Janiszewska ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako nauczyciel historii w liceum ogólnokształcącym. Od urodzenia związana jest z Warszawą, chociaż obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Znana jest z porywających sag rodzinnych oraz doskonale zarysowanego tła historycznego.
Kuzynka Marie to powieść historyczno-obyczajowa, w której głównym wątkiem jest saga rodzinna na tle doskonale zarysowanych faktów historycznych.
PREMIERA KSIĄŻEK 29 LIPCA 2020
stron 236
TOM I
Jest rok 1914. Maria Boratyńska, odrzucona przez polską rodzinę krewna, mieszkająca we Francji, po raz pierwszy jedzie na zaproszenie kuzynki do Korbielowa, miejsca w którym urodził się i wychował jej ojciec. Niestety spotkanie z najbliższą krewną nie należy do najprzyjemniejszych. Rodzinne rozżalenia sprawiły, że młode kobiety, chociaż są w zbliżonym wieku, nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Marie wraca do Francji mocno „poszarpana” emocjonalnie, ale w jej myślach i sercu zamiast kuzynki, swoje miejsce zajmuje mąż Emilii, mężczyzna, który robił wszystko, aby kuzynka nie czuła się zbytnio odrzucona i znudzona w polskim majątku. Czy kobietom uda się zbliżyć do siebie i zaprzyjaźnić, czy wizyta Marie w majątku korbielowskim będzie tylko smutnym wspomnieniem? Jakie rodzinne tajemnice kryją się między murami posiadłości w Korbielowie? Czy wybuch wojny zbliży, czy oddali od siebie kuzynki?
Nazwisko autorki, gdzieś, kiedyś obiło mi się o uszy z bardzo pozytywnym odzewem, ale jakoś do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością literacką. Muszę jednak przyznać, że obie części „Kuzynki Marie” mile mnie zaskoczyły, wywołując i łzy wzruszenia i momentami ostrą irytację.
Wbrew pozorom mamy tutaj dwie bohaterki. Dwie kobiety, których wiele łączy, a jeszcze więcej dzieli. Córki dwóch braci, wychowane w zupełnie różnych warunkach i środowiskach. Jedna w bogatym polskim majątku, a druga w skromnym francuskim domu. Autorka w bardzo ciekawy, a zarazem intrygujący sposób przedstawia dwie osobowości młodych kobiet, które mimo różnic klasowych mają takie same, a może podobne marzenia. Każda z nich marzy o miłości, a w dzieciństwie, każda z nich marzyła o akceptacji rodziców i otoczenia.
Efektownie opisany został w powieści model rodziny uzależnionej od głowy tej rodziny, od seniora będącego osobą apodyktyczną, wrogo nastawioną do wszystkich, którzy ośmieliliby się podważyć jego wolę i jego słowa. Tyrana podporządkowującego sobie zarówno służbę jak i najbliższe osoby.
(…) – Bardzo cierpiała, że nie wolno jej było utrzymywać żadnych kontaktów z twoim ojcem. Powiadali, że był jej ulubieńcem, oczkiem w głowie. A mąż zabronił jej pisać do niego, nawet odpowiadać na jego listy. (…)
Smutny wątek dzieciństwa, poruszony w tej powieści potwierdza słowa „pieniądze szczęścia nie dają”. Jedna z bohaterek, panienka z tak zwanego „dobrego domu” wychowana w dobrobycie, w przepychu, jest tak właściwie bardzo samotna. Bo, czy jakiekolwiek pieniądze są w stanie zastąpić czułości dotyku rodzica, miłości gwarantującej szczęście dziecka oczekującego od matki czy ojca tak niewiele, drobnego gestu zainteresowania z ich strony?
Mamy w tej książce również bardzo dosadnie przedstawione ówczesne społeczeństwo i to zarówno to bogate, próżne i wścibskie, jak i to poniżane, jakim była służba w bogatych domach, czy osoby, które popełniły mezalians (jak ojciec Marie).
(…) Zachowania szkolnych koleżanek, a także wyraźnego chłodu ich rodziców i opiekunek (to znaczy tych, których niekiedy widywała przy bramie szkoły lub na ulicy) zrozumieć nie potrafiła. Czyżby przez jakiś głupi przypadek, zupełnie niechcący, już na samym początku roku szkolnego wyrząziła tym dziewczynkom jakąś przykrość? (…)
Przenosząc się na chwilę do roku 1914, kiedy Europa była w przededniu wybuchu wojny, poznajemy historię widzianą oczami ludzi żyjących w tamtym okresie. Ludzi, którzy bali się tak samo, bez względu na to, w jakiej znajdowali się grupie społecznej.
Ciekawym i zarazem zapewne celowym zamierzeniem autorki jest pokazanie obrazów życia tych dwóch różnych, młodych kobiet. Przedstawienie ich osobowości tak różnych, a jednocześnie bardzo do siebie zbliżonych. Różnic w ich zachowaniach i podejmowanych decyzjach.
Moim zdaniem całkiem ciekawa jest również narracja, kiedy raz jest ona w trzeciej osobie czasu przeszłego, a raz w pierwszej, przedstawiona w formie pamiętnika.
stron 267
TOM II
Pierwszy tom kończy się wybuchem I wojny światowej. W życiu Emilii i Marie zachodzą wielkie zmiany. Młode kobiety coraz mniej myślą o rodzinnych perypetiach, jedna rzucając się w wir pracy w szpitalu, a druga z radością oczekując potomka, którego ojciec walczy gdzieś daleko od domu i kraju. Życie każdej z nich jest teraz trudniejsze, i boleśniejsze. I chociaż po skończonej wojnie Marie przypadkowo spotyka się z mężem Emilii, i jej serce nagle przypomina sobie jak ciepłym kiedyś (i chyba nadal) darzyła go uczuciem, nic nie zmienia się, tak jakby oboje tego oczekiwali. On wraca do żony i dziecka, a ona pozostaje przy matce, chociaż w pewnym momencie postanawia zamieszkać sama w Paryżu. Czy doświadczenia wojenne zmienią coś w stosunkach kuzynek względem siebie? Czy Marie wróci jeszcze kiedyś do Korbielowa? Czy wybuch II wojny światowej pozwoli kuzynkom zapomnieć o starych waśniach rodzinnych? Jak potoczą się losy bliskich sobie, a zarazem obcych kobiet? Jakie tajemnice jeszcze zostaną odkryte, które zaburzą świat niejednej osoby?
Pierwszy tom kończy się wybuchem pierwszej wojny światowej. Główna bohaterka rzuca się w wir pracy w szpitalu, z trudem, ale i profesjonalizmem zajmując się rannymi żołnierzami.
(…) Związek Christine Arnulf i Zygmunta Boratyńskiego nie mieścił się w ogólnie przyjętych normach. Wybuch wojny spowodował jednak, że sprawy, które wcześniej wydawały się nie do zaakceptowania, schodziły na plan dalszy. (…)
Drugi tom opowieści o losach ubogiej Francuski jest moim zdaniem bardziej intensywny, jeśli chodzi o wydarzenia. Więcej się dzieje, nie ma monotonii, a główna bohaterka osobowościowo zmienia się ze spokojnej panienki w odważną, niestroniącą od nowych wyzwań kobietę.
Autorka zabiera czytelników w sfery uczuciowe i emocjonalne młodych kobiet, z których jedna kocha, chociaż wydaje się, że ta jej miłość jest nieosiągalna i daleka od rzeczywistości, a druga nie kocha, ale stara się podtrzymać pozory małżeńskiej miłości.
(…) Zobaczyła go, gdy tylko minęła starą piekarnię. I niemal natychmiast znieruchomiała. On także ją spostrzegł. Od razu zobaczyła w jego oczach wzruszenie i radość. Sama czuła się podobnie. (…)
(…) Tak jak ja nie znałam jego. Pokochałam i poślubiłam wyobrażenie o nim. Był pierwszym mężczyzną, który zwrócił na mnie uwagę. Spragniona miłości byłam łatwą ofiarą dla takich jak on. Kiedyś ojciec próbował mi to uświadomić, tyle że nie umiejąc ze mną rozmawiać i najwyraźniej obawiając się mojej reakcji, wyraził to w bardzo zawoalowany sposób. (…)
W tej części jednostajność spokojnego życia na polskiej wsi zostaje zastąpiona intrygami i tajemnicami społeczeństwa francuskiego, za szczególnym uwzględnieniem rodziny Marie. Wychodzą na jaw tajemnice rodzinne, skrzętnie ukrywane latami.
Na uwagę zasługuje również fakt, że w bardzo interesujący sposób autorka zabiera swoich czytelników w piękną podróż Korbielowo – Chartres – Paryż, pozwalając na zagłębienie się w historię zarówno Polski jak i Francji, przy okazji poznając ciekawych ludzi.
Mimo wielu incydentów, wydarzeń, intryg i niedomówień nie znalazłam w tej powieści takich prawdziwych czarnych charakterów. I chociaż fabuła momentami mocno trzyma w szponach ciekawości, to zdarzają się chwile wzruszenia. A zakończenie… dosłownie zaskakuje.
Polecam tę powieść, a właściwie to OBIE POWIEŚCI czytelnikom, zarówno preferującym romanse, jak i powieści historyczne. Myślę, że fabuła zadowoli również tych, którzy wczytują się w powieści psychologiczne. Polecam sięgnięcie po obie części, bo tak najlepiej będzie, kiedy przeczytane zostaną jako całość, chociaż jak ktoś zdecyduje się na osobne ich czytanie, myślę, że również nie będzie zawiedziony fabułą.
Dziękuję Wydawnictwu NOVAE RES ( i pani Violettcie) za zainteresowanie mnie tą powieścią. Myślę, że skoro teraz znane mi już jest „pióro” autorki, to z przyjemnością sięgnę po jej inne powieści.