Recenzje książek

Ida

LEŚNE CUDA – Sylwia Kubik

(…) Zwierzę stało tuż przy drodze, kuląc głowę, jakby chciało się ochronić przed atakującymi go śnieżynkami. Trudno było w nim rozpoznać dumną, silną i majestatyczną istotę. To, co mieli przed oczami, było bowiem karykaturą konia. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

PREMIERA 25 PAŹDZIERNIKA 2023

Leśne cuda to dramat obyczajowy z nutą romansu i świąt.

Wydawnictwo
Skarpa Warszawska
stron 335

Michalina jest młodą kobietą, która bardzo udziela się w mediach społecznościowych, nawet nieźle w nich zarabiając. Dziewczyna mieszka z dziadkiem w pewnej sielskiej kurpiowskiej wsi, los tak zadecydował za nią. Pewnego dnia Michalina wraz ze swoim znajomym Dominikiem odnajdują w lesie zmarzniętego, rannego i zagłodzonego konia. Nie mogą pozostawić zwierzęcia na pastwę losu, zimna i samotności i postanawiają mu pomóc. Początkowo zabierają go do gospodarstwa dziadka Michaliny z nadzieją, że odnajdzie się właściciel zwierzęcia i że sprawiedliwości stanie się zadość. Niestety policja a nawet prokuratura są bezradne, ponieważ w dokumentacji widnieje, że… koń jest od jakiegoś czasu martwy. Czy uda się dziewczynie i jej nowemu przyjacielowi uratować konia przed śmiercią? Jak potoczą się losy zwierzęcia, które trafiło do gospodarstwa dziadka Michaliny? Jak potoczą się losy dziewczyny i niechętnie do niej nastawionego młodego mężczyzny, który miał pojawić się w jej życiu tylko na chwilę? Co przed światem ukrywa dziadek Michaliny?

Będąc w nastroju zimowo-świątecznym postanowiłam sięgnąć po książkę, która po przeczytaniu opisu fabuły bardzo mnie zaciekawiła. Zdążyłam już nieco poznać „pióro” autorki i po przeczytaniu jednej z jej książek nabrałam ochotę na więcej.

To nie jest książka stricte świąteczna, chociaż patrząc na piękną okładkę można tak o niej pomyśleć. Jest dużo śniegu otulającego piękną okolicę, jest zima (wiadomo) i jest wigilia, czyli można powiedzieć, że mamy powieść typowo świąteczną, jednak wątkiem głównym fabuły jest dramat pewnego konia, który katowany przez swojego właściciela uciekł (tak się domyślam) z miejsca swojego tragicznego życia.

Historia tego konia wydarzyła się naprawdę, koń nawet ma swoją stronę na Facebooku, myślę, że opowiedziana w formie powieści z pewnością zszokowała i przeraziła niejednego czytelnika.

Autorka przedstawiła w dość dramatyczny sposób walkę o zwierzę, które w mniemaniu jednej pani weterynarz powinno zostać uśpione. Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy do tego nie dopuścili i na szczęście znalazł się weterynarz, który mimo złych rokowań, spróbował konia postawić na nogi.

Bucefał jest głównym bohaterem tej opowieści, ale to ludzie, którzy się nim zajęli odgrywają ważne role.

Autorka porusza w swojej powieści kilka bardzo ważnych wątków, jednym z nich jest znęcanie się nad zwierzętami. Ale przytacza również przykłady uchybień prawnych, nieudolnej pracy policji, dla której ważniejsze są przepisy niż dobro ofiary, w tym przypadku zagłodzonego i zmaltretowanego konia. Jak często niestety przepisy prawa robią więcej szkody niż pożytku?

Kolejnym bulwersującym wątkiem jest życie mediów społecznościowych i funkcjonujących w nim blogerów i influencerów. O tym jak okrutne to potrafi być dla wielu, z pewnością przekonali się ci, którzy doświadczyli na sobie hejtu. I tu znów nie istnieje żadne prawo, które powinno chronić, policja, prokuratura zdają się być obojętne na wyrządzaną komuś krzywdę, bo… przepisy swoje, a życie swoje, więc zło w każdej postaci zwycięża.

(…) Nie zamierzała tego tolerować. Pozgłaszała fejkowe konta, a następnie usunęła komentarze i zablokowała je, choć wiedziała, że powstaną kolejne. Była to walka z wiatrakami. Zgłaszanie, blokowanie to rozwiązania tymczasowe, nie miała jednak pomysłu, jak z tym walczyć, gdyż polskie prawo mocno kulało w tej kwestii i takie osoby tak naprawdę były bezkarne. (…)

Świetnie wykreowani osobowościowo bohaterowie tej lektury dodają fabule swoistego blasku. Przyznam szczerze, że większość z nich polubiłam.

Dramat znalezionego w lesie półżywego konia to oczywiście wątek główny powieści, ale oprócz niego mamy tutaj również wspomniany wcześniej świat mediów społecznościowych, ale mamy również romans, a właściwie to nawet dwa, no i mamy też święta 😉

(…) – Lubię, to za mało powiedziane. – Roześmiała się. – Kocham ten czas. Strojenie domu, szykowanie dekoracji na dworze, gotowanie. Świąteczna krzątanina wypełniona aromatycznymi zapachami, to coś, co zawsze sprawiało mi przyjemność. I nawet bałagan mi w tym czasie nie przeszkadzał. (…)

Piękny styl jakim pisze Sylwia Kubik sprawia, że mimo ogromnych emocji jakie targały mną podczas lektury tej książki, czytało mi się płynnie i lekko.

I chociaż uroniłam niejedną łezkę, to przyznam, że ta powieść mnie zauroczyła.

POLECAM ją nie tylko na długi zimowy wieczór, myślę, że tę książkę można czytać o każdej porze roku, bo na dobre powieści zawsze jest dobry czas.

MAGICZNY CZAS – Agnieszka Lis

(…) Prezenty zawinięte w kolorową krepinę, ozdobione ręcznie przygotowanymi przez Danusię wizerunkami choinek, bombek i trochę niezdarnych mikołajów, a potem zawinięte w kwiaciarniany celofan prezentowały się bajkowo. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.

Magiczny czas to powieść świąteczna z mocnym akcentem dramatu, ale i również z nadzieją, która przeważnie w święta pojawia się w sercach wielu ludzi.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo Skarpa Warszawska
stron 316

Danuta od lat związana jest z rodziną Barbary i Arkadiusza, jest dla nich kimś więcej niż gospodynią, chociaż u nich pracuje, gotuje, sprząta, opiekuje się dziećmi. Bywa, że jest również kimś w rodzaju przyjaciółki i powiernicy. Kobieta kiedyś miała marzenia, jak każda młoda dziewczyna, pragnęła miłości i tego kogoś kto byłby przy niej na dobre i na złe. Niestety życie przygotowało dla niej inny scenariusz, zamiast miłości i czułości otrzymała od ukochanego jedynie ból, strach i upokorzenia. Danuta nigdy nikomu się nie żaliła, z pokorą i skromnością przyjmowała na siebie kolejne trudy jakie zafundowało jej życie, i zawsze wierzyła w magię Bożego Narodzenia. Któregoś dnia jednak, dzięki swojej pracodawczyni wyrwała się z toksycznego związku i zaczęła życie od nowa. Nie poddała się, pokonała strach i znów zaczęła żyć normalnym życiem. Czy można zapomnieć o przeszłości? Czy święta spędzone w samotności są lepsze od tych spędzonych w dużym gronie rodziny i przyjaciół?

Czas książek świątecznych to dla mnie czas, na który czekam 11 miesięcy w roku. Są książki, które przeczytam i za tydzień już niezbyt pamiętam ich fabułę, ale są również takie, które budzą we mnie ogrom emocji i nie jestem w stanie przestać o nich myśleć. I do takich książek śmiało mogę zaliczyć tę i wiem, że osoba Danusi zostanie ze mną na długo.

Poznałam już niektórych bohaterów we wcześniejszych pozycjach świątecznych autorki, spędziłam z nimi niejedne święta i zawsze postać Danusi – gospodyni Barbary i Arkadiusza gdzieś przewijała się między innymi osobami.

„Magiczny czas” to książka w 99 procentach poświęcona właśnie tej cichej, skromnej i niezwykle pracowitej kobiecie.

Jeśli jednak ktoś myśli, że za słodką, świąteczną okładką znajdzie ciepłą świąteczną opowieść, to muszę uprzedzić, że tak nie będzie, i może się lekko rozczarować.

(…) Najpierw trzeba dojść do dna, musi wydarzyć się coś, co w trudnej sytuacji pozwoli się od niego odbić, co będzie radykalnym zwrotem. I to właśnie było to. (…)

Świąt tutaj jest sporo, wątki świąteczne zaczynają się od roku 1980, kiedy to główna bohaterka jest młodą, pełną nadziei i marzeń dziewczyną, kochającą i kochaną i bardzo szczęśliwą. Ale…

No właśnie później zaczyna się życie po „ale” kiedy marzenia zostają zdominowane przez szarą, brutalną rzeczywistość, miłość zostaje stłamszona strachem i bólem, a życie bardziej przypomina koszmar niż to o czym jako dziewczyna marzyła.

Muszę przyznać, że życie tej kobiety opisane w książce bardzo mną wstrząsnęło i czytając uroniłam niejedną łzę. Był jeszcze inny powód tak emocjonalnego podejścia do tej powieści, ale wolałabym o tym nie pisać.

Ciepła, miła, empatyczna, zwykła kobieta przeżyła w swoim życiu więcej zła niż można to sobie wyobrazić. Toksyczne małżeństwo, które miało być idyllą na miarę ówczesnych czasów (tu mam na myśli lata 80, 90 ubiegłego wieku) okazało się koszmarem dla wielu trudnym do zrozumienia.

Danusia mimo wszystko bardzo kochała swojego męża, wszelakie razy jakie od niego dostawała tłumaczyła, że przecież to normalne, chłop musi się od czasu do czasu napić, a że w złości podniesie rękę na żonę, to… to też normalne.

(…) Wracała myślami do dawnego życia. Tęskniła za mężem. Pamiętała oczywiście o tym, jaki był naprawdę, ale to było wspomniane rozumem. Serce wołało za tamtym mężczyzną, który oświadczył się tombakowym pierścionkiem, mając za świadka kamiennego króla sielaw i tłumek zgromadzony na mikołajskim rynku. (…)

Ile kobiet tak żyje, w strachu o jutro, żyje ze wspomnieniami tych pięknych chwil i czułych dotyków, żyje nadzieją, że ten ukochany kiedyś chłopak wróci.

Święta to magiczny czas, zawsze przynosi ze sobą nadzieję, bez względu na to czy ktoś spędza go w gronie bliskich mu osób, czy w samotności.

Główna bohaterka nigdy się na nic nie żaliła, z podniesioną głową stawała nawet wtedy, gdy brakowało jej sił fizycznych i psychicznych.

Autorka w wyjątkowy sposób przedstawia toksyczny związek, w którym dominuje przemoc i upokorzenie. To nie jest powszechnie znana patologia, ponieważ Danusia robiła wszystko, aby jej dom wyglądał schludnie, a syn nie musiał się wstydzić biedy. Takich kobiet jak Danusia być może jest wiele, ale najważniejsze w ich życiu jest to, że w trudnych chwilach mają przy sobie ludzi o ogromnej empatii i determinacji.

Danusię z toksycznego związku wyciągnęła Barbara, pracodawczyni kobiety, która nie tylko podała jej pomocną dłoń w chwili „upadku”, ale pokierowała również dalszym życiem swojej gospodyni i jej syna.

Życie Barbary chociaż opływało w dostatek, o jakim wiele kobiet może tylko marzyć, też nie należało do idealnych. Ona również miała swoje marzenia i chciała je realizować wspólnie z ukochanym mężem, ale…

I tu znów pojawia się to nieznośne „ale”. Arkadiusz chociaż był wymarzonym partnerem miał swój mały hermetycznie zamknięty świat i chociaż kochał swoją żonę nad życie, nie chciał uczestniczyć w spełnianiu jej marzeń. Czy to małżeństwo można było określić szczęśliwym? Myślę, że nie do końca, bo przecież szczęścia nie można zbudować tylko dostatkiem i pieniędzmi, do tego potrzeba jeszcze odrobiny dobrej woli, czasami ustępstwa i zrozumienia potrzeb tej drugiej osoby.

Ta książka aż kipi od emocji i zapewne wiele czytelniczek czy czytelników wpadnie w pewnego rodzaju refleksje po zagłębieniu się w tę fabułę.

Dużo mogłabym jeszcze pisać o tej książce, tak mocno ona utkwiła w mojej głowie. Autorka porusza w niej wiele trudnych i smutnych wątków, które niestety są codziennością wielu kobiet.

Poruszył mnie również stosunek syna Danusi do matki, zwłaszcza wątki odnoszące się do świąt. Nie wyobrażam sobie, aby któreś z moich dzieci pozwoliło na to, abym w święta siedziała sama w domu, bez względu na to, czy ich partnerzy byliby ustosunkowani do mnie pozytywnie czy negatywnie. A syn Danusi na to pozwolił.

(…) Cmoknął matkę w czoło i po chwili już go nie było. Danka została sama z myślą, że życie bywa równie piękne, jak okrutne. Daje i odbiera wedle tylko sobie znanych zasad. Albo i bez żadnych reguł. A jednak warto żyć. Cieszyć się każdym dniem, czekać na promień słońca, a nawet na kroplę deszczu. (…)

Myślę, że ta powieść wielu osobom na długo zapadnie w pamięć, dlatego POLECAM ją całym sercem, nie musicie jej czytać w okresie okołoświątecznym, bo na dobrą książkę każdy czas jest dobry.

Dziękuję Autorce za kolejną bardzo emocjonalną historię, a wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za egzemplarz.

CICHA NOC – Jolanta Kosowska

(…) Nie wszystko jest dla nich widoczne. Opatrzyło się, spowszechniało… Ja też nie wszystko zauważam. (…) Jest pani dla nas jak podmuch świeżego powietrza. Ma pani rację, że pokoje u nas przypominają pokoje w hotelach. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.

PREMIERA KSIĄŻKI 08 LISTOPADA 2023

Wydawnictwo ZACZYTANI
stron 247

Ewa jest ambitną absolwentką architektury wnętrz, która z pewnych względów wyjeżdża do pracy do Drezna. Nie mogąc znaleźć pracy w wyuczonym zawodzie, zatrudnia się w domu opieki. Nie ma żadnego doświadczenia ani w pielęgniarstwie, ani w opiece nad osobami starszymi, ale nie poddaje się, jej empatia oraz pozytywna energia sprawiają, że szybko zdobywa sympatię nie tylko podopiecznych ale i współpracowników. Życie Ewy ulega diametralnej zmianie, gdy pewnego dnia, niespodziewanie otrzymuje nietuzinkowy prezent od jednej z mieszkanek domu seniora. Starsza pani chcąc pomóc dziewczynie w realizacji marzeń, podarowuje jej sporą kwotę na rozruch własnej firmy. Jednym z pierwszych zleceń jest remont pewnej tajemniczej posiadłości. Nie spodziewa się, że nowe zleceni może stać się początkiem wielkiej kariery, ale również początkiem czegoś… osobistego. Kim jest tajemniczy krewny osoby, dla której Ewa ma zmienić dom? Co wydarzyło się kiedyś na pięknej wyspie, do której myślami wraca Ewa? Czy adwent w Dreźnie może okazać się magicznym czasem dla dziewczyny?

Rekomendacja z okładki książki:

Jolanta Kosowska zabiera nas w podróż od słonecznego Rodos po bajeczne Drezno. Czytając, można poczuć unoszący się w powietrzu zapach cynamonu, świerku, pomarańczy czy pierników. Fabuła jest jak wyjęta z pędzącej rzeczywistości – pełna zadumy, ciszy i spokoju. Opowiada o miłości, zbliżających się świętach oraz sercu otwartym dla każdego, kto chce w nie zajrzeć.

Ewa Formella

Są książki, których się nie czyta, to książki, które się pochłania (dosłownie). I chociaż chciałam się tą lekturą delektować, to skończyło się na „chciałam” 😉

Przeczytałam tę książkę dwukrotnie, pierwszy raz, kiedy wydawnictwo ZACZYTANI poprosiło mnie o rekomendację, a drugi raz teraz, w okresie adwentu, którego początek doświadczyłam właśnie w Dreźnie.

Dzięki uprzejmości kilku osób odwiedziłam prawie wszystkie miejsca opisane w książce, posmakowałam nawet eierpunschu i czułam się tak, jakbym była bohaterką tej powieści.

Fabuła książki jest niesamowita, piękna, spokojna i bardzo świąteczna. Styl jakim pisze autorka sprawia, że oczami wyobraźni przenosimy się w te wszystkie opisane miejsca. Zmysł węchu płata nam figle i czujemy zapachy typowe dla okresu przedświątecznego, a czytając o potrawach nie potrafimy zapanować nad śliną nadmiernie pojawiającą się w naszych ustach.

Dla mnie ta książka jest wyjątkowa, ponieważ ja, tak jak bohaterka tej opowieści pracowałam kiedyś ze starszymi ludźmi. Pamiętam jak kiedyś jedna z moich podopiecznych powiedziała do mnie: „ty nie jesteś człowiekiem, ty jesteś aniołem, bo takich ludzi jak ty nie ma.”  To nie jest chwalenie się, bo wiem, że do ludzi starszych trzeba mieć często anielską cierpliwość, ale mam nadzieję, że każdy z nas kiedyś doczeka tej starości.  Wtedy zrobiło mi się bardzo miło, ale myślę, że ta moja seniorka tak mnie odbierała, bo ja nigdy nie pracowałam „z musu”, pracowałam z potrzeby serca i nie traktowałam tych osób jak schorowanych, często bardzo zrzędliwych staruszków, ale jak kogoś bliskiego. Tak też zachowywała się bohaterka tej książki, może dlatego tak się z nią „zaprzyjaźniłam”.

Temat starości wciąż jest dla wielu tematem tabu, wielu nie chce o tym rozmawiać, bo moim zdaniem boi się tego, co może się wydarzyć, kiedy umysł i ciało przestaną być w pełni sprawne.

(…) Ludzkie życie, nawet kiedy jest już znacznie ograniczone, nie może się kręcić wokół porannej toalety, zmiany pampersa, przebraniu łóżka, podania śniadania, zażycia leków, fizjoterapii i czekania na bliskich, z których wielu już nie żyje, a inni nie mają czasu nikogo odwiedzać. Życie musi mieć treść, nawet jeżeli tę treść trzeba dopasować do ograniczonych możliwości. (…)

Jolanta Kosowska doskonale pokazała, że każdy wiek ma swoje dobre strony, nawet starość, trzeba tylko odpowiedniej osoby, która sprawi, że pojawi się radość i chęć do życia.

Cieszę się, że ktoś tak pięknie potrafił opisać seniorów, szkoda, że ten temat wciąż jest tak mało poruszany w książkach.

Tytuł książki „mówi” sam za siebie, sugeruje, że za tą piękną, zmysłową okładką czeka na czytelnika powieść otulona świąteczną magią. I tej magii autorka nie pożałowała zabierając swoich czytelników do magicznych miejsc tętniących gwarem jarmarków świątecznych, do miejsc bajecznie ozdobionych tysiącami światełek, ale i do miejsc pełnych zadumy.

(…) Całe popołudnie spędziłam na robieniu gwiazd Fröbela. Znalazłam instrukcję w Internecie. Sprawa nie była prosta, chociaż do stworzenia takiej gwiazdy potrzebne były tylko nożyczki i cztery paski papieru. Na paski pocięłam resztki tapety, które zostały po tapetowaniu ścian w salonie. Powstałe gwiazdy były zdobnie w wytłaczane, brudno-różowe kwiaty. Położyłam kilka gwiazd na parapecie tuż przy łuku adwentowym. (…)

Ale to nie jest lektura tylko o świętach, bo fabuła przenosi nas do pięknego, letniego Rodos, gdzie rodzi się piękna, chociaż trochę bolesna miłość. Ta miłość jest ważnym elementem tej powieści, bo oprócz tego, że jest niespieszna i piękna, to jest również powodem zazdrości, która potrafi zniszczyć najgorętsze uczucie.

Ta książka jest taką piękną podróżą między emocjami, miejscami i uczuciami. Zbliża nas i do malowniczych, letnich miejsc Rodos i do zimowego, świątecznego Drezna.

Autorka świetnie wykreowała postacie swoich bohaterów, począwszy od Ewy i Roberta po seniorki, z którymi spotykała się dziewczyna.

Myślę, że ta książka nie tylko przybliży nam czas adwentu, świąt i tej całej otoczki z tymi okresami związanej, ale również pozwoli nam na spojrzenie na wiele spraw z innej perspektywy.

To historia pewnej miłości, ale również historia życia dziewczyny, która nie boi się wyzwań, jest otwarta na nowości i z przyjemnością dzieli się radością z innymi ludźmi.

Wiem, że jeszcze do tej lektury wrócę, tak się nią zauroczyłam, że postanowiłam kilka bliskich mi osób obdarować świątecznie właśnie tą książką. To chyba o czymś świadczy, nie muszę dodawać, że fabuła jest niezwykle wciągająca, tajemnicza i intrygująca.

Nieoczekiwane zwroty w fabule sprawiły, że nie mogłam się od tej książki oderwać, śledząc losy bohaterów z zapartym tchem i przyznam szczerze, że nie mogłam się doczekać zakończenia tej historii, zwłaszcza że autorka niezwykle trzyma czytelników w napięciu.

(…) Dźwiganie paczek w DHL-u było łatwiejszą pracą. Pan Bóg chyba zapomniał o starych ludziach, albo ludzie zaczęli żyć znacznie dłużej, niż było to zgodne z pierwszym planem Pana Boga, a on tego planu nie zweryfikował. (…)

Fabuła bogata jest w obyczaje i tradycje świąteczne mające miejsca w niemieckich rodzinach, a barwne opisy miejsc i krajobrazów sprawiają, że można się poczuć jakby się było zarówno na słonecznym Rodos jak i w zimowym Dreźnie.

A piękna, chociaż trochę bolesna historia miłosna uświadamia nam, że trzeba sobie ufać, trzeba rozmawiać ze sobą i nie ulegać manipulowaniu innych osób, którzy pragną wplątać kogoś w intrygę. Może gdyby Ewa przed laty spróbowała porozmawiać z ukochanym ich losy potoczyłyby się zupełnie inaczej, ale stało się jak stało, czy dobrze się skończyło? Przeczytajcie sami.

To lektura idealnie nadająca się na czas około świąteczny, fabuła wciąga od pierwszej strony i z pewnością wielu czytelników będzie miało problem z odłożeniem jej chociaż na chwilę. Moim zdaniem, Jolanta Kosowska jest mistrzynią w dawkowaniu emocji, tworzeniu aury przepełnionej tajemniczością i spokojnej dynamiki akcji.

Tej książki nie da się szybko zapomnieć, przynajmniej ja jestem pewna, że fabuła na długo pozostanie w mojej pamięci chociażby dzięki temu, że miałam okazję być w wielu opisanych w niej miejscach i to właśnie w okresie adwentu.

Polecam tę lekturę całym sercem i życzę, aby każdy odebrał ją tak emocjonalnie jak ja.

Dziękuję Autorce za pokazanie mi tych wszystkich miejsc w Dreźnie, nauczenie mnie robienia gwiazdek Fröbela (pol. Froebela) (chociaż nie wszystkie mi się udają) i dziękuję za wprowadzenie mnie w atmosferę niemieckiego adwentu. A Wydawnictwu ZACZYTANI dziękuję za zaufanie i za egzemplarz książki, do której z całą pewnością będę wracała w okresie przedświątecznym i świątecznym.

SZCZĘŚCIE W PREZENCIE – Anna Szczęsna

(…) Puściła wodze wyobraźni i odnalazła się przy jego boku. Jak to się stało, że trafili na siebie? On z bagażem przeszłości naznaczonej chorobą i bolesną stratą, ona z nie swoim dzieckiem, które kochała najbardziej na świecie. (…)

Anna Szczęsna jest autorką powieści obyczajowych i opowiadań grozy. Z wykształcenia i z zawodu jest bibliotekarką, ale teraz skupia się wyłącznie na pisaniu. Urodzona we Włocławku, obecnie mieszka w Toruniu. Całe życie jest związana z książkami. Kocha las i długie spacery oraz książki i filmy. Smakoszka herbaty i miłośniczka roślin.

Szczęście w prezencie to powieść świąteczna z romansem w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo Filia
stron 411

Emilia samotnie wychowuje swojego siostrzeńca, którego mama postanowiła jeszcze trochę zająć się własnym życiem nie przejmując się tym, że właśnie powinna robić coś ważniejszego. Emilia zrezygnowała z kariery i dobrze zapowiadającego się związku, a także z własnych życiowych planów, aby odnaleźć szczęście w roli zastępczej matki Oskara. W pewnym momencie siostra Emilii postanawia wrócić na drogę macierzyństwa i sama zająć się swoim synem, co niezbyt podoba się jej siostrze. Gdy w życiu Emilii pojawia się pewien mężczyzna niosący na swoich barkach trudne doświadczenia życiowe, sprawy trochę się komplikują. Czy Emilia pozwoli sobie na szczęście i zaufa niespodziewanie pojawiającej się w jej życiu miłości? Jak potoczą się dalsze losy Oskara i jego mamy? Czy rodzice Emilii i Klaudii pogodzą się z myślą, że mają wnuka?

Kiedy rok temu przeczytałam świąteczną powieść Willa pod jemiołą to już wtedy wiedziałam, że sięgnę po kolejną książkę tej autorki.

Ta powieść ma niezwykle ciekawą fabułę i chyba nie zrobię gafy jeśli przyznam, że nietuzinkową. Trudny a zarazem bardzo życiowy temat jakiego opisanie podjęła się Anna Szczęsna z pewnością niejedną osobę zaskoczy.

Bardzo spodobał mi się pomysł na taką opowieść i chociaż jest to książka z mocnymi elementami świątecznymi, to ja odebrałam ją jako piękną powieść obyczajową.

Autorka wymownie ukazuje w niej problemy jakie z pewnością można spotkać w wielu rodzinach. Problemy, o których się nie mówi, ale które potrafią „zatruwać” życie wielu ludziom.

Główna bohaterka jest osobą samotnie wychowującą dziecko, ktoś mógłby powiedzieć, że to już standard w powieściach obyczajowych, bo książek o samotnym macierzyństwie (i tacierzyństwie) mamy wiele. Ale ta bohaterka jest matką dla nieswojego dziecka, wychowuje bowiem syna swojej siostry, która z pewnością nawet nie wie, kto jest jego ojcem.

(…) Rozłączyła się, pod powiekami zapiekły ją łzy złości. Powinna się postawić! Nie zrobiła tego z obawy, że siostra zabierze jej to, co najcenniejsze. Dlatego nadal pokornie godziła się na lekceważące traktowanie. (…)

Dwie siostry, a jakże inne osobowościowo, są jak dwa przeciwległe bieguny. Myślę, że jednym z wielu plusów tej powieści jest właśnie wykreowanie postaci tych sióstr.

Moim zdaniem wszystkie postacie występujące w tej historii zostały przygotowane drobiazgowo, a różnorodność ich charakterów jest czymś ważnym dla całości fabuły.

Smutny wątek odnoszący się do więzów rodzinnych niby jest takim tematem drugoplanowym, ale tak właściwie to odgrywa ogromną rolę w tej historii.

Pięknie pokazane macierzyństwo jakim na własne życzenie obarczona została Emilia, to dla mnie emocjonalny majstersztyk. Do końca bardzo kibicowałam kobiecie z mocno negatywnym nastawieniem do jej siostry.

Emilia całą swoją postawą udowadnia jak ważna jest dla niej rodzina i jak silne są jej więzi z siostrzeńcem. Być może jest nieco zbyt mało asertywna w stosunku do swojej siostry, ale z pewnością wynika to z faktu, że kocha ją mimo wszystko.

Nie ukrywam, że osoba Klaudii mocno mnie irytowała i nie wiem jak bym się w stosunku do niej odnosiła, gdyby była moją siostrą.

(…) Może niewielki akt buntu i powiedzenie siostrze prosto w twarz, co naprawdę o niej myśli, to też zwycięstwo. Zawsze ją wspierała, zrezygnowała z własnej wygody i prywatności, żeby jej pomóc, a co dostała w zamian? (…)

Styl jakim pisze Anna Szczęsna jest lekki, łatwy i przyjemny w czytaniu, chociaż tematy jakie autorka porusza w swojej powieści nie zawsze można zaliczyć do tych lekkich i przyjemnych.

Moim zdaniem fabuła jest poprowadzona świetnie, jest przemyślana i tak przedstawiona, że nie odbiera się jej jak fikcji literackiej.

Historię głównej bohaterki poznajemy w dwóch przestrzeniach czasowych jako przeszłość i teraźniejszość, co sprawia, że lepiej poznajemy zarówno ją jak i Oskara, a także Klaudię. Dzięki takiej kolejności zdarzeń mamy dobry podgląd na życie Emilii i na to co nim kierowało.

Myślę, że ta książka u wielu czytelników wywoła różne emocje, począwszy od podziwu po złość.

Moim zdaniem na uwagę zasługuje również pięknie pokazana przyjaźń między pracodawcą a pracownicą. Kobiety stają się sobie bliskie tak bardzo, że mogą konkurować z więzami rodzinnymi, które dla Emilii, jej siostry i siostrzeńca są raczej czymś trudnym do zrozumienia. Ja z całą pewnością nie mogłam zrozumieć postawy matki Emilii w stosunku do córki i wnuka.

Mamy tutaj również piękną miłość, może trochę bajkową, ale z pewnością pełną nadziei i pozytywnych emocji, których doświadczają nie tylko zakochani.

(…) Przymknęła oczy i wsunęła rękę do kieszeni, żeby nie dotknąć twarzy mężczyzny. Zapragnęła, by ją pocałował i ofiarował odrobinę czułości. Obudziły się w niej małe tęsknoty. Przypominały stado wróbli, niecierpliwie wiercących się w gałązkach krzewu. (…)

To z całą pewnością powieść świąteczna, oznakowana relacjami międzyludzkimi, poświęceniem dla drugiego człowieka, miłością, ale nie pozbawioną problemów, jakie potrafią dokuczyć każdemu człowiekowi.

Polecam tę książkę szczególnie teraz, w okresie przedświątecznym, ale myślę, że można ją przeczytać również w innym terminie.

Dziękuję Autorce za tę piękną historię, a Wydawnictwu FILIA dziękuję za egzemplarz, który otrzymałam.

MADEIRA – Jolanta Kosowska

(…) Czasami tak wszystko się zapętli, że nie widzi się światła w tunelu. Człowiek czuje się przyparty do muru. Nie widzi nadziei. Nie szuka pomocy. Sam nie ma siły już walczyć… Przyjdź do mnie, jeżeli będziesz chciała porozmawiać. Czasami człowiekowi potrzebne są nocne rozmowy. Bywa, że z obcymi rozmawia się łatwiej – dodała. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.

Madeira to powieść obyczajowa, z nutką romansu i dużą dawką dramatu.

PREMIERA KSIĄŻKI 08 CZERWCA 2023

Wydawnictwo Zaczytani
stron 285

Julia i Filip spędzili najpiękniejsze dni i najgorętsze noce na wyspie wiecznej wiosny, na Maderze. Tutaj również się zaręczyli planując długie i szczęśliwe życie. Niestety Los przygotował im niespodziankę, która nie należała do tych pięknych. Po nietypowym, spędzonym na górskich szlakach wieczorze kawalerskim Filip wysłał do narzeczonej wiadomość i… zniknął bez śladu. Policja uznała go za zaginionego, ale Julia jest przekonana, że Filip żyje. Zrozpaczona, postanawia wrócić do Portugalii, by po raz ostatni odwiedzić najważniejsze dla niej miejsca, a potem… potem postanawia popełnić samobójstwo. Po raz kolejny Los ma wobec niej inne plany, spotkany przypadkowo mężczyzna i trop dramatycznej rodzinnej historii mogą okazać się kluczem do odnalezienia narzeczonego. Czy uda się Julii odnaleźć Filipa, całego i zdrowego? Co wspólnego z narzeczonym Julii ma spotkany przypadkowo mężczyzna? Co wydarzyło się kiedyś na wyspie?

Po książki Jolanty Kosowskiej sięgam z czystą przyjemnością, gdy mam ochotę na jakąś podróż. A trzeba przyznać, że mało kto tak potrafi malować słowami jak ta autorka.

Tym razem pozwoliłam sobie na podróż na Maderę, przyznam szczerze, że nigdy tam nie byłam, ale po tej powieści odnoszę wrażenie, jakbym przebywała w tym pięknym zakątku świata razem z bohaterami tej książki.

Śmiało mogę nazwać Jolantę Kosowską malarką słowa i powiem szczerze, że uwielbiam, jak opowiada o miejscach, które umieściła w swoich książkach, a które często są takimi drugoplanowymi bohaterami jej powieści. Można się w wielu z nich dosłownie zakochać.

Fabuła to opowieść o miłości, która może mieć wiele „twarzy”. Bo przecież można zakochać się w miejscach takich jak Madera, która tutaj jest właśnie jedną z bohaterek powieści, można zakochać się w potrawach, które potrafią niesamowicie działać na kubki smakowe, ale można też zakochać się w kimś, pokochać człowieka bez względu na jego wady czy dzięki jego zaletom.

Ana i Breno to dwoje ludzi stworzonych dla siebie. Autorka pokazała miłość tak głęboką i piękną, o jakiej zapewne marzy wielu.

Zauroczyła mnie w tej powieści jeszcze jedna miłość, łącząca pokolenia, będąca niesamowitą więzią między dziadkiem a wnuczkiem.

Ale ta książka to taka trzypokoleniowa opowieść nie tylko o miłości, ale o trudnościach wynikających z braku porozumienia, pewnego rodzaju niedomówień, które mogą ranić i pozostawiają blizny na długo.

(…) Nie miejsca są najważniejsze, a ludzie i towarzyszące im emocje. Życie to nie następujące po sobie obrazy, a ciąg emocji. (…)

Historia Julii i Filipa to dramatyczna walka o nadzieje, pełna tajemnic, wzruszeń i wiary.

Ciekawa fabuła skłoniła mnie do refleksji. Życie często pisze zaskakujące scenariusze, a autorka pięknie potrafi je wpleść w historie swoich bohaterów.

W tej powieści mamy zakochaną a zarazem zrozpaczoną dziewczynę, która decyduje się na desperacki krok. Na szczęście ktoś jej to uniemożliwia, chociaż nie wiadomo czy dziewczyna pogrążona w rozpaczy nie spróbuje ponownie.

Autorka w bardzo przemyślany sposób skonfrontowała czytelników z tematem śmierci. Pokazała, jak trudno jest, gdy na naszych oczach odchodzi ktoś bardzo bliski. Zafundowała nam cały wachlarz emocji i wzruszeń i muszę przyznać, że bez chusteczek moje czytanie się nie obeszło.

Biorąc do ręki tę lekturę przygotujcie się na taką słodko-gorzką opowieść o trzech pokoleniach, przedstawioną w specyficzny, szkatułkowy sposób, który łączy wszystkie nitki w jedną spójną całość.

Przeplatane są tutaj wątki miłosne z emocjami bohaterów oraz tajemnicami z przeszłości, nie omijając traum rodzinnych, które są drzazgą, często mocno raniąc.

(…) Nie docenia się tego, co się ma. Dopiero brak czegoś powoduje, że za tym tęsknimy. To strata potęguje tęsknotę. Ja nagle zatęskniłem za rozmową z ojcem. (…)

Lekkie pióro jakim pisze Jolanta Kosowska sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.

Zapraszam na piękną Maderę, która bywa świadkiem i pięknych chwil, otulonych miłością i tych, które nie powinny się nigdy wydarzyć.

Polecam tę książkę i dla relaksu i ku refleksji. Myślę, że wrócę do tej pięknej historii jeszcze niejeden raz.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/