Recenzje książek

Ida

TRZY RAZY MIŁOŚĆ – Jolanta Kosowska

(…) Ja nie potrafię kreślić krzyża ręką i mówić, że „niezbadane są wyroki Boże, a nam maluczkim, trudno je zrozumieć”. Mnie od czasu do czasu ogarnia zwątpienie. Od czasu do czasu wściekłość (…) Nie cierpię uczucia bezradności. Bezradność, zwątpienie i brak nadziei rozkładają mnie na łopatki. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.

Trzy razy miłość to powieść obyczajowa z trudnym romansem w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 28 STYCZNIA 2019

Wydawnictwo Novae Res, stron 300

Martyna jest spokojną, rozważną studentką medycyny, ceniącą sobie swoje poukładane życie. Łukasz natomiast jest rozpieszczonym jedynakiem z bogatego domu, któremu w głowie tylko sport i przyjemności. Dzieli ich niemal wszystko: poglądy, charaktery, styl życia… A jednak pewnego dnia połączy ich coś, od czego nie będą w stanie się uwolnić. Coś, co wyzwoli w nich emocje, jakich wcześniej nie znali i nie podejrzewali, że są do nich zdolni. Poznają się na studiach. On jest fizjoterapeutą, ona studentką medycyny. Oboje młodzi, ale jak to wżyciu bywa nie potrafią się ze sobą dogadać. Coś między nimi zaczyna się psuć, a niedomówienia sprawiają, że ich życie jest jak wahadło, raz oddalają się od siebie coraz bardziej, by po jakimś czasie wrócić do siebie, jednak zawsze zdarza się coś co nie pozwala im być razem. Zdarzyło się jednak coś co dodatkowo niekorzystnie wpłynęło na ich związek, a ojciec Łukasza niezbyt zadowolony z ich znajomości i zrobi wszystko, aby syn nie związał się z tą dziewczyną. Martyna ucieka od Łukasza na parę lat i chociaż Łukasz próbuje ją odnaleźć, nie idzie mu to za dobrze. Czy udało się Łukaszowi odnaleźć Martynę i czy znów stali się parą? Czy Martyna potrafiła ułożyć sobie życie bez Łukasza? A może w życiu dziewczyny pojawił się ktoś inny?

Gdy pada słowo „miłość” to mamy nadzieję na historię bajkowego scenariusza w stylu: poznali się, pokochali, pobrali, żyli długo i szczęśliwie. To jest opowieść o miłości, ale o takiej, która rani, niszczy i zostawia bolesne blizny. Opowieść o ludziach, którzy nie potrafią żyć ani ze sobą, ani bez siebie. Najgorsze jest jednak to, że gdy wreszcie dojdą do wniosku, że ta miłość to nie dar szczęścia, tylko ich życiowe przekleństwo, zrobią wszystko, żeby ją zabić.

Książki Jolanty Kosowskiej są piękne, ale często trudne w odbiorze tego, co chce nam przekazać autorka wciągając w wir wydarzeń stworzonej przez siebie fabuły.

Ta książka jest typowym romansem, jej bohaterowie przeżywają coś pięknego, doświadczają cudownego uczucia jakim jest miłość, ale niestety ta ich miłość wcale nie jest łatwa.

(…) Nie wiem, czy to jest miłość – powiedział po chwili. – Dziwna to miłość, która każe ci wszystko oddać… Według mnie prawdziwa miłość polega na tym, że coś daje, ale i coś otrzymuje w zamian… Prawdziwa miłość buduje, nie uśmierca… (…)

Tytuł książki sugeruje, że w tę miłość wplątane są trzy osoby i muszę przyznać, że chociaż dwie z nich mocno mnie irytowały podczas czytania, to tę trzecią bardzo polubiłam.

Wbrew pozorom największą sympatią obdarzyłam mężczyznę, który swoje głębokie (niestety platoniczne) uczucie zbudował na szczerej, pięknej przyjaźni. Takiego przyjaciela chciałaby mieć każda kobieta.

Uczucie, które połączyło głównych bohaterów to coś, czego być może doświadczyło wielu. Podobno przeciwności się przyciągają i tak też było w przypadku Martyny i Łukasza. Dwoje zupełnie różnych osobowościowo ludzi, w pewnym momencie swojego życia znalazło wspólny mianownik.

Autorka przedstawia nam bardzo trudną chociaż gorącą miłość. Z jednej strony obezwładniającą, a z drugiej toksyczną. Budującą i niszczącą jednocześnie.

(…) Nagle przyszło mi na myśl, że ta miłość to nie dar, ale przekleństwo. Coś co rzuca cień na całe życie, co nie pozwala cieszyć się codziennością, pozostawia smak niedosytu, mami i drażni przeszłością, powraca w snach, powoduje, że oboje nie potrafimy żyć normalnie, że jesteśmy nieszczęśliwi. (…)

Nie ukrywam, że podczas czytania tej powieści, cały czas towarzyszyły mi silne emocje i to często bardzo skrajne. Raz komuś współczułam by za chwilę poczuć na kogoś złość. Ale to nie tylko dość burzliwy związek bohaterów tej historii na mnie działał.

Autorka w tę nietypową historię miłosną wplotła piękny, ważny i dość dramatyczny wątek odnoszący się do dzieci z porażeniem mózgowym. Ktoś, kto nie zdaje sobie sprawy z tego jak funkcjonują dzieci z tą chorobą z pewnością mocno przeżyje emocjonalnie to o czym w wielu fragmentach powieści wspomina Jolanta Kosowska. To trudny temat, z jednej strony bardzo bolesny, ale z drugiej zadziwiający dobrem, empatią i nadzieją.  Myślę, że jest bardzo ważnym wątkiem tej powieści, który poruszy z pewnością niejedno serce.

Kto zna powieści Jolanty Kosowskiej ten wie, że chyba w każdej swojej książce autorka zabiera czytelników w jakieś ciekawe miejsca. I tak jest tym razem. „Podróżujemy” razem z bohaterami do Werony, „zwiedzamy” Lago di Garda poznając pięknie przez autorkę opisane malownicze miejsca warte zobaczenia. Chyba nikt inny nie potrafi tak pisać, żeby oczami wyobraźni czytelnik chociaż na chwilę nie przeniósł się gdzieś daleko.

Ta książka to takie swoiste połączenie romansu, dramatu i przygody, więc jeżeli ktoś lubi takie powieści to polecam gorąco.

To nie jest powieść lekka, łatwa i przyjemna, wątki radosne przeplatane są takimi pełnymi bólu, ale myślę, że fabuła wciągnie i pozwoli na pewnego rodzaju refleksję.

Nie zawsze wiemy co w życiu jest dla nas dobre, dawanie czy branie, ale wszystkiego warto się nauczyć.

STRACONE POKOLENIE. MATKI RZESZY – Sabina Waszut

(…) Ruth zaczęła płakać, dopiero gdy wyszła na rynek i pchając przed sobą wózek z Viktorią, skierowała się w stronę dworca. Właściwie nie wiedziała, dlaczego łzy ciekną jej po policzkach. Ocierała je nieco zawstydzona, choć nikt nie zwracał uwagi na łkającą kobietę. Ludzie przywykli do nieszczęść. (…)

Zdjęcie jest własnością autorki książki umieszczone na blogu za jej zgodą.

Sabina Waszut urodziła się w 1979 roku na Górnym Śląsku, w Chorzowie. Jest związana z Grupą Literyczną „Na Krechę”. Publikowała między innymi w Magazynie Materiałów Literackich „Cegła” oraz w „Śląskiej Strefie Gender”. Jest nie tylko pisarką, ale również recenzentką, organizatorką spotkań literackich oraz propagatorką śląskiej kultury. W styczniu 2013 nakładem wydawnictwa Anagram weszła na rynek książka „Isabelle”, której jest współautorką. W październiku 2014 ukazała się powieść „Rozdroża”, która zdobyła Główną Nagrodę w kategorii Pióro na Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach, oraz została nominowana do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus.

Stracone pokolenie to trzecia część serii „Matki Rzeszy”, powieść obyczajowa z historią wojenną w tle. Finałowy tom o kobietach i dzieciach, które stały się narzędziem w rękach nazistów.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 WRZEŚNIA 2024

Wydawnictwo KSIĄŻNICA, stron 270

Wojna dobiegła końca, wielka przegrana Niemiec stała się koszmarem nie tylko obywateli tego państwa, a słowo „pokój” było wciąż tylko pusto brzmiącym słowem. Bezpiecznie nie czuli się ani przebywający w polskim mieście Świebodzice, ani w niemieckim uzdrowisku Bad Saarow. Ruth, razem z maleńką córeczką postanawia jednak wyruszyć w drogę wierząc, że powrót do rodzinnego domu pomoże jej pogodzić się ze stratą ukochanego Tobiasa. W strachu ale z nadzieją w sercu ukrywa w swojej walizce teczki z dokumentami dzieci porwany przez Lebensborn, jeszcze nie wie co z nimi zrobi, ale najważniejsze, że w sercu tli się jakaś nadzieja. Powojenna rzeczywistość nie jest ani piękna, ani bezpieczna i zaskakuję ją na każdym kroku. Czy uda jej się odnaleźć spokój w domu teściów? Czy zawarte w Lebensborn małżeństwo z Markusem sprawi, że wrócą uczucia, które młoda kobieta już dawno pogrzebała?

Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po trylogię „Matki Rzeszy” to proponuję zrobić to jak najszybciej. To obraz drugiej wojny światowej wciąż jeszcze mało znany, a dodatkowo ukazany z punktu widzenia niemieckiej kobiety. Druga wojna światowa to nie tylko obozy koncentracyjne, Pawiak, Powstanie Warszawskie i cierpiący z głodu, chłodu i bólu Polacy, Żydzi i obywatele innych niż Niemcy narodowości, to również mało znany dotąd temat organizacji Lebensborn i życie Niemców niesympatyzującym z ideologią nazistowską.

Sabina Waszut pokazuje wojnę i czas powojenny skupiając się na życiu obywateli niemieckich, a właściwie to głównie niemieckich kobiet, które często równie boleśnie odbierały rzeczywistość tego trudnego dla wielu czasu.

Dramat dzieci różnych narodowości (ponieważ wśród nich były nie tylko dzieci polskie) to temat, który zgłębiłam bardzo dokładnie pisząc powieść „Pamięć dla Heleny”, ale ja pokazałam organizację Lebensborn z punktu widzenia młodej Polki, a autorka trylogii „Matki Rzeszy” zrobiła to z punktu widzenia młodej Niemki. To bardzo ważny temat odnoszący się do drugiej wojny, bo o Domach Matek, czy potocznie nazywanych „stajniach rozpłodowych kobiet” czy o przechowalniach dzieci germanizowanych i oddawanych do adopcji niemieckim rodzinom, wciąż wielu nie wie nic.

Autorka przedstawia również dramatyczne losy wielu niemieckich kobiet, które próbując odnaleźć się w upokarzającym, pełnym brutalności świecie żyją w ciągłym poczuciu winy. Ale czy to właśnie one, zwykłe kobiety winne były tego co wymyślił Hitler i wierni jego ideologii naziści?

(…) Poglądy matki już wcześniej nie były dla niej tajemnicą. Obie nie popierały Hitlera, marzyły o życiu w świecie bez nazizmu, o społeczeństwie, które może decydować o swoich poglądach i postawach. Ale marzenia, nawet te zakazane, były czymś zupełnie odmiennym od czynnego udziału w konspiracji. (…)

Główna bohaterka zanim spokojnie wróciła do rodzinnego domu przeszła nie tylko piekło do jakiego zabrali ją rosyjscy żołnierze, ale również piekło powojennej podróży, która była dla niej o tyle trudna, że musiała ją przebyć z maleńką córeczką.

My, żyjący teraz w innym świecie, nawet nie potrafimy sobie wyobrazić tego, co musieli przeżywać wracający do domów ludzie, nie wszystkim udało się bezpiecznie wrócić, bo po drodze na przeszkodzie stawały zarówno warunki pogodowe, jak i głód i ogromne osłabienie.

Przedstawione w powieści kobiety musiały być silne zarówno fizycznie jak i psychicznie, bo żadna z nich nie wiedziała jak będzie wyglądała ta powojenna normalność, czy zwróci im radość życia, czy ją odbierze całkowicie.

O traumie i stresie pourazowym wracających z wojny żołnierzy też niechętnie się mówi, a przecież tak wielu mężczyzn, przed wojną pogodnych, radosnych i pełnych życia wróciło do domu całkowicie odmienionych, stanowiących ludzkie wraki.

(…) Michael i Rozalia przyglądali się temu ze smutkiem, a nawet z trwogą, nie rozumiejąc zmian, jakie zaszły w ich synu. Wystarczyło kilka tygodni, aby zdali sobie sprawę, że ani Ruth, ani Viktoria nie uzdrowią Markusa. (…)

Autorka dosadnie i bardzo dramatycznie opisała to, jak ta okrutna wojna zniszczyła młodego mężczyznę, kiedyś przyjaciela, ukochanego syna, a teraz potwora topiącego swoje traumy i wspomnienia wojenne w alkoholu i reagującego nie tylko na obcych, ale i na najbliższych brutalną agresją. Ilu takich mężczyzn jak Markus nie potrafiło się odnaleźć w powojennej rzeczywistości?

O tym, do czego byli zdolni Rosjanie wiemy z wielu opowiadań ludzi, którzy przeżyli wyzwolenie, niewiele trzeba, aby wyobrazić sobie jak ci zwycięzcy zachowywali się na zagarniętych przez siebie ziemiach, zamieszkałych przez znienawidzoną ludność niemiecką.

Może po przeczytaniu tej książki, a właściwie to całej trylogii ktoś pomyśli o tym, jakimi ofiarami wojny byli zwykli Niemcy, którzy często nie sympatyzowali z polityką nazistów, lub ci, którzy często próbowali tylko przeżyć. Jak wielu z nich działało w ruchu oporu nie zgadzając się z polityką Hitlera. Ale dla armii wyzwoleńczej byli tak samo winni jak wysoko postawieni stronnicy wodza.

Wiem, że kiedyś jeszcze wrócę do tej historii i wówczas przeczytam ją ponownie od początku do końca bez kilkumiesięcznych przerw między tomami, ponieważ Sabina Waszut porusza ważne tematy i bardzo ciekawie o nich pisze.

I chociaż Ruth była Niemką, początkowo zaślepioną ideologią Führera, to bardzo jej kibicowałam, bo była również zwykłą młodą kobietą, dobrą matką i kimś, kto potrafił kochać całym sercem.

Świetnie wykreowane osobowości bohaterów to moim zdaniem jeden z wielu pozytywnych akcentów tej ponurej historii. A ciekawie poprowadzona fabuła nie pozwala na uczucie znużenia podczas czytania co niestety zdarzało mi się przy wielu książkach, nawet tych odnoszących się do tematyki wojennej.

Czy historia Ruth skończyła się dobrze czy źle musicie doczytać sami, ja ze swojej strony gorąco polecam nie tylko tę książkę, ale całą trylogię. Myślę, że fabuła zaskoczy nie tylko miłośników książek o tematyce wojennej, a zgłębienie wiedzy o Lebensborn czy niemieckim ruchu oporu z pewnością pozwoli odkryć coś, czego do tej pory nie wiedzieliście o drugiej wojnie.

POLECAM wszystkie trzy tomy MATEK RZESZY i bardzo dziękuję Autorce za ciekawie spędzony czas, a Wydawnictwu Książnica za możliwość przeczytania tego ostatniego tomu w ramach współpracy barterowej.

NIGDY O TOBIE NIE ZAPOMNĘ / OBIECUJĘ CIĘ KOCHAĆ – Agnieszka Zakrzewska

(…) Już od kilku dni nie miała wiadomości od Aarona. Jeżeli w jej sercu tlił się jeszcze nikły płomień nadziei, że będzie mogła przedstawić go rodzicom, to właśnie w tym momencie zgasł na dobre. Od teraz będzie musiała chronić ukochanego przed nimi. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Agnieszka Zakrzewska pochodzi z Drawska Pomorskiego, urodziła się w roku 1974. Wielbicielka ludzi i kolekcjonerka chwil. Często bez czapki, zawsze bez parasola, w wyjątkowych wypadkach bez butów, ale nigdy bez notatnika w przepastnej torbie. Jej życiowe motto brzmi: „Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza”. Zatem nie czeka. Działa. I spełnia swoje marzenia. Niedoszły prawnik. Z zamiłowania polonistka. Z wyboru emigrantka, od 2002 roku mieszkająca w Królestwie Niderlandów w mieście Deventer. Autorka sagi amsterdamskiej, która stała się ulubioną lekturą Polek w kraju i za granicą. Czytelniczki mówią o niej, że w swoich powieściach uwalnia dobre emocje.

Nigdy o tobie nie zapomnęObiecuję cię kochać to dwie dramatyczne powieści, których tematem przewodnim jest romans i życie młodej kobiety w obliczu wojny.

PREMIERY POWIEŚCI ROK 2021

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 398 i 415

Jest 1932 rok. Amsterdam ogarnięty jest kryzysem i bezrobociem. W Holandii mieszka szesnastoletnia Annemarie Engelen, córka bogatego bankiera i jego pięknej żony. Z pozoru ich dom wygląda dostatnio i szczęśliwie, ale tak naprawdę kryje w sobie wiele tajemnic i wstydliwych sekretów. Frederik pragnie, by jego córka poślubiła doskonale zapowiadającego się przemysłowca i arystokratę Theodore van Heemstra, który nagle znika w dramatycznych okolicznościach. Co tak naprawdę wydarzyło się zimowej nocy w kamienicy pod numerem 12? I jaki cenny depozyt ukrywa w swojej puderniczce Annemarie? Kto zajmuje miejsce w sercu młodej dziewczyny i czy miłość ma szansę przetrwania w przedwojennej i wojennej rzeczywistości?

Nadchodzi rok 1937. Annemarie wyrusza do Berlina na wymarzone studia w wyższej szkole muzycznej. Tymczasem nad rodzinną kamienicą w jej ukochanym Amsterdamie zbierają się czarne chmury. Dziedzictwu Engelenów zagraża wielkie niebezpieczeństwo.
Annemarie robi w Berlinie oszałamiającą karierę. Poznaje tam nazistę i zdolnego pianistę amatora Rudolfa Ehrlicha. Ten skrzętnie ukrywa wstydliwą tajemnicę, której ujawnienie może kosztować go życie. Kiedy pewnego dnia przez przypadek Annemarie odkrywa mroczny sekret, musi jak najszybciej uciekać z Niemiec. Nadchodzi wojna.
Jakie zawirowania wstrząsną życiem Annemarie i najbliższych jej sercu osób? Jak wojenna trauma wpłynie na jej dalsze losy? Ta przejmująca opowieść przenosi w świat, w którym każda decyzja jest na wagę życia lub śmierci.

Podobno historia opisana w tych książkach (bo mówimy o dwóch tomach) wydarzyła się naprawdę i muszę przyznać, że po wysłuchaniu wielu wspomnień seniorów, z którymi pracowałam, ta mnie niesamowicie wzruszyła.

Autorka zabiera czytelników w niezwykłą podróż do Amsterdamu, Berlina, Nowego Jorku, Panamy i São Paulo. Tak prowadzi fabułę, że nie wiadomo jak określić tę książkę, ponieważ mamy w niej zarówno kłamstwa, intrygi, zbrodnię i wielką miłość, a wszystko to na tle przedwojennej Holandii, Niemiec i Polski.

Poznajemy dziewczynę z tak zwanego „dobrego holenderskiego domu”, wychowaną na damę, chociaż Annemarie bardziej była zwykłą dziewczyną niż panną z wyższych sfer. Dziewczynę zakochaną w zwykłym chłopcu. Miłość łącząca młodą Holenderkę, córkę człowieka mocno sympatyzującego z partią hitlerowską, a młodego Żyda to czysty mezalians, ale czy można się oprzeć prawdziwemu uczuciu?

Na tle wydarzeń przedwojennych poznajemy polityczne aspiracje sojuszników ideologii hitlerowskiej. Ale mamy okazję poznać również życie rodzin żydowskich mieszkających w Holandii.

Wiele poruszonych w powieściach wątków może bardzo bulwersować, chociażby chciwość ojca Annemarie, człowieka opętanego żądzą pieniądza, który nie cofnąłby się przed niczym, byleby tylko żyć w luksusie, korzystać z życia do granic lojalności nawet wobec siebie.

Z wielką nostalgią i wzruszeniem śledziłam przyjaźń głównej bohaterki ze swoją służącą, a właściwie kucharką, kobietą pochodzenia żydowskiego zatrudnioną w domu bankiera. Ta przyjaźń była czystym dowodem na to, że córka bankiera i obracającej się tylko w dobrych kręgach kobiety, dziedziczki wielkiej fortuny nie została zmanierowana, nie upodobniła się do panien z bogatych domów a pozostała sobą. Piękna, inteligentna, ambitna i utalentowana muzycznie w głębi serca była zwykłą dziewczyną.

(…) Henrietta nie miała wykształcenia, nigdy nie wyściubiła nosa poza Amsterdam i jego przysiółki, nie przeczytała wielu książek, ale wiedziała jedno: miłość była najlepszym antidotum na wszystkie choroby świata. (…)

Zachwycił mnie poruszony w książce wątek muzyczny, uwielbiam czytać o muzyce i sama często o niej piszę w swoich powieściach. Annemarie kochała muzykę, robiła wszystko, aby doskonalić grę na fortepianie i była w tym naprawdę dobra, dlatego kibicowałam jej w tym dążeniu do perfekcji.

Natomiast bardzo dramatycznym wątkiem poruszonym w tej opowieści jest alkoholizm tak zwanych wyższych sfer. Niezwykle smutne było to, że kobieta mająca prawie wszystko, upajająca się bogactwem nie potrafiła sobie poradzić z emocjami topiąc swoje smutki w alkoholu.

W tej historii mamy prawie wszystko. I tak jak wspomniałam na wstępie, nie ma tematu jaki nie zostałby tu poruszony.

(…) Szczęście to miniaturowy zlepek kilkunastu nanosekund wyrwanych z objęć przeszłości i teraźniejszości. Mają wspólny zapach, kształt, podobny smak. Otula je światło. Ciepłe, czułe jak kojący plaster zapomnienia. Świat zatapia się w nim, staje w pół kroku i wstrzymuje oddech. A potem szczęście mija. Pryska jak mydlana bańka złudzeń. (…)

Jest zbrodnia i perfidne knucie intrygi. Jest dramat rozdrobniony na wiele innych dotykających głównie Żydów. Ale jest również romans i piękna niewinna miłość, która potrafiła nawet w najbardziej deszczowy dzień sprawić, że w sercach zakochanych zaświeciło słońce.

To piękne książki o odpowiedzialności za drugiego człowieka, ale i o bezkarności tych, którym nie zależało nawet na bliskich osobach.

Cieszę się, że te książki zakupiłam i to od razu dwa tomy, bo zakończenie pierwszej części sprawiło, że nie mogłam się doczekać kontynuacji losów Annemarie.

Piękny styl jakim pisze Agnieszka Zakrzewska dodaje czytaniu uroku i można głębiej zatopić się w fabule. A ciekawie skonstruowane osobowości bohaterów mają bardzo pozytywny wpływ na odbiór całości.

Polecam oba tomy szczególnie miłośnikom historii wojennych, ale myślę, że innym osobom również przeczytanie tych książek sprawi przyjemność.

KARCZMA POD RYBIM ŁBEM – Anna Sakowicz

(…) Wiedziała doskonale, że życie to ciągła walka o to, by się utrzymać na powierzchni. Do tej pory się jej szczęściło z Bożą pomocą. Miała wszystko, dach nad głową, dobrą posadę u znamienitych mieszczan, gotowała… pomogła bratu zostać kupcem. Dlaczego jednak wciąż czuła niedosyt?

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Karczma pod Rybim Łbem to kontynuacja książki Kamienica Schopenhauerów, powieść obyczajowa z historią osiemnastowiecznego Gdańska w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 04 WRZEŚNIA 2024

Wydawnictwo FLOW, stron 416

Po kilkunastu latach od ostatniego spotkania Friedy, Bena i Roberta Danzig przechodzi w ręce pruskie. W tle mają miejsce wojny napoleońskie. Kuchmistrzyni rodziny Schopenhauerów po wyjeździe pracodawców otrzymuje posadę w równie zacnym domu Uphagenów.  Pewnego dnia w życiu Friedy pojawia się kilkunastoletnia Mathilde, obdarzoną niezwykłym talentem, którą kuchmistrzyni udaje się wprowadzić jako pomoc kuchenną. Dziewczynka jednak bardzo szybko wykorzystuje sytuację i chociaż jej wdzięczność do kuchmistrzyni jest wielka, ucieka od Friedy aby zamieszkać w zupełnie innym miejscu. Życie dwóch złodziejaszków również się zmienia, jeden z nich zakłada rodzinę i staje się porządnym obywatelem, a drugi po wyjściu z więzienia myśli jedynie o tym, aby zemścić się na kuchmistrzyni, która przyczyniła się do jego uwięzienia. Czy losy trójki bohaterów ponownie się splotą? Co połączy Friedę z dorosłą już Mathildą? Czy Benowi uda się dokonać zemsty na kuchmistrzyni?

Kto odwiedza mojego bloga, ten wie, że po książki Anny Sakowicz sięgam z wielką przyjemnością i muszę przyznać, że chociaż przeczytałam ich już sporo, zarówno tych dla dzieci jak i dla dorosłych, to żadna z nich jeszcze nie zawiodła moich oczekiwań czytelniczych.

Po raz kolejny autorka zabiera czytelników do osiemnastowiecznego Gdańska, aby przybliżyć dalsze losy bohaterów Kamienicy Schopenhauerów.

Proponuję, zanim ktoś sięgnie po tę lekturę przeczytać pierwszą część, ale myślę, że jeżeli nie ma takiej możliwości, to śmiało może zagłębić się w „Karczmie pod Rybim Łbem” ponieważ autorka tak poprowadziła fabułę, że czytelnik nie pogubi się w losach bohaterów. Może jedynie szukać przeszłości w domysłach.

Czytając tę książkę poznajemy kulinarne strony dawnych kuchni, w których przede wszystkim królowały jako dodatki smakowe przeróżne zioła i warzywa.

Opisy niektórych scen kuchennych są tak niesamowite, że czasami nie można zapanować nad śliną gromadzącą się w ustach. No, ale nie może być inaczej, skoro jedną z głównych bohaterek jest kuchmistrzyni z wyjątkowym talentem do przyprawiania potraw.

Autorka narracją i słownictwem przenosi czytelników do czasów, w których dzieje się fabuła, dzięki temu poznajemy wiele określeń ówcześnie stosowanych.

Wyjątkowa dbałość o szczegóły odnoszące się nie tylko do słownictwa, ale również ubiorów czy zachowania ludzi świadczy jedynie o tym, że Anna Sakowicz bardzo dokładnie przeprowadziła kwerendę do tej książki i dzięki temu z aptekarską wręcz dokładnością przekazała realia tamtego czasu.

(…) Kiedy człek przychodził na świat w biednej izbie, wyrywał przeznaczeniu każdą minutę, szarpał się z losem albo kupczył ciałem i duszą. U Mathilde ciało było mizerne, niewiele warte, za to dusza rozpychała się w nim, próbując sobie znaleźć odpowiedniejsze miejsce, zatem kupczyć nią zdało się najłatwiej. (…)

Myślę, że fabuła książki zadowoli czytelników wielu gatunków powieści. Mamy tutaj zarówno dramat jak i miłość, jest również zdrada i wątek kryminalny, ale znajdziemy w książce również wątek historyczny odnoszący się do osiemnastowiecznego Gdańska, w którym można było usłyszeć zarówno języki niemiecki i polski, ale również angielski i francuski.

(…) Po podpisaniu kapitulacji broniące Danzig wojska pruskie i rosyjskie przez Bramę Żuławską wymaszerowały z miasta w kierunku Prus Wschodnich. Za to z drugiej strony, przez Bramę Wyżynną, wmaszerowały zwycięskie wojska francuskie, a plotka głosiła, że za kilka dni gdańszczanie witać będą samego cesarza Napoleona I Bonaparte. (…)

Autorka świetnie przedstawia życie ludzi pracujących na zapleczach domów bogatych mieszczan, ale również ludzi z tak zwanych nizin społecznych, w których domach w przeciwieństwie do tych mieszczańskich, pachnących czystością i dobrymi potrawami cuchnęło gorzej niż w stajni czy oborze.

Aż trudno sobie wyobrazić, że ludzie żyli w takich warunkach, w takim brudzie, bez dbania o higienę. Czy wynikało to tylko z biedy, czy również z niechlujstwa?

Zapraszam do osiemnastowiecznego Gdańska, w którym w kuchni bogatego domu króluje pewna zdolna i piękna kobieta marząca o własnej karczmie. Czy jej marzenie się spełni? Nie odpowiem na to pytanie, sami się przekonajcie sięgając po książkę.

(…) Nie miała ochoty na dysputy o zamążpójściu, choć musiała przyznać w duchu, że pocałunek Roberta rozbudził w jej ciele nieznane dotąd namiętności i stąd pewnie jej wybuch przy Adeli. Dotknęła palcem warg, jakoby w nadziei, że znajdzie na nich ślad ust mężczyzny. (…)

Zapraszam do świata gdańskich rzezimieszków, którzy nie myślą o uczciwej pracy, ale chętnie zasiadają do stołu by naiwnych ogrywać w karty lub w kości.

Krótkie rozdziały przenoszą czytelnika raz do życia kuchmistrzyni, raz do biednej sieroty o wyjątkowej brzydocie, a raz do świata pewnego złodzieja i kanciarza.

Polecam tę książkę zarówno miłośnikom powieści obyczajowych jak i romansów czy dramatów, a nawet ktoś kto zaczytuje się w kryminałach znajdzie coś dla siebie. Końcówka książki to prawdziwy bum emocjonalny. Gwarantuję cudowną podróż w czasie, ale również mile spędzony czas z wyjątkowymi bohaterami.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FLOW za możliwość poznania kolejnej cudownej powieści Anny Sakowicz w ramach współpracy barterowej.

KSZTAŁT DEMONA – Magdalena Zimiak

(…) Krystyna umówiła się z Markiem Kryckim na posterunku. Wolała, żeby duchowny zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Jeśli jest z zaginięciem powiązany, poczuje się zagrożony i w takiej sytuacji jest możliwe, że wykona jakiś fałszywy ruch. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

MAGDALENA ZIMNIAK z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów między innymi w Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura.

Kształt demona to kryminał policyjny z dużym wątkiem psychologicznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 SIERPNIA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 575

W jednym z warszawskich kościołów znika podczas mszy młoda kobieta. Nikt nie wiej jak to się stało, że Julia idąc do komunii już z niej nie wróciła do czekającego na nią w ławce męża. Śledztwo prowadzi nadkomisarz Krystyna Farkas, która odkrywa, że to nie pierwsze zniknięcie młodej kobiety w tym kościele. Podczas dochodzenia wychodzą na jaw mroczne tajemnice zarówno jednego z księży odprawiającego mszę w dniu zniknięcia kobiety, jak i rodziny Julii i osób z jej otoczenia. Po pewnym czasie zostaje zamordowany lekarz zajmujący się Julią w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Kto i dlaczego chciał się pozbyć doktora?  Czy zaginione wcześniej z tego samego kościoła kobiety żyją? Kto z osób z otoczenia Julii byłby zdolny dopuścić się najgorszego?

Po książki Magdaleny Zimniak sięgam zawsze, gdy mam ku temu okazję i robię to dosłownie w ciemno dobrze znając „pióro” pisarki. Myślę, że każdy czytelnik ma takie autorki czy autorów, o których wie, że nigdy go nie zawiodą.

Powieści Magdaleny Zimniak poznałam dawno temu, o ile pamiętam w roku 2014 i uznałam je za świetne thrillery i chociaż nie często sięgam po ten gatunek książek, to do tych się przekonałam. Ta książka jest typowym kryminałem, chociaż dokładny czytelnik doszuka się w niej również namiastki thrillera.

Ta powieść będąca kryminałem policyjnym pokazuje jak skrupulatnie trzeba prowadzić śledztwo i jak dobrym policjant musi być psychologiem, aby podążyć we właściwym kierunku i nie oskarżyć osoby, która z prowadzonym śledztwem może mieć niewiele wspólnego.

Fabuła książki poprowadzona jest dwutorowo, w dwóch płaszczyznach czasowych, w czasie aktualnych działań policji oraz w czasie przeszłym odnoszącym się do jednej z zaginionych osób. Narracja także jest zmienna i myślę, że ten zabieg ma również wpływ na odbiór fabuły jako całości.

Można pomyśleć, że śledztwo nie jest prowadzone zbyt dynamicznie, ale z pewnością pod uwagę brane są nawet najbłahsze szczegóły. Oczywiście w trakcie wychodzą na jaw tajemnice i mroczne strony wielu osób, których niezbyt chwalebna przeszłość rzuca cień na obecne życie, co czasami stawia te osoby w dość podejrzanej sytuacji.

Poznajemy tutaj między innymi pewną rodzinę, w której każdy ma coś do ukrycia. A kiedy odkryte zostają tajemnice tych ludzi, wydaje się, że prowadzone śledztwo jeszcze bardziej się gmatwa.

(…) Początkowo całowaliśmy się, jak wiele razy wcześniej. Namiętnie i czule. Później przeszliśmy do śmielszych pieszczot. A jeszcze później Karol zapytał, czy może mnie uderzyć. Tak, odpowiedziałam. Uderz. I zrobił to. A ja chciałam jeszcze i jeszcze. I mówiłam to. I zatracałam się w bólu. To było lepsze niż żyletka (…)

Najbardziej zagadkowa i nieprzewidywalna jest końcówka książki, nagłe zwroty akcji sprawiają, że nawet jeżeli czytelnik kogoś wytypował jako sprawcę, to wszystko wymyka się spod kontroli przypuszczeń.

Ciekawie wykreowane osobowości bohaterów, których w tej lekturze jest kilkoro, to tylko jeden z pozytywnych akcentów całości.

Mnie urzekła swoją osobowością nadkomisarz Krystyna Farkas i przyznam szczerze, że chętnie spotkałabym się z nią ponownie. Jest to kobieta z wyjątkową intuicją, co jest atutem każdego dobrego policjanta. Niby twarda jako przedstawicielka władzy, ale w środku zwyczajna kobieta oczekująca miłości i stabilności życiowej. Przyglądając się prowadzonemu przez nią śledztwu widzimy jej profesjonalizm i zaangażowanie.

Jak już wspomniałam, jest to kryminał, ale autorka wplotła w fabułę kilka wątków, które z pewnością miały znaczenie dla tej historii.

(…) – Kiedyś, gdy powiedziałam, że mama powinna wziąć się w garść, tata mnie uderzył. W brzuch. Mocno. Sądzę, że to nie był szczyt jego możliwości. Gdybym nie wyjechała i gdybym ośmieliła się znów ją skrytykować, może by mnie zabił. (…)

Mamy tutaj między innymi wątek psychologiczny opierający się na doznaniach pełnych emocji, sklasyfikowanych przez psychiatrę jako omamy.  Jest tutaj również wątek odnoszący się do osoby niepełnosprawnej, która po wypadku będącym przyczyną niepełnosprawności najpierw obwiniała o stan w jakim się znalazła cały świat, ale z czasem wyspecjalizowała się w pewnej dziedzinie do tego stopnia, że tym co robiła zaskoczyła nie tylko najbliższych.

Autorka wplotła w fabułę również wątek miłosny, który jest dowodem na to jak bardzo można darzyć kogoś uczuciem, że w obronie tej osoby poświęci się siebie i swoją wolność.

Mogłabym o tej książce napisać jeszcze wiele, ale nie chcę nikogo zanudzać, a tym bardziej spoilerować.

Tekst zawiera sporo dialogów, które nie tylko wpływają na szybkość czytania książki, co na zaangażowanie się czytelnika w fabułę.

Myślę, że jest to książka, która nie zawiedzie ani miłośników dobrych kryminałów, ani tych, którzy preferują powieści psychologiczne czy obyczajowe.

Polecam tę lekturę gorąco, myślę, że nikt przy niej nie będzie się nudził, a wątek kryminalny wciągnie go tak, że trudno będzie się od niego oderwać.

Kto zna już „pióro” Magdaleny Zimniak, temu nie muszę polecać jej najnowszej powieści, a kto jeszcze nie miał okazji przeczytać żadnej z jej książek, to myślę, że ta może być dobrym początkiem.

To z pewnością mocna książka zarówno pod względem kryminalnym jak i psychologicznym. Wymyślona przez autorkę intryga kryminalna jest dopracowana do najmniejszego szczegółu.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu SKARPA WARSZAWSKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej.

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/