Recenzje książek

Ida

SZKAPLERZ WANDEJSKI – Halina Popławska

 Halina Popławska urodziła się w 1918 roku w Wilnie. Jeszcze przed II wojną światową zapisała się na Uniwersytecie Warszawskim na romanistykę, jednak po wybuchu wojny powróciła do Wilna, gdzie uczęszczała na Uniwersytecie Wileńskim im. Stefana Batorego na  wykłady z historii. Uniwersytet ten jednak zamknięto i wówczas w  latach 1940-1941 postanowiła studiować muzykę i śpiew w Konserwatorium Wileńskim. W swoim życiu robiła wiele rzeczy, na przykład pracowała w tajnym nauczaniu, po wojnie wróciła na studia, pracowała w warszawskiej Bibliotece Narodowej, prowadziła lektorat języka włoskiego, została wykładowcą w Instytucie Iberystyki Uniwersytetu Warszawskiego i ASP. Powieści zaczęła pisać będąc już na emeryturze.

Szkaplerz Wandejski

Wydawnictwo Oskar rok 2014 (wydanie III)

stron 318

Szkaplerz Wandejski został pierwszy raz wydany w 1998 roku. Jest to powieść napisana w konwencji romansu historycznego, którego głównym wątkiem jest Rewolucja Francuska, a konkretnie powstanie ludności wandejskiej przeciwko Rewolucjonistom.
W tle tych wydarzeń są jednak pojedyncze osoby, którym autorka poświęciła kolejny, piękny wątek swej powieści.

Stosunek rewolucjonistów do ludzi z wyższych sfer nie pozwolił młodej, pięknej Sydonii de Bellune na pozostanie w jej ukochanym Paryżu. W poszukiwaniu schronienia dziewczyna postanowiła udać się do Wandei, w której mieszkała siostra jej ojca. Podróż bez dokumentów była nie tyle krokiem odważnym co desperackim i przy pierwszej kontroli, mogła się skończyć dla niej tragicznie. Jednakże los jej sprzyjał i kiedy nastąpiła kontrola, jeden z pasażerów, znany i ceniony w okolicy wandejski stolarz, widząc strach i przerażenie dziewczyny przedstawił ją jako swoją małżonkę. Wdzięczna za ten gest udała się razem z nim do chaty, w której miała nadzieję doczekać końca wojny i zaczekać na swojego narzeczonego (który w trosce o własne życie wyemigrował do Anglii), licząc, że odnajdzie on ją po tym trudnym dla wszystkich okresie. Niestety losy zarówno jej jak i Gwena – jej „męża” potoczyły się zupełnie inaczej niż mogła się tego spodziewać. Rewolucja pozbawiła ich wszystkiego: przyjaciół, dobytku, uczuć.

Autorka porusza w swojej powieści trudny temat, nie tyle z punktu widzenia politycznego co człowieczeństwa. Jednakże Rewolucja to nie tylko walki w Paryżu, to przede wszystkim walki w okolicach stolicy Francji. Obraz wandejskiej wojny domowej to żywy obraz niezwykle wyrazistego i okrutnego w swoim wykonaniu ludobójstwa. To strach, ból, rozpacz i cierpienia, które dotyczyły nie tylko walczących, ale przede wszystkim ludność cywilną, niewinną. To losy ludzi, którzy zmuszeni zostali tak jak główna bohaterka – Sydonia  zapomnieć o tym kim byli i zacząć żyć tak aby jedynie przetrwać.

Fabuła książki jest napisana dwuwątkowo. Jednym wątkiem jest wojna domowa w Wandei zapoczątkowana Rewolucją i walka tych, którzy stanęli w szeregach Armii Katolickiej i Królewskiej tak jak wandejski stolarz – Gwen, a drugi wątek to życie pięknej Marty – „żony” stolarza (Sydonia była imieniem niewskazanym w tym miejscu i czasie) i uczucia jakimi kobieta obdarzała zarówno „męża” i przebywającego na emigracji w Anglii narzeczonego. Uczucia rozdartego między strachem, tęsknotą, wdzięcznością i nadzieją.

Wątek wydarzeń rewolucyjnych został przedstawiony z dużą dawką bestialstwa, jakie towarzyszyło walkom w całej Wandei a w szczególności w Nantes, ludobójstwa, które nie oszczędziło ani małych dzieci ani kobiet w ciąży. Rozkazy jednego z najokrutniejszych oprawców jakim był Carrier, człowieka pozbawionego ludzkich uczuć, który z bezwzględnym okrucieństwem mordował niewinnych ludzi budziły postrach w całej Francji.

I w tle tych wojennych faktów, życie, miłość, i nadzieja towarzysząca mieszkańcom domu Gwena.

Książka wyjątkowo ładnie wydana, nie mam na myśli tutaj okładki, która już sama za siebie przekazuje treść jaką możemy znaleźć w środku. Mam na myśli wydanie książki jako całość, papieru środka, ozdoby stron (piękna stopka na każdej stronie). Zaglądając do środka zanim jeszcze zagłębiłam się w treść wiedziałam, że na jakiś czas przeniosę się w lata bardzo odległe.

Całość pisana w czasie teraźniejszym, co powodowało, że niestety czułam pewien dyskomfort w odbieraniu treści historycznych, które bądź co bądź miały miejsce w czasie przeszłym. Raziło mnie również częste mieszanie czasów przez autorkę:

(…) Wiadomości przynoszone przez uciekinierów były przerażające. W więzieniu w Angers wybucha tyfus. Aresztowanych powleczono za miasto i rozstrzelano. Niepogrzebane zwłoki pozostawiono na miejscu. Carrier z Nantes rządzi terrorem całą prowincją (…)

Te drobne minusy jednak nie spowodowały zachwiania mojej ciekawości zarówno dotyczącej mało znanego mi do tej pory wątku wojny wandejskiej jak i wątku dwojga ludzi i tu mam oczywiście na myśli Sydonię i Gwena.

Cieszę się, że miałam okazję przeczytać tę powieść i mam nadzieję, że wkrótce uda mi się  zapoznać z innymi książkami tej autorki. Pomijając już to, że fascynuję się Francją i Paryżem, to poznanie faktów historycznych, o których do tej pory niewiele wiedziałam, a do tego przeplecionych piękną historią życia Sydonii i Gwena było dla mnie prawdziwą ucztą czytelniczą.

To nie jest lekka lektura i z pewnością znajdą się osoby, które negatywnie odbiorą jej treść, zwłaszcza osoby, które nastawią się na typowy romans z gatunku płaszcza i szpady. Więcej jest w tej książce faktów historycznych, niż romansowych, ale dla tych, którzy interesują się historią, a zwłaszcza historią Francji z pewnością będzie to ciekawa powieść. Piękny wątek miłosny wpleciony w okrucieństwa tamtego okresu jest tylko taką „wisienką na torcie”.

Osobiście odebrałam tę książkę bardzo emocjonalnie i przyznam, że niejeden raz zakręciła mi się łza w oku; dlatego polecam ją tym, którzy lubią literaturę historyczną, opartą na faktach. Jest w niej wprawdzie sporo historii ale jest również piękna miłość, która dojrzewała poprzez strach, ból, łzy i cierpienie pięknej Sydonii de Bellune, a właściwie to… Marty „żony” stolarza, która miała również swój udział w tej wojnie, szyjąc szkaplerze dla walczących w oddziałach Armii Katolickiej i Królewskiej.

Dziękuję Wydawnictwo Oskar za możliwość zapoznania się z tą niezwykłą książką, o której mogłabym jeszcze napisać wiele i dziękuję za umożliwienie mi poznanie pióra tej niezwykłej autorki.

 Wydawnictwo Oskar

BIAŁE RÓŻE DLA MATYLDY – Magdalena Zimniak

Magdalenie Zimniak pisałam już dwukrotnie, kiedy przedstawiałam moje opinie na temat jej książek, które przeczytałam wcześniej. Zapraszam do zapoznania się z opisem książki „Willa” i „Jezioro cierni”. Mam nadzieję, że o tej pisarce wkrótce będzie głośno, bo zasługuje ona na czytelnicze fanfary.

Białe róże dla Matyldy

Wydawnictwo Prozami rok 2014

stron 295

Białe róże dla Matyldy to wyjątkowo ciekawie skonstruowany dramat psychologiczny, którego wątkiem głównym jest wpleciona w życie młodej kobiety – Beaty, osobowość tytułowej Matyldy, dramat przeplatany wątkami kryminalnym, miłosnym a także thrillerem.

 Po śmierci rodziców Beacie trudno uzyskać spokój. Na szczęście są jeszcze osoby, które dbają o nią. Kochający mąż i siostra mamy – Matylda, która w dniu pogrzebu słabnie i prosto z cmentarza zostaje odwieziona do szpitala. Ciotka prosi siostrzenicę, aby zaopiekowała się jej dwoma kotami pozostawionymi w domu. Niby jest to zwykła prośba, ale podszyta pewnymi kontekstami. Śmierć rodziców Beaty jest tylko maleńką cząsteczką bólu w porównaniu z tym, co kobieta odkrywa w znalezionych (a może specjalnie położonych przez ciotkę w widocznym miejscu) pamiętnikach Matyldy. Do tej pory wydawało się Beacie, że jej świat runął, bo straciła oboje rodziców w wypadku, który w wyniku śledztwa okazuje się morderstwem, ale to co spowodowało załamanie się młodej kobiety jest tylko maleńką cząsteczką rozpaczy, bólu i cierpienia, które wdziera się w jej umysł i ciało podczas czytania pamiętników ciotki. Kim tak właściwie jest Matylda? Warto się o tym przekonać, sięgając po książkę.

 Autorka jest mistrzynią w swoim fachu, fabuły jej książek są tak niesamowite, że dla mnie już samo jej nazwisko kojarzyć się będzie z książkami, od których nie można się oderwać. Połączenie ze sobą tak różnych wątków i zmieszanie ich z wyjątkowo ciekawymi osobowościami bohaterów, to jest prawdziwy majstersztyk.

Powieść napisana jest dwutorowo, fragmenty pisane w pierwszej osobie (tu mam na myśli to, co pisze Beata, oraz fragmenty pamiętnika Matyldy), przeplatane są fragmentami narratora w trzeciej osobie (wspomnienia).  Wszystko łączy się płynnie w całość, która z każdą przeczytaną stroną powoduje szybsze krążenie krwi i mocniejsze bicie serca. To książka, z tych, które mimo irytacji dotyczącej zachowania bohaterki wyciskają z oczu łzy. Fantazja autorki wydaje się nie mieć granic, o czym świadczy samo zakończenie książki, które spowodowało u mnie ogromne zaskoczenie. Czytając tę powieść kilka razy miałam ochotę odłożyć ją na jakiś czas aby ochłonąć po tym co przeczytałam, ale dziwna siła ciągnęła mnie do tej treści, która była momentami tak bulwersująca i zarazem intrygująca, że musiałam czytać dalej.

Żeby jednak nie było tylko „och” i „ach” muszę przyznać, że irytowała mnie postać głównej bohaterki Beaty. Wyczuwałam w niej pewnego rodzaju fałsz, zwłaszcza kiedy jak mantrę powtarzała mężowi „kocham cię” a jej myśli błądziły w zupełnie innym kierunku. Strach przed nieznanym często powoduje zachwianie równowagi emocjonalnej, ale często też wyzwala zdrowe instynkty odwagi, czego właśnie brakowało mi w Beacie.

Śliczna moim zdaniem i delikatna okładka oraz tytuł książki z pewnością nie sugerują tak mocnej treści jaką przedstawia powieść. Przyznam szczerze, że gdybym natrafiła na tę książkę w księgarni (nie znając poprzednich powieści tej autorki) to z pewnością zakwalifikowałabym ją do kolejnego romansu lub jakiejś sagi rodzinnej (mimo opisu z tylnej strony). Jak bardzo można się mylić sugerując się otoczką zewnętrzną.

Są autorzy, których książki działają na mnie dość obojętnie. Przeczytałam książkę, podobała mi się lub nie, ale nie wiem, czy sięgnę po kolejną ich powieść. Ta pisarka należy do tych, o których mogę powiedzieć: „chcę przeczytać każdą jej następną”.

Polecam tę lekturę zarówno tym, którzy uwielbiają kryminały, jak również tym, którzy wczytują się w książki o miłości. Polecam czytelnikom, lubiącym thrillery psychologiczne. Ta książka nie znudzi, gwarantuję to.

Dziękuję Wydawnictwu Prozami za możliwość przeczytania tej lektury

Wydawnictwo Prozami

i gorąco polecam inne książki Magdaleny Zimniak, przynajmniej te, które dotąd przeczytałam.

 Willa  Jezioro cierni

KRYMINALNY WROCŁAW – Zbrodnicze Siostrzyczki

Zbrodnicze siostrzyczki to trzy pisarki specjalizujące się w powieściach kryminalnych. W 2012 roku wspólnie wydały antologię opowiadań „Mordercze miasta”, czego między innymi owocem jest wydany w 2013 roku „Kryminalny Wrocław. Mroczne przechadzki po mieście”. Marta Guzowska autorka takich powieści jak „Ofiara Polikseny”, „Głowa Niobe”, została laureatką Nagrody Wielkiego Kalibru za najlepszą powieść kryminalną („Ofiara Polikseny”), Agnieszka Krawczyk autorka „Morderstwo niedoskonałe”, „Dziewczyna z aniołem” i Adrianna Michalewska autorka „Zaułki zbrodni”.

Kryminalny Wrocław

Wydawnictwo Oficynka rok 2013

stron 238

Kryminalny Wrocław, mroczne przechadzki po mieście to 11 opowiadań kryminalnych, przynajmniej tak jest przedstawiana ta książka przez niektórych czytelników. Dla mnie jednak to nie było 11 opowiadań kryminalnych, ale raczej 11 opowiadań graniczących z thrillerem lub też opowieściami grozy.

Nie będę streszczała tych opowiadań, ponieważ są one zbyt krótkie, a każde z nich skupia się na innej fabule.

Opowiadania są dość specyficzne, jakby niedokończone, chociaż przyznam szczerze, że niektóre z nich trzymały w napięciu i doczytując do końca byłam zła, że to już ostatnia strona.

Akcja każdego z nich dzieje się w jakimś miejscu na terenie Wrocławia lub okolicy. Można w nich znaleźć zbrodnię, oszustwo, rytuały pogańskie, czy fantastykę, są tak różne jak różny jest styl pisarski każdej z autorek.

Ciekawym dodatkiem do tych opowiadań jest opisanie każdego przedstawionego w fabule miejsca z punktu historycznego (jak w przewodniku). Dla kogoś, kto nie był we Wrocławiu, (tak jak ja) ta książka jest świetną podpowiedzią do tego, co warto zobaczyć i co zasługuje na uwagę w tym mieście.

Przyznam się szczerze, że chociaż nazwiska pisarek nie są mi obce, to niestety nie przeczytałam jeszcze żadnej innej książki ich autorstwa. Mam jednak nadzieję to nadrobić, aby przekonać się o możliwości twórczej każdej „siostrzyczki” indywidualnie.

Tak jak nie przepadam za książkami bardzo grubymi, tak też nie przepadam za opowiadaniami i może z tego powodu czuję się trochę zawiedziona tą książką. Sugerując się  ciekawą okładką, która wydała mi się bardzo tajemnicza, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nie twierdzę, że książka jest zła, że mi się nie podobała, ale dla mnie kryminał to coś zupełnie innego niż to co przedstawia ta lektura. Szkoda, że te opowiadania są takie… pourywane, może gdyby każde z nich miało sensowne, porządne zakończenie odebrałabym tę książkę inaczej. Nie lubię się domyślać dalszego ciągu.

Mimo tego, że książka nie spełniła moich oczekiwań, polecam ją. Wiem, że są osoby, które gustują w tego typu literaturze i dla kogoś, kto zaczytuje się w opowieściach fantastycznych z dużą dawką  sensacji, ta lektura z pewnością będzie rarytasem. No cóż, dla mnie nie była. Ale cieszę się, że trafiła w moje ręce, i że miałam możliwość, chociaż w małej pigułce poznać twórczość tych trzech pisarek.

Bardzo dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Oficynka

JEZIORO CIERNI – Magdalena Zimniak

Magdalena Zimniak

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Magdalenie Zimniak pisałam już wcześniej, kiedy opisywałam moje wrażenia po przeczytaniu jej książki pt. Willa. Zapraszam do zapoznania się z osobą autorki. „Jezioro cierni”, to druga książka jej autorstwa, którą pochłonęłam (nie przeczytałam, tylko pochłonęłam), a na półce czeka kolejna jej powieść, najnowsza „Białe róże dla Matyldy”.

Magdalena Zimniak

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Za „Jezioro Cierni” pisarka otrzymała Nagrodę Czytelniczek na tegorocznym Festiwalu Literatury Kobiecej Pióro i Pazur w Siedlcach za najbardziej poruszającą polską powieść i muszę przyznać, że ta nagroda należała jej się nie mniej niż nagroda główna.

Jezioro cierni

Wydawnictwo Prozami rok 2013

stron 304

 Jezioro cierni to dramat psychologiczny, przepełniony różnymi wątkami: obyczajowym, sensacyjnym, miłosnym i kryminalnym. Czyli wszystkiego w bród.

 Peter, młody Amerykanin przypadkowo znajduje dokumenty matki świadczące o tym, że pochodzi ona z Polski. Przez całe swoje dziewiętnastoletnie życie nie miał pojęcia, że w jego żyłach płynie również słowiańska krew, ponieważ Kate – jego matka nigdy nie wspominała o swoim pochodzeniu i swoim dawnym kraju. Jej przyjazd od Ameryki, to ewidentna ucieczka od przeszłości i nikt, tak właściwe nawet ojciec Petera dokładnie nie wie, co tak naprawdę wydarzyło się przed laty, że młoda kobieta uciekła ze swojego kraju aż na drugą półkulę. Peter postanawia poznać swoje korzenie i dowiedzieć się, kim jest jego rodzina w dalekiej Polsce. Niespodziewana informacja, że wyjeżdża na wakacje właśnie do…Polski, budzi w jego matce koszmar z przszłości. Kate wpada w panikę, za wszelką cenę stara się nie dopuścić do tego, aby syn poznał prawdę i mimo bólu, strachu i cierpienia postanawia wyruszyć za nim. Zrobi wszystko, aby uchronić syna od poznania prawdy, ale czy jej się to uda? Czy prawda nie okaże się jednak inna niż wspomnienie sprzed prawie dwudziestu lat? Tego oczywiście nie zdradzę.

 Fabuła powieści wciąga od pierwszych stron zapowiedziami tajemniczych wątków. Początek  książki jest dość chaotyczny i fabuła toczy się kilku torowo w teraźniejszości i w przeszłości. Wątki przeszłości Kate przeplatają się z wątkami teraźniejszości Piotra. Ale im dalej tym bardziej robi się tajemniczo i ekscytująco. Niby spokojna fabuła, ale gnała mnie w niesamowity sposób ku końcowi książki i kilka razy złapałam się na tym, aby już teraz zerknąć na ostatnie strony (czego nigdy nie robię) żeby poznać tajemnicę matki Piotra. Na szczęście opanowałam się i dzięki temu nie straciłam całkowicie przyjemności delektowania się czytaniem.

Autorka ma wyjątkowy dar powolnego budowania napięcia, które od początkowej fazy zwykłego zainteresowania losami bohaterów stopniowo przybiera na sile, aż do niebezpiecznej granicy obsesyjnej ciekawości. Efektownie zbudowane postacie i ich kontrastujące osobowości są wyjątkowym dodatkiem do tego, co przekazuje czytelnikowi treść.

Fragmenty fabuły umieszczone są w Siedlcach, które znam. Opisane miejsca w tym mieście pozwoliły mi na bardziej obrazowy, mogę nawet przyznać, że wyrazisty odbiór treści.

Bardzo podoba mi się okładka książki, zmysłowa i tajemnicza jednocześnie. Nie mogę tylko zrozumieć odniesienia tytułu do treści. Przypuszczam, że jest to pewnego rodzaju przenośnia, ale sugerując się tytułem, wyobrażałam sobie nieco inną treść. Może dlatego, że trochę zasugerowałam się inną książką o podobnym tytule „Dom nad jeziorem smutku”.

Tak jak wspomniałam wcześniej, w tej powieści jest wszystkiego po trochę, tematów obyczajowych, sensacji, dramatu, miłości a nawet odrobina thrillera.

Z czystym sumieniem mogę polecić książkę w szczególności osobom lubiącym ciekawe wątki psychologiczne. Czyta się ją wyjątkowo szybko i nie ma ochoty odkładać książki na później, dlatego polecam zabrać się za czytanie w weekend, żeby móc pozwolić sobie na odrobinę luksusu „nie odrywania się od czytania”.

Polecam również inną książkę tej autorki:

Willa

REJESTR ZŁOCZYŃCÓW – Magda Durda

O autorce Magda Durda niewiele mogłam się dowiedzieć, szukając informacji w sieci, chociaż autorka ma już na swoim koncie i nagrody (konkurs Śląski Shakespeare za dramat „Gdy królewna smoka chciała”) i publikacje książkowe. Między innymi jest autorką „Psiastorii”, „Baśniąt”, oraz kilku dramatów. Przyznam, że z nazwiskiem pisarki zetknęłam się pierwszy raz, ale nie twierdzę, że ostatni. Ciekawostką jaką znalazłam jest informacja, że jej praca magisterska dotyczyła złodziei, ale więcej na temat samej autorki i jej pisania możecie przeczytać na stronie Zbrodni w bibliotece.

Rejestr złoczyńców

Wydawnictwo Oficynka rok 2014

stron 300

Rejestr złoczyńców to powieść wzorowana na zapiskach, której fabuła toczy się w średniowieczu około roku 1467. Pisana w pierwszej osobie, w formie pamiętnika.

Około roku 1860 podczas prac związanych z układaniem torów pod żelazną drogę konną natrafiono na miejsce pochówku zmarłych, domyślnie uważanego za cmentarz straceńców. Pomiędzy mogiłami znaleziono manuskrypt, pisany najprawdopodobniej przez jednego ze złodziei. Opisane w nim osoby i sytuacje mogły zostać uznane za ważne. Informacje dotyczące półświatka zamieszkującego ówczesny gród, przedstawione zostały nietuzinkowo i ciekawie. Spisane przez młodego złodzieja losy zarówno jego jak i jego przyjaciela, oraz znanych im osób zainteresowały media w związku z przypuszczeniem zaistnienia tak zwanego Rejestru Złoczyńców. Autor manuskryptu opisał między innymi życie i „pracę” zarówno ludzi spoza marginesu społecznego, jak również pracę i życie ówczesnego kata.

Muszę przyznać, że sięgając do tej lektury, początkowo miałam pewne trudności z czytaniem, ponieważ książka napisana jest dość specyficznym, aczkolwiek bardzo ciekawym staropolskim językiem. Długie rozdziały nie pozwalały mi na ten moment w czytaniu: „jeszcze jeden rozdział i kończę na dzisiaj”. Język jakim napisana jest powieść nastręczający mi w początkowej fazie czytania niemałe trudności bardzo szybko stał się „bardzo czytelny”.

Książka napisana z dużą dawką humoru, momentami jednak zawierała dość drastyczne opisy; lecz to tylko dodawało jej nutki sensacyjnej zgrozy. Losy złodziejaszków i rzezimieszków zamieszkujących ciemne dzielnice grodu, nierzadko również tereny cmentarne, wciągnęły mnie jak najlepsza powieść kryminalna.

W powieści bardzo mało jest dialogów, co odrobinę zwalniało moje czytanie. Jest za to sporo opisu osób przedstawionych przez autora manuskryptu. Muszę przyznać, że niemały dyskomfort czytania sprawiły mi obco brzmiące wyrazy i wyrażenia, których znaczenia musiałam szukać, aby lepiej odebrać fabułę książki. I tak na przykład, takie słowa jak: miazmaty (przestarzałe określenie oznaczające niezdrowe powietrze, zaduch), rezać (tu ze slangu więziennego – ciąć, kraść), gastrole (nie znalazłam wytłumaczenia), dusiołek (zły duch czyhający na wędrowców, aby w czasie snu „wydusić” z nich duszę) świadczą chyba o tym, że zbyt mało czytałam literatury staropolskiej. Myślę, że ciekawym rozwiązaniem byłby na przykład mały słowniczek na końcu książki, który ułatwiłby czytelnikowi zrozumienie wielu wyrazów.

Bawiło mnie natomiast podejście głównego bohatera do profesji, jaką zajmował się zarówno on jak i jego znajomi. Okradając innych nie widzieli w tym nic złego, wręcz przeciwnie uważali, że działają w dobrej wierze.

Spoglądając na dość ciekawą moim zdaniem okładkę można się spodziewać za nią powieści z gatunku „płaszcza i szpady”. Jednakże przecież w tamtych czasach nie żyli tylko możni rajcy i rycerze, dlaczego więc ten drugi, inny, a zarazem równie ciekawy świat mamy znać tylko na przykład z „Nędzników” – Viktora Hugo.

Tak jak wcześniej wspomniałam książka napisana jest z dużą dawką humoru, ale niestety nie mogę jej zakwalifikować do tych „lekka, łatwa i przyjemna”. Polecam jednak z czystym sumieniem każdemu, kto ma ochotę nie tyle pobyć trochę w środowisku średniowiecznych rzezimieszków, co oderwać się od szarej rzeczywistości obecnego świata. Nie uznałabym tej książki za kryminał, chociaż spora w niej dawka wątków sensacyjnych na to wskazuje. Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej powieści, ponieważ z tego typu literaturą dawno się nie spotkałam.

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej specyficznej powieści.Oficynka

Napisz do mnie
kwiecień 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/