Daily Archives: 10 kwietnia, 2024
ODZYSKANE DZIECIŃSTWO – Zuzanna Arczyńska
(…) – To nie było takie proste. Młody. Moja matka poszła w tango i zostawiła nas. W mieście balowała parę lat. Na ulicy udawała, że nas nie zna. My zresztą też, bo się z niej zrobiła meliniara. Ciągle była nachlana. W końcu wypadła przez okno. (…) Nawet nie poszliśmy na jej pogrzeb. (…)
Specjalnością Zuzanny Arczyńskiej są trudne tematy opakowane w pozornie lekkie tematy obyczajowe. Pisarka pochodzi z Pomorza Zachodniego, ale od dwóch dekad mieszka w przygranicznym Sulęcinie. Już w liceum, z drobnymi sukcesami, pisała wiersze. Od siedzenia w szkole wolała czytać książki i słuchać piosenek Grzegorza Ciechowskiego oraz mniej znanego poety, Grzegorza Kaźmierczaka z zespołu Variété. Nade wszystko lubi pisać listy do przyjaciół i znajomych. Do życia podchodzi bardzo poważnie, stąd jej długa przerwa w przygodzie z literaturą. Do pisania wróciła dopiero, gdy dzieci podrosły, a ona sama mogła pozwolić sobie na niezależność i realizację własnych marzeń.
Odzyskane dzieciństwo to powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 MAJA 2018
Dla niektórych jedyna na świecie, dla innych – tylko zastępcza. Pod opieką zastępczych rodziców życiowi rozbitkowie na nowo uczą się żyć. Marta nie miała tyle szczęścia, by do niej trafić. Obecnie sama wychowuje syna i córkę, ciężko pracuje, a o byłym mężu sadyście nikomu nie opowiada. Nawet dzieciom. Pewnego dnia ulega wypadkowi. Opiekę nad jej pociechami sprawuje lokator wynajmujący u niej pokój. Kim jest Marcin? Czy jego niekonwencjonalne metody pomogą naprawić relacje nastolatków z matką? Kiedy Marta została rozdzielona z rodzeństwem nawet nie przypuszczała, że los kiedyś postanowi coś w jej życiu zmienić. Ona trafiła pod opiekę babci, jej siostry do rodziny zastępczej, która z nich miała szczęśliwsze dzieciństwo? Do rodziny zastępczej, którą prowadzi małżeństwo bardzo ciepłych ludzi trafia kolejno kilkoro dzieci. Jedne dorastają i wyfruwają z domu jak ptaki, a na ich miejsce pojawiają się kolejni życiowi rozbitkowie. Bez względu na wiek każdy z nich potrzebuje ciepła i miłości. Komu uda się zapomnieć o bolesnej przeszłości, a kto wejdzie w dorosłe życie pełen wiary w drugiego człowieka?
Ta książka dłuższy czas czekała na półce w mojej biblioteczce na swoją kolej. Trochę zapomniana, trochę wypierana przez inne wreszcie doczekała się przeczytania.
Wygrałam ją kiedyś w jakimś książkowym konkursie i… przyznaję ze wstydem, że o niej zapomniałam. A ona wciśnięta między inne książki gdzieś na jednej z górnych półek cierpliwie czekała.
Ponieważ mój stos wstydu (książkoholicy wiedzą co mam na myśli) jest dość pokaźnych rozmiarów, w tym roku postanowiłam czytać na zmianę, raz coś z nowości, a raz z tej kupki, która nieśmiało upomina się o sięgnięcie po jedną z zalegających książek.
Ta powieść mnie zaskoczyła, spoglądając na delikatną, mogę wręcz powiedzieć idylliczną okładkę, spodziewałam się treści lekkiej, łatwej i przyjemnej, otrzymałam jednak fabułę tak emocjonalną, że nie mogłam się od tej lektury oderwać.
Nie znam realiów funkcjonowania rodzin zastępczych, ale myślę, że gdyby wszystkie rodziny były takie jak opisana w tej książce, to trudne, często bardzo dramatyczne dzieciństwa wielu dzieci byłyby dużo szczęśliwsze.
(…) – Rodzina jest najważniejsza. Budyń. Pojedź z nami. Ze mną. Kawę mogę wypić z tobą w kuchni u maman. Aleks ma rację. Poza tym wcale się nie znamy i niczego o sobie nie wiemy. Przed chwilą dowiedziałam się jak masz na imię. (…)
Jedni uważają, że tylko więzy krwi łączące biologicznych rodziców z dziećmi można nazwać rodziną, ale ja jestem innego zdania. Często ta „prawdziwa” rodzina jest bardziej obca niż ludzie, z którymi nie łączą nas więzy krwi, co między innymi przedstawiłam w swojej książce „Płacz wilka”.
Zuzanna Arczyńska przedstawia ludzi, którzy muszą i chcą pozbierać wszystkie kawałki rozbitego przez los życia. Opatrują bolesne rany zadane przez kogoś, kto miał być podporą i dzielić się miłością, a często okazywał się zwyrodnialcem kaleczącym i duszę, i ciało dziecka.
Ta książka jest z jednej strony piękna, a z drugiej bardzo bolesna, fabuła kipi od emocji i myślę, że wielu osobom wyciśnie z oczu morze łez. Historie opisane w powieści są proste i bardzo naturalne, nie ma tu ani zbytniego koloryzowania osób ani przesadnego dramatyzmu, chociaż w fabule go nie brakuje.
(…) – No co ty?! – odpowiedział Darek kpiąco. – Kiedy wychodzisz z gówna, to i szopa ma ze trzy gwiazdki. W dupę ciepło i jest co jeść. W szkole nikt nas nie zna. Nie musimy żyć przeszłością. Małe mają jak w bajce. (…)
To opowieść o życiu, które potrafi być i piękne, i okrutne, ale gdy spotyka się na swojej drodze wartościowych ludzi, to wiele traum może pójść w zapomnienie.
Ciekawie wykreowane osobowości bohaterów z pewnością są pozytywnym dodatkiem do fabuły.
To lektura o miłości i leczeniu ran. O zaufaniu i konfrontacji między tym co było, a tym co może być, konfrontacji między dobrem a złem. To książka o nadziei i odpowiedzialności za drugiego człowieka. To również opowieść o ludziach, którzy marzą o przyjaznej duszy i normalności, którzy odkrywają, że więź biologiczna może być mniej trwała od siły miłości.
Polecam tę książkę szczególnie osobom wrażliwym i empatycznym, bo myślę, że głównie do nich autorka ją skierowała. Cieszę się, że posiadam tę książkę i to w wersji papierowej, bo z pewnością kiedyś jeszcze do niej wrócę. Pytajcie o nią w swoich bibliotekach, bo nie jest już do kupienia.