BIAŁE ŚWIĘTA, ZIMNY TRUP – Iwona Banach
(…) Postać zbliżyła się do okna, bardzo, bardzo. Przytknęła twarz do szyby i wpatrywała się w Amelię czarnymi oczodołami. W każdym razie miała dwie wielkie czarne, przepastne plamy oczu. Sprawiała wrażenie, że chce zajrzeć do wnętrza pokoju. Jedna z sękatych rąk się wygięła, tak jakby ją bezgłośnie do siebie przyzywała albo pokazywała klasycznego fuka. (…)
Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiego. W 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.
Białe święta, zimny trup to świąteczna komedia kryminalna.
PREMIERA KSIĄŻKI 11 PAŹDZIERNIKA 2023
Emilia Gałązka jest dość specyficzną osobą, którą jak wszystkich ogarnia przedświąteczna gorączka. Odzwierciedleniem tej gorączki jest usiłowanie za pomocą spawarki i lutownicy wykonanie niezniszczalnej choinki, która ma powstać z ostrzy pił i gwoździ. Magda jest młodą mamą, która postanowiła przenieść rodzinną imprezę do domu, w którym nie będzie zagrażało widmo Emilowej choinki. W domu tym mieszka Paweł z Simoną i właśnie w tym domu zostają znalezione zwłoki. Gdyby mało było grozy, okazuje się, że w okolicy grasuje wilkołak. Czy metalowa choinka okaże się zabójcza? Kto kryje się pod postacią wilkołaka? I czy śnieżna wigilia okaże się dla mieszkańców miasteczka spokojną czy raczej katastrofalną w skutkach?
Po przeczytaniu dwóch dość mrocznych thrillerów kryminalnych postanowiłam trochę odreagować. Sięgnęłam więc po kolejny kryminał, ale tym razem na wesoło.
Styl jakim pisze Iwona Banach jest bardzo ironiczny, ale ja lubię ten rodzaj humoru. Ta książka rozbawiła mnie do łez i sprawiła, że momentami śmiałam się w głos.
Jak to zwykle bywa w komediach kryminalnych, oprócz humoru musi być jakaś sensacja, a nawet odrobinę horroru. W książkach tej autorki znajdziecie to na pewno. Intryga kryminalna skonstruowana jest tak, że do końca nie potrafimy odgadnąć, kto zabił. Przyznam szczerze, że kilka razy błądziłam trochę po omacku i nie trafiłam, ale to chyba świadczy tylko o tym jak skutecznie autorka potrafi wyprowadzić czytelnika w pole.
(…) A to wycie było przejmujące i niosło się jakoś tak mrocznie po lesie, i pobrzmiewało grozą oraz możliwie, że tęsknotą – w końcu Rafael był tu pierwszy raz, i to bez Emilii. (…)
Dość dynamicznie i tajemniczo posuwająca się akcja nie pozwala na nudę. I chociaż prowadzone przez policjanta śledztwo też mocno kluczy między wątkami, to jednak coś tam w końcu udaje się ustalić.
Przyznam szczerze, że wnioski i ustalenia końcowe mocno mnie zaskoczyły, nigdy nie spodziewałabym się takiego zakończenia 😉
Bohaterów jest sporo i początkowo trochę się w tych postaciach gubiłam, bo nie mogłam zapamiętać kto jest z kim i dlaczego, ale jak to mówią „im dalej w las…”. No, może nie jest to dobre porównanie, ale im dłużej zagłębiałam się w fabułę, tym lepiej orientowałam się w jej bohaterach.
A same postacie? No cóż, myślę, że nawet o policjancie nie można w kontekście tej książki myśleć poważnie.
Osobowości i zachowania wszystkich bohaterów wykreowane świetnie, choć z dużą dawką ironii. Ktoś podchodzący do tej lektury poważnie mógłby powiedzieć, że normalni ludzie tak się nie zachowują. Normalni nie, ale stworzeni na potrzeby rozrywki, jaką z pewnością jest komedia kryminalna – tak.
(…) Trzeba przyznać, że Paweł zabrał się do sprawy fachowo. Wyczuwszy woń grozy z dolnych partii dzieciaka, na środku kuchni rozścielił koc, a na nim podkład higieniczny, ten o wymiarach sześćdziesiąt na dziewięćdziesiąt, co pasowało do wielkości dziecka. Położył Maję na podkładzie i rozpiął śpioszki. Przesiąkły już obficie brązową mazią. Wyciągnął małą ze śpioszków oraz z pieluszki, której jednak nie rozpiął. Dzięki temu jej śliczne tłuściutkie nóżki były jeszcze bardziej upaprane i oczywiście brązowe. (…)
Wątki obyczajowe wplecione w fabułę dodają całości osobliwego smaczku, ale z pewnością nie szkodzą oprawie kryminalnej.
Autorka przedstawia społeczność małej miejscowości z takim poczuciem humoru, że trudno się podczas czytania nie roześmiać. Ale chociaż jest to pokazane mocno ironicznie, to niestety można się w tym dopatrzeć sporo prawdziwego życia.
Można by powiedzieć, że jest to powieść świąteczna, bo jest zima, jest śnieg, są przygotowania do wigilii, no i sama wigilia też jest, ale zorganizowana bardzo nietypowo jak na realia polskich rodzin.
Pod względem kryminalnym jest morderstwo, jest tajemnica i tajemniczy ludzie, ale przede wszystkim jest ogrom wielkiej zabawy.
Ktoś może powiedzieć, że jest to bardzo infantylna historia, ale nie – historia jest poważna tylko infantylnie przedstawiona.
Jeżeli macie ochotę na odrobinę czystego relaksu z dużą dawką humoru, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Gwarantuję czas spędzony bez nudy, ale za to na dobrej zabawie.
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu DRAGON, że pozwolili mi na chwilę oderwać myśli od szarości znienawidzonego listopada (tak, tak książkę przeczytałam w listopadzie, ale jakoś nie miałam czasu na napisanie swojej opinii o niej). Ale fakt, że wciąż pamiętam jej fabułę świadczy chyba na plus tej powieści, bo często są książki, które przeczytam, a za tydzień już nie pamiętam o czym były. Myślę, że kiedyś jeszcze do tej lektury wrócę, bo dobrej zabawy nigdy za wiele.
Dziękuję bardzo! To dla mnie szalenie przyjemnie zwłaszcza z takich ust, to znaczy klawiatury i paluszków, no ale, najbardziej z tego powodu, że cenię autorkę recenzji pod względem pisarskim, a to ma wielkie znacznie! No i kocham ludzi, którzy potrafią zauważyć w tym moim szaleństwie choć odrobinę radości! Znęcam się nad cechami, niekoniecznie nad ludźmi, ale Paweł jest wyjątkiem, nad nim się znęcam już przez kilka tomów z radością!