Daily Archives: 5 grudnia, 2020
Rozmowy z autorem – KATARZYNA GACEK
Po przeczytaniu ostatniej książki Katarzyny Gacek, postanowiłam bliżej poznać zarówno samą Autorkę, jak i jej twórczość. Zapraszam na krótką rozmowę, którą z wiadomych przyczyny musiałam przeprowadzić listownie, ale mam nadzieję, że po tej rozmowie, ktoś, kto do tej pory nie poznał jeszcze twórczości tej polskiej pisarki, z przyjemnością sięgnie po jej książkę.
Ewa Formella: Witam serdecznie w moim małym świecie książek, który zaczyna już powolutku zasłaniać mój „wielki” świat realizmu 😉 Z pierwszą Pani książką spotkałam się rok temu czytając „W jak morderstwo” i już wtedy wiedziałam, że nie będzie to spotkanie jednorazowe. A kiedy miałam okazję spotkać Panią osobiście w Bibliotece Oliwskiej w Gdańsku na spotkaniu autorskim, to wiedziałam, że się polubimy (książkowo i nie tylko 😊). Okej, dosyć uprzejmości, zaczynam wypytywanie.
1. W trakcie czytania powieści „Zemsta ze skutkiem śmiertelnym” zwróciłam uwagę na zabawnie, aczkolwiek nieco drobiazgowo opisaną wizytę w fitness klubie, czy chodzi Pani na siłownię lub do fitness klubu? Jeżeli tak, czy to regularnie uprawia Pani jakiś sport?
Katarzyna Gacek – Ach, więc to się dało wyczuć! Szukałam jakiegoś pomysłu na pokazanie, że Magda się zmienia, i przyszły mi do głowy ćwiczenia w klubie fitness, czy raczej – podejście bohaterki do tych ćwiczeń. Sama chodzę na zajęcia pięć, sześć razy w tygodniu. Przy czym zaznaczam – nie znoszę ćwiczyć. Robię to tylko i wyłącznie z rozsądku. Przy moim trybie pracy, czyli siedzeniu przy komputerze od rana do wieczora, muszę sobie zapewnić jakiś ruch, inaczej trzeba by mnie było wyjmować z domu przy pomocy dźwigu. A klub opisany tak szczegółowo w „Zemście” to oczywiście mój klub, czyli „Base”, który uwielbiam.
2. Psy – myślę, że są Pani wielką miłością i przyznam szczerze, że chociaż bardzo kocham psy, to nie znam wielu ras, a w Pani książkach są wymienione takie, o jakich nawet nie słyszałam i przyznam szczerze, że w trakcie czytania szukałam w Internecie tych ras, żeby mieć lepszy podgląd na tych bohaterów dalszoplanowych. Czy to u Pani jest research czy zwyczajne zainteresowanie rasami psów?
K.G. – I to, i to. Od dziecka fascynowały mnie rasy psów. Jedną z pierwszych książek, jakie dostałam od moich rodziców był atlas ras, chodziłam też na wystawy. Wiem sporo na ten temat, ale to nie znaczy, że potrafię cytować wzorzec rasy z pamięci. Rhodesiany znałam „z widzenia”, ale zanim wykorzystałam je w książce, musiałam trochę o nich poczytać. Bardzo się cieszę, że sprowokowałam Panią do poszukiwań internetowych. Gdyby chciała się Pani jeszcze pobawić w grzebanie, to podpowiem, że mój prywatny pies, pierwowzór Alfa z „W jak morderstwo”, to briard .
3. Nie czytałam wielu Pani książek, ale mam nadzieję, że to kiedyś nadrobię, bo lubię Pani poczucie humoru i wnikliwość detektywistyczną, czy w innych Pani książkach również to znajdę?
K.G. – Oprócz „W jak morderstwo” oraz „Zemsty ze skutkiem śmiertelnym” z moich indywidualnych książek jest jeszcze tylko seria dla młodych czytelników „Supercepcja”, gdzie w każdym tomie bohaterowie mierzą się z zagadką kryminalną. Ale w kryminałach, które napisałam z Agnieszką Szczepańską również pojawia się sporo humoru i bardzo fajne zagadki, więc polecam!
4. Napisała Pani kilka książek w duecie, czy współpraca w pisaniu książek zarówno z Agnieszką Szczepańską jak i z Markiem Kamińskim przebiegała zgodnie, to znaczy bez tak zwanych „zgrzytów” pisarskich? Jak przebiegała ta Wasza współpraca?
K.G. – W obu przypadkach wyglądała zupełnie inaczej. Z Agnieszką wymyślałyśmy razem historię i pisałyśmy potem też razem, i o ile w kwestii fabuły potrafiłyśmy się bardzo dobrze porozumieć, to sfera językowa stanowiła jednak pewien problem. Zdarzało nam się zażarcie kłócić, jeśli chodzi o tekst, każda z nas miała swój styl i ujednolicanie go bywało bolesne. Natomiast współpraca z Markiem Kamińskim miała zupełnie inny charakter – Marek był raczej inspiracją i źródłem wiedzy, do samego tekstu praktycznie się nie wtrącał, więc nie mieliśmy żadnej płaszczyzny konfliktu i pracowało nam się idealnie.
5. Seria SUPERCEPCJA to powieści dla dzieci i młodzieży, z ciekawości wysłuchałam audiobookowego fragmentu pierwszej części i chociaż mój PESEL już nie zalicza się do tej grupy odbiorców, to z przyjemnością przeczytam te książki. Jak zachęciłaby Pani młodego czytelnika, aby sięgnął właśnie po TE Pani powieści?
K.G. – No cóż, podobno nie można się od nich oderwać J Dzieją się w polskich realiach, akcja jest dynamiczna, przygody szalone, a bohaterowie – ciekawi i zabawni. A do tego inni. Inni niż ich rówieśnicy, trochę dziwni, a przez to – wykluczeni. Supercepcja mówi o tym, jak sobie z takim wykluczeniem radzić, i że często coś, co uważamy za swoją wadę, może stać się naszą super mocą. Trzeba tylko nauczyć się siebie akceptować.
6. Jak Pani książki, te skierowane do młodego czytelnika (8-12 lat) odbierają Pani dzieci, czy są one w takim wieku, że mogą je przeczytać i zrecenzować?
K.G. – Och, moje dzieci są już dorosłe, najmłodsze ma 16 lat, i teraz czytają raczej moje kryminały niż serię dla młodych. Kryminały im się podobają, ale odbierają je zupełnie inaczej niż zwykły czytelnik. Tak jakby… z niedowierzaniem. Że tej dziwnej, oderwanej od rzeczywistości matce udaje się sklecić jakąś w miarę spójną całość… No niebywałe!
7. Jest Pani również autorką scenariuszy, co przychodzi łatwiej (mam na myśli pisanie i wymyślanie) napisanie książki czy scenariusza? Dla laika, czy są duże różnice w pisaniu?
K.G. – To są zupełnie dwie inne rzeczywistości. Nie potrafię w skrócie wytłumaczyć, jak olbrzymie są różnice w pisaniu książki i scenariusza. Temat jest tak obszerny, że musiałybyśmy poświęcić mu osobny wywiad J Nie wiem też, co mi przychodził łatwiej. Natomiast na pewno książki pisze się szybciej. Od początku pracy nad „Czarnym młynem”, który niedługo wejdzie na ekrany, do oddania gotowego scenariusza upłynęły prawie dwa lata.
8. Moim zdaniem wymyślenie fabuły kryminalnej nie należy do lekkich, bo kryminał to dość specyficzny gatunek powieści, wymagający chyba porządnego researchu. Czy konsultuje Pani swoje fabuły z jakimś przedstawicielem prawa? Na przykład z jakimś policjantem?
K.G. – Ponieważ nie znam się w ogóle na pracy policji, specjalnie wymyśliłam bohaterkę amatorkę, żeby mogła popełniać gafy i żeby nikt nie wymagał od niej zbyt wielkiej wiedzy. Mimo to oczywiście pewne aspekty fabuły trzeba dopracować merytorycznie, pomogła mi w tym pani aspirant Katarzyna Zych z komendy powiatowej w Grodzisku Mazowieckim, bardzo serdecznie panią aspirant pozdrawiam!
9. Pani książki są nie tylko w formie tradycyjnej, czyli papierowej, ale również w formie audiobooków. Czy jako czytelniczka woli Pani czytać czy słuchać?
K.G. – Tylko papier!
10. Wracając do pisania. Ma Pani lekki styl i chociaż w Pani książkach poruszone są poważne tematy, to książki (te, które do tej pory przeczytałam) mogę zaliczyć do lekkich, łatwych i przyjemnych. Czy prościej się Pani pisze książki dla dzieci i młodzieży czy dla dorosłego czytelnika?
K.G. – Młodych czytelników staram się traktować tak samo jak starszych, z szacunkiem i starannością, mimo to oczywiście książki dla młodzieży pisze się w jakiś sposób łatwiej, są mniej skomplikowane i no cóż, krótsze J Natomiast niezależnie od tego, do jakiego rodzaju literatury siadam, zawsze pisanie to dla mnie ogromny wysiłek, nawet jeżeli czyta się to potem lekko, łatwo i przyjemnie. A może właśnie dlatego, że tak to się czyta, tyle mnie one kosztują.
11. Z wykształcenia jest Pani psychologiem, czy wiedza psychologiczna ma wpływ na kreowanie osobowości Pani bohaterów?
K.G. – Zdecydowanie tak. Mam nie najlepszą intuicję psychologiczną, dlatego tworząc postać muszę się wspomóc fachową wiedzą. Stworzenie spójnego, ciekawego bohatera naprawdę wymaga ode mnie sporego wysiłku.
12. Chyba marzeniem każdego pisarza jest, aby jego powieść została zekranizowana. Pani się to marzenie spełniło. Jak Pani zareagowała na wiadomość, że będzie film? Czy grający w nim aktorzy dobrze odzwierciedlają wymyślone przez Panią postacie?
K.G. – Och, w ogóle nie zareagowałam. Znam to środowisko na wylot, pracuję jako scenarzystka od wielu lat i wiem doskonale, że dopóki nie zobaczę aktorów na planie, nie ma żadnej gwarancji, że film rzeczywiście powstanie. Bawią mnie szumne anonse wydawnictw, że „Właśnie sprzedano prawa do ekranizacji!!!”. Od sprzedania praw do ekranizacji do zrobienia filmu droga jest naprawdę daleka, cholernie wyboista i wcale niekoniecznie musi się skończyć sukcesem. Ostatnio Wojtek Chmielarz przyznał, że prawa do ekranizacji wszystkich jego książek zostały dawno sprzedane, a jak do tej pory powstał tylko serial według „Żmijowiska”. Dlatego do planów sfilmowania „W jak morderstwo” podchodziłam sceptycznie. Nie przeżyłam żadnej euforii z tego powodu, każdy kolejny etap przyjmowałam ze spokojem i głębokim wewnętrznym przekonaniem, że na pewno i tak nic z tego nie będzie. Dopiero kiedy zobaczyłam aktorów na próbie czytanej, zaczęło do mnie docierać, że to się jednak DZIEJE.
Jeśli chodzi o moje wyobrażenia postaci, to nie było zaskoczeń. Ania Smołowik jest po prostu idealna w roli Magdy, Paweł Domagała jako Sikora rozwalił mnie na łopatki, reszta obsady również została świetnie dopasowana do postaci z książki.
13. Widać, że zarówno w komedii, jak i w kryminałach czy thrillerach czuje się Pani jak ryba w wodzie, ale czy pomyślała Pani kiedyś, żeby napisać coś innego? Na przykład typowy romans, może z odrobiną erotyki (takie to teraz modne). A może powieść historyczną? Albo książeczkę dla bardzo młodego czytelnika, bajkę lub baśń?
K.G. – Nie ciągnie mnie do żadnych eksperymentów na razie. Kryminały uwielbiam i nie sądzę, żebym się od nich szybko odwróciła. Również dlatego, że najchętniej je czytam. A każdy pisarz pisze to, co sam chciałby przeczytać, przynajmniej ja mam taką teorię. Więc żadnych romansów, żadnych książek historycznych. Może ewentualnie bajka… Ale to dlatego, że jak wiadomo w bajkach bardzo często występują wątki kryminalne.
14. Czy „W jak morderstwo” i „Zemsta ze skutkiem śmiertelnym” będą miały kontynuację? Myślę, że wielu czytelników/czytelniczek pokochało Magdę 😉 O to samo chciałabym zapytać w sprawie SUPERCEPCJI, czy pojawią się kolejne książki z tej serii?
K.G. – Tak, właśnie powstaje „Śmierć na Zanzibarze”, trzecia część przygód Magdy, a w kwietniu w księgarniach pojawi się piąty tom Supercepcji.
15. I na koniec dwa pytania dość banalne, które czytelnicy zadają chyba wszystkim piszącym. Kto jest Pani pierwszym czytelnikiem i pierwszym recenzentem Pani książek? I ile jest „Pani” w Pani bohaterkach?
K.G. – Mam trzy testowe czytelniczki. Moją mamę, która przez prawie całe swoje życie redagowała książki, głównie kryminały, Anię Sawicką – Chrapkowicz, świetną tłumaczkę, która ma mnóstwo cierpliwości do mnie i swoimi recenzjami potrafi sprawić, że chce mi się dalej pisać, no i Magdę Gąssowską, terapeutkę, która bezbłędnie punktuje logiczne nieścisłości w tekście. Dopiero po przepuszczeniu przez takie potrójne sito tekst ląduje w wydawnictwie.
Natomiast jeśli chodzi o to, ile jest mnie w bohaterce, mogę spokojnie odpowiedzieć, że sporo.
Bardzo dziękuję za rozmowę, mam nadzieję, że nie tylko ja z przyjemnością bliżej poznałam Panią i Pani twórczość. Wiem, że wśród moich znajomych są osoby, które Pani książek jeszcze nie znają, mam nadzieję, że teraz sięgną po nie, równie chętnie jak ja.
ZEMSTA ZE SKUTKIEM ŚMIERTELNYM – Katarzyna Gacek
Katarzyna Gacek mieszka pod Warszawą. Z wykształcenia jest psychologiem. Ta polska pisarka i autorka scenariuszy wydała kilka powieści kryminalnych napisanych wspólnie z Agnieszką Szczepańską. Jest autorką scenariuszy między innymi do seriali „Anna Maria Wesołowska” (TVN), „Przeznaczenie” (TV Polsat) czy „Unia serca” (TVP 3 Info). Razem z Markiem Kamińskim napisała przygodową książkę dla dzieci „Marek i czaszka jaguara”. Jest również autorką bardzo poczytnej serii książek dla młodszego czytelnika w wieku 8-12 lat „Supercepcja”.
Zemsta ze skutkiem śmiertelnym to współczesny kryminał z nutką humoru.
PREMIERA KSIĄŻKI 22 LIPCA 2020
Magda jest lekarzem weterynarii, właśnie rozstała się z mężem i próbuje odnaleźć się w nowej życiowej roli. Pewnego dnia na jej oczach pędzący samochód potrąca pracownicę szkoły. Tego samego dnia w miasteczku zostaje porwane dziecko, kolega jej syna. Magda po konsultacji z przyjacielem – policjantem, rozpoczyna własne śledztwo. Czy potrącenie kobiety i porwanie dziecka łączą się ze sobą? Czy Magda poradzi sobie z bezwzględnymi porywaczami? I jaką rolę w tym wszystkim będzie miał pies znajomych?
Ta książką to duga część kryminalnych przygód Magdy, którą czytelnicy poznali w powieści „W” jak morderstwo. Ale jeżeli ktoś nie czytał tej pierwszej części (na co bardzo gorąco namawiam, bo warto) ten bardzo łatwo odnajdzie się w fabule tej drugiej, ponieważ obie mają wprawdzie pewne powiązanie, ale każda z tych powieści to inna historia kryminalna.
Przypuszczam, że autorka jest wielką miłośniczką psów, bo te zwierzęta pojawiają się dość często jako bohaterowie dalszoplanowi. Zresztą sam fakt, że bohaterka pracuje w gabinecie weterynaryjnym też może o tym świadczyć.
(…) Spojrzała na pręgę na grzbiecie zwierzęcia. We wzorcu rasy jej długość jest ściśle określona, a każde ustępstwo uznawane za wadę. Pies z nieprawidłową pręgą nie może być osobnikiem hodowlanym, słyszałam nawet o wypadkach, że takie szczeniaki były usypiane. (…)
W tej powieści zwróciłam szczególną uwagę, poza wątkiem kryminalnym oczywiście, na wątek dotyczący przyjaźni. Czasami samotność i szczerość bolą, ale kiedy ma się przy sobie prawdziwą przyjaciółkę, (a nawet dwie, lub więcej) to ten ból staje się mniej dokuczliwy. Bohaterka tej powieści w tej kwestii jest prawdziwą szczęściarą, bo nie każdy ma kogoś takiego, do kogo może zadzwonić o każdej porze dnia czy nocy, aby wyrzucić z siebie toksyczne żale. I nawet ostra reprymenda nie jest w stanie zniszczyć tej przyjaźni, bo przyjaciółce wolno powiedzieć wszystko.
(…) – Kochanie… – Elka odsunęła mi z twarzy mokre pasma włosów. – Wiem, że jest ci trudno. Zaczęłaś chodzić do pracy, masz dużo mniej czasu i wszystko jest na twojej głowie, ale to nie powód, żebyś nagle przestała dbać o dom i dzieci. Przez trzynaście lat robiłaś wszystko dla Tomka. Po to, żeby cię pochwalił, zauważył, docenił. A on najpierw miał to gdzieś, kompletnie cię nie szanował, a potem zniknął i zabrał tożsamość. Nagle nie wiesz, gdzie jesteś, kim jesteś i co masz robić. A najważniejsze, że nie wiesz, dla kogo masz to robić. (…)
Moim zdaniem Magda była w pewnym sensie profesjonalistką, chociaż czasami zachowywała się dość infantylnie i nieodpowiedzialnie, a nawet można powiedzieć, że ryzykownie. Ale kobieca intuicja i wyjątkowo dedukcyjny tok myślenia były idealnym podejściem do sprawy jaką zajmowała się detektyw-amator. Czasami zanim policjant pomyślał, ona wypowiadała już swoje domysły na głos. Smykałka detektywistyczna aż biła momentami po oczach, może powinno być w policji więcej kobiet?
Kryminał z nutką humoru to jest coś co uwielbiam, bo fabuła często trzyma mocno w ciekawości, a humor odrobinę ją rozładowuje. Tutaj nie brakuje ani jednego, ani drugiego, a czyta się dosłownie jednym tchem. Przynajmniej ja nie mogłam oderwać się od stron powieści i muszę przyznać, że bardzo dobrze zrobiło to na moją psychikę, która w obliczu zimowej, szaroburej pogody działała na mnie trochę nie tak jak powinna.
Autorka bardzo efektownie podeszła do wykreowania osobowości swoich bohaterów, które są nietuzinkowe a zarazem bardzo wyraziste i wyjątkowo realistyczne, chociaż niektóre postacie pozwoliła sobie przedstawić aż nadto realistycznie, mam na myśli szczególnie rodziców głównej bohaterki, (matka, która jest całkowitym przeciwieństwem córki, a ojciec widzi w niej wciąż małą dziewczynkę) i przyjaciela – policjanta, którego nie można nie polubić.
Po skończeniu tej lektury zastanawiałam się, czy mogę się do czegoś „przyczepić”, przecież nie może być tak, że fabuła ma same plusy, w każdej książce można znaleźć chociaż malutki minusik. Niestety, fabuła chyba wciągnęła mnie na tyle mocno, że tych minusików nie zdążyłam zauważyć.
Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom kryminałów. Myślę, że kiedy czytanie jest przyjemnością i jednocześnie świetną zabawą przy ciekawej i wciągającej fabule, w towarzystwie wyjątkowo sympatycznych bohaterów, to warto po taką książkę sięgnąć. Zwłaszcza teraz, kiedy na dworze szaro, buro i ponuro. Nazwisko autorki już na stałe zagościło na mojej półce z książkami i myślę, że kiedy nadarzy się okazja, sięgnę po kolejną książkę tej pisarki.
Jest kryminalnie i bardzo zabawnie, a ja kocham takie połączenia.
(…) – Jeszcze nikt nigdy tak mnie nie witał – stwierdził z uznaniem młody człowiek. – Bierzemy sztangi, moje panie, raz, raz! – Nie ma sensu opisywać tego, co działo się potem. O rozmiarze mojej klęski niech świadczy fakt, że wszystkie dziewczyny ćwiczyły z dziesięciokilogramowym obciążeniem, ja – z gołym drążkiem, a i tak w połowie każdego ćwiczenia padałam bez tchu na matę. Moja twarz, która niestety wyraźnie odbijała się w lustrze, osiągnęła kolor intensywnej purpury, zupełnie jakbym posmarowała policzki świeżo obranym burakiem. (…)
Dla czytelników, którzy nie znają jeszcze książek tej pisarki, przygotowałam niespodziankę. W następnym poście będziecie mogli przeczytać rozmowę jaką przeprowadziłam z panią Katarzyną. Zrobiłam to trochę z własnej ciekawości, żeby poznać bliżej tę autorkę.
Dziękuję Wydawnictwu OFICYNKA za możliwość poznania twórczości tej autorki i z niecierpliwością czekam na dalsze jej książki.