SZCZĘŚCIE Z PIERNIKA – Tomasz Betcher
Tomasz Betcher urodził się w 1981 roku. Jest pedagogiem, socjoterapeutą, praktykiem Terapii Skoncentrowanej. Od ponad dekady pracuje z młodzieżą i dziećmi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej. Jest z wyboru gdańszczaninem, a do pisania inspirują go podróże. Fascynuje się kulinariami, paralotniarstwem i historią Dywizjonu.
Szczęście z piernika to współczesna powieść obyczajowa z nutką świąteczną, której fabuła umiejscowiona została w Toruniu i Trójmieście.
Kalina jest młodą kobietą której marzenia opierają się głownie na własnej piernikarni. W pieczeniu pierników jest mistrzynią. Kiedy jej życie prywatne wali się strzępki z powodu dość przykrego zdarzenia jakie zafundował jej narzeczony, jej wiara w miłość zostaje mocno nadszarpnięta. Rafał próbuje ułożyć sobie życie na nowo i po wyjściu z więzienia po pięciu latach odsiadki, trochę nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Na szczęście ma przy sobie nastoletnią córkę Oliwię, która mimo zbuntowania i żalu do ojca o to, że kiedyś zostawił ją pod opieką apodyktycznej, nie stroniącej od alkoholu babki, kocha ojca jak nikogo na świecie, bo oprócz niego nie ma nikogo bliskiego. Co stało się z mamą Oliwi? Czy losy Kaliny, Rafała i Oliwi przetną się w jakimś momencie życia? Czy Kalinie uda się otworzyć wymarzoną piernikarnię?
Muszę przyznać, że ta książka trafiła w moje ręce bardzo niespodziewanie, ale chyba nie przypadkowo. Z radością mogę stwierdzić, że autor jest moim największym odkryciem literackim w tym roku i chociaż nie ma na swoim koncie pisarskim wielu książek, w moim domu znajdzie się miejsce na każdą kolejną powieść jego autorstwa.
Zachwyciłam się tą książką dlatego, że jest bardzo nietypowa jak na powieść świąteczną typu „Listy do M” czy „To tylko miłość” gdzie mamy dziesiątki bohaterów, dziesiątki historii i czasami wszystko nam się odrobine miesza.
Tutaj mamy troje głównych bohaterów, których losy są tak nieprzewidywalne, że trudno się domyślać kontynuacji wątków. To bardzo ciepła a zarazem wzruszająca książka o radościach i smutkach, o bólu spowodowanym utratą kogoś i bólu upokorzenia. To lektura o odnajdowaniu w życiu ścieżek, które mimo wyboistości prowadzą człowieka do miejsca zwanego „szczęście”.
Autor zabiera czytelnika do Gdyni i Torunia. Jedno z tych miast jest mi szczególnie bliskie, a drugie, dzięki tej książce z przyjemnością odwiedzę.
Bardzo ciekawie i wyraziście przedstawione zostały osobowości bohaterów powodując wyjątkową realność postaci zarówno pod względem charakteru jak i wyglądu zewnętrznego.
(…) Wiedziała, że Rafał nie jest jak inni ojcowie. Nie obrazi się, kiedy tak do niego powie, nie urazi go, gdy przeklnie. Miał rock’n’rollową duszę i nie wyglądało, żeby coś w tej kwestii się zmieniło przez ostatnie pięć lat. (…)
Ogromna wiedza na temat pieczenia piernika oprawiona legendami i różnego rodzaju ciekawostkami dotyczącego tego smakołyku jest nie tylko przyjemnym dodatkiem do fabuły, ale powoduje, że z przyjemnością, nawet taki laik kulinarny jak ja, ma ochotę coś upiec. Ciekawostką są przepisy dodane na końcu książki, które mam nadzieję (chociaż jeden z nich) w przyszłym roku, przed świętami wypróbować. Czytając tę książkę, można wprost poczuć zapach piernika unoszący się nad stronami. Cały czas bowiem towarzyszy przyjemne doznanie zapachu pierników, które przy odrobinie wyobraźni jest wręcz prawie realne.
(…) Wiesz, że w dawnych czasach zasobność piernikarskiego mistrza określało się na podstawie jego zapasów? Im więcej miał dojrzałego ciasta, tym był bogatszy. Najstarsze i najbardziej dojrzałe ciasto mistrzowie zachowywali na specjalne okazje: posag dla córki, albo na specjalne zlecenia. (…)
Fabuła książki rozbawia i wzrusza, przyznam szczerze, że czytając na zmianę uśmiechałam się i ocierałam mokre od łez oczy.
Jest romans w który wpleciona została zmysłowa erotyka, nie wprowadzająca jednak wulgarności, a wręcz łagodnie dominująca przy opisach rodzącego się uczucia i potrzeby bliskości drugiego człowieka.
Autor porusza w swojej książce również trudny temat dramatu walki w chorobie nowotworowej. Jest to nie tyle walka z samą chorobą, co walka z sobą, walka, która pokazuje najbliższym wewnętrzną siłę złudnie ubraną w pozytywnie nastawienie, w optymizm, który widoczny jest na zewnątrz, a gasnący w środku. Wzruszająca historia młodej kobiety, młodej matki, umierającej na białaczką, rozmiękczy nawet najtwardszego człowieka.
(…) Na szczęście Oliwia ulegała czarowi roztaczanemu przez matkę, głównie dzięki uśmiechowi Alicji i jej wesołym oczom. Roztaczany przez nie blask gasł, kiedy kobieta myślała, że nikt nie widzi, a wtedy na jej twarz wpełzał ponury cień rzucany przez śmierć. (…)
Moim zdaniem książka należy do tych, których fabuła na długo zostaje w pamięci czytelnika i myślę, że niejedna osoba z przyjemnością do niej kiedyś wróci. Przynajmniej ja wrócę na pewno. Polecam nie tylko na święta.
Dziękuję, dziękuję bardzo, piękna recenzja, ale takiej się spodziewałam. Sądzę, że po lekturze książki jeszcze raz do niej wrócę, żeby porównać wrażenia, emocje… ❤️❤️❤️❤️❤️❣️
Zatem czekam na te wrażenia 🙂