Daily Archives: 8 listopada, 2019
NAPRAWDĘ JAKI JESTEŚ – Agnieszka Walczak – Chojecka
Agnieszka Walczak – Chojecka gościła na moim blogu już wiele razy, ponieważ jej książki czytuję w miarę regularnie. Osoby, które chcą poznać więcej opinii na temat książek tej autorki zapraszam do moich wcześniejszych wpisów: Gdy zakwitną poziomki, Dziewczyna z Ajutthai, Nie czas na miłość, Nie czas na zapomnienie. Pisarka urodziła się w 1968 roku. Od najmłodszych lat „bawiła się” literaturą i będąc w wieku pięciu lat ułożyła swój pierwszy wiersz. Swoje teksty publikowała między innymi w „Poezji” i „Nowym wyrazie”. Pisała również słowa piosenek, współpracując m.in. z Piotrem Rubikiem w początkach jego kompozytorskiej kariery. W czasie studiów na Filologii Słowiańskiej UW zajmowała się tłumaczeniami literatury z języka serbskiego, którego nauczyła się mieszkając ponad cztery lata w Belgradzie. Współpracowała również z III programem Polskiego Radia oraz pisała do „Magazynu Muzycznego” i „Brawo Best”. Jako pisarka zadebiutowała powieścią „Dziewczyna z Ajutthaji. Niezbyt grzeczna historia”. Pisanie książek tak ją wciągnęło, że kolejne jej powieści ukazują się jak przysłowiowe grzyby po deszczu.
PREMIERA KSIĄŻKI 30 PAŹDZIERNIKA 2019
Naprawdę jaki jesteś to dramat psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona została w przedwojennej Warszawie lat trzydziestych.
Herman jest młodym człowiekiem działającym w organizacji Falanga, zwalczającej „inność” ludzi. Mieszkający z apodyktycznym, twardym i skrajnie prawicowym ojcem stara się być takim jak on, jednak jego wewnętrzne „ja” powoduje, że akcje na jakie chodzi „oczyszczając” społeczeństwo nie sprawiają mu satysfakcji, a czasami wręcz są dla niego odrażającym obowiązkiem. Po jednej z takich akcji w atakowanym człowieku, Herman rozpoznaje przebranego za kobietę przyjaciela szkolnego, który występuje w znanym w ówczesnym czasie warszawskim kabarecie. Od tego dnia wszystko zaczyna się przeciwstawiać młodemu falangiście, czując wewnętrzna rozterkę nie jest w stanie wykonać rozkazu, a gdy dowiaduje się, że w żyłach jego przyjaciela płynie żydowska krew rozterki jeszcze się nawarstwiają. Herman stając między młotem a kowadłem musi podjąć decyzję, czy chce być twardym falangistą, czy tym, kogo czuje w swoim ciele.
Nie ukrywam, że ta historia podziałała na mnie bardzo emocjonalnie. Nigdy nie patrzę na człowieka pod kątem wiary, czy jej braku, ani pod kątem preferencji seksualnych, bo uważam że są to intymne sprawy i bardzo osobiste. Dla mnie człowiek liczy się jako ten dobry, empatyczny, wrażliwy lub zły, ordynarny, brutalny. Oczywiście tych drugich staram się unikać.
Autorka od pierwszych stron swojej książki poruszyła we mnie coś, co nie pozwoliło na tłumienie emocji, dlatego lekturę tę czytałam z wyjątkowym zaangażowaniem się w fabułę.
Główny bohater walczy sam ze sobą. Z jednej strony stara się być silny, odważny, męski, a z drugiej czuje, że w jego ciele mieszka ktoś, kto ma całkiem odmienne pragnienia. Jego poczucie seksualności jest jak balansowanie po cienkiej linii, po której może przejść, jak się bardzo postara (i odważy), lecz może też runąć w przepaść bezlitosnej nietolerancji.
(…) Jest jeszcze gorzej – kontynuował Herman. – Coraz częściej ogarnia mnie przeświadczenie, że tam na górze ktoś się pomylił. (…) Myślę, że Bóg chciał mnie stworzyć kimś innym – wyrzucił w końcu z siebie myśl, która gnębiła go od dawna. (…)
Wewnętrzna walka między ciałem i umysłem dla kogoś, kto nie do końca potrafi zrozumieć, że jest „inny” bywała dla głównego bohatera nie tyle dramatem co niewiarygodną prawdą. Chęć bycia kimś innym i potrzeba bycia kimś innym rywalizowała z wpajanymi od dzieciństwa zasadami.
(…) Faktem było, że uwierało go własne ciało, że czuł niewytłumaczalną przepaść między tym, co na zewnątrz, a w środku, ale to było co innego. Nie miało związku z samcołożnikami, jak nazywano homoseksualistów. (…)
Czy należy potępiać takich ludzi jak Herman? Czy może powinno się im współczuć? Przecież to jest jednak normalne, że ktoś pragnie być tym, kim się czuje. Ilu ludzi wybiera zawód niekoniecznie „godny” płci, lub przypisany danej płci. Ile kobiet robi wszystko, aby nie być odbieraną jako delikatna istota i ilu mężczyzn wykonuje typowo kobiece zawody, bo kocha to co lubi.
(…) Herman nienawidził męskiego ciała, w którym ugrzęzła jego kobieca dusza, lecz nie znajdował sposobu, by się z niego wyzwolić. (…)
Tej książki nie da się czytać bez emocji i to nie tylko dlatego, że fabuła przypomina to, co dzieje się obecnie w naszym kraju. Łza, która zapewne nie jeden raz zakręci się w oku to emocjonalny odbiór tej (teoretycznie) fikcyjnej historii.
Autorka pozwala czytelnikowi zagłębić się również w fakty, poznać osoby istniejące naprawdę, które miały wpływ na historię głównego bohatera, może nie bezpośredni, bo przecież to postać fikcyjna, ale na kogoś takiego jak Herman.
Zakończenie książki zapewne zaskoczy wielu czytelników, mnie przynajmniej bardzo zaskoczyło i nie ukrywam, że bardzo wzruszyło. Nie tego się spodziewałam, ale… to chyba świadczy tylko o tym, że autorka świetnie potrafiła zmanipulować mnie jako czytelniczkę.
Ciekawe zwroty akcji w fabule, czasami szokują, a czasami pobudzają do głębszych przemyśleń.
To trudny temat, ale właśnie dlatego powinniśmy potrafić o tym głośno mówić. Na tym polega tolerancja i akceptacja człowieka bez względu na to kim jest lub kim chce być.
To książka nie tylko o transseksualności, to opowieść o przyjaźni, o miłości i o dążeniu do celu, do spełnienia marzeń. To również lektura o wybaczaniu i sile jaka tkwi w człowieku.
Na długo z pewnością zostanie w mojej głowie piękny cytat, który z pewnością zmobilizuje do przemyśleń niejedną osobę.
(…) Ludzką słabością jest brak starań. Nie potrafimy pielęgnować przyjaźni. A z nią trzeba czule, jak z kobietą. My jednak ciągle gnamy z szaleństwem w oczach. Po sukces, po grubszy portfel, po ulotne uczucie, że zrobiliśmy w życiu coś co ma znaczenie. Potrącamy przy tym tych, którzy chcą nam w życiu towarzyszyć, zostawiamy ich za sobą w kurzu zapomnienia. I tylko czasem dopada nas tęsknota za czymś, co nam umknęło. (…)
Polecam tę książkę z czystym sercem, kto jeszcze nie zna „pióra” tej autorki, z pewnością po tej lekturze sięgnie po jej pozostałe powieści. Połączenie ciekawej fabuły, z nietuzinkowymi bohaterami, których osobowości są dość oryginalne, to książka, którą jak weźmiecie do ręki, nawet nie zauważycie kiedy dotrzecie do ostatniej strony i słowa „koniec”.
Są książki, które się czyta, są książki które się próbuje czytać, i są książki, które się „pochłania”, moim zdaniem ta lektura właśnie należy do ostatniej z wymienionych kategorii.
Dziękuję Autorce za podjęcie tematu, a Wydawnictwu EDIPRESSE KSIĄŻKI za tę lekturę, której fabuła nie tylko przeniosła mnie do pięknej przedwojennej Warszawy, ale na pewno na długo pozostanie w pamięci.