BYŁ SOBIE PIES 2 – W. Bruce Cameron
O W. Bruce Cameronie pisałam we wcześniejszym wpisie, kiedy dzieliłam się swoimi odczuciami po przeczytaniu książki Był sobie pies. Nie będę się zatem rozpisywała ponownie, a każdego kto chciałby dowiedzieć się więcej na temat tego autora zapraszam do poprzedniego wpisu.
Był sobie pies 2, to kontynuacja losów bardzo mądrego i sympatycznego psiaka, który dzieli się swoimi spostrzeżeniami z kilku swoich wcieleń.
Bailey był kiedyś psem bardzo przywiązanym do swojego chłopca, los jednak jest okrutny i pies nie może towarzyszyć swojemu panu dłużej niż kilkanaście lat. W kolejnych swoich wcieleniach sympatyczny zwierzak ma do wykonania jakieś zadanie, odradza się w różnych rasach i co za tym idzie dostaje różne imiona. W tej części Bailey powraca głównie jako suczka Molly, ale nie tylko. Jednak ten okres jest dla czworonoga bardzo ważny, spotyka on bowiem małą dziewczynkę, Clarity, jednak jej mama jest nie tylko osobą bardzo egoistyczną i zapatrzoną w siebie, ale dodatkowo nienawidzi psów. Po wielu latach, pies odnajduje swoją małą przyjaciółkę, która nie jest już taka mała i… ma kolejne zadanie do wykonania. Musi pomóc ukochanej pani odnaleźć prawdziwą miłość i zrealizować jej marzenie. Czy uda mu się tego dokonać w jednym wcieleniu? Czy życie, które jest bardzo pomerdane potraktuje go łaskawie?
Nie pamiętam już kiedy ostatnio tak bardzo wzruszyła mnie jakaś książka, pomijając oczywiście pierwszą cześć, czyli Był sobie pies. Widać, że autor ma bardzo specyficzne podejście do zwierząt, a w szczególności do psów, bo chyba nikt tak jak on nie potrafiłby wejść w psychikę psa. Jestem od wielu lat właścicielką kilku psów, zawsze są u mnie przynajmniej dwa jednocześnie, więc wiem co mówię, bo często rozumiemy się z moimi pupilami bez słów.
Narratorem powieści jest oczywiście pies, który swoim psim dedukowaniem często rozbawia do łez, ale równie często też wzrusza.
Autor dzieląc się ze swoimi czytelnikami spostrzeżeniami z punktu widzenia psa, przy okazji zabiera nas do trudnego często życia człowieka. W tej powieści pokazuje nam postrzeganie życia przez tak zwaną „trudną młodzież”, która może gdyby nie dramat dziecięcy zafundowany przez egoistyczną i zapatrzoną w siebie matkę, samotnie wychowującą nastoletnią córkę, było nieco inne. Jak ważne jest dla młodego człowieka normalne, niepozbawione obojętności życie.
Mamy tu zauroczenie pierwszą miłością, toksycznie wpływająca na dorastającą, pełna buntu dziewczynę, ale mamy też miłość platoniczną, gotową w każdej chwili na poświęcenie warte więcej niż można to sobie wyobrazić. Niestety w młodym wieku, takie typowe zaślepienie bywa częste.
Ta książka jest jednak poświęcona głównie miłości psów i do psów, ale także niestety, dramatów wynikających z faktu nienawiści do tych stworzeń.
(…) Nie rozumiałem, co się stało i dlaczego znalazłem się w tym miejscu pełnym szczekających psów. Tak bardzo tęskniłem na CJ, że zacząłem nerwowo dreptać i cicho skomleć, aż wreszcie schowałem się do budy i położyłem na skrawku chodnika, ale nie mogłem zasnąć. (…)
Czytając tę książkę człowiek na zmianę śmieje się i płacze. Muszę jednak przyznać, że zabawne przemyślenia i sytuacje jakie zostały opisane, powodowały, że czasami śmiałam się w głos.
(…) Tym, co nie bardzo lubiłem, była kąpiel. W moich wszystkich poprzednich wcieleniach kąpiel polegała na tym, że stałem na dworze i byłem polewany wodą oraz nacierany śliskim mydłem, które pachniało tak okropnie jak włosy Glorii i którym sierść pachniała mi jeszcze długo po opłukaniu. Natomiast u CJ kąpiel odbywała się w domu, w takim pojemniku o bardzo śliskich bokach. (…)
Fabuła tej cudownej powieści nasycona jest miłością i czułością, zarówno do psów jak i do ludzi. Ale jest w niej również sporo dramatu, widzianego nie tylko oczami psa, dramatu ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić z otaczającą ich codziennością.
Kontakt człowieka z psem bywa różny, jak różne bywają psy i jak różni bywają ludzie. Dla jednych pies jest przyjacielem, domownikiem i nie można go po prostu NIEkochać. Ale jak wiele jest takich osób, które uważają, że pies to tylko buda, łańcuch i miska marnej strawy. Smutne to ale prawdziwie. Cieszę się, że autor tak dogłębnie przedstawił psychikę psa, bo czytając tę książkę uzmysłowiłam sobie, jakie szczęśliwe życie mają moje psiaki i co musiały przechodzić, zanim zaadoptowałam je ze schronisk.
Nie polecam tej książki do przeczytania, ja wręcz z uporem proszę o przeczytanie tej pięknej powieści. Myślę, że po jej przeczytaniu wielu ludzi zmieni swój stosunek do psów, wielu ludzi zrozumie, jak trudne czasami bywa psie życie i ile szczęścia może dać zwykły głask.
Dziękuję Wydawnictwu Kobiece za to, że zdecydowało się wydać tę książkę. Jak znam siebie, to pewnie wrócę do tej lektury niejeden raz. I przyznam się szczerze, że zamówiłam już sobie kolejne książki tego autora, może dlatego, że jestem niepoprawną psiarą?
Lekki styl jakim pisze autor, w połączeniu z ciekawie i bardzo dogłębnie przedstawionymi osobowościami bohaterów, zarówno tych ludzkich jak i psich i oczywiście z fabułą, która nie pozwala na oderwanie się od stron książki to prawdziwy majstersztyk.
Czy muszę pisać więcej?