MANIPULACJA – Agnieszka Kruk
Agnieszka Kruk jest mieszkanką Warszawy. Z wykształcenia jest anglistką i dziennikarką. Książki zaczęła pisać z zamiłowania. Manipulacja jest jej debiutem, czy udanym? O tym już muszą zadecydować sami czytelnicy.
Manipulacja to powieść psychologiczna z wątkami thrillera.
Lu i Bo to dwie przyjaciółki, które różni chyba prawie wszystko. Lu jest zakompleksiona, cały czas przeżywająca jakieś traumy, chociaż uważa, że utrzymuje bliski kontakt z naturą i wierzy w energię rządzącą światem. Bo jest osobą racjonalnie podchodzącą do życia, pełną energii i radości. Pewnego dnia kobiety widzą w telewizyjnych wiadomościach filmik relacjonujący dziwny wypadek, uczestniczką którego jest młoda kobieta, która z niewiadomych przyczyn, na pustej ulicy, nagle wchodzi pod nadjeżdżający autobus. Po kilku tygodniach sytuacja powtarza się i to już zaczyna być dla przyjaciółek zagwozdką. Czy kobietom uda się dojść prawdy, co działo się z tymi młodymi samobójczyniami? Czego potrzebuje Lu, aby wyrwać się ze szpon obłędu strachu ogarniającego ją zwłaszcza nocą?
Grupa A może nad morze? Z książką, której jestem członkinią od kilku lat, podjęła się nowego wyzwania, czyli objęcia książki patronatem medialnym.
Autorka w swoim filmiku na Facebooku mówi, że jej debiut pisarski to thriller. No cóż, dla mnie to raczej powieść psychologiczna, z wątkami thrillera w typie fantastyki.
Fabuła książki podzielona jest jakby na trzy części.
- Lu i Bo przed wakacjami.
- Lu na wakacjach w egzotycznym kraju na luksusowym jachcie.
- Lu po wakacjach.
I tu muszę się przyznać, że najbardziej wciągnęła mnie dopiero trzecia część książki, w której zaczęło się coś dziać, coś przypominającego kryminał.
Pierwsza część jest nieco nudnawa, główna bohaterka albo pije wino, albo śpi. Jej zachowanie jest trochę nielogiczne, żeby nie powiedzieć, że momentami zachowuje się dość infantylnie jak na dorosłą, wykształconą osobę.
W drugiej części zaczyna być ciekawiej. Nieco egzotyki, i zagadkowych zdarzeń potrafi zatrzymać czytelnika w ryzach fabuły.
Natomiast trzecia część jakby nabiera tempa, zaciekawiając do tego stopnia, że już trudno jest odłożyć książkę na bok. Główna bohaterka wnosi kilka elementów zmian w swoim zachowaniu, chociaż nadal dużo pije wina i śpi, ale pojawiają się w jej życiu nowi, ciekawi osobowościowo ludzie. Niektórzy bardzo realistyczni, a niektórzy dość tajemniczy.
Mama nadzieję, że kolejni czytelnicy nie zrażą się początkiem książki i dotrwają do końca, bo warto. Czytając tę lekturę doszłam do wniosku, że autorka dopiero w tej trzeciej części swojej książki rozkręciła się na dobre, jak gdyby dopiero wówczas podjęła ostateczną decyzję, co do fabuły.
Nie ukrywam, że wprowadzone do tej powieści postacie zostały ukazane bardzo ciekawie. Osobowości są różnorodne i nietuzinkowe. Tak samo, jeśli chodzi o wątki. Nawet wątek romansowy jest dość specyficznie przedstawiony.
Sam pomysł na fabułę bardzo ciekawy, tylko moim zdaniem trochę nie do końca przemyślany z jego konkretną realizacją, bo początek książki naprawdę może zniechęcić. Ale ponieważ jest to debiut pisarski tej autorki, to nie uważam, aby po tej pierwszej książce ją skreślić, bo wiem, sama po sobie, że kolejną książką autor często potrafi zaskoczyć.
Ponieważ jest to książka o kobietach, to muszę dodać, że mile zaskoczyło mnie wprowadzenie do fabuły dwóch całkowicie różnych osobowościowo bohaterek. Myślę, że Lu, nie bedzie należała do tych bohaterek, które się lubi, bo to kobieta pełna sprzeczności, dość dziwna i momentami (nawet dość często) irytująca. Ciągły pesymizm, zakompleksienie i ciągłe niezadowolenie Lu nie działały na odbiór przeze mnie fabuły pozytywnie.
(…) Nie cierpię podróży, lotnisk, tłumu – powtarzała w myślach. Nie cierpię ludzi, ludzie są przyczyną wszystkich frustracji i nieszczęść. Zapragnęła być sama, zapomnieć o tym, gdzie jest i dokąd zmierza. Zatęskniła za swoim cichym mieszkaniem, kanapą i kieliszkiem czerwonego wina. (…)
Lu bała się wszystkiego, bała się ludzi, bała się życia, bała się nawet miłości.
Natomiast, Bo potrafiła rozbudzić w czytelniku nie tyle ciekawość, co nawet uśmiech na twarzy.
Niestety mnie osobiście bardzo irytowały skróty imion, jakie autorka nadała swoim bohaterkom. Wolałabym, aby Bo, pozostała Bożeną a Lu… miała normalne polskie imię. Zwłaszcza, że fabuła książki umiejscowiona jest w polskich realiach i te skrócone wersje nijak mi pasowały do tego naszego wizerunku polskości.
Zapadła mi w pamięci pewna myśl z tej książki. Były to słowa skierowane do Lu, ale myślę, że wiele kobiet powinno je zapamiętać, ponieważ takich kobiet jak Lu jest wiele, może nie dosłownie, ale… Myślę, że wiele jest również tych silnych i chwytających życie garściami odważnie tak jak Bo.
(…) – Ktoś mądry kiedyś powiedział, że żadna myśl nie posiada mocy. To ty posiadasz moc. Dopiero kiedy zidentyfikujesz się z myślą i uwierzysz w nią, dajesz jej moc. (…)
Z całą pewnością ta książka jest o kobietach, zarówno tych słabych psychicznie jak i tych silnych. Piękne porównanie tych dwóch osobowości daje nam do myślenia.
Autorka wplata w fabułę również wątek dotyczący istot nadprzyrodzonych, demonów, jakiegoś niezidentyfikowanego zła, które nawiedzają główną bohaterkę nocami. Ale koszmary, czy demony, które potrafią człowieka nawiedzać w snach, często są wytworami naszej wyobraźni i strachu i tylko od nas zależy, czy poddamy się temu, czy zwalczymy to siłą naszej pozytywnej odwagi.
Polecam tę powieść nie tylko paniom, ale polecam ją osobom lubiącym powieści psychologiczne. Myślę, że czytelnicy romansów, kryminału czy thrillera również znajdą w niej coś dla siebie. I mimo tego, że książka mnie nie zauroczyła, trzymam mocno kciuki za kolejne powieści tej autorki.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam po sięgnięcie po tę lekturę, zwłaszcza osoby, które zaczytują się w powieściach tego typu.