Recenzje książek

Monthly Archives: marzec 2019

WAKACJE Z TRUPAMI – Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska, to autorka, którą polubiłam nie tylko z powodu jej osobowości, ale głównie dzięki bohaterom jej książek. Wprawdzie za Alicją i Julią nie przepadam tak jak za Barnabą Uszkierem, ale towarzystwo tych dwóch nauczycielek również jest mi miłe. Autorka ta jest nie tylko pisarką, ale również animatorką kultury.  To jedna z naszych polskich kryminalistek, po której książki sięgam bardzo chętnie. Pochodzi z Wrocławia, jednak od ponad 20 lat mieszka w Gdańsku. Z wykształcenia jest nauczycielem wychowania fizycznego, ale pracuje w firmie informatycznej. Pisze i czyta oraz uprawia sport trenując aikido.

Wydawnictwo Oficynka rok 2018
stron 438

Wakacje z trupami to druga książka tej autorki z gatunku komedii kryminalnej, której fabuła umiejscowiona została współcześnie na terenach Polski.

Alicja i Julia to dwie przyjaciółki, pracujące na stanowiskach nauczycielek w jednym z gdańskich gimnazjum. Prawie każdego roku część wakacji postanawiają spędzać wspólnie. Tym razem wyjeżdżają w okolice Fromborka zaintrygowane opowieściami o pojawiającym się tam duchu, oraz dziwnych kradzieżach. Podczas jednego ze spacerów po lesie znajdują zwłoki mężczyzny. Ich ciekawość zostaje pobudzona do tego stopnia, że same próbują rozwiązać zagadkę nie tylko znalezionego trupa, ale również tajemniczej postaci widywanej przez mieszkańców oraz dziwnego złodzieja, który okrada miejscowe gospodarstwa z mało wartościowych przedmiotów. Czy uda się kobietom rozwiązać śledztwo samemu i co o ich kryminalnych podchodach sądzi miejscowa policja? Kto wciela się w ducha, a kto jest złodziejem, czy to jedna i ta sama osoba?

Muszę przyznać, że tak jak wspomniałam wcześniej, po książki tej autorki sięgam chętnie, i chociaż chyba bardziej wolę te z gdańskim policjantem – Barnabą Uszkierem, to dwie młode nauczycielki również bywają bardzo zajmujące.

(…) Większość ludzi nie ma tego typu przygód przez całe życie. A my tak. I to bez specjalnych starań, proszę bardzo, wyjazd do obserwatorium,krótki spacer po lesie i wlazłysmy w trupa. Nie szukałysmy fo, nie planowałyśmy spaceru w tym mijscu i nie wiedzziałysmy, że jest tam ścieżka, na ktorej końcu będą zwłoki. (…)

Autorka świetnie przenosi poważny kryminał na płaszczyznę lekką, jaką jest komedia. Dzięki bohaterkom, które są nieco szalone, ale bardzo sympatyczne, a do tego dość wścibskie i można określić nawet , że nieco infantylne (ale z całą pewnością nie nudne) mamy kilka/kilkanaście godzin dobrej zabawy. Te dwie młode kobiety potrafią przyciągnąć uwagę czytelnika, chociaż ich tok myślenia balansuje i bywa czasami bardzo dziecinny by za chwilę przeobrazić się w tok myślenia prawdziwego policjanta zajmującego się poważnymi przestępstwami.

Książka momentami przypomina mi lektury Joanny Chmielewskiej, w których nad poważnym zagadnieniem kryminalnym pracowały zupełnie postronne osoby.

Wielkim plusem tej powieści jest nie tylko ciekawa fabuła kryminalna, ale duża dawka humoru wpleciona głównie w pełne swoistego humoru dialogi.

Nie ma tutaj niesamowitych zwrotów akcji, ale i tak nie można oderwać się od fabuły, która intryguje, zaskakuje i momentami trzyma w napięcie i która po prostu bawi. Poważne dylematy śledztwa poznajemy od strony amatorek działań detektywistycznych, które mimo swojego dość infantylnego (czasami) zachowania posiadają oryginalną dedukcję śledczą.

(…) Poza tym dla nas przygodą było ŁAPANIE mordercy albo złodzieja, a nie samo ZŁAPANIE go. Te wszystkie rozważania,kombinowanie, rozmowy z ludźmi i nawet nanoszenie na mapę kropekw mijscach, gdzie się pojawiali włamywacz izjawa, budziły nasz szczery zachwyt i niosły za sobą dreszcz emocji. (…)

Muszę jednak przyznać, że chociaż bardzo dobrze się przy tej lekturze bawiłam, to trochę za dużo było dla mnie takich sytuacji dość naiwnych, chociaż swoista odwaga tych dwóch szalonych kobiet mi imponowała. Myślę, że aby poczuć prawdziwą moc kryminału, przydałaby się tym bohaterkom większa dawka powagi. Oczywiście to jest tylko moje zdanie, ponieważ jestem osobą już dość wiekową (czytaj poważną) i czasami z trudem przychodzi mi akceptowanie spontaniczności młodych ludzi.

Trochę mnie również drażnił skład tekstu. Bardzo nie lubię, kiedy książki są napisane w jednej ciągłości. Nie mogę sobie wówczas pozwolić na tłumaczenie „jeszcze jeden rozdział i idę spać”. No cóż nie przepadam za tego typu składem treści. Innym może taki układ tekstu nie przeszkadza, mnie osobiście sprawiał mały dyskomfort w czytaniu.

Ale wracając do fabuły i do bohaterek, pomysł na intrygę kryminalną jak dla mnie świetny. Poważne śledztwo prowadzone przez trochę mniej poważne amatorki działań śledczych, to z całą pewnością lektura lekka, łatwa i przyjemna i mam nadzieję, że trafi do wielu czytelników. Tym osobom, które zdecydują się sięgnąć po tę humorystyczną powieść kryminalną, gwarantuję dobrą zabawę. Może wśród czytających bardziej polecam tę lekturę paniom, bo panowie preferują chyba jednak nieco ostrzejszą grę, ale myślę, że i panowie będą się przy niej dobrze bawić (szczególnie mając wzgląd na prostoduszność niektórych kobiet). Alicji i Juli nie da się nie polubić, więc polecam ich towarzystwo szczególnie na czas urlopu.

A las, który jest jak gdyby drugoplanowym bohaterem tej powieści, jest tak opisany, że jak się przymknie oczy, to mocą wyobraźni można przenieść się w okolice pachnących igliwiem terenów i nawet poczuć zapach grzybni. (Czy grzybnia pachnie? Chyba tak, chociaż przyznam szczerze, nie znam się ani na grzybach ani na ich zbieraniu, wolę zwykłe spacery po lesie). Uwielbiam zapach lasu, a autorka sprawiła, że momentami wręcz czułam go podczas czytania tej powieści.

Polecam tę książkę nie tylko osobom preferującym kryminały. Uważny czytelnik znajdzie w niej również odrobinę historii, ciekawą przygodę ale przede wszystkim dobrą zabawę.

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki i przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnych wakacji tych dwóch młodych nauczycielek.

KRÓLEWSKI SKARB – Jacek Dubois

Jacek Dubois urodził się w 1962 roku. Z zawodu jest adwokatem zajmującym się sprawami karnymi. Literatura to jego hobby. Swoje doświadczenie zawodowe, wzbogacone wytworami własnej wyobraźni, opisuje w książkach zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Jako pisarz zadebiutował w roku 2005 powieścią „A wszystko przez faraona”, która została nominowana do nagrody IBBY. Jest również autorem słuchowisk radiowych i felietonów, których publikacje znajdują się w czasopismach: „On”, „Zwierciadło”, „Home & Market”, „Gentleman”, „Les Echos de Pologne”, „Gazeta Finansowa”, „Edukacja Prawnicza”.


Wydawnictwo EDIPRESSE
Premiera luty 2019
stron 300

Królewski skarb to współczesna komedia kryminalna, której odbiorcami mogą (ale nie muszą) być młodzi czytelnicy w wieku 11-15 lat.

Z pewnej warszawskiej ekspozycji giną klejnoty koronacyjne królowej brytyjskiej. W trakcie ucieczki jeden ze złodziei postanawia zachować skarb dla siebie i ucieka z łupem do jednego z biurowców, w którym przypadkowo mieści się biuro mecenasa, który  wcześniej bronił go w jakiejś sprawie. Policja zaczyna podejrzewać, że ów adwokat jest wspólnikiem złodzieja, ale dzieci adwokata nie wyobrażają sobie, że ich ojciec mógłby być wmieszany w przestępstwo. Zaczynają więc własne śledztwo, a kiedy królowa brytyjska wyznacza nagrodę dla znalazcy jej klejnotów, nic już nie jest  w stanie zatrzymać małej Helenki, jej dwóch braci i przyjaciela, przed zamiarem złapania bandytów i odnalezieniem królewskiego skarbu. Czy dzieciom uda się udowodnić niewinność ojca-adwokata? Kto pomoże im w rozwiązaniu zagadki kryminalnej? I czy tajemniczy duch z lustra to tylko wymysł ich wyobraźni czy wspólnik dziecięcych detektywów?

Muszę przyznać, że dawno się tak nie bawiłam czytając książkę dla dzieci i młodzieży. Autor zadbał jednak o to, aby książka zainteresowała nie tylko młodych czytelników, ale również ich rodziców (a nawet babcie).

Młodzi bohaterowie zostali przedstawieni bardzo ciekawie zarówno wizualnie jak i pod względem osobowościowym.

Narratorką powieści jest Helenka (zwana Bezimienną), mała dziewczynka, córka pewnego adwokata, która ma głowę pełną pomysłów i należy do wyjątkowo wścibskich i odważnych dzieci. Jej kompanami są trzej chłopcy; dwaj to starsi bracia dziewczynki a jeden to przyjaciel z klasy.

Zupełnie niewinnie zaczynająca się historia kryminalna dzięki niesamowitym zwrotom akcji przemienia się w poważne śledztwo. Jednak dla młodych detektywów, którzy nie dopuszczają do siebie myśli, że ich ojciec może być wplątany w jakieś przestępstwo nie ma rzeczy nie-do-za-ła-twie-nia.

Żeby było ciekawiej, autor postanowił wpleść w fabułę trochę zjawisk paranormalnych, i tak dzieci zaprzyjaźniają się z duchem mieszkającym w lustrze windy znajdującej się w biurowcu, w którym pracuje pan adwokat.

Momentami jest bardzo zabawnie, ale jak na porządny kryminał przystało, czytelnik musi poczuć odrobinę dreszczyku strachu, zatem jest również trochę grozy:

(…) W miejscu, w którym byliśmy, było tak samo strasznie ciemno i wkoło pusto. Nie będę bujać. Miałam ochotę zrobić to samo co on, czyli uciekać stąd jak najszybciej do domu. Czułam jak po plecach zaczynają przebiegać mi zimne dreszcze. Spojrzałam na braci. Oni też mieli nietęgie miny, choć bardzo starali się to ukryć. (…)

Czytając ten kryminał, prawie cały czas się uśmiechałam. Muszę jednak przyznać, że autor w wyjątkowo dostępny i ciekawy sposób zaznajamia młodego czytelnika z światem prawno-policyjnym, w bardzo dostępny sposób tłumacząc na czym polegają wszelkie procedury takie na przykład jak: zatrzymanie, przesłuchanie, czy obrona prawnicza.

Kolejnym nieco humorystycznym akcentem tej powieści są nazwiska, lub przezwiska osób zaplątanych w intrygę kryminalną. Mamy na przykład Mieczysława Chciwego, Radzia Szprychę, czy Mieczysława Lepka Rączka. No i oczywiście ducha lustra, który sprawnie przeskakuje sobie z dużego ściennego zwierciadła do małego lusterka w puderniczce, pomagając młodym detektywom w prowadzeniu śledztwa.

Fabuła, fabułą ale wizualizacja historii również jest ważna. Aby nie było nudno (chociaż o nudzie przy tej książce nie można nawet myśleć) na wielu stronach umieszczone zostały humorystycznie narysowane scenki obrazkowe, których aurotem jest Hubert Grajczak.

Polecam tę książkę nie tylko młodym czytelnikom w wieku 11-15 lat, myślę, że niejeden dorosły, poważny czytelnik, będzie się świetnie bawił przy tej lekturze. Moim zdaniem nie ma nic lepszego od połączenia humoru z pełną zwrotów akcji historią kryminalną, a jak do tego dołożymy ciekawych pod względem charakteru bohaterów i wciągające dialogi, to… czego chcieć więcej?

Dziękuję wydawnictwo Edipresse Książki za możliwość przeczytania tej powieści i chociaż wstępnie chciałam ją oddać synowi mojej znajomej, to w końcu postanowiłam mu tę książkę jedynie wypożyczyć, bo kto wie… może za jakiś czas do niej wrócę?

POPIELATE LALECZKI – Hanna Greń

Hanna Greń gościła już w skromnych progach mojego bloga. Przygodę z jej książkami zaczęłam dopiero w zeszłym roku, ale dziś już wiem, że nie skończy się ona zbyt szybko. Po pierwszych przeczytanych książkach tej autorki mam ciągły niedosyt. Nie będę przedstawiała tej autorki ponownie, ponieważ pisałam o niej już we wcześniejszych wpisach, kiedy dzieliłam się z moimi czytelnikami opiniami o książkach Uśpione królowe i Cynamonowe dziewczyny. Zapraszam do zerknięcia do tamtych wpisów.


Wydawnictwo REPLIKA rok 2018
stron 368

Popielate laleczki to kolejna część z cyklu „W trójkącie beskidzkim”, czyli kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została współcześnie, gdzieś między Bielską Białą, Wisłą i innymi sąsiadującymi miejscowościami.

Tula jest młodą dziewczyną, pracującą jako fryzjerka w zakładzie swojej mamy. Pewnego dnia Asta – mama Tuli, odbiera wiadomość na służbowej poczcie i od razu widać, że nie jest to kolejne zapisanie się klientki na wizytę w salonie. Ciekawość zmusza dziewczynę do sprawdzenia kto napisał do jej mamy i co napisał, że kobieta w jednej sekundzie posmutniała, a z jej oczu zaczął zionąć strach. Nadawcą wiadomości okazał się szantażysta, który postanowił wyciągnąć od właścicielki salonu fryzjerskiego sporą sumę pieniędzy szantażując ją zdjęciami z przeszłości. Dziewczyna postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i udaje się na miejsce wyznaczone przez mężczyznę. Jak wielkim staje się dla niej zdziwieniem fakt, że odnajduje go, ale… z poderżniętym gardłem. Po kilku latach sytuacja powtarza się. Znów do jej matki pisze kolejny szantażysta i kolejny raz Tula znajduje jego zakrwawione ciało. Wszystko wskazuje na to, że mordercą mężczyzn może być jej matka. Czy Asta byłaby zdolna do zamordowania z zimną krwią mężczyzn, którzy niegdyś bardzo ją skrzywdzili? Czy Tula jest w stanie uwierzyć w winę matki? I czy policja dojdzie wreszcie do tego, kto postanowił wyręczyć organy sprawiedliwości mordując kilka osób za winy z przeszłości?

Muszę przyznać, że cykl „W trójkącie beskidzkim” wciągnął mnie do tego stopnia, że kiedy tylko trafia w moje ręce kolejna książka, wszystko inne idzie w odstawkę.

Powieść ta jest wprawdzie częścią cyklu, ale każdą z tych książek można czytać oddzielnie, ponieważ każda ma inną fabułę, chociaż wielu bohaterów jest tych samych. Nie twierdzę, żeby zacząć od pierwszej lepszej, a wręcz zachęcam do sięgnięcia po tę pierwszą z cyklu, ponieważ tam poznajemy głównych bohaterów. Autorka jednak tak zwinnie wprowadza czytelnika w przeszłość towarzyszących fabule osób, że bardzo łatwo można wiele wątków z tej przeszłości poznać czy domyśleć się.

Muszę przyznać, że autorka pisze, bardzo malowniczo działając na wyobraźnię czytelnika. A wplatając w tę zaskakująca momentami fabułę błyskotliwe dialogi, oraz bardzo ciekawe osobowościowo postacie to czegóż chcieć więcej.

(…) Na początku ulicy nie zobaczyła nikogo, tylko jeszcze gęstniejącą mgłę ograniczającą widoczność. Stojąca w rogu latarnia była martwa, podobnie jak mężczyzna, którego Tula dostrzegła chwilę później. Leżał na chodniku tuż poniżej skrzyżowania, a gdy z okrzykiem przerażenia doń dobiegła, w świetle komórki, której jednak zdecydowała się użyć, zauważyła kałuże krwi i szeroko rozwarte, niewidzące oczy. (…)

Mnie zachwyciła od samego początku postać kobiety – Petry, żony jednego z policjantów. Petra jest osobą nietypową, z wyjątkowo działającą intuicją i psychologiczną wręcz spostrzegawczością, która płynnie i sprytnie potrafi zasugerować doświadczonemu policjantowi, w którą stronę ma skierować prowadzone śledztwo.

(…)  Tak myślałam. Ja bym to zrobiła inaczej. – Zachichotała na widok miny męża. – To jest twoje śledztwo i sam wiesz, co masz robić. Ale moim zdaniem szukanie dowodów Klimasa to strata czasu.(…)

Oprócz wątku kryminalnego, mamy również kilka wątków obyczajowych, a także miłosnych, z których jeden bardzo mnie wzruszył. Dotyczy on losów młodej dziewczyny pochodzącej z patologicznej rodziny, która w obliczu zbliżającej się tragedii zdecydowała się na związek z dużo starszym od siebie mężczyzną.  Niby nie ma w tym nic dziwnego, ale dla mnie taki wątek czystej miłości to coś pięknego. O tym, że prawdziwa miłość jest w stanie pokonać najgorsze, bo i traumy i strach i obojętność, może się przekonać niewielu.

(…) A co tu jest do rozumienia? – burknął. – Kochałem cię. A skoro do wyboru było mieć cię wraz z dzieckiem albo nie mieć wcale, wybrałem to pierwsze. I nigdy nie żałowałem. Dla mnie Tula jest moją córką, a nie któregoś z tamtych. (…)

Przyznam również, że zaskoczył mnie w tej książce skonstruowany przebieg śledztwa, w wyniku którego, morderca prawie podany jak na tacy, okazuje się niewinną osobą.

(…) Nie odpowiedział, w jego głowie bowiem już od dawna paliła się czerwona lampka. Właściwie zamigotała zaraz w chwili, gdy pierwszy raz ujrzał (…), a później, gdy kobieta sięgnęła po ołówek, lampka rozjarzyła się jasnym światłem. (…) była leworęczna, tymczasem sekcja wykazała, że w każdym przypadku zabójca posługiwał się prawą ręką. (…) Prawdziwy zabójca dalej był na wolności.(…)

Ale taka jest cała fabuła tego kryminału. Błędne tropy, wartka akcja i dozowane małymi dawkami narastające napięcie. Kiedy sięgasz po książkę i już po przeczytaniu pierwszych stron wiesz, że trudno ci będzie oderwać się od niej, to wiadomo, że chodzi o dobrą lekturę.

Polecam te powieść nie tylko czytelnikom preferującym kryminały, myślę że wielu znajdzie w niej coś dla siebie, bowiem różne wątki przeplatające się, nie pozwolą na nudę. Mamy tutaj wątek sensacyjny, odrobinę thrillera, wątek miłosny i psychologiczny, czyli… dla każdego coś miłego.

Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki i już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po kolejną część „beskidzkiego trójkąta”.

ZBRODNIA I KARAŚ – Aleksandra Rumin

Aleksandra Rumin… no cóż niestety nie udało mi się znaleźć informacji o tej autorce, a nie chciałam przeznaczyć na szukanie całego dnia. Z okładki książki dowiedziałam się tylko, że autorka jest warszawianką z urodzenia i wyjątkową optymistką z ogromnym poczuciem humoru.


Wydawnictwo INITIUM rok 2019
PREMIERA 15 MARCA 
stron 300

Zbrodnia i Karaś to komedia z wątkami kryminalnymi.

Na terenie kampusu uniwersyteckiego, zostają znalezione zwłoki jednego z profesorów, który nie był zbytnio lubianą osobą ani przez współpracowników ani przez studentów. I tak właściwie każdy znający profesora Karasia człowiek miałby pretekst do pozbawienia tego pana życia, nawet dwie sprzątaczki, które znalazły zakrwawione ciało. Kilku pracowników uniwersytetu postanawia własnymi drogami znaleźć winnego zbrodni, i chcą zrobić to nie dlatego, aby oddać w ręce stróżów prawa mordercę, ale aby samemu oczyścić się z podejrzeń. Czy uda im się rozwiązać zagadkę  śmierci profesora Karasia? Czy sam zamordowany wie, kto wysłał go do innego świata? I co myśli o tej całej sprawie kot Stefan?

Znalazłam w sieci informację, że książka ta jest komedią kryminalną, nie wiem czy mogę się z tym określeniem całkowicie zgodzić, ponieważ owszem, komedii jest w niej całkiem sporo, myślę, że jakieś 90%, ale kryminału raczej mało, tylko dwa wątki dotyczące morderstwa i odrobina prowadznonego przez pracowników uczelni śledztwa.

Przyznam jednak, że jest to powieść napisana dość fantazyjnie. Autorka nie skąpi czytelnikom humoru, czasami tak niedorzecznego, że zakrawającego na mocną satyrę.

Powieść zaczyna się dość mocnym akcentem kryminalnym, ale potem przechodzi w coś, w rodzaju opisu osób i ich życia.

Do rozwiązania zagadki kryminalnej dąży nie tylko kilku współpracowników denata, ale i sam zamordowany, uwięziony między światami jako duch i przebywający cały czas na terenie budynku uczelni. Jako duch próbuje na własną rękę poznać sprawcę, aby wyzwolić się z tego  stanu zawieszenia w jakim została jego dusza.

(…) Zaraz, zaraz, a ten amerykański film o duchach, który ostatnio oglądał? Faceta zaciukali, tak jak jego, i dusza biedaka nie mogła opuścić miejsca, w którym dokonano morderstwa. Było tam coś o tym, że zostanie uwolniona dopiero wtedy, gdy winny poniesie karę. No ładnie! Dzięki niekompetencji warszawskiej policji zostanie tutaj na zawsze. Do jasnej cholery! Wszędzie, tylko nie na Wójcickiego! (…)

Poznajemy kilku pracowników Uniwersytetu, z najdrobniejszymi szczegółami ich życia, prawie od początków przyjścia na świat, aż do chwili obecnej (a potem nawet w oddalonej przyszłości). Ironicznie opisane różne środowiska z jakimi związani są bohaterowie, to taki trochę zwrot w stronę absurdów życia.

Wśród bohaterów mamy nie tylko ludzi wywodzących się z różnych klas społecznych, ale mamy również kota, który jest mocno związany z uczelnią, a w pewnym momencie swojego życia zostaje nawet uniwersytecką maskotką.

Wracając jednak do ludzi, myślę, że autorka świetnie przedstawiła osoby, które z dyplomem magistra prowadzą życie często niegodne tego dyplomu. Mamy w tej powieści ironiczne odniesienie do tego, że aby coś w życiu osiągnąć wystarczy głowa pełna pomysłów i znajomości, zamiast wielu lat ciężkiej nauki i tytułu magistra. Autorka ukazuje, że dyplom magistra często jest tylko satysfakcją własną człowieka, i nie upoważnia do bycia w pierwszej kolejności kandydatów szukających godnej tego dyplomu pracy.

(…) Nie odwróciła się. Minęły kolejne trzy miesiące. Magister politologii Aniela Skawińska schowała do kieszeni dyplom wraz z resztkami dumy i zatrudniła się jako sprzątaczka na ukochanej Alma Mater. (…)

Osoba zamordowanego profesora jest przedstawiona w sposób wyjątkowy, zwłaszcza pod kątem stosunków z innymi ludźmi. Znienawidzony przez wszystkich mężczyzna nie miał chyba wśród swoich znajomych osoby, z którą by nie zadarł.

(…) – Pan dziekan raczy żartować? – Bolek nie ustępował. – „Ja byłem z nim” czy „ja byłam z nią” to żadne alibi. O trójce, która spędzała wieczór samotnie, nawet nie wspomnę. Wszyscy nienawidzili Karasia, więc równie dobrze kilka osób mogło działać w zmowie. (…)

Ta książka to nie tylko ogromna dawka humoru, ale również ironicznie i prześmiewczo ukazany obraz polskiego społeczeństwa i polskiej mentalności. Wytknięcie niedoborów zarówno w służbie zdrowia jak i na płaszczyźnie ekonomiczno-polityczno-socjalnej. Autorka w dowcipny sposób wprowadza czytelnika w poważne tematy, ale robi to tak, że nie sposób przestać się w trakcie czytania uśmiechać.

POLECAM tę powieść dla poprawy humoru. Gwarantuję dobrą zabawę przez całe 300 stron. Jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna i z pewnością nikogo nie narazi na nudę.

Dziękuję wydawnictwu INITIUM, za możliwość przeczytania tej powieści i polecam ją szczególnie miłośnikom książek z dużą dawką humoru, jak również miłośnikom komedii kryminalnych.

BESTIA – Alicja Minicka

Alicja Minicka z wykształcenia jest ekonomistką lecz z zamiłowania kryminalistką. Na codzień zajmuje się publicystyką. Jest autorką powieści „Colette” oraz „Genewska zagadka”, a także wydaną w roku 2012 powieścią „Morderstwo w Miłowie”.


Wydawnictwo Oficynka rok 2018
stron 256

Bestia to kryminał retro.

Jest rok 1930. Samanta i Łukasz planują ślub, ale na drodze do szczęścia pojawia się niespodziewana choroba Samanty. Łukasz prosi o pomoc swojego przyjaciela Rafała Gajdę, który jest podróżnikiem i ma doświadczenie w leczeniu niekonwencjonalnym. Przyjaciel Łukasza proponuje młodym wyjazd do posiadłości jego znajomych w urokliwej, małej miejscowości, niestety pan komisarz nie może wyjechać razem z narzeczoną, ale wysyła ją tam pod opieką przyjaciela. Sielski pobyt Samanty zaczynają zakłócać pewne mroczne wydarzenia, a dodatkowo wśród mieszkańców zaczyna krążyć plotka o wilkołaku. Czy komisarz Łukasz Darski rozwikła zagadkę tajemniczych zaginięć ludzi i ich śmierci? Czy Samanta będzie bezpieczna w dworku i jego okolicach? Kim lub czym tak właściwie jest bestia, widziana przez ludzi ze wsi?

Przyznam szczerze, że na kolejną książkę tej autorki czekałam z niecierpliwością. Pierwszy z jej retro kryminałów „Morderstwo w Miłowie” przeczytałam bardzo dawno temu, bo w roku 2012 i do dzisiaj pamiętam jego fabułę.

Ta książka okazała się jednak trochę inna, nie chcę powiedzieć, że gorsza, ale chyba mniej mnie wciągnęła jej fabuła niż tej wcześniejszej powieści. Do połowy, fabułę stanowią spokojne wątki powieści obyczajowej, ot taka sielska opowiastka o mieszkańcach pewnego dworku i sąsiadujących z nimi ludźmi. Dopiero gdzieś około setnej strony zaczynają mieć miejsce dziwne zdarzenia, momentami zmierzające nawet w stronę horroru.

(…) Basior leżał na boku. Zakrzepła krew, pokrywała jego rozszarpaną szyję, wydawała się niemal czarna w bladym świetle księżyca. Gdyby nie ten potworny widok, można by sądzić, że pies śpi. (…)

Książka napisana została bardzo lekkim stylem, prostym i nieskomplikowanym. Krótkie zdania często kojarzyły mi się z relacjami.

Nie wiem czy mogę zaliczyć tę powieść do wciągających kryminałów, chociaż tak jak wspomniałam wcześniej druga połowa książki jest dość mocno trzymająca czytelnika w napięciu. Jednak chyba czegoś innego, może czegoś mocniejszego się po tej lekturze spodziewałam.

Wśród bohaterów mamy postacie zarówno barwne i ciekawe jak i szare i mało atrakcyjne i tu nie mam na myśli wyglądu zewnętrznego, ale osobowości. Ale i wygląd zewnętrzny pewnej istoty może czytelnika zszokować.

(…) Łukasz i Sambor zamarli bez ruchu, zbyt zszkowani, by w jakikolwiek sposób zareagować.  (…)

Nie twierdzę, że jest to nudna książka, ale do prawdziwego kryminały retro chyba jej jednak trochę brakuje.

Polecam ją jednak jako lekką, łatwą i przyjemną historyjkę na jakąś leniwą sobotę lub niedzielę. Cieszę się, że po tylu latach doczekaliśmy się kolejnej publikacji tej autorki.

Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam po sięgnięcie po tę lekturę, zwłaszcza osoby, które lubią lekkie kryminały z nutką horroru.

Napisz do mnie
marzec 2019
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/